Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 330 takich demotywatorów

W 1959 roku policja otrzymała wezwanie do biblioteki w Karolinie Południowej, kiedy 9-letni Ronald McNair odmówił wyjścia. Jakiś czas pózniej obronił doktorat z fizyki na MIT i zginął tragicznie w 1986 roku w katastrofie promu Challenger. – Biblioteka, ktora kiedyś odmówiła mu dostępu do książek z powodu koloru skory, dziś nosi jego imię
 –
Droga kobieto. Opowiem ci, jak widzę nasz związek – Może będę zarabiać. Albo w ogóle nie będę pracować. Kocham siebie i nie planuję rujnować swojego zdrowia na pracę. Ponadto czytałem, że kobiety odnoszą większe sukcesy, więc szkoda się szarpać. Życie jest pełne piękna: podróże, spa, zakupy, sport... W końcu nie chcesz mieć brzydkiego mężczyzny, prawda?Jeśli nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, znajdź drugą pracę. Chciałbym, żeby twoje wynagrodzenie było wspólne, a moje - wydam na masaże, fitnessy, odżywki, witaminy i inne takie.Zajmę się pracami domowymi. Włożę jedzenie dla dwóch osób do mikrofalówki i twoje rzeczy też wrzucę do pralki. Sprzątanie dzielimy na pół. W końcu nie bierzesz sobie gosposi za męża.Mój tata będzie z nami mieszkał. Musisz go kochać i szanować.Dzieci może będą, może nie. Ja zdecyduję.Jeśli chodzi o seks - to zależy od nastroju, sytuacji w domu i migren.Jeśli się rozwiedziemy, to dzieci moje i kropka. Dom dzielimy na pół plus finansujesz nową chatę z przestrzenią dla dzieci.Alimenty na dzieci - jak je wydać, to tylko ja decyduję.Czy zobaczysz dzieci? To zależy. Jeśli wszystko mi będzie odpowiadać, pozwolę na to.Co jeszcze? Uwielbiam prezenty, wyjścia razem. Uwielbiam, gdy kobieta coś dla mnie robi.Ogólnie nic specjalnego.Napisz, jeśli jesteś gotowa, aby mnie uszczęśliwić. Nie mogę się doczekać!
Podhalańscy przedsiębiorcy mają dość obostrzeń. Górale zamierzają otworzyć hotele, restauracje i bary po 17 stycznia, bez względu na panujące obostrzenia – Kilkuset podhalańskich przedsiębiorców, zrzeszonych pod hasłem Góralskie Veto, kończy z obostrzeniami wbrew rządowym zaleceniom. Hotele i bary w górach zostaną otwarte po 17 stycznia. Góralskie Veto to inicjatywa podhalańskich przedsiębiorców na rzecz biznesu w dobie pandemii. Cel? Skończyć z lockdownem i wznowić działalność gospodarczą, która zdaniem twórców grupy, jest bezprawnie ograniczana.- Mamy przygotowaną ochronę prawną, konsultujemy się z kilkoma kancelariami adwokackimi, ponieważ chcemy zapewnić bezpieczeństwo przedsiębiorcom, którzy wchodzą w naszą akcję zataczającą coraz szersze kręgi. Przedsiębiorcy są tak zdeterminowani, bo zdają sobie sprawę, że nie przeżyją kolejnego miesiąca, w związku z tym nie mają wyjścia
Przedsiębiorcy mają dosyć i zaczynają otwierać lokale pomimo zakazów. Od dzisiaj rusza centrum rozrywki i tor kartingowy – Centrum rozrywki Laser Factory jak również tor kartingowy Cartway z Zamościa postanowiły od dzisiaj wznowić swoją działalność. Pomimo wprowadzonych przez rząd obostrzeń związanych z funkcjonowaniem tego typu obiektów, podjęto decyzję o ponownym otwarciu. Jak wyjaśnia właściciel Laser Factory, nie jest już w stanie czekać w nieskończoność na pomoc od państwa.Przez cały okres pandemii firma nie otrzymała bowiem ani złotówki z tarcz antykryzysowych. Pomimo tego, nie zwolniono ani jednego pracownika. Dlatego też dużo na ten temat myślał, jak też przeprowadził wiele rozmów z radcami prawnymi i adwokatami. W końcu postanowił, że nie ma innego wyjścia i lokal musi zostać otwarty, aby ratować się przed bankructwem
I tak powstała nowa dyscyplinakombinacja niemiecka –  PZN stanowczo reaguje ws. konkursu w Oberstdorfie. "Niemcy nie będą mieli wyjścia"Łukasz Jachimiak28.12.2020 19:40Skoki narciarskie. Polska na trzecim miejscu w konkursie drużynowym w WiśleNie będzie tradycyjnych par KO i na starcie konkursu stanie siedmiu Polaków, którzy nie skakali w kwalifikacjach? - Niemcy nie będą mieli wyjścia. Wiedzą, że jesteśmy gotowi wejść na drogę sądową - mówi Sport.pl Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN. Po kwalifikacjach w Oberstdorfie okazało się, że Klemens Murańka jednak ma negatywny wynik testu na covid! Wcześniej przez jego niejednoznacznie pozytywny test Polskę wykluczono z zawodów otwierających 69. Turniej Czterech Skoczni. Teraz całą naszą 16-osobową kadrę przetestowano po raz kolejny.
Wrocław na podium - przegrał tylko z dwoma azjatyckimi miastami.Prezydent Sutryk pracuje nad lepszą pozycją na podium – 3 miejsce w świecie jeśli chodzi o SMOG go nie zadowala i to nie mając przemysłu - czapki z głów."Osoby mające problemy z oddychaniem powinny ograniczyć wyjścia na świeże powietrze" Wrocław na smogowym podium. Zająłtrzecie miejsce na świecie podwzględem zanieczyszczenia powietrzaKarolina Kijek, Marcin Hołubowicz 13 grudnia 2020| 15:031 ZDJĘCIESmog we Wroclawiu. Transport samochodowy zajmuje drugiemiejsce w tworzeniu pyłu, a pierwsze, gdy chodzi o tlenki azotu(TOMASZ PIETRZYK)W niedzielę rano stolica Dolnego Śląskaznalazła się na trzecim miejscu na świeciew rankingu miast dotyczącymzanieczyszczenia powietrza. Gorzej byłotylko w dwóch miastach w Azji.
Miało być "weto albo śmierć". Nie ma ani weta, ani śmierci, ani nawet wyjścia z rządu – Jest miękiszon
Rosyjski YouTuber Stas ReeFlay wystawił ciężarną dziewczynę na balkon. Ta zmarła, jednak on nadal kontynuował swój patostream – Stas ReeFlay utrzymywał się z darowizn widzów, prowadząc swój kanał na YouTube. Podczas ostatniej jego transmisji pokłócił się ze swoja 28-letnią dziewczyną. Wówczas jeden z widzów miał zaproponować podczas oglądania streamu, że wpłaci 1000 dolarów, jeżeli Stanislav "ukarze" w jakiś sposób Valentinę.Dziewczyna o bardzo szczupłej budowie ciała była we wczesnej ciąży. W odpowiedzi na zachciankę widzów i za wpłatę 1000 dolarów od jednego z nich YouTuber na nagraniu miał zmusić ją do wyjścia na odkryty balkon w samej bieliźnie. Po dłuższym przebywaniu dziewczyna zmarła na hipotermię. Widzowie zeznali, że podczas poprzednich nagrań spryskał ją gazem pieprzowym. Został już aresztowany przez policję

Internauci wielokrotnie pokazali jaka w nich drzemie siła. Może i tym razem znajdą się chętni, aby pomóc starszej Pani Ani z Krakowa, która sprzedaje chustki pod Kościołem Mariackim?

 –  Ania Murdzek 4 dni • Publiczne Hej Kraków! Wszyscy wiemy, jak wielką moc ma internet i jak szybko można poszerzyć w nim zasięgi. O Ot. Prawie codziennie pod Kościołem Mariackim w godzinach porannych (ok. 9-13) stoi starsza Pani. Z postu, który udostępniłam poniżej wiem, ze Pani Maria ma 85 lat i kredyt syna do spłacenia, który spadł na nią po jego śmierci- była poręczycielem. Pani żyje samotnie z niewielkiej emerytury, dlatego przychodzi na rynek żeby sprzedać chustki, które kiedyś sama szyła. Stoi pochylona, zmarznięta, z torbami w ręku, stąd przeciętny przechodzień nie wie, że ta Pani przyszła zarobić kilka złotych i jest potrzebująca. Nie zaczepia nikogo, nie proponuje zakupu serwetek i nie prosi o wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje.. Rozmawiałam dziś z Panią. Jest bardzo miła, bardzo skromna i niezbyt ufna w stosunku do ludzi. Nie chciała powiedzieć dlaczego tu stoi, nie chciała przyjąć ode mnie jedzenia ani cieplej herbaty, ale poprosiła o złotówkę. Dopiero po chwili rozmowy, przyjęła pieniądze, otworzyła swoje torby i zaczęła mi pokazywać jakie serwetki kiedyś szyła. Powiedziała, ze bardzo dziękuje za pomoc bo ma trochę problemów finansowych. Możliwe, że życie bardzo doświadczyło Panią Marię dlatego teraz z takim dystansem podchodzi do ludzi. Zachęcam do nawet najmniejszej pomocy dla tej Pani! Rozglądnijmy się wokół siebie! Dziś rynek w Krakowie zgromadził dużą grupę ludzi jedynie przed Zara czekających na wejście do sklepu, bo przecież „black friday" i pseudo wielkie „promocje". Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zauważyć naprawdę potrzebującą osobę, która stoi godzinami w tak okropnym zimnie, bo jak sama powiedziała „nie ma innego wyjścia". Myślę, ze te kilkadziesiąt złotych wydane na kolejną „bluzkę z promocji" będzie dużo lepszą inwestycją jeśli przekażemy je potrzebującym. I chociaż jestem przeciętną kobietą, której zakupy sprawiają przyjemność, poczułam się cudownie rezygnując z kolejnych zakupów w Zarze i wspierając tak cudowną kobietę jaką jest skromna Pani Maria. Jeśli nie możecie jej wspomóc finansowo, nawet najmniejszy gest w postaci rozmowy też będzie cenny! Dziś się przekonałam, że zwykłe przywitanie może wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Pomóżmy Pani Marii odzyskać wiarę w ludzi i wesprzyjmy ją jak tylko możemy!
Długie kolejki przed jedną z najstarszych cukierni w Warszawie. To odpowiedź na apel właścicieli, którzy poprosili o pomoc, gdyż grozi im bankructwo – "Wszyscy przedsiębiorcy liczą straty i nie zanosi się na to, by było lepiej. Nasze rodzinne, tradycyjne przedsiębiorstwo ledwo dyszy. Zakaz spożywania posiłków na ulicy wbił nam nóż prosto w serce i mimo prób wyjścia z sytuacji obronną ręką dodawano kolejne obostrzenia. Niestety grozi nam bankructwo" - napisano na profilu cukierni. Od tej pory bar przeżywa prawdziwe oblężenie
 –  Stowarzyszenie Libertariańskie @StowLibertarian TVP sugeruje, że jeśli protesty nie ustaną rząd straci kontrolę nad pandemią i trzeba będzie ograniczyć 500+, wyprawkę szkolną, 13. i 14. emeryturę i wiele innych programów socjalnych. Kto by pomyślał, że państwowe ośrodki będą dawały kolejne powody do wyjścia na ulice. 12:50 01 lis 20 Twitter Web App

Nic by nie poprawiło oblicza tego kraju bardziej niż pogrzeby w stylu wesel:

Nic by nie poprawiło oblicza tego kraju bardziej niż pogrzeby w stylu wesel: – 16.00. Przed kościołem zatrzymuje się z piskiem opon biały karawan ozdobiony balonikami z tablicami „Świeżo ukatrupiony”. Czterech typów w pasujących garniturach wnosi etui z wujkiem Władkiem w środku, ciotka Zocha odprowadza go do ołtarza.17.15. Koniec mszy. Organista zaczyna grać „Nic nie może przecież wiecznie trwać”. Ksiądz klaszcze, wdowa tupie do rytmu, żałobnicy robią chórki, Władek nie robi nic. Trumna wyjeżdża na zewnątrz, ludzie rzucają ryżem i płatkami chryzantem. Wszyscy podchodzą do trumny i wsuwają pod uchylone wieko koperty, w końcu stypa musi się zwrócić.17.45. Poloneza czas zacząć. Baloniki otaczają napis „There’s always some FUN in a FUNeral”. Powitalny toast, Władkowi żona leje szampana do trumny i roztrzaskuje kieliszek wiekiem. Rosół.18.10. No to zdrowie Władka.18.11. Pardon, niech mu gwiazdka wiekuista nigdy nie zagaśnie.18.15. Schabowe i bitki.18.30. Pierwszy taniec. Etui z Władkiem stawia się na sztorc na deskorolce, Zocha tańczy z nim do walca z „Trędowatej”.19.00. A pamiętacie, jak Władek wrócił z Berlina Zachodniego i nam po sztandze Cameli przywiózł?19.30. Wnuk głównego bohatera imprezy podchodzi do siostry dziadka, z mściwym uśmiechem robi puci puci i pyta, kiedy jej kolej.20.00. Szwagier Stefan spada pod stół. Pierwszy zgon, Władka nie liczymy.21.00. Ceremonialne wyciągnięcie zdjęć ojca i matki Władka. Chóralne wykonanie „Cudownych rodziców miał”.21.30. Karol, uśmiechnij się, co ty taki sztywny jesteś? To już zadanie Władka.22.00. KTO W STYCZNIU KITĘ ODWALI, MA WSTAĆ, MA WSTAĆ, MA WSTAĆ!22.15. Odczytanie testamentu.22.25. Zatrzymanie akcji serca u Agnieszki po słowach „Mojej chrześniaczce nie pozostawiam absolutnie nic, za to 10 000 zł idzie na fundację ojców bonifratrów”.22.45. Rzucanie wieńcem. Ciotka Lonia ku niesamowitej radości rodziny łapie pierwsza.23.00. Zenek nie doczekuje się odpowiedzi od Władka na trzecie „ZE MNĄ SIĘ NIE NAPIJESZ?!”.23.15. Wjeżdża tort. Kroi patomorfolog, zdobył doświadczenie na Władku.0.00. Punkt kulminacyjny. Trzymający się na nogach żałobnicy biorą Władka na ramiona i niosą na cmentarz.0.10. Procesja dociera do celu. Grażyna wyciąga nawalonego jak Messerschmitt Stefana z grobu.0.15. Przy „I ZAWIOZĄ MNIE WINDĄ DO NIEEEBA” Władek powoli osuwa się do dołu.0.16. Orzeł wylądował. Na trumnę lecą grudki ziemi, kwiaty, łzy, aż tu nagle słychać „BDZIĄG”.0.17. Zdyszany kuzyn Piotr tłumaczy, że nie zdążył przed zamknięciem kwiaciarni i kupił bombonierkę.0.30. Towarzystwo wraca się bawić.1.00. Dzieciaki zaczynają zasypiać, w przeciwieństwie do Władka nie snem wiecznym.1.30. Żur cmentarny według receptury stryja Arnolda.2.00. Zabawy: zapalanie zniczy bez użycia rąk, przenoszenie wieńcy za pomocą patyków trzymanych w ustach i nieoficjalne zawody w podrywaniu wdowy.3.00. WSZYSCY ŚWIĘCI BALUJĄ W NIEBIE!4.00. Kur pieje. Goście zbierają się do wyjścia, zrzucając się na bilet na pociąg do Zakopanego dla Zochy i życząc jej przyjemnej nocy popogrzebowej.4.20. Pod ścianą materializuje się duch Staszka Wyspiańskiego, zeruje pozostałe na stole pół litra i stwierdza, że nieważne, czy to wesele, czy pogrzeb – nadal dramat.Autorski #offtop sprzed roku w tych jakże sprzyjających okolicznościach przyrody, bon appetit!
 –  Cezary Jurkiewicz...45 m• OObjawy Covida nie są przyjemne szczególnie jaksię ma współistniejące dolegliwości - takie jaknp. hipochondria. Szczególnie, że wynik dostałempozytywny i cała akcja transcenduje poza mojąparanoję.Ochota wyjścia i nakasłania na ludzi bezmaseczek jest nie do opisania. Fantazje, żebywyjść i polizać po twarzy jednostki, które dzielniezasłaniają sobie brodę nawiedzają mnie na jawie.Jeszcze przez kilka dni zarażam i jakby ktoświedział o jakimś proteście antymaseczkowców,to dawajcie znać - chętnie wpadnę. Kwarantannęmam z własnej woli, bo za dużo zarażonych isanepid nie działa i nie ma mnie kto kontrolować.Nie mam tego za złe władzy, że jest kompletnienieprzygotowana na tę sytuację, bo byływażniejsze rzeczy do zrobienia w wakacje. Walkiz LGBT nie można było dłużej odkładać w dobiekompletnego rozkładu polskiej rodziny i legionumasturbujących się 5cio latków.

Bolesne słowa lekarza obiegają internet. I co niektórzy próbują wmawiać, że tacy ludzie mało się angażują w pracę...

 –  Jacek Skup·"Kto umrze to umrze i trudno" Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.Na 8:00 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie. Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły. Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał. Później jest spokojniej.Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy. Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.
 –

Bracia Collins dali pracę Tomaszowi Komendzie: To dopiero sensowna pomoc i "powrót do społeczeństwa"

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
To dopiero sensowna pomoc i "powrót do społeczeństwa" – Na państwo nie ma co liczyć w tym względzie... Rafał Collins OKochaniBardzo miło mi poinformować, iż z dniem dzisiejszym rozpoczęliśmy współpracę z Tomkiem Komendą.Tomek miał do wyboru zatrudnienie w trzech spółkach którymi kieruje: studio tuningu pojazdów,restaurację w Warszawie lub pracę w naszej fundacji. Na szczęście bez wahania wybrał pracę wFundacji Braci Collins, z czego osobiście bardzo się cieszę.Funkcja jaką będzie sprawować to Specjalista do spraw adaptacji społecznej osób niesłusznieskazanych.Dzięki takiemu rodzajowi pracy Tomek będzie miał wokół siebie wąskie grono ludzi, nie będzie musiałcodziennie stawać do setek zdjęć, tak jak to było na myjni, w której pracował. Tomek dostanie od nasszanse na rozwój, początkowo w zakresie jego obowiązków będzie leżał jedynie jego rozwój osobisty.Mamy pełną świadomość, iż ma trochę do nadrobienia i musimy mu dać trochę czasu na pełną,obopólną współpracę. Aby biegać należy umieć na początek dobrze chodzić, wobec czego współpracarozpocznie się od różnych kursów (min. prawa jazdy), oraz opieki psychologicznej ponieważ państwonawet o to nie zadbało, powyższe aktywności przygotują go do lepszej współpracy.Ponadto Tomek będzie pracował z domu, tak aby nie musiał opuszczać otoczenia, które zna i w którymczuje się komfortowo, w gronie rodzinnym blisko narzeczonej i dziecka, które wkrótce przyjdzie na świat,tymczasem nasza współpraca zapewni jego rodzinie spokojne życie bez konieczności martwienia się orachunki czy inne opłaty. Umówiliśmy się z Tomkiem, że będzie sam decydował, w którym momenciebędzie w stanie udźwignąć duży projekt. Nie ukrywamy że nasza współpraca w zakresie, w jakim jąplanujemy, jest dla nas nowością i będziemy musieli nieco zrestrukturyzować nasze plany, na szczęściedzięki ludziom którzy nas otaczają mamy możliwości, które nam na to pozwalają.Uzgodniliśmy z Tomkiem, iż wypowiadamy się na temat tej sprawy jedynie do końca tego tygodnia, poczym odmawiać będziemy komentarzy celem uzyskania spokoju potrzebnego Tomkowi oraz nam abynasza współpraca dobrze się ułożyła.A tak totalnie od siebie dodam tylko, że to jest straszna farsa iż Tomek wciąż czeka na zadośćuczynienie od Państwa i musiał pracować po myjniach, jego wyrok nie zakończył sie w momencie wyjścia zwięzienia, on wciąż trwał.
 –  TVP zrobiło materiał o Homokomando, bo grupa gejów poszła na paintballaMichał Rachońwe wczorajszym wydaniuMinęła 20wyemitował krótki materiał dotyczący grupy"Homokomando".To grupa, która sama mówi o sobie "gejowska drużyna sportowa". Organizują wspólne treningi, na które zapraszają wszystkich chętnych, również tych hetero.W zeszłym tygodniu na swoim facebookowym profilu grupa zamieściłazdjęcia z wyjścia na paintball. Zdjęcie wpisu Rachoń pokazał wczoraj na antenie, mówiąc oMargot i poparciu PO i SLD dla "tęczowych bojówkarzy".
Oto pani Martyna Jurkiewicz-Tomsia. Zasłynęła z tego, że 10 lat temu jako 22-letnia dziennikarka Gazety Wrocławskiej napisała słynny tekst o libacji na skwerku we Wrocławiu. Dzisiaj zdradza kulisy tamtego artykułu: – "Typowy lokalny dziennikarz na swoim dyżurze obdzwania wszystkie służby (policja, straż pożarna, pogotowie) by dowiedzieć się, czy coś się dzieje na mieście. To praktyka stosowana na długo przed internetem. Tyle tylko, że nie każda interwencja lub stłuczka trafiała potem do gazety czy wiadomości radiowych.Przez wspomniany wcześnie prikaz, trzeba było dodawać newsy, nawet jak nic konkretnego się nie wydarzyło. Dziennikarka wykręciła numer na policję. Taki był zapis rozmowy z poirytowanym (nadmiarem telefonów z "żebraniem") o newsy dyżurnym.– Panie dyżurny, czy coś się dzieje? – zapytała dziennikarka.– Nie – odparł policjant.– A może jednak, cokolwiek?– NIE, NIE, NIE.– To jaką mieliście ostatnią interwencję?I wtedy, dyżurny opowiedział zdesperowanej dziennikarce o libacji-widmo. – Wiem, że ta depesza, to zaprzeczenie wszystkiego co ma związek z dziennikarstwem. No ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam coś wrzucić w sieć, a nic innego nie miałam! Atmosfera w pracy nie była przyjemna, więc popełniłam swoje słynne dzieło – wspomina "SE" pani Martyna.Niedługo po tym zakończyła swoją przygodę z dziennikarstwem. Sama zrezygnowała. Chciała działać w PR, potem startowała na sołtysa, ale nie zgarnęła stołka. Obecnie jest szczęśliwą mamą i przewodniczącą koła gospodyń wiejskich. Na artykuł reaguje z uśmiechem."
"Jestem w samolocie. Po wylądowaniu wszyscy siedzieli na swoich miejscach, by facet z ostatniego miejsca mógł wysiąść jako pierwszy i zdążyć na kolejny samolot, żeby dotrzeć na czas na pierwszy bal jego bliźniaczek. Wszyscy mu kibicowali i bili brawo, kiedy biegł przejściem prosto do wyjścia" –