Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 417 takich demotywatorów

Kobieta może i wyjdzie z kuchni – Ale kuchnia nigdy nie wyjdzie z kobiety
Starsi ludzie zawsze wiedzą jakich porównań użyć –  Jadę dzisiaj tramwajem i takie jak zawsze jakieś gimbuski okupują tył wagonu wydzierając się w niebogłosy,.. i jedna zaczęła opowiadać jakiego to nowego chłopaka poznała, jaki to on fajny no i tak trajkocze dziewcze i trajkocze .."jaki on przystojny, a ile ma w majtkach!" W końcu jakiś dziadek nie wytrzymał, i rzucił "szkoda że ty tyle w głowie nie masz ile on ma w majtkach"
Z oświadczenia majątkowego Henryki Krzywonos wynika, że jej miesięczna emerytura wynosi ok. 6200 zł brutto – Jej koledzy po fachu mają ok 1800 zł emerytury. Henryka Krzywonos była tramwajarką i pracowała w stoczni, a na emeryturę odeszła w wieku 56 lat. Skąd tak wysokie świadczenie? "Nie będę się nikomu tłumaczyć - odpowiedziała na pytania dziennikarzy - Różne rzeczy się o mnie mówiło i mówi, a ja mam to wszystko w nosie. To moja prywatna sprawa." Ciekawe, co też się mówiło. Czyżby jednak ta pani miała coś do ukrycia?
Grubi ludzie są jak koty.Zasną wszędzie, w każdej pozycji –
XXI wiek - ludzie w kosmos latają, internet, nanotechnologia, a tu projektanci bubla, nie potrafią wyliczyć miejsca na tramwaje i autobusy... –
Znalazłem sposób na ścisk w tramwaju – Wyciągam z torby Koran już na przystanku
Zima idzie, fajnie będzie oczekiwaćna ławce w śniegu – Wiaty na katowickim rynku to buble, a inwestycja jest śmiechu warta. Dwie stalowe konstrukcje przy ul. Warszawskiej i al. Korfantego w Katowicach postawiono za milion złotych. Ławki dla pasażerów czekających na tramwaj zamiast pod zadaszeniem postawiono obok przystanku. Powód: wiaty są małe i wąskie. Większość osób śmieje się z niej, bo praktycznie niczemu nie służy. Co prawda jest tutaj mały daszek, który przed niczym nie chroni
Jesień taka jest: ona wyszła z domu o siódmej, a on o dziesiątej –
Paradoks menela:gdy menel jedzie tramwajem,to tramwaj jedzie menelem – Lecz, gdy menel wysiądzie i nie jedzie już tramwajem,to tramwaj wciąż jedzie menelem
Miały być "tiry na tory" – A tymczasem tramwaje na drogi...

17 historii usłyszanych w polskiej komunikacji miejskiej (17 obrazków)

Kilkanaście osób przyszło na pętlę tramwajową Krowodrza Górka aby po godz. 18 "zapolować" na Krakowiaka - nowy miejski tramwaj. Zebrani mieli ze sobą deski do prasowania oraz sprzęt elektroniczny – To żartobliwy protest przeciw działaniom MPK i ZIKiT-u, które zapowiedziały, że zamontują bezpieczniki w Krakowiaku aby w tramwaju nie można było używać sprzętu AGD.
Co trzeba brać, żeby w mieście, gdzie pasażerowie często nie mieszczą się w tramwaju, do nowej dostawy pojazdów zamontować stojaki rowerowe zabierające cenną przestrzeń? –
W sumie to logiczne – W więzieniu dostanie jeść, będzie miała dach nad głową i nie będzie musiała jeździć na gapę W Warszawie wsadzają do więzienia za jazdę bez biletuTrzy przejazdy na gapę mogą skończyć się w Warszawie kilkunastodniowym więzieniem. Przekonała się o tym młoda mieszkanka stolicy.O sprawie 23-letniej Klaudii poinformowała telewizja Superstacja. Kobieta trzykrotnie została złapana na jeździe bez biletu w komunikacji miejskiej. Teraz ma się stawić w więzieniu. Zostanie zamknięta na 15 dni.Wszystko jest efektem przepisów, które mówią, że takie zachowanie traktowane jest jako próba wyłudzenia i są skazuje w takich przypadkach na odsiadkę. Kobieta próbowała zamienić karę na grzywnę albo dozór elektroniczny. Na nic się to zdało i w poniedziałek musi stawić w Areszcie Śledczym na Grochowie.
“Proszę pana, jakby Pan mógł to kierowcę autobusu jeszcze. Wczoraj nie poczekał” –

13 gifów pokazujących ludzi, którzy cudem uniknęli śmierci (14 obrazków)

...to dobrze, że ma 19 latprzynajmniej będa ją sądzić jak dorosłą –
Niby to tylko nastolatki z Warszawy, niby to zwykły tramwaj, ale scena...scena rodem z Mortal Kombat! –
Szkoda, że w tym chorym świecie nie zauważamy tych, od których los się odwrócił –  Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na full volume. Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią. Pani spojrzała na mnie: - A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jak by te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić. - Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno Cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej.‪#‎MieszkankaWarszawy‬
Tramwaj prawie pusty – Trącaj torebką i chrząkaj, aż gówniarz nie ustąpi