Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 243 takie demotywatory

Postęp widać gołym okiem –  AMERYKAŃSKA TECHNOLOGIAJAPOŃSKA TECHNOLOGIARUSKA TECHNOLOGIA
Znawcy, fachowcy i eksperci –  Wzywali TOPR, bo zrobiło się ciemno nad Morskim Okiem. Teraz są ekspertami od wejścia na K2 ja pierdolę kurwa
Klienci stojący w kolejce dziwili się czemu tak wolno to idzie. Zrozumieli dopiero, gdy zobaczyli napis przy kasie – Robienie zakupów w dużych supermarketach może być frustrujące. Zazwyczaj wolno przemieszczamy się między działami, bo wszędzie jest pełno ludzi z dużymi wózkami. Do tego przed nami najgorsze - czekanie w kolejce do kasy. Niestety, wielu z nas nie potrafi wykazać się cierpliwością i zrozumieniem na widok matki próbującej równocześnie wyłożyć zakupy i przypilnować dzieci albo staruszka, który zapomniał, gdzie włożył portfel. To właśnie z myślą o tego typu klientach powstała specjalna kasa w supermarkecie Tesco w Forres w Szkocji!"Wolna kasa" we wspomnianym supermarkecie jest dedykowana wszystkim tym, którzy zawsze denerwują się, że blokują kolejkę. Początkowo miało to być ułatwieniem tylko dla chorych na Alzheimera, dla których robienie zakupów naprawdę jest kłopotliwe i stresujące. W międzyczasie jednak okazało się, że to świetna alternatywa także dla rodziców z małymi dziećmi czy osób niepełnosprawnych - nie muszą się nigdzie spieszyć i nikt nie patrzy na nich krzywym okiem, ponieważ kasjerka musi poświęcić im więcej czasu niż innym klientom.Pracownicy sklepu nazywają innowacyjny pomysł "relaksującą kolejką". Są też specjalnie przeszkoleni, by umieć pomóc osobom z demencją. Mamy nadzieję, że pomysł ze Szkocji przyjmie się w supermarketach na całym świecie. Każdy ma prawo do robienia zakupów w swoim tempie, bez nerwów i poczucia, że komuś marnuje się czas. To doskonały pomysł, by osoby z demencją poczuły się równoprawnymi obywatelami nawet w tak prozaicznej kwestii, jak płacenie za zakupy
Wreszcie to zrobili. Dziś w Schronisku nad Morskim Okiem zawisło ostrzeżenie, że... po zmroku robi się ciemno –

Nasza najbliższa przyszłość widziana okiem naukowców (23 obrazki)

Prokurator przesłuchiwał starszą panią w czasie procesu. Jej zeznania zaszokowały całą salę

Prokurator przesłuchiwał starszą panią w czasie procesu. Jej zeznania zaszokowały całą salę – Małe miasteczka mają tę wadę, że wszyscy się w nich znają, a przed czujnym okiem starszyzny dosłownie nic się nie ukryje…Starsza pani, która jest jej główną bohaterką, za nic miała stanowiska zajmowane przez „chłopców” z jej okolicy. W czasie pewnego procesu w jednym z amerykańskich miasteczek miała zeznawać starsza kobieta. Sprawa nie była poważna, a ona została powołana jako pierwszy świadek.W procesie brał udział prokurator z jej miasteczka. Gdy podszedł do starszej pani i zadał jej pierwsze pytanie, otrzymał wiadomość, której na pewno się nie spodziewał.Pani Jones, czy pani mnie zna?"Tak, tak znam cię dobrze panie Williams. Znam cię odkąd byłeś małym chłopcem i szczerze mówiąc bardzo mnie rozczarowałeś. Kłamiesz, oszukujesz swoją żonę, manipulujesz ludźmi i tak naprawdę niczego nie osiągnąłeś, bo tu utknąłeś. Tak, znam cię."Prokurator był w szoku. Nie miał zielonego pojęcia, co odpowiedzieć… Pod wpływem tego, co usłyszał zdołał wykrztusić tylko:Pani Jones, a czy zna pani obrońcę oskarżonego?"Oczywiście, że znam. Znam pana Bradleya. Jego również znam odkąd był małym chłopcem. Jest leniwy i ma problemy z piciem. Nie potrafi zbudować trwałego związku z żadną kobietą, a jego praktyka prawnicza jest jedną z najgorszych w tym stanie. Zdradzał swoją 2 żonę z trzema różnymi kobietami naraz. Jedną z nich była twoja żona. Tak, znam go."Obrońca cały poczerwieniał na twarzy i prawie zemdlał z nerwów. Wtedy sędzia niezwłocznie poprosił obu prawników do siebie. Gdy się zbliżyli, cichym głosem powiedział:Jeżeli którykolwiek z was zapyta ją, czy mnie zna, wyślę was obu do paki za zniewagę sądu!
Gdy inżynier-matematyk dostanie jedzenie –  Anonimowy Jedzenie DostawaZamówiona pizza 30cm w rzeczywistości miała 27-27,5cm. Zwykle nie mierze ich linijką ale teraz było gołym okiem widać, że coś nie gra. 2 cm - tyle mi właśnie brakowało, żeby najeść się w pełni i być szczęśliwym człowiekiem.
Postęp widać gołym okiem –  kiedy w końcu poszerzą drogę?wreszcie
 –  UWAGA!!Szukam dziewczyny, która wczoraj o godz.19.24 (i 12 sekund) robila zakupy w ŽabceMiałaś na sobie czarną kurtkę z Tesconiebieskie jeansy (podróbki Big Stara), białeskarpetki w misie, buty sportowe rozmiar 37,koszulkę z Allegro, czarny stanik H&M (75C),majtki w kolorze białym typu stringi. Miałaśrównież kolczyki z rynku ze stoiska u Jolki (tepo 7 zł) oraz zegarek Avon (ten co dawali wgratisie do żelu pod prysznic)Kupowałaś maślankę i gruszkę (pewnie nadalsiedzisz na ubikacji)Uśmiechnąłem się do Ciebie a wtedy Tywyszłaś. Szybko kupiłem co trzeba i wybiegłemza Tobą krzycząc "HEJ", wtedy Ty zaczęłaś domnie mrugać okiem. Podbiegłem iprzedstawiłem się, na co odpowiedziałaśspie*dalaj koleś, coś mi do oka wpadłoOdeszłaś i po kilku metrach odwróciłaś siępokazując mi środkowy palec (znakzainteresowania, kolega mi wytłumaczył)Pobiegłem więc do Ciebie, a wtedy Ty, chyba poto żeby nie wyszło że jesteś jakaś łatwazaczęłaś uciekać.Pamiętam jak otworzyły się drzwi od jakiegośsklepu, a Twoja twarz odbiła się na ich szybieja akurat wtedy wbiegłem na kosz od śmieciPóźniej, na przejściu dla pieszych, potrącit Cięrowerzysta. Niestety nie mogłem Tobie pomócbo wpadłem na rusztowanie, zwalając z niegojakiegoś robotnika. Krzyczałem abyś się ju:żzatrzymała. Ty jednak w ostatniej chwiliwskoczyłaś do autobusu linii 108 z którego pokilkudziesięciu metrach wyrzucit Cię kanar.Ostatnie co pamiętam to widok jak wywracaszsię na psiej kupie... ja niestety właśnie wtedywpadłem do odkrytej studzienki kanalizacyjnej.Jeżeli to czytasz to wiedz, że ja czuje to samoco Ty! Jesteśmy tacy sami, jak dwie krople ropynaftowej. To przeznaczenie! Pomyśl, jakzaradne i sprytne będą nasze dzieci!!!
Para obchodziła rocznicę w restauracji. Obsługa kelnerska była słaba, ale kiedy zobaczyła notatkę na rachunku - była w szoku – W 2014, Makenzie i Steven Schultz obchodzili szóstą rocznicę ślubu. Poszli na wykwintny obiad w Cedar Rapids, Iowa. Ale obchody nie były takie, jak się tego spodziewali…Makenzie i Steven poznali się 10 lat temu, gdy oboje pracowali jako kelnerzy w restauracji. Oboje wiedzieli, jak żmudna to praca i zauważyli, jak zestresowany był ich kelner.Przeczytaj post na Facebooku napisany przez Makenzie – jest powód, dlaczego przeczytano go ponad 1,500,000 razy!„Ok, sprawa wygląda tak: obsługa dzisiaj była bardzo zła. 20 minut czekaliśmy na wodę, 40 na przystawki i ponad godzinę na główne danie. Ludzie dookoła głośno krytykowali restaurację i to, jak złą ma obsługę.”Problem był widoczny goły okiem i był nim brak wystarczającej ilości pracowników, a nie sam kelner. Biegał jak szalony i wydawał się nie irytować słysząc docinki.„W pewnej chwili policzyliśmy, że ma 12 stolików i do tego bar. Więcej, niż jedna osoba jest w stanie obsłużyć!”„Gdy tam siedziałam obserwując, jak biega tam i z powrotem, przepraszając ludzi za zwłokę, powiedziałam do Stevena: ‘Wow. To kiedyś byliśmy my. Kelnerzy.’Nie tęsknię za tym, nigdy nie lubiłam tej roboty. Robiłam to dla napiwków.Steven i ja zgodziliśmy się, że dobrze byłoby poprawić humor temu chłopakowi, bo prawdopodobnie dostanie minimalne lub zerowe napiwki za wolną obsługę.”Na rachunku, małżeństwo Schultzów napisało: „Byliśmy na Twoim miejscu kiedyś. Przekaż dalej. :)” i zostawili 100 dolarów (ok. 364 zł) napiwku dla zestresowanego kelnera.Makenzie kończy post ważnymi słowami:„Wyszliśmy, zanim on zobaczył rachunek i nie piszę o tym, byście mnie chwalili. Chcę tylko przypomnieć, żebyście spojrzeli na cały obraz, zanim kogoś ocenicie.I zawsze, zawsze pamiętajcie, gdzie sami zaczynaliście.”
Zamiast jednej porządnej drogi wybudowali dwie równoległe, odgradzając je słupkami – Wrocław i gmina Kobierzyce doprowadziły do sytuacji tak absurdalnej, że nie chce się wierzyć w jej prawdziwość. Jednak efekt podjętych przez urzędników decyzji widać gołym okiem. Na granicy pomiędzy miastem, a gminą są dwie równoległe drogi, przedzielone wąskim pasem zieleni i słupkami. O sprawie poinformował TVN24 w programie „Polska i Świat”.„Oczywiście, można było wykonać jedną wspólną drogę, natomiast nie było ani propozycji ze strony miasta w tej kwestii, ani nie było takiej zgody przy naszych próbach połączenia chociaż tej naszej drogi jakimś skrzyżowaniem” – powiedział kierownik referatu dróg transportu Gminy Kobierzyce Piotr Ligas w rozmowie z TVN24.Co na to Wrocław? Okazuje się, że miasto wystąpiło do Kobierzyc z propozycją w tej sprawie. Gmina miała sfinansować w części wspólną drogę, jednak nie wyrażono zgody na takie rozwiązanie. Jak mówi urzędniczka z Wydziału Infrastruktury w Urzędzie Miasta we Wrocławiu, powodem były kwestie finansowe.Ostatecznie urzędnicy obu stron, realizując plan, doprowadzili do zbudowania dwóch równoległy dróg. Sytuacja jest jeszcze bardziej zadziwiająca, kiedy przyjrzymy się zdjęciom z materiału. Można wówczas dostrzec jak wąski jest pas, którym oddzielono dwie drogi.

Abelard Giza dosadnie powiedział co o tym wszystkim myśli:

 –  Siema!Urodziła mi się właśnie druga córka. Ale piszę o tym nie dlatego, żeby ktoś mi teraz gratulował czy wklejał serduszka. Piszę o tym dlatego, że w takich sytuacjach oprócz dziecka zawsze rodzą się kolejne pytania i wątpliwości. Człowiek próbuje być dojrzalszy, myśleć o przyszłości itp.Próbowałem śledzić to co dzieje się na Wiejskej, ale z wiadomych przyczyn było to z doskoku i tylko jednym okiem.Od początku tej kadencji staram się bardzo, żeby moje prywatne sympatie emocjonalnie nie wzięły góry. Kto zna moją twórczość ten wie, że raczej bliżej mi do lewej strony niż do prawej. Kto widział, mój nowy program wie też że i tam od polityki uciec nie zdołałem. Zawsze będę starał się punktować głupotę, nieważne pod jakim sztandarem będzie maszerować.Głupota nie ma koloru. Potrafi być i brunatna, i tęczowa.Chciałbym, żeby po obu stronach - i wierzę, że tak jest - były osoby, które potrafią rozmawiać, argumentować i szukać kompromisu pomiędzy dobrem narodu a jednostki (że tak to umownie nazwę). I nie ma znaczenia co myślę prywatnie. Żyjemy obok ludzi, którzy mają inne poglądy i chcąc nie chcąc musimy jakoś współgrać.W tym co robię próbuję zachować zdrowy rozsądek i przyjmować argumenty obu opcji. Nie znoszę cenzurowania sztuki i próby wpływania na teatry. Brzydzą mnie przemoc, homofobia i antysemityzm. Ale też nie każdy ksiądz to pedofil, a wywieszenie flagi przed domem nie musi być od razu oznaką wytatuowanej falangi na dupie. Patriotyzm to nie tylko Żołnierze Wyklęci i skarpety z symbolem Polski Walczącej. Ale to też nie tylko kasowanie biletu i płacenie podatków.Mnie też wkurwiają wysokie emerytury typów, którzy kiedyś pałowali przyzwoitych ludzi i to, że „jakimś cudem” duży biznes oprał się mocno na kolesiach mających w poprzednim systemie plecy i znajomości.Ale nie chcę płacić abonamentu za telewizję, którą robi Jacek Kurwski, bo nie znoszę bałwana od lat, a i jakoś mnie ramówka TVP nie przekonuje. Tak jak z resztą nie przekonuje TVN ze swoim plastikowym światem cwelebrytów i POLSAT wykuty z dykty i cekinów. I gdybym miał płacić za którąkolwiek z tych stacji też bym protestował.Płacę abonament za Netflixa. Z przyjemnością. A jak podniosą cenę to trudno - widzę co robią i bez gadania dorzucę piątaka. Fajnie by było, żebym nie musiał chodzić do kościoła bo każą, albo odmawiać różańca podczas wysyłania paczki na poczcie, ale też nie chciałbym żeby mnie ktoś zmuszał do hajtania się z facetem. Ale jeśli ktoś ma ochotę leżeć krzyżem 24h albo być drapany wąsem podczas całowania - luz.Dla wszystkich znajdzie się miejsce. To duży kraj. Mamy morze, góry i jeziora. Niech sobie więc rośnie i marihuana, i "dzięcielina pała”. Nie chcesz - nie jaraj. A jak ci będą dmuchać w twarz to wtedy śmiało pierdolnij.Nikt przecież nie każe nikomu jeść chleba żytniego powszedniego. Ja lubię i się bardzo cieszę, że mogę kupić. Że na półkach są opcje. Źle by było, gdyby wypiekali tylko biały aryjski bochen.Z drugiej strony zapiekanka na pełnoziarnistym - zastrzelcie mnie!To są przykłady. Nie piszcie mi potem: „marihuana to nie żyto” albo „jeb się Masonie!” - to wszystko wiem.Próbowałem bardzo długo zachować trzeźwy umysł, ale coś pękło - ostatnio zdarza się najwybitniejszym, kanalie… Myślę sobie, że to nie jest w porządku, że boję się tego co się dzieje. Po moim domu biega jakiś ekipa z młotkiem, krzyczy, że ma pozwolenie od wspólnoty i rozpierdala różne elementy. Teraz zabrali się za ściany nośne. Nikt mi nic wcześniej nie wyjaśnił. Może nawet mają ze sobą jakieś plany, może to wszystko jest jasne w głowie Wielkiego Budowniczego - ale ja nic nie wiem. A na planach się nie znam. Ja sobie piszę śmieszne rzeczy. Ktoś inny pracuje w stoczni, ktoś jeździ taksówką. Nie musimy kumać planów. Wystarczy gdyby ktoś po ludzku spróbował wszystkie nasze wątpliwości wyjaśnić. I kiedy jakiś bardziej światły sąsiad pyta: „A to się nie zawali? Czy Pan Zbyszek sam to dźwignie? Wiemy, że jest doskonałym specjalistą, ale nie jest Bogiem - jakby chciał. Może lepiej, żeby był jeszcze jakiś inny filar?”to nie chcemy w odpowiedzi słyszeć tylko:„Bandyci ten dom stawiali! Dzieci budowlańców sprzed 40 lat!”„A pana kolega nie budował wtedy? Kojarzę wąsa…”„Ale my jesteśmy dobrzy! Masz lizaka dla dziecka!”Mnie osobiście ten lizak nie przekonuje. Aczkolwiek szkoda, że poprzednia ekipa o lizaku nie pomyślała.Oni w ogóle mieli wyjebane. Przychodzili do roboty raz na jakiś czas. Pomieszali beton, ukradli parę cegieł, okna wstawili tańsze, piasek sypali zamiast cementu - żeby się ośmiorniczek nawpieprzać. A dom nasz kruszał i osiadał.Zła ekipa. Bez żadnych wątpliwości. Partacze pierdoleni.Ale, jak wspomniałem, ja się na budowach nie znam. Przez lata myślałem, że tak ma być. Że wszyscy te cegły kradną. Że na tym polega „fachowiec”. Przecież odkąd pamiętam tak było. Co przyszła jakaś ekipa to przekręt. Gdyby któraś była dobra, to przecież byśmy ją wybierali co cztery lata. Nikt nie zmienia zwycięskiego składu #adamnawałkaMoże faktycznie ten nasz dom stoi na złych i zgniłych fundamentach i mieszkańcy parteru już dawno brodzą w gównie, a nikt z wyższych pięter o nich nie myśli. Póki się nie wleje do Twojego salonu, masz wywalone. Może wreszcie przychodzi Wielki Budowniczy, który czuje, że ma taki sprzęt, że wreszcie może to ruszyć, bo jak nie dziś, to za rok albo pięć wszystko się rozleci (co nawet mógłbym zrozumieć). Ale - o, Wielki Bobie! - zrozum, że na mój chłopski rozum, nie powinno się burzyć wszystkiego kulą na łańcuchu, kiedy w bloku mieszkają ludzie. To musi być bardzo przemyślana i precyzyjna operacja. A każdy, kto ma wątpliwości powinien dostać jasne i rzetelne wyjaśnienie. A jeśli go nie dostaje to: albo go nie ma, albo traktuje się pytającego jak idiotę, albo może fundamenty nie są tak zgniłe jakby chciała ekipa i cały ten sprzęt, i rozpierdol jest tylko ku uciesze operatora „burzarki”.Prosta to przenośnia. Nie uwzględnia pewnie wielu niuansów. Ale wierzę, że wszyscy, którzy myślą rozumieją. Pytam zatem: czy ktoś bardzo spokojnie i konkretnie, bez krzyków „jebać PO” i „jebać PIS” potrafi mi wyjaśnić, że nie ma się czego bać? Że to co widzimy to są dobre ruchy?Bo jeśli nikt tego nie zrobi, to boję się, że mój strach przerodzi się we wkurw, a wtedy ciężko będzie powstrzymać emocje i choćby próbować zrozumieć. A to złe.Już jednego gościa zapytałem pod wpisem Dawida Podsiadły - podobnym w tonie - o argumenty, bo rzucił tylko coś w stylu "śmierdzi KODziarstwem”. Potem się okazało, że nie miał ani jednego sensownego zdania na obronę tych działań. A nie o takie wpisy mi chodzi. Szkoda stukać w klawiaturę. To już lepiej wymieniać tytuły seriali, które warto obejrzeć. Będzie jakkolwiek konstruktywniej.ARGUMENTY.Proszę, bo czasu mało, a emocje z dnia na dzień większe. Poza tym piątek i wszyscy chcą się nawalić. Za sądy albo na pohybel.
 –
Zdenerwowana mama zamawia pizzę.W treści zgłoszenia ukrywa pewną wiadomość do obsługi – Dotychczasowe życie kobiety z trójką dzieci u boku chłopaka tyrana było prawdziwym koszmarem. Pewnego dnia stało się coś, co przelało czarę goryczy…Groził jej nożem!Powodem tego była chęć odejścia od niego i próba zabrania ze sobą dzieci. Przerażona kobieta ukryła się z maluchami w pokoju. Gdy to zrobiła, mężczyzna wziął klucz i zamknął ich w środku.Po kilku godzinach zrozpaczona matka wpadła na pewien pomysł…Zawołała swojego chłopaka do drzwi i przekonała go, że dzieci są już bardzo głodne. Zasugerowała mu, że można by zamówić jedzenie do domu. Mężczyzna po krótkim zastanowieniu zgodził się. Włączył na swoim telefonie aplikację do zamawiania jedzenia i dał go kobiecie. Bez przerwy ją obserwował. Jednym okiem widział, że kobieta faktycznie zamawia pizzę.Nie pomyślał jednak o jednym…Kobieta do rubryki, w której wpisuje się dodatkowe informacje na temat zamówienia wpisała wiadomość i prawdopodobnie uratowała tym swoje życie oraz jej dzieci: Proszę pomóżcie. Wezwijcie policję. Jestem zakładnikiem.Gdy tylko pracownicy pizzerii przeczytali prośbę o pomoc, natychmiast zawiadomili policjęMężczyzna został aresztowanyCzasami życie mogą uratować nam rzeczy, które byśmy o to nie podejrzewali
Na antenie TVN24 reporterka Anna Pamuła, związana zGazetą Wyborczą z uśmiechem na twarzy i bez mrugnięcia okiemwyceniła wartość życia Polaka.Pomoc 6999 uchodźcom warta jest poświęcenia życia 10 całkowicie losowych Polaków –
Piękny poranek nad Morskim Okiem –
22 lata temu jego partnerka została ciężko ranna. Od tego czasu wytrwały bocian kradnie serca ludzi na całym świecie – Co roku 25 marca w małej chorwackiej wiosce ma miejsce niecodzienne wydarzenie. Mieszkańcy wypatrują pewnego bociana, który rok w rok o tej samej porze wraca do swej rannej partnerki. Wszystko zaczęło się w 1993 roku.Dyrektor szkoły w Brodska Varos znalazł wówczas postrzeloną przez myśliwych samicę bociana. Wyleczył jej rany i przygarnął pod swój dach. Mimo to ptak nie mógł odlatywać do cieplejszych krajów i całą zimę spędzał pod czujnym okiem Stjepana Vokica. Mężczyzna nazwał go Melena i opiekował się nim najlepiej, jak potrafił.Niedługo potem inny bocian o imieniu Klepetan zakochał się w Melenie. Każdej wiosny wracał z Afryki do gniazda, w którym przebywała ukochana. Robił to przeważnie miedzy 24 a 25 marca. Któregoś roku Stjepan zauważył, że na dachu szkoły wylądował jakiś samiec. Na początku pomyślał, że to Klepetan, jednak było to do niego niepodobne, ponieważ zazwyczaj był punktualny, a teraz przyleciał o 12 dni za wcześnie.Szybko okazało się, że to obcy bocian, który chce odbić Klepetanowi partnerkę. Malena nie dała się zwieść! Przegoniła intruza z gniazda i wiernie czekała na właściwego osobnika. Kiedy ukochany nie pojawił się 25 marca, opiekun bał się, że zmarł w drodze powrotnej lub jest zbyt stary, by przelecieć aż 12.000 kilometrów. Gdy wszyscy stracili już nadzieję, ptak pojawił się na horyzoncie. Co prawda z dziesięciodniowym opóźnieniem, ale cały i zdrowy. Stjepan przywitał go wiadrem smakowitych ryb, które pochłonął w mgnieniu oka.Chociaż nie jest rzadkością, że bociany trzymają się razem przez długie lata, to 15 letni związek tych dwoje robi wrażenie. Wspólnie wydali na świat już ponad 40 piskląt! Miejmy nadzieję, że na tym się nie skończy!

10 rzeczy, które warto mówić innym

 –  Słyszymy często typowe słowa i zdania: „cześć”, „przepraszam”, „dzień dobry”, „jesteś fajny”, „zmień się” itd. i nadajemy im określone znaczenia. Podobnie na poziomie niewerbalnym mamy do czynienia z zupełnie normalnymi gestami czy ruchami, biorąc za pewnik, co oznacza dany uśmiech, mrugnięcie okiem albo uniesienie kciuka do góry. To, czego jednak zobaczyć nie możemy, to powód, dla którego ktoś się uśmiecha.Poniżej znajdziesz 10 krótkich zdań, które warto mówić ludziom, bo z całą pewnością chcą je usłyszeć. Ich wartość nie leży jedynie w samej mocy słów – jest ukryta w intencji, z którą je wypowiadasz. I to nią właśnie się kieruj, pozytywnie wpływając na swoje otoczenie.1. „Świetnie to zrobiłeś”Entuzjastyczne, optymistyczne wsparcie pochwałą, uśmiechem czy prozaicznym przybiciem piątki wyraża uznanie dla czyjegoś osiągnięcia. Pokazuje przyjacielskie wsparcie, oducza zawiści, ukierunkowuje nagradzany mózg na kontynuowanie chwalonego zachowania. Nie omieszkaj każdego dnia zauważać u siebie, swoich bliskich i w pracy takich działań, które podsumujesz szczerym „Świetnie to zrobiłeś”.2. „Wiem, że stać cię na więcej”W psychologii istnieje kilka praw opisujących zależność wyniku od nastawienia nauczyciela (lidera, szefa).Efekt Rosenthala pokazuje, że ludzie chcą spełniać oczekiwania w nich pokładane – jeśli więc lider wierzy, że jego podopieczny może mieć lepszy wynik, podświadomie będą obaj do tego zmierzali – zarówno on jako prowadzący, jak i jego podopieczny (by nie zawieść nadziei w nim pokładanych).Drugim prawem jest efekt Galatei – jeśli mamy pozytywne oczekiwania w stosunku do ludzi, to nawet mimo niesprzyjających warunków zaczynają się oni zgodnie z nimi zachowywać. Jego przeciwieństwem jest efekt Golema – ludzie zaczynają się zachowywać zgodnie z negatywnymi oczekiwaniami, nawet jeśli kontekst tego nie wymaga (np. pracownicy gorzej pracują, bo szef im wmawia, że się nie uda). Dlatego śmiało, w oparciu o optymistyczny zdrowy rozsądek, oczekuj postępów od swojego zespołu: „Wiem, że stać cię na więcej”.3. „Jak to proponujesz rozwiązać?”Analityków diagnozujących problemy wśród pracowników nie brakuje – każdy doskonale wie, co nie działa. Ale sama diagnoza nie likwiduje problemu. Bez konstruktywnego znajdywania rozwiązań staje się narzekactwem, marudzeniem i prowadzi do utraty sprawczości, oddając kontrolę zewnętrznym okolicznościom. Kluczowe w takiej sytuacji staje się nauczenie nawykowego szukania rozwiązań, najlepiej minimum trzech.4. „To będzie dobry dzień” i „Dzięki za dzisiaj”Jeśli wychodzisz z domu, mocno ucałuj rodzinę na pożegnanie, a po powrocie witaj się w równie ciepły sposób. Wchodząc do biura, powitaj wszystkich entuzjastycznie i rzuć motywacyjne: „To będzie dobry dzień”, a wychodząc, koniecznie podziękuj za udany dzień. Ta wdzięczność uwolni w ciele produkcję przeciwciał (wszyscy będą zdrowsi) i da zastrzyk endorfin (poczucie szczęścia). Badania pokazują, że pracownicy nastawieni na szczęście przynoszą do firmy więcej pieniędzy niż ci, którzy chcą jedynie wyników.5. „Kocham ciꔌwiadomość własnych potrzeb fizjologicznych i finansowych jest powszechna. A miłości? Choć polskie społeczeństwo wyszło już z zabijających wrażliwość przekonań typu „prawdziwi mężczyźni nie płaczą”, to wciąż przeciętny Jan Kowalski nie jest świadomy tego, jak brać i jak dawać miłość.Daje ją więc tak, jak sam otrzymywał ją w dzieciństwie, czego nie rozumie mający inne doświadczenia partner. Skoro moja żona mi o tym nie mówi, to znaczy, że w ogóle nie widzi, jak bardzo poświęcam się rodzinie (żona uważa, że sam fakt bycia z nim już to oznacza). Skoro mój mąż nie zauważył, że byłam u fryzjera, to znaczy, że już go nie interesuję (mąż uważa, że dbanie o rodzinę jest oznaką miłości). Skoro mój tata ciężko pracuje i nie ma dla mnie czasu, to dlatego, że nie jestem dla niego ważny (tata okazuje miłość, ciężko pracując). Skoro szef tylko mnie krytykuje, to coś jest ze mną nie tak (szef w taki sposób rozumie okazywanie wiary w potencjał pracownika).I choć w pracy zaspokajanie potrzeby miłości sprowadza się raczej tylko do uśmiechu i komentarza „świetna robota”, to jednak w rodzinie „kocham cię” powinno być równie popularne co „jestem głodny”. A często nie jest.6. „Nie mam ochoty”Widać ich wszędzie. W parkach, gdy idą ze spuszczoną głową, a myślami są zupełnie gdzie indziej, bo poszli na spacer, na który nie mieli ochoty. W kawiarniach, gdzie siedzą ze wzrokiem utkwionym w telefonie, bo wyszli na randkę bez chęci na nią. Towarzyszą nieobecnym spojrzeniem dziecku w piaskownicy, mając poczucie straty czasu, bo nie stworzyli własnego modelu na bycie tatą i chcą robić to, co robią lubiące to mamy. W sylwestra piją alkohol, bo wypada się napić, choć krzywią się z niesmaku, albo palą papierosy w gimnazjum, bo chcą pokazać dorosłość.Ochota jest właśnie tym niewidzialnym powodem, który da radość ze spaceru i świeżego powietrza. Który zapala do rozmowy przy kawie. Daje radość z zabawy z dzieckiem i wczuwania się w jego potrzeby. Pozwala zrobić toast niegazowaną wodą i rozmawiać z palaczami bez zaciągania dymka. Bardziej przykre jest oszukiwanie siebie i kogoś w imię bycia miłym niż uczciwe przedstawienie swojej motywacji.7. „Plan jest następujący”Poczucie bezpieczeństwa bezpośrednio wiąże się z możliwością wpływania na przebieg zdarzeń. Jeśli dodać do tego psychologiczny fakt, że jednym z największych ludzkich lęków jest lęk przed nieznanym, słowa „plan jest następujący” stają się ważnym narzędziem eliminowania niepewności.8. „Jak mogę pomóc?”Pomaganie innym, poza oczywistymi kwestiami altruizmu i lepszego samopoczucia, ma dodatkowe korzyści. Zasada wzajemności nakazuje zrewanżować się pomocą temu, kto jej udzielił. Teorie wymiany w psychologii, choć ograniczające relacje międzyludzkie do wartości materialnych, podkreślają społeczną opłacalność pomagania.Bycie pomocnym motywuje samego dającego (a w momencie obdarowywania organizm podnosi poziom endorfin – hormonu szczęścia) i wywołuje uczucie wdzięczności u obdarowywanego. Pozwala szybciej piąć się po szczeblach kariery, bo pomaga organizacji rozwiązywać problemy.Buduje przedsiębiorcze, proaktywne podejście do życia kształtujące docelową rzeczywistość i konfrontuje się z problemami, zamiast od nich uciekać. Warto więc pytać, jak można pomóc.9. „Dowiem się”Oto strategia pracownika, który nie wie, jak odpowiedzieć na pytanie szefa: użyć słów „dowiem się”. Jest skuteczna, bo prowadzi do aktywnego działania i gwarantuje szukanie rozwiązań. Odpowiedź „nie wiem” ma charakter diagnostyczny i opisuje istniejący stan rzeczy bez dokonywania w nim zmian.Jeśli do „nie wiem” doda się brak zainteresowania, powstanie: „to nie moja sprawa”, które odbiera sprawczość, pokazuje brak zaangażowania, odbiera nadzieję na uzyskanie pomocy. Tytułowe wyrażenie skłania do szukania rozwiązań, daje kontrolę nad sytuacją, wyznacza cel, umożliwia podjęcie działania.10. „Dziękuję” i „Proszę bardzo”Szczęście definiuje się jako umiejętność cieszenia się tym, co się ma. Badania wykazały (prof. Robert Emmons z University of California, Davis), że wdzięczność pobudza mózg do wydzielania hormonów szczęścia. Zamiast śrubować poziomy, od których zaczyna się dziękować, warto wrócić do najważniejszych fundamentów – zdrowia, rodziny, przyjaciół, pracy. I traktować nawet mniej istotne zachowania jako przejaw dobroci, kwitując je właśnie krótkim „dziękuję”.
Tak brzmi zamarzający Bajkał – Bajkał to jezioro, które zwane jest "syberyjskim morzem" i "błękitnym okiem Syberii". Jest ono najstarszym i najgłębszym jeziorem na świecie.I oczywiście zamarza. Ale to, w jaki sposób to robi, jest naprawdę zjawiskowe
Cudowne zdjęcie wykonane nad Morskim Okiem –
Źródło: Fotografia - Adam Brzoza