Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 57 takich demotywatorów

W pewnym wiktoriańskim domu, możesz dostać się do tajemniczego pokoju przez ukrytą w ścianach klatkę schodową –
 –
Poręcz schodowa zaprojektowana z wbudowanymi siedzeniami na każdym piętrze dla tych, którzy potrzebują krótkiej przerwy przed wejściem na następne piętro –
Przepiękna spiralna klatka schodowa w opuszczonym zamku –
 –  Kierowca Maciej J. (przepraszam za stwierdzenie) ojebal mnie na 11zl. Chciałem zapłacie banknotem 100zl. Oczywiście uczyniłem to, nie chciałem dawać żadnego napiwka, a ten mały wąsaty szczylek wydal mi 11zl za mało i zaczai uciekać z 2 pietra po schodach, wołając na cala klatkę schodowa "walie cie biedaku". Oczywiście poszedłbym z tym na policje, gdyby nie jedna sytuacja która zdarzyła sie po 2 sekundach. Ten nieogolony pracownik Państwa firmy, na polpietrze miedzy parterem a pierwszym piętrem, potknął sie i spie*dolil sie na sam doi klatki schodowej. Pieniądze które wypadły mu z kieszeni (lub reki, nie wiem) zabrałem, była to równowartość 25.60zl.Pozdrawiam
Koleś poświęcił telefon, aby zobaczyć, jak będzie wyglądało spadanie w dół klatki schodowej –
Źródło: youtube.com
Aktor 2 lata temu przeszedł bardzo poważne zapalenie płuc, które miało druzgoczący wpływ na jego organizm. W tamtym czasie rozważał nawet odejście z serialu, jednak jak sam powiedział, granie pozwala mu zapomnieć o starości – Niestety poza problemami z płucami, dręczą go także inne przykre dolegliwości, o których opowiedział w szczerym wywiadzie. - Gubię się dosłownie wszędzie. Wchodzę do jakiegoś mieszkania, a wychodząc nie mogę trafić we właściwe drzwi. Bardzo często gubię się w mieście... Idąc do kogoś, nie kieruję się na klatkę schodową, tylko na przykład do piwnicy. Gdy łapię się na tym, że nie wiem, gdzie jestem i dokąd idę, czuję potworny strach. Jestem po prostu przerażony - wyznał Ryszard Kotys. Z naszej strony możemy życzyć mu tylko zdrowia i wytrwałości w walce z chorobą
Najlepsze historie pisze alkohol –  Adam KowalIdziesz z nami po pracyna piwo?Nie. Boję się, że to znówźle się skończy. Tak jakwczoraj.A co było wczoraj?Poszedłem z wami na piwo.Kiedy wróciłem do domu, wprzedpokoju zobaczyłemżonę w lateksowej masce istroju sado-maso. Za nią stałsąsiad i ją od tyłu... no wiecieco. Wkurzyłem się. Sprałemsąsiadowi mordę, żonęwyrzuciłem na klatkęschodową, a samwyciągnąłem piwko z lodówkii siadłem przed telewizorem.Przerzucając kanałyzastanawiałem się, co zrobićdalej z tą sytuacją. Naglezauważyłem, że kolejnośćkanałów mi się nie zgadza.Rozejrzałem się po pokoju,wstałem, przeprosiłemsąsiada, wpuściłem sąsiadkęz powrotem do środka iposzedłem do swojegomieszkania.DEMOTYWATORY.PLNajlepsze historie pisze alkohol
Gdy deweloper ma znajomego hydraulika –
 –
Klatka schodowa opuszczonej fabryki guzików –
 –  Idziesz z nami po pracy na piwo? Nie. Boję się, że to znów źle się skończy. Tak jak wczoraj. A co było wczoraj? Poszedłem z wami na piwo. Kiedy wróciłem do domu, w przedpokoju zobaczyłem żonę w lateksowej masce i stroju sado-maso. Za nią stał sąsiad i ją od tyłu... no wiecie co. Wkurzyłem się. Sprałem sąsiadowi mordę, żonę wyrzuciłem na klatkę schodową, a sam wyciągnąłem piwko z lodówki i siadłem przed telewizorem. Przerzucając kanały zastanawiałem się, co zrobić dalej z tą sytuacją. Nagle zauważyłem, że kolejność kanałów mi się nie zgadza. Rozejrzałem się po pokoju, wstałem, przeprosiłem sąsiada, wpuściłem sąsiadkę z powrotem do środka i poszedłem do swojego mieszkania.
 –
Tymczasem na mojej klatce ktoś zrobił kupę – Zrobił i nie posprzątał, waliło kilka dni. Nikt się nie chciał przyznać! Wyglądało na psie, ale było podejrzenie, że niekoniecznie Potrzeby fizjologiczne prosimy załatwiać w toalecie. Klatka schodowa to nie jest najlepsze miejsce Mieszkańcy klatki C
Każdy ma swój punkt widzenia –  KLATKA SCHODOWA NIECZYNNA Z POWODU ŻE ZAMKNIĘTA
Źródło: tele express
Mieszkaniec Kabat w czasie ostatnich mrozów zaproponował bezdomnemu pomoc. Wpuścił go na klatkę schodową w bloku i podał ciepłą herbatę. Następnego dnia sąsiedzi skrytykowali ten gest i każą zapłacić za wypranie śpiwora, w którym przespał się bezdomny – Lokatorzy są wściekli, że mężczyzna przespał noc na sankach ich dziecka, a śpiwór posłużył za poduszkę. Sąsiedzi wycenili koszty w wysokości 35 złotych. Dodają, że takie sytuacje stanowią zagrożenie zarówno dla nich, jak i ich mienia
 –

Dieta cud naprawdę istnieje:

 –  Chcecie schudnąć? Jedzcie żelki! Ale nie takie zwykłe. Słuchajcie, opowiem wam historię.Byłem sobie ostatnio w Tesco i zdałem sobie sprawę z tego, że chyba z dziesięć lat nie jadłem żelków. Stoi facet, lat trzydzieści pięć, łysina się zaznacza zakolami większymi niż ma Amazonka w górnym biegu, i ogląda żelki jak mały knyp. No i upatrzyłem sobie - Haribo sugar free. No spoko, bez cukru to może mi dziąseł nie wypali bo słodyczy to nie jadłem w hooy długo. Kupiłem sobie taką paczkę 2kg i szczęśliwy podbijam do kasy. Za mną jakiś starszy pan. Stuka mnie w ramię i mówi:-Tylko pan ich nie jedz za dużo, bo jak wnuczce kupiłem to dwa dni z kibla nie wychodziła.Nie dałem o to najmniejszego jebania(od kiedy mój bratanek zjadł całego szluga i wysrał kiepa nic mnie już nie zdziwi, ale to temat na osobną historię), zapłaciłem za wszytko i wychodzę. Ale po jakimś czasie dałem jebanie. I pomyślałem sobie "a hooy, spróbuję."Wbijam do domu(oczywiście nie mówię dzień dobry bo mieszkam sam, żadna nie odważy się spojrzeć na moje piękne, kuliste ciało), jem sobie obiadek, i coraz bardziej myślę o żelkach. Szybko wpieprzyłem mielone(sprzed 4 dni, ale tbw) i otwieram paczkę. Te misie, matko, jakie piękne! Żebyście wy to widzieli. To nie jakieś tam zwykłe żelki pizdryki ze sklepu, tylko dosłownie każdy miś patrzy na ciebie i się uśmiecha. Pragnie, żebyś go wchłonął. No i zacząłem je wchłaniać. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi - jak się okazało, brat wpadł z ww. bratankiem. No i tak siedzimy sobie, my z bratem po kawce, młody prawilnie spija soczek z wysokiej szklanki jak browara. Ojebaliśmy może ze trzy czwarte tej paczki(tak z półtora kilo), kiedy usłyszałem bulgotanie. Ale to nie takie bulgotanie jak bączek w wannie, tylko takie jak to wyśpiewują mnisi z Tybetu czy innego zapizdowa. Młody czerwony, spuścił łeb, zdążyłby nawet szklankę po tym soku umyć zanim to bulgotanie ustało.-Tata, kupa.-No słyszęNo i jak brat wstawał, to tylko spojrzał na mnie oczami jak 5 złotych i jak nie pierdolnął bączura, to myślałem że mu spodnie rozerwie. Brzmiał dosłownie jak stary Wartburg, i to przez dobre 10 sekund.-Coś ty nam kurwa dał?-No zwykłe że... - i nagle jakbym dostał pięścią w brzuch. Tak mnie skręciło, że się zjebałem z krzesła. No i zjebałem.Co potem się działo to była fekaliopokalipsa. Młody oczywiście nie doszedł do kibla, zasrał próg w kuchni i kawałek przedpokoju. Brat w ostatniej chwili podłożył sobie garnek, fajny taki nowy, pięciolitrowy, i w trzy sekundy się z niego wylało. Kurwa nie dość, że garnek zasrany, to jeszcze brat się patrzy na mnie jakbym nie wiem co mu zrobił. A ja sram na podłogę i krzyczę z bólu, bo mnie skręca jakby mnie zombie gryzły. Brat wtóruje, młody wyje sopranem. No istny performance, oprócz wrażeń wizualnych mamy jeszcze śpiew i breakdance w konwulsjach.Po pięciu minutach pierwsza fala ustąpiła. Co za debil wymyślił żelki-misie, które w jelitach zmieniają się w niedźwiedzie polarne? Brat patrzy na mnie, ja na brata, młody patrzy tępym wzrokiem przed siebie. Nawet on czegoś takiego z siebie nie wyrzucił, a oprócz wcześniej wspomnianego szluga ma na swoim koncie więcej podobnych wyczynów. Już zacząłem iść po wiadro, i to był dobry odruch. Druga fala przyszła tak niespodziewanie, że ledwo zdążyłem kucnąć nad wiadrem. Młody popuszcza jakieś mokre bąki, a ja kurczowo trzymam się drzwi od łazienki podczas gdy furia szatana niszczy wiadro. Brat siedzi wyczerpany na krześle i mówi:-O, dobra. Ten będzie suchy.Po jego twarzy wywnioskowałem, że nie bardzo. Zaraz zaczął się zwijać i spadł z tego krzesła, prosto we wcześniej pozostawione przez niego gówno. Ta fala trwała jakieś dwadzieścia minut, i czułem że jak przyjdzie jeszcze jedna to wysram materię pozakosmiczną, bo gówna to tam już nie będzie. W międzyczasie słyszę stukanie w rury. Jakby ta stara raszpla z piętra niżej wiedziała przez co przechodziliśmy, to już by co najwyżej w wieko trumny mogła pukać.Do czwartej fali byliśmy już przygotowani niemal strategicznie - młody zajął kibel bo najwygodniej, a my z bratem siedzimy oparci dłońmi o brzeg wanny. I czekamy. Nagle jak lecącego Apache wroga słyszę takie łopotanie. I zaczyna się desant, który trwa kolejne czterdzieści minut. To już był rekord. Nie wiedziałem, że mam w sobie tyle czegokolwiek - myślałem w pewnej chwili, że jelitom już się popierdoliło do reszty i zaczęły się wywijać na lewą stronę. Nagle walenie do drzwi.-Spierdalać!-Panie Gównalski, otwierać! Policja!-Sram!-Gówno mnie to obchodzi! Otwierać!-Pięć minut!Jelita pozwoliły mi wstać po dwunastu. Otworzyłem drzwi, i nie zdążyłem nawet przyjrzeć się policjantowi, bo pierdolnął na glebę jak kawka XD raszpla szepnęła tylko "o boże" i zaczęła zbiegać po schodach. Dała radę zejść po dwóch zanim zgasły jej światła. Zamknąłem drzwi(przy okazji wychlapując trochę niedźwiedziego łupu na klatkę schodową), i zdążyłem dojść do drzwi od łazienki, kiedy się znowu zaczęło. Czułem, jak gorąca magma opuszcza mój wulkan i tworzy nowe połacie lądu na podłodze mojego przedpokoju. Było tam wszystko - rzeki, małe pagórki i dolinki, nawet coś na kształt naszej komendy policji. Zrezygnowany brat z tępym wzrokiem osunął się dupą do wanny i tak już siedział w środku, stopniowo robiąc coraz głębszą błotną kąpiel. Mówię wam, wyglądało gorzej niż te kible w "Trainspotting."Koniec końców, spędziliśmy jakieś sześć godzin walcząc z tymi niedźwiedziami. Młody miał mniej w sobie więc po czterech godzinach tylko siedział w rogu kibla i cichutko płakał. Mieszkanie było wynajęte, więc trochę przyps, bo posprzątać trzeba. Po czterech dniach było w miarę ok(poza smrodem), a worki wyjebałem do lokalnej oczyszczalni ścieków bo po godzinie spuszczania w kiblu zapchałem i zrobił się mały wylew. Myślałem, żeby zacząć to gówno ściągać z podłogi jak wodę z akwarium (wiecie, gumowa rurka, zasysanie i lecimy), ale w ostatniej chwili brat mi wyrwał węża z ręki i pierdolnął nim w głowę. Jak znosiłem worki po klatce schodowej to wylewałem trochę pod wycieraczkę tej starej psiochy, niech ma to zdarzenie w pamięci do końca swojego życia XDEpilog: zgubiłem tego dnia 12 kilo. DWANAŚCIE. Niech mi żadna Ewa Koniakowska czy inna Mela B nie pierdoli, że jej dieta jest skuteczniejsza. Po tym, jak tydzień nie było mnie w pracy wyjebali mnie z firmy ochroniarskiej. Zatrudniłem się w restauracji. I jak przychodzą jakieś gnojki które są za głośno to daję im miseczkę żelków "dla szanownych klientów." Przecież się gówniarze (hehe) nie przyznają rodzicom, że wpieprzały słodycze. A ja mam ubaw, widząc ich skręcone małe ryje XD brat dalej się do mnie nie odzywa, ale myślę że mu niedługo przejdzie.
Ewakuacyjna klatka schodowa w budynku podczas trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,1 –
 –  Kierowca Maciej J. (przepraszam zastwierdzenie) ojebal mnie na 112I. Chcialemzaplacic banknotem 1002l. Oczywiscieuczynilem to, nie chcialem dawac zadnegonapiwka, a ten maly wąsaty szczylek wydalmi 11zl za malo i zaczal uciekac z 2 pietra poschodach, wolajac na cala klatke schodowawalic cie biedaku". Oczywiscie poszedlbymztym na policje, gdyby nie jedna sytuacjaktora zdarzyla sie po 2 sekundach. Tennieogolony pracownik Panstwa firmy, napolpietrze miedzy parterem a pierwszympietrem, potknal sie i spie*doIiI sie na samdol klatki schodowej. Pieniadze ktorewypadly mu z kieszeni (lub reki, nie wiem)zabralem, byla to rownowartosc 25.602I.Pozdrawiam