Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 371 takich demotywatorów

Życie to nie bajka. Nie wystarczy powiedzieć "kocham cię" by żyć razem długo i szczęśliwie – Słowa mają wielką moc. Potrafią ranić i wywoływać uśmiech i ciepło w naszych sercach. Tylko że w związku same piękne słowa nigdy nie wystarczą. By zestarzeć się razem w miłości potrzeba szacunku, czułości, zrozumienia. Trzeba szczerze rozmawiać i zapomnieć o "Ja" bo teraz istnieje tylko "My". Miłość trzeba pielęgnować tak, jak piękne kwiaty w ogrodzie, by kwitły. Wyznając sobie miłość, przestajemy odpowiadać tylko za swoje własne uczucia. Wtedy bierzemy odpowiedzialność również za uczucia tej drugiej osoby. Dlatego, gdy już wyznajecie komuś miłość i chcielibyście zestarzeć się razem tak jak ta para staruszków na zdjęciu, to pamiętajcie, że tylko czynami pokazujecie, ile dla siebie znaczycie. Słowa mają taką wartość, jak osoba, która je wypowiada
Uczymy się tak pisać tylko po to, żeby niedługo tego zapomnieć, tak samo zresztą jak większość nieprzydatnego materiału –

Motywator poniedziałkowy:

Motywator poniedziałkowy: –  LUBILEM ucZYC SIE O RZECZACHO KTORYCH SAM NIGDY BYM SIE NIE DOWIEDZIAtLUBILEM Być STAWIANY W SYTUACJACHKTÓRE BYŁy DLA MNIE WYZWANIEMLUBILEM NAWET SWOJE STARANIA O OCENYALE MOJE DNI W SZKOLE JUZ DAWNO SIE SKONCZYŁYNIKT MI JUŻ NIE DAJE ZADAN DO wykONANIANIKT NIE ZMUSZA MNIE DO NAUKITO TAKIE LATWEZAPOMNIEC O CODZIENNEJ NAUCEI POPAŠČW OBJECIA LENISTWAWIELUTAK ROBI'JAKO DOROSLY, NIE MASZ ZADNEGO PROGRAMUKTORY WYZNACZALBY CI CELEPOZA CELAMI, KTÓRE SAM SOBIE WYZNACZYszPONIEWAŻ JUŻ NIKT ODE MNIENICZEGO NIE WYMAGASAM WYMAGAMCZEGOS OD SIEBIE
Po co leczyć sklerozę, skoro można o niej zapomnieć? –
Ludzie mogą zapomnieć o tym, co powiedziałeś. Mogą zapomnieć o tym, co zrobiłeś. Ale nigdy nie zapomną tego, co poczuli z twojego powodu – - Maya Angelou
Justyna Żyła nie daje o sobie zapomnieć.Tym razem zamierza... napisać książkę! – I to nie byle jaką - kucharską. Tematem zainteresowało się już pewne wydawnictwo i prace nad tym wiekopomnym dziełem trwają. "Justyna oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że największe zainteresowanie budzi jej życie prywatne - wyjaśnia informator magazynu. W książce znajdą się więc zabawne anegdoty związane z Piotrem oraz fotki z ich rodzinnego albumu."Trudno mi sobie wyobrazić jak miałaby wyglądać tego typu książka. Może tak:Siedzieliśmy właśnie przy stole, gdy nagle Piotrek wypalił:- Kochanie, zrób mi śniadanie.- Bułka z bananem wystarczy?- No pewnie, heheheh.A śmiechom nie było końca...
Właściwie słonie są bardzo wrażliwe i nerwowe. Mają bujną wyobraźnią, która pozwala im niekiedy zapomnieć o swoim wyglądzie – Kiedy wchodzą do wody, zamykają oczy. Na widok własnych nóg wpadają w rozdrażnienie i płaczą. Sam znałem słonia, który zakochał się w kolibrze. Chudł, nie spał i w końcu umarł na serce. Ci, którzy nie znają natury słoni, mówili: był taki otyły
Źródło: - Zbigniew Herbert
Ten moment, kiedy myślisz, że to kolejny karyński tekst prosto ze strony z głębokimi myślami dla starzejących się singielek, a to po prostu tekst zwyciężczyni Eurowizji –  "Spójrz na mnie, jestem pięknym stworzeniem, mam gdzieś twoje nowoczesne kazania, witam chłopców na moim przedstawieniu, dam wam dzisiaj nauczkę. Hej, myślę, że zapomniałeś zasad gry, Mój pluszowy miś ucieka, Barbie ma coś do powiedzenia, hej rozkazuję ci mnie zostawić, biorę pikachu ze sobą, a ty jesteś głupi jak twój smartfon. Cudowna Kobieto, nie waż się zapomnieć, jesteś boska, a on jeszcze pożałuje, On jest tchórzem, a ty nie jesteś jego zabawką."

Każde niechciane dziecko powinno zaznać szczęścia posiadania swojego Anioła Stróża

Każde niechciane dziecko powinno zaznać szczęścia posiadaniaswojego Anioła Stróża –  - Hej, proszę nie rozłączaj się!Nie mam czasu na twoje gadanie, czego chcesz?-Jestem w ciąży, 3 miesiąc...- Po co mi to mówisz? Niepotrzebne mi problemy, usuń!- Lekarz powiedział, że za późno... Co mam robić:?- Zapomnieć mój numer!- Jak to zapomnieć? Halo! Halo!Abonent czasowo niedostępny...3 miesiące późniejCześć mały!- Cześć! Kim jesteś?- Twoim aniołem stróżem- A przed kim będziesz mnie strzec?Przecież jestem bezpieczny tutaji chcę tu zostać.Śmieszny jesteś. A jak tu będziesz żył?Dobrze! Tylko mama płacze codziennieNie martw się, mały, dorośli cały czasmają jakieś problemyŚpij więcej, zbieraj siły,będą ci potrzebne.Widziałeś moją mamę? Jaka ona jest?Pewnie, przecież zawsze jestem blisko ciebie.Mama jest piękna i bardzo młodaKoleine 3 miesiace późnie- Cholerny brzuch! Wyglądam jak wieloryb!Butów nie mogę zawiązać, żeby to szlag trafit!- Aniele, jesteś tu?- Jestemm- Mama dzisiaj się złości, płacze od rana i kłóci się sama ze sobą...- Nie zwracaj na to uwagi. Gotów zobaczyć jak jest na świecie?Chyba tak, ale bardzo się boję. A jak mama jeszcze bardziej sięzdenerwuje, gdy mnie zobaczy?Coś ty! Na pewno się ucieszy! Jak można nie kochać takiegomalucha jak ty?!- Aniele, a jak tam jest? Poza brzuchem?- Teraz mamy zimę, świat jest biały, a z nieba lecą miękkiebiałe płatki. Niedługo sam zobaczysz.Aniele, jestem gotów!No to w drogę, mały! Czekam na ciebie.- Aniele, boję się!O cholera jak boli! Pomocy! Chyba rodzę! Cholerny ból!Maluch przyszedł na świat szybko, bez pomocy, bez świadkówDobę później, wieczorem, na obrzeżach miasta, w pobliżuosiedla- Nie gniewaj się na mnie, synku. Czasy teraz takie... Sama sobienie poradzę... Kto mnie z tobą zechce... Ja mam cate życie jeszczeprzed sobą, a tobie jest wszystko jedno, po prostu zaśniesz i już.Aniele, a dokąd mama poszła?- Nie wiem, nie martw się, zaraz wróci.- Aniele, a czemu masz taki dziwny głos? Płaczesz? Aniele,proszę, powiedz mamie, że mi tu bardzo zimno!Nie, mały, nie płaczę, wydawało ci się, zaraz przyprowadzętwoją mamę! Tylko nie zasypiaj, płacz, płacz głośno!Nie mogę płakać, Aniele, bo mama kazała spać..W tym samym czasie, w domu na małym osiedlu.- Nie rozumiem! Dokąd ty się wybierasz?! Ciemno już, mróz!Gdzie cię niesie? Całkiem ci odbito po tym szpitalu! Kochanie,tysiące par nie mogą mieć dzieci i jakoś sobie z tym radzą!Proszę cię, ubierz się i chodź ze mnąDokąd?!Nie wiem dokąd, po prostu czuję, że muszę dokądś pójśćZaufaj mi, proszę!- Dobrze, ale po raz ostatni! Po raz ostatni się ciebie słucham!Z domu wyszła para. Pierwsza szła kobieta, dość szybkoZa nią podążał mężczyzna.- Kochanie, mam takie wrażenie, że wiesz dokąd idziesz.Nie uwierzysz, ale coś prowadzi mnie jak po sznurku...czuję, jakby ktoś ciągnąt mnie za rękę...- Przerażasz mnie! Obiecaj, że zadzwonimy do twojego lekarza!Musisz wziąć zwolnienie i odpocząć- Cicho! Styszysz? Ktoś płacze...- Jakby dziecko...- Maty, płacz głośniej! Mama się zgubiła, ale zaraz cię znajdzie!Aniele, gdzie byłe? Wołałem cię! Bardzo mi zimno!Byłem po twoją mamę. Jest już całkiem blisko.To rzeczywiście dziecko! Całkiem zmarznięte! Szybko, szybko,biegnij z nim do domu! Kochany, dziecko spadło nam z nieba!Aniele, moja mama ma inny głos...- Przyzwyczaisz się, maty. To głos twojej prawdziwej Mamy
Źródło: www.facebook.com
 –  Przepraszam cie synu, nie wiem w jakim momencie cie zaniedbaliśmyTato! Tu jestem!

Brat Meghan napisał otwarty list do Harry’ego. Ostrzega, aby książę odwołał ślub. Okazuje się, że Tom Markle Jr ma bardzo wiele do zarzucenia przyszłej księżnej…

Brat Meghan napisał otwarty list do Harry’ego. Ostrzega, aby książę odwołał ślub. Okazuje się, że Tom Markle Jr ma bardzo wiele do zarzucenia przyszłej księżnej… – Drogi Książę Harry,Nie jest za późno. Meghan Markle z pewnością nie jest odpowiednią kobietą dla Ciebie. Im bliższy termin ślub się staje, tym więcej rzeczy wskazuje na to, że popełniasz jedną z największych pomyłek w historii królewskiej rodziny. Nie rozumiem, dlaczego nie widzisz prawdziwej twarzy Meghan. Tej, którą widzi cały świat. Starania Meg do grania księżniczki są nawet poniżej przeciętnej starzejącej się, hollywoodzkiej aktorki.Jakie rodzaju osoba wykorzystuje swojego ojca, dopóki ten nie zbankrutuje, a potem całkowicie o nim zapomina, zostawiając go bez grosza i możliwości spłacenia swoich długów? W dodatku gdy przychodzi czas, by go spłacić, odcina tak, jakby wcale go nie znała… Mój ojciec nigdy nie odbuduje swoich finansów po tym, jak Meg go wykorzystała i uciekła. Pokazała swoje prawdziwe oblicze.Jej hollywoodzka kariera poszła w takim kierunku, że całkowicie ją zmieniła w płytką zarozumiałą kobietę, która zrobi z Ciebie i całej Twojej rodziny głupcówCzy to nie dziwne, że nie zaprasza na swój ślub nikogo z rodziny, a zupełnie obce osoby? Kto tak postępuje? Ty i królewska rodzina powinniście położyć kres temu fałszywemu ślubowi, nim będzie za późno…Jej własny ojciec nie dostał zaproszenia, a to on powinien prowadzić ją do ołtarza. Zapomniała, że gdyby nie mój tata, zajmowałaby się stolikami w jakiejś knajpie lub opieką nad dziećmi, aby spłacić swoje długi.Cały świat patrzy, jak Meghan podejmuje złe decyzje i wybory. Nie jest za późno Harry…Meghan wciąż jest moją siostrą. Jest rodziną. Dlatego niezależnie o tego, co się stanie i czy chce nas zapomnieć, rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu. Poza tym, mogłoby się wydawać, że królewskie wesele złączy rozdartą rodzinę, tym czasem wydaje mi się, że jest zupełnie inaczej…Z poważaniem Tom Markle Jr
Przekaz uliczny nie musi być wulgarny –  jeżeli porcelana w wyłącznie taka Jeżeli porcelana to wyłącznie .ka Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu, Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny tak aby Nie było przykro podnieść się i odejść; Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce. Jeżeli książki, to te, które można unieść w palnięci, jeżeli plany, to takie. by można o nich zapomnieć gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki na inną ulicę.

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami – W moim przypadku kluczowa okazała się sobota rano. Ledwie kilka godzin wcześniej gruchnęła wiadomość, że sklepy mają być zamknięte w całą drugą niedzielę marca aż do poniedziałku. Kilkadziesiąt godzin skondensowanego piekła. Wstałem jak co rano, jak co rano się ubrałem i jak co sobotę ruszyłem do Lidla. Parking pod sklepem, zazwyczaj senny o tej porze, przypominał zaatakowany przez szerszenie ul.Tłoczące się wszędzie samochody wypełniały – niemałą przecież – przestrzeń do ostatniego miejsca. Ludzie przemykali pomiędzy nimi pośpiesznie, chcąc czym prędzej zrobić zapasy. Niektórzy omijali auta ostrożnie, ale inni – ci, którzy nie potrafili zachować zimnej krwi – nie mieli tyle szczęścia i ginęli pod kołami rozpędzonych do 20 kilometrów na godzinę samochodów. Widząc upiorne zagęszczenie, właściciele aut rezygnowali nawet z podjeżdżania pod same drzwi sklepu, nie tarasowali wejścia swoimi budzącymi zachwyt maszynami, tylko zatrzymywali się w najdalszych zakamarkach parkingu, w miejscach, z których wyrastały dwumetrowe chaszcze. Dalej za to stawali na trawnikach. Wybiegający ze sklepu ludzie, czekający na otwarcie od wczesnych godzin porannych, usiłowali wskrzesić w sobie choć wspomnienie człowieczeństwa na tym wybiegu ludzkich pragnień i ostrzegali, by nie wchodzić do środka, bo tam rozgrywa się dramat, który będzie śnił się nam po nocach. Nie chciałem wierzyć, ale oni nie cofali się nawet po wypadające z siatek ziemniaki. Uwierzyłem. Nikomu jednak nie przyszło nawet do głowy odejść, przeczekać, przyjść później. Przecież już wstali, już się ubrali, może nawet nagrzali samochód w ten chłodny poranek. Wszyscy wiedzieli, że to najpoważniejsza gra – gra, która toczy się o ich życie i życie ich bliskich. Zamknięty w potrzasku zbiorowy umysł, który będzie parł dopóki nie osiągnie swojego celu. Wszyscy wiedzieliśmy, że pisowski reżim nie zatrzyma się, więc i my nie mogliśmy się zatrzymać. Łudziliśmy się, że opór coś zmieni. Choć sytuacja wyglądała potwornie, ruszyłem i jakimś cudem udało mi się wejść do sklepu.Nawet będąc pomnym sytuacji na parkingu, tliła się we mnie nadzieja, że nie jest tak źle. Nie może być. Przecież jesteśmy ludźmi. LUDŹMI, DO DIABŁA. Ale ci od wypadających ziemniaków nie kłamali – w „moim” Lidlu rozgrywały się dantejskie sceny. Od wejścia uderzył mnie odór ciepłej krwi. W tym momencie utraciłem wszelką nadzieję. W myślach pożegnałem się z żoną i dziećmi, ale wiedziałem, że dla nich muszę podjąć tę, być może ostatnią w życiu, walkę. Tu nie szło o jakiegoś tam karpia czy Crocsy. Chciałem, żeby byli ze mnie dumni. Tylko jak długo przetrwają, gdy mnie zabraknie? Myśli zaczęły wędrować z złym kierunku, traciłem czas, więc czym prędzej ruszyłem po bułki. Próbowałem nie patrzeć na półki z herbatą i dżemem, pod którymi leżały zwłoki kilku kobiet w średnim wieku. Najwidoczniej walczyły o ostatnie opakowanie earl greya. „Jezu, to krew czy powidła śliwkowe?” – natychmiast odsunąłem od siebie makabryczną myśl, bo na horyzoncie pojawiło się stoisko z pieczywem. Są jeszcze nasze ulubione bułki gryczane! Tylko co tam robi ten facet? Chryste, gryzie rękę kobiety, która dokłada pieczywo! Błagam, niech mnie tylko nie zauważy, bym mógł zapakować kilka bułek i ruszyć dalej. Gdzie są torby papierowe?! Nie ma papierowych – są tylko foliówki. Czy to już ostateczna granica upodlenia? Przecież dopiero tu wszedłem. Oczami wyobraźni widzę wszystkie żółwie z Pacyfiku, które połkną tę foliówkę. Przepraszam, ale albo wy, albo ja i moja rodzina. Obyście trafiły w lepsze miejsce. Nie mam czasu na dłuższy rachunek sumienia. Ominąwszy ukradkiem żarłacza białego w ludzkiej skórze, przechodzę obok uderzającego miarowo w ścianę wózka elektrycznego prowadzonego wcześniej przez młodego chłopaka, który teraz zwisał przez kierownicę martwy, z porem w oku, i zdaję sobie sprawę z tego, że zbliżam się do stoiska z warzywami. Wokoło słychać krzyki ludzi, trzask łamanych kości i brzęk tłuczonych butelek, ale staram się nie zwracać uwagi na rozgrywające się wokoło dramaty. Uwaga, lecące jabłko. Niewiele brakowało. W końcu dotarłem do warzyw i owoców. Jakieś nogi wystające spod skrzynek z bananami trzęsą się w rytm zapewne ostatniego tchnienia właściciela kończyn. Może ulżę mu choć trochę – odciążam skrzynie i ładuję kiść bananów do koszyka. W międzyczasie strząsam dłoń, która chwyta mnie za nogę nie wiadomo skąd. Idę po awokado. Kurwa, znowu twarde. Jakiś dzieciak zaczyna szarpać mnie za rękaw. Oczy ma zapłakane, nie potrafi wydusić z siebie słowa, wskazuje tylko na coś palcem. Podnoszę wzrok i widzę całkiem młodą kobietę, która pyta drugą, czy ta nie mogłaby oddać jej mrożonego pstrąga, którego ma w koszyku, bo ojciec tej pierwszej „uciekł z jakąś bezdzietną lambadziarą, a czasy dla młodych matek są trudne, a synek by się ucieszył, bo tak lubi pstrąga”, na co ta z pstrągiem odpowiada, że nie bardzo, bo też lubi pstrąga, a poza tym była pierwsza, na co pytająca reaguje słowami: „To się pierdol, po co się obnosisz tak z tym pstrągiem?!”. Patrzę z powrotem na dzieciaka. Oddaję mu awokado, ja i tak nie będę miał czasu czekać, aż dojrzeje. Przed oczami widzę obraz własnych dzieci. Muszę ruszać dalej.Czekała mnie trudna decyzja: wybrać krótszą, ale bardziej ryzykowną drogę pomiędzy warzywami a zamrażarkami, czy dłuższą, ale bezpieczniejszą drogę wzdłuż ściany z przyprawami? Wąska droga przez szlak warzywno-zamrażarniczy to doskonałe miejsce na zasadzkę. Droga Cynamonowa wzdłuż półki daje z kolei lepszą widoczność, ale tam tłum ludzi kotłuje się o ostatnią butelkę przyprawy do zup w płynie. Czas ucieka, podejmuj decyzję. Niech będzie Przewężenie Bakłażana. Ruszam ostrożnie, za pas zatykam pora niczym wielki wojownik swój miecz. Procentuje doświadczenie zebrane przy wózku elektrycznym chwilę wcześniej. Podchodzę, zbliżam się do przewężenia, ostrożnie wychylam się zza stoiska za papryką. SZAST! Przed oczami przelatuje mi podstarzały ochroniarz. Chyba próbował uspokoić sytuację na stoisku z produktami „deluxe”, gdzie właściciel terenowego volvo, którego minąłem na parkingu, ładował już trzeci wózek chałwy. Pozostawione przez wózek ślady krwi dały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek bardzo lubi chałwę. Odwróciłem szybko wzrok. Nie chciałbym lubić chałwy aż tak mocno. Na szczęście udało mi się przedostać na wędliny bez większych problemów. Tam szybko biorę opakowanie Żywieckiej i filetu z kurczaka i mknę na nabiał. „Po co ci glebogryzarka o 8 rano, człowieku?!” – myślę sobie na widok nieszczęśnika w średnim wieku omamionego „promocją z gazetki”. Po drodze chwytam duże opakowanie goudy. Jednak los się do mnie dzisiaj uśmiecha. Za wcześnie! Skup się, masz rodzinę, która na ciebie liczy. Ale fakt, już niedaleko. Przede mną najtrudniejsza część przeprawy: dział z alkoholem.Zdyszany docieram do Kanionu Wysokich i Niskich Oktanów. Gdybym nie znajdował się w Lidlu, to przysiągłbym, że jakimś cudem dotarłem na plan filmowy „Hooligans”. Ludzie pakują do wózków wszystko. Przy półce z winem dostrzegam sąsiadkę, która zazwyczaj gardzi winami poniżej pięciu dych za butelkę, ale teraz pakuje każdą ocalałą Kadarkę. Na podłodze szkło, okaleczeni ludzie wiją się z bólu. Ktoś próbował wyjechać z paletą Argusa na wózku widłowym, ale został zatrzymany i zjedzony na miejscu. Przeskakuję między ciałami i – na tyle, na ile to możliwe – ostrożnie zbliżam się do kas. Kątem oka dostrzegam jeszcze butelkę piwa rzemieślniczego. Czy to możliwe? Czy promień słońca naprawdę rozświetlił to mroczne miejsce? Udaje mi się, chwytam butelkę. Jestem już przy kasach. Jezu, jak dobrze, że nie działają, 6 złotych za pilsa – kto to widział? Zrównuje się ze mną mężczyzna, na oko w moim wieku. Patrzymy na siebie, potem na swoje zakupy. Gość uśmiecha się z politowaniem, ja jestem pod wrażeniem kilkudziesięciu opakowań mięsa mielonego, czterech zgrzewek niegazowanej wody Saguaro, worka ziemniaków, kartonu kasz, trzech litrów oleju rzepakowego, dziesięciu bochenków chleba i opakowania mentosa, które miał w swoim wózku. Mentosy! Chwytam jeszcze jakieś słodycze znajdujące się przy kasach i kieruję się do wyjścia. Koleś od wózka zaklinował się przy przejściu między kasami i desperacko próbuje się uwolnić. Zauważam biegnących w jego kierunku ludzi o wygłodniałych spojrzeniach. Nie czuję triumfu. Na wszelki wypadek chwytam leżący przy kasie egzemplarz nowej książki Okrasy i im go rzucam. Wybiegam na parking, a zza pasa wylatuje mi por, o którym zdążyłem dawno zapomnieć. Niewiele się tu zmieniło – może poza rosnącą liczbą ciał. Krzyczę do przebiegających obok ludzi, żeby nie wchodzili, ale oni nie słuchają. Teraz wszystko rozumiem. Biorę oddech świeżego powietrza i wracam do domu.Udało mi się wrócić do rodziny. Zabarykadowaliśmy się w mieszkaniu i resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu lepszych czasów. W niedzielę nie wyszliśmy z domu, bo się baliśmy. Podobno po to właśnie wprowadzono nowe prawo – by ludzie mogli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. Jestem pewien – chciałbym być – że prawodawcy nie przewidzieli jednak rozmiaru skutków ubocznych swoich własnych działań. Zasunęliśmy rolety w mieszkaniu, żeby nie widzieć kłębów dymu. Z radia dowiedzieliśmy się o zamieszkach, o policji, która używa ostrej amunicji wobec demonstrantów i szabrowników. Niektórzy nie zdążyli zrobić zakupów i usiłowali plądrować sklepy. Wiele osób umarło z głodu. Odgłosy wystrzałów i syren zagłuszaliśmy radiem. Modliliśmy się o to, by nikt nie zapukał do naszych drzwi.Niepokój rośnie. Nikt nie wie, co będzie dalej. Pierdol się, pisowski reżimie
Źródło: joemonster.org
Taksówkarz stracił licencję, bo odmówił jazdy z psem niewidomego. Twierdzi, że miał powód – Kierowca taksówki odmówił zabrania psa przewodnika, który należał do niewidomego mężczyzny. Powód w tym przypadku był dość nie typowy.Czy tak powinien zachować się taksówkarz?Zadzwoniłem po taksówkę i oznajmiłem, że potrzebuję pojazdu dla dwóch przyjaciół i jednego psa. Kiedy wsiadłem do pojazdu, kierowca powiedział, że nie chce psa w swoim samochodzie, bo najzwyczajniej w świecie się ich boi Siedziałem w taksówce przez 5 albo 10 sekund. Nie chciałem zamieszania i pomyślałem, że wrócimy do domu na piechotę. Chciałem po prostu zapomnieć o tej całej sytuacji jak najszybciej.Niewidomy zgłosił sprawę, a  taksówkarz ostatecznie został uznany za winnego, przez co musiał zapłacić karęPo czyjej stronie jesteś? Czy tak powinien postąpić taksówkarz w przypadku niewidomej osoby?
90-letni “Cukierkowy Pan” od 23 lat, jako wolontariusz, osładza dni pacjentom szpitala – – Lubię, jak wszystko jest poukładane, nie znoszę bałaganu – opowiada Weiner i wjeżdża do szpitala w Baltimore. Nazywają go tutaj „Cukierkowy Pan”.I wcale nie chodzi tylko o to, że sprzedaje słodycze dla personelu i pacjentów. Przynosi on ciepło i przyjaźń.– Mam tylko jedno pytanie: jak długo to robisz?” – dopytuje jeden z pacjentów.– Pracuję tutaj jako wolontariusz już 23 lata. Nie wiem jak długo Bóg pozwoli mi jeszcze to robić. Zaraz będę miał dziewięćdziesiąt lat! – odpowiada Weiner.– Dziewięćdziesiąt? O rany! Nie wyglądasz na tyle – dziwi się chory.Weiner wcale nie zachowuje się też na ten wiek.– Co w tym lubię? Szacunek jaki dostaję robiąc coś dla innych. Naprawdę. Wielu z tych ludzi nie może udać się do sklepiku, więc ja przychodzę do nich. To pozwala im zapomnieć o ich problemach – wyjaśnia 90-latek.Pieniądze, jakie w ten sposób Weiner zbiera, trafiają do szpitala na finansowanie wycieczek i rozrywki dla pacjentów.– Jest on jak promyk słońca tutaj. Ma wspaniałe stosunki z pacjentami, lekarzami i obsługą. Nigdy nie przejdzie przez korytarz bez zatrzymania się tu i ówdzie i zagadania – opowiada Desiree Erdman

W 1977 roku ocaliła poparzone dziecko. 38 lat później zobaczyła zdjęcie na Facebooku i zamarła

W 1977 roku ocaliła poparzone dziecko.38 lat później zobaczyła zdjęcie na Facebooku i zamarła – Przez dziesięciolecia dziewczyna trzymała stare, czarno-białe zdjęcie, na którym pielęgniarka trzyma ją w ramionach.Zdjęcie zrobiono w 1977 roku„Dorastanie jako dziecko z takimi oparzeniami było ciężkie. Byłam wiecznie nękana i poniżana. Patrzyłam na te zdjęcia i rozmawiałam z nią, mimo iż nie miałam pojęcia kim ona jest. Oglądanie tych fotografii przynosiło mi ulgę”Kobieta miała nadzieję, że w końcu uda się jej odnaleźć pielęgniarkę. Ostatecznie spróbowała w mediach społecznościowych. Podzieliła się tymi czarno-białymi zdjęciami i napisała:„Bardzo chciałabym poznać jej imię i może nawet się z nią spotkać. Proszę, udostępniajcie ten post, bo nigdy nie wiadomo do kogo może trafić.”Post rozprzestrzenił się z prędkością błyskawicy i już następnego dnia kobieta otrzymała wiadomość, na którą tyle czekała.Pielęgniarka jak się okazało, również zatrzymała te zdjęcia, aby nigdy nie zapomnieć o dziewczynce.„Pamiętam ją. Była bardzo spokojna. Zazwyczaj, gdy dzieci wracają z bloku operacyjnego, śpią lub płaczą. Ona była spokojna i ufna. To było niezwykłe”Niedługo później dwie kobiety spotkały się„Nie mam pojęcia ile pielęgniarek miałoby tyle szczęścia, aby przydarzyło się im coś takiego, aby ktoś pamiętał je przez te wszystkie lata”„Czuję się wyróżniona, że jestem tą, która wtedy opiekowała się dziewczynką”
Już w tym miesiącu mają rozpocząć się prace nad kładką przez Motławę w zabytkowej części Gdańska – To już drugi tego typu obiekt, wcześniejszy powstał kawałek dalej, a w bezpośrednim sąsiedztwie nowo powstającej kładki jest most, który pozwala na dostanie się na drugą stronę. Motława to niezwykle urokliwe i romantyczne miejsce, wyremontowany drugi brzeg zachęca do spacerów. Kto chce zaoszczędzić trochę czasu i szybciej dostać się na drugą stronę może też skorzystać z kursu małym statkiem za symboliczną opłatą, który kursuje przez cały sezon niemal non stop i przez wiele lat to się sprawdzało. Dlatego powstanie kładki jest pomysłem dość irracjonalnym, który zupełnie zniszczy stary, piękny widok na tę część miasta. Bo czy fajnie wygląda taki wielki kaszalot, który wszystko zasłania? O pięknych fotografiach z tego ujęcia z widokiem na Żurawia będzie można zapomnieć. Przeciwko budowie kładki protestowali nie tylko fani żeglarstwa, ale i mieszkańcy oraz znani historycy, niestety bezskutecznie...
Kiedy usiłujesz zapomnieć, ale wszystko ci o nim przypomina –
O swoich innych marzeniachmożesz zapomnieć –
Przyjaciel u boku pomagazapomnieć o problemach –

 
Color format