Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 207 takich demotywatorów

Dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Przygotowała dla niego prezent, którego nigdy nie zapomni

Dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Przygotowała dla niego prezent, którego nigdy nie zapomni – O tym, co zrobiła niewiernemu mężowi, napisała na swoim Facebooku:Miałam przeczucie, jak to często bywa w takich historiach, że mój mąż mnie oszukuje. Dużo sygnałów świadczyło o tym, że dzieje się coś złego. Gdy tylko dostał jakiegoś SMS-a, to śmiał się do telefonu, zresztą tak samo jak coś pisał. A gdy tylko pytałam, co go tak bawi, to odpowiadał, że pisze do swojej matki. Akuraaaaat… Ale dobra, pomyślałam sobie, że nie mogę być atencyjną wariatką i muszę mu po prostu zaufać, bo przecież o to chodzi w związku, prawda?Niestety do tego doszły nadgodziny w pracy, które miał codziennie. Zamiast po 19, do domu przychodził blisko północy. No nie wiem, czy kierownik w biurze ma aż tyle pracy. Poza tym, gdyby tak było, to stać by nas było na te wakacje, o których marzyłam…Kiedy pewnego dnia zadzwoniłam koło 21 do jego kolegi z biura, on powiedział mi, że mój mąż wyszedł dobre parę godzin temu. Kiedy spytałam go, co się dzieje, roześmiał się i powiedział, że to nic ważnego.Czarę goryczy przelał jego spacer do sklepu. Wyszedł po mleko po 23 w sobotę i uwaga… Wrócił do domu o 9 rano w niedzielę. Myślicie, że pojechał w góry po prawdziwe mleko? Biedny tak się poświęcił… No niestety nie. I to był impuls, w którym zdecydowałam: wynajmuję prywatnego detektywa. Wam też to radzę, gdy tylko coś będziecie podejrzewać.Zbliżały się jego urodziny. Miałam już dowody na to, że mnie zdradza, ale chciałam poczekać te dwa miesiące i upokorzyć go przed całą rodziną i wiem, co teraz sobie pomyślisz, że powinnam od razu się z nim rozprawić, ale ja wolałam poczekać…Spytałam mojego mężusia, co chciałby dostać na urodziny. Odparł, że nic nie chce, ale zamiast tego wysyła mnie z koleżankami na weekend, bo on i tak będzie pracować. JAAAAASNE. Wiecie, co to znaczyło? Miałam w głowie plan.Kupiłam szampana, zamówiłam ciasto. Zaprosiłam jego matkę, przyjaciół, szefa, siostrę i brata. Poprosiłam, aby w dniu urodzin stawili się w pod naszym domem. Czekałam na nich. Pojawili się w imprezowym nastroju z serpentynami i czapeczkami. Niespodzianka pełną parą, prawda?Weszliśmy do windy. Jego matka trzymała ciasto, przyjaciel szampana, a ja klucz w dłoni. Gdy winda stanęła, wysiedliśmy, otworzyłam drzwi – wszystko robiliśmy w ciszy. Po cichu zaczęliśmy skradać się do sypialni i po chwili wszyscy krzyknęliśmy:NIESPODZIANKA!Oj była i to ogromna. Mój mąż leżał ze swoją młodszą kochanką nago w naszym łóżku. Jego mama upuściła tort, szampan wystrzelił, a ja udawałam przerażoną tym, co widziałam już na zdjęciach zrobionych przez detektywa.Mój były mąż płakał, przepraszał i klęczał. Desperacko próbował znaleźć majtki, ale niestety nie udało mu się to. Nie trzeba dodawać, że satysfakcja była ogromnaOj, chyba zapamięta ten dzień na długo...
Byłem ostatnio świadkiem bardzo interesującej dyskusji. Magister socjologii dyskutował z doktorantem filozofii na temat słuszności założeń funkcjonalno-strukturalistycznej teorii systemów społecznych – Niestety, nie było mi dane wysłuchać jej do końca, gdyż przyszedł kierownik i powiedział, że płaci im za smażenie frytek, a nie za gadanie
Kierownik McDonald's wyrzuca z lokalu bezdomnego i klienta, który mu kupił jedzenie – Autor nagrania, Yossi Gallo zauważył bezdomnego w okolicy McDonald's i postanowił mu kupić jedzenie. Niestety kierownik McDonald's wezwał policję i przy ich pomocy wyrzucił bezdomnego oraz autora nagrania, kiedy ten zaczął wyrażać swoje niezadowolenie na temat ich zachowania wobec bezdomnego
 –  Wszyscy byli zgodni: problem pustych tubek mogą rozwiązać jedyniewyspecjalizowani inżynierowie z zewnątrz. Projekt przeszedł przezwszystkie standardowe etapy: ustalono budżet, wybrano potencjalnychwykonawców i wystosowano zapytanie ofertowe. Sześć miesięcy (i 25 mlnzłotych) później firmamieszczące się w budżecie i przede wszystkim wysokiej jakości. Wszyscybyli zadowoleni.miala fantastyczne rozviązanie - na czas,każda tubkę iZastosowano bardzo precyzyjną wage, która ważyłasygnalizowala dzwonkiem i migoczącymi światelkami, jeśli któraś byłalżejsza niż powinna. Gdy tak się dzialo, linia produkcyjna zatrzymywalasię, ktoś podchodzil, usuwal pustą tubkę, naciskal jeden przycisk i liniaruszala dalej. Rezultat byl taki, że z fabryki nie wyszła już ani jedna pustatubka. Brak reklamacji ze strony klientów utwierdzil szefa w przekonaniu,że wydatek 25 mln złotych się opłacil.Po miesiącu zajrzal w raport dotyczący statystyk i odkrył, że wpierwszymtygodniu liczba tubek odrzuconych przez wagę pokrywala się zprzewidywaniami, jednak przez kolejne trzy tygodnie waga nie wykrylażadnych! Tymczasem szacowana liczba pustych tubek powinna wynosić conajmniej tuzin dziennie. Na polecenie szefa inżynierowie sprawdzilidokladnie sprzęt i potwierdzili, że raport nie zawiera zadnych bledówwaga dziala bez zarzutuZaskoczony takim obrotem sprawy szef udal się do fabryki, aby nawlasne oczy sprawdzić linię produkcyjnaą oraz zainstalowaną na niej wagę.Gdy dotarl na miejsce, zobaczył, że obok rozwiązania za 25 baniek stoikosz i wiatrak wart jakieś 50 zł, który zdmuchuje do niego puste tubki.Zapytal więc kierownika zmiany, o co w tym wszystkim chodzi.- A, to? odpowiedzial kierownik Bartek, mlodzik z obslugi, postawil, bomu się nie chcialo tutaj lazić za każdym razem jak zadzwonil dzwonek.
Kierownik amerykańskiej ekspedycji filmowej Julien Bryan w Warszawie we wrześniu 1939 r.: – „Polacy! Gdyby Spartanie odżyli i zobaczyli Wasz heroizm i bohaterstwo, waleczny i dzielny ten naród schyliłby przed Wami czoło!Naród taki nie może być zwyciężony.Byłem dziś w kilku zniszczonych przez bomby domach. Widziałem zabite dzieci, kobiety, słyszałem jęki rannych… Bohaterstwo ludności cywilnej nie da się opisać słowami. Jakże dzielni muszą być Wasi żołnierze, skoro społeczeństwo przybrało postawę godną najdzielniejszego żołnierza.”
 –  BIERHALLE KOSZYKIPowiem szczerze, że tak naprawdę to nawet nie chcę mi się pisać tego postu bo jeszcze nigdy w żadnej restauracji nie spotkałem się z takim chamstwem ze strony kierownictwa ( Agata Maciejewska). Tak nazywa się ta pani, która niestety jest kierownikiem sali.Do sedna sprawy, po otrzymaniu golonki okazało się, że jest twarda, niedogotowana a przy kości surowa. Po zwróceniu uwagi na ten fakt, pseudo kierownik restauracji stwierdził że my na pewno przyszliśmy z założenia, żeby nie zapłacić. Wyjątkowa bezczelność i uwaga nie na miejscu . Po poproszeniu o korektę rachunku na którym znajdowała się golonka, kierownik sali wezwał ochronę i stwierdził, że nie chcemy płacić rachunku. Proszę sobie wyobrazić, że dyskusję na temat poprawności golonki musieliśmy przeprowadzać z ochroną obiektu. Kierownik w tym czasie po prostu oddalił się. Nie wspomniałem, że w między czasie dokonywał ważenia golonki- u nas na stoliku. Początkowa waga 1300 g zwrócone 1080, mimo tej całej zabawy kierownik nadal twierdził, że zjadłem połowę. Choć w wagę golonki też musimy wierzyć bo nie znajduje się na paragonie, widzimy tam tylko końcową kwotę.Cena golonki za którą oczywiście zapłaciliśmy- 110 zł. Po czym gestem jak za PRL, palcem wskazującym zostaliśmy wyproszeni z restauracji z informacją, że pani ma do tego prawo.Pani Agato Maciejewska tak jak pani obiecałem, za pani chamstwo i bezczelne zachowanie poinformuje pani przełożonych. Życzę Pani miłego dnia a wszystkich przestrzegam przed tą restauracją.

W typowej firmie:

 –  Dyrektor. Prawa ręka Dyrektora. Kierownik wyzszego szczebla. Prawa raka Kierownika wyzszego szczebla. pracownik tymczasowy. Nowo zatrudniony. Asystent biurowy. Główny księgowyKierownik ninzesio szczebla. Sekretarka To noblu' z innego deportonsent Firnową Koder. Sprzątaczka nr 1. Sprzątaczka nr 2 Dwa rosne deportomenty przy poduch radon. Imprezo firmowo.  Po firmowej impecie. Po robocie w domuPłotkowySobota Na rwoln lon iu leka rskiflt. Zwolniony z pracy.
Tak wygląda praca na budowie –  DyrektorPRStarszyStarszy obserwatorsiedzącyStarszyksiegowyManagerKierownikochronyDoradcaNadzorcaprojektuVIPbudowyDyrektorgeneralnyKopaczZdzichu
Kiedy chcesz wyjść z budynku, ale zobaczyłeś przed nim dwóch żuli i nie chcesz zostać kierownikiem –
Jak nazwać osobę, która okrada biednych ludzi? Brak mi słów – Nowy Sącz. Przede mną starszy, siwy pan. Zapłacił za zakupy. Ekspedientka wydała resztę. Położyła ją na taśmie przesuwającej zakupy.I NACISNĘŁA PRZYCISK PRZESUWANIA TAŚMY. Pieniądze wpadły do szczeliny. Starszy pan bezradnie popatrzył na ekspedientkę, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć po czym z rezygnacją zaczął pakować swoje zakupy.Jestem nieśmiały, ale nie wytrzymałem.Wybuchłem w duszy pierdylionem bomb atomowych.Kiedy wyciągnęła rękę, aby policzyć moje zakupy, chwyciłem ją za dłoń i powiedziałem: - "Proszę poczekać. Nie wydała pani reszty temu panu".Ekspedientka zrobiła niewinne oczęta: "Ależ proszę pana! Wydałam resztę! - od razu było widać, że spodziewała się podobnej sytuacji: "Możemy wezwać kierownika, moja kasa zgadza się co do grosza!".W skrócie: przyszedł kierownik. Obejrzeliśmy zapis kamery stanowiska. Kierownik otworzył drzwiczki na dole taśmy. Zrobił się purpurowy. Przeprosił i wydał resztę. Na podłodze pod taśmą leżało w drobniakach prawie 100zł.

Dramatyczny apel ojca: Nie ignorujcie tego głosu!

Nie ignorujcie tego głosu! –  Czy możecie interweniować w tej sprawie? Tu nie chodzi o mnie ale o dzieci oszukiwane. Treść pisma które wysłałem do Biedronki i na które nie dostałem odpowiedzi. Chętnie mogę do was przyjechać i szczegółowo omówić tę sprawę. "Szanowni Państwo. Moja ośmioletnia córka od trzech miesięcy zbierała punkty za zakupy na "świeżaki". Kiedy w końcu uzbierała ponad sześćdziesiąt naklejek i kiedy chciała odebrać swoją nagrodę to okazało się, że nagroda jest niedostępna. Innymi słowy, nie ma jej i nie można jej odebrać. Personel waszych sklepów nie wie kiedy będą i czy w ogóle będą. Podsumowując, żeby uzbierać sześćdziesiąt naklejek musiałem wydać z żoną ponad 2000 złotych. Dzisiaj pojechaliśmy z moją córką do sklepu odebrać nagrody. W Biedronce najbliżej naszego miejsca zamieszkania poinformowano nas żebyśmy się udali do innej Biedronki, mniej uczęszczanej. Udaliśmy się do Biedronki na al. Grunwaldzkiej 211 w Gdańsku. Tam też nie było świeżaków. Kiedy w końcu udało mi się skontaktować z panią kierownik to zapytałem się, kiedy będą te "świeżaki". Pani kierownik odpowiedziała mi, że nie ma pojęcia, kiedy i żebym przychodził codziennie i sprawdzał. W takim razie zapytałem się, czy jak przyjdą te świeżaki to czy mogłaby wybrane przez moją córkę dwa egzemplarze odłożyć. Usłyszałem tylko, że oni nie mają takiego obowiązku i nie robią takich rzeczy. I nic nie może w tej sprawie dla mnie więcej zrobić. Pani była bardzo uprzejma i miła. Teraz mam pytanie do Państwa, czemu zostałem oszukany i naciągnięty na zrobienie zakupów na kwotę ponad 2000 złotych i czy jest to u was normalna praktyka? Najpierw posługujecie się nieletnimi, którzy wymuszają na swoich rodzicach jak to było w moim przypadku robienie zakupów a później oszukujecie te dzieci? Czy to jest etyczne i legalne waszym zdaniem?. Nie chcę nikogo straszyć ale uprzedzam, że ja tej sprawy tak nie zostawię. Moja córka się popłakała i było mi bardzo przykro z waszego powodu. Skontaktuję się z Portalem Trójmiasto i poprzez ten portal szczegółowo opiszę praktyki naciągania i okradania rodziców i dzieci przez waszą sieć. Poza Portalem Trójmiasto postaram się skontaktować z większą ilością środków masowego przekazu. Ustalę też czy jest możliwość podjęcia jakiś kroków prawnych w stosunku do waszej sieci. Z uszanowaniem.
Kierowniku, daj złotóweczkę –
Czy to podchodzi pod mobbing? –  Dobry wieczór,Sądzę, że powinienem Pana poinformować o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce w dniu dzisiejszym około godziny 15.Postawiono przede mną trudny deadline, którego nie wykonałem. Kierownik produkcji skwitował moje niepowodzenie słowami "Spierdoliłeś nam 2,5 godziny pracy", mimo, że nie zaburzyło to rytmu pracy zespołu. Przemilczałem to, jednak skłoniło mnie do pewnych przemyśleń.Ze strony kierownika produkcji od pewnego czasu wyczuwałem pewne napięcie, może nawet wrogość. Wyznaczono mi 15 minut na przygotowanie belek, gdzie kolega Jakub, który pracuje od niecałego miesiąca wykonuje tą pracę w 29-31 minut, zaś do niego nie było zastrzeżeń.Dwie osoby posiadają przywilej podniesienia na mnie głosu - są to moi rodzice. Nie pozwolę sobie, by do tego grona dołączył mój przełożony, który dostrzega najmniejsze mankamenty w mojej pracy, zaś nie zauważa jej pozytywów.Jestem świadom, że moja praca nie była idealna, zdarzało mi się popełniać trywialne błędy, jednak charakter pracy - monotonny oraz jednostajny najzwyklej mnie nużył, proszę wybaczyć.Jednak to co się stało, gdy wróciłem pożegnać się z zespołem, jest skandaliczne i nie do zaakceptowania. Kierownik produkcji odmówił podania mi ręki. Gdy usłyszał odmowę co do podania przyczyn mojego odejścia - kazał mi opuścić pomieszczenie, uściślając - "Wypierdalać". Zignorowałem te niebywałe chamstwo i kontynuowałem pożegnalne ućiski z kolegami, jednak Pan Marek opuścił swoje stanowisko pracy, podszedł do mnie, wymownym gestem wskazał na drzwi, po czym ryknął "Wypierdalaj z hali!".Czy osoba z takim podejściem do swoim podwładnych powinna dalej pełnić swoją funkcję? Ta decyzja już należy do pana.Z wyrazami szacunku, Damian
Nigdy nie przeszkadzaj kobiecie w robieniu makijażu. Pewna pasażerka gdańskiego autobusu została skontrolowana przez "kanara". Powiedziała mu, że musi dokończyć poprawianie mejkapu, a potem dopiero kupi bilet – Następnie zaczęła się kłócić i w końcu rzuciła się na kontrolera, a potem na drugiego, który przyszedł mu z pomocą.„Została spisana, ale kiedy miała podpisać mandat odmówiła. Wtedy kontroler odszedł na bok i chciał dokończyć czynności. Kiedy kobieta zauważyła, że mężczyzna dalej coś pisze, chciała wyrwać mu bloczek. Nasz pracownik go schował, wtedy kobieta rzuciła się na niego. Zaczęła go dusić, drapać i kopać” – opowiada Grzegorz Grabowski, kierownik firmy
Emeryt otrzymał pracę w supermarkecie.Dwie godziny później został zwolnionyz niezwykłego powodu – Jego historię opisała wnuczka, której dziadek niedawno przeszedł na emeryturę. Bardzo lubił kontakt z ludźmi i ciężko było mu się przyzwyczaić do siedzenia w domu. Postanowił więc znaleźć jakąś niewymagającą pracę, aby dorobić parę groszy, ale przede wszystkim, aby utrzymać formę i kontakt z ludźmi.Mężczyzna został zatrudniony w sklepie jako osoba witająca klientówJuż po dwóch godzinach od rozpoczęcia pracy, był świadkiem, jak kobieta krzyczy na swoje dzieci i przeklina w ich obecności. Starszy mężczyzna, były wojskowy, nauczony szacunku do innych, nie miał zamiaru zignorować sytuacji.Dzień dobry, witamyPiękne dzieci, czy to bliźnięta? – pytanie to było tylko wstępem do jego uwagi, bo dzieci, chociaż podobne do siebie, ewidentnie były w różnym wieku.– Oczywiście, że nie. Starszy ma 9 lat, a młodszy 7. Czemu do cholery myślał pan, że to bliźniaki? Jest pan ślepy, czy głupi? – odpowiedziała kobieta.Nie jestem ani ślepy, ani głupi, proszę Pani.Po prostu ciężko mi uwierzyć, że ktoś poszedł z panią do łóżka więcej niż raz. Miłego dnia i dziękujemy, że wybrała pani nasz sklepZa tę uwagę kierownik musiał zwolnić starszego pana.Co sądzicie o zachowaniu tego mężczyzny? Jego historię opisała wnuczka, której dziadek niedawno przeszedł na emeryturę. Bardzo lubił kontakt z ludźmi i ciężko było mu się przyzwyczaić do siedzenia w domu. Postanowił więc znaleźć jakąś niewymagającą pracę, aby dorobić parę groszy, ale przede wszystkim, aby utrzymać formę i kontakt z ludźmi.Mężczyzna został zatrudniony w sklepie jako osoba witająca klientówJuż po dwóch godzinach od rozpoczęcia pracy, był świadkiem, jak kobieta krzyczy na swoje dzieci i przeklina w ich obecności. Starszy mężczyzna, były wojskowy, nauczony szacunku do innych, nie miał zamiaru zignorować sytuacji.Dzień dobry, witamyPiękne dzieci, czy to bliźnięta? – pytanie to było tylko wstępem do jego uwagi, bo dzieci, chociaż podobne do siebie, ewidentnie były w różnym wieku.– Oczywiście, że nie. Starszy ma 9 lat, a młodszy 7. Czemu do cholery myślał pan, że to bliźniaki? Jest pan ślepy, czy głupi? – odpowiedziała kobieta.Nie jestem ani ślepy, ani głupi, proszę Pani.Po prostu ciężko mi uwierzyć, że ktoś poszedł z panią do łóżka więcej niż raz. Miłego dnia i dziękujemy, że wybrała pani nasz sklepZa tę uwagę kierownik musiał zwolnić starszego pana.Co sądzicie o zachowaniu tego mężczyzny?
Wreszcie kierownik przestanie mi truć dupę, że niewyraźnie piszę –

Na katolickim portalu pojawiła się lista 10 najlepszych katolickich tekstów na podryw. Oczywiście z przymrużeniem oka:

 –  Wybacz moja droga, ale chyba będziesz musiała iść do spowiedzi bo skradłaś mi sercePrzepraszam bardzo, ale chyba jedno z twoich żeber należy do mnieCo taka piękna dziewczyna jak ty, robi w takiej kolejce do spowiedzi jak ta?W piśmie świętym czytamy: "głodnych nakarmić, spragnionych napoić" Co powiesz na kolację dziś wieczorem?Czuję, że mam powołanie do małżeństwa, czy mogłabyś mi z tym jakoś pomóc?O której musisz być z powrotem w niebie?Wspólnego różańca chyba nie odmówiszMój kierownik duchowy kazał mi z tobą porozmawiaćJesteś tradycjonalistką? Bo masz nadzwyczajną formęMaleńka jesteś tak słodka, że chyba muszę powstrzymać się od ciebie w wielkim poście
Zamiast jednej porządnej drogi wybudowali dwie równoległe, odgradzając je słupkami – Wrocław i gmina Kobierzyce doprowadziły do sytuacji tak absurdalnej, że nie chce się wierzyć w jej prawdziwość. Jednak efekt podjętych przez urzędników decyzji widać gołym okiem. Na granicy pomiędzy miastem, a gminą są dwie równoległe drogi, przedzielone wąskim pasem zieleni i słupkami. O sprawie poinformował TVN24 w programie „Polska i Świat”.„Oczywiście, można było wykonać jedną wspólną drogę, natomiast nie było ani propozycji ze strony miasta w tej kwestii, ani nie było takiej zgody przy naszych próbach połączenia chociaż tej naszej drogi jakimś skrzyżowaniem” – powiedział kierownik referatu dróg transportu Gminy Kobierzyce Piotr Ligas w rozmowie z TVN24.Co na to Wrocław? Okazuje się, że miasto wystąpiło do Kobierzyc z propozycją w tej sprawie. Gmina miała sfinansować w części wspólną drogę, jednak nie wyrażono zgody na takie rozwiązanie. Jak mówi urzędniczka z Wydziału Infrastruktury w Urzędzie Miasta we Wrocławiu, powodem były kwestie finansowe.Ostatecznie urzędnicy obu stron, realizując plan, doprowadzili do zbudowania dwóch równoległy dróg. Sytuacja jest jeszcze bardziej zadziwiająca, kiedy przyjrzymy się zdjęciom z materiału. Można wówczas dostrzec jak wąski jest pas, którym oddzielono dwie drogi.

Z pamiętnika pracownika

Z pamiętnika pracownika – PoniedziałekDostaliśmy komputery. To takie telewizorki z pudełkiem i kawałkiem harmonii. Fajne są.WtorekCały dzień siedzę przed komputerem. Chyba się popsuł.ŚrodaPrzyszedł nasz kierownik i włączył komputer do gniazdka.CzwartekDzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostałem się na 10 level. Ale Złotówa był lepszy. Padł na 12-tym.PiątekNie mogę przejść 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostanę na noc.SobotaRano przyszli policjanci. Żona zgłosiła moje zaginięcie. Na razie zamieszkam u Złotówy.NiedzielaBank zamknięty. Nie mogę się doczekać poniedziałku.PoniedziałekDzisiaj szkolenie. Razem ze mną idzie Złotówa i Bromba. Wykładowca załamał się już po 10 minutach. Coś jednak wynieśliśmy z tego szkolenia. Ja mam piękny komplet długopisów, a Złotówa nowy rzutnik.WtorekNareszcie mamy kserokopiarkę. Przy pierwszym uruchomieniu Złotówa naświetlił sobie oczy. Później Bromba postanowiła odbić sobie słownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarkę. I na powrót Bromby ze szpitala.ŚrodaAlarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny będzie remont WC, a nasz dyrektor będzie musiał jeszcze raz zrobić zakupy.CzwartekWypłata. Postanowiłem zaszaleć. Kupiłem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choć na drugą musiałem pożyczyć.PiątekRazem z Ziutkiem jedziemy w delegację. Niestety, mój rower ma przebite koło, więc Ziutek bierze mnie na ramę. Po drodze zatrzymujemy się na nocleg. Spanie na świeżym powietrzu ma swoje dobre strony.SobotaDelegacja bardzo się udała. Wszyscyśmy się fajnie bawili. Najgorzej będę wspominał Izbę Wytrzeźwień.NiedzielaRano okazało się, ze ukradli nam służbowy rower. Do domu wracaliśmy więc na piechotę.PoniedziałekMamy nową pracownicę. Postanowiliśmy wymyślić jej jakąś ksywkę. Po trzech godzinach intensywnego myślenia już ją mieliśmy. Nazwaliśmy ją: Nowa.WtorekNowa dzisiaj nie przyszła. Podobno zrezygnowała z pracy. To wina Złotówy. Nie każdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot dziesięciozłotowy.ŚrodaBromba wróciła ze szpitala. Ale trafił tam Ziutek ze skomplikowanym złamaniem kości śródręcza. Upadła mu jakaś kartka i poprosił Brombę, żeby się odsunęła. Wtedy ona poszła mu na rękę.CzwartekZ okazji wdrażania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazał nam pisać na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisała Bromba. Na moim też już brakuje miejsca.PiątekCzyścimy komputery. Okazało się, że kierownikowi chodziło o co innego. Za to teraz komputery w ogóle już nie działają. Może woda była za gorąca?SobotaNareszcie łykent. Zbieramy ze Złotówą grzyby. Odchodzą razem z tynkiem. Na niedzielę zostanie nam już tylko przedpokój.NiedzielaRano wpadł do nas sąsiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu będziemy mieszkać we trzech.PoniedziałekSpóźniłem się do pracy. Wszystko przez te korki. Już mi się całkiem przetarły. Będę musiał sobie kupić jakieś inne buty (Ale drugi raz już nie kupię sandałów. W zimie.).WtorekZostałem właścicielem komórki. Ze Złotówą już nie dało się mieszkać.ŚrodaZginął mój zszywacz. Nikt się nie chce przyznać. Ale ja podejrzewam Brombę. Ma nowa sukienkę.CzwartekPogodziłem się z żoną. Ziutka. Moja żąda rozwodu. Rozprawa jutro.PiątekSiedzimy z żoną przed salą rozpraw. Nagle słychać, jak sędzia krzyczy do woźnego: "Powódkę!" Idziemy do domu. Nie będzie nas sądził jakiś pijak.SobotaByliśmy na imieninach u Bromby. Strasznie się wymalowała i wystroiła. Wyglądała jak pisanka. Złotówa tak jej powiedział. Wtedy ona zaproponowała, że ugotuje mu jajka. Złotówa jakoś dziwnie zbladł. Jajek w każdym bądź razie nie było. Była kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.NiedzielaJakoś dziwnie się czuję. Dowiedziałem się również, że Bromba jest w szpitalu. U Złotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechał na ryby.PoniedziałekCiągle kiepsko się czuję. Lekarz powiedział, że to zatrucie, więc dzisiaj siedzę w domu. Postanowiłem pooglądać sobie telewizję. Niestety, wieczorem już nie mogłem nic oglądać. Sąsiedzi zasunęli zasłony.WtorekJestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Miło popatrzeć na znajome twarze. Żeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zasłaniała.ŚrodaZainstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Colą. Albo mamy straszne szczęście, albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucający monety zawsze coś wygrywają.CzwartekZąb mnie strasznie rozbolał i w nagłym przypływie odwagi poszedłem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze już nie było śladu. Wyskoczyłem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichś 5 km wyjąłem z zęba wiertło. Po jakimś czasie dogonił mnie dentysta. Samochodem. Znalazł mnie po szlaczku z części jego aparatury, jaki za sobą zostawiłem. Jej spłacanie zajmie chyba resztę życia. Moich dzieci i wnuków. Za to ząb już mnie nie boli.PiątekDla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosła jakieś zielsko w doniczkach. Złotówa jak to zobaczył, strasznie się ucieszył. Powiedział mi, że to marihuana i zaczął robić skręty. Fajny miał odlot. Po tym jak to Bromba zobaczyła. Zresztą, to nie była wcale marihuana, tylko jakieś paprotki.SobotaPoszedłem z Brombą i Złotówą do kina. Bromba przyniosła wiadro popcornu. Ale cholera nie chciała się podzielić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Po reklamach Złotówa zwymiotował, ja cały seans płakałem (choć to była komedia), a Bromba dostała zeza rozbieżnego.NiedzielaPojechaliśmy ze Złotówą na ryby. Ale smażalnia była zamknięta. Pojechaliśmy wiec do mieszkania Złotówy. Skończyło się, jak zwykle: na śledzikach i wyborowej.PoniedziałekBromba powiedziała, że napiłaby się herbaty. Ja na to, że ja też. Niestety, herbaty nie ma już od dwóch tygodni.WtorekDzisiaj Złotówa zrobił wszystkim herbaty. Była jakaś dziwna, jakby ziołowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja już liści. Przecież to jeszcze nie jesień.ŚrodaPo pracy poszliśmy z Ziutkiem na mecz. Było extra. Piłkarze początkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej połowie już bardzo szybko poruszali się po boisku. Za nimi zaś gromada kibiców. Padły też bramki. Obie. W ogóle atmosfera była bardzo gorąca. Za to cały czas schładzały nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu dużo pamiątek: policyjny kask, pałki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od ławki na plecach, wybite dwa przednie zęby, jakieś szaliki.CzwartekNudy. Gdyby Złotówa niechcący nie podpalił biurka kierownika, dzień byłby na straty. Na kierowniku długo jeszcze utrzymywała się piana. Nie tylko ta z gaśnicy.PiątekZiutek przyszedł dzisiaj bardzo wesoły. Co prawda, nie minęło jeszcze 48 godzin, ale go już wypuścili. Jutro nasza drużyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecał, że mi coś przywiezie.SobotaDzisiaj pierwszy raz w życiu leciałem. Potrącił mnie samochód. Ciężarowy. Kierowca ciężarówki bardzo się wkurzył i zaczął mocno trząść drzewem, na którym wylądowałem. Gdyby mu w międzyczasie nie ukradli wozu, kto wie, jak by to się skończyło.NiedzielaNareszcie zdjęli mnie z drzewa. Strażacy to super goście. Zabrali mnie na akcję. Nie wiem, dlaczego się śmiali. Przecież ten kot, którego zdjęli z drzewa, nie był wcale do mnie podobny
Znacie ukryty sens czołówki bajki "Reksio"? – Teraz patrzcie - kiedy lecą napisy z twórcami i Reksio coś tam robi, jak "muzyka" to wali talerzami, jak "montaż" to wycina klatkę z filmu, jak "zdjęcia" to stoi za kamerą, jak "dźwięk" - śpiewa itd. A co się dzieje jak jest kierownik produkcji i reżyser? Pierwszy przy misce, drugi przy korycie!