Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 137 takich demotywatorów

Danie polskiego szefa kuchni uznane za dzieło sztuki. Amaro w światowej elicie – Wędzony łupacz z sałatką z rukwi wodnej i kwiatów kopru, renklody i granity na bazie ginu z nutami polskiego lasu – świerku i jałowca został uznany przez Muzeum Sztuki Współczesnej w San Francisco za dzieło sztuki. Danie będzie wprowadzone do karty działającej w ramach placówki restauracji „inSitu”. Taki przywilej mają tylko najlepsi szefowie kuchni na świecie
 –  Wiki Zgoda23 godz.Czas, Zeby przestac sie ukrywac. Ten skurwiel powinien, nie ja. To ja jestemtą" dziewczyna, ktora miała mniej szczęścia. Ten ,,człowiek", który napadł naLucyna, w tym samym celu, ledwie dwie/półtorej godziny wcześniej mnieZGWAŁClŁ. Długo sie zastanawiałam, czy napisać tego posta, bo znajomibeda wytykać palcami, bo wstyd, bo, bo, bo... ale jesli ta odważna kobietapierwsza by sie nie ujawniła, wrockabym do domu zgwalcona, powiadomiłapolicję i leżałabym w lozku patrząc w ścianę.Dnia 12.10, w nocy, naiwnie pozwoliłam sie temu zboczencowi zagadać nagłownym, duzym skrzyzowaniu morska-estakada. Tam JES monitoringysopis od Lucyny policja posiada, monitoring z autobusu tezZ. Porownac zmoimi zaznaniami i sprawdzić nagranie ze skrzyżowania, to dla policjipowinien byc moment. On zgwałcił mnie na terenie placówki PZU. Placówkipanstwowej. Tam tez musza byc kamery. Dopiero dzis (17.10!!!) zostałamwezwana na obdukcje. NIE W DZIEN ZDARZENIA. Zdaniem lekarza, toniewyobrażalne, ze nie było obdukcji w momencie wizyty u ginekologa (ok4-5 godzin po ,,tym" zdarzeniu. Wtedy byłaby na mnie jego tkanka, DNAPowiedziat, ze powinni pobrac o probek- WZięli dwie. Do dzis policja niekontaktowała sie ze mna, z Lucyna funkcjonariusze z innego posterunku, napoczatku- kilka razy dziennie.lo tyle ze SZCZegołow, ktore chciałabym mowic na forum. Jak ja- ofiaragwaltu, zostałam potraktowana przez niektórych funkcjonariuszy z innejkomendy to temat na inna książkęCzemu pisze ten post nieanonimowo? Bo to nie ja powinnam sie wstydzićukrywać. Zawsze znajdzie sie ktoś, kto zrobi z tego plotkę/wyśmieje/nieuwierzy. Ważne dla mnie jest to, żeby żaden zwyrodnialec nie czuł siebezkarnyNa samym końcu apel- dziewczyny, bez gazu pieprzowego nie wychodźcie zdomu, nawet jak jest jasno. Mężczyźni- odbierajcie swoje kobiety (siostry,mamy, dziewczyny, przyjaciółki) z pracy, przystanku, chodźcie z nimi dosklepuJa tez myślałam, ze to zdarza sie tylko innynmTego zboczeńca twarz jest juz opublikowana, nie namawiam do wymierzaniasprawiedliwości na własna rękę. Zostawmy to zobowiązanym do tegostróżom prawaDziękuje Mamie, Siostrze, Lucynie (superwoman) za napisanie posta, przezktórego i ja nabrałam odwagi i Justynaza udostępnienie go- Dzieki niejdowiedziałam sie o zdarzeniu Lucyny. I oczywiście mojemu cudownemuchłopakowi.Mama lw L-z>Siostra Paulina GachewiczMoj chłopak Michał StrugProszę, udostepniajcie, gdzie sie da. Moze uratujemy choć jedna kobietę?Dziękuje Ania za czujność. Musiałam wyrzucić posta Lucyny. Wklejam go dokomentarzy
Pani Gosia doświadczyła tego na własnej skórze, gdy jej córka Nina przyszła ze szkoły zapłakana i powiedziała, że pani postawiła jej dwójkę za wypracowanie – „Nie chodzi mi o to, aby tworzyć sztuczny szum wokół nauczycieli danej placówki. Chodzi mi o to, aby skupić się na problemie, ponieważ nasze dzieci mają wyobraźnię, której czasami nie da się okiełznać”    Nie jest to łatwe – wiedzą to rodzice, ale wiedzą i nauczyciele, którzy jednak powinni dbać też o to, aby uczniowie mogli się rozwijać.    Moja córka krytycznym okiem spojrzała na pewno lekturę i chciała z innej strony ugryźć temat wypracowania. Pani postawiła jej za tą dwójkę i powiedziała, że jest to praca niezwiązana z tym, co ona kazała dzieciom zrobić. Nina cały dzień przez to płakała.    Mianowice polonistka poprosiła, aby dzieci napisały recenzję „Ani z Zielonego Wzgórza”. Moja córka nie chciała pisać negatywnie o książce, dlatego uznała, że może napisać charakterystykę postaci, co niestety spotkało się ze złą reakcją ze strony nauczycielki.    Przesyłam państwu tylko fragment, w którym moja córka wyjaśnia nauczycielowi, że zajmie się charakterystyką. Zastanawiam się, czy nauczyciel miał prawo postawić taką ocenę, bo moja córka faktycznie napisała nie na temat? A może powinien bardziej podejść do tego z dystansem i docenić to, że napisała 3 razy więcej niż inne dzieci, ale jakoś nie miała serca pisać negatywnie o postaci? Dajcie proszę znać, co sądzicie na ten temat"
A "prawdziwe" placówki pocztowesą w niedzielę zamknięteNo bo po co. –  Dwa wyroki uniewinniające i trzy odmowy wszczęcia postępowania. Franczyzobiorcy Żabki mogą dzialać handlować we wszystkie niedziele. jako placówki pocztowe Zabka, jak już informowaliśmy, znalazła sposób na zakaz handlu w niedziele. Sieć już w kwietniu ogłosiła, że część jej sklepów pelni funkcję placówek pocztowych. A te są - zgodnie z nowymi przepisami -nie są objęte zakazem handlu w niedziele, podobnie jak stacje benzynowe i apteki. Na drzwiach niektórych sklepów pojawila się więc naklejka "Placówka Pocztowa"
Szacunek dla studentów Politechniki Łódzkiej, którzy wyremontują dom dziecka – Pod koniec wakacji wychowankowie domu dziecka przy ul. Lnianej w Łodzi zamieszkają w odnowionych pokojach i będą korzystać z nowych łazienek oraz kuchni. Gruntowny remont placówki w ramach wolontariatu przeprowadzą studenci budownictwa Politechniki Łódzkiej.To kolejna z organizowanych co roku akcji w ramach łódzkiej edycji projektu Workcamp. Jej organizatorem jest Młoda Kadra Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa w Łodzi. W tym roku podczas wakacji studenci będą modernizować budynek Domu Małego Dziecka przy ul. Lnianej 9.„Wyboru dokonaliśmy spośród 20 zgłoszeń. W placówce przy ul. Lnianej mieszka 29 dzieci pozbawionych rodzinnego domu w wieku od 4 miesięcy do 5 lat” – poinformowała PAP Ewa Chojnacka, rzeczniczka prasowa Politechniki Łódzkiej (PŁ) będącej partnerem akcji.Przy remoncie pracuje już kilkadziesiąt młodych wolontariuszy, głównie studentów kierunków technicznych z Łodzi, a także z innych miast.To czwarta edycja projektu Workcamp w Łodzi. Pierwsza obejmowała remont Domu Małego Dziecka przy ul. Drużynowej. Wzięło w niej udział 15 wolontariuszy, którzy po dwóch tygodniach remontu oddali do użytku sypialnię, pokój zabaw, kuchnię oraz ciągi komunikacyjne.„W kolejnych latach projekt rósł w siłę. W 2016 roku 50 wolontariuszy przez 4 tygodnie wyremontowało 6 pokoi, korytarz oraz łazienkę w Domu Dziecka nr 10 przy ul. Nawrot. Workcamp 2017 spędziliśmy na pracach w Domu Dziecka nr 11 przy ul. Wólczańskiej, gdzie również udało nam się wyremontować 6 pokoi, korytarz oraz łazienkę” – przypomniał Gimziński
Wolne sądy w praktyce – Poszukiwany przez dwa lata przestępca wyszedł na wolność, bo sąd nie przesłał do placówki na czas decyzji przedłużającej jego aresztowanie
Źródło: przestepca-na-wolnosci-bo-sad-nie-przeslal-decyzji-o-przedluzeniu-aresztu
Oddała swój komunijny prezent. Przekazała go chorym dzieciom – 9-letnia dziewczynka przekazała podopiecznym lubelskiego hospicjum 1500 zł. Pieniądze były prezentem, jaki otrzymała z okazji swojej Pierwszej Komunii."Kochani, otrzymaliśmy bardzo wzruszający prezent od Julii, która przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Piękny gest małego dziecka dla naszych Podopiecznych, który wywołał wyjątkowe emocje wśród naszych pracowników i wolontariuszy. Dziękujemy Julii i Jej rodzicom za wielkie serca i chęć pomocy" – czytamy na Facebooku lubelskiej placówki.Rodzice pokazują dziecku, co w życiu jest ważne i  to jest piękne
Poszedłem w niedzielę bez handlu do najbliższej placówki pocztowej i powiedziałem: - Dzień dobry, poproszę moje piwko za pobraniem –
Brytyjski sąd mimo protestu rodziców dwuletniego Alfie Evansa zadecydował, że chłopczyk ma być odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Mimo to przeżył pierwszą próbę eutanazji i sam oddycha już kilka godzin – Pomoc zaoferowali Włosi - przyznali mu obywatelstwo włoskie i próbują zorganizować przewiezienie do włoskiej placówki. Włosi prowadzą zabiegi dyplomatyczne, by uzyskać zgodę od Brytyjczyków, w Liverpoolu jest też obecny dyrektor watykańskiego szpitala Mariella Enoc. Petycja w sprawie ocalenia dziecka została podpisana przez kilkaset tysięcy osób, a pod szpitalem zbierają się protestujący.Miał się udusić w 3 minuty, ale walczy i oddycha kolejne godziny, więc brytyjscy "lekarze" w ramach procedury zabijania planują podać mu midazolam, środek uspakajający i nasenny, a następnie śmiertelną dawkę fentanylu.To jest tzw. cywilizacja śmierci. "Lekarze", którzy powinni mieć nazistowskie mundury a nie szpitalne kitle. Zamiast ratować życie, wszelkimi metodami starają się go pozbawić. Mimo próśb, nadziei, a nawet nacisków politycznych i opinii publicznej. Ciekawe czy to samo zrobiliby w przypadku swojego Royal Baby? Ciekawe też czy Wielka Brytania zabije obywatela Włoch pomimo sprzeciwu włoskich władz i rodziców?
"Żabki" to placówki pocztowe i będą mogły być otwarte w niehandlową niedzielę?! – Jak ustalił portal wiadomoscihandlowe.pl, sieć Żabka znalazła sposób na to, jak zachęcić franczyzobiorców do otwierania sklepów w niedziele z zakazem handlu. Sieć twierdzi, że jej sklepy, jako placówki pocztowe, będą mogły funkcjonować w dni, w które zamknięte pozostaną lokale większości konkurentów. Do otwierania sklepów w niedziele franczyzobiorców Żabki zachęcać ma też zmodyfikowany system wynagrodzeń, uwzględniający premie za handel w "niehandlowe" dni. Działania Żabki wydają się zatem śmiałe, ale przy tym całkowicie legalne
 –
Bibliotekarka układała książki.Nie wiedziała, co może kryć sięw Harlequinie – Zdjęcia, wyniki badań, rachunki i ściągi - takie rzeczy bibliotekarze nieraz znajdują w zwracanych książkach.Gdy bibliotekarka rozkładała książki na półkach, znalazła nietypową zakładkę.Była nią z pozoru niepozorna koperta, jednak gdy do niej zajrzała, okazało się, że wewnątrz znajduje się 8 tys. zł.Jedynym sposobem na odnalezienie właściciela było wywieszenie kartki w bibliotece. Mijały jednak tygodnie, jednak nikt się nie zgłaszał.W końcu do placówki zgłosiła się kobieta, która szczegółowo opisała zgubę, zarówno samą kopertę, jak i nominały banknotów, które znajdowały się w środku.Przełożeni bibliotekarki docenili uczciwość pracownicy i przyznali jej podwyżkęJak widać uczciwość popłaca...
Katolicka szkoła "zmodyfikowała" toalety dla uczennic. Wszechobecna kontrola nie spodobała się rodzicom – St Mary's Catholic College w Wallasey to znana, prywatna katolicka szkoła dla dzieci w wieku od 11-17 lat znajdująca się w południowo-zachodniej Anglii. Powodem, dla którego rodzice, internauci i dziennikarze nie przebierają dzisiaj w słowach na jej temat jest decyzja władz placówki dotycząca... toalet dla tamtejszych uczennic. By przeciwdziałać łamaniu regulaminu (przede wszystkim chodzi o palenie papierosów i znęcanie się nad uczniami), szkoła postanowiła wyburzyć ścianę od damskiego WC, a "wystrój" pomieszczenia uzupełnić kamerami monitoringu, chcąc mieć kontrolę nad "niebezpiecznymi zachowaniami". Nastolatki nie mogą liczyć na prywatność - i to nie tylko dlatego, że obserwują je kamery. Mogą być też obserwowane przez kolegów. "Jedyne, co chroni prywatność dziewczynek korzystających z ubikacji przed wzrokiem kolegów z korytarza i dwóch klas po przeciwnej stronie, to drzwi od poszczególnych kabin. Pozostała część ubikacji jest odsłonięta" - podał "Liverpool Echo". Po skardze uczennic u władz szkoły zainterweniowali rodzice, nie kryjąc swojego oburzenia. Odkąd ściany już nie ma, a wszystkiemu przyglądają się kamery, ich córki wstydzą się korzystać tam z toalety. St Mary's Catholic College wydała oświadczenie, w którym usprawiedliwia swoje posunięcie podobnymi rozwiązaniami stosowanymi w innych placówkach. Jak można również w nim przeczytać, z powodu zaniepokojenia uczniów i rodziców dostosuje toalety do ich oczekiwań. Podobnie miały zostać zmodyfikowane toalety dla męskiej części szkoły...
Ośmiolatek we wzruszającym liście nie prosi o prezenty na święta. Ma tylko jedno życzenie... – Ten niezwykły ośmiolatek chciał, aby ludzie wspomagali leczenie jego sześcioletniej koleżanki, która zachorowała na nowotwór mózgu. Kiedy Luke Bedford usłyszał o diagnozie, załamał się i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.W swoim liście zaznaczył, że nie chce żadnych prezentów, a w zamian prosi o pomoc małej Orli – kuzynce jego najlepszego przyjaciela Thomasa. Dziewczynka ma raka i jest z nią bardzo źle. Luke wcześniej nie znał osobiście Orli, ale po tym jak usłyszał o jej sytuacji od razu chciał pomóc. Kiedy jego mama przekazała list do mamy chorej dziewczynki, obie wzruszyły się do łez.Mała Orla zachorowała już w wieku dziewięciu miesięcy i od tego momentu każdego dnia walczy o życie. Dziecko zaczęło cierpieć na bóle, których nie dało się zidentyfikować. Okazały się one na tyle uciążliwe, że lekarze postanowili wprowadzić ją w śpiączkę farmakologiczną.Po dogłębniejszych badaniach odkryto u niej guza mózgu wielkości 5 na 7 centymetrów. Był bardzo duży jak na takie malutkie dziecko. Lekarze oznajmili, że może nie przeżyć następnych kilku godzin...Po przetransportowaniu Orli do odpowiedniej placówki. mała przeszła operację, która miała pomóc. Dziewczynka radziła sobie dobrze, a guz się zmniejszać aż do feralnego maja tego roku, kiedy odkryto, że znów zaczął narastać.Zaczęła się wtedy kolejna chemioterapia, która potrwa aż do przyszłego roku. Na ten moment guz jest zbyt duży, żeby dało się go zoperować, a czy leczenie daje efekty dowiemy się dopiero na kilka dni przed świętami. Rodzice mogą się cieszyć z tego, że mała jeszcze nie rozumie jak wiele złego się dzieje.„Nie jestem zbyt emocjonalną osobą po tym wszystkim, co przeszłam, ale po przeczytaniu tego listu rozpłakałam się” - mówi mama chorej Orli. „Luke jest bardzo współczującym chłopcem i skoro jest taki w wieku ośmiu lat, to możemy sobie tylko wyobrażać jakim cudownym człowiekiem będzie, kiedy dorośnie”. Luke zaczął również kampanię zbierającą środki na pomoc w leczeniu dziewczynki. Zebrano na razie 1300 funtów przez internet i 400 lokalnie. Mały bohater codziennie dopytuje, czy są jakieś nowe donacje i nadal naciska na to, że nie chce żadnego prezentu. Rak mózgu to jeden z najczęstszych powodów śmierci dzieci, a tak niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Możemy tylko liczyć, że świadomość społeczna będzie coraz większa
Książeczki czytane trzylatkom w brytyjskich przedszkolach zachęcają do kwestionowania swojej tożsamości płciowej – Wśród nich m.in opowiadanie o misiu imieniem Thomas, który czuje, że jest dziewczynką, a nie chłopcem, lub czytanka "Jesteś chłopcem, czy dziewczynką?", której bohater zastanawia się nad swoją tożsamością i chciałby ubierać się jak wróżka. Pozycje te dostarczane są przez organizację Educate and Celebrate, finansowaną przez brytyjskie ministerstwo edukacji w celu przeciwdziałania homofobii i transfobii. Fundacja ta wspiera placówki edukacyjne w tworzeniu neutralnych płciowo toalet i mundurków.Chris McGovern, przewodniczący kampanii Campaign for Real Education komentuje: "Przerzucanie na dzieci swojej nerwicy związanej z tożsamością płciową jest szkodliwe i okrutne"
Szacunek dla kibiców Jagiellonii, którzy dostarczyli dużą ilość zabawek dla Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej i ubrania dla osób bezdomnychw Białymstoku –
W pewnym irlandzkim gimnazjum monitoring zarejestrował dziwne, niewytłumaczalne sceny, które zdaniem wielu świadczą o tym, że szkoła może być nawiedzona – 1 października o godzinie 3 nad ranem kamery szkoły Deer Park w Cork w Irlandii zarejestrowały zdarzenie, które trudno jest logicznie wytłumaczyć. Wideo zostało opublikowane w sieci i szybko stało się viralem.Zanim jednak je obejrzycie, ostrzegamy - nie róbcie tego przed snem. Krótki film, który podzielił internautów, ma przedstawiać zjawiska paranormalne, a według niektórych obecność duchów. Uczniowie i pracownicy irlandzkiego gimnazjum już wcześniej odkryli, że szkoła jest "nawiedzona". Z przerażeniem opowiadają, że czują się w niej nieswojo. Zdarza się, że nagle i bez żadnego powodu ogarnia ich uczucie chłodu i niepokoju. Pewnego dnia jeden z nauczycieli miał na teren uczelni wprowadzić psa, który jednak wyraźnie nie chciał wejść do budynku. Jego właściciel twierdzi, że zwierzak musiał się czegoś bardzo bać. Rano panie sprzątające skarżą się na porozrzucane na szkolnej podłodze śmieci, chociaż po skończeniu lekcji nikogo w niej już nie ma. Dyrektor placówki Kevin Barry postanowił w końcu zbadać sprawę. Z jego polecenia w szkole zamontowano monitoring oraz czujniki ruchu. Chociaż te drugiego niczego nie zarejestrowały, kamery udokumentowały "obecność duchów". Trudno odnieść się do autentyczności nagrania. Władze próbują ustalić, czy sceny zarejestrowane w prawie 200-letniej szkole nie są efektem czyjegoś głupiego żartu
Dyrekcja placówki w Los Gatos (Kalifornia), w której uczy się Demetra, wezwała ojca dziewczyny, prosząc, aby wziął dla córki ubranie na zmianę – Zaskoczony rodzic przywiózł ze sobą dżinsowe szorty oraz różową koszulkę na ramiączkach, aby 13-latka mogła się przebrać. Władze szkoły nie zaakceptowały również tego stroju. Ostatecznie Demetra musiała włożyć legginsy. "To nie jest w porządku. Potrzeba zmian" - w rozmowie z The Mercury News (link do artykułu znajdziecie w materiałach zamieszczonych poniżej) mówi ojciec nastolatki, zaznaczając, że tego letniego dnia było bardzo gorąco. Sprawą zajęły się lokalne media, a obecnie mówi się o niej także poza granicami Stanów Zjednoczonych.Kto waszym zdaniem ma rację?
Spędził noc pod schroniskiem.Kiedy wyjawił pracownikom powód,mieli łzy w oczach – Jeden z pracowników schroniska,kiedy był w drodze do pracy, zobaczył przed budynkiem leżącego na chodniku bezdomnego, młodego mężczyznę. Jednak miejsce jego drzemki nie było ani trochę przypadkowe... Błogo-sobie-śpiący był tam dlatego, że jego najlepszy przyjaciel się zgubił, a mowa tutaj o psie o imieniu Tata.Bezdomny, żeby mieć szansę na znalezienie swojego psiego kompana, wszystkie swoje pieniądze wydał na przejazd autobusem do schroniska. Miał dużą nadzieję, że znajdzie tam to, czego szuka, jednak szczęście mu nie dopisało…Pies trafił bowiem do tego schroniska, ale dwa tygodnie temu i został już przeniesiony do innej placówki.Bezdomny załamał się tą informacją, bo nie miał już pieniędzy na dalszy transport, ale pracowników schroniska urzekła jego historia i opłacili mu bilet.Kiedy trafił do właściwego miejsca i odnalazł swojego pupila, obydwoje byli przeszczęśliwi. Mimo że właściciel nie mógł mu wiele zapewnić, to widać było, że dobra materialne są znacznie mniej warte niż szczera miłość, którą się nawzajem darzą...Jeden z pracowników tamtej placówki powiedział, że widział na twarzy mężczyzny prawdziwą radość po zobaczeniu swojego zwierzaka. Jest on dla niego wszystkim i nie wyobrażał sobie iść bez niego przez życie. Dyrekcja przymknęła nawet oko na opłatę, którą trzeba uiścić za odebranie pupila.Niektórzy nie rozumieją dlaczego oddaje się zwierzęta bezdomnym, ale prawda jest prosta – darzą oni swoje zwierzęta często większą miłością i szacunkiem niż bogatsi ludzie
Dyrektorka schroniska opowiada na antenie radia o problemach finansowych placówki. Nagle jeden telefon zmienia wszystko – - Musimy uzbierać 25 tysięcy zł na piec, nie mogę ryzykować, że w zimie padnie, u nas mieszka 80 mężczyzn - mówiła w TOK FM Adriana Porowska, dyrektor "Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej". Nagle przerwała jej prowadząca, by przekazać wiadomość od słuchacza. Do radia zadzwonił prezes Budimexu i powiedział, że zapłaci za zakup nowego urządzenia.Szacunek dla tego Pana!