Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 20 takich demotywatorów

Celem była realizacja założeń polityki zagranicznej Kremla, w tym osłabienie pozycji RP na arenie międzynarodowej, dyskredytacja Ukrainy oraz wizerunku organów Unii Europejskiej – Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadzili w środę przeszukania w Warszawie i Tychach. Miały one związek ze śledztwem w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji — przekazał Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych."Przeprowadzone czynności to wynik międzynarodowej współpracy ABW z szeregiem europejskich służb, skoordynowanej w szczególności z partnerami z Czech. W ich efekcie udokumentowano działania zmierzające do zorganizowania w państwach UE prorosyjskich inicjatyw i kampanii medialnych. Celem była realizacja założeń polityki zagranicznej Kremla, w tym osłabienie pozycji RP na arenie międzynarodowej, dyskredytacja Ukrainy oraz wizerunku organów Unii Europejskiej" - napisano w oświadczeniu.Jak informuje ABW, uruchomiony został portal voice-of-europe.eu, "na którym publikowane są artykuły, oświadczenia, komentarze czy wywiady o tendencyjnym, prorosyjskim wydźwięku, związane z obecną sytuacją międzynarodową, w tym z wojną prowadzoną przez Rosję przeciwko Ukrainie".W środę czeski kontrwywiad cywilny, Informacyjna Służba Bezpieczeństwa (BIS), ujawnił zorganizowaną przez Rosjan sieć, która próbowała wpływać na wybory do Parlamentu Europejskiego. Według czeskich mediów, zdemaskowana siatka miała wpływać na polityków w sześciu krajach: Polsce, Węgrzech, Niemczech, Francji, Belgii i Holandii.Redaktorzy portalu Denik N, którzy dotarli do źródeł zorientowanych w sprawie, napisali, że w Pradze przekazywane były pieniądze politykom antysystemowej niemieckiej AfD. Rosja płacić miała też politykom z innych krajów europejskich Akcja ABW. Rosyjski szpiegdziałał wśród polskich politykówABWABW przeprowadziło działania ws. rosyjskich szpiegów
 –  FePrawdziwe medyczne historie - wyznania pielęgniarek, ratowników i lekarzy-6 dni.Pomóżcie zwłaszcza ostatnia linijkacaświadczenia352than po nosil Kücherghi deni******Loleuniune esund.Pelation Christopune résollten.tooline ForebitLubię to!Komentarz...***********Stan po urazie kciuka ręki lewej. Zaburzenie czucia,osłabienie chwytu. Leczenie Irehabilitacja. Uszkodzenie trwałe.Lubię to! Odpowiedz 6 dniWyświetl wszystkie 46 odpowiedziXZBIGNIEWlekarz interePRELUAT FOT363 komentarzeWyślijMISTRZOWS ORtys.
Do tych, którzy lubią dokarmiać ptaki zimą: – Wiemy, że pokusa jest duża. Zawsze jest pod ręką, czasem czerstwy, czasem trochę nadpleśniały. Poza tym przecież, jako dzieci karmiliśmy w ten sposób ptaki na spacerze, taka tradycja piękna. Jedzenie się nie marnuje, wszyscy zadowoleni, ptaki najedzone, win-win!A właśnie, że nie.Konserwanty, ulepszacze i w końcu sól są dla ptaków bardzo szkodliwe.- Uszkodzenia mózgu, nerek, zatrucia pokarmowe, osłabienie w końcu anielskie skrzydło- czyli nieuleczalna choroba, w wyniku której skrzydła ulegają deformacji i ptak na zawsze traci zdolność lotu. Wszystko to pośrednio, lub bezpośrednio może przyczynić się do śmierci ptaka.- W dodatku niezjedzony chleb opada na dno zbiorników wodnych i powoduje ich eutrofizację, czyli w skrócie wzrost żyzności, nadmierny rozrost fitoplanktonu i roślin, namnażanie bakteriibeztlenowych i powolną degradację ekosystemu.- Jeśli nie chleb, to co? Jeśli chcecie dokarmiać ptaki nad wodą możecie wziąć ze sobą obierki, ugotowane bez soli warzywa i kasze, a na szybko- płatki owsiane
W zależności od nasilenia stanu zapalnego mogą pojawić się również objawy ogólnoustrojowe takie jak gorączka, dreszcze, osłabienie, bóle lub zawroty głowy, utrata apetytu i bóle mięśniowe –

W tweecie oskarżającym Kościół o przyczyny polskich porażek, jest więcej prawdy niż mogłoby się wydawać Przytaczam fakty, bo temat na czasie

Przytaczam fakty, bo temat na czasie –  Juz za czasów Zygmunta Augusta, nuncjuszepapiescy Alojzy Lippomano i Hannibal di Capuapróbowali doprowadzić w Polsce do wybuchu wojnydomowej. Jak? Namawiali oni króla do prześladowańheretyków. A trzeba sobie uświadomić jak wyglądaławtedy sytuacja religjna w kraju. Szlachta litewska i ruskabyła przeważnie prawosławna, znaczna część szlachtypolskiej przeszła na Kalwinizm lub inne wyznania. Wmiastach szerzył się luteranizm, a wśród chłopówanabaptyzm. Szeroko zakrojone prześladowanianiechybnie doprowadziłyby do wojny domowej i osłabiłypaństwo.W 1625 roku, Jan Brożek, profesor Akademii Krakowskiej,mimo że sam był księdzem katolickim, skrytykował szkołyJezuickie w dialogu 'Gratis', za rzekomą bezpłatność oraznadmierny nacisk na gramatykę kosztem wyższych nauk.W 1638 zamknięto cenioną, „ariańską" AkademięRakowską, a później Akademię w Pińczowie w którychkładziono nacisk na nauki ścisłe oraz racjonalnetłumaczenie zjawisk naturalnych. Po wygnaniu Arian,Radziwiłłowie utrzymywali nielegalnie niektórych członkówtego zboru, nie z sympatii, a ze względu na ich umiejętnościw zakresie inżynierii.W roku 1660 na sejmie stanęła sprawa reformypaństwa, w tym wyplenienia liberum veto. Po tragediPotopu była powszechna zgoda posłów na reformę.Zniesienie liberum veto było krokiem najważniejszymjak pokazała przyszłość. Sprzeciwili się tej uchwalebiskup krakowski Trzebicki i prymas WacławLeszczyński wraz z bratem Janem, agenci habsburscy.Sterował nimi poseł habsburski de Lisola.Po raz kolejny Kościół katolicki zabłysnął na sejmie niemy iw 1717 r. Zdetronizowanemu Augustowi II w roku 1709pomogły powrócić na tron Rosja i Kościół. Dążąc dozaprowadzenia rządów absolutnych, Niemiec w roku 1713wprowadził do Polski wojska saskie, które poczynały sobijak w kraju okupowanym. Gdy Sasi zamordowali kilkuszlachciców, wybuchła wojna domowa — szlachtazawiązała konfederację tarnogrodzką przeciw królowi.Konfederaci nie zgodzili się na mediację nuncjuszapapieskiego, pamiętając, kto Niemca posadził na tronie ipopierał nawet po detronizacji. Wobec tego biskupSzaniawski i hetman Pociej wystąpili z propozycjąmediacji... cara Piotra I. Poszło łatwo, bo kanclerzem byłwówczas Jan Szembek, płatny agent Rosji, senatowiprzewodniczył jego brat prymas Krzysztof.Rosja, oczywiście, wprowadziła swoje wojska do Polski, agen. Dołgoruki narzucił porozumienie. Pod rosyjskimibagnetami odbył się sejm, na którym nikogo niedopuszczono do głosu, stąd nazwa: sejm niemy. Głosowaiwcześniej uzgodnione ustawy.Kościół w porozumieniu z Rosją uzyskał, co tylko chciał.Przede wszystkim innowiercom zakazano publicznegoodprawiania nabożeństw ewangelickich i prawosławnychWymusiło to zamykanie kościołów ewangelickich, acerkwie przejmowali unici. Rosja i Niemcy godziły się naszykany względem własnych braci w wierze, gdyż był tozawsze konieczny wymóg Kościoła w zamian za zdradę iosłabienie Polski — utrzymanie silnego katolicyzmu byłopriorytetem, skutkiem zaś — zawsze słabe państwo.Na sejmie biskup Łubieński spowodował ograniczenieliczebności wojska polskiego maksymalnie do 18 tys. wKoronie i 6 tys. na Litwie. Uchwalono jednak tak niskieporcje żołnierskie, że starczało zaledwie dla 12 tys.wojska.Kolejny raz nieocenioną rolę w naszej historii Kościółkatolicki odegrał w roku 1767, pomagając Rosjizmontować konfederację radomską, aby obalićreformy Stanisława Augusta. Dążąc do powstrzymaniareformatorskich poczynań króla, ambasador Repninpostanowił wykorzystać tępotę katolickich fanatyków,kołtunów szlacheckich wychowanych przez jezuitów.Wywołał sprawę równouprawnienia innowierczejszlachty.Gdy cesarzowa Maria Teresa zwróciła się do papieżaKlemensa XIV z wątpliwościami moralnymi co dorozbioru, „Ojciec Święty, któremu Polacy zawsze ślepowierzyli, pospieszył jej odpowiedzieć, w imieniu niebai ziemi, że inwazja i rozbiór były nie tylko właściwepolitycznie, ale i w interesie religii; że w PolsceMoskale mnożą się niebywale; że wprowadzają tampo kryjomu religię schizmatycką; i że dla duchowegodobra Kościoła było konieczne, ażeby dwór wiedeńskirozciągnął swe panowanie możliwie daleko"głównymi sprawcami ratyfikacji traktatówrozbiorowych przez polski sejm byli biskupi:Młodziejowski — jako kanclerz — byłorganizatorem sejmu. Ostrowski przewodniczyłsenatowi i delegacji podpisującej traktatyrozbiorowe, Massalski płomiennymi mowami zarozbiorem zyskał dla Kościoła miano „czwartejpotencji rozbiorowej". Za „zasługi dla Polski"biskupowi Ostrowskiemu papież na prośbę Rosji iAustrii zapłacił złotodajną godnością prymasa Polskii Litwy.Kler aktywnie popierał targowickich zdrajców, bonie mógł się pogodzić z „bezbożnym, jakobińskimdziełem Konstytucji 3 maja", postępowymi hasłamioraz utratą majątków, które Sejm Wielkiprzeznaczył na odbudowę wojska. Intrygowałnuncjusz Saluzzo, który w listach do Rzymuprzedstawiał Kołłątaja i Staszica jako jakobinów.To wróg Polski papież Pius VI pobłogosławiłtargowicę,Wdzięczna targowica przywróciła Kościołowi majątki,cenzurę wydawnictw i zwróciła oświatę.

W naszym narodowym froncie walki z epidemią nie ma najmniejszej dziurki

 –  Leniwy Anestezjolog5uda lngeitsatSopdaSdapoiSnn orcd gosoadgmlznimrnigesSSer ld2soc2gs:37  · Taka ciekawostka.Na teleporadę czeka się w Zielonej Górze 2-3 dni. Na wynik testu 10 dni. Pobranie wymazu możliwe jest tylko do godziny 14:00, uprzejma Pani w punkcie pobrań informuje telefonicznie, że jeśli do punku pobrań (który działa od 10:00) przyjedziesz o 10:00 to już tego dnia nie zdążysz załapać się na test. Kolejka ustawia się od 6:00-7:00, na dworze – wiadomo, rząd zalecał wietrzenie. Jest drive thru, tam ustawiają się od 5:00, bo dzienna liczba testów mocno ograniczona. W weekend nie da się uzyskać skierowania na test.Pacjent ma objawy w piątek wieczorem (dzień 0). Typowe. Gorączka, kaszel, bóle mięśni, osłabienie, utrata węchu i smaku. Przez weekend nikt mu testu nie zleci. W pon (dzień 3) udaje mu się zarejestrować na „pilną teleporadę”, na te mniej pilne czeka się pewnie dłużej. W środę dzwoni lekarz, zleca test. Jest 14:00, test można wykonać najwcześniej jutro. W 6-tym dniu od początku objawów pobrany zostaje wymaz. Wynik będzie po 10 dniach. Jeśli będzie dodatni (16 dni od objawów) zacznie się 10 dniowa izolacja i 17 dniowa kwarantanna dla domowników.Przez pierwsze dni ewidentnego zakażenia COVID nikt z domowników nie ma kwarantanny. Mogą swobodnie chodzić i zarażać do woli. Póki pacjent nie będzie miał dodatniego wyniku PCR rodzinę nie obowiązuje nic, poza własnym poczuciem odpowiedzialności. Mówi się o tym, że zakaźność jest nawet na 48-72h przed pierwszymi objawami. Za to wtedy kiedy zakaźność mija, zainteresowany i cała rodzina spędzą 10-17 dni w zamknięciu (pacjent łącznie 26 dni, rodzina 33 dni – jeśli oczywiście mają trochę odpowiedzialności i stosowali autoizolację od początku objawów, jeśli rodzinny jest ludzki to może skróci izolację). Czy ktoś jeszcze się dziwi, że stale przyrastają nam nowe zakażenia? Że ludzie nie chcą się zgadzać na test, który uziemia ich tygodniami?Gratuluję Panu Niedzielskiemu i Panu Morawieckiemu świetnie zorganizowanego systemu walki z pandemią!Nie zwalicie tej waszej nieudolności na żadne strajki. Dużo bardziej niebezpieczni są bezobjawowi zakażeni, których pozwalnialiście z kwarantanny niż ludzie spacerujący na świeżym powietrzu. Jesteście główną przyczyną dramatycznej sytuacji w systemie opieki zdrowotnej. I nie zapomnimy tego nigdy.Wyślijcie do szpitali wojsko, niech nas z karabinami pilnują czy pracujemy z należytym zaangażowaniem. Jak Wam nie wstyd?!P.S. Wykonane prywatnie u pacjenta i jego małżonki testy antygenowe wyszły oczywiście dodatnie.Bądźcie odpowiedzialni! Przy objawach infekcji izolujcie siebie i swoje rodziny sami.

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
"Parę miesięcy temu rozchorowałam się, zaczęły się straszne bóle głowy, osłabienie, omdlenia – Mój facet, z którym mieszkałam nalegał, żeby pilnie wezwać lekarza. Przyjechała karetka, siwowłosy ratownik medyczny w wieku około 50 lat. Zadał mi pytania, gdzie boli, jak boli i dlaczego boli. Zmierzył ciśnienie krwi, temperaturę, napisał coś w swoich papierach i wydał tylko zalecenie: "więcej odpoczywaj, pij wodę, przebywaj dłużej na świeżym powietrzu", po czym wyszedł. Słyszałam jeszcze jak mój facet z nim rozmawia szeptem i dopytuje co mi dolega i czy to coś poważnego. Lekarz tylko odparł: "Jesteś młody, bystry, no pomyśl sam, kobieta, prawie 30 lat, nie mężatka, nadal nie ma dzieci, cały czas pracuje, w życiu jej się nie ułożyło... to czysta psychosomatyka, ona musi zwrócić się do psychologa, ja tutaj nic nie mogę pomóc. Nieważne, zwykły kobiecy nonsens. Powodzenia".Ale ten "kobiecy nonsens" nie minął, było coraz gorzej. Na drugi dzień mój facet z obawy o moje zdrowie sam zawiózł mnie na SOR. Po chwili trafiłam do szpitala z rozpoznaniem zapalenia opon mózgowych. Ot taki "kobiecy nonsens".Kochani, dbajcie zdrowie swoje i bliskich. Nie lekceważcie podejrzanych objawów, bo kiedyś może być za późno."
 –  #koronawiruSSchemat postępowaniaZostajesz w domuNie masz objawów?Wychodzisz tylko wynieść śmieci,na zakupy czy krótki spacer,ale unikasz ludzi.Pamiętaj o myciu / odkażaniu rąk.Masz objawykaszel, ból gardła, gorączka, katar,ból głowy, ból mięśni, tzawienia z oczusiedzisz w domu i nigdzie nieprzeziębienia lub grypywychodzisz! Nie idziesz doprzychodni, ani tym bardziej"Leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe /leki na katar / przeciwkaszlowena SOR!Naturalne leki: cytryna, czosnek, cebula,Leczenie domowe jak przy przeziębieniulub telefon do lekarza POZ (teleporada)miód, sok malinowyGdy do objawów grypowychlub przeziębieniowychNie idź do lekarza ani nie jedźna Izbę przyjęć zwykłego szpitala!Nie narażaj innych!Zadzwoń do Sanepidu na numerdodatkowo pojawia sięduszność,606 399 989ból w klatce piersiowej,lub wezwij pogotowie albo jedź donajbliższego szpitala zakaźnegobardzo duże osłabieniewww.medyk.rzeszow.plBieżących informacji szukaj na stronie: www.gis.gov lub gov.plCENTRUMMEDYCZNEMEDYK
 –  Skoro Glik pojechał do szpitala do Przemyśla na badania, to na pewno nie pojedzie na mundial, bo pewnie go przyjmą dopiero w październiku
Rozpoznaj zawał sercazanim się wydarzy – Zareaguj! Jeśli ty lub ktoś z twoich bliskim ma jeden lub więcej z powyższych objawów. Nie czekaj - udaj się do lekarza Jeśli masz te objawy, to może oznaczać że niedługo dostaniesz zawału serca1. Zmęczenie Gdy tętnice się zwężają, do serca dopływa mniej krwi niż zwykle. To oznacza, że serce musi pracować dużo ciężej i dlatego czujesz się zmęczony i ospały.2. Problemy z oddychaniem Gdy serce dostaje za mało krwi to oznacza od razu że i płuca będą miały problem z otrzymywaniem tlenu. Praca serca i płuc zależy od siebie więc gdy jedno szwankuje, drugie też. Jeśli masz więc problemy z oddychaniem, skonsultuj się szybko z lekarzem, może to być znak nadchodzącego zawału.3. Osłabienie Z powodu słabszego przepływu krwi, twoje ciało staje się coraz słabsze. Mięśnie nie dostają tego co potrzebują i czasem prowadzi to do osłabienia i upadków bez widocznej przyczyny.4. Zawroty głowy i zimne poty Słabe krążenie powoduje to, że i mózg zaczyna być niedokrwiony. To już jest bardzo poważne zagrożenie życia. Nigdy nie ignoruj kilkudniowych zawrotów głowy, niezdarności jak i częstych zimnych potów. 5. Ból w klatce piersiowej Jeśli poczujesz nagły lub narastający ból w klatce piersiowej, nie zwlekaj tylko od razu dzwoń po karetkę. Atak serca nastąpi w ciągu kilku minut.6. Objawy grypopodobne Jeśli odczuwasz symptomy przypominające grypę lub przeziębienie a wiesz, że raczej się nią nie zaraziłeś,, skonsultuj się z lekarzem. Wielu ludzi na kilka dni przed atakiem serca odczuwało właśnie takie objawy. Zareaguj Jeśli ty lub ktoś z twoich bliskim ma jeden lub więcej z powyższych objawów, nie czekaj, udaj się do lekarza
Chuck Norris niedawno przeżył dwa zawały w odstępie zaledwie 45 minut. Teraz w imieniu ukochanej żony idzie na wojnę z koncernami farmaceutycznymi – Aktor pozywa 11 koncernów farmaceutycznych na kwotę ponad 10 mln dol. Chodzi o uszczerbek na zdrowiu jego żony wywołany substancją stosowaną podczas rezonansu magnetycznego.54-letnia Gena Norris od kilku lat skarży się na nieustający ból, pieczenie, złe samopoczucie oraz osłabienie organizmu. Objawy miały pojawić się tuż po ostatnim z trzech rezonansów magnetycznych. Jak utrzymuje w złożonym pozwie aktor, uszczerbek na zdrowiu jego żony jest spowodowany gadolinem, pierwiastkiem chemicznym wchodzącym w skład kontrastu podawanego pacjentom dożylnie podczas zabiegów.W 2015 r. naukowcy z amerykańskiego Mayo Clinic wykazali, że gadolin odkłada się w mózgu, kościach oraz skórze. W maju tego roku The U.S. Food and Drug Administration poinformowało, że nie ma żadnych dowodów na jego szkodliwość. Kilka miesięcy później do podobnych wniosków doszła jedna z agencji działających przy UE. Udowodnienie winy koncernom będzie niezwykle trudne. Myślicie, że Chuckowi uda się wygrać?
Czad - cichy zabójca –  ratownictwo medyczne W związku z rozpoczynającym sięsezonem grzewczymchciałbym przypomniećobjawy takie jak:-	ból, zawroty głowy-	nudności, wymioty-	osłabienie-	przyspieszenie akcji serca-	zaburzenia świadomości-	śpiączka-	drgawkiTO TYPOWE OBJAWYZATRUCIA TLENKIEMWĘGLA!Jak najszybciejopuść pomieszczenie w którymjest tlenek węglapomóż innym osób narażonymwydostać się z tegopomieszczeniazawiadom opowiednie służbyw razie stwierdzenia braku oddechu u osoby poszkodowanej natychmiast rozpocznij resuscytajce!Pamiętaj, czad jest bezbarwny i bezwonny!
Źródło: własne
Kobieta robi badania na prośbę swoich dzieci. Nikt nie spodziewa się, że otrzyma taką diagnozę – Wykształcona, odnosząca sukcesy w życiu zawodowym i prywatnym. Szczęśliwa mężatka i mama dwóch buntujących się nastolatków.Zmęczenie, ogólne osłabienie i stres, które pojawiły się w jej życiu, tłumaczyła pracąObjawy takie jak pogarszający się wzrok, skurcze mięśni, zawroty głowy czy problemy z równowagą, ignorowała, zrzucając winę na złą dietę i niedobór minerałów.Jako 40-latka zaczęła odczuwać spadek libido. Tłumaczyła mężowi, że to może być początek przekwitania i na pewno znajdą na te naturalne zmiany biologiczne rozwiązanie medyczne. Jednak nic nie pomagało na dłużej.Sytuacja w rodzinie i w pracy pogorszyła sięŹle jej się pracowało, czego wynikiem były obniżone statystyki w pracy. Stres pogłębiał się z dnia na dzień.Mąż nie rozumiał tych zmian, nie rozumiał dlaczego leki nie działająPorzucił kobietę, która w międzyczasie straciła też pracę. Chłopcy zaczęli obserwować matkę, która popadła w depresję. Nie mogła skupić się na żadnych z zajęć domowych, nie mogła znaleźć pracy i cała sytuacja pogorszyła jej stan psychiczny. W końcu obaj chłopcy postanowili poprosić matkę, aby poszła do lekarza. Zgodziła się.Wyniki były druzgocące. Diagnoza: stwardnienie rozsiane.Jest w trakcie rozwodu, gdyż jej mąż nie uwierzył, że jest chora. Bohaterka artykułu żyje naprawdę.Ze starszym synem, który planuje po średniej szkole studiować medycynę, obserwują wszystkie medyczne nowinki. Konsultują wyniki badań z wieloma specjalistami w Polsce.Kobieta zmieniła tryb życia, znalazła pracę. Codziennie przegląda się w lustrze, starając uśmiechać się do siebie i powtarzać, że jeszcze nie nadszedł jej czas, aby odejść. Ubiera się stosownie, ale dla siebie. Poprawia makijaż i widzi siebie piękną.Dzięki pomocy psychologa, wsparciu rodziny i miłości, która ją otacza, już przestała się obwiniać. Jest świadoma tego, co się dzieje, ale żyje każdym dniem, dla dzieci. Żyje dla siebieŻycie w pigułce...  a mąż?Mąż - taki ktoś kto wspiera cię w najcięższych chwilach...
Prawdziwa miłość – Dziewczyna z Zespołem Guillaina-Barrégo. Jest to poważny problem zdrowotny, który pojawia się, gdy system obronny organizmu (układ immunologiczny) przez pomyłkę atakuje część układu nerwowego. Prowadzi to do wystąpienia obrzęku nerwów, co powoduje osłabienie mięśni lub paraliż i inne objawy. Jej chłopak nigdy jej nie opuścił
Ze wszystkich pór roku najbardziej lubię wiosnę – Wtedy moje lenistwo mogę nazwać osłabieniem
Czad - cichy zabójca –  W związku z rozpoczynającym się sezonem grzewczym chciałbym przypomnieć objawy takie jak: - ból, zawroty głowy - nudności, wymioty - osłabienie - przyspieszenie akcji serca - zaburzenia świadomości - śpiączka - drgawki TO TYPOWE OBJAWY ZATRUCIA TLENKIEM WĘGLA! Jak najszybciej opuść pomieszczenie w którym jest tlenek węgla pomóż innym osobom narażonym wydostać się z tego pomieszczenia zawiadom odpowiednie służby w razie stwierdzenia braku oddechu u osoby poszkodowanej natychmiast rozpocznij resuscytację! Pamiętaj, czad jest bezbarwny i bezwonny!
Źródło: własne

Wiosna

Wiosna –
Następstwa sieciocholizmu:-skrzywienie kręgosłupa-nadwyrężenie mięśni karku i nadgarstka-ból i zmęczenie oczu-pogorszenie wzroku-migreny-wysychanie, pieczenie i zaczerwienienie oczu – -rozdrażnienie, irytacja, spadek sprawności psychofizycznej-trudności w nawiązywaniu "realnych" kontaktów-utrata poczucia tożsamości-osłabienie pamięci i koncetracji-utrudniony proces przyswajania nowych wiadomości-spadek nastroju a nawet depresjaA to tylko część skutków ubocznych...

1