Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 111 takich demotywatorów

Za swoją godną pochwały pracę otrzymała awans "poza kolejnością" i stała się pierwszą kobietą funkcjonariuszem, która otrzymała awans w ramach nowego programu motywacyjnego, który został ogłoszony przez miejskiego komisarza policji na początku tego roku –
Następnego dnia, jak gdyby nigdy nic, stawił się do pracy, aby wozić autobusem pasażerów – Został zwolniony dyscyplinarnie
Nie mogli mu odmówić. Poznaniak na półtorej godziny zablokował jedyne czynne okienko – Pasażer MPK w Poznaniu został ukarany mandatem. Musiał zapłacić 142 złote. Postanowił zagrać wszystkim na nosie i do kasy przyniósł kwotę odliczoną... w groszach.''To klient wybiera formę płatności - powiedział "Radiu Poznań" rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego, który podkreśla, że ZTM nie może odmówić przyjęcia takich pieniędzy''.Koniec końców mężczyzna sam stracił cierpliwość. Po sprawdzeniu około jednej trzeciej otrzymanych środków stwierdził, że pozostałą kwotę opłaci większym nominałem
 –
0:10
 –
Na dole - zdjęcie stadionu miejskiego w Rzeszowie, który nie został dopuszczony do II ligi (trzeci szczebel), by mogła na nim rozgrywać swoje domowe mecze Stal Rzeszów, w wyniku czego klub ten musi grać jako gospodarz w Stalowej Woli. Przyczyną jest za słabe oświetlenie na stadionie ze zdjęcia. Co z tego, że w II lidze mecze gra się o godzinie 13:00 –
Do koszmarnej pomyłki doszło w jednym z przedszkoli w Lubartowie. 80-letni mężczyzna odebrał czterolatka, sądząc, że to jego wnuk. Zabrał go do domu, nakarmił i włączył bajkę. Gdy zorientował się, że się pomylił, do drzwi zapukała policja – Przedszkolanka, która wydała dziecko mężczyźnie, zorientowała się, że zaszła fatalna pomyłka. Okazało się, że syna pani Natalii odebrał około 80-letni dziadek jego kolegi z grupy. Pomylił go z własnym wnukiem.- Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko. Codziennie odbieranych jest u nas 150 dzieci. To bardzo duża liczba. W naszej placówce nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji, a odbierający byli niejednokrotnie legitymowani – mówi Iwona Kożuchowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 4 w Lubartowie.Natomiast matka czterolatka podkreśla, że chłopcy się przyjaźnią. - Mieli obiecane, że któregoś dnia odbierze ich z przedszkola właśnie dziadek kolegi mojego syna i dzieci pobawią się w domu tegoż dziadka. Mój syn uznał, że właśnie jest ten dzień. Tylko dlatego poszedł z tym panem. Zresztą bardzo dobrze go znał – mówi
Widziałem pracownika miejskiego, który wkładał je do czegoś, co wyglądało jak worek na śmieci. Dziś rano przechodzę obok tego samego miejsca i widzę, że koce zostały wyprane i złożone... Uśmiechnąłem się. Brawo dla osoby, która poświęciła czas, aby to zrobić! –

Szlachetna postawa kibiców JKS Jarosław, którzy odnowili ściany Miejskiego Przedszkola nr 3 w Jarosławiu oraz ozdobili je postaciami z bajek

 –
Pracownik miejskiego systemu nagłaśniającego zasnął przy włączonym mikrofonie – A miasto miało ubaw
0:14
 –  FAKE NEWS Łucja G. ps. „Lu" ze „Stop Bzdurom' twierdzi, że ktoś ją wepchnął pod tramwaj, a przeżyta jedynie dzięki szybkiej reakcji motorniczego. Warszawa: Brutalny atak w stolicy. AKTYWISTA LGBT wepchnięty pod tramwaj! C,wid Skrzypir, • ~siennik Przerywamy ASZdziennik, żeby podać to dalej: ktoś wepchnął pod tramwaj aktywistę LGBT TO jest ASZdzionnik, alp ton post sio zastal zrny~y awyborem.pl Aktywista Stop Bzdurom wepchnięty na tory przed nadjeżdżający tramwaj? Aktywista kolektywu Stop Bzdurom został wepchnięty pod tramwaj. Próba zabójstwa na tle homofohicznym? GU EE R Usiłowanie zabójstwa na aktywiście ze Stop Bzdurom. Lu wepchnięty pod tramwai • FACT CHECK ZTM demeMoje historie o wepchnięciu pod tramwaj. Żadnemu motorniczemu nie przytrafiło się takie zdarzenie. rtrn@ztM.waw.pl m do mnie ! Dzień dobry, Uprzejmie informujemy, że w przedmiotowej sprawie do Zarządu Transportu Miejskiego nie wpłynęło żadne oficjalne zgłoszenie. Sytuacja nie dotyczy również zachowania pracownika stołecznej komunikacji miejskiej, ani zdarzenia w pojeździe Warszawskiego Transportu Publicznego. Mając na uwadze powyższe informujemy, że ZTM nie prowadził w przedmiotowej sprawie żadnego postępowania wyjaśniającego w trybie skargowym. Niemniej, na podstawie doniesień medialnych sprawdzone zostały raporty z tego dnia, które nie potwierdziły żadnego zatrzymania mogącego wynikać z opisanej sytuacji. W sprawie tej nie wpłynęło również zgłoszenie ze strony motorniczego. Pragniemy zwrócić uwagę, że w sytuacji narażenia osoby pieszej na utratę życia lub zdrowia przez Innego przechodnia, podmiotem właściwym do przeprowadzenia postępowania jest Policja. Z poważaniem źródło: Waldemar Krysiek
Wrony, gawrony i kruki dostosowały się do życia miejskiego do tego stopnia, że zrzucają orzechy pod jadące samochody, aby te mogły je rozłupać, a następnie gdy nic nie jedzie, spokojnie je konsumują –
Policyjna interwencja w autobusie w Jeleniej Górze – Pijany i - jak się potem okazało - poszukiwany przez prokuraturę mężczyzna nie chciał wysiąść z miejskiego autobusu, do którego wprowadził elektryczną hulajnogę, której przewożenie jest niezgodne z regulaminem MZK w Jeleniej Górze
Jeszcze masz czelność pyskować? Zaraz wprowadzą metody białoruskie –  Przed uderzeniem drugiej faliepidemii koronawirusa rządchce podwyżek dla ... siebie. Alekarze, pielęgniarki, medycy?A nauczyciele? A pracownicytransportu miejskiego? Czy tonie od ich pracy zależy zdrowie ibezpieczeństwo nas wszystkich?
Urwał Neptunowi przyrodzenie. Straty wyceniono na 30 tys. złotych – 22-latek z Warszawy po wizycie na Helu postanowił oderwać posągowi Neptuna przyrodzenie. Delikwenta nagrały kamery miejskiego monitoringu. Policja podjęła działania, w ramach których fajfusa udało się odzyskać. Zatrzymano też mężczyznę, który usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Straty wyceniono na 30 tys. złotych. 22-latek może trafić do więzienia nawet na 5 lat
W jedną chwilę strać wszystko, przez zawiść i sku*wysyństwo – Katarzyna Dowbor -  Produkcja rozmawiała już z władzami Polsatu. Wspólnymi siłami wraz z miejscowymi władzami będziemy starali się pomóc tej rodzinie – chociażby po godzinach, bo teraz jesteśmy w trasie, żeby pomóc kolejnym osobom. Ale nie zostawimy ich tak. Jeżeli ktoś podnosi rękę na 'nasze' rodziny, to staramy się stawać w ich obronie.To jest bardzo fajna rodzina, bardzo dobrze ich wspominam. Przede wszystkim uzdolnione i ambitne dzieciaki, którym naprawdę warto pomagać. Daliśmy im wędkę, a wiedziałam, że z rybą już sobie poradzą. Tym bardziej w głowie mi się nie mieści, że ktoś mógł zrobić im coś takiego.Najbardziej przeraża mnie to, że ta rodzina mogła być w środku.Wszystko działo się w nocy, a tam mieszka dwoje dzieci z mamą. Smutne jest, że zginął ich ukochany kot Gmina CiechanowiecW poniedziałekBurmistrz Ciechanowca zwraca się z gorącym apelem o pomoc finansowąpogorzelcom z naszej gminy. 18 lipca 2020 r. pożar strawił w całości budynekmieszkalny rodziny zamieszkałej w Antoninie. Samotna matka z dwójką dziecistraciła dach nad głową i całe wyposażenie znajdujące się we wnętrzu domu.W 2017 roku dom został wyremontowany w ramach programu Telewizji Polsat„Nasz nowy dom". Spłonęło wszystko, sytuacja rodziny jest bardzo trudna.Pomoc na odbudowę domu można przekazać na specjalne konto założone przyStowarzyszeniu Rodzina w Ciechanowcu:Nr 32 8749 0006 0000 7719 2000 0130 z dopiskiem , Dla Beaty"Informacje dotyczące sytuacji rodziny i wsparcia rzeczowego można uzyskać wOśrodku Pomocy Społecznej w Ciechanowcu ul. Mickiewicza 1 (siedziba UrzęduMiejskiego) oraz pod nr telefonu 86 277 11 45.I 1820A 545
 –
Szwedzkie miasto rozrzuciło tonę kurzego gnoju, żeby zniechęcić ludzi do wspólnego świętowania – W 90-tysięcznym Lund na południu Szwecji zdecydowano się na radykalne kroki. By zniechęcić mieszkańców od świętowania Nocy Walpurgi w lokalnym parku, władze miasta rozrzuciły na jego terenie ponad tonę obornika. Wypadające w ostatnią noc kwietnia wydarzenie wywodzi się z pogańskiego witania wiosny, ale uchodzi też za noc duchów. Noc Walpurgi co roku przyciągała do miasta dziesiątki tysięcy ludzi, którzy gromadzili się w parku. Dlatego też w czwartek 30 kwietnia na terenie głównego parku miejskiego, w którym zwykle spotykają się biesiadnicy, rozrzucono tonę kurzych odchodów. Jak tłumaczył CNN burmistrz miasta Philip Sandberg, urzędnicy nie chcą, by Lund stało się epicentrum koronawirusa
Oby więcej takiej życzliwości –  Muszla Gdynia1 godz. • OMUSZLACotshaKochani,Sytuacja jest trudna, nie będziemy tego ukrywać.Ale naszych problemów nie da się nawet wczęści porównać do tego, z czym zmaga sięteraz służba zdrowia. Dlatego w związku zzamknięciem lokali gastronomicznychpostanowiliśmy wykorzystać nasze możliwościtak, żeby chociaż trochę pomóc w tych trudnychchwilach:1 od dziś, codziennie lekarze i personel szpitalamogą od nas za darmo dostać pizzę (na razieumówiliśmy się na 10 szt.), tak żeby mogli sięszybko (i smacznie) posilić! Wiemy, że na takierzeczy, jak przygotowanie jedzenia po prostu niemają czasu!- żeby zminimalizować ryzyko, jedzenie będziegotowe i odbierane u nas przed lokalem,- rozmawialiśmy w tej sprawie z OrdynatoremIzby Przyjęć Szpitala Miejskiego w Gdyni ipodobno taka pomoc jest bardzo potrzebna, nietylko tam! Zachęcamy więc też pozostałerestauracje: jeśli macie zapasy i możeciejakkolwiek pomóc, dołączcie do nas i podzielciesię!
Róża i Jan Zamoyscy uratowali podczas II wojny światowej przed zagładą ok. 400 polskich dzieci. – Przez całą wojnę, z narażeniem życia pomagali polskiej ludności na Zamojszczyźnie. Róża za swoje bezgraniczne poświęcenie i oddanie sprawie zyskała miano „Anioła Dobroci”. Małżonkowie działali w Radzie Głównej Opiekuńczej – legalnej organizacji charytatywnej. Jan równocześnie był żołnierzem AK. Zajmował się zaopatrzeniem lokalnych oddziałów partyzanckich oraz melinował w swoim ogromnym majątku zdekonspirowanych działaczy. Podczas akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie oboje nieśli pomoc wysiedlanym. Róża dowoziła codziennie żywność do jednego z obozów przejściowych w Zwierzyńcu, gdzie więziono dzieci przeznaczone do zagłady lub germanizacji. Widząc ich sytuację, próbowała znaleźć sposób, aby im pomóc.W lipcu 1943 r. udało jej się namówić męża, aby pojechał do Lublina i porozmawiał z dowódcą SS Odilo Globocnikiem. To śmiertelnie niebezpieczne dla Jana spotkanie zakończyło się sukcesem. Udało mu się przekonać gestapowca do wypuszczenia najmłodszych dzieci do lat 7, podkreślając, że w obozie może wybuchnąć epidemia, która dotknie również Niemców. Wkrótce wypuszczono 400 dzieci, które otoczono staranną opieką. Wiele z nich wróciło później do swoich rodzin. Za heroiczną postawę podczas wojny nie otrzymali żadnego odznaczenia. Nowe, komunistyczne władze Polski uznały ich za „wrogów ludu” i skonfiskowały ich wielki majątek. Jan odsiedział 8 lat w komunistycznym więzieniu, a Róża, żeby związać koniec z końcem pracowała jako pielęgniarka oraz prowadziła wraz z matką niewielki kiosk warzywny.Kiedy Jan wyszedł z więzienia nie wyjechali z Polski, lecz pozostali w ojczyźnie. „Moje miejsce jest w Polsce, jakakolwiek by ona była" – mówił Jan. W latach 60. znalazł pracę w szwajcarskich liniach lotniczych Swissair, gdzie pracował blisko 20 lat. Wychowywali czwórkę dzieci. W 1976 r. spadł na ich rodzinę bolesny cios - Róża zginęła tragicznie w wypadku autobusu miejskiego. Po 1989 r. Jan zaangażował się w życie polityczne – był m.in. senatorem II kadencji. Został odznaczony Orderem Orła Białego „w uznaniu znamienitych zasług położonych dla Rzeczypospolitej Polskiej” i tytułem honorowego obywatela Zamościa. Do końca życia walczył o odzyskanie nieprawnie skonfiskowanego majątku. Zmarł w 2002 r.