Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 91 takich demotywatorów

Ciekawy świadek na ślubie –
Prokuratura przesłuchuje drzewo, które spowodowało wypadek. Biegłego, który potrafi porozmawiać z drzewem oddelegowano z podkomisji smoleńskiej –
Holender Eric van Tilbeurgh badacz i promotor polskiej historii przez ponad 30 lat stworzył największą na świecie,  prywatną kolekcję pamiątek związaną z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie – W jego zbiorach znajdują się pamiątki, dokumenty i zdjęcia dotyczące 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka, polskich lotników biorących udział w Bitwie o Anglię, marynarki wojennej i wielu innych formacji. Van Tilbeurgh przyczynił się do zwrócenia honoru polskim żołnierzom biorącym udział w operacji Market-Garden i generałowi Stanisławowi Sosabowskiemu dowódcy i twórcy Brygady Spadochronowej. Dzięki jego staraniom Królowa Beatrix w 2006 roku odznaczyła polskich weteranów najwyższym holenderskim odznaczeniem Orderem Wilhelma, a gen. Stanisława Sosabowskiego Orderem Brązowego Lwa.Marzeniem Erica jest powstanie w Holandii stałego muzeum poświęconego polskim żołnierzom walczącym na zachodzie w czasie II Wojny Światowej oraz centrum informacyjnego o Polsce. Za swoje zasługi dla pamięci o Polakach został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP oraz przyznanym przez IPN  medalem "Świadek Historii"
Kto z nas potrafiłby się w takiej sytuacji zachować tak mądrze i dojrzale? –  Piękny gest podczas jazdy metrem w Vancouver. Jeden z pasażerówzachowywał się dość podejrzanie, krzyczał, przeklinał, wykonywałnieprzewidziane ruchy. Zareagowała 70-letnia pasażerka, która wyciągnęłado niego rękę i chwyciła go za dłoń. Trzymała dopóki się nie uspokoił i nieusiadł obok. W jego oczach pojawiły się łzy. Kiedy wysiadł na swojej stacji.świadek zdarzenia (który zrobił to zdjęcie) zapytał pasażerkę o jej reakcję:"Jestem rnatką, a on potrzebował czyjegoś dotyku".

Kiedy robi się gorąco

Kiedy robi się gorąco –  Historia miała miejsce w pewnym małym miasteczku, gdziekażdy zna każdego. Pewnego razu staruszka zostaławezwana do sądu jako świadek. Adwokat zapytał ją:• Pani Kowalska, zna mnie pani?- A. oczywiście, źe znam. panie Nowak, odkąd był panchłopcem. Taki grzeczny, zawsze mówił "dzień dobry",doprawdy, jestem zawiedziona, miałam nadzieję, żewyrośnie pan na kogoś porządnego. A pan manipulujeludźmi, pije. pali. kłamie, obgaduje ludzi za ich plecami.zdradza pan żonę. Uważa się pan za nie wiadomo jaką grubąrybę. a w rzeczywistości to pan Jesteś nędzna szprotka.Adwokat zmieszany próbuje zmienić temati wskazuje na drugiego prawnika.• A jego pani zna?- Pan Malinowski, oczywiście, że go znam! On jest tymleniwym gburem, co spal już z co drugą panną w tymmieście i ludzi się. że jego żona nic o tym nie wie. Cały czasma pan problemy z alkoholem, panie Stasiu?Oboje mecenasi omal nie zapadli się pod ziemię ze wstydu.Nagle sędzia ich przywołuje i szepcze stanowczo:- Jeśli zapytacie ją czy mnie zna. przysięgam, że wsadzę wasna 10 lat do wiezienia!
Potrzebujesz przynajmniej jednego świadka, żeby udowodnić morderstwo i minimum dwóch, żeby zarejestrować małżeństwo – To chyba jasne, które z nich jest bardziej niebezpieczne
Dzięki Bogu to tylko aligator – Już myślałem, że świadek jehowy...

Bóg świadkiem

Bóg świadkiem –

Miażdżące dla Jerzego Owsiaka, fundacji WOŚP, ale także jego księgowej Doroty Pilarskiej, uzasadnienie sądu wyroku w sprawie, którą Owsiak wytoczył blogerowi Piotrowi Wielguckiemu (Matce Kurce)

Miażdżące dla Jerzego Owsiaka, fundacji WOŚP, ale także jego księgowej Doroty Pilarskiej, uzasadnienie sądu wyroku w sprawie, którą Owsiak wytoczył blogerowi Piotrowi Wielguckiemu (Matce Kurce) –  „Zawarte w tych artykułach twierdzenia, dotyczącewpływów: fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, źródeł i wysokości tych wpływów, wysokości wydatków i ich przeznaczenia, posiadanych przez fundację nieruchomości i kosztów ich zakupu, zacytowanych czy przytoczonych słów Jerzego Owsiaka bądź innych osób publicznych (…)struktury własnościowej i personalnej takich podmiotów, jak „Złoty Melon” spółka z o.o. czy „Mrówka Cała”(jednoosobową działalność gospodarcza prowadzona przez Lidię Niedźwiedzką-Owsiak), charakterystyki fundacji WOŚP, zatrudnienia Jerzego Owsiaka i LidiiNiedźwiedzkiej-Owsiak w „Złotym Melonie” lub fundacji WOŚP, przepływy finansowe pomiędzy fundacją WOŚP, „Złotym Melonem”, „Mrówka Całą”, Piotr Wielgucki oparł o: brzmienie statutu fundacji WOŚP, rzeczywistewypowiedzi Jerzego Owsiaka i innych osób publicznych, opublikowane w mediach, sprawozdania finansowefundacji WOŚP. (…) Niektóre zawarte w artykułach twierdzenia, dotyczące: kosztów organizacji tzw. finałów WOŚP, sposobuprzeprowadzania zbiórki publicznej, Piotr Wielgucki oparł o fakty powszechnie znane, które w szczegółach wykazywał w toku procesu. Wszystkie twierdzenia PiotraWielguckiego, zawarte w wymienionych publikacjach i objęte skargą oskarżycieli prywatnych, były prawdziwe.  Zachowania oskarżonego - za wyjątkiem określenia ,,hiena cmentarna” - zarzucane mu aktem oskarżenia,nie wypełniły znamion ustawowych czynu zabronionego. Nie było przekłamań w tekstach blogera!   Sąd nie dopatrzył się w wyjaśnieniach oskarżonego, w tych punktach gdzie mówił o faktach, przekłamań.Gdy Piotr Wielgucki powoływał się na konkretne kwotybazował przede wszystkim na sprawozdaniachfinansowych i rozliczeniach przedstawionych przez WOŚP. W wyjaśnieniach i tłumaczeniach prezesa WOŚPbyło mnóstwo nieścisłości.Nie kwestionując, co do zasady, wiarygodności zeznańJerzego Owsiaka, podkreślić trzeba, że sąd dostrzegł w tych zeznaniach szereg nieścisłości. Część tych nieścisłości nie miała charakteru pierwszorzędnego, dotyczyło to takich kwestii, jak wskazywanie, iż od początku istnienia spółki ,,Złoty Melon” pełnił on w niej funkcję prezesa zarządu,a następnie wskazywanie, iż nie wie kto jest prezesem tego podmiotu, czy też wskazywanie, że czternaście godzin dziennie poświęca pracy w fundacji, a następnie, iż całą swoją siłę wkłada w pracę dyrektora graficznego w spółce ,,Złoty Melon”. Pewne nieścisłości dotyczyły jednakzagadnień istotnych z punktu przedmiotu procesu.Świadek Jerzy Owsiak z jednej strony przedstawiał,iż doskonale wie co i do kogo mówi, a następnie podawał, że nie pamięta słów wypowiadanych pod adresem Piotra Wielguckiego (przy czym w pytaniach oskarżonego treść tych słów była przytaczana) w sytuacji, gdy słowa teoskarżony w sposób bezsprzeczny wykazał. Jerzy Owsiak w jednym zdaniu zaprzeczał, aby fundacja organizowałaszkolenia dla ratowników medycznych, po czym w kolejnym zdaniu to potwierdzał.Do zeznań tego świadka sąd podszedł jednak ostrożnie, gdyż świadek był osobą, która sporządzała wykazy operacji finansowych, o które zwracał się sąd, a które wzbudziły szereg wątpliwości. Ponadto, co jest dla sądu zadziwiające, świadek nie potrafiła wytłumaczyć wielu kwestiizwiązanych z działaniem programu księgowego, na którym na co dzień pracuje. (…) Z zeznań samej Doroty Pilarskiej wynikał szereg wątpliwości co do możliwości „odczytania” zawartych w nadesłanej dokumentacji danych(do szeregu kwestii sama główna księgowa nie była w stanie się jednoznacznie odnieść).Matka Kurka wykazał, że odsetki z kapitału, pochodzącego ze zbiórki publicznej (tzw. ,,puszki”) były przeznaczane na organizację przystanku Woodstock. Nawet świadek Dorota Pilarska wskazała natomiast, iż na delegacje pracowników fundacji, wysyłanych na Przystanek Woodstock, środki pochodziły z takiego źródła. Piotr Wielgucki udowodnił samo istnienie mechanizmu transakcji i umów w trójkącie podmiotów (fundacja WOŚP spółka ,,Złoty Melon” i firma „Mrówka Cała”), a nawet ta wątpliwa dokumentacja księgowa mechanizm tenpotwierdzała, konieczne było ustalenie zakresu tegomechanizmu, a tym samym zasadności użytych przez oskarżonego w tym zakresie sformułowań, przez zażądanie dokumentacji księgowej w formie, która jednoznacznie udzieliłaby odpowiedzi co do kwot tych transakcji,a której sądowi odmówiono. Piotr Wielgucki, składając wyjaśnienia, na uzasadnienie swoich twierdzeń, tez i ocen praktycznie zawszeprzedstawiał dowody, przeważnie w formie wydrukówz Internetu.”
Oto jak zapewnić sobie ''pracę'' na lata – Przesłuchania przed sądem ponad 18 tysięcy świadków chce obrona Marcina P. - byłego prezesa Amber Gold, który stoi za największym oszustwem finansowym ostatnich lat. Wniosek w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Na razie nie wiadomo, czy zostanie zrealizowany. Przesłuchanie w trakcie procesu tak wielu świadków może doprowadzić do jego paraliżu
Najbardziej bekowy świadek jaki był w programie Sędzia Anna Maria Wesołowska –
Gdzieś na Bahamach, Seszelachalbo innym Bora-Bora – Siedzi sobie i śmieje się jak czyta,że policja nie wie kogo właściwie szuka Skok na kasę w Swarzędzu. Konwojent mógł ukraść nawet 8 mln zł w gotówce Zuchwała kradzież w Swarzędzu. Konwojent, który od kilku miesięcy pracował pod skradzioną tożsamością, zabrał nawet 8 mln zł i zniknął. Pieniądze miały trafić do bankomatów O sprawie jako pierwszy poinformował "Głos Wielkopolski". - Wygląda to na bardzo dobrze przygotowany skok, a sprawca mógł mieć wspólników - mówi nam, zastrzegając anonimowość, jedna z osób znających ustalenia śledztwa. Sprawę bada prokuratura. Złodziej od kilku miesięcy pracował w firmie ochroniarskiej. W piątek razem z innymi ochroniarzami rozwoził gotówkę do bankomatów. Pierwszy postój mieli w Swarzędzu. To wtedy doszło do skoku. Dwóch pracowników wysiadło z samochodu i wkładało pieniądze do kasetki w bankomacie. Wtedy złodziej, który został w pojeździe, po prostu odjechał. Pozostali ochroniarze natychmiast zawiadomili swoją firmę i policję. Samochód miał GPS pozwalający go namierzyć. Ale złodziej też był przygotowany. Według naszych informacji włączył urządzenie zakłócające sygnał. Porzucony pod lasem samochód odnalazł dopiero... grzybiarz. Policja chciała zabezpieczyć ślady: odciski palców, ślady biologiczne. Ale złodziej oblał całe auto substancją chemiczną, dzięki której zatarł ślady. Pieniądze w samochodzie Mimo że skok był profesjonalnie przygotowany, w samochodzie firmy ochroniarskiej pozostała część pieniędzy. Dlatego śledczy podejrzewają, że złodziej bardzo się spieszył albo nie miał więcej miejsca w swoim samochodzie. Ile pieniędzy przewozili ochroniarze? Policja nie ma pewności, bo złodziej zabrał też dokumenty. Śledczy opierają się tylko na oświadczeniu pracowników firmy ochroniarskiej - według nich było to ok. 8 mln zł. Nasi informatorzy nie chcą mówić, ile pieniędzy udało się odzyskać. Kim jest poszukiwany mężczyzna? Na razie policja, według naszych informacji, nie bardzo wie, kogo szukać. Złodziej posługiwał się bowiem fałszywym nazwiskiem i dokumentami. Nikt w agencji ochroniarskiej go dokładnie nie zweryfikował. Tożsamość skradł jednemu z mieszkańców spod Poznania, do którego policja oczywiście natychmiast dotarła. Został przesłuchany jako świadek - nie miał pojęcia o kradzieży. Skok stulecia w Wielkopolsce - powtórka z 1993 roku? Piątkowa kradzież może przejść do historii jako wielkopolski skok stulecia. Wcześniej nazywano tak brawurową kradzież wypłaty dla pracowników Swarzędzkich Fabryk Mebli. W 1993 r złodzieje udający konwojentów przejęli ponad 5 mld zł, czyli dzisiejsze pól miliona złotych. Choć ta suma miała wtedy większą wartość - były to 1302 przeciętne miesięczne wynagrodzenia. Pomysłowość rabusiów była wielka. Przecięli linię telefoniczną między Poznaniem a Swarzędzem, odwołali prawdziwych ochroniarzy, a potem sami ich udawali. Towarzyszące im kasjerki związali i porzucili w lesie, a samochód dla zatarcia śladów - spalili. Na trop złodziei udało się trafić dzięki drobiazgowej analizie wraku samochodu, ustalono, kiedy go sprawdzono, gdzie parkował. Złodzieje wpadli 23 dni po napadzie. Tamto śledztwo prowadził Maciej Szuba, wtedy naczelnik wydziału kryminalnego, potem szef poznańskiej policji. - Jedyny trop, jakim dysponuje w tej sprawie policja, to wizerunek złodzieja. Ale skoro cały skok był tak dobrze przygotowany, to nie można wykluczyć, że złodziej zadbał też o zmianę wyglądu. Mógł przefarbować, zapuścić lub zgolić włosy, wąsy, brodę - mówi Maciej Szuba, dziś prywatny detektyw. Były policjant Maciej Szuba przypuszcza, że w przypadku poniedziałkowego rabunku złodziej jeszcze przed zatrudnieniem się w firmie ochroniarskiej musiał wiedzieć, jak takie firmy działają. - Albo więc obserwował bankomaty podczas uzupełniania gotówki, albo sam wcześniej pracował w takiej firmie. To może być dla policji trop -podpowiada Maciej Szuba. Jego zdaniem w takich sprawach policja musi też zwrócić uwagę na osoby, które nagle zaczęły wydawać dużo gotówki. - Takie pieniądze swędzą, jest pokusa, by je wydawać. Pamięta pan, jak wpadli sprawcy najsłynniejszego w PRL skoku na bank w Wołowie? Żona jednego z nich po prostu poszła na zakupy - mówi Szuba. Ale dodaje też, że dziś sytuacja jest inna: - Złodziej mógł wyjechać za granicę. Nie ma przestępstwa doskonałego, każdy popełnia jakiś błąd. Teraz zadaniem policji jest ten błąd znaleźć.
Podobno świadek ma prawo odmówić odpowiedzi – Która naraziłaby jego lub osoby mu najbliższe na konsekwencje karne Wiesz co ci grozi za niewskazanie, kto kierował samochodem?Trybunał Konstytucyjny 22 lipca w pełnym składzie powróci do oceny przepisu przewidującego grzywnę dla właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie drogowe - za niewskazanie, kto kierował autem. Regulację zaskarżył prokurator generalny."Żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek udowodnienia własnej niewinności odnośnie jakiegokolwiek wykroczenia. Tym bardziej żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek dostarczania dowodów własnej winy" - podkreśliła we wniosku do TK Prokuratura Generalna.W sprawie chodzi głównie o przypadki zarejestrowania przekroczenia prędkości przez fotoradar. Według Kodeksu wykroczeń karze grzywny podlega właściciel pojazdu, który "wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie".Będzie to już kolejna odsłona rozpatrywania tej regulacji przed TK. W połowie marca zeszłego roku - po rozpatrzeniu pytania zadanego przez lubelski sąd rejonowy - Trybunał uznał w pełnym składzie (przy trzech zdaniach odrębnych), że przepis ten jest zgodny z konstytucją.Tamto orzeczenie nie zamknęło jednak sprawy oceny zgodności przepisu z ustawą zasadniczą. Do TK bowiem - oprócz rozpatrzonego już pytania lubelskiego sądu - wpłynął także wniosek prokuratora generalnego. We wniosku PG wskazano natomiast na możliwość naruszenia zapisów konstytucji, na które lubelski sąd nie powołał się w swoim pytaniu.
Są jeszcze porządniludzie na świecie – Dziękuję Ci za troskę
Są takie chwile, które wspomina się do końca życia! – Tego dnia goście ani para młoda na pewno nie zapomną
Świadkowie Jehowy – Oni zawsze znajdą jakiś sposób

Protokoły policyjne z zatrzymania Wardęgi rządzą!

Protokoły policyjne z zatrzymania Wardęgi rządzą! –  500pln ticket for cookie phone Emotikon frownWczoraj przegrałem sprawę w sądzie. Chodzi o ciasteczkowy telefon. Będę misiał zaplacić 1500 zł., ale rozprawa dotyczyła tylko dwóch scen z filmu. W sprawie kolejnej sceny mam rozprawę pod koniec tygodnia.Cytaty z rozprawy:"Obwiniony skończył rozmowę przez telefon i go zjadł." - policjant (swiadek)"Na podstawie zeznań swiadow wynika ze specjalnie zatrzymywał Pan policję, żeby później zamiescic film w internecie i żeby było śmiesznie." - Wysoki Sąd (albo niski... Nie wiem bo siedział)Protokolantka się śmiała podczas oglądania materiału dowodowego w postaci filmu "Ciasteczkowy telefon" (co bardzo mnie cieszy)... Na Sędziego nie miałem odwagi spojrzeć.
Jaki prezydent, takie media. – Ciekawostką jest to, że kancelaria prezydenta zabroniła wniesienia kamer TV Republice, a ta, mimo wszystko, jako jedyna stacja transmitowała przesłuchanie za pomocą telefonu. Największe stacje  miały rozstawione wozy transmisyjne, kamery, reporterów, ale żadna nie robiła transmisji. Taką to mamy wolność słowa i dostęp do informacji. Przesłuchanie w każdym normalnym kraju byłoby sensacją dnia ze względu na powiązanie Komorowskiego z WSI i tym że świadek który miał być konfrontowany z prezydentem niestety już nie żyje.  Ale co tam, cały dzień oglądaliśmy Pawłowicz jedzącą kanapkę w sejmie, z czego media zrobiły sensację.
Zaprawdę mówię wam, widziałem setki drzwi –
Źródło: głowna wp
Ten wieczór kawalerski pan młody będzie pamiętał do końca życia! – Grupa znajomych z Iławy dla zabawy upozorowała porwanie swojego przyjaciela, a później zabrała go na paintball. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że o rzekomym porwaniu została poinformowana policja. Świadek twierdził, że napastnicy ubrani w moro i kominiarki grozili jakiemuś mężczyźnie bronią, a później go porwali i odjechali. Po tym zgłoszeniu natychmiast postawiono w stan gotowości całą komendę i okoliczne patrole. "Sprawców" z bronią na farbę ujęto na... polu paintballowym. Na niewiele zdały się tłumaczenia mężczyzn, że wszystko miało być zwykłym żartem i dobrą zabawą. Policjanci zatrzymali "złoczyńców" i... zgłosili sprawę do sądu