Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 55 takich demotywatorów

 –  Ogłoszenia Spotted Grójec- OkoliceSpotted Grojec Okolice 25 min.ХTen pies ukradł lizaka mojej córce która na chwilę gopołożyła na piaskownicy... Psa to się trzyma na smyczypani właścicielko..
 –
Kiedy w dzieciństwie kolega poszedł się napić wody i nie wrócił i teraz siedzisz tak sam w piaskownicy –  AMAICAJOHN B. ROBERT DAM
Zagłosuj

Jak zachowujesz się podczas oglądania horroru?

Liczba głosów: 1 132
 –  Lidl w Polsce i w NiemczechPorównanie cenKurs euro z 23.04.2024:1 EUR = 4,33 PLNLidlLidlTruskawki 1 kg17,14 zł41,96 złSzparagi 1 kg47,97 zł55,96 złCoca-cola 114,28 zł6,99 złRed Bull 1116,02 zł17,96 złNutella 1 kg25,93 zł30,30 złZabawki do piaskownicy12,94 zł7,99 złSuma:124,28 zł161,16 zł
Daniel Obajtek zupełnie jak dziecko w piaskownicy –  Sławomir Mentzen@Slawo.... 11 godz.Orlen właśnie ogłosił, że przedpłacił 1,6miliarda zł za ropę, po czym ropy nie dostał, apieniędzy nie odzyskał i sądzi, że nie odzyska.Wal czy frajerstwo?Sasin wydał 70 mln zł na wybory które się nieodbyły, a Obajtek wydał 1,6 mld zł na ropę,której nie było.1661803,2k ili 215k ធ↑Daniel Obajtek ❤@DanielObajtekObserwuj600Panie Pośle @SlawomirMentzen nie jestem jużprezesem @Grupa ORLEN ponad 2 miesiące,zarząd spółki OTS został odwołany miesiąctemu, więc z całym szacunkiem, aleodpowiedzialność za to, co dzieje się teraz wOTS spoczywa na zarządzie, który pełni obecnieobowiązki.
 –  Kiedy mój mąż wychodził z naszym4-letnim synkiem na plac zabaw, garnęłysię do niego wszystkie dzieci z podwórka,a on z nimi biegał, bawił się, huśtał nahuśtawce. Natomiast nasze dzieckow tym czasie wolało spokojnie pobawićsię foremkami w piaskownicy.Pewnego dnia zadzwonił dzwonek donaszych drzwi, otwieram, a tam stoi małychłopiec i pyta:- Czy Kuba wyjdzie na dwór?Kuba to imię mojego męża...
Pewnie jeszcze nie widziała kota załatwiającego się w piaskownicy –  RECONEIOP20Spotted: Białystok11 godz.:...Taka sprawa. : Mamy bardzo piękna tego roku zimę.Śnieg, czasem trochę zimno, potem cieplej. Może niejest to idealna zima, z metrowa warstwa puchu ale jestspoko. Ale..., no właśnie i tu się zaczyna problemżółtego śniegu. A dokładnie właścicieli piesków. Ostatniowraz z nowym rokiem,temat świeży, przypomnieli sięjacy to oni biedni z swoimi czworonogami. Teraz wimieniu społeczeństwa i przede wszystkim małychdzieci, te pieski które wyprowadzanie psują trochę urok,kupy są ogarnianie na poziomie może max 50% resztaoczywiście na butach wędruje po samochodach, pomieszkaniach, biurach itp Ale nie w tym problem, bozostaje problem sikania. I tu taka prośba możeciewyznaczyć na terenach swoich osiedli jeden słup, gdziebędą sikać pieski? Żeby nie było to tak chaotyczne.Naprawdę dzieci biega, chcą grać w śnieżki,lepićbałwana, kto wie i nieraz starsi potrafią swoje okazywaćamory przy użyciu śniegu, a tu ciągle trzeba patrzeć naten żółty śnieżek zwłaszcza w parkach. Kto mieszka wdomu, macie ogródek niech tam sika piesio, ale namieście to już przesada, myślę że żula nie tak szybkospotkamy sikającego na mieście jak pieska i jego pana/pani. Myślę pomysł jednego słupa na osiedle byłby fajnyi miło było by żeby właściciele piesków zaczęli myśleć oreszcie.... Bierzcie przykład z właścicieli kotów, oni ikoty są bezproblemowe
 –  10-letni jaKopiący wpiaskownicyMatkamówiacaże musimyjuż iśćChiny
Wiem jak sprawić, żeby kobieta zrobiła WSZYSTKO, co tylko zechcę - mówi Jasio do koleżanki w piaskownicy – - Powiedz!- Nie powiem!- Powiedz!- Nie powiem!Poooowiedz, poooooowiedz, no poooooooowiedz!- A zrobisz WSZYSTKO, co zechcę?
 –  O
 –  venuskissed FollowKiedy byłam mała, moja mama zakopywałamonety w mojej piaskownicy, zostawiała wielkieodciski butów w piasku i mówiła mi, że nocąprzyszli piraci i zakopali w niej skarb. Spędzałamtam radosne godziny, poszukując monet, a mojamama miała spokojny poranek - za cenę garścimonet.Zawsze byłam sceptyczna wobec Mikołaja,Wielkanocnego Zajączka czy Wróżki Zębuszki,bo wydawało mi się, że odiwedzanie każdegodziecka na świecie było niemożliwe. Alepiraci odwiedzali tylko mnie, więc musieli byćprawdziwi.I taka jest historia tego, jak zostałamarcheologiem. A jaka jest twoja historia?
 –  Moja babcia ze strony mamy bardzo lubiłaszantażować wszystkich swoim zdrowiem: jeśli coś jejnie odpowiadało, natychmiast kładła się na łóżku,kanapie, fotelu, a nawet po prostu na podłodze izaczynała "umierać". A wszystko to z takim jękiem izawodzeniem, że każda aktorka zzieleniałaby zzazdrości.W okresie dojrzewania obudziła się we mnie duszabuntownika i przestałam reagować na te spektakle.Często się kłóciłam z mamą z tego powodu, bo jak totak, spotkania ze znajomymi są ważniejsze od zdrowiababci? I to nic, że babcia magicznie zdrowiała, gdywszystko zaczęło działać po jej myśli. Mama nigdytych spektakli nie ignorowała, bo a co jeśli tym razemto na serio?Razem z moją grupą przyjaciół często urządzaliśmyantyparty, na których nie piliśmy nic mocniejszego niżherbata, a zamiast muzyki i tańców graliśmy w gryplanszowe. Ale moja babcia wciąż była przekonana,że na naszych spotkaniach urządzamy orgie, pijemyna umór i się narkotyzujemy, więc zawsze, gdyzbierałam się na spotkanie ze znajomymi, babciarobiła swoje występy. Znajomych do domu też niemogłam zapraszać. Chociaż jako dzieci bawiliśmy sięw tej samej piaskownicy, mieszkaliśmy na tym samymosiedlu, więc babcia znała ich i ich rodziny, i samawiele razy opowiadała mi, jacy byli mili, nie to co ja.Jednego z takich dni wyszłam nie zwracając na niąuwagi. Wróciłam po kilku godzinach, a w domuzastałam płaczącą mamę i lekarzy krzątających sięwokół babci. Babcia zmarła na zawał, a mama do tejpory mnie o to obwinia, chociaż ja uważam, że całąwinę za tę sytuację ponosi babcia.
 –  Niezłomna @NiezOmna • 17 godz. --O Byłam z wnuczką na placu zabaw...czułam -4\ się jak...w Ukrainie. Q 46 "1-1, 19 99 Radosław Fogiel O @radekfogiel Wnuczka odkopała w piaskownicy masowe groby ofiar cywilnych, związane ręce, strzał w tył głowy?
Podobno agenci Czarnka wpadli na trop, gdy 8-letni Piotruś w piaskownicy powiedział innym dzieciom, że bocian przynoszący dzieci to ściema –  Czarnek nasłał prokuraturę na przypadkowe szkoły. Wierzył, ze prowadzą edukację seksualną
Źródło: natemat.pl
Rozmawiałem z ojcem godzinę temu przez telefon i mi powiedział coś co mnie tak zszokowało, że powiedziałem do niego "pierldolisz..." – Mój pierwszy kumpel w życiu, z którym poznałem się w piaskownicy, gdy jeszcze nie potrafiliśmy nawet mówić, z którym później budowałem bazy na drzewach, walczyłem na kije i budowałem bionicle. z którym zjeżdżałem co zimę na sankach z osiedlowej górki, kupowałem keczupowe czipsy i grałem w tazosy, z którym zbierałem pierwsze truskawki na polach, kupowałem loda pałeczkę po 30gr i dzieliłem go z nim na pół. ziomek który pokazał mi pierwszego pornosa i prawdziwy pistolet jego dziadka. Ziomek, który w wakacje z samego rana dzwonił do mnie domofonem, a ja go odbierałem już w butach.. Właśnie się dowiedziałem, że nie żyje, walnął samobója.. Nie wymieniłem z nim dłuższej rozmowy od 14 lat, od tych 14 lat spotkałem go przypadkiem trzy razy. a teraz nagle wszystkie wspomnienia z dzieciństwa odżyły, jakby to wszystko się wydarzyło wczoraj., przypomniały mi się wspólne zdjęcia, gdy mieliśmy po 2 lata i kartony na głowie, gdy w zimie ubrani na cebulę staliśmy przy sankach, przypomniał mi się jego specyficzny i radosny śmiech.. Ziomek z którym spędziłem bezstroskie dzieciństwo i odkrywałem życie.. W chuj przykro mi się zrobiło i cholernie szkoda mi go Mój pierwszy kumpel w życiu, z którym poznałem się w piaskownicy, gdy jeszcze nie potrafiliśmy nawet mówić, z którym później budowałem bazy na drzewach, walczyłem na kije i budowałem bionicle. z którym zjeżdżałem co zimę na sankach z osiedlowej górki, kupowałem keczupowe czipsy i grałem w tazosy, z którym zbierałem pierwsze truskawki na polach, kupowałem loda pałeczkę po 30gr i dzieliłem go z nim na pół. ziomek który pokazał mi pierwszego pornosa i prawdziwy pistolet jego dziadka. Ziomek, który w wakacje z samego rana dzwonił do mnie domofonem, a ja go odbierałem już w butach.. Właśnie się dowiedziałem, że nie żyje, walnął samobója.. Nie wymieniłem z nim dłuższej rozmowy od 14 lat, od tych 14 lat spotkałem go przypadkiem trzy razy. a teraz nagle wszystkie wspomnienia z dzieciństwa odżyły, jakby to wszystko się wydarzyło wczoraj., przypomniały mi się wspólne zdjęcia, gdy mieliśmy po 2 lata i kartony na głowie, gdy w zimie ubrani na cebulę staliśmy przy sankach, przypomniał mi się jego specyficzny i radosny śmiech.. Ziomek z którym spędziłem bezstroskie dzieciństwo i odkrywałem życie.. W chuj przykro mi się zrobiło i cholernie szkoda mi go
 –  Otóż historia parkowa...młode małżeństwo z serii "solarium to mój drugi dom :;,małe dziecko. Tatuś z dzieckiem biega po wybiegu, bawią się w "piaskownicy" skaczą po drabinkach.mamusia rechocze,że 4ojeju jak fajnie. I tu istota tej opowieści. Wchodzę z psem iwk, mamuśka w krzyk "co nie widzisz q@@a,że tu się dzieci bawią.?! Na co ja;widzę ta Ona: to gdzie z tym psem ??pies tu na@@aS jak potem dzieci mają po aitSchodzić?i zieje owa mamuśka złością Ja: może ciężko było w szkole nauczyć się czytać,ale obrazki to chyba pani rozumie?,-.; %st** Tatuś: z psem to do lasu!! I w ten deseń .. Ja; dobra koniec tego pitupitu. Jak nazwa i obrazek oraz urządzenia wskazują to wybieg dla psów ,nie plac zabaw dla dzieci Na co popyskowali ,ale o dziwo mamuśka przeliterowała napis i ....oczy jak Szeta+hasło o q@@a Q .i akcja w stylu,bo dziecko ma rączki brudne. Prawie biegiem wyszli. Myślałam,że wiele widziałam, ale koniec końców żal mi tego dziecka. Ci U U 9
Zabawa w piaskownicy –  Rafa! Madajczak @OjciecRedaktor Komunikaty z rządu o polskich współpracownikach w Afganistanie: - rozpierzchli się (Morawiecki) - uratowaliśmy ich w czerwcu (Błaszczak) - wysyłamy samolot (Morawiecki) Wszystko jednego dnia! 3:59 PM 16 ,aie 2021 • TweetDeck
 –  W 324. dniu Pandemii (wg. Nowego Kalendarza), przygnieceni etapem odpowiedzialności oraz zmasowanymi kontrolami aparatu represji nie dajemy już rady. Ostatnia kontrola z Izby Celno-Skarbowej liczyła 12 funkcjonariuszy plus obstawa Milicji Obywatelskiej. 12 (!!!) specjalistów (!!!), żeby sprawdzić czy nasze 2 (!!!) kasy online mają naklejone naklejki z napisem "ONLINE". Serio... To już nawet nie jest śmieszne. Bawcie się dalej sami w tej piaskownicy
Schemat odpowiedzi na pytanie w internecie na podstawie zapytania o plastikową łopatkę do piaskownicy dla pięciolatka: – - Panie tylko saperka, żadne plastikowe badziewie. Nie połamie się przy okopywaniu i jeszcze posłuży jako broń w razie czego- To już lepiej stalowy szpadel - przynajmniej się nie namacha. Ze szwagrem gruz od 10 lat jednym szpadlem...- Jak to duży wykop w trudnym podłożu to lepiej koparkę. Można tanio używanego Caterpillara- Koparki wyłącznie Volvo. To jest jakość, za którą warto zapłacić, a nie jakieś badziewie- Czy myślałeś może o kryptowalutach?- Popierasz Konfederację? Zobacz, jaki mają sensowny program dla kupujących łopaty- Kto normalny kupuję dziecku łopatkę, żeby groby kopało? To wszystko ta nowoczesność!- Ile razy można wałkować ten sam temat? Użyj lupki- Ja mam tylko grabie, ale są najlepsze!- Jak my byliśmy dziećmi to nawet na patyk do grzebania w ziemi nas nie było stać i nikt nie narzekał- Tylko składany model przenośny z dostępem do sieci przez WiFi6, każde wbicie w piaskownicy zliczane w chmurze, dla bezpieczeństwa szyfrowanej przez blockchain...- Łopatka? A rękami to już nie łaska? W dupach się poprzewracało!- A Opla czasem nie szukasz? Bo akurat...
Źródło: www.facebook.com

Przykre, ale prawdziwe:

 –  Kilka słów o sąsiedzkich relacjach w dzisiejszych czasach.Wychowałam się w bloku, gdzie sąsiad = przyjaciel.Odwiedzaliśmy się kilka razy w tygodniu, robiliśmy sąsiedzkie imprezy, jako dziecko często bawiłam się z innymi dzieciakami w piaskownicy lub w naszych mieszkaniach. Do tej pory mam paczkę przyjaciółek z klatki, z którymi zawsze spotykam się, gdy jestem w rodzinnym mieście.Moi rodzice często pilnowali dzieci innych sąsiadów, a w zamian za to my mieliśmy zapewnioną opiekę dla naszego kota, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Gdy trzeba było zrobić gdzieś remont, nie wynajmowało się do tego ekipy, tylko prosiło się sąsiadów o pomoc. Zdarzało się, że moi rodzice pracowali do późna, więc niektórzy sąsiedzi z własnej woli zapraszali mnie i mojego brata na obiad.Czysta, sąsiedzka życzliwość.Uważałam, że takie relacje to coś normalnego. Przez całe studia w mieszkałam w akademiku, gdzie panowała podobna atmosfera - wiadomo, jak to w mieszkaniach studenckich bywa.Po studiach znalazłam pracę i przeprowadziłam się do mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu. Dobrze pamiętam ten dzień - była sobota, południe. Gdy tylko się rozpakowałam, postanowiłam przywitać się z sąsiadami.Połowa nie otworzyła mi w ogóle drzwi, chociaż wewnątrz mieszkania słyszałam dialogi w stylu "Kto to? Nie wiem, jakaś typiara, nie znam. To nie otwieraj". Kilka osób przez drzwi spytało "kto tam?", a gdy odpowiadałam, że jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, słyszałam tylko "proszę stąd odejść, nie mam czasu".Byli też tacy, którzy otwierali drzwi, ale słysząc, kim jestem, machnęli dłonią, mówiąc, żebym nie zawracała im głowy. Jeden starszy pan spytał "Aa, to pani się tak łomotała na klatce? Mam nadzieję, że to już koniec, zagłuszała mi pani serial". Jakaś kobieta nakrzyczała na mnie, bo dzwonek do drzwi obudził jej dziecko.Tylko w jednym mieszkaniu trafiłam na miłą parę studentów, z którymi od razu umówiłam się na piwo i przy okazji dowiedziałam się, że podziwiają mnie za chęć zapoznawania się z innymi sąsiadami, bo w tym bloku mieszkają, cytuję "dziwni ludzie".Byłam, delikatnie mówiąc, zszokowana, ale oczywiście, zaczęłam szukać winy w sobie - była sobota, tłumaczyłam sobie, że sąsiedzi pewnie odpoczywają po ciężkim tygodniu, a tu przychodzi obca baba i zawraca im głowę. Pomyślałam, że na razie dam im trochę czasu i na zacieśnianie sąsiedzkich więzi przyjdzie jeszcze pora.W ciągu kolejnego tygodnia przekonałam się, że moi sąsiedzi nie znają słowa "dzień dobry". Parę razy zamknięto mi drzwi na klatkę przed nosem. Kiedy w windzie pies jednego z sąsiadów zaczął mnie zaczepiać i wyciągnęłam do niego rękę (może nie powinnam, bo niektóre psy tego nie lubią, ale ten wydawał się wyjątkowo towarzyski), jego opiekun burknął do mnie coś w stylu "niech trzyma pani ręce przy sobie".Raz nie było mnie w domu, a akurat nadkręcił się kurier i chciał zostawić paczkę u sąsiadki - po rozmowie na infolinii dowiedziałam się, że sąsiadka powiedziała, że może przesyłkę przyjąć, ale wyrzuci ją do śmieci. Szczęśliwie kurier przyjechał kolejnego dnia, kiedy byłam w domu.Z głębokim rozczarowaniem uznałam, że nie ma co robić drugiego podejścia do lepszego zapoznania się z moimi sąsiadami. Ale kiedy chciałam zrobić parapetówkę, pomyślałam, że rozsądnie byłoby ich chociaż o tym poinformować. Tym, którzy mieszkają najbliżej mnie, zostawiłam w skrzynce na listy słodką przekąskę i karteczkę z informacją, że tego dnia i o tej godzinie zapraszam ich na małą imprezę, a jeśli jednak wolą zostać u siebie, to, oczywiście rozumiem i postaram się, by było w miarę cicho.Na parapetówce pojawili się jedynie wspomniani wcześniej studenci oraz piątka moich znajomych. Była godzina dwudziesta, muzyka grała głośno, ale nie na tyle głośno, by komuś przeszkadzać (nawet na klatce nie było jej słychać). Zdążyliśmy może wypić po łyku piwa, kiedy do mieszkania zapukała... policja.Co się okazało? Sąsiedzi donieśli, że jest hałas, a na prośbę o ściszenie muzyki, ja i moi znajomi zaczęliśmy grozić im przemocą. Do tego para studentów, która mieszka w tym bloku to dilerzy narkotyków i na pewno wszyscy jesteśmy naćpani.Sądziłam przez chwilę, że jestem w ukrytej kamerze.Policjanci, na szczęście, okazali się dość wyrozumiali i skończyło się na pouczeniu. Kontynuowaliśmy imprezę, ale już w zepsutym humorze.W ciągu kolejnych miesięcy bałam się wyjść w ogóle z domu lub do niego wracać w obawie, że trafię na klatce lub w windzie na któregoś z sąsiadów. Częściej niż "dzień dobry" słyszałam jakieś niemiłe uwagi, niepotrzebne zaczepki.Dwa dni po parapetówce, gdy niosłam w przezroczystej reklamówce zakupy, w tym butelkę wina, jedna sąsiadka spytała "Co, znowu imprezka? Znowu będzie trzeba po policję dzwonić?" Nie odpowiedziałam.Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły i dzisiaj każdy jest skupiony bardziej na sobie, ma swoich znajomych i nie szuka przyjaźni wśród sąsiadów. Być może uznacie, że narzucałam się swoim sąsiadom, ale naprawdę nie rozumiem, skąd w nich tyle jadu i pogardy dla drugiego człowieka.Blok, w którym się wychowałam, a ten, w którym mieszkam obecnie to dwa zupełnie różne światy i muszę wam powiedzieć, że jestem mocno przygnębiona, kiedy po pobycie w moich rodzinnych stronach wracam to szarej rzeczywistości.Naprawdę, tu już nie chodzi o to, że ktoś mi nie odpowie na "dzień dobry" czy zbeszta za głaskanie jego psa - chodzi o zwyczajny szacunek do drugiej osoby i nie uprzykrzanie sobie życia.
Źródło: piekielni.pl

 
Color format