Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 370 takich demotywatorów

Ukończył szkołę medyczną w 1967 roku. Odwiedzał biednych w swoim mieście w Egipcie przez ponad 50 lat – Robił wszystko za darmo, w swojej skromnej klinice, dawał również pieniądze swoim najbiedniejszym pacjentom na zakup leków i pobierał mniej niż dolara od pacjentów, którzy byli dobrze sytuowani finansowo.Nigdy nie miał samochodu, nawet telefonu komórkowego. Chodził pieszo z domu do kliniki mimo, że miała ponad 80 lat.Kiedy potentat z Zatoki dowiedział się o jego historii, dał mu 20 tysięcy dolarów i dał mu również samochód do poruszania się. Ale po roku, po powrocie do Egiptu, magnat odkrył, że Muhammad sprzedał samochód, aby pomóc swoim biednym pacjentom...Muhammad Mashaly powiedział: "Po ukończeniu szkoły odkryłem, że mój ojciec poświęcił całe swoje życie, aby zostać lekarzem. Wtedy obiecałem Bogu, że nie wezmę ani centa od biednych i będę żyć życiem w służbie sąsiada, jakiejkolwiek kultury czy religii"
U sąsiada chyba smakuje lepiej –
 – 45-letni mieszkaniec jednej z miejscowości na terenie powiatu inowrocławskiego nie mógł oglądać telewizji, bo przeszkadzał mu hałas kosiarki dobiegający zza płotu. Mężczyzna wyszedł z domu i postrzelił koszącego trawę sąsiada z broni pneumatycznej
 – - Wczoraj wieczorem wysłuchałem z wielkim wzruszeniem koncertu religijnego "Abba Ojcze", nadawanego przez TVP 1. Ale pół godziny wcześniej wysłuchałem wiadomości nadawanych przez tę samą stację TVP 1, w których, jak codziennie od wielu dni, "lały się" półprawdy i jawne kłamstwa, pomówienia konkurentów politycznych o działanie na szkodę Polski; zohydzanie "Unii Europejskiej" i najbliższego naszego sąsiada usytuowanego po drugiej stronie Odry - zauważył ksiądz. Przypomniał prezesowi dawne spotkanie, w którym obaj zgodzili się, że "fałsz jakim karmiła ludzi władza komunistyczna, to była zbrodnia na Duszy Narodu".- Mówiliśmy wtedy, że w Polsce, jaką zbudujemy, będziemy wyczuleni na prawdę i sprawiedliwość; że "w naszej Polsce" będzie szanowany każdy człowiek, także o odmiennych poglądach - przypomniał Kaczyńskiemu kapłan. - I oto w wymarzonej, wolnej Polsce, publiczna telewizja kierowana przez Pana Jacka Kurskiego oskarża politycznych konkurentów o największe zbrodnie, o świadome niszczenie Polski, o świadome niszczenie polskiej rodziny i polskiej kultury, o plan zniszczenia Kościoła, o realizowanie interesów nie Polski, ale obcych mocarstw….itd….itd… To wszystko polska telewizja czyni - co jest szczególnie bolesne - z odwoływaniem do Ewangelii i ubieraniem niegodziwości w szaty religijne. To jest zatruwanie Duszy Narodu! Nad tym nie można przejść do porządku dziennego! Tu nie można być obojętnym! - zauważa gorzko o. Wiśniewski
 –
0:14
 –
Jens Lehmann wciąż w formie. Były bramkarz reprezentacji Niemiec i Arsenalu przy pomocy piły łańcuchowej zdewastował garaż sąsiada, bo... zasłaniał mu widok na jezioro –
Jednak moi sąsiedzinie są tacy najgorsi... –  SpottedLublinSpotted Lublin15 min temuSpotter: Chciałbym pozdrowić sąsiada, który takprzykręcał sobie żyrandol, że przewiercił mipodłogę.
 –
Oferta pracy w Holandii. Zlecenie jednorazowe –  mam sąsiada który ma konie nie mam płotu
Chłop miał 200 kur i ani jednego koguta. Poszedł do sąsiada, kupić tak ze trzy na początek. A sąsiad na to: – - Ale po co trzy? Słuchaj stary - ja ci sprzedam Miecia. Miecio to jest taki kogut, że ci te wszystkie 200 kur spoko obsłuży. OK, po trzeciej wódce dobili targu, chłop wrócił z Mieciem do gospodarstwa, wypuścił go z klatki i mówi:- Słuchaj Mieciu - to jest teraz twoje gospodarstwo, 200 kur na ciebie czeka, wyluzuj się, jesteś tu jedynym kogutem, nie ma co się spieszyć, tylko mi się nie zmarnuj - kupę kasy za Ciebie dałem.Ledwo skończył mówić, SRU! Mieciu wpadł do kurnika. Przeleciał wszystkie kury kilka razy, tylko pierze leciało. SRU! Poleciał do budynku obok, gdzie były kaczki - to samo. Chłop krzyczy, próbuje go hamować. Ale gdzie tam! SRU! Poszedł Miecio za stadem gęsi i zniknął w oddali. Rano chłop wstaje, patrzy - leży Mieciu na podwórku, kompletna padlina. Nad nim krążą sępy. Podbiega i krzyczy:- A widzisz Mieciu, mówiłem ci, daj spokój, tyle kasy w błoto... A Mieciu otwiera jedno oko i syczy przez zaciśnięty dziób:- Ciiiii, s***j, bo mi sępy płoszysz...
Chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2002 – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dextera i Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyrzuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czasy, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło.
 –  Do Sąsiada, który gra na basie między 2-3 w nocy:- Pierwszy riff, który grałeś najlepszy, drugi też spoko, trzecinajsłabszy, ale słychać, że jeszcze ćwiczysz i idzie ku lepszemu.- Blagam nie graj w nocy. Jesteś lepszy niż to.Jeśli musisz grać w nocy, spróbuj do wzmacniacza podłączyć-słuchawki.- Jeśli nie masz słuchawek, ustaw equalizer na same wysokietony, bo niskie rozchodzą się bo żelbetowonej konstrukcjinaszego bloku szybciej niż moda na Fidget Spinnery w 2017.- Jeśli nie masz Equalizera, zrzucimy się na słuchawki..- Błagam nie graj w nocy. To już było, ale to ważny podpunkt.Dziękujemy,Sąsiedzi.PS Lista życzeń utworów do grania w dzień:Rush-Tom SawyerDream Theater - Dance of EternityMetallica - Anesthesia (Pulling Teeth) ewentualnie The Godthat failed
"Nie mamy szczęścia do jednego z sąsiadów, który demonstruje "braterstwo" za pomocą uderzeń rakietowych i terroru. Ale mamy to szczęście, że mamy innego sąsiada - Polskę, która stała się najbliższym przyjacielem Ukrainy, nie tylko geograficznie." - Olena Żeleńska, pierwsza dama Ukrainy –
 –  Do Sąsiada, który nie potrafi uszanować ciszy nocnej
 –  Resort Sasina chce odbudować Ukrainę Ministerstwo Aktywów Państwowych pyta spółki Skarbu Państwa o gotowość do udziału w procesie wsparcia naszego sąsiada w odbudowie po wojnie.
Alena Kandraszewicz wyszła na ulicę w Mińsku w Dzień Wolności, nieuznawane przez rząd Łukaszenki święto,  z biało-czerwono-białą flagą na ramionach. Zasadzono jej za to  grzywnę w wysokości 1920 rubli (ok. 2500 złotych). Dowiedziała się tez, że została wydana przez sąsiada –

Wzruszająca historia opowiedziana przez Ewę Minge, która uczy tego co niby wiemy od zawsze - żeby nie oceniać zbyt pochopnie

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Wzruszająca historia opowiedziana przez Ewę Minge, która uczy tego co niby wiemy od zawsze - żeby nie oceniać zbyt pochopnie – "Wracając wczoraj z miasta X do miasta Z zatrzymałam się na dużej stacji benzynowej. Pod stacją siedziała kobieta. Dosłownie siedziała na ziemi. Była zapuchnięta i fioletowa. Podeszłam i zapytałam:- Co się dzieje ?Raptem za plecami wyrósł mi pracownik stacji:-To pijaczka! Siedziała u nas na stacji i wyrzuciliśmy ją, żeby porządnych ludzi nie straszyła.Kobieta się rozpłakała.Podniosłam ją z ziemi. Rzeczywiście czuć było alkohol, ale nie była specjalnie mocno pijana. Wprowadziłam ją na stacje, posadziłam przy stoliku, zamówiłam gorące jedzenie i poczekałam, aż skończy, żeby po moim odjeździe nie wywali jej z tej stacji.Na dworze było zero stopni. Kobieta szlochając jadła, a łzy kapały jej do talerza. Przyniosłam paczkę chusteczek, poszłam za nie zapłacić. Obsługa stacji patrzyła na mnie ze strachem i szokiem.Ja należałam, w ich mniemaniu, do tych porządnych, więc byłam bezpieczna. Ja sama natomiast miałam ochotę wystawić ich wszystkich na mróz w ramach doświadczenia.Wróciłam do stolika i zobaczyłam, jak kobieta chowa resztę bułki do serwetki - to dla psa - cicho powiedziała nie patrząc mi w oczy. Głodny lata po wsi.- To Pani pies? - spytałam- Nie sąsiada, ale skurwiel go nie karmi - usłyszałam.- Skąd Pani się tu wzięła na tej stacji ??? - zapytałam.- Przyszłam z wioski, święto jest, sklep we wsi nieczynny, miałam 20 zł. Chciałam kupić flaszkę, żeby zapić śmierć Bartka. Zaglądam do kieszeni, a tu zgubiłam pieniądze po drodze - tłumaczyła cicho.- Podwieźć Panią do domu? - spytałam- Wybrudzę Pani auto, śmierdzę - odpowiedziała, ale przyjęła moją propozycję.Zabrałam Ją do auta i po drodze opowiedziała mi o swoim dramacie. Trzy lata temu straciła dziecko w wypadku i męża.Mieli kawałek ziemi, mieli kurnik i to spory. Kurnik jest, kur nie ma, w domu nawet czysto. Na ścianie zdjęcie męża z synkiem na ciągniku. Synek miał 7 lat. Ona wtedy była w 5-tym miesiąc z drugim w ciąży, jak wydarzył sie wypadek. Poroniła na skutek obrażeń, ale przeżyła.- I po co, ja się pytam Bóg mnie wtedy oszczędził - zapytała mnie z ogromnym żalem w głosie.- Dla nich - pokazałam zdjęcie męża i syna.Wyjęłam trochę pieniędzy i położyłam na stole.- Mogę kupić flaszkę - zapytała szczerze.- A możesz spróbować nie? - padło zapytanie-........Pani jest ta Minge ? - spytała naraz- Pytam czy możesz spróbować nie kupić tej flaszki? - nie dawałam za wygraną.- Wiesz, że kupię - odpowiedziała bez cienia zastanowienia.- Wiem - powiedziałam.Wyszłam z jej pustego przeraźliwie domu i już wsiadałam do samochodu, kiedy usłyszałam za plecami:- Spróbuję nie - powiedziała Kobieta.Bo to cały czas była Kobieta.Dzisiaj rano poszłam do samochodu i zobaczyłam na siedzeniu, na którym siedziała stary, srebrny, zniszczony medalik z wizerunkiem św. Rity.Dlaczego to opowiadam?Zanim ocenisz, wyśmiejesz, wyrzucisz człowieka, który odstaje od twoich standardów, zaśmieca twój świat, zastanów się czy jego miejsce jest na śmietniku, czy zasłużył, żeby dostać karę od ciebie?Czy masz takie prawo oceniać i karać?Nie oceniaj. Pomóż"
Przysięgam, chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2000 roku. – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dexter, Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyżuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czas, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło. Dzieciństwo, czy pamięta ktoś jeszcze?Co się stało z nami, dzieciakami z tamtych lat?
Zadzwoniłem do niego przed chwilą, żeby wiedział, że robię makaron z brokułem i parmezanem oraz ciasto marchewkowe z kremem limonkowym. "Czekam na to każdego dnia!", odpowiedział –