Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 78 takich demotywatorów

 –
Na cmentarnym krzyżu Krople rosy wisząTo są łzy tęsknotyOtulone ciszą Wiatr liście unosiW cmentarnej alejce A każda mogiła Skrywa  czyjeś serce....Serce które kiedyśNagle bić przestało...Ale nim ucichłoTak bardzo kochało Tyle tu jest wspomnień Tyle łez wylanych...I tyle tęsknoty....Do serc ukochanych...Dzisiaj znicz zapłonie Pokłon swój oddamyMyśl w górę popłynie Kiedyś się.....spotkamy – - Anna Bralska
 –
Dwie krople wody obok siebie. Ultraszybka fotografia będąca dziełem norweskiego fotografa Ronny'ego Tertnesa –
 –
0:07
Ważka pokryta kroplami rosy wczesnym rankiem w Holandii- zdjęcie makro autorstwa Franka Jordana –
Poszedłem niedawnona targ warzywny – Podszedłem do budki faceta sprzedającego miód. Wokół budki latało pełno pszczół. Wiecie, sprawdzały kartony z pszczelim woskiem, latały koło słoików z miodem, nie były agresywne, po prostu grzecznie sobie latały i pilnowały czy coś.I kiedy facet dawał mi do spróbowania miód z dzikich kwiatów jedna z nich usiadła na jego dłoni, a gość wziął kroplę miodu ze słoika i skapnął ją na rękę. Kiedy zapytałem go, czy to jego pszczoły facet powiedział "Nie, ale pokazują się tu zawsze, kiedy przyjeżdżam na targ, myślę, że po prostu znają mój wóz". Facet jest tak dobrze znany wśród lokalnych pszczół, że te na luzie siadają na jego rękach i jedzą z nich miód. Naprawdę lubię tego faceta Podszedłem do budki faceta sprzedającego miód. Wokół budki latało pełno pszczół. Wiecie, sprawdzały kartony z pszczelim woskiem, latały koło słoików z miodem, nie były agresywne, po prostu grzecznie sobie latały i pilnowały czy coś.I kiedy facet dawał mi do spróbowania miód z dzikich kwiatów jedna z nich usiadła na jego dłoni, a gość wziął kroplę miodu ze słoika i skapnął ją na rękę. Kiedy zapytałem go, czy to jego pszczoły facet powiedział "Nie, ale pokazują się tu zawsze, kiedy przyjeżdżam na targ, myślę, że po prostu znają mój wóz". Facet jest tak dobrze znany wśród lokalnych pszczół, że te na luzie siadają na jego rękach i jedzą z nich miód. Naprawdę lubię tego faceta
Jak dwie krople wody! –
Uwaga, już mamy wiosnę. Jeśli znajdziesz osłabioną pszczołę na balkonie, możesz pomóc, nakładając trochę cukru i kroplę wody na łyżkę, aby stała się silniejsza i mogła odlecieć. Pamiętaj! Nie będzie pszczół, nie będzie nas. Udostępnij ten post dalej –
Pierwsze spojrzenie na Jodie Turner-Smith w roli Anny Boleyn, drugiej żony Henryka VIII Tudora – Trzyczęściowa produkcja brytyjskiej stacji Channel 5 zadebiutuje jeszcze w tym roku i ma być - według słów twórców - "thrillerem psychologicznym, przedstawiającym ostatnie miesiące życia królowej, która, nie mogąc zapewnić Henrykowi męskiego potomka, musi się zmierzyć z patriarchalnym społeczeństwem średniowiecznej Anglii"
Jak dwie krople wody! –
 –  No po prostu muszę bo się uduszę...Przez ponad 18-lat pracowałam w KliniceNeurochirurgii Dziecięcej. Spotkałam dziesiątkimatek wychowujących dzieci z głębokimiwadami oun. Spędziłam setki godzinrozmawiając z nimi, często służąc własnymramieniem, kiedy nie mogły mówić. Kiedy mogłytylko płakać... Wiem zatem doskonale, że tuchodzi o konieczność zrezygnowania zewszystkiego. Z całego życia. Koniecznośćtrwania w nieustającej czujności. Spędzaniaczęsto tygodni i miesięcy - bywa, że kilka razykażdego roku - na szpitalnym oddziale. Warującpod drzwiami sali operacyjnej a później z dusząna ramieniu trwając na krześle obok leżącegodziecka i wpatrując się przez wiele dni w jedenpunkt - końcówkę drenu, z którego jedna podrugiej spływają krople płynu mózgowo-rdzeniowego. Spotkałam wiele takich kobiet iANI KURWA JEDNEGO OBROŃCY ŻYCIA, któryw ramach wolontariatu i troski chciałby je choćna moment zmienić na tym krześle.Dlatego uważam, że NIE MACIENAJMNIEJSZEGO PRAWA mówić komukolwiek,co jest dla niego najlepsze. Zamknijcie -parafrazując klasyka -„zdradzieckie mordy" idajcie nam spokój!!!!!

"Pasta" o kardynale Stanisławie Dziwiszu, która teraz robi furorę w internecie:

"Pasta" o kardynale Stanisławie Dziwiszu, która teraz robi furorę w internecie: – Albo wyobraźcie sobie być takim Dziwiszem xDJesteś takim Dziwiszem, ale młodszym, lvl 27, seminarium skończone, nauka odbyta, szykuje się wiejski splendor do końca życia gdzieś na Podhalu. I wtedy nagle obcina Cię biskup, wysoka charyzma na karcie postaci, woła i mówi „Elo, będziesz moim sekretarzem”, no i duma rozpiera, nosisz za nim teczkę, notes, nie wiem kajak, ogarniasz kalendarz, a Twój szef (wymaksowana charyzma podkreślam) pnie się coraz wyżej w korpostrukturze, a Ty w sumie nic już nie musisz robić, właściwy koń obstawiony xD Twoje ziomki rówieśnicy koledzy z seminarium gdzieś tam rozstrzygają spory pasterskie, droczą się z ubekami, wyklepują dachówkę na dzwonnicy, a Ty król życia, w żadne parafie się nie będziesz bawić, czary mary dostajesz się na doktorat na KULu, czary mary mieszkasz w pałacu biskupim, a to nie jest Twoje ostatnie słowo xDTwój szef jest człowiekiem, który zostaje papieżem, ale też nadal jest człowiekiem, któremu ktoś musi nosić teczkę, i to jesteś Ty, więc bez kiwnięcia palcem dostajesz awans do Rzymu, no a w Rzymie to już bajlando. Zwiedzanko świata, bo Papa bierze Cię na wszystkie zagraniczne wycieczki. Awanse, bo ile można chodzić w czarnym stroju. Dostajesz od swojego szefa awans na biszopa i arcybiszopa, no jest wysoko.Twoim jedynym poważnym obowiązkiem (inb4 pozowanie do zdjęć) jest ogarnianie kalendarza Papieża. Jedynym pierdolonym obowiązkiem xDDD Melanż trwa 27 lat, ale szef umiera, zostawia po sobie testament (oczywiście Ty masz być wykonawcą). W testamencie prosi, żeby spalić wszystkie jego osobiste notatki, więc wydajesz je w formie książki xDDDWłaśnie, książki. Od kiedy nowy CEO odsyła Cię do Polski wskakujesz na karuzelę fejmu. W ciągu 11 lat wydajesz 9 książek, oczywiście jako profesjonalny naukowiec doktor teologii – żadnej teologicznej. Wydajesz seryjnie książki o Papieżu, ale na żadną nie zapominasz wcisnąć swojej facjaty. Idą takie klasyki jak „PAPIEŻ KTÓRY KOCHAŁ GÓRY” albo „WIĘCEJ SPORTU” bo znasz się też na piłce (pic rel). Przez piętnaście tłustych lat opowiadasz o tym, że Papież był wielkim Polakiem. W zamian dostajesz honorowe obywatelstwa miast i wsi, odbierasz więcej medali niż ruski generał, orderami zasługi możesz sobie obciążać hantle, spływają zewsząd – z Kolumbii, Austrii, Włoch, no w Polsce każdy prezydent czuje się w obowiązku przywiesić jeszcze jeden przynajmniej, kurwa lista tych wyróżnień nie mieści się na stronie na Wikipedii xDDD ale jeszcze Ci mało, dajesz sobie postawić dwa pomniki i płaskorzeźbę. Jesteś tak mądry że z całego świata dostajesz doktoraty honoris causa. Resztki swojego świętej pamięci szefa przerabiasz na biznes życia, rozdajesz i sprzedajesz krople krwi (jedna dla Kubicy, prawilnie), ciuchów, w sumie sam jesteś trochę relikwią, co nie? XD W przerwie na kawę udaje Ci się wpakować prezydenta Kaczyńskiego na Wawel. Jest w pyteI nagle bańka pryska na ostatniej prostej. Z szafy wypadają historie arcybiskupów molestujących dzieci, ale przede wszystkim historie ofiar, które próbowały się skontaktować z Papieżem, a osobą która trzymała łapę na jego korespondencji i kalendarzu byłeś właśnie Ty xDDD okazuje się że takie gagatki jak MacCarrick czy Maciel Degollado przekazywały Tobie hajsy za audiencje u Papieża, a w tym czasie zaniepokojeni szarzy księża pisali do Watykanu donosy, ale nikt im nigdy nie odpowiedział, bo listy, cóż, znikały. No i trochę przypał, bo najprościej byłoby zwalić winę na Papieża, ale poza Papieżem totalnie nie istniejesz. Masz cholernego pecha, bo wy wszyscy, wszyscy akolici Papy jesteście od przebywania w pobliżu Pierścienia Rybaka długowieczni jak Bilbo Baggins i żaden nie chce kopnąć w kalendarz. Gdyby chociaż jeden się przekręcił można byłoby zwalić na niego winę, że to Sodano / Somalo / Dziwisz / Ratzinger robił w kominku podpałkę z listów, nie dopuszczał świadków, wszystko wina jego ekscelencji XYZ, no ale jak na złość wszyscy macie telomery niemowlaka.Idziesz na wywiad do Kraśki, miły chłopak żaden bulterier, grzecznie pyta, nie drąży, w zasadzie masz puste pole żeby odegrać dowolną rolę, ale Ty nie umiesz odegrać żadnej roli xDDD I na tym pustym polu wywracasz się na twarz przed całą Polską udając, że nie znasz Maciela, który robił Ci kurwa przyjęcie urodzinowe w Rzymie xDDDTwój ziomek Degollado zrobił sobie z zakonu maszynkę do molestowania dzieci, przy okazji sam spłodził kilkoro, i został skazany dopiero przez Benedykta. Twój ziomek MacCarrick został wydalony dopiero przez Franciszka. Twój ziomek Jan Wodniak został zdemaskowany tak naprawdę dopiero przez polskich dziennikarzy, bo przez dekadę udawałeś, że nie ma sprawy. Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, a Ty już sam nie wiesz, czy udawać kompletnego idiotę, czy wyzywać wszystkich starym szlagierem od antypolaków, czy ratować legendę papieża, czy własne rozbuchane ego xDDD
Zanim zaczniesz krzyczeć na dziecko, przypomnij sobie siebie w jego wieku, pogłaszcz go po głowie, pocałuj i idź wypić swoje krople walerianowe –
Krople krwi, osocza i wody na superhydrofobowym tytanie –
Wypisz, wymaluj: Jezus - jak 2 krople wody –
Jak dwie krople wody –  Kobieta ukradła samochód i próbowała przekonać policję, że ona to Beyonce
Twoje marzenia to tylko kropla w morzu,ale to właśnie krople tworzą morze –
Cudowny poranek. Polana pełna kwiatów. W promieniach wschodzącego słońca lśnią na ich płatkach krople rosy. Ślicznie śpiewają ptaszki. Na środku polany śnieżnobiały namiot. Wychodzi z niego facet, rozgląda się dokoła, wznosi ręce – i mówi z uniesieniem: - Boże, jak mogłem żyć do tej pory nie zauważając tego wspaniałego dzieła Twych rąk?!Mać, mać, mać - jak zwykle odpowiedziało echo

Piękny post i słowa uznania dla personelu szpitalnego:

 –  Piękny post i słowa uznania dlapersonelu szpitalnego:Jędrzej Majka w podróży jestw miejscu: SzpitalUniwersytecki w Krakowie.20 kwietnia o 12:11 Kraków,województwo małopolskie · O...Ozdrowieniec. Tak od dziś mogę o sobiemówić. Jak zawsze miałem dużo szczęścia ispotkałem dobrych ludzi na drodze. Poczterech tygodniach w szpitalu, gdzie mnienaprawiano, wygląda na to, że pokonałemCOVID-19. Choć dwa testy ujemnepozwalają mi dziś opuścić szpitalne łóżko, totrochę szkód koronawirus pozostawił.Nie wiem gdzie i kiedy załapałem tośmiertelne świństwo. Najpierw dziesięć dnichorowałem w domu, w ostatnich było jużbardzo źle. Gorączka czterdzieści stopni.Telefon w ręce i szukanie pomocy. W takichsytuacjach człowiek doświadcza w jakimkraju żyje. Do tej pory minister zdrowia zpodkrążonymi oczkami wzbudzał mój podziwi szacunek. Kiedy zachorowałemzrozumiałem, co to za kraina kłamstwa iobłudy. Telefon do NFZ – kpina. Sanepid,kontakt z którym należy zaliczyć do cudu,odmówił zrobienia testu na koronawirusa.Fakty są takie, że przez długi czas testywykonywane były tylko w ustach politykówpodczas konferencji prasowych i w orędziachdo narodu. Niewiele brakowało adołączyłbym do grona tych, którzy niedoczekali się na zrobienie testu, którym wkarcie zgonu wpisano: niewydolnośćoddechowa. Kiedy w nocy zadzwoniłem napogotowanie, informując że już dłużej niewytrzymam z tak wysoką gorączką iduszącym kaszlem, odmówiono wysłaniakaretki, bo stanowiłem zagrożenie. Mojalekarka rodzinna (jej przede wszystkimzawdzięczam, że żyję), lecząc mnie przeztelefon od początku podejrzewała z jakimwirusem mamy do czynienia. Przez kolejnedni usiłowała załatwić wykonanie testów –bezskutecznie. W końcu, jako szczęściarz,trafiłem do Szpital Specjalistyczny im.Stefana Żeromskiego (Oddział Zakaźny). Tuzrobiono mi testy i kolejnego dniausłyszałem, że wynik jest dodatni. Stamtądprzewieziono mnie do Szpital Uniwersyteckiw Krakowie (Oddział Pulmonologiiprzekształcony w COVID-19).Nie mam słów, by wyrazić wdzięcznośćlekarzom i wszystkim pracownikom obuszpitali. Profesjonalizm to nie wszystko.Przez ten miesiąc otoczony byłem wspaniałąopieką. BARDZO ZA WSZYSTKODZIĘKUJĘ!!! Zawsze będę stał po Waszejstronie. Szkoda, że nie wiem jak wyglądacie.Każdego dnia spotykaliśmy się wielokrotnie,a Wy zawsze przychodziliście w tychkosmicznych strojach, albo zapakowani wpomarańczowe wory, w których ciężko byłowam oddychać. Mimo ciężkich warunków,niebezpieczeństwa zarażenia się ode mnieśmiertelną chorobą, zawsze przychodziliściez pomocą i dobrym słowem. Dziękuję Wamza niezwykłą atmosferę w tych ciężkichczasach zarazy.Leżąc półprzytomny na szpitalnym łóżku,obserwując jak kolejne krople antybiotyku wkroplówce wskakują w moją żyłę,rozmyślałem o życiu. A jeśli to koniec?Pomyślałem sobie wówczas, że miałemnaprawdę dobre życie, poznałemwspaniałych ludzi, widziałem miejscaniezwykłe, jadłem wspaniałości i piłem dobrewino.Przyjaciele. Jestem szczęściarzem, że mamWas wokół siebie. Wiem, że zawsze mogę naWas liczyć, czasem nawet w nadmiarze.Kiedy w świąteczny poranek dostałem dołóżka wielką skrzynię ze świątecznymipysznościami, łezka w oku się zakręciła. Niewszyscy wiedzieli, że choruję, ale jakdowiadywały się o tym kolejne osoby,natychmiast zasypywały mnie wsparciem,modlitwami i chęcią pomocy. Od Gdańska doZakopanego. Od Sydney do Nowego Jorku.W życiu wszystko jest po coś. Przyjmujęzatem i tę lekcję. Mam poczucie drugiegożycia, więc będę z niego korzystać jeszczebardziej. A że jestem teraz posiadaczemcennego osacza, będę się nim dzielić.Do zobaczenia na lotniskach i dworcach, wbibliotekach i na uniwersytetach, zapewne wnieco „innym" już świecie. Oby lepszym.Jędrzej MajkaDEMOTYWATORY.PL