Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 89 takich demotywatorów

Schorowanemu aktorowi i pisarzowi Janowi Himilsbachowi znany warszawski lekarz wyznaczył limit alkoholowy - 100 gram wódki dziennie. Gdy pewnego razu spotkał Himilsbacha w stanie świadczącym, że wypił dużo więcej, z wyrzutem zawołał; – Jasiu, a nasza umowa.... miałeś poprzestać na 100 gramach… A ty myślisz, że ja się leczę tylko u ciebie?
 –  Drogie feministki. Całą sobą stoję za postulatami, za które maszerowałyście 8 marca. Naprawdę. Uważam, że całkowity zakaz aborcji, ograniczanie dostępu do tabletek "dzień po" etc. uderza w godność sporej części kobiet w Polsce. Ale mam Was dość. Mam dość tego, że walcząc o całkiem potrzebne rzeczy, zachowujecie się jak dzikie fanatyczki. Mam dość Waszej obsesyjnej nienawiści do mężczyzn i wszystkiego, co męskie, którą jeszcze próbujecie usprawiedliwiać walką o prawa kobiet.Już mi się ulewa tymi wszystkimi gównoburzami na forach internetowych, o tym jak to kobiety są molestowane, bo ktoś do nich powiedział "pani Grażynko" zamiast "pani Grażyno", albo rzucił po prostu "ładnie dziś wyglądasz" (tak, tak, komplementy też są wyrazem seksizmu). Mam dość tego, że rzucacie się jak wściekłe psy, bo ktoś na tablicy korkowej w szkole, wywieszając propozycje zawodów, wśród "męskich" nazw (piekarz, kucharz, fizyk), powiesił "kasjerka". Twierdzicie, że to szowinizm i seksizm. Dla Waszej informacji - nie. To mogło być zwykłe zmęczenie i torowanie, nie trzeba z tego powodu robić krucjaty.Ulewa mi się tym ciągłym krzykiem o to, że kobiety mają mieć wybór. A powiedzcie mi, gdzie go nie mamy? Ktoś Was kajdankami do kaloryfera przykuł i nie możecie opuścić domu? Albo na odwrót - ktoś stoi nad Wami z knutem i nie pozwala z pracy wyjść? Czy może problem macie z tym, że ktoś o Was powie "kura domowa" albo "karierowiczka"? Jeśli tak, to Was rozczaruję - trolle były, są i będą. Prowadźcie dalej tę swoją kampanię i dalej wyważajcie otwarte drzwi. Ale nie mówcie, że to w imieniu wszystkich kobiet.Ulewa mi się tą hipokryzją. Żarty o blondynkach są seksistowskie, dyskryminujące i są świadectwem kultury gwałtu i ucisku. Ale żarty o Jasiu albo o zającu i niedźwiedziu (które jednak zwykle są samcami) już są spoko. Tylko z kobiet nie można żartować. Tylko kobiet nie można krytykować. Mężczyzn już tak - niech mają, niech odpłacą za winy dziadów. Teraz my będziemy przy władzy. Taka jest Wasza równość.Ulewa mi się tą wieczną wojną i dziecinną próbą udowodnienia swoich racji. Nienawidzicie mężczyzn i chowacie to pod hasłami o wolności i równości. Jak niską musicie mieć samoocenę, skoro WSZYSTKO jest dla Was atakiem wymierzonym w Waszą płeć?A tą kilkakrotnie wspomnianą "równością" już mi się rzyga. Parytety, przywileje, wieczna walka o to, że kobietom ma być lepiej. Wasza równość oznacza, że mężczyźni są nam równi, ale to my jesteśmy równiejsze. Ja nie nienawidzę swojej płci. Nie nienawidzę też mężczyzn. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Więc nie podpisujcie się za mnie, kiedy z kobiet próbujcie zrobić nadludzi. Nie używajcie hasła "wszystkie". Zacznijcie mówić "nas", "nasze", "dla nas". "Nas feministek", nie "nas kobiet".
Źródło: anonimowe.pl
Jasiu z tatą stoi w kolejce w sklepie.- Tato! Popatrz jaka gruba pani!- Jasiu, bądź grzeczny!Nagle z torebki grubej kobiety wydobywa się dzwonek telefonu:- Piiip, piip, piip!-Tato! Uważaj! Ona cofa! –
Źródło: s3.party.pl
 –  Witajcie, dzieci jestem waszą nową nauczycielkąKto uważa, że jest głupi, niech wstanieJasiu, dlaczego uważasz, że jesteś głupi?Nie uważamTylko nie chciałem żeby pani sama tak stała
- Jasiu! Znowu popsułeś zabawkę, więcej ci nie kupię!- Ale mamo ona już była popsuta... –

Co za ironia

Co za ironia –
Źródło: www.facebook.com
- Jasiu, kim chciałbyś zostać w przyszłości?- Trenerem siatkówki plażowej –  - Jasiu, kim chciałbyś zostać w przyszłości? - Trenerem siatkówki plażowej –

Trochę anegdot z życia Jana Himilsbacha - genialnego aktora, nazywanego Marcelem Proustem spod budki z piwem:

 –  Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdy robotnicyukładali chodnik- "Tyle dróg budują, tylko, ku**a, nie ma dokąd iść!".W hotelu, gdzie dzielił pokój ze znawcą antyku, poetą,Mieczysławem Jastrunem- "Ustalmy, szczamy do umywalki czy nie?".Gdy zaproponowano mu rolę Hamleta i nie doszło dopremiery- "Hamlet to nudna rola, a Ofelia zwykła szmata".Na scenie Kabaretu "Pod Egidą" Jan Pietrzak (ciekawedlaczego, pewnie z zazdrości) bezskutecznie namawiał godo zakończenia spontanicznego popisu:- Jasiu, zejdź!- Zejdę, jak zejdzie Edward Gierek!!! - OdparłHimilsbach.Historiami o parze Himilsbach-Maklakiewicz zapisanojuż tony papieru. W zasadzie byl to jedyny duet aktorskiwykreowany przez polskie kino. "Wniebowzięci", "Jakto się robi?" - to klasyka polskiej komedii. Równieżprywatnie byli ze sobą bardzo zżyci. Plotka głosi, że wdwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił dojego matki.- Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem.- Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie,że Zdzisiek umarł.- Wiem, ku**a, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzopanią przepraszam.Cały Himilsbach."Jasiu" grywał zwykle - z nielicznymi wyjątkami -króciutkie, kilkudziesięciosekundowe epizody w filmachlat 70-tych i 80-ych. Oficjalnie mówi się, że do filmuściągnął go Marek Piwowski propozycją zagrania w"Rejsie". Sam Himilsbach utrzymywał, że byłoodwrotnie, że to on wysłał Piwowskiego na studiareżyserskie.Najsłynniejsza anegdota o Himilsbachu iznienawidzonych przez niego samego oponentachbrzmiała:Któregoś dnia do warszawskiego "Spatifu" wszedłprzewodniczący Komitetu Kinematografii - partyjny"książę" od którego zależały wszystkie ówczesneprodukcje. Kłaniał się grzecznie panom aktorom,panowie aktorzy z poszanowaniem, odpowiadaliukłonami. "Książę" usiadł, zamówił herbatkę. Naglespostrzegł Janka.- Dobry wieczór panie Janku... - Rzekł w swejłaskawości.- Uważaj w którą stronę kręcisz łyżeczką ch.ju! -odpowiedział Himilsbach.Znów, cały "Jasiu".Pierwszym dyrektorem warszawskiego "Spatifu", który'przeszedł do historii filmu, był Włodzimierz Sidorowski.Tę karierę dyrektor zawdzięcza Janowi Himilsbachowi."Jaś" postanowił, że tak będzie się nazywał grany przezniego bohater "Rejsu". To był akt zemsty, boSidorowski z powodu jakiejś rozróby dał mu kiedyśczasowy' szlaban na zabawy' w lokalu.Jak już mowa o "Rejsie".. Jeśli gdzieś usłyszymy: "O,droga...", to koniecznie należy' dokończyć: "...chy'ba naOstrołękę". W towarzystwie wręcz wypada zagaić:"Służbowo...". Zawsze bowiem znajdzie się ktośuprzejmy, kto skwapliwie zapyta: "Jak to służbowo?". Imożna będzie odpowiedzieć, wymachując jednocześnieręką przed sobą: "Na statek...". Brakuje jeszcze tylko,aby ktoś rzucił od niechcenia: "Nuda. Nic się nie dzieje,proszę pana". Wtedy już pozostaje tylko się przedstawić:"Bardzo mi przykro, Sidorowski".Kolejna anegdotka z "Rejsu" dotyczy synkaMamoniów, który' zachow ał się bardzo nieprzyzwoicie ipozbawił filmow ego Sidorowskiego posiłku. Jakutrzy'muje Dominik Kubiński, ponoć któregoś razu,kiedy milicja zatrzymała wstawionego JanaHimilsbacha, Marek Piw owski poszedł na komisariat,by wyjaśnić spraw ę. Komendant posterunku zgodził sięnie wyciągać konsekwencji, pod warunkiem że w filmiezagra jego synek. I stąd wziął się mały' Romuś, który' taknaprawdę w cale nie zwinął Sidorowskiemu kiełbasy..Opowiada Mamcarz:W latach 80-tych pracowałem w kabarecie działającymprzy ZPR-ach w Warszawie. Najbarwniejszą postaciąkabaretu był Jan Himilsbach. W miesiącach letnichzwykle występowaliśmy w miejscowościachnadmorskich, trochę pracując, trochę odpoczywając.Ja, jako osoba najmłodsza z grupy, miałem za zadaniedyskretnie baczyć na to, by Jasiu nie nadszarpnąłswojego zdrowia i był sprawny dnia następnego. Był tojeden z pierwszych moich wyjazdów z grupą. Trasęrozpoczęliśmy w Gdańsku. Zostałem zameldowany wjednym pokoju z Himilsbachem w hotelu Hevelius.Rozpakowaliśmy się i Jasiu daje komendę.- Chodź idziemy do baru. Mam na jedno piwo.- Nie jest źle, nie ma pieniędzy, więc nie przeholuję -pomyślałem.Schodzimy. W barze zaraz pojawiło się kilka osób znieograniczoną zdolnością finansową. Każdy chciałwypić zdrowie z Panem Jankiem, a przy' okazji ze mną.Miałem czuwać nad tym, by Himilsbach nie wypił zadużo. Byłem w sytuacji dość niezręcznej. Nie chciałemzachowywać się gruboskórnie, postanowiłem więcwiększość alkoholu spływającego na nasz stolikprzyjmować na siebie, by jakoś chronić Janka.Około godziny drugiej Himilsbach spotkał się (jak siępóźniej dowiedziałem) przy' windzie z Jurkiem Cnotą.- Co, zjeżdżasz do baru? - pyta Cnota.- Cały czas jestem. Odprowadziłem tylko Mamcarza,ma strasznie słabą głowę. Kogo mi oni dali do pokoju! -odpowiedział Himilsbach.Himilsbach pił kiedyś piwo na środku Marszałkowskiej.Podeszła do niego staruszka- Co Pan tu, proszę Pana, sieje zgorszenie? Piwo Panpije na środku ulicy?- Babciu - powiada Janek - pani nie wie o co chodzi, jado organizmu wprowadzam bajkowy' nastrój.Od śmierci Maklakiewicza - Himilsbach coraz rzadziejpojawiał się w Alejach (chodzi o "Spatif'). Byłschorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy'tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojejcharakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził ztrudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość"Spatifu",wyznaczył mu więc alkoholowy' limit - sto gramdziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczyłHimilsbacha w stanie wskazuj ącym na spożyciewiększej ilości.- Jasiu! A nasza umowa - karcił aktora - miałeśpoprzestać na stu gramach?!- A ty' myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? - spokojnieodparował Himilsbach.Cały' "Jasiu".
Wyluzuj Jasiu, jestem lekarzem, nie księdzem –

Jak Jasiu wróżkę.

Jak Jasiu wróżkę. –
- Dziś omówimy podstawowe działania matematyczne. Może na jakimś przykładzie? Jasiu? – - Na muzułmanach, proszę pani. Mnożą się, co dodaje nam liczby ludności, jednocześnie dzielą nasze społeczeństwo i odejmują środków z systemu świadczeń socjalnych
- I zapamiętaj Jasiu. Zawsze na koniec zdania stawiamy, co?- XD- Dokładnie –
Jasiu, czemu spóźniłeś się na lekcję? – Bo dzwonek, proszę pani, jest dlanauczyciela, nie dla ucznia
 –  1. próbujesz zawzięcie naprawić pralkę/telewizor zapomocą widelca i noża,jesteś ZARADNY2.	zaczepiasz każdą napotkaną kobietę na ulicypróbując ją rozśmieszyć swoim ulubionym kawałemz cyklu JO Jasiu",jesteś TOWARZYSKI3.	mówisz teściowej, iż dziś wygląda wyjątkowopięknie, o całe 60 lat młodziej, jesteś UPRZEJMYprzy 4 flaszce zwierzasz się najlepszemu kumplowi,że jego żona jest ekstra w łóżku,jesteś SZCZERY4.próbując to udowodnić robisz nieśmiertelnejaskółki, trzepiąc twarzą w chodnik za każdymrazem,jesteś KONSEKWENTNY5.wracając do domu okrążasz znaki drogowe, każdyz innej strony ulicy, jesteś OBROTNYnie kupujesz żonie obiecanych prezentów, bo niestarczyłoby na następną flaszkę,jesteś OSZCZĘDNY6. od dobrej godziny stoisz pod nie swoją bramą,dzwonisz domofonem i próbujesz wytłumaczyćgościowi spod 6, że właśnie u niego mieszkasz, ajest 3 nad ranem,jesteś ZAWZIĘTY7. zamiast jednej osoby widzisz czworaczki, jesteśSPOSTRZEGAWCZY8. zorientujesz się, że być może jest Ci zimno, gdyżjest 16 poniżej zera, a Ty zamiast w kurtce i czapcewyszedłeś z knajpy z etykietą od piwa na czole,jesteś BŁYSKOTLIWY
Jasiu, zachowujesz się jak prosię! - strofuje mama Jasia za zachowanie przy stole - wiesz, co to prosię?- Tak mamusiu - dziecko maciory –
- Jasiu, kogo częściej słuchasz, mamy czy taty? - pyta nauczycielka. - Mamy.- A dlaczego?- Bo mama więcej mówi! –
- Jasiu, czy mam zadzwonić do twojej mamy? – - A czy moja mama dzwoni do pani i żali się, że nie radzi sobie w pracy?
Jeżeli w dzieciństwie kantowałeś, kłamałeś, ogólnie robiłeś ludzi w ch*ja – To kariera w polityce stoi przed tobą otworem! Jasiu, nie można kłamać. Jak myślisz, do czego to w życiu cię doprowadzi?36 LAT PÓŹNIEJ... ŚWIĘTOWANIE SUKCESU GRATULACJE DLA POSŁA
A ja myślałem, że "Idzie Jasiu do windy, a tu schody" to tylko suchar –
Źródło: www.prw.pl
W szkole. Trzecia klasa,lekcja matematyki – - Aniu, co robi twój tata?- Jest nauczycielem w przedszkolu.- A ile zarabia?- 760 zł.- A mama?- Mama jest bibliotekarką i zarabia 640zł.- To ile wynosi wasz budżet?- 1400 zl miesięcznie.- Bardzo dobrze, piątka. Jasiu, a twój tata?- Mój tata jest celnikiem na przejściu kolejowym i zarabia 900 zł, mama pracuje w izbie celnej na przejściu samochodowym i zarabia 850 zł, nasz budżet wynosi 9000zl miesięcznie.- Eh, Jasiu, no źle, znów będę ci musiała jedynkę postawić...- Ch...j mnie to boli, przynajmniej żyjemy jak ludzie...

 
Color format