Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 41 takich demotywatorów

Gdy teoretyk spotka praktyka

Gdy teoretyk spotka praktyka –  Wiesz poznafem dziewczynę. Ale onajest jakaś dziwna. Zaprosiłem ją do kinaprzyszfa z KolezanKą. Zaprosfem dorestauracji - przyszła z kolezanką. I takjest zawsze. Gdzie jej nie zaproszę toona z koleżanką przychodzi.Ech. Ty ośle. Do łóżka ją zaproś. Nie pożałujesz
Uważaj, kogo podwozisz samochodem – - Jadę z Opola do Częstochowy i widzę gościa łapiącego okazję.Zatrzymałem się, a on mówi, że bardzo potrzebuje podwózki, że nie ma grosza i czy bym mu nie pomógł. Zabieram go, sadzam obok siebie i zaczynamy luźną rozmowę. Do słowa do słowa wychodzi na to, że gość właśnie wyszedł z pierdla, gdzie spędził parę lat za rozboje, napady itp. Zrobiło się nieswojo, nawet zacząłem sięnieco bać.Ale patrzę, a TU jeszcze jeden koleś łapie stopa, więc pomyślawszy, że tamten nic Ml nie zrobi przy świadku, przesadziłem pasażera na tylną kanapę a nowego zaprosiłem na miejsce obok siebie. No I jedziemy, rozmawiamy, jest ok.Po jakimś czasie koleś z boku (drugi wsiadający) wyciąga odznakę, blankiecik I mówi, że jest policjantem, a ja dostaję mandat 300,- zł I ileś tam punktów, Bo TU I TU przekroczyłem prędkość, tyle a tyle razy wyprzedzałem na skrzyżowaniu i jeszcze coś tam i jeszcze coś tam. Tak mnie zaskoczył, że niewiele myśląc przyjąłem mandat, oczywiście wk...ny do czerwoności. Chwilę później gliniarz każe się wysadzać.Nic nie odezwawszy się wysadziłem go tam, gdzie chciał i nadal czerwony pojechałem dalej. Po niedługim czasie gostek z tylnej kanapy, dotychczas milczący, prosi abym go wyrzucił tam i tam, kiedy wysiadł wyjął portfel i daje Ml 3, słownie: trzy, stówy.Ja na to: - Przecież umawialiśmy się, że podwiozę pana za darmo, nie chcę tej forsy.On odpowiada: - Bierz Pan, będzie na ten mandat. Ja na to: - Ale jak to? Przecież mówił Pan, że nie ma pieniędzy. Poza tym to był mandat dla mnie i przecież nic Panu do tego.A on: - Chciał Pan być uprzejmy... Życzliwy... Podwozi pan człowieka z dobrego serca, a ten k*tas mandat Panu wypisuje...To mu buchnąłem portfel!
A ta suka mnie olała –
 –
Prawdziwe wyznanie faceta, który uniknął kłótni z żoną po tym jak do późna pił z kolegami w barze: – "W pewien piątek musiałem zostać po godzinach w pracy, a po wyjściu z niej tak się złożyło, że poszedłem z kolegami na piwo, by zmyć to niemiły posmak ciężkiej i sumiennej pracy tuż przed samym weekendem. Uprzedziłem żonę, że zatrzymali mnie w robocie, ale o wyjściu do baru już nie. Ta oczywiście dzwoniła kilka razy, ale telefon zostawiłem w kurtce...""Dochodziła 23. Wracając do domu wstąpiłem po drodze do sklepu i dopiero tam sprawdziłem telefon i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń. Uznałem, że dzwonić teraz i pytać czy zrobić przy okazji zakupy nie jest najlepszym pomysłem. Szybko kupiłem więc kilka drobiazgów i poszedłem do żony spodziewając się niemiłego powitania"."Otworzyłem drzwi. Żona stała zła. Trudno jej się dziwić - małżonek gdzieś przepadł, a jak w końcu się odnalazł, to podchmielony. Więc zamiast "cześć" od progu usłyszałem:- Gdzieś ty był? Od ósmej dzwonie, a ty nie odbierasz! Nie mogłeś uprzedzić, że gdzieś idziecie? Cały wieczór siedzę i czekam. Sto rzeczy jest do kupienia, ale do diabła z zakupami. Mogło ci się coś stać! Dalej nastąpił długi, ale nieco zasłużony wywód o dzwonieniu do szpitali i kostnic.- Będziemy się kłócić? - zapytałem- Tak, będziemy!- W takim razie poczekaj chwilę... proszę. Poszedłem do kuchni, wyjąłem z torby kilka butelek dobrego piwa, wsypałem orzechy na miseczkę, pokroiłem ser... Wszystko zaniosłem do pokoju, gdzie nakryłem stół, usiadłem na sofie i zaprosiłem żonę do środa.Ta weszła, spojrzała na zastawiony stół, na piwo pięknie pieniące się w kielichu...- No drań! Jak mamy się teraz kłócić? Trzeba jakiś film obejrzeć. Włącz coś fajnego.Z żoną pokłóciliśmy się dopiero następnego dnia, bo przypadkiem zrzuciłem jej szczoteczkędo zębów do miski kota."
Karma wcześniej czy później zawsze wraca –  Jadę z Opola do Częstochowy. Widzę gościa łapiącego okazję. Zatrzymałem się, a on mówi, że bardzo potrzebuje podwózki, że nie ma grosza i czy bym mu nie pomógł. Zabieram go, sadzam obok siebie i zaczynamy luźną rozmowę. Od słowa do słowa wychodzi na to, że gość właśnie wyszedł z pierdla, gdzie spędził parę lat za rozboje, napady itp. Zrobiło się nieswojo, nawet zacząłem się nieco bać. Ale patrzę, a TU jeszcze jeden koleś łapie stopa, więc pomyślawszy, że tamten nic MI nie zrobi przy świadku, przesadziłem pasażera na tylną kanapę a nowego zaprosiłem na miejsce obok siebie.No i jedziemy, rozmawiamy, jest ok. Po jakimś czasie koleś z boku (drugi wsiadający) wyciąga odznakę, blankieciki mówi, że jest policjantem, a ja dostaję mandat 300 zł i ileś tam punktów, bo TU i TU przekroczyłem prędkość, tyle a tyle razy wyprzedzałem na skrzyżowaniu i jeszczecoś tam. Tak mnie zaskoczył, że niewiele myśląc przyjąłem mandat, oczywiście wku*wiony do czerwoności. Chwilę później gliniarz każe się wysadzać.Nic nie odezwawszy się wysadziłem go tam, gdzie chciał i nadal czerwony pojechałem dalej. Po niedługim czasie gostek z tylnego siedzenia, dotychczas milczący, prosi abym go wyrzucił tam i tam, kiedy wysiadł wyjął portfel i daje mi 3, słownie: trzy, stówy.Ja na to: - Przecież umawialiśmy się, że podwiozę pana za darmo, nie chcę tej forsy.On odpowiada: - Bierz Pan, będzie na ten mandat.Ja na to: - Ale jak to? Przecież mówił Pan, że nie ma pieniędzy. Poza tym to był mandat dla mnie i przecież nic Panu do tego.A on:- Chciał Pan być uprzejmy... Życzliwy... Podwozi pan człowieka z dobrego serca,a ten ku*as mandat Panu wypisuje...
Zaprosiłem dziewczynę na randkę kilka lat temu. Teraz ona jestjuż moją żoną i matką moich dzieci, bo miałem odwagę zagadać kilka lat temu zamiast masturbować się przed komputerem –
9 lat temu zaprosiłem kobietę moich snów na randkę. Dziś spytałem się czy za mnie wyjdzie. – W obu przypadkach odpowiedziała "nie"
Ten mężczyzna oświadczył się swojej  kobiecie podczas jej ostatniej sesji chemioterapii – "Zaprosiłem obie rodziny, przyjaciół oraz pielęgniarki ze szpitala. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli -nie udałoby mi się bez waszej pomocy" - napisał pod filmem. Oświadczyny zostały przyjęte
Czasem by komuś pomóc wystarczy okazać mu wsparcie w chwili, w której najbardziej tego potrzebuje –  Ten mały chłopczyk niemający rąk i połowy nóżki rozpłakał się i rozszlochał po tym, jak dzielnie zapytał mnie przed ogromną publicznością, w jaki sposób poradziłem sobie z gnębieniem w szkole. Rozczulił mnie. To wtedy, w Republice Południowej Afryki, zaprosiłem go na scenę... Płakał i płakał, a ja robiłem, co mogłem, żeby go pocieszyć, a to moment, gdy modliłem się przy nim i za niego. Gdybyśmy wszyscy mogli być czyimś przyjacielem, modląc się za jakąś jedną osobę i pocieszając ją, to byłby pierwszy krok na drodze uczynienia tego świata lepszym.

Monty Python

Monty Python –
"To jest właśnie ta miłość, o której marzę..." –  "Zwykły poranek w zwykłej przychodni. Leciwy człowiek przyszedł do lekarza, by zdjąć szwy z palca ręki. Widać było, że się bardzo denerwuje i spieszy. Pytając, o której będzie lekarz, mężczyzna drżącym głosem oświadczył, że o 9 ma niezwykle ważną sprawę, a jest już 8.30.Odpowiedziałem najżyczliwiej, jak umiałem, że wszyscy lekarze są zajęci i będą mogli poświęcić mu czas nie wcześniej, niż za godzinę. Sam już schodziłem z dyżuru. W oczach starego człowieka był ogromny smutek, mężczyzna bez przerwy spoglądał na zegarek i coś mnie przy nim zatrzymało. Chwila namysłu i zaprosiłem go do swojego gabinetu z zamiarem zajęcia się jego raną. Skaleczenie ładnie się wygoiło i nic nie stało na przeszkodzie, by zdjąć szwy. Wyciągając instrumenty do zabiegu, spytałem:- Widzę, że pan się bardzo spieszy. Pewnie ma pan jeszcze wizytę u innego lekarza w naszej przychodni?- Nie, nie mam. Chcę zdążyć na 9 do szpitala, by nakarmić chorą żonę.Przez grzeczność spytałem, na co choruje jego żona. Mężczyzna odpowiedział, że żona ma Alzheimera. W trakcie naszej pogawędki zdążyłem zdjąć pacjentowi szwy i zakończyć zabieg. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że starszy pan może nie zdążyć do szpitala na godzinę 9.- Czy żona będzie się denerwowała, jeśli pan nie przyjdzie punktualnie? – spytałem.- Nie, nie będzie się denerwowała, - odparł i pokiwał głową ze smutkiem. – Moja żona nie poznaje mnie od 5 lat i nawet nie pamięta, kim byłem w jej życiu.- Ale niezależnie od tego, pan codziennie pędzi na 9 do szpitala? Do kobiety, która już nawet pana nie zna?Mężczyzna poklepał mnie po ramieniu i powiedział:- Tak, niestety, moja żona nie wie, kim jestem. Ale ja pamiętam kim ona jest. To z nią byłem szczęśliwy przez całe życie.Stałem przy oknie i patrzyłem na oddalającego się starego człowieka. Dopiero, gdy ktoś zapukał do drzwi, zorientowałem się, że łzy ciekną mi po twarzy.- To jest właśnie ta miłość, o której marzę… - powiedziałem sam do siebie”."
Kochanie... – zaprosiłem paru kumpli na mecz
Zaprosiłem znajomą na randkę.Roześmiała się... – I powiedziała "nareszcie!"
Zaprosiłem znajomych na grilla – Ich miny po zobaczeniu mojego sprzętu były bezcenne
Zaprosiłem dziewczynę na romantyczny wieczór – Powiedziała, że nie lubi przeciągów i ma alergię na pyłki traw
Zaprosiłem znajomych na grilla – ...było zajebiście, aż do chwili, w której wstałem
Podobała mi się, więc zaprosiłem ją na imprezę – Przyszła z chłopakiem
Ależ tupet! – Zaprosiłem na kolację, a ona bezczelnie została na śniadanie!
Źródło: coż za niegustowne zachowanie, wręcz nad wyraz wykorzystywanie ludzkiej gościnności
Zaprosiłem dziewczynę na wieczór – Pod pozorem nauczenia jej gry w szachy. Tak jej się spodobało, że graliśmycałą noc...