Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 36 takich demotywatorów

27-latek z lubuskiego przelał "amerykańskiej żołnierce" łącznie 14 tysięcy złotych - tyle miały wynosić koszty jej przewozu do Polski. Kobieta w zamian miała wysłać mężczyźnie czek na 215 000 dolarów i zamieszkać z nim w Polsce –
"Ten 14-latek przyszedł do mnie z kosiarką i zapytał, czy może skosić mój trawnik za $5. Cóż, ze względu na swój charakter, musiałem go zapytać, dlaczego chodzi po domach i pyta się, czy może skosić trawnik? – Odpowiedział mi: "Chciałbym jutro zabrać dziewczynę na kolację i brakuje mi pieniędzy." Postanowiłem mu pomóc i pochodziłem po sąsiadach popytać, czy nie mają jakiejś pracy do wykonania. Chłopak wylał 7. poty tego dnia, ale zarobił wystarczająco dużo, aby nie tylko zabrać dziewczynę na kolację, ale i kupić jej kwiaty.Tak się cieszę, że taka postawa jeszcze istnieje. Mam nadzieję, że będzie żywa dla przyszłych pokoleń. Jestem pod wielkim wrażeniem rodziców, którzy wychowują tego chłopaka. Świetna robota!" ΝΟΜΙΣΙ1082
Jak na standardy Kościoła to i tak dziwne, że nie zgłosił policji, że ratownicy medyczni zakłócają mszę –  77-latek umierał w kościele. Ksiądz nawet nieprzerwał nabożeństwaDzisiaj, 09:14f FACEBOOKTuż przed rozpoczęciem uroczystości pogrzebowych w kościele w Ostrowie Wielkopolskim zasłabł 77-latek.Służby przybyły na miejsce i w kościele reanimowały mężczyznę, co nie przeszkodziło księdzu rozpocząć iprzeprowadzić nabożeństwa. Mężczyzna zmarł, po czym proboszcz parafii próbował się tłumaczyć. "To niebyło widoczne. Zabezpieczyli miejsce parawanem" - mówił "Gazecie Wyborczej".TWITTERE-MAILKOPIUJ LINKGround Picture / Shutterstock
 –  104-2208R 88414 SKUPSK2122592-0
14-latek kierował autem w Wałbrzychu. Policji pokazał legitymację szkolno-przedszkolną – 14-latek po zatrzymaniu pokazał mundurowym legitymację szkolną jednego z wałbrzyskich zespołów szkolno-przedszkolnych. Na miejscu pasażera siedział jego ojciec.Mandatem w wysokości 300 zł został ukarany ojciec. Sprawa została też skierowana do sądu rodzinnego daia urodzenianer PESELzanilcazkały wLEGITYMACJASZKOLNAdziennikdziennik.walbrzych.plPOLICJA
Chłopak przyjechał z Ełku do Warszawy i kręcił się wokół szkoły, do której chodzi dziewczyna. Po jakimś czasie zainteresowała się nim Straż Miejska, 14-latek wytłumaczył funkcjonariuszom, że się zakochał i jako dowód pokazał misia, którego chciał wręczyć – Strażacy bardzo ładnie się zachowali. Inspektorka Justyna Faltynowska przyznała, że wzruszyła się postawą chłopaka, ale musiała zadzwonić do jego mamy, czy chłopak nie uciekł z domu. Okazało się, że mama wie o wyjeździe, zgodziła się na niego pod warunkiem, że 14-latek tego samego dnia wróci do domu. Chłopiec zorientował się jednak, że może mu braknąć pieniędzy na bilet powrotny do domu, wtedy strażniczka wyjęła pieniądze z portfela i dała chłopakowi, by miał też na jakąś kanapkę, bo koc i termos z herbatą miał w plecaku
"Pieniądze zarobiłem sam, pomagając w domu i pracując w myjni samochodowej. Ale kiedy zobaczyłem, jak cierpią ukraińskie dzieci, postanowiłem kupić dla nich słodycze i zanieść je do ambasady" –
Turecki mężczyzna zakażony koronawirusem jest na kwarantannie od 14 miesięcy. W tym czasie miał 78 pozytywnych testów – U chorego na białaczkę mężczyzny zakażenie koronawirusem po raz pierwszy zdiagnozowano w listopadzie 2020 roku. Muzaffer Kayasan trafił wtedy do szpitala, z którego został wypisany po dwóch tygodniach. Mężczyzna wrócił do swojego domu w Stambule, gdzie miał poddać się samoizolacja, aż do pełnego wyzdrowienia.Rzeczywistość nie była jednak dla niego łaskawa. Mimo, że od zakażenia minęło 14 miesięcy, mężczyzna cały czas przebywa na kwarantannie. W tym czasie Turek miał wykonanych 78 testów, które za każdym razem dają wynik pozytywny. Oznacza, to, że od ponad roku mężczyzna jest ciągle zainfekowany wirusem SARS-COV-2. Według tureckich mediów może to być rekordowy okres zakażenia koronawirusem. Zdaniem lekarzy problem mężczyzny wynika z jego słabego systemu odpornościowego spowodowanego białaczką. Mimo braku objawów choroby, 56-latek jako osoba zakażona, spędził dziewięć miesięcy w szpitalu i kolejne pięć miesięcy na samoizolacji w domu.
Michael Kearney. Genialny milioner. Najmłodszy, bo zaledwie dziesięcioletni magister w USA. Jako 17-latek był już uniwersyteckim wykładowcą – Pierwsze słowa Michael wypowiedział jako czteromiesięczne niemowlę, gdy miał pół roku, poinformował swojego pediatrę:„Mam zapalenie lewego ucha”W wieku dziesięciu miesięcy nauczył się czytać, maturę zdał jako sześciolatek, a w wieku 14 lat obronił magistra biochemii, mając 18 lat dołożył do tego taki sam stopień z informatyki. Michael zaczął przekładać swoją wiedzę na pieniądze. Brał udział w różnych teleturniejach. W 2008 roku został milionerem, wygrywając w Entertainment Tonight inkasując 1000000 dolarów Pierwsze słowa Michael wypowiedział jako czteromiesięczne niemowlę, gdy miał pół roku, poinformował swojego pediatrę: „Mam zapalenie lewego ucha”. W wieku dziesięciu miesięcy nauczył się czytać, maturę zdał jako sześciolatek, a w wieku 14 lat obronił magistra biochemii, mając 18 lat dołożył do tego taki sam stopień z informatyki. Michael zaczał przekłądać swoją wiedzę na pieniądze. Zaczał brać udział w różnych teleturniejach. W 2008 roku został milionerem, wygrywając w Entertainment Tonight inkasując 1000000 dolarów
Tak 14-latek uczesał się do szkoły – Ma 14 lat i dłuższe włosy. Zdecydował się na wygolone boki i tak już się nosi od dwóch lat. Włosy i boki podcina mu regularnie mama. W końcu chłopak zdecydował się na zaplecenie włosów w warkocze, bo tak jest mu w szkole nad zeszytami wygodniej. Do tego jest kapitanem szkolnej drużyny rugby, więc tym bardziej spięte włosy są lepszym rozwiązaniem. Okazuje się, że nie dla wszystkich.W poniedziałek przyszedł do szkoły w warkoczach "dobieranych" i po 40 minutach został poproszony przez nauczycieli o opuszczenie sali i przejście do "pokoju refleksji". W tym miejscu uczniowie kontynuują lekcje w pojedynkę i zazwyczaj mają okazję na przemyślenie swojego złego zachowania. Chłopak ponoć złamał regulamin ubioru w szkoleCo więcej, chłopak nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, nigdy nie dostał uwagi, zawsze ma nienagannie przygotowany mundurek i lekcje Ma 14 lat i dłuższe włosy. Zdecydował się na wygolone boki i tak już się nosi od dwóch lat. Włosy i boki podcina mu regularnie mama. W końcu chłopak zdecydował się na zaplecenie włosów w warkocze, bo tak jest mu w szkole nad zeszytami wygodniej. Do tego jest kapitanem szkolnej drużyny rugby, więc tym bardziej spięte włosy są lepszym rozwiązaniem. Okazuje się, że nie dla wszystkich.W poniedziałek przyszedł do szkoły w warkoczach "dobieranych" i po 40 minutach został poproszony przez nauczycieli o opuszczenie sali i przejście do "pokoju refleksji". W tym miejscu uczniowie kontynuują lekcje w pojedynkę i zazwyczaj mają okazję na przemyślenie swojego złego zachowania. Chłopak ponoć złamał regulamin ubioru w szkoleCo więcej, chłopak nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, nigdy nie dostał uwagi, zawsze ma nienagannie przygotowany mundurek i lekcje
14-letni Ernest zginął próbującratować żeglarzy porażonych prądem – Jak czytamy na rmf24.pl na rzece Pisie w Piszu łódź zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia. W wyniku porażenia prądem do wody wpadł sternik łodzi i jeden z członków załogi.Ich wołanie o pomoc usłyszał przechodzący obok 14-latek - od razu wskoczył do rzeki i ruszył na ratunek. Jednego z poszkodowanych odwrócił twarzą do góry i położył na kamizelkach ratunkowych. Niestety nagle doszło do ponownego wyładowania elektrycznego. Chłopca poraził prąd i wpadł do wody. Strażacy znaleźli go po godzinie poszukiwań na dnie rzeki.Spoczywaj w pokoju Mały Wielki Bohaterze!
Wielkie brawa dla 14-latka, który uratował człowiekowi życie – 14-latek jechał rowerem w rejonie rzeki Cybina w Poznaniu. W pewnym momencie zauważył mężczyznę ubranego w strój kolarski leżącego w zaroślach. Natychmiast zatrzymał się, podbiegł i udzielił mu pomocy. Ocucił poszkodowanego, wezwał pomoc medyczną i poinformował jego bliskich o tym zdarzeniu. Zaopiekował się 40-latkiem do przyjazdu pogotowia. Dzisiaj otrzymał podziękowania od Szefa poznańskich policjantów i jego Zastępcy za bohaterską postawę godną naśladowania. Brawo Michał, wielkie gratulacje! Trzymamy kciuki za realizację marzeń o zostaniu lekarzem
Kończy studia i planuje doktorat. 14-letni geniusz z Lublina – O Kamilu Wrońskim z Lublina głośno było już pięć lat temu,gdy zaczynał studia na Politechnice Lubelskiej jako… 9-latek! 14-latek obecnie kończy studia i planuje już doktorat. Kamil Wroński jest najmłodszym studentem w Polsce.Zajęcia na uczelni Kamil musi łączyć z lekcjami w liceumi podstawówce
 –  4 latek: "Mamo, kocham Cię"12 latek: "Dobrze, dobrze mamo"14 latek: "Mama mnie wkurza"18 latek: "Wyprowadzam się!"25 latek: "Mamo, miałaś rację"30 latek: "Cchę do mamy..."40 latek: "Nie chcę stracić mojej mamij60 latek: "Zrobiłbym wszystko byodzyskać mamę"
Nie lada bohaterstwem wykazał się 14-letni mieszkaniec Piotrkowa Trybunalskiego, który uratował kierowcę autobusu i pasażerów – 14-letni Bartosz zareagował bez wahania, kiedy kierowca dostał drgawek, wyciągając kluczyk ze stacyjki, dzięki czemu autobus o włos uniknął zderzenia ze słupem. – Zobaczyłem, że silnie drgał i leciała mu z ust krew, zapewne przygryzł sobie język. Postanowiłem go unieruchomić, żeby nic sobie nie zrobił i ułożyć go w bezpiecznej pozycji – opowiada nastolatek w wywiadzie dla portalu Nasze Miasto.- Drzwi się nie otwierały. Byliśmy zdziwieni, ale czekaliśmy dalej, myślę, że dobrą minutę – relacjonuje Bartosz Mączka. – Nagle jedna pani z tyłu zauważyła w lusterku, że coś dziwnego dzieje się z kierowcą. Zaniepokoiłem się i podbiegłem do niego. Zobaczyłem, że silnie drgał i leciała mu z ust krew, zapewne przegryzł sobie język. Postanowiłem go unieruchomić, żeby nic sobie nie zrobił i ułożyć go w bezpiecznej pozycji – opowiadał.- Zaczął coś mówić, ale bełkotał tylko i nie można było nic zrozumieć. W tym momencie, i to było najgorsze, pan kierowca wcisnął pedał gazu, emzetka gwałtownie ruszyła i przez szarpnięcie wszyscy polecieli do przodu, włącznie ze mną. Wtedy wstałem, wyciągnąłem kluczyki i przytrzymałem kierowcę. Mało brakowało, a uderzylibyśmy w słup – opowiada 14-latek.Dzięki nastolatkowi historia zakończyła się szczęśliwie. Kierowcę przewieziono do szpitala, czuje się dobrze. Bartosz Mączka uwolnił pasażerów uwięzionych w pojeździe.
 –  Jacek Dehnel9tmSdhiSip onhigodsozrhe.d  · Ja naprawdę wierzę kościołowi, że chce robić wszystko, żeby walczyć z pedofilią. A walczy tak odważnie! Na przykład kuria wrocławska - nie tylko nie zamierzała wypłacić ofierze ks. Kani odszkodowania, ale również:„>>W realiach niniejszej sprawy należy jednoznacznie stwierdzić, że gdyby powód nie zdecydował się na prywatny wyjazd z Pawłem Kanią, to nie powstałoby do powstania szkody<<” - napisał do sądu reprezentujący Archidiecezję Wrocławską mec. Damian Czekaj, który w sądzie domagał się nie tylko oddalenia roszczenia, ale walczył, by to 24-latek zapłacił kurii 65 tys. zł., jakie te ponieść musiała w związku z wytoczonym jej procesem (lwią część tej kwoty stanowi wynagrodzenie prawnika)." (tekst J. Harłukowicza z "Wyborczej")Rozumiecie? 65 tys. OD OFIARY. Żąda. Mecenas. Głównie na własne honorarium. Bo chłopiec mając 11, 12, 14 lat godził się jeździć z księdzem pedofilem, szantażowany, że ten będzie gwałcił jego młodszego brata.
Polska - kraj, w którym represjonowani są gimnazjaliści –
Ten moment gdy jesteś "prawdziwym polskim patriotom", a na marszach krzyczysz coś o "zgniłym zachodzie" –  Podpalenie mieszkania podczas MarszuNiepodległości. Zatrzymano pseudokibica."Szykował się do wyjazdu"Daniel Drob14.11.2020 12:35Policjanci z Warszawy i Białegostoku zatrzymali mężczyznę, który jest podejrzewany owrzucenie racy do mieszkania przy al. 3 Maja w Warszawie. 36-latek planowal wyjechaćdo jednego z krajów Beneluksu.

Lekarz Jakub Sieczko opisuje obecną sytuację w szpitalach:

 –  Dlaczego lockdown?Jeśli prawdziwe są rządowe statystyki, to nie mam racji. Mamy jeszcze margines bezpieczeństwa, może nieduży, ale jednak. Zajętych jest 346 respiratorów na 800, które, jak podaje Ministerstwo Zdrowia, jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Podobno 500 jest w zapasie. Liczmy więc łącznie 1300, prawie 1000 miejsc zapasu, mamy jeszcze spokojnie dwa tygodnie. Taka jest rzeczywistość rządowych statystyk.Jest też rzeczywistość moich rozmów z pracownikami medycznymi z całej Polski, bo tak się składa, że mam sporo znajomych pracujących w intensywnej terapii. I opcje są dwie – albo mam wyjątkowo wielu pechowych znajomych albo rządowe statystyki to bujda. Mówią albo piszą mi ci znajomi tak:- „Miejsc respiratorowych nie ma od tygodnia".-„Próbowałam przekazać pacjenta do szpitala covidowego 100 km ode mnie, bez szans".- „Wybłagaliśmy ostatnie miejsce 230 km od nas”.Mam też mnóstwo znajomych pracujących w pogotowiu ratunkowym i na SOR-ach. Mówią, że wszystko jest poblokowane – stoją godzinami przed szpitalami lub (to ci na SOR-ach) absolutnie nie mają tych chorych, gdzie kłaść.I te dwie rzeczywistości – ministerialna i koleżeńska mi się zderzają. Tej drugiej wierzę bardziej. Wierzę i widzę, że system jest na krawędzi upadku. Czymże będzie ten upadek? Ten upadek będzie wielogodzinnym lub kilkudniowym oczekiwaniem na procedurę medyczną, na którą czeka się obecnie godzinę bądź dwie. No bo przecież jak całe szpitale będą zawalone chorymi z postacią COVID-19 wymagającą hospitalizacji, to kolejnych łóżek się nie wyczaruje, a personelu do ich obsługi się nie wyciągnie z kapelusza (pomijając już to, że tego personelu będzie mniej, bo będzie chory lub w kwarantannie).To może w takim razie nie przyjmować do szpitala tych z COVID-19? To jaka jest alternatywa? Mam nie zaintubować duszącego się 80-latka, bo mi zajmie ostatnie miejsce z respiratorem na OIT? No fucking way. Jestem lekarzem, umiem w leczenie, a nie w dobór naturalny. Tym ludziom należy się pomoc. To jest czyjś dziadek, czyjś ojciec, to jest po prostu człowiek.Przyrzeczenie lekarskie:„przyrzekam (…) według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;”Wieku nie ma w tej wyliczance, ale powinien też być. Intubuję duszących się narodowców, lewaków, Polaków, Ukraińców, alkoholików i milionerów. To jest moja praca. I moją rolą jest nauczyć się, jak w COVID-19 dać wentylowanemu respiratorem 80-latkowi szansę na to, żeby przeżył albo pozwolić mu godnie umrzeć, kiedy wiem, że takich szans już nie ma. Nie jest moją rolą myśleć o tym, czy ten respirator będzie, czy nie. To jest rolą premiera polskiego rządu i ministra zdrowia. To było ich rolą przez ostatnich siedem miesięcy. Trzeba było naprawdę kupić te respiratory, masowo przeszkolić personel medyczny, skutecznie śledzić ogniska zakażeń, postawić kontenery i zamienić je na szpitale. To się nie wydarzyło.Jak ten 80-latek zajmie respirator, to zabraknie go jednak dla 35-latki, która przechodząc przez przejście dla pieszych zagapiła się i wpadła pod tramwaj. I ją chirurdzy bohatersko zoperują, ale po tej operacji, no nie ma opcji, musi leżeć na OIT.Drogi antyszczepionkowcu, foliarzu, antymaseczkowcu, proepidemiczko – to ty jesteś tą 35-latką. Obiecuję ci, choć w internecie będę ci słał joby, bo jesteś szkodliwy, czy szkodliwa i nie wiesz, co czynisz – stanę na głowie, żeby cię na tej sali operacyjnej wyprowadzić na prostą. Znieczulę cię do tej operacji najlepiej, jak umiem. Dostaniesz fentanyl, propofol z ketaminą, rokuronium, desfluran, świeżo mrożone osocze, kwas traneksamowy, koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat krwinek płytkowych, kompleks zespołu protrombiny, zbilansowaną płynoterapię krystaloidami, będziemy zapobiegać hipotermii i kwasicy śródoperacyjnej. Założę ci kaniulę dotętniczą i kaniulę do żyły głównej górnej. Chciałbym tylko po tej operacji mieć cię gdzie położyć. Chciałbym, kiedy już się narobię, nie mieć poczucia, że cała ta robota to jest krew w piach. Wiecie, co jest krew w piach? Krew w piach to jest to uczucie, które mam, kiedy przyjmę pacjenta do OIT, a on nie przeżyje do rana; kiedy pacjent z ciężkim urazem umrze mi na stole operacyjnym; kiedy godzinna resuscytacja kończy się zwieszeniem głowy. To jest bardzo niefajne uczucie.Miejsce z respiratorem należy się 80-latkowi z COVID-19 i 35-latce potrąconej przez tramwaj. Respirator jest jednak jeden. Czy to jest naprawdę gra, w którą chcemy w kraju wyrosłym, jak twierdzimy, z wartości chrześcijańskich grać? Co mam zrobić – rzucić monetą? Ocenić, kto ma większe szanse na przeżycie? Co mam wreszcie ci powiedzieć, drogi czytelniku, jeśli 80-latkiem jest twój ukochany dziadek, co był do tej pory w całkiem dobrej formie, a w ogóle w młodości uczył cię jeździć na rowerze, nosił cię na rękach, częstował cukierkami, kiedy rodzice nie widzieli i razem naprawialiście samochód w garażu? Kto daje mi prawo do podejmowania takich decyzji?I lockdown jest po to, żebym nie musiał takich decyzji podejmować. Lockdown jest dla 80-latków z COVID-19, ale też dla 35-latek potrąconych przez tramwaj, dla 29-latków z pękniętym tętniakiem tętnic mózgowych, dla 60-latków z zawałem serca, dla 32-latek z zespołem HELLP po porodzie. Jestem absolutnie świadomy, że lockdown to nie jest „pstryk” i że ludzie przez niego autentycznie cierpią – wpadają w biedę, popadają w kryzysy psychiczne, wiem, z własnego doświadczenia, co to znaczy nie móc wyjść z dzieckiem z domu przez tydzień i jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie i co sądzi się o piosenkach dla dzieci, których słucha się po raz setny. Męki rodziców i dzieci podczas nauczania zdalnego są mi znane z opowieści. Jednak nagły wzrost zakażeń 14 września, czyli równo 2 tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, nie może nie dać do myślenia. Przyczyn drugiej fali możemy szukać w pogodzie (na to wpływu nie mamy), no i w otwarciu szkół, czyli przenoszeniu zakażeń przez bezobjawowych bądź skąpoobjawowych małych nosicieli. Wydaje mi się, że tylko z tą drugą ze zmiennych możemy coś zrobić.Spadło na nas niezawinione nieszczęście. Cierpimy, każdy inaczej, nie chcę tego cierpienia warzyć i mierzyć. Cierpi przedsiębiorca, któremu padł biznes życia i cierpi wnuczka, której ukochany dziadek zmarł. Z tym że, myślę sobie, państwo ma narzędzia, żeby tego przedsiębiorcę kiedyś na nogi postawić. Wskrzeszanie zmarłych w kompetencji prezesa rady ministrów jednak już nie leży.I absolutnie nie wierzę w to, że upadły system ochrony zdrowia pozostanie bez wpływu na ekonomię. To zabiera fundamentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiem tego oszacować, to nie moja rola. Ale jak można wsiadać za kierownicę samochodu nie mając pewności, że w razie wypadku przyjedzie po nas karetka? Jak można być 60-letnią nauczycielką i uczyć zgraję dzieci będąc w ciągłym lęku, że któreś z nich sprzeda COVID-19, a miejsca w szpitalu się skończyły?Ale może ja się mylę? Może jest spoko i tylko mam panikujących znajomych? To zróbmy taki test – to zadanie tylko dla medyków: umieszczam pod tym postem następujący komentarz: „Mam wykształcenie medyczne i sytuacja w moim miejscu pracy wskazuje na to, że jest dużo gorzej niż podają ministerialne statystyki.”Jeśli jesteś medykiem i zgadzasz się z tym zdaniem – daj temu komentarzowi pod moim postem lajka. Sprawdźmy orientacyjnie, jaka jest skala zjawiska.
Chuck Feeney to miliarder, który postanowił przekazać swój majątekna cele charytatywne.Jego misja dobiegła końca – Przez całe swoje dotychczasowe życie, poprzez fundację, rozdysponował 8 mld dolarów swojego majątku, m.in. na cele edukacyjne i medyczne, zarówno te mniejsze jak i większe przedsięwzięcia.14 września 2020 r. fundację Feeneya oficjalnie zamknięto, ponieważ osiągnęła ona cel założyciela, który pozbył się całego majątku."Jestem bardzo usatysfakcjonowany. Dobrze czuję się z tym, że udało mi się to ukończyć na mojej warcie. Dziękuję wszystkim, którzy dołączyli do nas w tej podróży" - powiedział (były już) miliarder w jednym z wywiadów.89-latek obecnie mieszka w wynajętym mieszkaniu w San Francisco, nie ma auta, willi, ani żadnych innych luksusów. Jedyny zegarek jaki posiada to ten, który nosi od lat i który kosztował go zaledwie 10 dolarów