Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 174 takie demotywatory

Padł rozkaz i trzeba było wykonać –  Beata!!! Co Ty docholery robiłaś natym Dunajcu?!?!No przecieżkazałeś mi spływać
I dobrze. Po co mi baba bez poczucia humoru –
Kiedy się to skończy... – W Zakopanem znów padł koń, bo "mądrym inaczej" zachciało się kuligu bez śniegu. Koń był zmuszony do ciągnięcia przepełnionych sań po błocie... Brak słów
Źródło: fundacja viva
Kiedy padł ci telefon i zaraz po podłączeniu do ładowania sprawdzasz czy już się naładował... –
17 grudnia 1970 roku to bardzo smutna data w naszej historii – Na wieść o ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności stoczniowcy wyszli na ulice. Aby stłumić strajki, wczesnym rankiem do wysiadających na stacji Gdynia Stocznia ludzi oddano serie z karabinów maszynowych umieszczonych na czołgach, ustawionych przy trakcie prowadzącym do stoczni. To nie były rykoszety. Strzelano na wprost, by przerazić i zabić. Zginęli młodzi ludzie, wśród nich 18-letni Zbyszek Godlewski, nazwany później „Jankiem Wiśniewskim” – jako symboliczny przedstawiciel wszystkich młodych Polaków poległych w Powstaniu Grudniowym. To jego ciało nieśli na drzwiach przez Gdyńskie ulice.Według ustaleń prokuratury śmierć poniosło 18 osób w Gdyni, a w Szczecinie 15. Byli to bardzo młodzi ludzie, nawet kilku nastolatków.Mordercy i ich mocodawcy nigdy nie zostali ukarani w „wolnej” Polsce
Źródło: naszdziennik.pl
Kolejny kierowca padł ofiarąpijanego drzewa –
GPS wyświetli nam dozwoloną prędkość, a gdy ją przekroczymy da nam ostrzeżenie. Jeśli i to nie poskutkuje - nie zdejmiemy nogi z gazu, nie przyhamujemy - samochód sam się tym zajmie – Bruksela chce zamienić auto, symbol wolności, w celę więzienną, za którą sami będziemy płacić. Ostatnie tygodnie spędziłem w takim aucie, w ramach zastępczaka, i uznaję, że lepiej już jeździć taksówką, lub tramwajem.Wpływ elektroniki na jazdę jest tak duży, że zabiera całą frajdę zamieniając kierowce w bezmózga kręcącego kierownicą, a i ten element jest ograniczany przez detektor pasów na drodze.Niby 200 koni, a poszaleć się nie da, bo zablokowano nawet mryganie długimi w przypadku, gdy radar wykrył auto z przodu. Najlepsze, że pewnego dna wóz stanął na środku drogi i nie dał się odpalić, gdyż padł jakiś bezpiecznik w elektronice.Idąc dalej tokiem myślenia totalniaków z UE, za kilka lat auta, które sami sobie kupimy będą wysyłały do naszych domów mandaty za przekroczenie prędkości.Swoją droga będzie zabawnym obserwować, jak poczciwe maluchy i inne dezele wyprzedzać będą wypasione BMW i Mercedesy. Oczywiście do czasu kiedy zostaną przez UE zabronione.Kto pójdzie siedzieć, gdy auto odejmie moc przy wyprzedzaniu, a wszystko skończy się śmiercią kierowcy? Programista, członek zarządu czy urzędnik?
Zobaczyć miny Anglików po głosowaniu - bezcenne – 322,200 i serwer padł... Polski pilot ma już ponad 300 tys. głosów. Anglicy zaskoczeni– Nie spodziewaliśmy się aż takiej mobilizacji Polaków – powiedział w rozmowie z Polskim Radiem Peter Devitt, pomysłodawca internetowego plebiscytu na najbardziej zasłużonego pilota Spitfire'a. Głosujący mogą wybierać spośród 11 kandydatów. Prowadzi major Franciszek Kornicki, który walczył nad Anglią podczas II wojny światowej.Peter Devitt z muzeum RAF w Londynie podkreśla, że wyraźne prowadzenie Franciszka Kornickiego to efekt dzielenia się przez Polaków – zarówno na Wyspach, jak i w kraju – linkiem do głosowania na stronie dziennika „Daily Telegraph”. Na pytanie, czy spodziewał się aż takiego entuzjazmu głosujących, Peter Devitt odpowiada, że nie.
Źródło: tvpinfo
Mathias Rust mając 19 lat przeleciał wypożyczoną awionetką z miejscowości Uetersen - około 30 km na północny zachód od Hamburga - poprzez Helsinki w Finlandii do Moskwy, gdzie wylądował na Placu Czerwonym. – Był wielokrotnie wykrywany przez obronę powietrzną ZSRR, a nawet przechwycony przez dwa myśliwce ani razu jednak nie padł rozkaz zestrzelenia go. Świadomość że jest to niewielki samolot cywilny oraz irracjonalność zaistniałej sytuacji spowodowały, że udało mu się dolecieć do Moskwy.Po wylądowaniu został aresztowany przez KGB i skazany na 4 lata ciężkich robót - faktycznie odsiedział w  moskiewskim więzieniu niecały rok.W czasie przesłuchania stwierdził że postanowił zrobić coś, co zwróci uwagę świata na wrogi stosunek pomiędzy krajami podzielonymi żelazną kurtyną.Dodał że działał na rzecz "światowego pokoju" oraz dla "porozumienia między naszymi narodami".2 września 1987 roku rozpoczął się proces przeciwko niemu w Moskwie. Zarzucono mu między innymi: chuligaństwo, złamanie prawa lotniczego oraz nielegalne przekroczenie granicy ZSRR.Został zwolniony warunkowo i na wniosek KC KPZR zezwolono na powrót do kraju.

Niezwykła miłość starszej pary z Polski uwieczniona na pięknych fotografiach: Filip Miller na swoim profilu na Facebooku podzielił się przepiękną historią miłości pani Reny Starzewskiej i pana Julka Bojanowskiego. Wykonał im zdjęcia i dopisał parę słów o parze:

Filip Miller na swoim profilu na Facebooku podzielił się przepiękną historią miłości pani Reny Starzewskiej i pana Julka Bojanowskiego. Wykonał im zdjęcia i dopisał parę słów o parze: – Pięć lat temu zmarła Rena Starzewska, kuzynka mojego dziadka a dokładnie trzy lata temu dołączył do niej mąż, Julek Bojanowski. Tym samym z powierzchni ziemi zniknęła niesamowita para, którą miałem okazję fotografować. Przez całe życie aktywni, ciekawi nowych miejsc, pełni energii. Spotkali się późno, ale może dzięki temu żyli intensywniej. Choroba i wiek zawiązały w pewnym momencie spisek, chciały to zmienić. Alzheimer Reny zrodził depresję Julka. Rodzinna narada, padł pomysł: „Julek kupcie campera”. Wygrała siła charakteru i zaistniała szansa na powrót do tego, co zawsze lubili i robili. Julek zapakował Renę i leki do auta. Miażdżyca z Depresją i Alzheimerem pojechali w podróż. Zaczyna się słodko – gorzka opowieść, w którą wkrada się coraz bardziej choroba. Renę wchłania Alzheimer, Julek ma coraz większe kłopoty z chodzeniem. Słowacja, Kraków, Góra Żar, wykłady, wystawy, gorące termy, aquapark, spotkania z przyjaciółmi. Miałem poczucie, że biorę udział w “niecodzienności”. Chciałem pokazać to unikalne i wyjątkowe podejście do podeszłego wieku. Chciałem udokumentować stan, w którym ciało zwalnia a umysł biegnie do przodu

Była zawiedziona zbyt małym pierścionkiem zaręczynowym. O swoim "problemie" napisała w sieci

Była zawiedziona zbyt małym pierścionkiem zaręczynowym.O swoim "problemie" napisała w sieci – W dawnych czasach wystarczyło tylko, że mężczyzna padł na kolano, wyciągnął pierścionek i powiedział: „Wyjdziesz za mnie?”Dziś sprawa wygląda trochę bardziej skomplikowanie.Liczy się gest. Czymś przecież trzeba się pochwalić przed koleżankami i zaimponować tym, których się nie lubi. Najlepiej, żeby miejsce oświadczyn było wyjątkowe, a pierścionek pokaźnych rozmiarów, aby już z daleka było widać, że JESTEŚ ZARĘCZONA.Pewna internautka podzieliła się w sieci swoim MAŁYM rozczarowaniem. Pierścionek zaręczynowy okazał się być dla niej za mały. Miała nadzieję, że inne kobiety będą jej współczuć."No więc tak… Mój chłopak dał mi zaręczynowy pierścionek z diamentem w białym złocie. Na samym początku byłam podekscytowana samymi zaręczynami, ale dopiero po chwili zauważyłam, że ten pierścionek jest naprawdę mały! Sam w sobie pierścionek nie był zły, bo był diament w kształcie, który chciałam, kolor złota też mi pasował, ale kamień był tak mały, że ledwo go widziałam. Takie pierścionki powinny być raczej drogie jako oznaka miłości, a gdy zobaczyłam rachunek za mój, byłam w szoku. To o wiele mniej niż sobie wyobrażałam i byłam rozczarowana. A mój już narzeczony był z kolei rozczarowany moim zachowaniem i wiecie co? Ktoś w pracy powiedział mu, że jeśli robię awantury z powodu pierścionka, to nie jestem dziewczyną wartą uwagi!Źle w ogóle zrobił, bo powinien mnie zabrać ze sobą i to byłoby najlepsze rozwiązanie. Ja bym znalazła taki pierścionek, który mi się podoba i nie jest aż tak mały… Będę go nosić przecież codziennie do końca życia i jest szczególną biżuterią, no jak może być tak mały?Czy ktoś był w podobnej sytuacji i co zrobił?Jak można sobie wyobrazić, wiele osób, było przerażonych niewdzięcznością i głupotą narzeczonej. Pierścionek nie był przecież tani, a poza tym nie o cenę czy wielkość powinno się rozchodzić.Jedna z użytkowniczek napisała:Gdybyś napisała, że pierścionek nie jest w Twoim stylu, to jeszcze byłabym w stanie Cię zrozumieć, ale ty najzwyczajniej w świecie jesteś próżna i bardziej zależy Ci na tym, aby się pokazać.Wiesz co? Ja byłabym zachwycona, gdybym dostała taki pierścionek i osoba z pracy Twojego ‚narzeczonego’ ma 100% racji.Ty chyba go nie kochasz, bo gdyby tak było miałabyś gdzieś, jakich rozmiarów masz pierścionek. Sam fakt, że się oświadczył powinien być dla Ciebie powodem do dumy.Co byście napisały takiej NARZECZONEJ?
 –

Były żołnierz wykorzystał swoje umiejętności, aby stworzyć pojazd dla sparaliżowanej żony

Były żołnierz wykorzystał swoje umiejętności, aby stworzyć pojazd dla sparaliżowanej żony – Cieszyli się życiem, kiedy nagle wszystko się zmieniłoRodzina jechała autem, gdy nagle doszło do wypadku. Kobieta prowadziła samochód, a w trakcie jazdy wybuchła opona. Straciła kontrolę nad pojazdem i wylądowała w rowie. Dzieci wyszły z tego cało, a mąż miał złamaną nogę. Ona niestety miała znacznie mniej szczęścia…Kobieta w trakcie wypadku została sparaliżowana od pasa w dół. Była przerażona tym, jak wyglądała i nie miała ochoty nawet na siebie patrzeć. Prosiła męża, aby ją zostawił i znalazł sobie normalną kobietę. Co wtedy zrobił jej mężczyzna? Padł na kolana i poprosił ją o rękę!Gdy był w wojsku pracował jako technik na czołgach – odpowiadał za ich pracę i stan. To zainspirowało go do zbudowania specjalnego pojazdu dla żony. Wózka inwalidzkiego, na którym jego ukochana mogłaby swobodnie podróżować. Zaszył się w garażu i przez dłuższy czas coś tworzył. Słychać było codziennie głośne przeklinanie i irytujące zwrotyPo niezliczonych godzinach w końcu się udaje! Zaprasza swoją ukochaną do garażu i pokazuje jej efekt swojej pracy. Wózek inwalidzki z napędem łańcuchowymTo jedno z najpiękniejszych wyznań miłosnych. Stworzył coś, aby jego ukochana mogła celebrować z nim każdą chwilę!

Z pamiętnika pracownika

Z pamiętnika pracownika – PoniedziałekDostaliśmy komputery. To takie telewizorki z pudełkiem i kawałkiem harmonii. Fajne są.WtorekCały dzień siedzę przed komputerem. Chyba się popsuł.ŚrodaPrzyszedł nasz kierownik i włączył komputer do gniazdka.CzwartekDzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostałem się na 10 level. Ale Złotówa był lepszy. Padł na 12-tym.PiątekNie mogę przejść 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostanę na noc.SobotaRano przyszli policjanci. Żona zgłosiła moje zaginięcie. Na razie zamieszkam u Złotówy.NiedzielaBank zamknięty. Nie mogę się doczekać poniedziałku.PoniedziałekDzisiaj szkolenie. Razem ze mną idzie Złotówa i Bromba. Wykładowca załamał się już po 10 minutach. Coś jednak wynieśliśmy z tego szkolenia. Ja mam piękny komplet długopisów, a Złotówa nowy rzutnik.WtorekNareszcie mamy kserokopiarkę. Przy pierwszym uruchomieniu Złotówa naświetlił sobie oczy. Później Bromba postanowiła odbić sobie słownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarkę. I na powrót Bromby ze szpitala.ŚrodaAlarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny będzie remont WC, a nasz dyrektor będzie musiał jeszcze raz zrobić zakupy.CzwartekWypłata. Postanowiłem zaszaleć. Kupiłem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choć na drugą musiałem pożyczyć.PiątekRazem z Ziutkiem jedziemy w delegację. Niestety, mój rower ma przebite koło, więc Ziutek bierze mnie na ramę. Po drodze zatrzymujemy się na nocleg. Spanie na świeżym powietrzu ma swoje dobre strony.SobotaDelegacja bardzo się udała. Wszyscyśmy się fajnie bawili. Najgorzej będę wspominał Izbę Wytrzeźwień.NiedzielaRano okazało się, ze ukradli nam służbowy rower. Do domu wracaliśmy więc na piechotę.PoniedziałekMamy nową pracownicę. Postanowiliśmy wymyślić jej jakąś ksywkę. Po trzech godzinach intensywnego myślenia już ją mieliśmy. Nazwaliśmy ją: Nowa.WtorekNowa dzisiaj nie przyszła. Podobno zrezygnowała z pracy. To wina Złotówy. Nie każdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot dziesięciozłotowy.ŚrodaBromba wróciła ze szpitala. Ale trafił tam Ziutek ze skomplikowanym złamaniem kości śródręcza. Upadła mu jakaś kartka i poprosił Brombę, żeby się odsunęła. Wtedy ona poszła mu na rękę.CzwartekZ okazji wdrażania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazał nam pisać na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisała Bromba. Na moim też już brakuje miejsca.PiątekCzyścimy komputery. Okazało się, że kierownikowi chodziło o co innego. Za to teraz komputery w ogóle już nie działają. Może woda była za gorąca?SobotaNareszcie łykent. Zbieramy ze Złotówą grzyby. Odchodzą razem z tynkiem. Na niedzielę zostanie nam już tylko przedpokój.NiedzielaRano wpadł do nas sąsiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu będziemy mieszkać we trzech.PoniedziałekSpóźniłem się do pracy. Wszystko przez te korki. Już mi się całkiem przetarły. Będę musiał sobie kupić jakieś inne buty (Ale drugi raz już nie kupię sandałów. W zimie.).WtorekZostałem właścicielem komórki. Ze Złotówą już nie dało się mieszkać.ŚrodaZginął mój zszywacz. Nikt się nie chce przyznać. Ale ja podejrzewam Brombę. Ma nowa sukienkę.CzwartekPogodziłem się z żoną. Ziutka. Moja żąda rozwodu. Rozprawa jutro.PiątekSiedzimy z żoną przed salą rozpraw. Nagle słychać, jak sędzia krzyczy do woźnego: "Powódkę!" Idziemy do domu. Nie będzie nas sądził jakiś pijak.SobotaByliśmy na imieninach u Bromby. Strasznie się wymalowała i wystroiła. Wyglądała jak pisanka. Złotówa tak jej powiedział. Wtedy ona zaproponowała, że ugotuje mu jajka. Złotówa jakoś dziwnie zbladł. Jajek w każdym bądź razie nie było. Była kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.NiedzielaJakoś dziwnie się czuję. Dowiedziałem się również, że Bromba jest w szpitalu. U Złotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechał na ryby.PoniedziałekCiągle kiepsko się czuję. Lekarz powiedział, że to zatrucie, więc dzisiaj siedzę w domu. Postanowiłem pooglądać sobie telewizję. Niestety, wieczorem już nie mogłem nic oglądać. Sąsiedzi zasunęli zasłony.WtorekJestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Miło popatrzeć na znajome twarze. Żeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zasłaniała.ŚrodaZainstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Colą. Albo mamy straszne szczęście, albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucający monety zawsze coś wygrywają.CzwartekZąb mnie strasznie rozbolał i w nagłym przypływie odwagi poszedłem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze już nie było śladu. Wyskoczyłem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichś 5 km wyjąłem z zęba wiertło. Po jakimś czasie dogonił mnie dentysta. Samochodem. Znalazł mnie po szlaczku z części jego aparatury, jaki za sobą zostawiłem. Jej spłacanie zajmie chyba resztę życia. Moich dzieci i wnuków. Za to ząb już mnie nie boli.PiątekDla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosła jakieś zielsko w doniczkach. Złotówa jak to zobaczył, strasznie się ucieszył. Powiedział mi, że to marihuana i zaczął robić skręty. Fajny miał odlot. Po tym jak to Bromba zobaczyła. Zresztą, to nie była wcale marihuana, tylko jakieś paprotki.SobotaPoszedłem z Brombą i Złotówą do kina. Bromba przyniosła wiadro popcornu. Ale cholera nie chciała się podzielić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Po reklamach Złotówa zwymiotował, ja cały seans płakałem (choć to była komedia), a Bromba dostała zeza rozbieżnego.NiedzielaPojechaliśmy ze Złotówą na ryby. Ale smażalnia była zamknięta. Pojechaliśmy wiec do mieszkania Złotówy. Skończyło się, jak zwykle: na śledzikach i wyborowej.PoniedziałekBromba powiedziała, że napiłaby się herbaty. Ja na to, że ja też. Niestety, herbaty nie ma już od dwóch tygodni.WtorekDzisiaj Złotówa zrobił wszystkim herbaty. Była jakaś dziwna, jakby ziołowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja już liści. Przecież to jeszcze nie jesień.ŚrodaPo pracy poszliśmy z Ziutkiem na mecz. Było extra. Piłkarze początkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej połowie już bardzo szybko poruszali się po boisku. Za nimi zaś gromada kibiców. Padły też bramki. Obie. W ogóle atmosfera była bardzo gorąca. Za to cały czas schładzały nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu dużo pamiątek: policyjny kask, pałki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od ławki na plecach, wybite dwa przednie zęby, jakieś szaliki.CzwartekNudy. Gdyby Złotówa niechcący nie podpalił biurka kierownika, dzień byłby na straty. Na kierowniku długo jeszcze utrzymywała się piana. Nie tylko ta z gaśnicy.PiątekZiutek przyszedł dzisiaj bardzo wesoły. Co prawda, nie minęło jeszcze 48 godzin, ale go już wypuścili. Jutro nasza drużyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecał, że mi coś przywiezie.SobotaDzisiaj pierwszy raz w życiu leciałem. Potrącił mnie samochód. Ciężarowy. Kierowca ciężarówki bardzo się wkurzył i zaczął mocno trząść drzewem, na którym wylądowałem. Gdyby mu w międzyczasie nie ukradli wozu, kto wie, jak by to się skończyło.NiedzielaNareszcie zdjęli mnie z drzewa. Strażacy to super goście. Zabrali mnie na akcję. Nie wiem, dlaczego się śmiali. Przecież ten kot, którego zdjęli z drzewa, nie był wcale do mnie podobny
W Indiach padł nowy rekord - urodziło się najcięższe dziecko świata. Kobieta przy porodzie namęczyła się tak, że może sobie wyobrazić co czuje statystyczny facet, gdy ma zatwardzenie –
Dzwonię do żony, mówię, że wszystko stracone, biznes padł i jestem spłukany. Trzeba sprzedać auta i chałupę. Przyjeżdżam do domu, a jej już nie ma! Spakowała swoje rzeczy i się wyniosła – I dobrze. Po co mi baba bez poczucia humoru?
Policjanci myśleli, że jest pijany- teraz szukają roweru za 10 tys. zł – Rower za ponad 10 tys. złotych padł łupem złodziei, a jego właściciel twierdzi, że winni są policjanci. Nie zabezpieczyli pojazdu, kiedy zabierali go na komendę, by zbadać alkomatem. W Kostrzynie nad Odrą jest awantura, a po rowerze - nie ma śladu
Źródło: wiadomosc/2017-03-23/policja-myslala-ze-jest-pijany-teraz-szuka-roweru-za-10-tys-zl/
Gdyby padł internet i prąd... – to dla młodych ludzi swiat by się odwrócił do góry nogami
Blady strach padł na kierowców –  PATRZ W LUSTERKA!KOLUMNA RZĄDOWA MOŻE BYĆWSZĘDZIE!
W Gliwicach skradziono Fiata Multiplę! – Na mieszkańców padł blady strach, zaczęli zamykać garaże na kłódkę... żeby złodziej jej nie podrzucił