Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 265 takich demotywatorów

Wesołość jest rodzajem odwagi

Wesołość jest rodzajem odwagi –  Sredniowiecze. Egzamin z teologii.Jeden student wychodzi z odpytywania,drugi, czekający, pyta:- Zdałeś?NieTo coś taki zadowolony?Bo Bartłomieja z miejsca zabrafainkwizycja
Czasem to dziecko daje dorosłymnajlepsze lekcje życia –  "Mój sześcioletni syn zapytał;Mamo, co to jest dom dziecka?Wytłumaczyłam mu. Syn długo myślał,potem poszedł do swojego pokojui zamknął drzwi. Weszłam za nim.-Nie przeszkadzaj, muszę sam!- powiedział syn.Czekam, trochę się denerwuję.Wyszedł z pokoju mniej więcejpo godzinie, oczy czerwone odpłaczu, ale zadowolony.Spytałam, co tam robił.- Najpierw dziękowałem, że mieszkamw domu i mam was, a potem... - odpowiedział i wyciągnąłogromna torbę wypełnioną zabawkami, ubrankami,książkami. Nawet cukierki do niej włożył.Poprosił mnie, żebym odwiozła to tym dzieciomz domu dziecka i dodał:- Mamo, a dzieciaczki poczują,że do każdej rzeczy dodałem jeszcze swoją miłość?"
Uczyńmy to święto katolickim! –  stroje świętych na halloweentwój ksiądz będzie zadowolony
Nadzieja uczy czekania –  Pracuję w sklepie sportowym. Z tydzień temu facet kupił rower, był bardzo zadowolony. Następnego dnia wrócił i kupił rękawiczki, bo miał dłonie obtarte od kierownicy. Kolejnego dnia przyszedł z bandażem na ręce i kupił ochraniacze na łokcie. Kolejnego dnia przyszedł utykając i kupił nakolanniki. Od tej pory go nie widziałem. Chyba po kask już nie przyjdzie.

Chce wyglądać jak żywy trup

Chce wyglądać jak żywy trup – Kolumbijczyk Eric Yeiner Hincapié Ramírez przeprowadził szokującą metamorfozę swojego wyglądu. Występujący pod pseudonimem "Kalaca Skull" 22-latek, w ciągu ostatnich 2 lat przeszedł ekstremalne zabiegi chirurgiczne. Usunął nos i uszy oraz przeciął swój język na pół.Modyfikację swojej twarzy rozpoczął jednak dopiero po śmierci swojej matki, która nie akceptowała jego pomysłów.Ciało i twarz mężczyzny pokryte są tatuażami. 22-latek zapełnił nimi nawet swoje gałki oczne i cały obszar wokół nich.Mężczyzna jest bardzo zadowolony ze swojego nowego wyglądu. "Modyfikacje ciała są osobistą decyzją i nie powinny być oceniane" "To tak, jakby osądzać kobietę za implanty piersi lub pośladków""Jestem normalną osobą, która po prostu wygląda inaczej niż większość ludzi. To jest jak inny sposób myślenia, ubierania się, inny styl muzyki. Czuję się dobrze taki jaki jestem."To nie koniec jego metamorfozy. W przyszłości planuje kolejne zmianyGeneralnie guzik mnie obchodzi co ten koleś sobie robi. Póki nie krzywdzi innych, jego sprawa. No ale niech ktoś mi powie, ze to jest normalne!A może tylko w ten sposób był w stanie zwrócić na siebie uwagę... za cenę kalectwa na resztę życia
 –  Stworzyłem dla człowiekacoś wspaniałego. BędzieTo PIES-najlepszyprzyjaciel człowieka.zadowolony.(Sarah Andersen
 –  zostałem dzisiaj bezrobotnym i zastanawiam się jaką reklamówkę kupić. reklamówka jest bardzo wazna. kiedy z nia idziesz kazdy pracodawca wie. ze jestes uczciwym czlowiekiem i mozesz zaczac prace od zaraz bo wszystkie potrzebne rzeczy masz w reklamowce. kupilem sobie na razie reklamowke rossmana poniewaz interesowal mnie motyw patriotyczny tzn kolor bialo-czerwony. wizualnie jestem z niej zadowolony. motyw patriotyczny plus z jednej strony grafika bardzo ladnych kosmetykow. zaplacilem za nia zlotowke i juz zakup mi sie zwrocil. jak przechodzilem z moja reklamowka obok sklepu to zaczepi) mnie gimbus zebym kupil mi piwo. zaplacil mi za to dwa zlote. takze jestem ponad zlotowke do przodu. problem jest taki, ze moja reklamowka po 3 godzinach spaceru po miescie w poszukiwaniu pracy uszkodzila sie. a dokladniej to raczka do trzymania sie rozwarstwiła. w srodku mialem chleb z biedronki ok 0,5kg i 0,5k filetu z ryby tez z biedronki i dokumenty moje, ubezpieczenie itd i 2 glowki cebuli. takze ciezar nie byl wysoki. sa tu jacys berobotni zeby polecili mi dobra reklamowke? szukam czegos mocnego i pojemnego. musi sie wygodnie trzymac w rece. ciezar do maksymalnie 2-3kg, nie wiece. zalezy mi tez bardzo na designie. szukam czegos zeby rzucalo sie w oczy i dobrze wygladalo. moge zaplacic
Rekordowo wysoki mandat w Finlandii. 63 tys. euro za przekroczenie prędkości o 21 km/h – Fiński kierowca przekroczył na Wyspach Alandzkich dozwoloną prędkość o 21 km na godzinę. Wysokość mandatu to 63 tys. euro (269 tys. złotych), ponieważ w tym kraju kary są przyznawane proporcjonalnie do dochodów.Mandaty za przekroczenie prędkości do 20 kilometrów na godzinę wynoszą w Finlandii 70-155 euro. Kara za przekroczenie prędkości powyżej 20 km/h obliczana jest natomiast proporcjonalnie do dochodów kierowcy. – W moim przypadku mandat wyliczono na 63 240 euro, ponieważ moje miesięczne dochody netto – jak przedstawił to policji urząd skarbowy – to 416 463 euro – mówił fiński milioner.Fin wyraźnie nie był zadowolony z kary, jaką mu przyznano. – Można powiedzieć, że na biednego nie trafiło, ale wolałbym przeznaczyć te pieniądze na przedszkola, dom dziecka lub inne charytatywne cele, a tak idą do budżetu państwa, a później nie wiadomo gdzie – mówił w rozmowie ze swoim dziennikiem
 –  4 godz .Sąsiedzi nazwali konia imieniem mojego dziecka...Kupiłem psa, buldoga, tylko po to, żeby wołać go z podwórka: "Rysiek, typaskudo, do nogi"I dzieci ucieszyłem, bo chciały pieska, i tata zadowolony, bo sobie możeponarzekać na glosPS Sasiad ma na imie Ryszard.na psa"950Najtrafniejsze ▼Liczba udostępnień: 3Sebastian Ten moment kiedy możnakrzyknąć "Rysiek znów nasrał na podwórku".
Nie ma to jak dobrzezacząć nowy tydzień –  Moje największe osiągnięcie: nie mamZadowolony(a) jestem z: nie jestem
 –  to 33(33W mieszkaniu matematyka zepsut się kran. Matematykwezwat hydraulika. Ten przyszedł, popukat, postukati zreperowat. Matematyk zadowolony z szybkiej iskutecznej usługi zapytat o cenę. Kiedy hydraulikją podat, matematyk złapat się za głowę:- Panie, ale to połowa mojej pensji.- To gdzie pan pracuje? - spytat hydraulik.- Na uniwersytecie. Jestem matematykiem.Eee, nie warto. Niech pan przyjdzie do nas. Sampan widziat - trzeba tylko trochę popukać,postukać, a zarobi pan znacznie więcej niż teraz.Tylko kiedy będzie się pan zgłaszał do pracy, niechpan poda wykształcenie podstawowe, bo u nas wyższenie jest dobrze widziane - poradzit hydraulik.Matematyk zrobit tak, jak mu radzit hydraulik i bytzadowolony, bo zarabiat teraz znacznie więcej.Pewnego dnia w ramach podnoszenia kwalifikacjihydraulikow wystano na kurs doksztafcający.Prowadzący zajęcia mówi:Zobaczmy, co pamiętacie z matematyki. Jaki jestwzór na pole koła?Aby ratowac z opresji kolegow, do odpowiedzizgłosit się matematyk. Podszedt do tablicy, ale żenie pamiętał wzoru, zacząt go wyprowadzać. Zapisatjedną tablicę, drugą i wyszło mu (-jr2). Ten minusmu się nie podobat, zaczął więc wszystko odpoczątku, ale otrzymat ten sam wynik. I nagleustyszał, jak cała sala podpowiada mu szeptem:- Zmień granice całkowania, zmień granicecałkowania.
 –  Oddałem wczoraj auto do mechanika. Powód: nieszczelny układ dolotowy Odbieram dziś auto i otwieram pokrywę silnika. moje oczy razi widok białej izolacji Odwijam izolację, a pod nią reklamówka z Biedronki! Sk**wysyny W dodatku mechanik nie mógł pojąć o co się awanturuję
104-letni naukowiec leci do Szwajcarii, by umrzeć. "Żałuję, że dożyłem tego wieku" – Najstarszy australijski naukowiec zamierza polecieć do Szwajcarii, by tam zakończyć swoje życie. W jego własnym kraju lekarze odmawiają mu eutanazji, gdyż 104-letni mężczyzna nie jest ciężko chory. David Goodall mówi, że nie jest zadowolony ze swojego życia i chce już umrzeć. Bardzo żałuję, że dożyłem tego wieku - mówi ekolog w rozmowie z ABC. Mężczyzna ma już 104 lata. Nie jestem szczęśliwy, chcę umrzeć. To nie jest dla mnie smutne. Smutne jest to, że chcą mi tego zakazać - podkreśla
Gdy piekarz jest zadowolonyze swojej pracy –
Nastolatek kpił z biednych kolegów. Dostał od matki taką karę,że w internecie aż zawrzało! – Chcemy dla naszych dzieci wszystkiego co najlepsze. Jeśli możemy sobie na to pozwolić kupujemy im rzeczy, ubrania, wysyłamy na zajęcia i zabieramy na wakacje. Spodziewając się, że je to uszczęśliwi i to docenią.Tymczasem dzieci uważają, że to normalne, że to im się należy. Uczą się postrzegać ludzi w kategoriach stanu posiadania.Matka  zrozumiała to z chwilą, gdy jej syn wyrażał się z pogardą o swoich kolegach, którzy noszą tanie, nie markowe ubrania. Sam także nie włożyłby nic z marketu, czy nie daj Boże ze sklepu z używaną odzieżą.Próbowała jeszcze chłopcu tłumaczyć, ale szybko pojęła, że to na nic.Postanowiła dać mu nauczkę„Mój syn okazał się ostatnio snobem. Zachowywał się jakby był za dobry na zakupy w Walmarcie i złośliwie obrażał dzieciaki ze szkoły, które ubierają się w second handach. Nie toleruję takiego zachowania. Dziś, zabrał swoje 20 $ kieszonkowego i poszedł do second handu kupić ubrania, w których przez cały tydzień będzie chodził do szkoły. Cokolwiek tam znajdzie, będzie to musiał nosić. Nie jest zadowolony i nawet uronił kilka łez, ale szczerze wierzę, że za 15 lat będzie ze śmiechem wspominał to, jak matka wysłała go do lumpeksu. „Chcę nauczyć syna, że pieniądze i znane marki nie zmieniają tego, jakimi ludźmi jesteśmy. Że wciąż może być niesamowitym, wspaniałym, kochającym chłopakiem, którym jest, BEZ KUPOWANIA w drogich sklepach!”
Niemiecka stacja Spiegel TV wyemitowała reportaż o uchodźcy z Syrii, który obecnie mieszka w Niemczech, ma 2 żony i łącznie 6 dzieci, 7 jest w drodze – Pomimo tego, że poligamia w Niemczech jest zakazana, to 32-letni Ahmed A. dostał od niemieckich władz specjalne pozwolenie na sprowadzenie obu żon do kraju, ale na tym jeszcze nie koniec, jest i trzecia małżonka, którą chce mieć u swego boku.Ahmed z rodziną, żyje lepiej niż nie jeden Niemiec, pomimo tego, że nie pracuje. Za wszystko płaci państwo. Mężczyzna jest pewny, że kiedy pojawi się trzecia żona, to dostanie większy dom, bo potrzebna będzie jeszcze jedna sypialnia."Tutaj mamy wsparcie. Dają nam zasiłki, dali nam ten dom” - przyznaje zadowolony Syryjczyk.Mężczyzna zapytany, ile chce mieć dzieci, odpowiada bez wahania, może 10, 20, na trzech żonach też nie zamierza poprzestać
 –  taZobaczymy - powiedział ślepy i 4 godz. i Parę lat temu miałem okazję pracować w wykończeniówce. Wiecie. Praca z pogranicza tych, w których przy szefie jesteście grzeczni, a potem przy znajomych i piwku tytułujecie go mianem chuja. Wypłata lipna, roboty tyle, że można by zatrudnić jakiegoś Ukraińca, ale tniemy po kosztach, dlatego trzon, podstawa i w ogóle całość firmy składała się z majstra i jego pomocnika (czytaj: ja). Umowy i inne pierdoły były taktownie omijane przez mojego pracodawcę, bo jak sam tłumaczył: "Nie będę płacić na tych skurwysynów z ZUSu". Zabezpieczeniem przed niepłacącym klyentem był kilof i 5 kilogramowy miot, o czym takowy jegomość dowiadywał się z chwilą, gdy płytki sypały się po podłodze. I tak jeżdziłem trochę po naszym kraju i odwalałem fuszerki, od wylewek po podwieszane sufity, malowanie z palcem w dupie i gipsowanie level hard. Po prostu cud miód, malina i "będzie Pan zadowolony". I pewnego dnia dzwoni do mnie szef i mówi, że znalazł perełkę_ Warszawka, stolyca, dobra kasa, 200 metrów kwadratowych do zrobienia. Pojechaliśmy ustalić szczegóły remontu tej perełki. Drzwi otworzył nam siwy, elegancko ubrany człowiek z, jak się w trakcie rozmowy okazało, bogatą kulturą osobistą. Zaproponował nam kawkę i herbatkę i oprowadził nas po domu. Dużo gipsowania, tapety w salonie, panele podłogowe, prawie wszyndzie. Normalka, to co zawsze. Z jednym wyjątkiem. W łazience nasz klyent chciał mieć kafelki na wzór witrażu "Bóg Ojciec - Stań się" Wyspiańskiego. Popatrzyliśmy z szefem na siebie i stwierdziliśmy, że łazienkę ogarniemy na koniec. We dwójkę całą robociznę odwalaliśmy już od ponad dwóch miesięcy. W końcu została nam wisienka na torcie. Wstawianie nowego kibla i wanny to był pikuś w porównaniu do tych puzzli jakie mieliśmy do ułożenia. Już samo poskładanie tego zajęło nam dwa dni. Pierdolenie się z tym trwało wieki, a mnie po nocach śnił się ten witraż ze wszystkimi szczegółami, jeszcze przez dwa lata. Fucha została odwalona I nadszedł czas rozliczeń. Lekko siwawy i jak zwykle miły Pan bardzo dziękował nam za kawał dobrej roboty. Szef wyliczył wszystko w głowie, że to będzie tyle i tyle na co nasz zadowolony klient się uśmiechnął i powiedział, że jeśli chodzi o płatność, to może być lekki problem. "Jaki problem kierowniku? Młody dawaj pakiet zabezpieczający i idziemy do łazienki." Poszedłem do auta, wyciągnąłem młot i kilof i powędrowaliśmy z szefem do kibla. Zdezorientowany jegomość poszedł za nami i pytał co robimy. "Zaraz Pan zobaczysz" - powiedział szefo i ciągnął dalej: "Płacisz Pan zaraz w gotówce, albo cały ten Wyspiański pójdzie w pizdu." "Panowie spokojnie, ja mam trójkę dzieci na utrzymaniu, ledwo wiąże koniec z końcem. Żyję od pierwszego do pierwszego." "Miody bierz młot" - wziąłem młot, szef kilof i popatrzyliśmy na naszego siwego pana. Ten stał zdębiały i nawet slówkiem nie pisnął. "Jedziemy z tym koksem!" - I cale to pieprzenie się z kafelkami powędrowało na podłogę w sekundę. Trochę mi było szkoda, ale finalnie nasz klyent przybiegł ze skarpetą z pieniędzmi i na koniec wszyscy byliśmy zadowoleni. Zaczęliśmy zbierać manele, a raczej ja zbierałem, a szef wyszedł na papierosa. Jak się okazało potem siwy pan miał na imię Jarosław i zapytałem go przed wyjściem czym się zajmuje, skoro ma taką chawirę i ledwo wiąże koniec z końcem. Na co on mi odpowiedział: "Jestem ministrem."
 –  W sobotnie, cieple popołudnie, gdy wieszałam pranie na balkonie, moim oczom ukazał się mąż z kluczykami w ręku, kierujący się z domu w stronę samochodu. Z racji tego iż należę do osób raczej ciekawskich (zdaję sobie z tego sprawę) zapytałam męża, gdzie się wybiera, na co on odpowiedział "tajemnica, ale jeśli chcesz wiedzieć, to chodż ze mną". Nie mogło mnie to ominąć. Mój mąż jedzie gdzieś, nie chce powiedzieć gdzie, a ja mam sama zostać w domu? Nie! Rzuciłam więc szybko pranie, poprosiłam, żeby chwile zaczekał i zaczęłam rytuał związany z wyjściem z domu: szybkie przebieranie, szukanie odpowiedniej bluzeczki pasującej do spodni, których też jeszcze nie znalazłam, a chciałam akurat założyć, czesanie, makijaż (wcześniej go nie miałam, jak zwykle w sobotę) itd. Podczas wszystkich tych czynności ze 3 razy upewniałam się, czy mąż na pewno na mnie czeka. W końcu po jakiś 10-15 minutach zziajana, ugrzana, z niedopiętymi butami wpadłam do samochodu. Małżonek siedział spokojnie za kierownicą, dziwiłam się, że się nie zdenerwował, że tak długo musiał na mnie czekać. Szczęśliwa, zapytałam dokąd jedziemy? Mąż milczał, tylko się uśmiechnął, odpalił samochód i wjechał do garażu po czym stwierdził zadowolony: "Jesteśmy na miejscu!". Fascynująca wycieczka do garażu na którą szykowałam się z 15 minut, trwała jakieś 4 sekundy.
"To nie ma sensu" - powiedział umysł."To jest absurdalne" - powiedziało doświadczenie'"To jest nieprzydatne" - dodał zdrowy rozsądek'"Och, to jest to, tak!" - wykrzyknął zadowolony klient –
 –  SZCZĘŚLIWY SMUTNY RADOSNYZŁY ZADOWOLONY ROZCZAROWANY