Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 339 takich demotywatorów

Oboje walczyli w batalionie "Kiliński" a od 10 września 1944 roku Bolesław został dowódcą 2 Kompanii Szarych Szeregów tego batalionu. Ich miłość przetrwała do dziś. Dopiero co obchodzili 74 rocznicę ślubu – Wszystkiego Najlepszego! Zdrowia i pogody ducha!
Wzruszające zdjęcie dziewczyny żegnającej się z ukochanym podbija świat – 16-letni Blake Ward był jednym z trzech nastolatków uratowanych z morza u wybrzeża Tywyn w Walii. Lekarze przez tydzień walczyli o jego życie, niestety nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych. Zanim lekarze odłączyli Blake'a od aparatury pożegnała się z nim jego ukochana, Stephanie
Ostatni dzień przed emeryturą. Syn zrobił policjantowi niespodziankę – Policja z Southbridge w Massachusetts opublikowała wzruszające nagranie ostatniego połączenia emerytowanego funkcjonariusza z centralą.Odszedł na zasłużoną emeryturę. Po 31 latach służby po raz ostatni połączył się z centralą. Wysłuchał podziękowań komendanta policji i głosem łamiącym się ze wzruszenia podziękował swoim kolegom z komisariatu i rodzinie.Kiedy wydawało się, że już po wszystkim, nagle z centrali odezwał się ktoś jeszcze.Oszołomiony policjant usłyszał swojego syna. Przyleciał z drugiego końca Stanów Zjednoczonych, żeby zrobić swojemu ojcu niespodziankę. Powtórzył formułę użytą przez komendanta policji, ale uzupełnił ją o osobiste zakończenie:"Mam zaszczyt uwolnić człowieka, który poświęcił tak wiele swojego czasu dla nas wszystkich, aby mógł spędzić resztę życia, odkrywając nowe piwa rzemieślnicze, zwiedzając ten piękny kraj, a co najważniejsze, pławiąc się w chwale"
I na twarzy od razu pojawia się uśmiech –

Kobieta poprosiła o poradę jak sobie poradzić ze stratą bliskiej osoby. Odpowiedź starszego mężczyzny poruszy każdego

Kobieta poprosiła o poradę jak sobie poradzić ze stratą bliskiej osoby. Odpowiedź starszego mężczyzny poruszy każdego – Każdy początek ma też swój koniec. Każde powitanie kiedyś będzie miało też i pożegnanie. Wszyscy jesteśmy świadomi przemijania i tego, że nasz czas na tym świecie jest ograniczony.Niestety ta świadomość wcale nie pomaga radzić sobie ze stratą kogoś kogo kochaliśmy. Śmierć jest zawsze bolesna dla bliskich i każdy człowiek stara się radzić sobie z nią tak jak umie. Pewna kobieta, pogrążona w żałobie po śmierci bliskiej przyjaciółki, postanowiła zwrócić się o pomoc do innych użytkowników internetu na forum internetowym Reddit. Napisała: "Moja przyjaciółka zmarła, a ja nie wiem co mam robić."Wielu internautów podzieliło się z anonimową dziewczyną swoimi doświadczeniami, wielu składało jej kondolencje. Jednak jedna z odpowiedzi jest tak poruszająca, piękna i prawdziwa, że chcieliśmy się nią z wami podzielić. Jest to też odpowiedź, która dostała największy oddźwięk ze strony innych użytkowników.Pewien starszy mężczyzna tak odpisał: " No dobrze. Jestem stary. A to oznacza, że przeżyłem (jak na razie), a wielu ludzi, których znałem i kochałem nie przeżyło. Straciłem przyjaciół, najlepszych przyjaciół, znajomych, współpracowników, dziadków, mamę, krewnych, nauczycieli, mentorów, uczniów, sąsiadów i wiele innych osób. Nie mam dzieci i nie mogę sobie wyobrazić bólu jaki towarzyszy stracie dziecka. Ale chciałem dołożyć swoje dwa grosze." "Chciałbym móc ci powiedzieć, że się przyzwyczaiłem do śmierci innych. Nie przyzwyczaiłem się. Nie chcę tego robić. Za każdym razem gdy ktoś kogo kocham umiera, wydziera to we mnie dziurę, bez względu na okoliczności. Nie chcę by "nie miało to znaczenia". Nie chę by było to coś co po prostu przemija. Moje blizny są świadectwem mojej miłości i związku z drugą osobą. A jeśli blizna jest głęboka, to znaczy że taka też była miłość. I niech tak będzie" "Blizny są świadectwem życia. Blizny są świadectwem, że potrafię mocno kochać i zostać trafionym, a potem mogę się pozbierać i kontynuować żyć i kochać. A tkanka, która powstaje w miejscu blizny jest silniejsza niż poprzednio. Blizny są świadectwem życia. Blizny są brzydkie tylko dla tych, którzy nie mogą na nie patrzeć."A co do żałoby, zobaczysz, że przychodzi falami. Gdy statek zatonie, toniesz, a dookoła toną pozostałości statku. Wszystko dookoła przypomina ci jak piękny i wspaniały był to statek, a teraz go nie ma. A jedyne co możesz zrobić to unosić się na wodzie. Znajdujesz coś co było na statku i przez chwilę dzięki temu łatwiej ci się unosić na wodzie. To może być przedmiot. Może to jest wspomnienie albo fotografia. Może to drugi człowiek, który też się unosi na wodzie. Przez chwilę, jedyne co możesz zrobić to unosić się na wodzie. Przeżyć." "Na początku, fale mają 30 metrów wysokości i walą w ciebie z ogromną siłą. Przychodzą co 10 sekund, a ty nawet nie masz czasu złapać oddechu. Jedyne co możesz zrobić to starać się unosić na wodzie. Po jakimś czasie, może tygodniach lub miesiącach, zauważysz, że fale wciąż mają 30 metrów, ale przychodzą z mniejszą częstotliwością. Gdy przychodzą wciąż zalewają cię całkowicie." "Ale w międzyczasie możesz oddychać, możesz funkcjonować. Nigdy nie wiesz co wywoła wspomnienie. Może to być piosenka, może zdjęcie, może jakieś miejsce, albo zapach kubka z kawą. To może być cokolwiek... A fale cię zmywają. Pomiędzy falami jest wciąż życie"."Trochę później, a jest to zależne od osoby, zobaczysz, że fale opadają, mają 20 metrów. Może 15 metrów. Wciąż przychodzą, ale nie tak często. Jesteś w stanie je zobaczyć wcześniej. Rocznica, urodziny, Święta Bożego Narodzenia, albo lądowanie w Chicago. Jesteś w stanie to przewidzieć w większości przypadków i przygotować się". "A gdy fala cię zakrywa, wiesz że to minie, że przeżyjesz. Wyjdziesz na drugi brzeg. Cała przemoczona, wciąż mocno trzymając kawałek statku, ale wyjdziesz." "Posłuchaj starego faceta. Fale nigdy nie ustaną i jakoś nigdy nie będziesz chciała by ustały. Ale nauczysz się radzić sobie z nimi. Będą też przychodzić inne fale. Z nimi też sobie poradzisz. Jeśli będziesz mieć szczęście to będziesz miała dużo blizn od mnóstwa ludzi, których kochałaś. Bardzo dużo rozbitych statków"
Kobieta spytała syna sąsiadów dlaczego odwiedza jej babcie 5 razy dziennie. Usłyszała odpowiedź, którą zapamięta na zawsze – Darrien Middleton pracuje w oddziale ratunkowym w szpitalu. Jej praca jest ciężka, ale ona uwielbia pomagać innym.W idealnym świecie Darrien z pewnością poświęcała by każdą chwilę by opiekować się swoją schorowaną babcią Wilmą. Ale niestety rzeczywistość jest daleka od idealnego świata.Dwa lata temu lekarze przedstawili Wilmie wstrząsającą diagnozę. Kobieta miała nowotwór płuc. Musiała przejść operację usunięcia płuca. Nie trzeba dodawać, że dojście do sił zajęło starszej kobiecie sporo czasu. Niestety pół roku później lekarze znowu nie mieli dobrych wieści. Tym razem koszmar wrócił w postaci nowotworu piersi.Darrien nalegała by babcia przeniosła się do niej do mieszkania. W ten sposób wnuczka mogłaby jeszcze więcej czasu poświęcić na opiekę nad chorą. Niestety babcia Darrien jest bardzo uparta i nie chce opuścić domu w którym spędziła ostatnie 38 lat życia. Na szczęście jest ktoś kto odwiedza Wilmę kilka razy dziennie. Darrien sama mówi, że pracuje bardzo dużo w szpitalnym oddziale ratunkowym, a dodatkowo jeszcze się uczy. Mimo tego stara się jak najczęściej wpadać do babci.Tutaj w historii pojawiają się kochani sąsiedzi staruszki. Często przychodzą do kobiety i pytają się jak się czuje. To oni też dali jej dużo siły gdy przechodził chemio i radioterapię. Ale jeden z sąsiadów zasługuje na szczególne podziękowanie. 7-letni Caleb przychodzi do Wilmy 5-6 razy dziennie. Caleb mieszka ze swoją babcią, tatą i dwoma braćmi w domu obok. Wilma często częstuje Caleba czymś do jedzenia. Gdy Darrien spytała czemu tak często odwiedza Wilmę powiedział, że chce sprawdzić, że Wilma budzi się ze swoich drzemek. Jak Darrien przyznaje chłopak bardzo mocno zaprzyjaźnił się z jej babcią. Wilma uwielbia jego towarzystwo. Widać, że Caleb pochodzi z domu, w którym było dużo miłości. Stąd też tak wielka empatia w tym młodym chłopcu, który chyba jeszcze sam nie jest w stanie ocenić jak dużo szczęścia i radości daje innym ludziom This kid comes and visits my grandmother everyday... 4-5 times a day. He just told me it was to check on her, to make sure she wakes up from all her naps... my heart can't take this

Zdjęcia, które dają porządnego kopa, aby poruszyć twoją wyobraźnię

Zdjęcia, które dają porządnego kopa, aby poruszyć twoją wyobraźnię –
Kuba nie mówi, lecz komunikuje się z otoczeniem pisząc, a to co pisze jest ważne i wzruszające –  Przybędza, dn. 2 kwietnia 2018r. Droga klaso i cała szkoło! Lubię Was i myślę o Was często w domu. Jesteście fajni i gotowi nieść pomoc. Będę za Wami tęsknił po szkole podstawowej. Dla mnie autyzm jest estetycznym zaburzeniem. Znaczy - robisz coś innego niż chcesz — np. skaczesz, a nie chcesz skakać. Ale skaczesz, bo musisz, chociaż wiesz, że to głupio wygląda. W ogóle estetyka jest ważna. Ja nie lubię bałaganu, dlatego na lekcji zapinam Wasze piórniki, a na przerwie układam buty. A teraz opowiem Wam, w czym autyzm mi pomaga. Mam dobrą pamięć, szybko czytam. Potrafię przeczytać książkę w jedną godzinę. Co jest dla mnie ważne? Ważne jest, aby mi pomagać w trudnych sytuacjach np. kiedy mam zły humor albo źle się czuję. Wtedy głupio się zachowuję — krzyczę, biegam, zatykam uszy. Proszę Was, nie gapcie się wtedy na mnie, bo jest mi wstyd. Pozdrawiam Was! Kuba

Wzruszające zdjęcia kiedyś i dziś, które pokazują, że czas płynie, ale uczucia pozostają te same (17 obrazków)

Aktorka Alżbeta Lenska przeszła poważną operację mózgu. Kilka dni temu jej mąż prosił o modlitwę za nią. Teraz aktorka ma się już dużo lepiej i zamieściła na Instagramie wzruszający wpis:

Aktorka Alżbeta Lenska przeszła poważną operację mózgu. Kilka dni temu jej mąż prosił o modlitwę za nią. Teraz aktorka ma się już dużo lepiej i zamieściła na Instagramie wzruszający wpis: – Pamiętacie że mój ostatni głos dotyczył optymizm? Zawsze to robił, nawet jak coś nie wychodziło albo coś było inaczej zawsze szukałam czegoś pozytywnego i dobrego myślenia...W tamtym tygodniu we wtorek 15.05 wieczorem pojechałam grać spektakl „Kontrabanda” do warszawskiego teatru Komedia. Zagrałam jeden akt, trochę byłam spięta, ale się podobało, kurtyna upadła, widownia poszła na przerwę, my w kulisach śmialiśmy się z tego co wyszło. Potem poszłam po schodach do garderoby i stało się nic czego się spodziewałam...Coś strzeliło w głowie, nie mogłam oddychać, przewróciłam się, wyłam z bólu, nie wiedziałam co się dzieje...Jak przez mgłę pamiętam, że karetka przyjechała po mnie, byłam załamana, że inspicjent wyszedł na scenę i nie wiem co powiedział, ale odwołał drugi akt, a ludzie klaskali...Nic nie pamiętam, karetki, przyjęcia, badania, ale pamiętam ze szpitala jedną rzecz - lekarz podszedł do mnie i czekał aż będę go słyszeć, za nim widziałam Rafała załamanego. Powiedział - pękł Pani tętniak w głowie, który całą krwią zalał Pani głowę, musimy operować natychmiast, nie wiem czy przeżyje Pani, a jeśli przeżyje, nie wiem co będzie. I wiecie co..? Pierwszy raz nie myślałam optymistycznie...płacząc kazałam Rafałowi przekazać Zosi i Antkowi „że ich kocham i niech im to przekaże”...Nie chce Wam mówić co czułam, co przeżyłam i ile bólu i cierpienia przeżyłam, ale powiem Wam jedno - myślałam, że mnie straci mój mąż. Znamy się 12lat, próbujemy od zawsze się dogadać...Rafał jest przeciwieństwem mnie!!! Wiem, że to brzmi dziwnie, ale zawsze się zastanawiałam czy On się zmieni??? Teoretycznie jest idealny, a prywatnie czasami nie jest pewien siebie i zły jest na mnie, że nie rozumiem tego...Kocham go, a z drugiej strony nie mogłam mieć siły rozumieć. Czułam, że On jest idealny, a Ja gorsza...We wtorek jak usłyszałam, że co się stało kazałam ucałować dzieci i byłam gotowa...I wiecie co??? Byłam pewna, że Bóg zrobi co trzeba!! Okazało się, że po tych strasznych dniach, powoli zaczęło się dobrze robić...Miałam słaby kontakt, ale pamiętam na OIOMIE, kiedy czułam się, że chwilę mówię, widząc Rafała mówiłam „MASZ BYĆ Z SIEBIE SZCZĘŚLIWY”! Nie ważne czy będę żyć, ale Tobie już wystarczy, masz robić to co robią szczęśliwi ludzie, weseli ludzie i się uśmiechać! I wiecie co? Przez chwilę myślałam, że to koniec, po chwili się jednak polepszyło, a teraz jest pełen optymizm:-)Dlaczego to piszę? Urodziłam się na nowo!! Jestem uśmiechnięta, pozytywna i mówię Wszystkim z którymi rozmawiałam - trzeba być uśmiechniętym!!! Trzeba robić co się chcę, trzeba robić to o czym się marzy, nawet coś o czym się myśli, bo życie jest piękne:-)Kocham mojego męża i robimy wszystko razem!!! Kocham moje dzieci i nagle mam luz, żeby one się nie przejmowały i były szczęśliwe, czasem słuchając tego o co czasem proszę. Z kim nie rozmawiam, a kogo znam mówię - rób szczerze to czujesz, co wiesz, czego pragniesz nie ma sensu czekać!!! Nigdy nie wiesz co się z życiem stanie, dlatego rób TO CO CZUJESZ!! Dziękuję Bogu i Wam za dobrą energię, myślę i wsparcie - Jestem z Wami i jestem lepsza niż wcześniej:-)Wyglądam dziwnie, nie chodzę jeszcze, wszystko po powoli się dzieje, ale wiecie co? Jestem SZCZĘŚLIWA:-) Jestem dobra i mówię Wam jedno - POZYTYWIZM to coś co polepszam Wam wszystkim, Wy też tak potraficie:-)Dziękuję Wam, rodzinie i genialnej szpitalnej ekipie! Wszystko będzie dobrze, a dziś obchodzicie genialny dzień mamy. Ja jeszcze jestem w szpitalu, ale jestem uśmiechnięta, mój mężuś postanowił zrobić coś genialnego dla dzieci zamiast mnie, zaprosił ludzi i spędzą wspaniałą sobotę czyli Dzień Matki! Chyba mój pozytywizm zaczyna działać ;-)

Wzruszające zdjęcia kobiet przed i po narodzinach dziecka (25 obrazków)

Ksiądz zorganizował komunię tylko dla jednego dziecka. Dla chorego na raka Stasia – Duchowny z Osiecznej w województwie kujawsko-pomorskim zdecydował się na piękny gest. Zorganizował choremu na raka chłopcu komunię. Ośmioletni Staś nie mógł przystąpić do niej razem z innymi dziećmi ze względu na stan zdrowiaDla księdza Tadeusza Wandtki było to najbardziej wzruszające wydarzenie w życiu. Zorganizował mszę specjalnie dla Stasia Ossowskiego, podczas której ośmiolatek przyjął pierwszą komunię Mówiłem z trudem. Wzruszenie odbierało mi głos - przyznał duchownyUdało się wszystko zorganizować - przystroić kościół, zawiadomić rodzinę, kupić prezenty i powiadomić księdza. Przybyło sporo gości. Na mszy zjawili się wszyscy mieszkańcy miejscowości i cała klasa StasiaNie wiem, jak ci ludzie to zrobili, że przygotowali się z prezentami, kwiatami i życzeniami, bo wszystkie sklepy były zamknięte - podkreślił proboszczI dodał: - Mam nadzieję, że Staś będzie to kiedyś opowiadał swoim dzieciom
To ogłoszenie z dworca wbija w fotel. "Szukam kogoś, kto mnie adoptuje" – Na dworcu autobusowym pojawiło się ogłoszenie, które wzruszyło tysiące osób. Zdesperowany 85-latek tak bardzo bał się samotności, że postanowił poszukać rodziny adopcyjnej.W ciągu 85 lat przeżył wojnę i rewolucję kulturalną. Zdążył też założyć rodzinę, pracował w instytucie naukowym. Cieszył się życiem do momentu, aż jego żona umarła."Samotny staruszek po 80. roku życia. Potrafi robić zakupy, gotować, i dbać o siebie. Bez żadnej przewlekłej choroby" - napisał na ogłoszeniu, które powiesił na dworcu, nieopodal którego mieszka. Dalej wyjaśnił, że nie chce iść do domu opieki. "Mam nadzieję, że jakaś dobroduszna osoba lub rodzina adoptuje mnie" - dodał.I choć wielu osobom może się wydawać, że postąpił bardzo desperacko, pomysł z ogłoszeniem przyniósł pewne pozytywy.Zdjęcie ogłoszenia trafiło do internetu. Do 85-latka zaczęły zgłaszać się organizacje pomagające osobom samotnym. Staruszek zaprzyjaźnił się także telefonicznie z młodym wojskowym, ale niestety wkrótce zmarł.Ta informacja wstrząsnęła jego najstarszym synem, który przyleciał do ojca z Kanady, tuż po tym, jak znalazł w mediach społecznościowych wzruszające ogłoszenie. Mężczyzna utrzymuje, że nie wiedział o samotności ojca, podobnie z resztą jak dwójka jego braciSmutna prawda...
Jego kolega ze szkoły powiedział mu, że nikt nie powie mu sto lat z powodu jego choroby. Tak wyglądały jego 11. urodziny. –
Ojciec panny młodej zmarł 10 lat temu, a jego serce zostało wszczepione innemu mężczyźnie. Ten sam mężczyzna poprowadził pannę młodą do ołtarza. –
 –
Wzruszająca historia znaleziona w internecie: – Stojąc w kolejce w sklepie zauważyłem przed sobą małą, pomarszczoną babcię, ledwo widzącą, która drżącymi rękami mocno przyciskała do piersi niewielką torebkę z dzianiny. Próbowała zapłacić za 3 produkty - chleb, mleko i kawałek kiełbasy, niestety miała p, sobie tylko 7 rubli (do zapłaty było 10). Sprzedawca był bardzo nieuprzejmy wobec niej, a babcia niezbyt radziła sobie z tą sytuacją i była dość zagubiona. Powiedziałem na głos do sprzedawcy co o nim sądzę i położyłem na ladzie 10 rubli. W tym momencie moje serce zaczęło bić tak mocno, że złapałem tę staną kobiecinę za rękę, a ona spojrzała w moje oczy widać było, że nie wiedziała dlaczego to zrobiłem. Wróciłem z nią do półek z towarami i zacząłem po drodze wrzucać do koszyka wszystkiego po trochu co uważałem za potrzebne: mięso, kości do zupy, jaja, pieczywo, a ona w milczeniu wolno podążała za mną. Wszyscy w sklepie się na nas patrzyli. Podszedłem do owoców i spytałem się co lubi. Spojrzała się na mnie, ale nie odpowiedziała, wziąłem więc wszystkiego po trochu. Podszedłem z nią do kasy, a ludzie stojący w kolejce ustąpili nam miejsca. Wyszedłem z babcią ze sklepu, wciąż trzymając jej rękę. Zauważyłem, że ta podstarzała kobieta popłakała się. Zapytałem się, gdzie ją podwieźć, ona wówczas zaproponowała mi herbatę. Poszliśmy do jej bardzo skromnego mieszkania, na stole postawiła ciastka na talerzu i szklankę gorącej herbaty. Te sytuacja uświadomiła mnie, jakie życie prowadzi wielu starszych ludzi, zapomnianych przez społeczeństwo, bez rodziny i przyjaciół. Wróciłem do samochodu. Płakałem 10 minut. Na pamiątkę tej sytuacji zrobiłem jedno zdjęcie w pokoju tej staruszki

Nikt nie ustąpił miejsca niewidomemu mężczyźnie w pociągu

Nikt nie ustąpił miejsca niewidomemu mężczyźnie w pociągu – Przygotowujemy się do podróży na Marsa, ale nie możemy okazywać przyzwoitości tym, którzy zostali źle potraktowani przez los. 37-letni niewidomy mężczyzna poczuł się zdruzgotany, gdy londyńscy pasażerowie w ciasnym pociągu nie wpuścili na miejsce jego i jego psa przewodnika.„Ludzie potrafią być tacy samolubni, udają, że nie widzą ani nie słyszą, gdy pytam, czy jest wolne miejsce.”„Jest to bardzo upokarzające, gdy staram się znaleźć coś, czego mogę się trzymać, aby było to także wygodne dla mojego psa przewodnika. To bardzo wzruszające, czasem łzy spływają po mojej twarzy. Życie jest wystarczająco trudne.”Był lekarzem na pogotowiu ratunkowym, zanim stracił wzrok.„Utrata wzroku była bardzo straszna.” – dodał mężczyzna. „Jeśli podróżuję komunikacją miejską, czasami jestem jak przerażony mały chłopiec.” Tym razem twierdzi, że był zmuszony stanąć plecami do drzwi, podczas gdy pies wciąż ślizgał się na mokrej podłodze pociągu.„Ludzie mają dużo miejsca, by się przesunąć, lub ustąpić miejsca, ale wydaje mi się, że oni uważają, że zabawne jest bycie niewidomym”„Pewna pani powiedziała nawet, że powinienem przeprosić ją, za wstrzymywanie ruchu”A czasami jeden mały akt dobroci potrafi całkowicie odwrócić sytuacjęSmutne...
W chilijskim mieście Iquique uczczono pamięć psa, który od ponad dziesięciu lat pełnił rolę "woźnego" w miejscowej jednostce straży pożarnej – Negro ("Czarny"), jak się wabił pies, kochał strażackie życie. Gdy jego koledzy jechali gasić pożar, dzielnie pilnował ich rzeczy, w nocy stróżował, a każdego ze strażaków witał radosnym merdaniem ogona. Wszyscy tak bardzo przyzwyczaili się do obecności Negra, że gdy nadszedł jego czas po 14 latach wspólnego dzielenia obowiązków i przyjemności, nie mogli się z tym pogodzić...Na oficjalnej stronie straży pożarnej z Iquique pojawiła się ta oto informacja: "Dzisiejszego popołudnia jeden z naszych kolegów opuścił nasze szeregi. Dziękujemy za wszystkie lata, w których z nami byłeś. Zapamiętamy Cię na zawsze". Wzorowy strażak na czterech łapach doczekał się też godnego pogrzebu. Przejdźcie na drugą stronę, by zobaczyć, jak dużo osób chciało pożegnać psiaka.Pożegnanie wiernego przyjaciela przyciągnęło tłum ludzi, nie tylko strażaków, ale i wszystkich, którzy mieli okazję poznać Negro.Strażacy dostali zgodę na pochowanie Negro na działce należącej do jednostki. Dodatkowo zasadzono tam drzewo
Wzruszające słowa 104-letniego żołnierza powstania warszawskiego do 10-letniej dziewczynki – W niedzielę 104. urodziny świętował płk. Kazimierz Klimczak. Z tej okazji odbyła się uroczysta msza dziękczynna. Po mszy do pułkownika podeszła 10-letnia dziewczynka. Klimczak powiedział jej: „To dla Ciebie walczyłem”. Panie pułkowniku, jest Pan nie tylko bohaterem, ale i wzorem dla przyszłych pokoleń.