Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 312 takich demotywatorów

W ramach „Szlachetniej Paczki” młode małżeństwo z Lubaczowa na Podkarpaciu miało podarować 80-letniej kobiecie szafę, trochę jedzenia i środków czystości – Ostatecznie skończyło się na budowie nowego domu. Wystarczyło kilkanaście rąk do pracy i kilkudziesięciu darczyńców, żeby w ciągu sześciu dni odmienić życie starszej kobiety.Chętnych do pomocy znalazło się tak wielu, że w ciągu 5 dni Pani Aniela nie tylko miała zupełnie nowy dom, ale wkrótce będzie mogła mieć w nim prąd, gaz i wodę, a nawet własną łazienkę, która powstanie w miejscu starej szopy. Bo Kinga i Krzysztof Kopeć swoją chęcią bezinteresownej pomocy zupełnie obcej osobie uruchomiło lawinę ludzi dobrych serc. W sumie na utworzone na potrzeby tej akcji specjalne konto dokonano ponad 130 wpłat, do biura firmy przyszło ok. 50 paczek z żywnością, ubraniami, talerzami i naftą do lampy, która jest jedynym źródłem światła w domu pani Anieli.
Jak jeden słoik zmienić może małżeństwo – „Postawiłam mój słoik z karteczkami w kuchni, w widocznym miejscu. Nie mówiłam mężowi, co w nim jest. Codziennie sumiennie wkładałam tam jedną karteczkę. Kiedy ósmego dnia wróciłam z pracy, zobaczyłam, że obok mojego pojawił się drugi słoik…”.Prawie dwa lata temu zaproponowałam małżeństwom robienie słoika wdzięczności. Polegał on na tym, że do dość dużego słoika codziennie wrzuca się karteczkę z podziękowaniem współmałżonkowi za jedną rzecz w ciągu dnia. Niech to będzie bodaj wpis: „Dziękuję za wyniesienie śmieci”, które i tak zostały dosłownie tej drugiej osobie wciśnięte do ręki – ale zapisz to, podziękuj.Było to dość ryzykowne. Powszechnie znane były słoiki wdzięczności dla samego siebie, ale małżeński? Dobrze wiem, że to trudne, szczególnie w małżeństwach, które przeżywają trudności. Co się okazało?Małżeński słoik wdzięczności okazał się strzałem w dziesiątkę. Najczęściej oczywiście jego zrobienia podjęły się żony. Początek wymagał od nich nieco trudu, ale niektóre dość szybko zobaczyły efekty.Oto jedna z historii związanych ze słoikiem:"Postawiłam mój słoik z karteczkami w kuchni, w widocznym miejscu. Nie mówiłam mężowi, co w nim jest. Codziennie sumiennie wkładałam tam jedną karteczkę. Kiedy ósmego dnia wróciłam z pracy, zobaczyłam, że obok mojego pojawił się drugi słoik, do którego mój mąż wkładał karteczki dla mnie! Raz w tygodniu zaczęliśmy rozmawiać o słoiku, a dokładniej o tych wszystkich dobrych rzeczach, jakie dla siebie robimy.Czego chcieć więcej? Widzę, jak zmieniło się moje patrzenie – zaczęłam częściej wychwytywać dobre rzeczy, jakie robi mój mąż, a te negatywne przestały mnie tak bardzo dotykać. Wcześniej denerwowałam się błahostkami i reagowałam na nie wybuchowo.Teraz mam jakby serce naładowane tym, co pozytywne. Inna pozytywna rzecz to taka, że nie oceniam męża tak, że on robi coś specjalnie. Słoik sam nas popchnął do tego, co chyba w małżeństwie najważniejsze – do rozmowy. Dzięki temu dużo rozmawiamy o intencjach, o tym, jak coś miało wyglądać, a jak ostatecznie wyszło. Taka drobnostka wyniosła moje małżeństwo na inny poziom. Cieszę się, że poszłam za taką propozycją." - Kasia, 5 lat po ślubie.Jak zrobić małżeński słoik wdzięczności?1. Przygotuj słoik. Możesz go ozdobić lub kupić już ozdobiony. Postaw w widocznym dla Ciebie miejscu, aby przypominał Ci o nowym, codziennym rytuale.2. Przygotuj karteczki, na których będziesz zapisywać swoje podziękowania dla męża/żony.3. Codziennie opisz JEDNĄ rzecz, za którą chcesz podziękować swojemu partnerowi/swojej partnerce. Karteczkę wrzuć do słoika. I tyle!4. Zaproś swoją połówkę do przygotowania dla Ciebie podobnego słoika – dowolnie.5. Codziennie przypominajcie sobie, by do słoików wrzucać kolejne kartki
Ta kobieta od 22 lat trzyma ciało swojego syna w piwnicy. Codziennie otwiera trumnę i pielęgnuje je – Gdy Joni zmarł w 1995 roku miał 22 lata. Był ukochanym synem Tsiuri. Kobieta czuła, że zawalił się cały jej świat. Nie mogła się z tym pogodzić… Wpadła wówczas na bardzo szalony pomysł. Postanowiła, że nie zakopie trumny ze swoim dzieckiem w ziemi. Przez 22 lata trzymała ją piwnicy. Jednak to jeszcze nie wszystko…Kobieta codziennie balsamowała ciało 22-latka. Twierdzi jednak, że pewnej nocy głos w jej śnie rozkazał jej, aby robiła to za pomocą wódki. Oczywiście, niezwłocznie zastosowała się do tego, co usłyszała. Przez pierwsze 10 lat co roku w urodziny syna całkowicie zmieniała mu także ubrania.Wraz z mijającymi latam zdrowie kobiety pogarszało się. Z każdym miesiącem jest jej trudniej "dbać" o mumię swojego syna. Kobieta chce jednak trzymać ciało 22-latka przy sobie tak długo, jak to tylko możliwe. Najbardziej znaczącym powodem był dla niej jej wnuk. Syn Joniego. Kobieta chciała, aby chłopiec zobaczył, jak wyglądał jego ojciec w jego wieku.Każdy przeżywa żałobę po ukochanej osobie na swój sposób. Musicie jednak przyznać, że ten jest naprawdę nietypowy…
 –
Takich ludzi trzeba nam więcej. Dr Radosław Hofman, wykładowca informatyki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu za własne pieniądze kupił autobus miejski z Niemiec i zamienił go w lokal dla bezdomnych – Wykładowca z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu od wielu lat pomaga osobom bezdomnym i samotnym. Teraz za własne pieniądze kupił i sprowadził z Niemiec używany miejski autobus, który przystosował do ich potrzeb. Między listopadem a marcem będzie on jeździł po mieście i udzielał pomocy osobom bezdomnym i samotnym.– Jezus nakarmił 5 tysięcy ludzi. Ja bym chciał nakarmić tyle. My tu mamy w porywach 50, ale to jest coś co mnie motywuje – mówi Hofman.Jak dodaje, nie robi niczego niezwykłego. -Myślę, że w każdej osobie jest chęć czynienia dobra, tylko my bardzo często przedkładamy własne cele nad tą chęć – tłumaczy.Bezdomni znajdą w jego autobusie gorącą zupę, kawę, herbatę i punkt opatrunkowy. A wolontariusze informują potrzebujących, gdzie mogą udać się do schroniska. Pomaga miasto W akcję dr Radosława Hofmana zaangażowały się dwa stowarzyszenia i miasto Poznań. autobus będzie kursował po mieście do 15 marca cztery razy w tygodniu po cztery godziny
Miłość pojawia się wtedy, gdy zakochujesz się w tym, co niedoskonałe w drugiej osobie, a nie w tym, co jużjest idealne –
"Zdmuchiwanie drugiej osobie świeczki nie sprawi, że twoja zacznie palić się jaśniej" –
Trzech kumpli przebrało się na Halloween za Arnolda Schwarzeneggera, nieoczekiwanie spotkali go we własnej osobie –
8-latek znalazł na parkingu 20 dolarów. Już wtedy wiedział, że odda je właściwej osobie. Kiedy wszedł do restauracji z rodzicami i zobaczył żołnierza, już wiedział, że do niego trafią pieniądze. Do banknotu chłopiec dołączył liścik: – "Mój tata był żołnierzem. Teraz jest w niebie. Ja znalazłem 20 dolarów na parkingu i chcę Ci je przekazać i podziękować za to, co robisz. To Twój szczęśliwy dzień"
Miłość to nie zawsze to samo... – Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu...
Bity i poniżany pies znalazł wreszcie rodzinę, która go pokochała. Wkrótce potem został bohaterem – Ta historia to kolejny dowód na to, że zwierzęta są niesamowite i mają wyjątkowy instynkt! Przekonali się o tym nowi właściciele suni Petunii, która w ich domu dostała nie tylko nowe życie, ale i nowe imię, Mani. Mani była biednym psiakiem, bitym i wyzywanym przez poprzedniego właściciela. Gdy sunia trafiła do schroniska, miała w żołądku kawałki dywanu (to jedyne, co znalazła do jedzenia...), była skrajnie wychudzona, miała połamane liczne kości i bała się ludzi - wszystko z winy jej agresywnego pana. Na szczęście szybko znaleźli się chętni do adopcji, którzy niedługo po zabraniu Mani do swojego domu napisali do schroniska ten oto list:"Kochani pracownicy schroniska, chcemy podzielić się z Wami naszą historią, bo uważamy, że częściowo wydarzyła się dzięki Wam... Nasza sunia, Mani, pochodzi z Waszego schroniska. Pewnie ją pamiętacie, bo ma za sobą trudną przeszłość, ale przy nas odżyła! Pokazała też, że ma szósty zmysł.Dzisiaj Mani uratowała życie trzyletniej dziewczynce. Około godziny 11 Mani dosłownie oszalała! Biegała po całym domu szczekając i piszcząc. Nie dawała nam spokoju, więc wypuściliśmy ją, a ta zawróciła po nas. Nic nie rozumiejąc, poszliśmy za nią. Ku naszemu zdumieniu na drodze za naszym domem zobaczyliśmy półnagą, trzyletnią dziewczynkę! Okryliśmy ją swetrem męża i zadzwoniliśmy na pogotowie oraz policję. Mani uratowała niewinne dziecko.Mani sprawiła, że nasz dom jest radośniejszym miejscem. Teraz uratowała dziecko. Nie potrafimy wyjaśnić, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi mając ją pod naszym dachem. Jest częścią naszej rodziny i wiemy, że żyje tylko dlatego, że ludzie tacy jak Wy chcieli jej pomóc, zaopiekowali się nią w schronisku i nie oddali osobie, która znowu by ją źle traktowała. Dziękujemy"
Dzieci zawsze potrafią nas czymś zaskoczyć. Tak ja te dwie 11-letnie dziewczynki, które własnymi siłami uratowały dwie tonące osoby – Georgia Spring, Kate Hunter i Lily Cox przebywały na plaży w Crescent, kiedy im oczom ukazała się dwójka topiących się osób. Nie zastanawiały się ani chwili – skoczyły z molo i natychmiast zaczęły płynąć w kierunku potrzebujących. Ta dziewczyna potrzebowała pomocy, na co wskazywała reakcja jej znajomej, która również był w potrzebie. Myślę, że miała około 20 lat. Nie miałyśmy wyjścia. Musiałyśmy im pomóc – wyznaje Georgia Spring.Próbowałyśmy pomóc dopłynąć jej do drabinki, ale prądy morskie były zbyt silne. Zmieniłyśmy więc taktykę i postanowiłyśmy dopłynąć do miejsca, w którym będzie mogła dotknąć ziemi. Lily wyciągnęła kobietę na molo, podczas gdy dwie pozostałe dziewczyny próbowały pomóc drugiej potrzebującej osobie (miała około 13 lat i była ubrana). Próbowałyśmy pomóc dopłynąć jej do drabinki, ale prądy morskie były zbyt silne. Zmieniłyśmy więc taktykę i postanowiłyśmy dopłynąć do miejsca, w którym będzie mogła dotknąć ziemi.
Zabiłbyś niewinnego człowieka, żeby ocalić życie ukochanej osobie? –
Świecie dokąd zmierzasz? – Dziś każdy podąża za pieniędzmi, sławą, rozgłosem, dziś każdy pragnie aby to jemu było jak najlepiej i aby to on miał dobrze. Nie liczą się inni ludzie, moje koryto najważniejsze. Żyjemy w wiecznym pośpiechu, nie zwracamy uwagi na drugiego człowieka. Wiele osób nie potrafi się odnaleźć, w tym co oferuje nam współczesny świat.Żyjemy w czasach próżnych – liczy się metka, liczy się wszystko co najdroższe, liczy się wygląd i sztuczność. Wielu ludzi nie robi nic, ale robi to w pośpiechu. A gdyby tak każdy z nas się zatrzymał na chwilę i odpowiedział sobie w duchu – ile w ostatnim czasie zrobiłem coś dla drugiego człowieka?Ludzie kompletnie nie zdają sobie sprawy, że są rozbici, zdezintegrowani, nie podejmują jakiegokolwiek wysiłku samowychowania. Rodzice nie wychowują dzieci, zwalają na szkołę, nauczyciel nic nie może zrobić, bo go zwolnią z pracy.Wszystko zaszło za daleko…Nie szanujemy się, nie kochamy się, nie pomagamy sobie, jesteśmy dla siebie źli, fałszywiLudzie podążają za fałszywymi wizjami szczęścia. Poszukiwane szczęście w wydaniu dzisiejszego świata ma być: łatwe, przyjemne, wygodne, bez wysiłku. Każdy znający trochę życie człowiek wie, że tak nie jest!Zawsze na coś ważnego w życiu trzeba sobie mocno zapracować.Szczęście osiąga się wtedy, gdy do czegoś można dojść samemu. Trzeba się mnóstwo razy pokłócić, żeby z partnerem w końcu do siebie dotrzeć, trzeba wiele godzin przepracować, żeby w końcu zająć wyższe stanowisko bądź rozkręcić swój własny biznes. Ludzie przestali używać rozumu. Wszędzie myśli za nas technologia. Nie piszemy, piszą za nas telefony, tablety i laptopy, jedziemy ślepo zapatrzeni w nawigację, zamiast kierować się znakami na drodze, nie czytamy książek,  nie mamy autorytetów. Rządzi nami egoizm i nie jesteśmy zdolni do miłości., czujemy się niedowartościowani, niedocenieni – pytanie, kiedy Ty sam coś dałeś od siebie, kiedy powiedziałeś miłe słowo osobie z pracy, żonie, mężowi, córce, siostrze, przyjaciółce, sąsiadce?Współczesny świat potrzebuje więcej miłości, dobra, wartości!Nie zmienimy całego świata, ale możemy zmienić małą cząstkę, środowisko wokół nas
 –
30-letni Łukasz H. mieszka na stałe w Wielkiej Brytanii. 11 lipca pod pozorem sesji zdjęciowej zwabił przybyłą z Paryża 20-letnią modelkę do studia, wynajętego w pobliżu mediolańskiego dworca centralnego – Polak - z pomocą jeszcze jednej osoby - zaatakował ją i wstrzyknął kobiecie środek odurzający. Po tym napastnicy skuli kobietę i schowali do walizki (takiej, jak na fotografiach z policyjnej rekonstrukcji). Po tym 30-latek wywiózł modelkę do stojącego na odludziu domu w Piemoncie, niedaleko francuskiej granicy. Do 17 lipca przebywała ona w tym domu, przykuta kajdankami do mebli.Porywacz zażądał od menadżera modelki 300 tysięcy euro płatnych w elektronicznej walucie - bitcoinach. Groził, że jeśli nie uzyska wpłaty, to wystawi kobietę na aukcji w ukrytej sieci (ang. deep web) i sprzeda osobie, która przedstawi najwyższą ofertę. Polak w korespondencji z menadżerem twierdził, że jest członkiem międzynarodowej grupy przestępczej "Czarna śmierć". Śledczy ustalili, że mężczyzna już wcześniej organizował internetowe aukcje, na których twierdził, że ma na sprzedaż porwane kobiety
W upalne lato zwykła butelka wody (nawet kranówki) może uratować życie osobie bezdomnej – To nic nie kosztuje. Na tyle chyba cię stać...
Gdybyś mógł zadać jedno pytanie osobie z roku 3000, to o co byś zapytał? –
"Budzę się rano, a zmięte prześcieradło obok już jest puste. Z boku stoi widmo szafy, którą obiecałeś wczoraj złożyć. Na podłodze stos pudełek z komórki - zdaje się, że jednak szukałeś śrubokręta... – Na lodówce są naklejki: "Możesz nie gotować wieczorem. Jako prawdziwy obrońca ojczyzny wywalczę dla ciebie pizzę".Tak, naprawdę jesteś moim obrońcą. I chcę ci podziękować za to, że jesteś właśnie taki jaki jesteś: prosty, szczery, z dziwnymi przyzwyczajeniami i wspaniałą umiejętnością podniesienia na duchu w każdej chwili (choć, aby to zrobić wystarczy spojrzeć na mnie tak jak umiesz).Za to, że jesteś moim bohaterem. W każdej sytuacji patowej, jak na przykład cieknąca bateria z łazience lub wielki i straszny pająk w sypialni, ty pozostajesz zadziwiająco niewzruszony, jakby ze mną mieszkał dzielny bajkowy bohater lub superbohater z komiksów. A może wszystko na raz. Za to, że czytasz książkę, która ci się nie podoba, a ja ją uwielbiam, lub jesz moje nieudane kotlety i mówisz, że są pyszne, lub kłócisz się z sąsiadem, bo ten przeszkadza mi oglądać serial wieczorem. Z tych drobiazgów składa się nasze życie.Za to, że jesteś moją kamienną ścianą, drzwiami stalowymi i stalowym zamkiem w jednej osobie. Zaufanie do ciebie - to oczywistość, o której nie trzeba przypominać.Za to, że zawsze jesteś blisko mnie. Nawet jeśli z woli nieba na planetę spadnie meteoryt lub będą chcieli nas zniewolić kosmici, twoja ręka będzie mocno ściskać moją.Chcę podziękować ci za twoją cierpliwość. Wiem, że często ją poddaję próbie. Zdarza się, że musisz czekać na mnie dużo czasu i zastanawiasz się, jak to rozciągają się moje metaforyczne "5 minut", lub iść na ustępstwa w takich bardzo prostych i śmiesznych rzeczach jak wybór filmu na wieczór lub kawiarni do pójścia na kolację. "Przepraszam" - mówię wtedy ze słodkim uśmiechem.I wreszcie chcę podziękować ci za to, że zawsze starasz się mnie uszczęśliwić, nawet jeśli do szczęścia pozostał tylko jeden powód. Tym powodem jesteśmy my sami.Tak, dziś jest właśnie ten dzień. Dzień kiedy przypominam sobie wszystkie najlepsze i najmilsze uczynki, które robiłeś dla mnie niby przelotnie, bez okazji, nawet czasami zmęczony wzdychając, ale mimo wszystko dając do zrozumienia, że mój wybór "raz i na zawsze" był prawidłowy. I to jest cała prawda."

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość:

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość: – Siedzę w kuchni i jem obiad, okno otwarte na oścież bo ciepło, nagle pod blokiem jakiś typ zaczyna zaczyna piłować ryjaPAULINA!PAULINAAA!PAULINAAAAAAAA!Przywołało mi to wspomnienia z dzieciństwa, jak jeszcze nie było komórek i tak się wywoływało kolegów na granie w gałę, ale przecież teraz komórki są, więc dziwna sprawa. Myślę, że może typowi bateria padła, albo szybka pękła a wymiana droga, ale zaraz się okazało, że to jednak jakaś grubsza opcja, bo nawoływacz zaraz dodałKTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I od początku: PAULINA! KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I tak raz za razem. Pomyślałem, że to typowy osiedlowy zawód miłosny, typ się najebał, bo w końcu długi weekend, pokrzyczy z 5 minut, żeby upuścić nieco goryczy ze złamanego serca i sobie pójdzie na kebaba albo automaty.Ale nie. PAULINA, KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?! - krzyczał już kurwa z 20 minut, aż zaczęło intrygować kim jest rozpustna Paulina i kto w istocie rzeczy ją dyma. Postanowiłem pójść na dół popatrzeć co się dzieje, ale jako, że w Polsce za patrzenie się na różne rzeczy można dostać wpierdol, to postanowiłem przy okazji wyrzucić śmieci, chociaż kosz był prawie pusty - będzie wyglądało, że od tak sobie idę do śmietnika i po drodze niby przypadkiem zobaczę co i jak, ale niby mnie to zbytnio nie interesuje. Wyrzucanie śmieci to obok grillowania czynność na tyle u nas usankcjonowana społecznie, że w jej trakcie się wpierdolu nie dostaje, a przynajmniej ja się nigdy nie spotkałem z taką sytuacją.No to wziąłem worek i idę na dół, wychodząc z klatki odpaliłem szluga i okrążam blok. Jak zobaczyłem typa, któremu rogów przyprawiła Paulina, to już wiedziałem, że będzie grubsza inba.Wiecie jak wygląda Ninja z Die Antwoord? Jak ktoś nie wiem to zamieszczam zdjęcie. W każdym razie jakby Ninja z Die Antwoord nie mieszkał w RPA czy tam Kalifornii, tylko w Polsce na skrzyżowaniu Konopnickiej i Wyzwolenia i nie był raperem, tylko w czasie awantury domowej by zabił konkubinę siekierą i poszedł za to na 20 lat do więzienia, to by potem wyglądał jak ten typ xDPatolog na 1000%, na mordzie wydziarane jakieś kropki i sztylety, na szyi blizna jakby ktoś mu próbował poderżnąć gardło, na łydce wytatuowane HWDP itd. Na oko miał z 50 lat, z czego większość ewidentnie spędził w różnego rodzaju instytucjach izolujących go od społeczeństwa. Jego kolekcja patologiczny tatuaży, blizn i innych znamion - jak określił to Peja - życia kureskiego, była wyeksponowana bardzo dobrze, bo był tylko w klapkach i krótkich spodenkach, z których kieszeni wystawało nadpite pół litra. Aha, co ciekawe, miał ze sobą też łopatę xD za pomocą której jak sądziłem zamierzał zakopać ciało niewiernej Pauliny i jej kochanka, gdy już ustali kto nim jest xD Wkrótce okazało się jednak, że łopata nie miała służyć do zakopywania kogokolwiek, a wręcz odwrotnie.Gdy patolog zobaczył mnie idącego ze śmieciami i szlugiem to zawołał, że ej młody daj szluga bo się wkurwiłem. Oczywiście dałem, bo obawiałem się, że w przeciwnym razie moje szczątki spoczną w zbiorowej mogile z Pauliną i jej gachem xD Patolog odpalił szluga, zaciągnął się, wypuścił dym, zadumał na sekundę, po czym rozwiązał zagadkę, która w tym momencie frapowała już pewnie wszystkich mieszkańców bloku.JA WIEM KTO CIĘ DYMA! DYMA CIĘ TEN ZBOCZENIEC, PEDOFIL I KULFON!Chciałem delikatnie zapytać, po co drze ryja od pół godziny, skoro wie kto dyma Paulinę, ale w tym momencie na jeden z balkonów na pierwszym piętrze wyszedł rzeczony pedofil i zboczeniec, który widocznie poczuł się wywołany do tablicy i krzyknął, że Patolog sam jest Kulfon, a on Paulinę będzie dymał ile będzie chciał, bo to jego żona. Patolog na to krzyczy, że tak, to zejdź tu kurwo na dół to zobaczymy, a Pedofil krzyczy, żeby to on wszedł na górę to wtedy zobaczymy. Ten wpierdolowy pat trwałby pewnie tyle co bitwa nad Sommą, gdyby na balkon nie wyszła Paulina we własnej osobie, żeby zapytać Pedofila co tu się odpierdala - Patolog jak ją zobaczył to powiedział EEEE, TO NIE TA PAULINA TYLKO INNA, SORY XD Paulina z mojego bloku okazała się więc być zupełnie porządną kobietą, a Pedofil najpewniej wcale nie być zboczeńcem, ani tym bardziej pedofilem.Patolog patrzy na mnie, potem na mój worek ze śmieciami i mówi, że worek prawie pusty. To ja potwierdzam, że owszem, jakiś bardzo pełny to nie jest. Patolog na to, że TO SIĘ ELEGANCKO SKŁADA, CHOĆ MŁODY NA CHWILKĘ ZE MNĄ TU KAWAŁEK BO MUSZĘ KURWA PSA WYKOPAĆ A NIE MAM GO KURWA W CO WZIĄĆ POTEMNawet gdyby brzmiało to mniej abstrakcyjnie, to i tak nie miałbym pewnie ochoty nigdzie z półnagim Patologiem chodzić, więc mówię, że niestety jestem zajęty, ale on powiedział NO DAWAJ KURWA JAK CIĘ CZŁOWIEK PROSI, więc już nie miałem zbytnio wyjścia xD Idąc odkopywać psa poznałem zarówno historię tej misji, jak i sprawę z Pauliną.Z Pauliną było tak, że była konkubiną Patologa przed jego ostatnim pobytem w więzieniu, który trwał aż 7 lat i był konsekwencją pobicia towarzysza libacji ze skutkiem śmiertelnym. Jak Patolog przekraczał bramę zakładu karnego to Paulina obiecywała, że będzie na niego czekać, ale widocznie przez te 7 lat zmieniła zdanie, bo jak wyszedł kilka miesięcy temu z więzienia to nigdzie jej nie było. Dzisiaj spotkał pod sklepem jakiegoś koleżkę, który powiedział mu, że Paulina podobno mieszka na osiedlu obok, czyli u mnie, jednak nie precyzując adresu. Planem Patologa było więc pójście pod każdy blok na moim osiedlu (a akurat w drodze po psa przechodził koło mojego) i nawoływanie Pauliny, aż ta sama się zdekonspiruje, ale jak widać nie wziął pod uwagę, że kobiet o tym imieniu może być więcej xDZ psem sprawa była jeszcze bardziej kuriozalna, a przedstawiała się następująco - Patolog miał sąsiadkę, która nazywała się TA STARA Z PARTERU. Sąsiadka miała psa, a właściwie sukę, która nazywała się Picia. Picia była jedynym towarzyszem życia sąsiadki, która owdowiała dekadę temu, a dzieci to wiadomo, już na swoim, życiem zajęte. Picia kilka tygodni wcześniej zdechła, a sąsiadka nie czując się na siłach fizycznych ani psychicznych do własnoręcznego zakopania jej, najęła do tego patologa, który za ten pogrzeb przyjął korzyść rzeczową w postaci pół litra alkoholu. Sąsiadka jednak tak bardzo tęskniła za Picią, swoją jedyną towarzyszka, a pies zaczął nawet objawiać się w jej snach i rozmawiać z nią po Polsku. W tej sytuacji sąsiadka zdecydowała się na krok radykalny i poprosiła Patologa, żeby Picię wykopał i przyniósł z powrotem xD Patolog się zgodził, ale że tym razem zlecenie było znacznie bardziej nietypowe, to za wykonanie go zażądał aż litra wódy, w tym pół litra płatnego z góry, bo inaczej nie powie gdzie jest pies pogrzebany, jak to się mówi xD To właśnie była wystająca z jego kieszeni flaszka.Gdy słuchałem tych opowieści zdążyliśmy już dojść na miejsce pochówku Pici, czyli nieużytki pomiędzy Aleją Wilanowską a torem łyżwiarskim Stegny w Warszawie. Teraz już tam budują gdzieniegdzie jakieś nowe osiedla, ale ogólnie większość to nadal dzikie pola. Patolog zaczyna kopać, z 10 minut machał łopatą ale nic nie ma, to mówi, weź młody tu pokop z boku bardziej, bo ja się zmęczyłem. Jako, że byłem w odludnym miejscu sam na sam z typem, który już kiedyś kogoś zabił, to wolałem nie wspominać, że miałem tu być tylko w charakterze posiadacza prawie pustego worka na śmieci, tylko kopałem xD również bez skutku.Potem Patolog powiedział, żebym dał łopatę, bo to chyba jednak bardziej w drugą stronę i faktycznie po kilku wbiciach łopaty zaczęło jebać jak ja pierdolę, co wskazywało, że ekshumacja zmierza we właściwym kierunku.A propos ekshumacji, to dosłownie 5 minut na piechotę od miejsca, w którym kopaliśmy my, kiedyś kopał IPN, bo tam UB potajemnie zakopywało swoje ofiary w latach 40-tych i 50-tych, więc cały czas miałem nadzieję, że i my jednej z tych ofiar nie odkopiemy, bo Patolog zdecydowanie wyglądał na człowieka zdolnego do zapakowania w mój worek na śmieci szczątków jakiegoś AK-owca i wciśnięcia ich swojej sąsiadce jako Pici w zamian za kolejne pół litra, a ja mimo wszystko nie czuł bym się komfortowo biorąc udział w takim procederze xDPo chwili kopania było już jednak pewne, że odkopaliśmy jamnika, tylko w umiarkowanym stadium rozkładu. Jebało tak, że kurwa oczy mi zaszły łzami i prawie wyrzygałem ten obiad, co dopiero zjadłem xD Patolog jebnął jeszcze solidnego grzdyla wódy po czym załadował Picię na łopatę a potem do mojego worka, który szczelnie zawiązał. Z tym pakunkiem wyruszyliśmy do sąsiadki po zapłatę. Po drodze zastanawiałem się, które wydarzenia z mojego życia doprowadziły do sytuacji, w której idę przez miasto z recydywistą-mordercą, zgniłymi zwłokami psa w worku na śmieci i łopatą, żeby dostać od jakiejś starej baby pół litra i to nawet nie dla mnie xDKolejną rzeczą, która mnie trapiła było, że mam uczulenie na pyłki, najgorsze właśnie w czerwcu, więc większość moich śmieci stanowił zużyte chusteczki, bo mi cieknie z nosa - jak sąsiadka wyjmie Picię z worka to sobie pomyśli, że jestem jakimś nałogowym onanistą xD ale potem pomyślałem, że to ona trzyma w domu rozkładające się zwierzęta, więc jeżeli ktoś się tu powinien wstydzić to na pewno nie ja xDDDDoszliśmy do bloku patologa, sąsiadka wychodzi na klatkę, łapie kurwa ten worek i zaczyna go przytulać PICIA! MOJA PICIA KOCHANA! Myślę sobie, srogie grzyby kurwa. Wtedy z mieszkania na przeciwko wychodzi jakaś baba i mówiCZYLI JEDNAK SIĘ PANI ZDECYDOWAŁA WYKOPAĆ PANI MALINOSKA? JA TAM SIĘ PANI NIE DZIWIĘ, JAK MOJA TEKLA ZDECHŁA TO TEŻ BARDZIEJ TĘSKNIŁAM NIŻ ZA MOIM STARYM JAK UMARŁ. BO PIES, PROSZĘ PANI, TO KOCHA BEZWARUNKOWO