Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 83 takie demotywatory

Dzisiejsza galeria masakrycznie wkurzających zdjęć. Furia gwarantowana (37 obrazków)

Pas z ludzkich sutków -  okropne rzemiosło seryjnego mordercy i nekrofila Edwarda Theodora Geina zwanego Rzeźnikiem z Plainfield –

Ktokolwiek zaprojektował te opakowania, zasługuje na to, by trafić do piekła (28 obrazków)

Rozumiem, że Instagram nie pokazuje prawdy, a ludzie rozjaśniają i kolorują zdjęcia na potęgę, ale to już chyba jakaś przesada. Tej pani wydaje się chyba, że żyje w jakiejś kreskówce. A najgorsze, że ludzie potem myślą, że to prawdziwy widok... –

Największe absurdy modowe świata. Popatrzcie na te zdjęcia i powiedzcie szczerze, czy to jest jeszcze normalne? (33 obrazki)

- Pani kupi raki! Żywe. Świeżutkie. Dopiero co odłowione- O jej. Ale żywe do wrzątku wrzucać... to takie okropne!- To pani oczy zakryje- Każdemu? –

Galeria zdjęć, które momentalnie podniosą ci ciśnienie (17 obrazków)

Młody Arab spytał ojca: "Tato, co to za dziwna czapka, którą masz na głowie?". Ojciec odpowiedział: "To kefija, mój synu. To chroni nas przed nieznośnym słońcem na pustyni" – "Tato, a co to za dziwne ubranie?" - spytał znowu."To djellaba. To chroni nas przed gorącym wiatrem pustyni.""Tato, co to za okropne szmaty masz na nogach?""One chronią nas przed rozpalonym piaskiem pustyni."Chłopiec zrobił duże oczy, a potem spytał:"Wytłumacz mi więc, po cholerę nosisz to wszystko w Londynie?".

42-letni Michał skarży się, że zarabiając 4,5 tysiąca na miesiąc, ledwo starcza mu na życie. Czy słusznie?

42-letni Michał skarży się, że zarabiając 4,5 tysiąca na miesiąc, ledwo starcza mu na życie. Czy słusznie? – Rozżalony 42-letni Michał tak zaczął list do redakcji Gazeta.pl:„Gdy słyszę jak mówią, że do sukcesu człowiekowi potrzebne są dobre studia, praca oraz rodzina, to zastanawiam się, co oni wiedzą tak naprawdę o życiu. Wychowałem się w normalnej rodzinie, ojciec był inżynierem, matka pracowała w administracji. Żadna patologia, zero alkoholizmu, czy bijatyk. Rodzice żyli na całkiem niezłym poziomie, spokojnie mogłem się uczyć i pójść na studia. Też wybrałem Politechnikę. Skończyłem studia, zacząłem pracę na jednym z obiektów we Wrocławiu jako technik. Poznałem ukochaną, ślub, dwoje dzieci, kredyt na mieszkanie w bloku.”„Niby wszystko dobrze, ale ledwo wiążemy koniec z końcem. Żona pracuje dorywczo, bo dzieci często chorują, więc częściej siedzą w domu, niż w przedszkolu. Nie mamy w pobliżu rodziców, którzy mogliby się nimi zająć. Ja zarabiam 4,5 tys. na rękę, po sześciu latach pracy nie jest może najgorzej, ale i nie ma szaleństw, jak się spłaca kredyt i utrzymuje 4 osoby, w tym dwójkę chorowitych dzieci. Z ogromnym niepokojem obserwuję, że coraz częściej zdarzają się miesiące, gdy przez ostatni tydzień jemy tylko makaron i skromne zupy, bo na nic więcej nie starcza. Sezonowa zmiana obuwia czy ubrań dzieci to czarna chwila dla naszego budżetu.”„Życie niestety każdemu układa się inaczej i nie wystarczy jedynie dopasować się do schematów. Zdrowie, pomysł, perspektywy, umiejętności, zainteresowania, determinacja i znajomości – czynniki, od których zależy sukces, można wymieniać w nieskończoność.Niestety jesteśmy „zbyt bogaci”, by ubiegać się o jakąkolwiek pomoc, ale zbyt biedni, by nie musieć zamartwiać się każdego dnia, czy w tym miesiącu uda nam się zapłacić wszystkie rachunki. Niezależnie jak ciężko pracuję, jestem bliski katastrofy finansowej. Kalendarz i ołówek – to dwa najbardziej znienawidzone przedmioty w moim życiu. Gdy zamykam oczy, widzę swoją żonę, która z poszarzałą twarzą podlicza kolejne słupki z wydatkami. Przekładanie, który rachunek pilniejszy, gdzie zalegamy z płatnościami dłużej, komu dać, chociaż część kasy, by dali nam trochę więcej czasu.”„Wiem, że są ludzie biedniejsi ode mnie, ale im nie współczuję. Oni łapią się na wszelkie zasiłki i zapomogi. Ich dzieci dostają dofinansowanie obiadów w szkole, 500 plus na każde dziecko, bony na ubrania i żywność. Czemu im, ludziom, którzy często nie pracują, nie starają się, nie martwią, państwo pomaga, a mi nie? Czemu ja ze wszystkim muszę sobie radzić sam? Mam rzucić pracę, by otrzymać pomoc?” „Takich ludzi jak ja nazywa się dziś „pracujący biedni”. Balansujemy na krawędzi ubóstwa, starając się radzić sobie samodzielnie. Walczymy z wiatrakami, bo ciągłe podwyżki coraz bardziej spychają nas niżej i niżej. To całkowicie niesprawiedliwa i beznadziejna sytuacja. Okropne doświadczenie. Najgorsze jest to, że my „pracujący biedni”, jesteśmy niewidzialni dla państwa i statystyk. Dostrzeżcie nas w końcu!”

Modelka pokazuje zdjęcia, których nigdy wcześniej nie ujawniła: „Jak naprawdę wygląda moje ciało” Helena Heuser, była miss Danii, postanowiła opublikować swoje zdjęcia, których wcześniej bała się pokazać, aby udowodnić, że nawet modelki i miss nie mają idealnych ciał

Helena Heuser, była miss Danii, postanowiła opublikować swoje zdjęcia, których wcześniej bała się pokazać, aby udowodnić, że nawet modelki i miss nie mają idealnych ciał – Helena Heuser żyje w świetle reflektorów. W 2016 została miss Danii i od tego czasu jest osobą publiczną. Teraz zaczęła swoją własną kampanię i postanowiła pokazać siebie taką, jakiej nikt jej nie widział.„Zdjęcia, które zazwyczaj wrzucam, są piękne i zrobione pod odpowiednim kątem. Nie wyglądam jak ktoś, kto ma cellulit lub wałki na brzuchu, ale tak jest. Chcę więc być wzorem dla innych i pokazać, jak naprawdę to wygląda,” powiedziała duńskiemu BT.Opanowała pozowanie do perfekcji i wie, jak się ustawić, aby wyglądać ‘idealnie’. Ale jej nowy projekt #thisisme (oto ja) obnaża wszystkie te mniej idealne kąty.„Nagle musiałam stanąć przed fotografem i pokazać: Oto, kim jestem. Gdy się pochylę mam fałdki na brzuchu, a gdy siadam i się rozluźniam, moje uda i ramiona nie są jędrne,” mówi Helena. Opublikowała swoje zdjęcia w mediach społecznościowych i pokazała, jak zniekształcone są zdjęcia, które codziennie są nam pokazywane.„Chcesz poznać prawdę? Wszystko jest kłamstwem. Nikt, ja też nie, nie jest idealny i bez ‘skazy’, takie rzeczy widać tylko w mediach społecznościowych. I muszę przyznać, że też dałam się złapać tej fali idealności w mediach społecznościowych,” napisała pod jednym ze zdjęć na Instagramie.Dotychczas, reakcje są pozytywne, chociaż Helena bała się, jak jej przekaz zostanie odebrany.„Bałam się, że większe kobiety, od rozmiaru 42 wzwyż, będą narzekać, że mówię to ja w rozmiarze 36, ale nikt nic takiego nie napisał. Wszyscy mamy swoje problemy, z którymi musimy się zmagać i nauczyć się je kochać,” powiedziała duńskiemu BT.Nie da się nie zauważyć, że istnieje obraz kreowany przez media, który należy zniszczyć.„To okropne, że nie skupiamy się na tym problemie. Nikt nie wygląda tak, jak zdjęcie na Instagramie i myślę, że nierealistyczny obraz ciała to jeden z najważniejszych powodów, przez które wiele osób czuje się niepewnie w swoim ciele.”
Ukryła w plecaku choregosyna dyktafon – Zachowanie 12-letniego syna bardzo się zmieniło. Stał się agresywny i zaczął moczyć się w nocy. Kobieta była pewna, że stało się coś złego. Chłopiec cierpi na autyzm i sam również nie był jej w stanie wyjaśnić, skąd taka zmiana.W szkole nie udzielono jej żadnej pomocy. Wtedy kobieta zaczęła nabierać podejrzeń i opracowała pewien plan…Do plecaka swojego syna włożyła dyktafon i dobrze go ukryła. Dzięki temu mogła usłyszeć, co dzieje się w szkole.Gdy zaczęła odsłuchiwać nagrania, nie mogła uwierzyć własnym uszom.Oto, co usłyszała:Dlaczego niczego nie napisałeś?Właśnie dlatego nie możesz siedzieć z innymi dziećmi. Powiedz to swojej mamie.Nauczycielka: Masz po prostu napisać słowo. Co w tym trudnego?Chłopiec: *Nie potrafi się wysłowić*Nauczycielka: *Przedrzeźnia wydawane przez niego dźwięki*Ciekawe co by z nim zrobili w p***rzonej szkole publicznej. Miał iść do szkoły Live Oak Middle. Aha jasne, nie przetrwałby tam nawet minuty.Po odsłuchaniu nagrań była w szoku.Bała się jednak, że szkoła może nie zareagować tak, jak poprzednio i ją zbyć. Dlatego postanowiła, że nagranie umieści w sieci i to da lepszy efekt. Nie pomyliła się.Kobieta przeniosła syna do nowej szkoły. Tam chłopiec w końcu zaczyna czuć się lepiej.To przerażające, że ludzie którzy powinni doskonale rozumieć, że osoby chore wymagają troski, wsparcia i przede wszystkim dobra, robią tak okropne rzeczy.Ta historia nigdy nie powinna się wydarzyć!
Sonda uliczna wśród kalifornijskiej młodzieży, na pytanie co myślą o przemówieniu prezydenta Trumpa o stanie państwa (State of the Union). Odpowiedzi: "okropne, straszne, rasistowskie, ordynarne, złe". W końcu pytający zapytał skąd to wiecie? – Przemówienie będzie dopiero jutro...
Kasjerka obraziła jej chorego syna. Reakcja matki jest perfekcyjna! – Pokazuje ona, jak silna jest miłość matki do dziecka i jak wiele może zrobić dla dobra swoich dzieci.Syn ma zespół Downa, ale jak sama mówi, często o tym zapomina. Jest uroczy i potrafi być uparty. Zachowuje się tak samo jak inne dzieci i właśnie tak go traktuje.Niestety, nie każdy ma tyle wyrozumiałości Kiedy wyszła z chłopcem na zakupy, usłyszała okropne słowa. Kasjerka, która ich obsługiwała wyszeptała:„Szkoda, że nie wiedziałaś, zanim się urodził. Teraz można to zbadać i sprawdzić…”Poczuła niewyobrażalną złość. Jej pierwszą myślą była chęć uderzenia bezczelnej kasjerki, ale na szczęście się powstrzymała. Za to pochyliła się nad ladą i powiedziała po cichu:„Sądzisz, że dobrze by było, gdybyśmy go zabili przed porodem? Doskonale wiedzieliśmy jaki się urodzi. Zawsze był i będzie naszym synem. Nie mogłabym skrzywdzić własnego dziecka.”
Kim są współcześni "biedni pracujący"? Ten poruszający list mężczyzny wszystko tłumaczy: – "Gdy słyszę jak starsi mówią, że do sukcesu człowiekowi potrzebne są dobre studia, praca oraz rodzina, to zastanawiam się, co oni wiedzą tak naprawdę o życiu. Wychowałem się w normalnej rodzinie, ojciec był inżynierem, matka pracowała w administracji. Żadna patologia, zero alkoholizmu, czy bijatyk. Rodzice żyli na całkiem niezłym poziomie, spokojnie mogłem się uczyć i pójść na studia. Też wybrałem Politechnikę. Skończyłem studia, zacząłem pracę na jednym z obiektów we Wrocławiu jako technik. Poznałem ukochaną, ślub, dwoje dzieci, kredyt na mieszkanie w bloku.Niby wszystko dobrze, ale ledwo wiążemy koniec z końcem. Żona pracuje dorywczo, bo dzieci często chorują, więc częściej siedzą w domu, jak w przedszkolu. Nie mamy w pobliżu rodziców, którzy mogliby się nimi zająć. Ja zarabiam 4,5 tys. na rękę, po sześciu latach pracy nie jest może najgorzej, ale i nie ma szaleństw, jak się spłaca kredyt i utrzymuje 4 osoby, w tym dwójkę chorowitych dzieci. Z ogromnym niepokojem obserwuję, że coraz częściej zdarzają się miesiące, gdy przez ostatni tydzień jemy tylko makaron i zupy, bo na nic więcej nie starcza. Sezonowa zmiana obuwia czy ubrań dzieci to czarna chwila dla naszego budżetu.Niestety jesteśmy "zbyt bogaci", by ubiegać się o jakąkolwiek pomoc, ale zbyt biedni, by nie musieć zamartwiać się każdego dnia, czy w tym miesiącu uda nam się zapłacić wszystkie rachunki. Niezależnie jak ciężko pracuję, jestem bliski katastrofie gospodarczej. Kalendarz i ołówek – to dwa najbardziej znienawidzone przedmioty w moim życiu. Gdy zamykam oczy, widzę swoją żonę, która z poszarzałą twarzą podlicza kolejne słupki z wydatkami. Przekładanie, który rachunek pilniejszy, gdzie zalegamy z płatnościami dłużej, komu dać, chociaż część kasy, by dali nam trochę więcej czasu.Wiem, że są ludzie biedniejsi ode mnie, ale im nie współczuję. Oni łapią się na wszelkie zasiłki i zapomogi. Ich dzieci dostają dofinansowanie obiadów w szkole, 500 plus na każde dziecko, bony na ubrania i żywność. Czemu im, ludziom, którzy często nie pracują, nie starają się, nie martwią, państwo pomaga, a mi nie? Czemu ja ze wszystkim muszą sobie radzić sam? Mam rzucić pracę, by otrzymać pomoc?Takich ludzi jak ja nazywa się dziś "pracujący biedni". Balansujemy na krawędzi ubóstwa, starając się radzić sobie samodzielnie. Walczymy z wiatrakami, bo ciągłe podwyżki coraz bardziej spychają nas niżej i niżej. To całkowicie niesprawiedliwa i beznadziejna sytuacja. Okropne doświadczenie. Najgorsze jest to, że my "pracujący biedni", jesteśmy niewidzialni dla państwa i statystyk. Dostrzeżcie nas w końcu!"
Bóg odrzekł:Ja stworzyłem kobiety, wy tworzycie żony –
Rodzaje kobietwedług informatyka: – Kobieta - INTERNET: kobieta z trudnym dostępem,Kobieta - SERWER: zawsze zajęta kiedy jej potrzebujesz,Kobieta - WINDOWS: wszyscy wiedzą, żenic nie potrafi zrobić poprawnie, ale nikt nie może bez niej żyćKobieta - EXCEL: mówią, że potrafi wiele, ale zwykle używasz jej do czterech podstawowych potrzebKobieta - DOS: każdy ją miał co najmniej raz, ale nikt już jej nie chceKobieta - WIRUS: znana także jako "żona"; przychodzi gdy się nie spodziewasz, instaluje się i zużywa wszystkie twoje zasoby. Gdy próbujesz ją odinstalować, zwykle coś stracisz, ale gdy nie próbujesz - tracisz wszystkoKobieta - WYGASZACZ EKRANU: nie jest wiele warta, ale przynajmniej jest z nią trochę zabawyKobieta - RAM: zapomina o wszystkim kiedy ja odłączaszKobieta - DYSK TWARDY: pamięta o wszystkim - na zawsze.Kobieta - MULTIMEDIA: sprawia, że okropne rzeczy wyglądają całkiem ładnieKobieta - UŻYTKOWNIK: spieprzy wszystko, czego sie dotknie i zawsze chce więcej niż jej potrzebaKobieta - CD-ROM: jest coraz szybsza i szybszaKobieta - E-MAIL: na każde dziesięć jej wypowiedzi, osiem to kompletna beznadziejaKobieta - LINUX: niby jest za darmo, ale nikogo nie potrafi zaspokoić

Chamski taksówkarz odmówił przewiezienia niepełnosprawnej kobiety na wózku. Zachowanie innych ludzi w kolejce przywraca wiarę w człowieka

Chamski taksówkarz odmówił przewiezienia niepełnosprawnej kobiety na wózku. Zachowanie innych ludzi w kolejce przywraca wiarę w człowieka – Gdy aktorka Shannon Murray próbowała w zeszłym tygodniu skorzystać w Londynie z taksówki, wydarzyło się coś nieprzyjemnego. Jej taksówka przyjechała, ale nie chciała jej zabrać. Dlaczego? Przez jej wózek inwalidzki."Indy 100" opisuje okropne doświadczenie Shannon, ale też opowiada o ludziach, którzy czekali z nią w kolejce. Oto kawałek postu Shannon na Twitterze:„Czekałam w kolejce do taksówki pod koniec mojej podróży i ucieszyłam się, gdy podjechał zwykły samochód, zamiast tego dla osób na wózkach (wolę siedzieć na zwykłym siedzeniu w samochodzie, zamiast na wózku),” pisze. I dalej:„Zbliżyłam się do samochodu i otworzyłam drzwi, ale taksówkarz nagle zaczął na mnie krzyczeć. Powiedział, że nie mogę wejść do jego taksówki, bo potrzebuję tej dla niepełnosprawnych.”Shannon napisała dalej, że gdy zapytała, dlaczego, kierowca pokazywał na jej wózek i krzyczał, że się nie zmieści.Zaznaczyła, że doskonale wie, w jakich samochodach jej wózek się zmieści, a w jakich nie. Gdy to wyjaśniła, on znowu zaczął krzyczeć i kazał jej się odsunąć.„Poprosiłam o numer jego licencji, żeby wiedzieć, kogo zgłosić. A potem uprzejmie powiedziałam, że sam może spierdal*ć.”Indy100 dodaje, że kierowca innej taksówki, która zdążyła podjechać, chętnie przyjął Shannon.Tutaj nie było problemu z tym, by Shannon się zmieściła (a samochód był tego samego rodzaju). Kierowca podszedł do kolegi i powiedział, że powinien był zabrać Shannon.Kierowca pierwszej taksówki zwrócił się do następnej osoby w kolejce, jednak ta odmówiła ze względu na to, jak Shannon została potraktowana.„Jedna po drugiej, osoby w kolejce odmówiły pojechania z nim. Nikt w kolejce nie chciał wsiąść do jego taksówki przez to, jak się zachował,” napisała Shannon.„Nie wiem, jak się nazywacie, ale chcę z całego serca podziękować siedmiu lub ośmiu nieznajomym, którzy się za mną wstawili,” tak Shannon zakończyła swój post.
Zdesperowana, samotna matka 6-ciorga dzieci myślała, że trafi za kratki, po tym jak nieudolnie próbowała ukraść pieluchy i ubrania dla swoich najmłodszych pociech. Została schwytana. Wezwany na miejsce policjant zaskoczył wszystkich tym, co zrobił. Kobiet – Gdy skończyły się pieluchy, kobieta przez chwilę rozważała używanie wielorazowych. Jednak nie miała gdzie ich prać. Zdecydowała się więc na desperacki krok. – „Poszłam do Walmartu, wzięłam ciuchy, buty, pieluchy, chusteczki dla dzieci i po prostu wyszłam. Ale złapali mnie” – opowiada pani Robinson.Na miejsce zdarzenia przyjechał wezwany przez sklep policjant, Mark Engravalle. Zauważył, że niektóre z dzieci towarzyszących kobiecie są bose i mają brudne stopy. Potem spojrzał na to, co ukradła. Zapytał samotną matkę, jak wygląda jej sytuacja.Mark dowiedział się, że Sarah i jej dzieci żyją w głodzie i biedzie odkąd umarł ich mąż i ojciec. Od tamtej pory kobieta nie jest w stanie samodzielnie wychować dzieci. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem. Mieszkała w samochodzie campingowym. Dodatkowo ktoś okradł go z wszystkiego, co mogło mieć jakąkolwiek wartość.Kobieta po prostu się rozpłakała. – „Nie wiedziałam, co mam powiedzieć czy zrobić. To było okropne. Myślałam, że pójdę do więzienia” – opowiadała pani Robinson.Policjant zrobił jednak coś, czego się nie spodziewała. Nie tylko nie aresztował jej za kradzież, ale poszedł z dziećmi do sklepu i kupił wszystko, co było potrzebne. Łącznie z butami, które mogły same wybrać. – „Sam ma dwójkę dzieci. Pewnie dlatego bieda tej rodziny tak bardzo go poruszyła” – mówił John Demoss, rzecznik policji.Na tym jednak się nie skończyło. Następnego dnia zadzwonił i powiedział, że nadal chce im pomagać. Również w znalezieniu mieszkania. Od tego czasu komenda, na której pracuje policjant o wielkim sercu, jest zasypywana telefonami. Ludzie przychodzą nawet osobiście, by zapytać, jak mogą pomóc. Mundurowi planują zrobić zbiórkę na rzecz rodziny i wpłacić pieniądze na specjalnie założone konto w banku.
To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych historii miłosnych wszech czasów. O brytyjskim żołnierzu, który ocalił życie węgierskiej żydówce z Holokaustu, a potem się w niej zakochał. Niedawno spędzali ze sobą siedemdziesiąte pierwsze Walentynki – Edith Steiner, obecnie 92-letnia, miała 20 lat, kiedy wraz ze swoją matką została wysłana do obozu koncentracyjnego. Spędziły tam sześć tygodni i były jedynymi osobami z rodziny, które tam przeżyły. Ich krewni, natychmiast po przybyciu do obozu, zginęli w piecach krematoryjnych.Jak podaje DailyMail.com, Steiner była w obozie w czasie kiedy „Anioł Śmierci” – Josef Mengele – prowadził swoje okropne eksperymenty i miała wyruszyć do obozu w Bergen-Belsen, gdzie czekała ją pewna śmierć.Jednakże John Mackay, obecnie 96-letni mężczyzna, był wówczas w szeregach służb obozowych i zdołał uwolnić znaczną ilość żydowskich więźniów z rąk nazistowskich strażników.Edith świętowała swoje wyzwolenie w wiejskiej sali tanecznej, gdzie zauważył ją John, wówczas 23-letni. Poprosił swojego przyjaciela, aby zapytał Edith, czy zechce z nim zatańczyć. Ona jednak odmówiła, mówiąc, że zatańczy jedynie wtedy, kiedy John osobiście ją zaprosi.Dalsza część historii, jak oboje mówią, była niesamowita.Edith (nazywana także Eci) i jej matka pojechały wraz z Johnem do Szkocji. Młodzi pobrali się tam 17 lipca 1946r. Przed przejściem na emeryturę prowadzili wspólnie hotel  i dochowali się dwójki dzieci, siedmiorga wnucząt oraz pięciorga prawnucząt.Córka tej pary, Sharon Mackay, powiedziała DailyMail.com, że na początku wojny jej ojciec został schwytany w północnej Afryce.  Uciekł z niewoli wraz ze swoim przyjacielem, przebierając się za włoskiego żołnierza. Dwójka uciekinierów przemieszczała się przez 18 kolejnych miesięcy, aby uniknąć ponownego schwytania.Edith i John mieszkają obecnie w domu seniora, którego personel twierdzi, że miłość tych dwojga jest czysta i silna mimo upływu lat.Pamela Shaw, organizatorka zajęć mówi: „John jest prawdziwym dżentelmenem. Zawsze upewnia się, że Eci jest szczęśliwa. Oboje ciągle mówią do siebie „kochanie”.W ostatnie Walentynki Eci i John radzili młodym zakochanym, aby podtrzymywali swoje uczucie przez cały rok a nie tylko jednego dnia.Para świętowała 71 Walentynki na przyjęciu, zapraszając wszystkich do uczestnictwa w swojej niezwykłej, miłosnej historii.
Wspaniałe życie z przykrymi dniami, życie okropne ze szczęśliwymi chwilami – Każdy z nas ma takie dni w swoim życiu - Czasem leżę w trawie i wcale mnie nie widać - mruknął Osiołek. I światjest taki ładny! A potem ktoś przychodzi i pyta: 'Jak się dziś czujesz?' Izaraz okazuje się, że okropnie.