Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 67 takich demotywatorów

Jak oszczędzić na kosmetyczce i fryzjerze –  Spotted Spotted SuwałkiSuwalki 4 godz....XOd spotterki:Jeśli szukasz modelki do darmowej metamorfozy fryzura ,makijaż.Chętna jestem. Jestem mamą niepełnosprawnej córeczki i chciałabymzrobić coś pierwszy raz dla siebie .Poczuć się fajną osoba,podobać sięsobie i usłyszeć od znajomych,rodziny .Pięknie dziś wyglądasz .Tonapewno zmieniłoby moje życie .Może jakiś salon chciałby odmienićtaką mamusię. Jestem Gotowa.717
 –  Jestem lekko po trzydziestce. Niedawno byłamna zjeździe absolwentów, gdzie wszyscydostaliśmy albumy z naszymi dawnymizdjęciami zestawionymi z teraźniejszymi.Moja teściowa zobaczyła zdjęcia i powiedziała:,,O wow! Z biegiem lat wszyscy wyładnielioprócz ciebie. Ty jak byłaś brzydka tak nadaljesteś". Faktycznie nie dbam zbytnio o wygląd,bo najważniejsze jest dla mnie, żeby ciało,zęby, włosy i ubrania były czyste. Makijażu nierobię, a włosy obcina mi koleżanka. Teściowajest moim zupełnym przeciwieństwem. Onażyć nie może bez salonów, manicure'u,stylistów i tony kosmetyków. Jej słowa mnienie obraziły, ale zabolały. Wieczorempowiedziałam o tym mężowi, który sięwściekł! Zadzwonił do swojej matkii powiedział: ,,Mamo, nie zapominaj, żewiększość twojego piękna można zetrzećwilgotną chusteczką, a u mojej żony naodwrót, zawsze ma tak samo piękną twarz"
 –  22:08 "Ⓒ← MAMYMAMOMMamy MamomCzat firmowy23iProśba o wstawienie od koleżankiWitam wszystkie mamusie.Rozmawiałam z moja koleżanką i onapowiedziała, że jak im się urodziłydzieci to jej mąż, aby pokazać, że jekocha i że sie nie brzydzi wysmarowałsię kupką każdego z nich. Jakwróciłam do domu powiedziałam otym mężowi i powiedziałam, że też matak zrobić to mi powiedział, że jestemjakaś nienormalna i że nie będzie sięgównem smarować!! Czy to oznacza,że on nie kocha naszych dzieci? Syn 4latka i córka 5 miesięcy.
 –  Mamusie anonimowo bo są tutaj ludzie ode mnie zwioski. Sąsiedzi postawili dmuchańca, środek wsi,obok plac zabaw, wszystkie dzieci widzą.Zapytaliśmy Pana czy dzieci mogą wejść się pobawićnawet za parę groszy to nie pozwolił. Co Wy o tymmyślicie? Tylko jedno dziecko się tam bawiło, a resztadzieci z placu zabaw patrzyła smutna
55 lat: "Oddałbym wszystko,żeby znów Cię zobaczyć, mamo.." –
Za etacik w PKO, za etacik w PKN Orlen, a ostatni kęs za mamusię –
A bonusowo może jeszcze podszkolić mamusię z ortografii –  14 godz. 8Warszawa praga południePraca szuka czlowieka!!!Do mojej 3 letniej córki Natalki potrzebuje opiekunki5 dni w tygodniu 6:00-18:00Niania powinna być kobieta i miec doswiadczenie zdziecmi, umiec robic podstawowe animacje izabawy, umiec smacznie i zdrowo gotowac isprzatac. Potrzeba takze wyprowadzic psaowczarek niemiecki 3 razy w ciagu dnia oczywisciezabrac dziecko w wuzeczkuMile widziane nauka gry na jakims instrumenciemuzycznym Np kibordStawka 9zl/h netto po okresie próbnym 10zl nettoProsze wysylac cv w wiadomości prywatnejPozdrawiam
Kolejna matka roku –  Matki, mamy, mamuśki - poradyMamusie nie wiem czy dobrze robię. Zauważyłam,że mój syn uzbierał w swojej skarbonce całkiemdużo pieniędzy. Nie będę ukrywać, że ostatniotrochę gorzej nam finansowo i muszę kombinować,żeby jakoś to wszystko ogarnąć. A skoro on maw skarbonce tyle kasy to trudno odmówić sobieszansy na uzupełnienie domowego budżetu. Itak mnie uczyli, że rodzina jest najważniejsza imusimy sobie pomagać. Nie chcę, aby mój synw przyszłości musiał zmagać się z problemamifinansowymi, więc biorąc od niego w tajemnicytrochę pieniędzy po prostu pomagam mu zacząćbudować swoją stabilną przyszłość. Tak mi sięwydaje ale nie wiem...
"Za mamusię" –
 –  W jakim wieku dziecku zrobić tatuaż? (mój synewk ma 4 lata) Jaki koszt tatuażu kolorowego?-napis- Kocham Mamusie! -na brzuszku-sredniej wielkości. Wiecie to pomóżcie. oranżadka Napisano Listopad 14, chcę żeby dziecko miało pamiatkę z dzieciństwa jakąś w miare trwałą :) w dodatku miłą dla mnie

Kiedy Courtney była w ciąży, lekarz powiedział jej, że urodzi dziecko z zespołem Downa. Następnie zdecydowanie doradził przerwanie ciąży

Kiedy Courtney była w ciąży, lekarz powiedział jej, że urodzi dziecko z zespołem Downa. Następnie zdecydowanie doradził przerwanie ciąży – Dwa lata po urodzeniu dziecka napisała list do tego lekarza. Oto, co w nim zawarła: „Niedawno znajoma powiedziała mi, że kiedy jej ginekolog zobaczył jej dziecko na USG, powiedział: 'Ono jest doskonałe'. Potem, gdy jej syn urodził się z zespołem Downa, odwiedziła lekarza ponownie. Spojrzał na niego i powiedział: 'Mówiłem ci. Jest doskonały'.Jej historia mną poruszyła. Chociaż byłam szczęśliwa, że moja znajoma spotkała się z takim podejściem ze strony swojego lekarza, to jednocześnie zasmuciłam się, bo mój lekarz tak się nie zachował. Pojawiłam się u Ciebie w najtrudniejszym czasie mojego życia. Byłam przerażona, niespokojna i kompletnie zrozpaczona. Nie wiedziałam jeszcze, że dziecko jest chore i właśnie takiego wparcia potrzebowałam. Zamiast tego zasugerowałeś mi, żebym usunęła nasze dziecko. Podałam Ci jej imię i ponownie zapytałeś nas, czy rozumiemy, jak to wpłynie na jakość naszego życia, i jak trudne może być nasze życie z dzieckiem z zespołem Downa. Zasugerowałeś, żebyśmy jeszcze raz zastanowili się nad naszą decyzją o utrzymaniu ciąży.Po tym spotkaniu obawialiśmy się kolejnych wizyt. Ten najtrudniejszy okres w moim życiu, był niemalże nie do zniesienia, ponieważ nigdy nie powiedziałeś mi prawdy, że moje dziecko jest idealne.Nie jestem zła. Nie jestem zgorzkniała. Po prostu jest mi naprawdę smutno. Przykro mi, że maleńkie bijące serca, które widzisz każdego dnia, nie wzbudzają w Tobie podziwu. Przykro mi, że cudowność tych słodkich małych palców u rąk i nóg nie zawsze cię zachwycają. Przykro mi, że tak bardzo się myliłeś, mówiąc, że dziecko z zespołem Downa obniży jakość naszego życia. Jestem załamana myśląc, że mogłeś to dzisiaj powiedzieć innej mamie. Jednak najbardziej przykro jest mi dlatego, że nigdy nie spotka Cię zaszczyt poznania mojej córki.Ona nie tylko poprawiła jakość naszego życia, ale poruszyła serca tysięcy ludzi. Dała nam cel i radość i nie da się wyrazić tego żadnymi słowami. Sprawiła, że uśmiechamy się szerzej i częściej niż kiedykolwiek. Otworzyła nam oczy na prawdziwe piękno i miłość.Z tego też powodu modlę się, aby żadna inna mama nie musiała przechodzić przez to, co ja. Modlę się, abyś Ty także zobaczył teraz prawdziwe piękno i miłość w trakcie każdego badania USG. Modlę się o to, że ​​kiedy zobaczysz następne dziecko z zespołem Downa, czule schowane w łonie matki, spojrzysz na tę mamusię i powiesz jej prawdę, że: 'Twoje dziecko jest absolutnie doskonałe'”.
Na jasną skórę szansa jest, na mądrą mamusię już nie bardzo –  będę miała dziecko z murzynem co robić
 –  a potem kochane mamusię okazało się że jestem w ciąży
Ciekawi mnie, czy madki i inne socjalplusy po prostu nie wiedzą skądbiorą się pieniądze na socjale, czy zwyczajnie im to wisi, że żyją za cudze –  Cześć Mamusie! Jestem z partnerem ale niejesteśmy po ślubie, będzie nasze pierwsze dziecko.Ani on ani ja nie mamy żadnych dochodów czynależy nam się 500+? Czy trzeba być po ślubie ?

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
 –  Dej, mam horom curkeStrona satyryczna ■ 7 godz. -Jak można tak powiedzieć że nie chcedziecka dziecko to jest najukochańszy cimoże się trafić to się świętośćnajcudowniejsze skaba jakim w życiu dostałja urodziła troje dzieciaczki i jestem bardzoszczęśliwa nie narzekałam cieszyłam że mamdzieciaczki pierwszy urodził syn i potem dwiedziewczynki i jesteśmy szczęśliwą rodzinkądawają zdjęcia na Facebooku i pisze że niechce dziecka jak nie chce to oddaj którzy niemogą mieć dzieci nosiłaś dziewięć miesięcymaleństwo i urodziłaś i teraz piszesz że niechcesz dziecka nawet nie popatrzysz nakochane dzieciątko to jest skarb i się kochapodaj się terapii może coś pomoże jak możnadziecko nie na widzieć nie rozumiem tegonaprawdę warto pokochać dziecka proszępopatrzeć i może zmieni pani zdanie tegożyczę niech pani pokocha maleństwonaprawdę to jest świętość najcudowniejszeskarbie pod ciepłym serduchem proszę sięzastanowi' to jest tylko represje po porodzieda się wyleczyć tylko trzeba chcieć życzępani żeby się nad tym zastanowić żeby niecierpieć na prawdę dziecjo to skarb podserduszkiem a dziecko potrzebuje mamusie• OłŁ 589 422 komentarzeNataliaNiech ktoś mi proszę wytłumaczy. Czemubycie dejem i madką jest tak nierozerwalniepowiązane z wręcz religijną nienawiścią dointerpunkcji i gramatyki? tf% 430
Jak wyszydzić mamusię –
0:14
Mamusie też mająpoczucie humoru –
Lato 1921 roku poeta Julian Tuwim wraz z żoną spędził w Sopocie. Była tam też jego bliska krewna Ewa Drozdowska. Któregoś dnia zobaczyła pędzącego w jej stronę Tuwima. Z daleka wymachiwał telegramem i wykrzykiwał. – - Przed chwilą otrzymałem depeszę od mamusi. Jest szczęśliwa. Irenka (siostra poety, tłumaczka „Kubusia Puchatka”) się zaręczyła.- Cieszę się, ale dokąd jeszcze biegniesz?- Lecę szukać świeżego zmartwienia dla Mamusi. Wiesz przecież, że Mamusię gnębiła stale myśl, że Irenka zostanie starą panną.
I taką mamusię to ja rozumiem –