Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 193 takie demotywatory

Chwilę przed startem konferencji prasowej dotyczącej meczu Burkina Faso z Tunezją, pewien mężczyzna wyszedł na środek i zaczął zwijać kable oraz pakować mikrofony. Niedługo później uciekł – Organizatorzy pytani o dziwną sytuację, przyznali, że wypożyczyli sprzęt od jegomościa, ale zapomnieli mu zapłacić, więc wkurzony przyszedł zabrać swoją własność.Puchar Narodów Afryki ma swój niepodrabialny klimat
Aurora Borealis nad Polską! – Poprzednia noc w Polsce była wyjątkowa. W północnych obszarach naszego kraju można było zobaczyć wyjątkowo rzadkie u nas zjawisko czyli niesamowitą Zorzę Polarną. Aurora Borealis widoczna była nad Bałtykiem ale są także informacje z Torunia czy Kalisza. Na cudownych zdjęciach z Łeby wykonanych wczoraj przez Patryka Biegańskiego możecie zobaczyć jak Aurora Borealis pięknie rozgościła się nad Polskim morzem. Patryk opisuje: "Wchodząc na plażę nieopodal granicy Słowińskiego Parku Narodowego, zauważyłem na horyzoncie zacumowany statek, a nad nim dziwną łunę. Pomyślałem, że może to być ciekawy wał chmur podświetlony światłem luny. Po wykonaniu zdjęcia telefonem oniemiałem - była to smuga zorzy polarnej. Zmieniająca się z każdą chwilą, rozbłyskująca neonowymi barwami zieleni, turkusu i karmazynu. Był to naprawdę fascynujący spektakl."
Źródło: Patryk Biegański repost ON THE MOVE
Jestem kobietą, ale nie chcę równouprawnienia – Wiem, że w wielu sprawach mogę poradzić sobie sama, ale nie wstydzę się też tego, że czasem potrzebuję męskiej pomocy. Nie chcę być silna i niezależna, bo mam prawo być słaba, jak każdy. Przykro patrzeć, że niektóre kobiety mają z tym dzisiaj wielki problem. Manifestują swoją postępowość oraz próbują na siłę wmówić innym kobietom, że tylko ich pogląd jest właściwy. Mam wrażenie, że poproszenie o pomoc faceta w odkręceniu głupiego słoika czy w innych drobnych lub większych sprawach, jest dla nich nie do pomyślenia. Owszem, może moje miejsce nie jest tylko w kuchni, ale czy to dziwne, że sama z siebie chcę gotować, sprzątać, robić pranie i inne "kobiece" rzeczy? Czy jestem dziwna lub mało "postępowa"? Możliwe, ale dobrze mi z tym. Mimo, że feministki zjadłyby mnie żywcem, mam nadzieję, że takich "normalnych" kobiet jest więcej
Natura jest dziwna –
Która wygląda tak...To jak mam z niej wypełnić demona? –
Sfilmowane w Raja Ampat,Papua Zachodnia –
0:30
Chcielibyśmy się najpierw dowiedzieć co to za dziwna choroba –
Jakaś dziwna jestta zawieszka zapachowa –
Mają nerki w głowie, mózgi w gardle, układ nerwowy w brzuchu, a zęby w żołądku. Na dodatek słyszą nogami i smakują stopami. Mają tendencję do faworyzowania kończyny, zatem mogą być prawo lub lewo ręczne –
W 2015 roku, belgijscy dziennikarze opisali dość dziwną sytuację. Oto, na trening reprezentacji przyjechał 28-letni wówczas Jan Vertonghen. Gdy reszta kadrowiczów zaparkowała swoje luksusowe auta, Jan... został podwieziony przez mamę dość przeciętnie wyglądającym pojazdem – Początkowo media żartowały z zawodnika, twierdząc, że w takim wieku wciąż jest "niańczony", ale sprawa szybko się wyjaśniła. Gdy wielu reprezentantów kupowało auta tylko po to, żeby używać ich, gdy są w Belgii, Vertonghen uważał, że to nierozsądny pomysł. Nie chciał sprowadzać swojego pojazdu z Anglii (gdzie wówczas grał), nie chciał wyrzucać pieniędzy na kolejne auto, więc skorzystał z pomocy mamy. Jednocześnie chciał spędzić z nią więcej czasu po śmierci taty.Wspomniany tata przez długi czas walczył z rakiem mózgu, a w ostatnich latach życia miał do czynienia z ciężkimi napadami padaczkowymi. Jak się okazało, Vertonghen od niedawna wspiera finansowo firmy, które pracują nad technikami leczenia padaczki. Belgijskie media opowiadają dziś o sporym zaangażowaniu Jana w projekty charytatywne, również mające pomóc chorym na Alzheimera, demencję, depresję i migrenę. Vertonghen, pamiętając dramat swojego taty, chce wspomóc inicjatywy, które mogłyby uratować wiele istnień ludzkich.Mama piłkarza stwierdziła swego czasu, że jej syn "wolałby wydać pieniądze wierząc, że może pomóc chociaż jednej osobie niż kupić sobie Ferrari tylko po to, żeby mieć się czym chwalić przed znajomymi"

Zdjęcia z serii "dziwna historia", ukazujących ciekawe wydarzenia i historyczne miejsca (15 obrazków)

Fryzjerka podaje również długą listę domniemanych chorób, jakie rozprzestrzeniają zaszczepieni: – - Obejmują one nieregularne i obfite miesiączki, krwawienia podczas ciąży i poronienia, a także przypuszczalne przypadki śmierci zwierząt domowych po dotknięciu przez kogoś, kto otrzymał szczepionkę na covid Ta historia jest tak bulwersująca i dziwna, że obiegła cały świat, a wydarzyła się Australii. Fryzjerka Yazmina Jade Adler ogłosiła, że nie oferuje swoich usług osobom zaszczepionym na COVID-19. Uważa, że szczepieni mogą "zarazić innych" poprzez "cząstki szczepionki". Antyszczepionkowcy, tacy jak ona, niestety znajdują posłuch dzięki internetowym trollom i stronom szerzącym dezinformację.
Jeśli uwzględnić, że głupców zawsze jest więcej niż sprytnych, to sama idea demokracji czy powszechnych wyborów bezpośrednich wydaje się bardzo dziwna –
Każdego wieczoru wychodzą na balkon, siadają przy stole, piją herbatę lub kawę i rozmawiają. Wyobrażacie to sobie? Nie oglądają telewizji, nie palą, nie uprawiają seksu, po prostu siedzą razem wieczorem i rozmawiają. –
Dziwna sprawa... Nie wiem, o co ten szał z lodami, ani nie mam zielonego pojęcia, kim jest ten cały Friz, mimo że "Ekipę" oglądałem całe lata przed tym, zanim to stało się modne –
 –  Gdzie nie bywać, kogo nie znać?· Polecam śledzić proces Dereka Szowina (tego co klękał na Dżordżu Flojdzie), bo to jest kino jak rzadko xD Dziewczyna Floyda zeznała, że oboje walili helenę, ale nie tę zwykłą, tradycjną, zdrową heroinę, tylko fentanyl - kilkaset razy mocniejszy, syntetyczny zamiennik, od którego ćpuny padają jak muchy. Morries Lester Hall, okrzyknięty "głosem Georga Floyda", który feralnego dnia siedział z Dżordżem w samochodzie, właśnie skorzystał z 5 poprawki do konstytucji USA, która daje mu prawo odmówić zeznań, gdy te mogą go obciążyć. Zrobił to po tym jak okzało się, że to właśnie on sprzedawał fentanyl Dżordżowi xD Dziewczyna Dżordża zeznała też, że ostatnia partia tabletek od Morriesa była jakaś dziwna i po wzięciu oboje z Dżordzem czuli się "jakby mieli zaraz umrzeć". W samochodzie Floyda znaleziono takie pigułki, a na tylnym siedzeniu radiowozu, w którym próbowano go odwieźć, resztki tych samych, w połowie przeżutych pigułek. W tym momencie wiele wskazuje na to, że policja przyłapała Dżordża na zakupie dragów, a ten spanikował i je zjadł. Ta teza znajduje potwierdzenie w sekcji: dżordż w toksykologii miał w sobie całego mendelejwa, w tym: dawkę fentanylu 4 razy wyższą niż śmiertelna, metę, marihuanę, berbeluchę i covida, a sekcja nie wykazała żadnych uszkodzeń szyi od klękania, znaleziono za to poważną, potencjalnie śmiertelną wadę serca.  Co wyjaśniałoby też dlaczego dżordż krzyczał, że nie może oddychać na długo przed tym zanim derek szowin na nim klęknął. A teraz wejdźcie sobie na tvn24, guardiana, bbc, cnn, washington post,właściwie to wejdźcie gdziekolwiek i spróbujcie o tym przeczytać.
Bardzo dziwna tradycja! – W Niemczech istnieje tradycja przedślubna zwana Polterabend. Przyjaciele i rodzina spotykają się na oficjalnej imprezie i tłuką naczynia, doniczki, kafelki, toalety. Całkiem sporo- wszystko oprócz szklanek i luster. Aby symbolizować wspólną pracę w obliczu przyszłych trudności, para młoda musi wszystko posprzątać
Ja nie pomagam żonie! – Po południu wpadł do nas przyjaciel. Przy kawie gadaliśmy o życiu, codziennych sprawach. W pewnej chwili powiedziałem: "Poczekaj chwilkę, pozmywam tylko i zaraz wracam." Popatrzył na mnie jakbym co najmniej oznajmił, że idę budować rakietę kosmiczną. Odpowiedział z mieszanką zaskoczenia i podziwu: "To fajnie, że pomagasz żonie. Ja swojej nie pomagam, bo jak to robię, to ona nie wykazuje żadnej wdzięczności, np. w zeszłym tygodniu umyłem podłogę i nawet nie usłyszałem dziękuję."Usiadłem z powrotem i wyjaśniłem mu, że ja nie "pomagam" żonie, bo moja żona nie potrzebuje pomocnika - potrzebuje partnera. To nie jest kwestia pomagania, bo mamy podział obowiązków. Mieszkamy razem w domu, więc to oczywiste, że sprzątam ten dom, bo też go brudzę.Ja nie pomagam mojej żonie w kuchni, bo ja również muszę jeść, więc muszę też gotować.Ja nie pomagam mojej żonie zmywać naczyń - robię to, bo ja też używam talerzy, szklanek i widelców.Nie pomagam żonie przy dzieciach, bo to też moje dzieci i to mój ojcowski obowiązek.Nie pomagam żonie w praniu, wieszaniu czy składaniu ubrań - robię to, bo to także ubrania moje i moich dzieci.Ja nie jestem "pomocą" w domu, jestem jego częścią. A jeśli chodzi o wdzięczność i podziękowania, to zapytałem przyjaciela, kiedy ostatni raz podziękował swojej żonie, kiedy skończyła sprzątać dom, zajmować się praniem, zmieniać pościel, kąpać dzieci, gotować, zajmować się całą resztą…Czy ty jej podziękowałeś tak naprawdę, coś w stylu: "Super, Kochanie! Jesteś fantastyczna!"?Ta historia wydaje Ci się absurdalna? Dziwna? Czemu oczekujesz nagród i pochwał, kiedy raz w życiu zdarzy Ci się umyć podłogę? Zastanawiałeś się nad tym, przyjacielu? Może dlatego, że nasza kultura jest nadal maczystowska i wierzymy w to, że zajmowanie się domem jest obowiązkiem kobiety, a facet nie musi kiwać palcem. Podziękuj swojej żonie, tak jak byś chciał, żeby Tobie podziękowano. Rusz się, zachowuj jak prawdziwy partner, a nie jak gość, który przychodzi tylko zjeść, spać, wykąpać się i zaspokoić potrzeby łóżkowe… Poczuj się u siebie, jak w domu. W swoim domu!Prawdziwa zmiana w naszym społeczeństwie zaczyna się w naszych domach, gdzie uczymy nasze córki i synów poczucia wspólnoty

"Jestem leniwą mamą! Jestem też egoistyczna

"Jestem leniwą mamą!Jestem też egoistyczna – Ponieważ chcę, żeby moje dzieci były samodzielne, kreatywne, odpowiedzialne i przejawiały inicjatywę.Pracuję w przedszkolu i wielokrotnie mam okazję obserwować nadopiekuńczość rodziców.Pamiętam trzyletniego szkraba. Jego mama uważała, że maluch musi koniecznie wszystko zjadać, bo schudnie. Nie wiem, w jaki sposób był zmuszany do jedzenia w domu, ale do nas trafił z zaburzeniami apetytu. Mechanicznie przeżuwał i połykał wszystko, co dostał. W dodatku, trzeba go było karmić, ponieważ mama powiedziała, że sam nie potrafi jeść. Pierwszego dnia go karmiłam, ale zauważyłam, że na twarzy chłopca nie było żadnych emocji – całkowita obojętność: otwiera buzię, przeżuwa, połyka…- Smakuje ci kasza? – pytam.- Nie, - odpowiada.Ale otwiera buzię, przeżuwa, połyka. - Chcesz jeszcze? – pytam.- Nie, - odpowiada maluch, ale w dalszym ciągu przeżuwa i połyka.- Jeśli ci nie smakuje, to nie jedz, - mówię.Oczy chłopca robią się okrągłe ze zdumienia.Nie wiedział, że może odmówić…Początkowo chłopczyk delektował się swoim prawem do odmowy i pił tylko kompot, ale bardzo szybko zaczął jeść sam wszystko, co mu smakowało i odsuwać talerz z jedzeniem, na które nie miał ochoty. Zawsze prosił o dokładkę tego, co lubił jeść. Zaczął być samodzielny i wkrótce przestaliśmy go karmić, ponieważ jedzenie jest naturalna potrzebą, a głodne dziecko zje SAMO.Jestem leniwą mamą…Nie chciało mi się karmić swoich dzieci.Gdy skończyły rok – wręczyłam każdemu łyżkę, siadałam obok ze swoim talerzem i jadłam.Pół roku później moje dzieci sprawnie jadły widelcem.Istnieje jeszcze jedna naturalna potrzeba – załatwiania się. Tamten trzylatek robił to w majtki. Jego mama kazała nam chodzić z nim do toalety co 2 godziny.- W domu sadzam go na nocnik i musi siedzieć, dopóki nie zrobi wszystkiego, - powiedziała mama.W efekcie w przedszkolu duży już chłopiec czekał, aż ktoś zaprowadzi go do ubikacji. Jeśli się nie doczekał, to załatwiał się w majtki, nie zdając sobie sprawy, że może poprosić kogoś o pomoc… Po tygodniu problem zniknął.- Chcę siusiu! - oznajmiał szkrab z dumą, kierując się w stronę ubikacji.Jestem leniwą mamą…Lubię sobie pospać w dni wolne od pracy.Pewnej niedzieli obudziłam się po dziewiątej.Mój syn w wieku 2,5 roku bawił się klockami, jedząc bułkę z dżemem.Klocki wyciągnął sobie sam, bułkę i dżem też. Kanapkę zrobił mu jego ośmioletni brat, który już wyszedł z domu. Brat wybrał się z przyjacielem i jego rodzicami do kina. Poprzedniego dnia wieczorem powiedziałam mu, że nie mam ochoty wstawać tak wcześnie, więc jeśli chce, to niech nastawi sobie budzik, ubierze się samodzielnie, zje śniadanie i idzie sobie do przyjaciela. No i proszę, nie zaspał…Oczywiście, ja również nastawiłam sobie budzik w telefonie, nasłuchiwałam jak się zbiera, jak zamyka drzwi, zadzwoniłam do mamy przyjaciela, poczekałam na sms od niej, że dotarł… Ale to wszystko działo się zakulisowo, mój syn nie miał o tym pojęcia.Poza tym, moje lenistwo powoduje, że nie sprawdzam jak spakowany jest tornister, czy w plecaku jest strój na judo, nie suszę jego rzeczy po basenie i nie odrabiam z nim lekcji (o dziwo, uczy się przyzwoicie). Nie wynoszę również śmieci, ponieważ mój syn robi to w drodze do szkoły. Jestem również tak bezczelna, że proszę go o zrobienie mi herbaty i przyniesienie jej do biurka, przy którym pracuję. Podejrzewam, że z roku na rok będę coraz bardziej leniwa…Dziwna metamorfoza zachodzi, gdy przyjeżdża babcia. Starszy syn natychmiast zapomina, że potrafi sam odrabiać lekcje, odgrzać sobie obiad, pozbierać rzeczy do szkoły. Młodszy nagle boi się sam zasnąć – babcia musi siedzieć obok! Babcia zaś nie jest wcale leniwa…Dzieci nie są samodzielne, jeżeli jest to wygodne dla dorosłych…"~ Anna Bykowa, psycholog

Trafny wpis Mentzena na pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu:

 –  Sławomir Mentzen1tSSnnpo5hn clcgnsodozrn.ed  · Dzisiaj mamy pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu na 14 dni. Pamiętacie to? Politycy i dziennikarze przekonywali, że jak wysiedzimy w domu przez 14 dni, to wirus sobie pójdzie gdzie indziej. Rząd zamknął wszystko, miasta wymarły, ludzie w pełnej dyscyplinie siedzieli w mieszkaniach. Minęło najpierw 14 dni, potem kolejne 60, potem przyszły wybory, wirus sobie według premiera poszedł, ale niestety jesienią znowu wrócił. Dlatego rząd sięgnął po stare i sprawdzone metody, czyli zamknął siłownie, gastronomię, turystykę, Giertycha, kulturę uniwersytety i szkoły. Tym razem oszczędził lasy, fryzjerów, kosmetyczki i kasyna. Wirus oczywiście nie zniknął, bo zniknąć nie mógł. Zamykając szkoły i hotele, wbrew popularnym zabobonom, nie przegania się wirusa. Ciemnota postępuje, więc spodziewam się, że na którejś z kolejnych konferencji, Niedzielski nakaże nam łapanie się za guzik na widok kominiarza i zakaże przechodzenia pod drabiną.Minął rok zamknięcia i jest gorzej niż było. Nic to siedzenie w domach nie dało. To był rok bez wykładów, bez lekcji, bez wesel, bez rozrywki. Szlag trafił już i tak niską dzietność, wzrosła liczba depresji, problemów psychicznych, dzieci się przykuły już na stałe do komputerów. Kiedyś w naszej części świata kolejne pokolenia tkwiły w zbrodniczym i absurdalnym systemie, żyjąc iluzją, że kiedyś zbudują komunizm. Teraz mamy to samo, ale odległą niczym horyzont wizją jest brak wirusa. Od roku żyjemy w zawieszeniu. Nie da się nic planować, nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo nawet czy kiedykolwiek będzie jeszcze normalnie. Straszy się nas jakąś nową normalnością. To nie jest żadna nowa normalność czy jakiś nowy ład. To jest stara komuna. Kiedyś Czesław Miłosz pisał: "Zaglądali do kufrów, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy - tam miałem socjalizm." Teraz poszliśmy krok dalej i nawet tam zaglądają, póki co w Chinach, ale nie widzę powodu, żeby Niedzielski nie wprowadził tego pomysłu również i u nas. Nie nazwę nigdy normalnością tego, co tu się od roku wyprawia. Jakieś paszporty szczepionkowe na kiju, ograniczenia w podróżowaniu, kwarantanny, codzienne ogłaszanie przez media liczby testów pozytywnych, zamknięte stadiony, uczelnie, szkoły i miejsca rozrywki. Nie mówiąc już o pomysłach przedstawianych co chwilę przez tę bandę kretynów z tytułami naukowymi, przedstawianych w mediach jako doradcy rządu. To co się dzieje, leży bardzo daleko od normalności.Ile to jeszcze będzie trwało? U nas pewnie długo. Nie żyjemy w przywiązanym do wolności Teksasie, Polacy widocznie lubią, jak się ich terroryzuje, zamyka, zamaskowuje i zakazuje wszystkiego. Istotna część naszego masochistycznego społeczeństwo dobrze zgrała się z tym sadystycznym rządem. Jedni i drudzy czerpią jakąś dziwną satysfakcję z dalszego brnięcia w to szaleństwo. Jak do masochistów dodamy ludzi naiwnych, którzy dalej wierzą, że to się za 14 dni skończy, to okazuje się, że nawet wybory nic nie zmienią, bo entuzjaści tej nowej normalności nas po prostu przegłosują. A potem kupią garnki i pościel w telezakupach, przeczytają swój horoskop, a na koniec zalegną przed TVP i TVN, by czerpać pogłębioną wiedzę o świecie i być na bieżąco z tym, jakie gusła w tym miesiącu mają przegonić wirusa.