Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 161 takich demotywatorów

Podczas wczorajszych nawałnic uszkodzony został słynny Dąb Bartek – Silne wiatry uszkodziły koronę słynnego 700-letniego dębu; odłamał się kilkumetrowy fragment jednego z konarów. „Dąb Bartek” nazywany również Królem Puszczy Świętokrzyskiej chroniony jest prawem od 1954 roku, kiedy uznano go za pomnik przyrody.„Bardzo silny wiatr odłamał konar z wierzchołkowej części mierzący około 8-9 metrów. Leśnicy częściowo zdjęli konar na ziemię. Prace wykończeniowe będą kontynuowane w sobotę” - poinformował Paweł Kowalczyk, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Zagnańsk.„Ekspertyzy wykonane w ramach projektu ochrony drzewa wskazują, że system zabezpieczających podpór drzewa i wiązań w obrębie korony Bartka jest wystarczający. Badania wskazały, że właściwa jest też statyka drzewa. Niestety tak silne podmuchy wiatru, jakie występowały dzisiaj w naszym regionie, mogą uszkodzić nawet tak witalne drzewo, jakim jest Dąb Bartek”- dodał.W piątek nadleśnictwo i strażacy zabezpieczyli niższe partie drzewa piętnastoma podporami. „Dzisiejsza sytuacja będzie z pewnością podmiotem naszych analiz. Ocenimy, jaki wpływ na Bartka będzie miało złamanie jego konara” - wyjaśnił Kowalczyk.Wskutek piątkowych burz ucierpiały również inne polskie pomniki przyrody m.in. 100-letnia wierzba płacząca w Parku Miejskim w Kielcach oraz słynny kasztanowiec rosnący pod Wawelem.
Chodzi o premier NorwegiiErnę Solberg.Zdjęcie niepowiązane –
W Rwandzie miały miejsca prawdopodobnie najgorsze wesela w historii. Nowożeńcy wraz z ich rodzinami zostali na noc przymusowo umieszczeni na trybunach stadionu - to kara za złamanie obostrzeń związanych z liczbą osób podczas wesela – Trzeba przyznać, że tam policja się z nikim nie patyczkuje
 –  KARY ZA ZŁAMANIE OBOSTRZEŃDLA RESTAURACJI DLA KOŚCIOŁA
"Jak jeszcze raz wezwie policję, to mu na rynku łeb up…doli" - oburzające zachowanie parafian, którzy mszczą się na facecie, który doniósł, że w kościele doszło do złamania obostrzeń – Mieszkaniec gminy Czudec zawiadomił policję,że w jednym z kościołów w gminie liczba wiernych przekracza dozwoloną ilość 42 osób. Parafianie w akcie zemsty rozwiesili plakaty z podobizną mężczyzny, który dokonał zgłoszenia, okraszone obraźliwymi treściami. Nie ma to jak prawdziwa katolicka miłośćdo bliźniego i miłosierdzie
Kiedy podanie było za mocne –
0:04
 –
Pandemia pokazała, że obecnie Polsce bliżej do totalitaryzmu niż wolności – Politycy partii rządzącej są ponad prawem i jej członkowie notorycznie łamią obostrzenia, które wprowadzili. Obywatelom zaś za złamanie obostrzeń grożą wysokie kary pieniężne, a politycy pozostają bezkarni
WSA w Szczecinie uchylił decyzję sanepidu, który ukarał właściciela baru za złamanie wiosennego zakazu działalności – Szczeciński WSA, tak jak opolski, uznał, że podstawą kary nie mogło być rozporządzenie. Z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP wynika bowiem, że ograniczenia w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie
Na WUM zostanie nałożona karaw wysokości co najmniej 250 tys. złza szczepienia znanych osób – Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że podczas pierwszego dnia kontroli w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wyszło na jaw, że osoby zaszczepione poza kolejnością zostały zarejestrowane jako personel niemedyczny pracujący w szpitalu. Doszło do celowego złamania zasad narodowego programu szczepień.
Wyciągi jednak nieczynne –
48-letni Włoch przeszedł 450 km trasy, po tym jak pokłócił się ze swoją żoną i wybrał się na spacer, żeby móc "ochłonąć" – Mężczyznę znalazła po tygodniu policja i aż nie mogła uwierzyć w wersję mężczyzny, który wytłumaczył, że pieszo przeszedł taki dystans. Dopiero kiedy okazało się, że żona tydzień wcześniej powiadomiła policję o zaginięciu męża, nabrało to sensu. Po powrocie na Włocha czekał mandat w wysokości 400 euro za złamanie zasad w przemieszczaniu się. Też potrzebujecie czasem "rozchodzić" swoją złość?
Kim Dzong Un ogłosił “wojnę z głodem” – To najpoważniejszy kryzys od czasu wielkiego głodu z lat 1995-1999, gdy zmarły 2 miliony osób, a część Koreańczyków była zmuszona do kanibalizmu.Zakazano między innymi przetwarzania zboża na alkohol oraz picia go towarzysko, wypiekania chleba i ciastek ryżowych oraz handlu zbożem.Inspektorzy sprawdzają wozy i torby, pilnują dróg i kontrolują bazary.Za złamanie kar grożą surowe kary.Po tej decyzji ceny jedzenia wystrzeliły w kosmos, a przymierający głodem Koreańczycy jeszcze bardziej muszą zacisnąć pasa.Jedna osoba z głodu nie umrze. Szacuje się, że dyktator waży 130 kilogramów i wydaje rocznie 30 milionów dolarów na import drogich alkoholi. Uwielbia również francuskie sery, wołowinę Kobe i Wagyu, kawior i homary.

Bolesne słowa lekarza obiegają internet. I co niektórzy próbują wmawiać, że tacy ludzie mało się angażują w pracę...

 –  Jacek Skup·"Kto umrze to umrze i trudno" Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.Na 8:00 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie. Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły. Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał. Później jest spokojniej.Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy. Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.
Wreszcie przyszło zamówione lustro –
Moim osiągnięciem życiowymw jego wieku było złamanienogi podczas skoku z garażu... –
0:37
 –
Do tej sytuacji doszło na indonezyjskiej wyspie Bali. 29-letni Jacob z Wielkiej Brytanii podczas ucieczki przed agresywnym psem wpadłdo 4-metrowej studni – Upadając złamał nogę i nie mógł się sam wydostać. Dopiero po kilku dniach wołanie o pomoc usłyszał człowiek wypasający w pobliży krowy i wezwał ratowników, którzy wyciągnęli Jacoba. Był wychudzony i wycieńczony, ale przeżył. Prawdopodobnie dzięki resztce wody na dnie studni
Stary, one chcą pić i jechać, niech spadają! –
0:21
Jeśli naruszę ciszę wyborczą (za co grozi wysoka kara) przed wyborami 10 maja - które wiadomo, że się nie odbędą, ale odwołane nie zostały - a następnie SN ogłosi nieważność tych wyborów, to moje złamanie ciszy będzie nadal zagrożone sankcjami prawnymi? –  Cisza wyborcza