Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 105 takich demotywatorów

Kiedy ma się znajomości w wymiarze sprawiedliwości... –  Poseł jadąc samochodem potrącił 2 pieszych na przejściu. Przychodzi do znajomego prokuratora i pyta: - Co z tym zrobimy? Prokurator po chwili odpowiada: - Myślę, że ten, który głową rozbił przednią szybę może dostać 5 lat za uszkodzenie cudzego mienia, a ten drugi, co odleciał w krzaki 8 lat za próbę ucieczki z miejsca wypadku.
"Jeśli kogoś kochasz, puść go wolno. Kiedy do ciebie wróci, jest twój. Jeśli nie, to znaczy, że rozbił sobie głupi łeb o skały" –

Wiele lat temu, pewien francuski dziennikarz spłodził znany nam tekst, który zaczynał się od „Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu”. Lata mijają, ale absurdy pozostają

Wiele lat temu, pewien francuski dziennikarz spłodził znany nam tekst, który zaczynał się od „Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu”. Lata mijają, ale absurdy pozostają – Bo dziś żyję w kraju, w którym gdy dochodzi do zamachu stanu, to prezydent jest na nartach, premier w telewizji, a lider opozycji na zabawie sylwestrowej w Portugalii.A jedynym rażącym naruszeniem prawa nie jest sam pucz, a film „Pucz” wyświetlony przez Telewizję Publiczną, którego autorzy nie poszanowali praw autorskich konkurencyjnych stacji.Nim dochodzi do puczu, moje państwo uznaje, że jest ruiną. Zaraz potem tworzy największy program społeczny w historii III RP, skraca wiek emerytalny i obiecuje rozdać pieniądze frankowiczom.Więc opozycja uznaje, że teraz państwo już naprawdę stanie się ruiną. Dlatego proponuje, żeby pieniędzy rozdać jeszcze więcej.Ale to nic. Jestem obywatelem państwa, które odzyskuje i traci niepodległość regularnie co kilka lat. Znany satyryk chwilowo nie apeluje do Stwórcy, by łaskawie zwrócił nam wolność, ale zacznie, jeśli PiS przegra wybory.Lider obywatelskiej opozycji wyprowadza z organizacji pieniądze. Co miesiąc wypisuje sam sobie faktury, a nie umowy, żeby nie płacić alimentów. Ujawnienie tego faktu uznaje za spisek mediów, PiS-u i służb specjalnych.Partia, która rządzi moim krajem, chce uwolnić Polskę od komunistów. Dlatego komunistycznego sędziego czyni wiceministrem sprawiedliwości, a komunistycznego prokuratora – architektem nowego porządku prawnego.W moim kraju dopiero po 188 latach wychodzi na jaw, że Adam Mickiewicz napisał powieść o Stanisławie Piotrowiczu.Żyję w kraju, w którym w grudniu 2015 roku Trybunał Konstytucyjny ma rodowód komunistyczny, a już w grudniu 2016 – solidarnościowy.Na półkach księgarni w moim kraju leży książka „Resortowe dzieci” – jej autorka wypomina politykom i innym dziennikarzom komunistycznych pradziadków, dziadków i rodziców. Starcza jej, że należeli do PZPR.Matka tej autorki także należała do PZPR.W moim kraju, w trakcie wywiadów dziennikarz zawsze czyta politykowi program jego własnej partii, udając, że to program partii konkurencyjnej. A polityk zawsze daje się na to nabrać. Niczego nie świadomy, ostro krytykuje własne postulaty i zawsze wychodzi na głupka.Za to najważniejsza osoba w moim kraju co miesiąc twierdzi, że zbliża się do prawdy. To nie przeszkadza jej sądzić, że do samolotu, który rozbił się w Rosji, wsadzono bombę termobaryczną na polecenie premiera Rzeczpospolitej.Równocześnie moje państwo ogłasza całemu światu, że  naszego prezydenta zabiło obce mocarstwo. Ten fakt zostaje przemilczany i przez cały świat, i przez to obce mocarstwo.Mój kraj też szybko przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nie wypowiada nikomu wojny i nadal zbliża się do prawdy.Minister edukacji mojego kraju twierdzi, że pasażerowie tego samolotu polegli. Przyznaje jednak, że znaczenie słów wywodzi nie ze słownika, lecz z życiowego doświadczenia. To pozwala jej myśleć, że „polec” i „zginąć” oznacza dokładnie to samo.Mój prezydent bierze te wszystkie absurdy do kupy i uważa, że po wojnie Polskę znów trzeba odbudować ze zgliszcz. I prawdę mówiąc, skoro przeszedł taki absurd, to przejdzie też każdy inny. Jak my to robimy…?
W 1986, sowiecki pilot założył się z drugim pilotem, że zdoła wylądować w ślepo. Zasłonił wszystkie okna w kokpicie i rozbił samolot przy lądowaniu, zabijając 70 pasażerów z 87 na pokładzie –
Mały samolot z czterema osobami na pokładzie rozbił się na miejskim cmentarzu, trwa akcja ratunkowa – Do tej pory ratownicy wydobyli szczątki 693 osób, ale zapowiadają, że to najprawdopodobniej nie jestostateczny bilans katastrofy
Ludzka historia na bezludnejWyspie Antypodów – 4 września 1893 r. w pobliżu głównej z Wysp Antypodów rozbił się podczas gęstej mgły statek "Spirit of the Dawn" z ładunkiem ryżu. Jedenastu pokiereszowanych rozbitków z szesnastoosobowej załogi przeżyło i dotarło na bezludną wyspę.Przebywali na niej 88 dni bez ognia, żywiąc się jedynie surowym mięsem ptaków, jajami i korzeniami. W końcu zostali uratowani przez nowozelandzki Hinemoa.Ironią losu było to, że na drugim krańcu 20 kilometrowej wyspy znajdował się dobrze zaopatrzony skład materiałów i pożywienia przeznaczony specjalnie dla rozbitków
 –  "Nazywali go "Ciapek". Pies miał na obroży numer dywizjonu, znak eskadry i... stopień wojskowy starszego sierżanta. Załoga "Marii" i jej pies słynnabyła w całym lotnictwie polskim. Nakręcono nawetna ten temat film, pokazywany w kinach jakododatek. Kundel, który wraz ze swoją załogą miałjuż na koncie 18 lotów operacyjnych, przeszedł dohistorii. Ciapek swoim psim instynktem odgadywałbezbłędnie, kiedy jego załoga szykuje się do lotu ibiada temu, kto chciałby go wtedy zatrzymać! Odziwo, kiedy szli do miasta, nie zwracał nanich uwagi.”Ciapek byt maskotką polskich lotników z 305Dywizjonu Bombowego, którzy według relacjizabierali go na misje bojowe. Pies miał nawetwłasną butlę tlenową, a za każdą wyprawęotrzymywał małą bombę wyrzeźbioną z drewnai zawieszaną na obroży. Miał ich aż osiem.Podczas jednej misji samolot, którym leciałCiapek prawdopodobnie rozbił się wraz z całązałogą nad Morzem Północnym
Miał zbadać jakość powietrza, a rozbił się o komin. W Krakowie został zniszczony dron za 120 tys. złotych, który latał nad Nową Hutą – Niedługo mieszkańcom miasta będą potrzebne psy przewodniki, aby mogli wyjść na spacer

Jeden z najbardziej wzruszających momentów w świecie piłki. Chapecoense rozegrało pierwszy mecz po katastrofie

Jeden z najbardziej wzruszającychmomentów w świecie piłki.Chapecoense rozegrałopierwszy mecz po katastrofie – 28 listopada 2016 brazylijski zespół podróżował do Kolumbii na finał Copa Sudamericana z Atletico Nacional. Czarterowy samolot z 77 osobami na pokładzie rozbił się podczas próby podejścia do lądowania w Medellin. Zginęło łącznie 71 osób, w tym 19 zawodników drużyny oraz trener Caio Junior. Teraz Chapecoense rozegrało pierwszy mecz od momentu katastrofy. Przed pierwszym gwizdkiem na murawie pojawiło się trzech cudem ocalonych w Kolumbii zawodników.Publiczność przywitała ich owacją na stojąco, okrzykami: ''Mistrzowie wrócili'' oraz ''Vamos, Vamos, Chape'' Niezwykle wzruszającym momentem było również wejście na boisko żon i partnerek graczy, którzy zginęli w katastrofie. Połowa dochodu ze sprzedaży wejściówek ma być przekazana rodzinom ofiar, a połowa - na odbudowę klubu.Oby ci co ocaleli byli otoczeni wspaniałymi ludźmi, bo ci co zginęli zakończyli walkę na ziemi, ci co pozostali walczyć muszą nadal
Dron mi się rozbił po zaledwie 10 sekundach latania –
Bardzo rzadkie zdjęcie. 14 kwietnia 1912 roku. Pingwiny kończą budowę góry lodowej, o którą dzień później rozbił się Titanic –
Już nie tylko zarobek na zniczach ale... – Niedaleko wejścia do jednego z gdańskich cmentarzy, rozbił się pawilon na którym można kupić sobie kiełbaskę z grilla i inne przekąski. Czy naprawdę dla wielu ludzi dzień Wszystkich Świętych, to tylko postawienie znicza, poplotkowanie z rodziną, a potem pójście na jedzenie? Czy nie ma już żadnych granic?
Źródło: fotka cmentarza z http://gdansk.naszemiasto.pl
W wieku 97 lat zmarł kawaler srebrnego Krzyża Virtuti Militari. Z niewielkim oddziałem rozbił 10-krotnie liczniejsze siły niemieckie – W wieku 97 lat zmarł prezes Stowarzyszenia Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari Zygmunt Łabędzki pseudonim „Łoś”, żołnierz września 1939 r., członek Służby Zwycięstwu Polski, Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. W lipcu 1944 roku niedaleko Urzędowa koło Lublina przeprowadził akcję, za którą odznaczono go srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. 70-osobowy oddział partyzantów, którym dowodził, rozbił liczącą 800 żołnierzy kolumnę SS i żandarmerii niemieckiej. W potyczce zginęło 200 Niemców, 250 zostało rannych, a 350 trafiło do niewoli. Straty partyzantów były niewielkie – jeden zabity i 12 rannychCZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!
To były czasy! –  My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.

15 lat minęło a ludzie nadal bardziej wierzą TV niż własnym oczom

15 lat minęło a ludzie nadal bardziej wierzą TV niż własnym oczom –  15 lat lat temu coś uderzyło w Pentagon. Rząd USAzapewnia, że to ogromny samolot pasażerski porwanyprzez terrorystów. Podaje jego numer, imiona porywaczy,listę zabitych pasażerów.Od 15 lat powtarzają to wszyscy dziennikarze, którzymają się za "niezależnych" i ”myślących i dociekliwych".Zadanie dla Ciebie - znajdź na zdjęciach zaatakowanegoPentagonu ślady po rozbitym Boeingu pasażerskim!Widziałeś z pewnością zdjęcia rozbitych samolotówszczątki wraku (potrzaskany kadłub, skrzydła, ogon,silniki), Porozrzucane bagaże, fotele, ciała...Powodzenia!(te ”koła" przed budynkiem to rolki z kablami - częśćPentagonu, w którą trafił "samolot", była akuratremontowana)HmmmmI co? Nic?Inny samolot podobno rozbił się w Pensylwanii.Rozbili go bohaterscy pasażerowie, którzy odbiligo od terrorystów - porywaczy. Jego też nikt niewidział. Nie ma żadnych zdjęć i nikt nie był do dziśdopuszczony do miejsca "katastrofy".A to tylko początek dla tych, którzy chcą głębiejwejść w temat.Prawdziwymi ofiarami 11 września jest ok. 2000 osób,które zginęły w zdetonowanych wieżach WTC i...ponad 1 500 000 ludzi w Iraku i Afganistanie.
Smok nosem wciągnął niedźwiedziaWalia - Rosja 3 : 0 – Brawo, Dawid rozbił Goliata
Photon-robot, który rozwija się razem z dzieckiem. Stworzony przez Polaków ma szanse trafić do sprzedaży – Jak to wszystko działa?► Przygoda z Photonem zaczyna się zaraz po wyjęciu go z opakowania i zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Dziecko za jej pośrednictwem dowiaduje się, że robot rozbił się w czasie lądowania na Ziemi, przy okazji niszcząc statek którym przyleciał. Elektroniczny przyjaciel zwraca się do swojego właściciela z prośba o pomoc w odbudowaniu pojazdu. Pomogą w tym rozmaite, związane z programowaniem, zadania.► Język programowania, jakim posługuje się Photon, zainspirowały Google Blockly oraz Scratch. Zmiana trudnych do zrozumienia procedur na przystępne dzieciom kolorowe klocki ułatwia zapoznanie się z podstawami programistycznego rzemiosła i umożliwia nawet najmłodszym napisanie swojego pierwszego programu a także dużo łatwiejszą naukę bardziej skomplikowanych języków w przyszłości.► Robot regularnie dostarcza dzieciom kolejnych wyzwań i codziennych zadań. Ich treść zachęca do eksperymentów i samodzielnego odkrywania, które jest dla najmłodszych najatrakcyjniejszym
Teraz wygląda niczym Kleopatra –
9-letni Michał z Kłodzka uratował rodzinę przed zatruciem czadem –  Dzielny 9-latek z Kłodzkauratował swoją rodzinę i sąsiadów9-letni chłopiec zadzwonił na pogotowie i wezwał pomoc dlaswojej poszkodowanej rodziny, po tym gdy w domu zacząłrozprzestrzeniać się czad. Ewakuowanych zostało 18 osób, 9z nich trafiło do szpitala - podaje Radio ZET. Do zdarzeniadoszło w piątek w Kłodzku.Jak relacjonuje asp. Grzegorz Gil, który jako pierwszy dowodził akcjąratowniczą, kiedy strażacy przyjechali na miejsce zdarzenia, zastalinieprzytomną kobietę w wannie i leżącego w kuchni nieprzytomnegomężczyznę. Mężczyzna, który zasłabł w kuchni, upadając potrącił znajdujący się nastole talerz. Ten rozbił się o posadzkę, co z kolei obudziło ich syna Michała. Dziękijego natychmiastowej reakcji zaalarmowane zostały służby ratownicze i wkonsekwencji przeprowadzonej akcji uratowano Zycie całej rodziny-czytamy nastronie straży pożarnej. Z kamienicy ewakuowano 8 osób, 9 z nich trafiło do szpitala- podaje Radio ZET.
"Tata rozbił szklankę. Mama powiedziała, że to na szczęście i oboje się roześmiali – Wyciągnąłem wnioski i gdy rodzice wyszli, rozbiłem wszystko, co się tłukło i do czego dałem radę dosięgnąć. Mieszkanie wypełnił aromat szczęścia. Z dumą czekałem na powrót rodziców. Mama płakała, tata pękał ze śmiechu – system zawiódłŚwiat nie jest taki prosty"