Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 137 takich demotywatorów

Bo chłopiec miał za długie włosy – "Nie obetnę synowi włosów. Nawet nie ma takiej opcji. One są częścią mojego dziecka" - powiedziała matka dziecka i postanowiła dalej walczyć z surowym regulaminem przedszkola It's my first day of school
Pracownik muzeum zwrócił uwagę kobiecie karmiącej piersią. Zrobił to niezgodnie z prawem i polityką placówki. Młoda mama wyśmiała jego zachowanie w taki właśnie sposób jak na zdjęciu –
Kibice Legii po raz kolejny pokazali klasę, pomagając Centrum Zdrowia Dziecka – Tym razem jednak nie chodzi o malowanie ścian placówki, lecz o zebranie aż 47 tysięcy złotych na zakup nowej karetki. Zbiórka miała miejsce podczas niedawnego spotkania z Lechem Poznań. Najwięcej do puszek wrzucili kibice zasiadający Żyletę – 21 tys. złotych i trybunę wschodnią – 14,5 tys. złotych. Ponadto zebrano jeszcze 105 euro i… kartę pamięci oraz plastikowy diament

Z pamiętnika chirurga:

 –  Sobota. Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia? Środa. W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty? Piątek. Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć. Sobota. To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego. Wtorek. Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę. Środa. Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek. Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi. Piątek. Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić. Niedziela. Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił. Wtorek. Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni. Środa. Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek. Czwartek. Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni
Każdej nocy trzy bezdomne psy spały na brazylijskim dworcu autobusowym. Pracownicy nie mogli ich adoptować, ale postanowili zrobić dla nich coś wyjątkowego – Szczeniaki błąkały się w okolicy stacji autobusowej w miejscowości Barreirihna. Majowe noce bywają w Brazylii chłodne, więc pracownicy placówki postanowili pomóc psom.Ze starych opon i koców zrobili dla nich specjalne legowiska, które miały ochronić je przed zimnem. Aktywiści doceniają Ich gest dostał doceniony przez lokalną działaczkę na rzecz zwierząt, Fabiane Rose, która na początku maja opublikowała zdjęcia szczeniaków w internecie i napisała:„Gratulacje dla pracowników stacji, którzy rozumieją, że te aniołki są i mają prawo tam być. Wiele innych placówek powinno brać z nich przykład, przygarniać zwierzęta. Może to nie jest rozwiązanie idealne, ale chociaż ktoś się tymi szczeniakami zajął, pomógł”.
A umowy o haracz ZUS-owyrozwiązać się nie da –  ZUS w trybie pilnym rozwiązał umowę z firmąochroniarską. Nie płacili minimalnej stawkiPrezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Gertruda Uścińska nakazała w trybiepilnym rozwiązanie umowy z firmą, która wykonywała usługi ochroniarskie woddziale zakładu w Płocku - ustaliło Radio ZET.Decyzja zapadła po tym, jak związkowcy z Solidarności wytknęli, że pracownicy ochraniający niektóreplacówki ZUS-u nie dostają za swoją pracę wymaganej ustawowo stawki minimum 13 zł brutto zagodzinę.- Ktoś w oddziale w Płocku nie dopatrzył się, że firma zewnętrzna, która wygrała przetarg na ochronęobiektu zaproponowała rażąco niską cenę, za takie pieniądze nie dało się zapłacić wymaganej ustawąstawki godzinowej powiedział Radiu ZET rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz. Płock nie był jedynąplacówką na czarnej liście Solidarnoości. ZUS przeprowadzi kontrolę w także w innych zgłoszonych
Gdyby to byli katolicy, zwolennicy poprawności politycznej zrobiliby aferę na cały świat – Ale ponieważ to muzułmanie, wszyscy siedzą cicho Muzułmanie nie chcą wychowawcy geja. Zabierają dzieci z przedszkolaNajpierw był protest i prośba o przeniesienie wychowawcy do innej placówki, teraz masowe wypisywanie pociech z przedszkola. Muzułmańscy rodzice z berlińskiej dzielnicy Reinickendorf zabierają swoje dzieci z przedszkola, bo jeden z wychowawców jest gejem.
Równość po europejsku –  ZAPRASZAM, ZAPRASZAMWITAM GORĄCO! PROSZĘ, PROSZĘ!PRZYKRO w ALE MAMY PEWNE ZASADY!NIE WPUSZCZAMY DO NASZEJ PLACÓWKIOSÓB MANIFESTUJĄCYCH SWOJĄWIARĘ
Poznajcie Dodka - kota, który otrzymał etat w szpitalu w Trzebnicy. Do jego obowiązków należą: – Ocieplanie wizerunku placówki, relaksowanie pacjentów i odprowadzanie ich do domu. Imię otrzymał po zmarłym w 2006 roku chirurgu, Aleksandrze Deotacie Łapczyńskim KOT DODEK JEST "PRACOWNIKIEM" SZPITALA PROSZĘ GO SZANOWAĆ!
Należy ona do obszernej grupy schorzeń nazywanych potocznie social media. Najbardziej charakterystycznym objawem są odciski na opuszkach palców, które występują od ciągłego trzymania telefonu typu smartphone w rękach – Ma skrajnie destrukcyjny wpływ na zdrowie człowieka, a związany z nią nałóg – selfizm – niemal zawsze prowadzi do społecznej i psychicznej degeneracji osoby uzależnionej, powodowanej w większości przypadków skrajnym samouwielbieniem.Objawy selfii w okresie odzwyczajania się utrudniają często leczenie. Do skutków ubocznych należą: bóle głowy, nerwobóle, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, napady wskutek osłabienia serca, podniecenie, lęk, obłędy. Osoby uzależnione rzadko same decydują się na leczenie. Często decydujące znaczenie ma reakcja otoczenia i wczesne skierowanie chorego do placówki terapeutycznej. Pierwszym krokiem powinna być wizyta w poradni zdrowia psychicznego, gdzie specjalista dokona diagnozy i zleci odpowiedni sposób leczenia. Uwaga! Nieleczona selfia może doprowadzić do powstania selfiaka!

Szwedzkie feministki: "nie brońcie nas przed gwałcicielami!" Grupa szwedzkich feministek zorganizowała akcję na Twitterze, która określona została hashtagiem #inteerkvinna - w tłumaczeniu "nie twoja kobieta". Kobiety te twierdzą, że nie potrzebują ochrony

Szwedzkie feministki: "nie brońcie nas przed gwałcicielami!"Grupa szwedzkich feministek zorganizowała akcję na Twitterze, która określona została hashtagiem #inteerkvinna - w tłumaczeniu "nie twoja kobieta". Kobiety te twierdzą, że nie potrzebują ochrony – Pod koniec stycznia w mieście Mölndal w zachodniej Szwecji, gdzie działa ośrodek dla młodych imigrantów pracownica tej placówki została pchnięta nożem. Lekarzom nie udało się uratować jej życia.Feministki zaczęły obawiać się tego, że miejscowi mężczyźni będą mścić się na przybyszach z krajów muzułmańskich. Kobiety stworzyły specjalny hasztag #inteerkvinna („nie twoja kobieta”). Piszą w sieci o swojej nienawiści do rasizmu, faszyzmu, białych mężczyzn i innych rzeczy, które mogłyby zostać skojarzone z zajściami po śmierci pracownicy ośrodka dla uchodźców. Feministki twierdzą jednocześnie, że boją się szwedzkich nacjonalistów, którzy mogą je molestować seksualnie. Moje ciało i moje prawa nie powinny być wykorzystywane do nienawiści rasowej i przemocy– napisała jedna z kobiet.Wielu internautów nie mogło uwierzyć w tak idiotyczną akcję.

Stolica wolnej, demokratycznej, otwartej, multikulturowej i tolerancyjnej Europy - Bruksela. Już od kilku dni nie działa transport publiczny, placówki edukacyjne i sklepy wielkopowierzchniowe są pozamykane

Stolica wolnej, demokratycznej, otwartej, multikulturowej i tolerancyjnej Europy - Bruksela. Już od kilku dni nie działa transport publiczny, placówki edukacyjne i sklepy wielkopowierzchniowe są pozamykane – Wielu pracowników poszło na urlopy/chorobowe, bo, jak to ktoś napisał - jeszcze dwa miesiące temu Orbana nazywano faszystą, teraz wszyscy uważają, że to był dobry krok i nagle kraje odmawiają przyjmowania narzuconych liczb uchodźców, a inne (np. Kanada) zastrzegają, że przyjmują jedynie kobiety, dzieci i rodziny, a samotnych mężczyzn nie. Niesłychane! Niesprawiedliwe! Jak tak można!?
Źródło: facebook
"Obiecamy Wam złote góry" ale... to nie nasza sprawa,''musicie sobie radzić sami" –  Szefowa szpitala w Wyszkowie: Minister wprowadził mnie w błądDyrektor szpitala w Wyszkowie na Mazowszu alarmuje: minister zdrowia wprowadził mnie w błąd. I pisze list do pielęgniarek. W piśmie, do którego dotarł nasz reporter, szefowa placówki dowodzi, że to przez Mariana Zembalę siostry dostały nie 700 a tylko 300 złotych podwyżki.Dyrektor szpitala w Wyszkowie na Mazowszu Cecylia Domżała twierdzi, że obiecując pielęgniarkom podwyżki w wysokości 700 złotych, opierała się na deklaracjach szefa resortu zdrowia Mariana Zembali. "Błąd został wywołany przez osobę, która uczestniczyła w negocjacjach" - pisze szefowa wyszkowskiej placówki.Zarzuca ministrowi, że z siedmiuset złotych - czterysta- miało pochodzić ze środków, które wszystkim pielęgniarkom od sierpnia obiecywał minister zdrowia. Sam szpital miał dołożyć trzysta złotych. "Taka podwyżka jest nadal aktualna i jest realizowana" - zapewnia dyrektor.Co na to resort zdrowia? Za politykę finansową szpitala odpowiada jego dyrektor i właściciel, czyli powiat wyszkowski. Minister zdrowia odpowiada za politykę systemową. 22 września przedstawimy propozycje nowych rozwiązań, które obejmą wszystkie pielęgniarki - usłyszał reporter RMF FM od rzecznika ministerstwa zdrowia.
No i się zaczęło! – Chyżne: na granicy zatrzymano dziewięciu nielegalnych imigrantów. Do zatrzymania cudzoziemców doszło w sobotę w rejonie stacji benzynowej w Chyżnem w Małopolsce. Funkcjonariusze Placówki Straży Granicznej z Zakopanego ujawnili w samochodzie na polskich numerach rejestracyjnych, sześciu obywateli Iraku i trzech obywateli Syrii
Centrum Zdrowia Dziecka podało lekarza, który leczył marihuaną chorych na padaczkę do prokuratury – Jedyne na co naraził kogoś Dr Bachański to na wycofanie grantu dla pewnego ważnego lekarza z CZD w kwocie 10 mln EURO na poszukiwanie leku na padaczkę lekooporną. Prokuratura powinna więc zająć się dyrekcją CZD a nie Dr Bachańskim Leczył w Polsce marihuaną, teraz myśli o emigracji. "Nie będę miał problemów ze znalezieniem pracy"Neurolog Marek Bachański, który do niedawna leczył eksperymentalnie chore na padaczkę dzieci środkami zawierającymi marihuanę, rozważa emigrację. Lekarz uważa, że w Polsce spotkał się z „odsądzaniem od czci i wiary”.W lipcu władze warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka poinformowały, że eksperymentalna terapia, jaką prowadził Bachański, została zawieszona ze względów formalnych.– Leczenie prowadzone przez dra Marka Bachańskiego nigdy nie zostało, wbrew przepisom i wielokrotnym prośbom Dyrekcji IPCZD, zgłoszone i nie otrzymało zgody Komisji Bioetycznej, a więc było nielegalne. Było prowadzone bez planu dawkowania leków i badań kontrolnych, bez rzetelnej oceny skuteczności i bezpieczeństwa leczenia w dokumentacji medycznej pacjentów – napisano w oświadczeniu Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”.Sam Bachański jest zaskoczony tym, że władze placówki zgłosiły zastrzeżenia dopiero w lipcu, po 10 miesiącach prowadzenia terapii. – Przez 10 miesięcy nikt nie miał zastrzeżeń do prowadzonej dokumentacji – powiedział neurolog stacji TVN24.W liście do ministra zdrowia Mariana Zembali lekarz dodał, że jego przełożeni wiedzieli o prowadzonej terapii i zgodzili się na leczenie obejmujące maksymalnie dziesięciu pacjentów. – W zasadzie nikt dokładnie tego nie nadzorował. Nikt się mnie nie pytał: słuchaj, mam wątpliwości co do stanu twoich pacjentów – mówił Bachański.
Porządek musi być – Ludzie ludźmi, ale żółwie w Korei muszą żyć godnie Kim Dzong Un odwiedził hodowlę żółwi. Skończyło się egzekucją zarządcyKim Dzong Un kazał rozstrzelać zarządcę farmy żółwi, którą odwiedził w maju. Tuż po gospodarskiej wizycie północnokoreańska agencja KCNA informowała, że przywódca nie był zadowolony i odnotował "poważne braki". Teraz trzy niezależne źródła serwisu Daily NK potwierdzają, że z powodu rozczarowania wodza życie stracił kierownik placówki.- Zarządca został rozstrzelany po tym, jak Marszałek (Kim Dzong Un - przyp.) udzielił swoich wskazówek w hodowli terapen (gatunek żółwia - przyp.) w pobliżu rzeki Taedong na przedmieściach Pjongjangu. Przeprowadzono egzekucję, bo niektóre zbiorniki nie były odpowiednio napełnione wodą i karmą, co doprowadziło do śmierci wielu terapen - relacjonowało jedno ze źródeł na łamach serwisu Daily NK.
Mam wrażenie, że ta podła sowiecka instrukcja wciąż obowiązuje... – Fragment tajnej instrukcji z 1947 r. przeznaczonej dla placówki KGB w ambasadzie sowieckiej w Warszawie