Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 27 takich demotywatorów

Urodził się 26 sierpnia 1912 roku w Merseyside w północnej Anglii, w roku, w którym zatonął Titanic. Jest emerytowanym księgowym i byłym pracownikiem poczty. Na emeryturę przeszedł ponad pół wieku temu, w 1972 roku – Swoją żonę, Blodwen poznał na potańcówce podczas II wojny światowej, pobrali się w 1942 roku i byli małżeństwem przez 44 lata, aż do jej śmierci w 1986 roku.Ich córka, Susan przyszła na świat w 1943 roku.Tinniswood nie ma żadnego sekretu na długowieczność. Przyznaje natomiast, że uwielbia piątki, kiedy to zje swoje ulubione danie - jak przystało na Brytyjczyka jest to ryba z frytkami. Mówi, że kiedy był młody, lubił wędrówki; nie palił papierosów, rzadko sięgał po alkohol.Przez całe życie kibicuje Liverpoolowi - klub ten został założony na 20 lat przed jego narodzinami, w 1892 roku RECORDSORLDTheCERTIFICATET
 –
 –
 –  Klopolybabulen!nr 198Jak pie ilkowibuty uszyłcena um. z 59,-Królewicztebrok1659nr 126Tarzancz. -ill43nr 198Jak pilkowibuty usaycena um. zl 59,-nr 178prdacena u. zł 59,-nr 274Zablakasykecena u zł 59,-ŚPIĄCAKROTTWNANonr 226Panie kazakacz. 1cena v. z66HopolyDorotynr 114Jak Tos - Tospo owalw światNr 215Chata wuja Tomacz. I i IIwg H. B. StowCann-7013Nr 110Histerin tollecz. 11 1186Cena zl 30Nr 73Wędrówkiszyszkowegodziadkacz. ICena z4CenaNr 86Przygody Allinlezabawekax. IllCena zaThNr 79ReflonK.KOT KOBUCIKKOZIOŁECZEKRAZRUDY LISNr 286TajemniczaWyspacz. IIL86Nr 285Flip FloposieCena 56Wawelskimceno um at 59,BAŚŃO RUMAKUZAKLĘTYMnr 50Pie rus rybakcenc um. zł
Wielkie gratulacje! –
 –
 –

Do wszystkich osób, które zazdroszczą Ukraińcom ich obecnej sytuacji: Chcielibyście się zamienić?

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Chcielibyście się zamienić? –  Bogaty nie jestem, ale chciałbym przekazać 500 zł w gotówce + nocleg u mnie na materacu + wyżywienie na powiedzmy 3 miesiące, dla osoby, która:rzuci w Polsce wszystko, zostawi rodzinę i pojedzie (w ubraniach, w których właśnie stoi) do Ukrainy - na przykład do Mariupola. Zamieszka tam w zimnej piwnicy, bez dostępu do wody, jedzenia, oczywiście z ryzykiem, że już do Polski nie wróci.Po ewentualnym powrocie do Polski, 500 zł od razu wypłacam, nocleg zapewniam, ale…taka osoba dla tych 500 zł, będzie musiała zrezygnować ze swojego mieszkania i całego dobytku. Uważam, że propozycja bardzo uczciwa. Pięć stówek piechotą nie chodzi. Jestem przekonany, że pojawi się kolejka chętnych.Od wielkiej miłości, do jeszcze większej nienawiści droga niedaleka.To, co zaczyna się dziać w sieci, nagonka na Ukraińców, że zabiorą Polakom pracę, gorzkie żale, że dostaną 500 zł, jest dowodem na to, że Pawlakowo-Kargulowa krew, płynie w żyłach jeszcze wielu patriotów. PiS żeby uratować system emerytalny, postanowił płacić ludziom za to, żeby płodzili i rodzili. Tylko nic z tego płodzenia nie wyszło. Rodzi się nas mniej, a na 500+, poza wieloma uczciwymi rodzinami, skorzystała także (bezrobotna z wyboru) tak zwana Polska monopolowa. Pijaństwo, bijatyki, przemoc wobec dzieci, bo nikt tego przecież nie weryfikował. Skorzystały sklepy z alkoholem, których jest co najmniej tyle, ile mamy aptek. I nagle, z powodu wielkiego nieszczęścia w Ukrainie, Polska dostała prezent: około milion dzieci i milion wykwalifikowanych mężczyzn i kobiet. Nie wydaliśmy ani złotówki na ich utrzymanie, rodzenie, wykształcenie. Pokończyli w Ukrainie szkoły i są teraz u nas, wykształceni i gotowi do pracy. Brakowało pielęgniarek? Są! Nie mieliśmy lekarzy specjalistów? Są! Itd. Więc zamiast na kolanach Ukraińcom dziękować za to, że uciekli do wiecznie kłócącej się ze wszystkimi Polski i to dzięki nim emerytury dla obecnych i przyszłych polskich emerytów są ZABEZPIECZONE, pojawia się biało-czerwone, patriotyczne i oczywiście katolickie: „nie dam”.  Walczmy z tym ze wszystkich sił.Ukraińcy są nam potrzebni. Teraz potrzebują naszej pomocy, jedzenia, dachu nad głową, za chwilę odwdzięczą się ratując ZUS, nasze renty i emerytury. Wypominanie ofierze wojny 500 marnych, polskich złotych i miejsca noclegowego. Ofierze, która uciekła przed bombami, zostawiając wszystko i wszystkich - poniża i odbiera godność. Naprawdę. Wędrówki ludów są tak stare, jak stary jest gatunek ludzki. Jak dla mnie, możemy mieć wspólną, czterokolorową flagę, kanały telewizyjne i tablice informacyjne w 2 językach. Bo czy się nam to podoba, czy nie, Ci ludzie już u nas są, żyją i większość pewnie zostanie. Dzieci nauczą się j.polskiego, raczej nie będą chciały wracać do leżącej w gruzach Ukrainy. Kraj, to przede wszystkim ludzie. Dobrzy dla siebie ludzie. Później flagi, hymny, instytucje. W internecie pojawiają się filmy z opowieściami: „Wyobraźcie sobie, że jedzenie Ukraińce nie smakowało! Bezczelna!”, „łóżko było dla niej niewygodne”. Wiarygodność tych opowieści jest porównywalna do tej, jaką niosą przekazy medialne w rosyjskich i polskich, reżimowych mediach. Ale nawet jeżeli takie sytuacje się zdarzają, mówię… Jedź do Ukrainy, przeżyj naloty, uciekaj w tym, w czym stoisz. Zobaczymy czy udźwigniesz psychicznie i jak będziesz reagować.Putin, jeśli nie powstrzymają go Ukraińcy, zaatakuje Polskę, to pewne. Więc walczą o NASZE bezpieczeństwo. Dzięki Ukraińcom zasypiamy jeszcze w ciepłych łóżkach. Bez huku bomb. Pomoc dla ich kobiet i dzieci, do momentu, kiedy nie znajdą pracy, jest naszym moralnym obowiązkiem, no chyba, że malkontentom pali się brać do ręki karabiny i ginąć na froncie. Mnie nie. Chcę żyć. Ukraińcy też chcą.
Pijany mężczyzna pomagał oddziałowi ratunkowemu w poszukiwaniach samego siebie – Pijany Turek spędził wiele godzin pomagając szukać zaginionej osoby z grupą poszukiwawczo-ratowniczą. Po czasie zdał sobie sprawę, że to on jest poszukiwany. Beyhan Mutlu pił alkohol z przyjaciółmi podczas wędrówki po lesie, wtedy odszedł od grupy, aby zwiedzić okolice. Gdy przez kilka godzin jego żona nie mogła się z nim skontaktować przez telefon, postanowiła zaalarmować policję.Podczas wędrówki po lesie Mutlu natknął się na grupę ratowników i ochotników zaangażowanych w misję poszukiwawczą. Dopiero gdy jeden z ratowników wykrzyczał jego imię Mutlu zdał sobie sprawę z całej sytuacji
Po 59 dniach samotnej pieszej wędrówki do Rzymu dotarł 19-letni Szymon Szymański, pielgrzym z Pomlewa koło Gdańska. Spał na ławkach, przystankach autobusowych i na plebaniach. Jedną z ostatnich nocy swojej wędrówki spędził na placu św. Piotra razem z bezdomnymi – Szedł m.in. w intencji Kościoła w Polsce oraz tego, by młodzi ludzie w Polsce nie zatracili się w Internecie
Po 24 latach nareszcie zobaczył swojego syna. Dwulatek został porwany przez handlarzy ludźmi przed rodzinnym domem w chińskiej prowincji Shandong. – Chińczyk Guo Gangtang odnalazł swojego syna po 24-letnich poszukiwaniach, podczas których pokonał na motocyklu ponad 500 000 kilometrów. Od porwania w 1997 roku Guo podróżował po ponad 20 prowincjach w całym kraju. W czasie wędrówki uczestniczył w wypadkach drogowych, a nawet napotkał na swojej drodze rabusiów. Mężczyzna twierdzi, że na poszukiwania wydał oszczędności całego życia. Wiele razy zdarzało mu się spać pod mostami i błagać o pomoc w momentach, gdy zabrakło pieniędzy.Według chińskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego policja wyśledziła tożsamość syna dzięki testom DNA. Dwóch podejrzanych zostało namierzonych i aresztowanych - przekazało Global Times.Przeszczęśliwi rodzice ponownie spotkali się ze swoim dzieckiem w niedzielę w mieście Liaocheng - poinformowała państwowa telewizja CCTV.„Od teraz, gdy nasze dziecko zostało odnalezione, wszystko powinno układać się już tylko szczęśliwe” - powiedział dziennikarzom Guo.Gangtang jest członkiem organizacji zajmującej się osobami zaginionymi w Chinach. Pomógł co najmniej siedmiu rodzinom odnaleźć ich uprowadzone dzieci.W Chinach od dziesięcioleci porwania i handel dziećmi są dużym problemem. Według szacunków z 2015 corocznie uprowadzanych jest około 20 000 dzieci, których sporą ilość porywacze sprzedają do adopcji, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Słonie wyruszyły w drogę z parku narodowego w górzystej, południowej części prowincji Junnan, aby wyruszyć na północ – W stadzie złożonym z 15 osobników jest sześć samic, trzy dojrzałe i trzy młode samce oraz trójka cieląt.Zwierzęta przeszły już 500 km.Przechodzą przez wsie, miasteczka, główne drogi i autostrady. Lokalne władze, między innymi przy wykorzystaniu samochodów policyjnych i dronów, kontrolują ruchy stada, aby zapewnić bezpieczeństwo słoniom, jak i ludziom.Naukowcy nie wiedzą, jaki jest cel ich wędrówki W stadzie złożonym z 15 osobników jest sześć samic, trzy dojrzałe i trzy młode samce oraz trójka cieląt. Zwierzęta przeszły już 500 km.Zwierzęta przechodzą przez wsie, miasteczka, główne drogi i autostrady. Lokalne władze, między innymi przy wykorzystaniu samochodów policyjnych i dronów, kontrolują ruchy stada, aby zapewnić bezpieczeństwo słoniom, jak i ludziom.Naukowcy nie wiedzą, jaki jest cel ich wędrówki
W 2016 roku, w szwajcarskich górach zgubił się pewien turysta. Niespodziewanie z odsiecząprzyszedł mu obcy kot – Mężczyzna zgubił się w trakcie wędrówki po górach i utknął w opuszczonej wiosce. "Sprawdzałem mapę, żeby dowiedzieć się, jak wrócić do hostelu. Jedyna zaznaczona droga była zamknięta" - opowiadał turysta.Kiedy mężczyzna zastanawiał się jak wrócić do miejsca zakwaterowania, nagle na jego drodze pojawił się czarno-biały kot. Zwierzę naprowadziło turystę na drogę powrotną, co jakiś czas zatrzymując się i patrząc, czy mężczyzna za nim podąża.Kiedy turysta podzielił się tą niesamowitą historią w sieci, odezwało się wiele innych osób, które też widziały kota w tej okolicy.
Na dnie oceanu spokojnego znajduje się gigantyczny obiekt o długości z grubsza dwóch mil – Sytuacja jest o tyleż kuriozalna, że ów obiekt zdaje się poruszać i to w kierunku lądu, ze z góry ustaloną trajektorią. Nie sposób wyjaśnić, czy ten fenomen wynika z ruchów tektonicznych, prądów morskich czy innych, trudnych do zbadania zjawisk. Faktem jest, że do brzegu miasta Kushiro na wyspie Hokkaido w północnej części Japonii, zostało mu około 13 021 123 lata wędrówki. Jeśli to się potwierdzi, to ten podwodny gigant nieznanego pochodzenia trafi do Japonii szybciej niż Sasin do więzienia za organizacje nielegalnych wyborów kopertowych
Jacek Libucha, który na początku listopada wyruszył w samotną wyprawę przez Antarktydę, dotarł do celu po 54 dniach wędrówki. Przez całą podróż ciągnął na sankach ekwipunek ważący ponad 110 kg. Tym samym dołączył do grona około 30 ludzi w historii wypraw polarnych, którym się to udało – Gratulacje!
Niemiecki milioner szuka 10 miłych osób, które zamieszkają z nim na farmie w Nowej Zelandii – 70-letni Karl Reipen zamieścił ogłoszenie w gazecie, że szuka osób, które mają nie więcej niż 70 lat i marzą o życiu na łonie natury. Posiadłość milionera ma 220 hektarów i jest położona bezpośrednio nad Morzem Tasmana, mężczyzna szuka 10 osób, które dotrzymają mu na niej towarzystwa. Chętni będą mogli zamieszkać w specjalnie przygotowanych domkach, korzystać z prywatnej winnicy i stadniny koni. W ofercie jest też kajakowanie, łowienie ryb, obserwowanie ptaków i wspólne wędrówki. Wszystko na koszt Reipena.Kto chce rzucić wszystko i wyjechać do Nowej Zelandii?
Buntowniczy kocur trafił do schroniskowej izolatki po tym, jak przyłapano go na otwieraniu drzwi innym zwierzęcym mieszkańcom placówki... – Kocur miał w zwyczaju otwierać w nocy drzwi do wszystkich pomieszczeń w budynku, umożliwiając wędrówki po korytarzach innym zwierzętom. O poranku pracownicy zastawali ogólny chaos i zgiełk w całej placówce…W którymś momencie tak bardzo rozsierdził swoich tymczasowych opiekunów, że w ramach „kary” tymczasowo trafił do „izolatki” – pojedynczego pokoju, by „zastanowił się nad swoim zachowaniem”. Oczywiście wcale nie miał na to ochoty i ostatecznie wrócił do swoich dotychczasowych współlokatorów, którzy podobno bardzo za nim tęsknili.Gdyby ktoś miał wątpliwości – nie okazał najmniejszej skruchy
Pionierska wycieczkowiczka Emma Gatewood, była pierwszą kobietą, która samotnie pokonała szlak Appalachów w jednym sezonie – W wieku 67 lat, po wychowaniu 11 dzieci, Gatewood rozpoczęła wędrówki, zainspirowana artykułem w National Geographic. Postanowiła pokonać szlak o długości 3,5 tys km. Ukończyła wędrówkę trzy razy, ostatni raz w wieku 75 lat, co czyni ją pierwszą osobą, która to zrobiła. Przeszła także 3,2 tys km Szlakiem Oregon, średnio ponad 35 km dziennie.W sumie przeszła sama przez 14 stanówImpuls jej maratonów jest zakorzeniony w jej doświadczeniu jako osoby, która przeżyła przemoc domową. Ostatni incydent przelał czarę goryczy, gdy jej mąż Percy tak mocno ją pobił, że złamał jej zęby, szczękę i połamał żebra, prawie ją zabijając. Zastępca szeryfa przybył do domu i aresztował Emmę, a nie jej męża. Spędziła noc w więzieniu, dopóki burmistrz małego miasteczka w zachodniej Wirginii, w którym mieszkali, nie interweniował, gdy zobaczył jej posiniaczone oczy i zakrwawioną twarz.Udzielił Emmie rozwodu - niespotykanego w tamtych czasach - a ona sama wychowała swoje ostatnie troje dzieci. Jej najmłodsza córka, która była świadkiem brutalnej przemocy, pokazała swojej mamie artykuł National Geographic i zachęciła ją do wyruszenia w tą przygodę. Wędrówka była aktem dbałości o siebie, uzdrowieniem, uporem, niezależnością i sposobem na odzyskanie wewnętrznej i zewnętrznej siły i powrót do życia. Zapytana dlaczego wędruje, powiedziała po prostu „Ponieważ chciałam”
 –
Kto jest za tym, aby w Polsce wprowadzić obowiązek zapłaty za ratunek TOPR-u tylko z powodu ludzkiej głupoty? –  Polscy turyści wybrali się w chorwackie góry. Poza szlakiem i w klapkach. Ściągało ich 11 ratownikówpaw/hlk/2018-06-29, 10:14Chorwaccy ratownicy górscy otrzymali zgłoszenie od dwójki polskich turystów, którzy wyruszyli w góry z miejscowości Podgora-Caklje. Utknęli na wysokości około 420 m.n.p.m. na stromym zboczu masywu Biokovo, w środkowej części Dalmacji. Na dół bezpiecznie sprowadziło ich 11 ludzi. Polacy nie byli przygotowani do wędrówki po górach. Nie mieli ze sobą żadnego sprzętu, a na nogach... plastikowe klapki.