Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 289 takich demotywatorów

Prawda życiowa

Prawda życiowa –  ZA PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE KUPISZALE PIWO KUPIĘ
Wzruszający list 83-letniej kobiety do swojej przyjaciółki Berty. Ten tekst sprawi, że inaczej spojrzycie na swoje życie i przewartościujecie je: – "Droga Berto, Prawie już nie czytam, ani nie sprzątam. Dużo przesiaduję w ogrodzie bez martwienia się o chwasty. Więcej czasu spędzam z rodziną. Z życia powinno się korzystać, a nie tylko je przeżywać. Niczego sobie nie żałuję. Każdego dnia korzystam z "tej lepszej" porcelany. Mój najlepszy płaszcz zakładam na zakupy. Mam taką teorię - jeśli łądnie wyglądam to w końcu kupię sobie tę drogą torebkę, którą codziennie mijam na wystawie. Nie zostawiam ulubionych perfum na specjlane okazje. Pachnę nimi gdy idę do sklepu czy do banku. "Kiedyś" czy "następnym razem" wykreśliłam ze swojego słownika. Jeśli warto coś zobaczyć, usłyszeć lub zrobić to robię to od razu.Nie jestem pewna co inni zrobiliby, gdyby sądzili, że jutro mogą się już nie obudzić. Lubię myśleć, że odezwaliby się do dawnych przyjaciół, spotkali z rodziną, zjedliby ulubiony posiłek. Tak sądzę - ale w sumie nigdy się tego nie dowiem. To co by mnie zdenerwowało gdybym nie robiła wszystkiego od razu, to to, że na przykład nie napisałam tego listu, że odłożyłam go na później. Lub to, że tak rzadko mówiłam mężowi i rodzicom, że ich kocham. Ciągle staram się nie odkładać nic na później, szczególnie jeśli mogłoby to kogoś rozbawić lub uszczęśliwić. Być może życie nie jest jedną wielką imprezą, o jakiej marzyłyśmy, gdy byłyśmy jeszcze nastolatkami, ale dopóki tutaj jestem zamierzam tańczyć i być szczęśliwa. Pamiętaj moja droga - ciesz się życiem, korzystaj z niego i nie odkładaj niczego na później. "
Dziennikarka poszła na zakupy, przed sklepem zagadnął ją staruszek. Stał w upale przez kilka godzin... – "Utargowałam w Saturnie pięć dych (bo im pokazałam, że w Media Expercie mają to samo taniej), więc dylam wesoło z Mikrobem do biedry po bańki mydlane "ale takie, co nie pękają, bo mają rękawiczkę" (sic!). Przed wejściem łapie mnie za łokieć staruszek, na oko 80 lat z hakiem, o kuli, i pyta, czy mu kupię "taką najtańszą chińską herbatę", bo – dodaje łykając łzy – "ja nie mam za co żyć, żona chora, syn chory, więc mi ludzie czasem coś kupią". Miękną mi kolana. Mówię, że jasne i czy coś jeszcze. On, że nic więcej, bo już wszystko ma. Kupuję te bańki, tę herbatę i jeszcze wodę w butelce, bo do mnie dociera, że on tam na tym upale, musiał stać z godzinę (dwie? trzy?). Wychodzę, daję, pytam gdzie mieszka i proponuję, że odwiozę, bo to z buta dobry kwadrans. Zabieram spod murku, na którym siedział, trzy reklamówki zrywki biedrowe, wysypują się z nich jakieś bułki, margaryna, ryba w puszce. Wszystko warte może z te pięć dych, co przed chwilą utargowałam w Saturnie. A może mniej. "Mam zapasy na dwa tygodnie" - mówi szczęśliwy, a gula w gardle zaczyna mi podchodzić do oczu. Zapinam mu pas, bo sam nie potrafi, pakuję kulę i siaty do bagażnika. Jedziemy. Chcę dopytać, co i jak, ale pan niedosłyszy mocno, więc ja słucham. O synowej, co pracuje na kuchni w szpitalu i ich wszystkich żywi i o synu, co się ich wyrzekł, bo mu nie chcieli (nie mieli z czego) spłacić "jego połowy domu, co mu się niby należy, bo z nami nie mieszka jak ten drugi syn". Odprowadzam pod drzwi. Mikrob na szczęście cichutki i cierpliwy jak nigdy. I nagle pan mnie zaczyna całować po rękach i błogosławić całą moją rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wstyd mi. Nie wiem, czy przeżył Powstanie, czy może dobra zmiana mu właśnie zabrała ubecką emeryturę. Może jedno i drugie. Może ani jedno. Mam to w dupie."
 –  Wuzek pani mi odda ja jestem wtrudnej sytuacji potrzebujewuzka dla chłopcaWuzek chcem za darmo głębokispacerówka razem a ja za żadnepieniądze nie kupie bo mnie nato nie stac ja pytam sie ludzi odobrym sercu a nie za pieniądzeżegnamA rowmez ale potrzebujepieniędzy na oplate kredytu, amam 2 dzieciMyśli pani ze tylko pani jest wtrudnej sytuacji, żałosne, rowniezzegnamtyj mnie to obchodzi żegnamnara
Choć los jest w naszych rękach,to my jesteśmy na jego łasce –  Przy barze siedzi facet i smutno patrzy napełny kieliszek. Tak siedzi i patrzy przez jakieśpół godziny. Nagle podchodzi do niego drugimężczyzna, zabiera mu kieliszek i wypija.Widząc to biedny facet zaczyna płakać, na cotamten mówi:- Facet, daj spokój, tylko żartowałem, zarazkupie Ci następny kieliszekl- Ten dzień jest najgorszy w moim życiu! -odpowiada zmartwiony facet- Rano zaspałem i spóźniłem się do pracy,przez co mnie zwolnili. Wyszedłem z pracy Izobaczyłem jak złodziej odjeżdża moimsamochodem. Wróciłem do domu taksówką izostawiłem w niej portfel z pieniędzmi.A w domu zastałem żonę w łóżku zlistonoszem. I teraz, jak siedzę w barze imyślę, czy ze sobą nie skończyć -przychodzisz i wypijasz mi moją truciznę
Aby facet był szczęśliwy z kobietą, musi znać tylko pięć słów: ''kocham'', ''kupię'', ''pojedziemy'', ''pięknie'', ''wybacz" –

Z pamiętnika pracownika

Z pamiętnika pracownika – PoniedziałekDostaliśmy komputery. To takie telewizorki z pudełkiem i kawałkiem harmonii. Fajne są.WtorekCały dzień siedzę przed komputerem. Chyba się popsuł.ŚrodaPrzyszedł nasz kierownik i włączył komputer do gniazdka.CzwartekDzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostałem się na 10 level. Ale Złotówa był lepszy. Padł na 12-tym.PiątekNie mogę przejść 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostanę na noc.SobotaRano przyszli policjanci. Żona zgłosiła moje zaginięcie. Na razie zamieszkam u Złotówy.NiedzielaBank zamknięty. Nie mogę się doczekać poniedziałku.PoniedziałekDzisiaj szkolenie. Razem ze mną idzie Złotówa i Bromba. Wykładowca załamał się już po 10 minutach. Coś jednak wynieśliśmy z tego szkolenia. Ja mam piękny komplet długopisów, a Złotówa nowy rzutnik.WtorekNareszcie mamy kserokopiarkę. Przy pierwszym uruchomieniu Złotówa naświetlił sobie oczy. Później Bromba postanowiła odbić sobie słownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarkę. I na powrót Bromby ze szpitala.ŚrodaAlarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny będzie remont WC, a nasz dyrektor będzie musiał jeszcze raz zrobić zakupy.CzwartekWypłata. Postanowiłem zaszaleć. Kupiłem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choć na drugą musiałem pożyczyć.PiątekRazem z Ziutkiem jedziemy w delegację. Niestety, mój rower ma przebite koło, więc Ziutek bierze mnie na ramę. Po drodze zatrzymujemy się na nocleg. Spanie na świeżym powietrzu ma swoje dobre strony.SobotaDelegacja bardzo się udała. Wszyscyśmy się fajnie bawili. Najgorzej będę wspominał Izbę Wytrzeźwień.NiedzielaRano okazało się, ze ukradli nam służbowy rower. Do domu wracaliśmy więc na piechotę.PoniedziałekMamy nową pracownicę. Postanowiliśmy wymyślić jej jakąś ksywkę. Po trzech godzinach intensywnego myślenia już ją mieliśmy. Nazwaliśmy ją: Nowa.WtorekNowa dzisiaj nie przyszła. Podobno zrezygnowała z pracy. To wina Złotówy. Nie każdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot dziesięciozłotowy.ŚrodaBromba wróciła ze szpitala. Ale trafił tam Ziutek ze skomplikowanym złamaniem kości śródręcza. Upadła mu jakaś kartka i poprosił Brombę, żeby się odsunęła. Wtedy ona poszła mu na rękę.CzwartekZ okazji wdrażania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazał nam pisać na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisała Bromba. Na moim też już brakuje miejsca.PiątekCzyścimy komputery. Okazało się, że kierownikowi chodziło o co innego. Za to teraz komputery w ogóle już nie działają. Może woda była za gorąca?SobotaNareszcie łykent. Zbieramy ze Złotówą grzyby. Odchodzą razem z tynkiem. Na niedzielę zostanie nam już tylko przedpokój.NiedzielaRano wpadł do nas sąsiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu będziemy mieszkać we trzech.PoniedziałekSpóźniłem się do pracy. Wszystko przez te korki. Już mi się całkiem przetarły. Będę musiał sobie kupić jakieś inne buty (Ale drugi raz już nie kupię sandałów. W zimie.).WtorekZostałem właścicielem komórki. Ze Złotówą już nie dało się mieszkać.ŚrodaZginął mój zszywacz. Nikt się nie chce przyznać. Ale ja podejrzewam Brombę. Ma nowa sukienkę.CzwartekPogodziłem się z żoną. Ziutka. Moja żąda rozwodu. Rozprawa jutro.PiątekSiedzimy z żoną przed salą rozpraw. Nagle słychać, jak sędzia krzyczy do woźnego: "Powódkę!" Idziemy do domu. Nie będzie nas sądził jakiś pijak.SobotaByliśmy na imieninach u Bromby. Strasznie się wymalowała i wystroiła. Wyglądała jak pisanka. Złotówa tak jej powiedział. Wtedy ona zaproponowała, że ugotuje mu jajka. Złotówa jakoś dziwnie zbladł. Jajek w każdym bądź razie nie było. Była kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.NiedzielaJakoś dziwnie się czuję. Dowiedziałem się również, że Bromba jest w szpitalu. U Złotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechał na ryby.PoniedziałekCiągle kiepsko się czuję. Lekarz powiedział, że to zatrucie, więc dzisiaj siedzę w domu. Postanowiłem pooglądać sobie telewizję. Niestety, wieczorem już nie mogłem nic oglądać. Sąsiedzi zasunęli zasłony.WtorekJestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Miło popatrzeć na znajome twarze. Żeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zasłaniała.ŚrodaZainstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Colą. Albo mamy straszne szczęście, albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucający monety zawsze coś wygrywają.CzwartekZąb mnie strasznie rozbolał i w nagłym przypływie odwagi poszedłem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze już nie było śladu. Wyskoczyłem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichś 5 km wyjąłem z zęba wiertło. Po jakimś czasie dogonił mnie dentysta. Samochodem. Znalazł mnie po szlaczku z części jego aparatury, jaki za sobą zostawiłem. Jej spłacanie zajmie chyba resztę życia. Moich dzieci i wnuków. Za to ząb już mnie nie boli.PiątekDla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosła jakieś zielsko w doniczkach. Złotówa jak to zobaczył, strasznie się ucieszył. Powiedział mi, że to marihuana i zaczął robić skręty. Fajny miał odlot. Po tym jak to Bromba zobaczyła. Zresztą, to nie była wcale marihuana, tylko jakieś paprotki.SobotaPoszedłem z Brombą i Złotówą do kina. Bromba przyniosła wiadro popcornu. Ale cholera nie chciała się podzielić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Po reklamach Złotówa zwymiotował, ja cały seans płakałem (choć to była komedia), a Bromba dostała zeza rozbieżnego.NiedzielaPojechaliśmy ze Złotówą na ryby. Ale smażalnia była zamknięta. Pojechaliśmy wiec do mieszkania Złotówy. Skończyło się, jak zwykle: na śledzikach i wyborowej.PoniedziałekBromba powiedziała, że napiłaby się herbaty. Ja na to, że ja też. Niestety, herbaty nie ma już od dwóch tygodni.WtorekDzisiaj Złotówa zrobił wszystkim herbaty. Była jakaś dziwna, jakby ziołowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja już liści. Przecież to jeszcze nie jesień.ŚrodaPo pracy poszliśmy z Ziutkiem na mecz. Było extra. Piłkarze początkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej połowie już bardzo szybko poruszali się po boisku. Za nimi zaś gromada kibiców. Padły też bramki. Obie. W ogóle atmosfera była bardzo gorąca. Za to cały czas schładzały nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu dużo pamiątek: policyjny kask, pałki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od ławki na plecach, wybite dwa przednie zęby, jakieś szaliki.CzwartekNudy. Gdyby Złotówa niechcący nie podpalił biurka kierownika, dzień byłby na straty. Na kierowniku długo jeszcze utrzymywała się piana. Nie tylko ta z gaśnicy.PiątekZiutek przyszedł dzisiaj bardzo wesoły. Co prawda, nie minęło jeszcze 48 godzin, ale go już wypuścili. Jutro nasza drużyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecał, że mi coś przywiezie.SobotaDzisiaj pierwszy raz w życiu leciałem. Potrącił mnie samochód. Ciężarowy. Kierowca ciężarówki bardzo się wkurzył i zaczął mocno trząść drzewem, na którym wylądowałem. Gdyby mu w międzyczasie nie ukradli wozu, kto wie, jak by to się skończyło.NiedzielaNareszcie zdjęli mnie z drzewa. Strażacy to super goście. Zabrali mnie na akcję. Nie wiem, dlaczego się śmiali. Przecież ten kot, którego zdjęli z drzewa, nie był wcale do mnie podobny

Ci dobrze zarabiający ludzie śpią w górze śmieci z powodu, który powinien was zaszokować

Ci dobrze zarabiający ludzie śpiąw górze śmieci z powodu,który powinien was zaszokować – Fotograf z Kalifornii, postanowił to pokazać za pomocą projektu "7 dni śmieci" - portretom ludzi leżących w kupie własnych odpadów z minionego tygodnia.Przeciętny Europejczyk produkuje rocznie pół tony śmieci. Co możesz zrobić, aby świat był mniej zaśmiecony?Pomyśl, zanim poprosisz w sklepie o reklamówkę. Zabieraj na zakupy torbę wielokrotnego użytku. Nie kupuj towarów w zbędnych opakowaniach. Segreguj śmieci. Wspiera inicjatywy, którym nieobojętny jest los środowiska naturalnego.W końcu wszyscy jedziemy na tym samym wózku - więc o niego dbajmy
Targować należy się z rozsądkiem – I nie wierzyć w obietnice i zapewnienia podejrzanych sprzedawców Był sobie facet, co miał córkę i bardzo ją chciałwydać za mąż. Aż w końcu napatoczył się takijeden delikwent i ów ojciec powiada:• Ożeń się z moją córką! To dobra dziewczyna,miła, szczera, dowcipna, wyrozumiała... I jakapiękna! A szparkę to ma jak 50 groszy...W zamian kupię ci wille i najnowszej klasymercedesa...Facet zachęcony i urzeczony jej atutami poprosiło rękę ową kobietę, ojciec kupił mu wille imercedesa i wkrótce odbył się wystawny ślub.Po nocy poślubnej przybiega zięć do teścia imówi:- Tato! Mówiłeś, ze twoja córka ma pochwę jak50 groszy! A ona ma dziurę jak 5 złotych!- Synu! Kupiłem Ci wille?- Kupiłeś tato....- A kupiłem Ci mercedesa?- Kupiłeś tato...- No to co ty? Teraz się ze mną o 4.50 zł będzieszkłócił?
Nie ma co szukać,prezent powinien być praktyczny –  Mój mąż jest spod znaku strzelca i pomyślałam, że w tym roku kupię mu na urodziny łuk.Niezły pomysł, mój to ryby, kupię mu akwariumA mój to koziorożec
Więc kupiłem jej świeczkę –
Polska mój drogi kraj! – Na wakacje wybieram się z dziewczyną na wymarzoną podróż do USA. Z racji że jestem Polakiem i staram się wspierać lokalny rynek oraz Polskie firmy, postanowiłem że bilet lotniczy kupię w polskich liniach lotniczych. Niestety moj entuzjazm i szczere chęci zabiła ich cena. W porównaniu do linii niemieckich, francuskich czy brytyjskich, taka sama klasa, czas i lotniska docelowe w polskich liniach lotniczych, kosztują 1100 zł więcej!! I znowu zarobią Niemcy...
Historia mężczyzny, która uczy, że rodzina jest najważniejsza: – Mężczyzna jechał pociągiem z pracy do domu. Po wyjściu ze swojej stacji, zatrzymał się w kwiaciarni, aby wysłać kwiaty matce, ponieważ były jej urodziny.Gdy szedł do kwiaciarni zauważył młodą dziewczynę siedzącą na krawężniku i płaczącą. Zapytał, czy wszystko w porządku, a ona odpowiedziała:"Chciałam kupić mamie czerwoną różę, ale mam tylko pięćdziesiąt groszy, a róża kosztuje trzy złote.Mężczyzna uśmiechnął się i powiedział:"Chodź ze mną. Kupię dla ciebie różę."Kupił dziewczynce różę i wysłał kwiaty swojej matce. Gdy wychodzili uznał, że nie powinna iść sama, więc zaoferował jej towarzystwo.Powiedziała: "Tak, proszę! Możesz zabrać mnie do mamy." Pokierowała go na cmentarz, gdzie położyła różę na świeżym grobie.Mężczyzna wrócił do kwiaciarni i anulował zamówienie.Kupił bukiet kwiatów i wskoczył do pociągu, aby odbyć dwugodzinną podróż do domu swojej matki.Życie jest krótkie, więc spędzaj jak najwięcej czasu z ludźmi, którzy cię kochają.Nie ma nic ważniejszego niż rodzina.
Uroki macierzyństwa –  kiedyś marzyłam o kupie pieniędzy.Teraz marzę o kupie... w samotności.
No i dogadane –  SprzedamKupię zadzwoń jutro
- Prezesie, pan da 20 zł.- A na co?- Kupię wódki, narąbię się i będę spać pod płotem.Prezes wyciąga komórkę i dzwoni do kadrowej:- Halo? Proszę wywalić mojego zastępcę, ja tu uczciwego człowieka znalazłem! –
- Mamo, jestem już dorosły, mam 26 lat! Jak chcę sobie kupić X-Boxa to kupię X-Boxa. Daj pieniądze! – Dorosłość XXI wieku
Właśnie dlatego nigdy nie kupię Ferrari –
Pieprzyć to, kupię sobie nowy samochód –
Babcine radio – Są rzeczy, których nawet babcia nie wybaczy Kupię radio do 20 zł  Byle jakie bo mnie babcia zabije xd