Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 73 takie demotywatory

Po pierwszej szklaneczce wódki wszystko niezrozumiałe staje się jasne. Po drugiej wszystko tajemnicze przestaje być tajemnicze. Po trzeciej wszystko, co zwyczajne, staje się cudowne. Po czwartej droga do łóżka okazuje się fascynującą podróżą przez bajeczny kraj, w którym na podłogach szaleją tsunami, drzwi kurczą się do wąskich szczelin, a krzesła jak psy rzucają się do twoich stóp. –
Małe tsunami na Grenlandii –
0:30
"Pamiętaj o nieszczęściu, które niesie ze sobą fala tsunami. Nie stawiaj domu poniżej tego punktu" – Niektóre z nich mają po 600 lat
W Japonii można kupić kapsułę ewakuacyjną na wypadek tsunami –
Na kilka minut przed uderzeniem tsunami w Tajlandii w 2004 roku, 10-letnia dziewczynka ostrzegła swoich rodziców, że tsunami nadciąga. Będąc na plaży, rozpoznała znaki ostrzegające przed tsunami, które poznała na lekcji geografii zaledwie dwa tygodnie wcześniej. Jej zasługą było uratowanie życia setek turystów –
Ponad 16 lat od potężnego trzęsienia ziemi i tsunami na Oceanie Indyjskim, prawdopodobnie udało się odnaleźć zaginionego policjanta, który w dniu kataklizmu pełnił służbę niedaleko wybrzeża. Po latach został uznany za zmarłego – Zainal Abidin obecnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym, kontakt z nim jest utrudniony, ma wielkie problemy z pamięcią. Po tragedii miał błąkać się po jednej z wiosek.Na fotografię mężczyzny natrafiła rodzina, która jest przekonana, że to zaginiony policjant.Dopasowano 80% cech fizycznych, zgadzają się znaki szczególne, przybyłych z wizytą policjantów nie poznał, jednak wyraźnie ożywił się, gdy usłyszał ich pieśń.Pobrano próbki, trwa oczekiwanie na wyniki testów DNA
Fala tsunami, która uderzyła w Palu w Indonezji niecałe dwie minuty po trzęsieniu ziemi o sile 7,5 w skali Richtera – 28 września 2018
19-letni śmieciarz z Anglii stracił pracę, bo... kopnął bałwanka – Jak twierdzi morderca śnieżnego tworu, ten przeszkadzał mu w odstawieniu koszy na miejsce. Uznał, że skoro i tak się roztapia, to może go przewrócić. Niestety widział to bombelek, który bałwanka powołał do życia... I zaczęła się gównoburza, która szybko ogarnęła całe miasteczko. Ponieważ firma zajmująca się wywozem śmieci nie radziła sobie z hektolitrami szamba, które się wylały, postanowiła zwolnić bałwaniego mordercę. To jednak nie powstrzymało tsunami kupy! Teraz odezwali się ci, którzy twierdzą, że strata pracy to jednak trochę dużo za kopnięcie kupy śniegu. Szczęśliwi ludzie, którzy mają takie problemy.
Bezrobotni zasadzą w Pakistanie 10 miliardów drzew - to hasło przewodnie pakistańskiego planu na odbudowę lasów po tragedii, jaką spowodowało tsunami. Bezrobotni dostają pieniądze od rządu pod warunkiem, że będą sadzić drzewa. Tak wygląda skrawek ziemi po roku –
0:11
Ten 103-letni żółw stał się jego najlepszym przyjacielem –
Prawdziwi bohaterowie istnieją! – Jednym z nich jest 43-letni Hideaki Akaiwa, który narażał swoje życie, aby ocalić innych.Kiedy w marcu 2011 roku tsunami uderzyło w jego rodzinne miasto Hideaki był w pracy. Zdając sobie sprawę, że jego żona została uwięziona w ich domu i że może utonąć w lodowatej wodzie, zignorował wszystkie zalecenia ludzi, którzy radzili mu, aby nie robił głupstw i poczekał na przybycie wojska.Hideaki znalazł kombinezon i wskoczył do szalejącego potoku starając się omijać pływające auta, domy i różne śmieci toczone przez potężny prąd. Tak naprawdę wszystko tam mogło go zabić.Kiedy w końcu dopłynął do domu, odnalazł tam swoją żonę, która miała już mało przestrzeni do oddychania. Od razu przeniósł ją w bezpieczne miejsce. Pewnie jest to, że gdyby poczekał na wojsko, nigdy więcej nie zobaczyłby swojej żony żywej.Jednak to nie wszystko, Hideaki zdał sobie sprawę, że jego matka nie została znaleziona, więc skoczył znów do wody i jej również uratował życie.Jeszcze przez wiele tygodni po katastrofie Hideaki codziennie wchodził do wody i prowadził jednoosobowe wyprawy ratowniczo-poszukiwawcze. Dzięki temu uratował kilkanaście ludzkich żyć

Tsunami

Tsunami –
Zwykły dzień.Cisza, spokój i nagle... –
Jak myślicie, co wydarzy się w 2021 roku? Wybuch wulkanu? Szarańcza? Tsunami? Asteroida? Nowa płyta Sławomira? –

Właściwie po co nam rząd? Skoro i tak wszystkim zajmujemy się sami...

 –  Fit Matka Wariatka22 kwietnia o 20:41 · Właśnie zdałam sobie sprawę z faktu, że nam, jako społeczeństwu, wszystko się już chyba kompletnie pomieszało - taka naszła mnie myśl i zdaję sobie sprawę z faktu, że wraz z jej objawieniem, przypłynie tu zaraz tsunami hejtu. Trudno.Spójrz.Wyręczamy nasze państwo.Zbieramy na pomoc chorym dzieciom.Zbieramy na pomoc zwierzętom.Zbieramy na pomoc szpitalom.Zbieramy na pomoc lekarzom.Zbieramy na pomoc strażakom.Odnoszę wrażenie, że ostatnio nie robimy nic innego, tylko wiecznie na coś zbieramy i nie są to zbiórki na cele prywatne, a podstawy, które powinny być zapewnione przez państwo.No kurwa!Czy my już przypadkiem nie weszliśmy w rolę tego państwa? Za moment, to państwo, które nigdy nie miało i mieć nie będzie, swoich pieniędzy, bo każda złotówka, to pieniądze nam w jakiś sposób zabrane, a którego obowiązkiem jest robić to wszystko, co teraz robi za nie społeczeństwo, oleje wszystko, bo przecież SPOŁECZEŃSTWO zrobi zbiórkę i wpłaci.Czy my się aby nie zagalopowaliśmy?Za moment będziemy wspierać co, kogo?Wojsko?Urzędników?Policję?Będziemy się zrzucać na pały i gnaty?Na czołgi?Na długopisy i komputery?Przecież my już na to wszystko PŁACIMY haracze! To gdzie są, do chuja, te pieniądze?!Pomoc jest potrzebna zawsze, ale skala tego, co dzieje się u nas jest porażająca.Mam wrażenie, że nasz rząd ma w dupie o wiele więcej, niż nam się wydaje. Ważne, żeby na premie było, dla potrzebujących uzbierają obywatele.Dzisiaj.Lekarz wychodzi do pracy i nie ma pewności czy będzie miał maseczkę, podstawowy element jego bezpieczeństwa, a i bezpieczeństwa pacjenta.Co robimy?Szyjemy! Kurwa.Kupujemy i wysyłamy. Kurwa.Lekarz kupuje z prywatnych pieniędzy. Kurwa.Hipotetyczne, za jakiś czas, najlepiej nigdy.Wojna.Idziemy do walki.Każdy mężczyzna powołany ma stawić się gdzieś tam, ale najpierw musi kupić sobie broń.Co zrobimy?Kupimy! Kurwa.Ze swoich.Bo kto, jak nie my?No ja pierdolę, to jest jakaś kompletna paranoja.Klaszczemy lekarzom, zamiast porządnie klasnąć się w głowyPrzepraszam za te wulgaryzmy, ale nie jestem w stanie ich tutaj powściągnąć.
Właśnie wybuchł Anak Krakatau, indonezyjski wulkan, który w 2018 wywołał tsunami z bilansem 426 zmarłych, 14 059 rannych i 2752 domów zniszczonych. Dzisiejsza erupcja była słyszalna z odległości ponad stu kilometrów – Kto ośmielił się twierdzić, że już gorzej być nie może?

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media. Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo:

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media.Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo: – Jak podaje portal polskiateista.pl: W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” – zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna – w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO – maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy, kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują nieunikniony ich nieunikniony los.Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć
Władze Indonezji oferują nagrodę pieniężną za zdjęcie opony z szyi 4-metrowego krokodyla – Po raz pierwszy zaobserwowano go z nią w 2016 roku. Krokodyl przeżył zarówno trzęsienie ziemi jak i tsunami, które nawiedziły okolicę w 2018 roku. Przyrodnicy twierdzą, że mimo opony ma się dobrze, ale martwią się o jego zdrowie. Władze prowincji apelują o pomoc przede wszystkim do myśliwych. Zapewniają, że ten, któremu uda się pomóc krokodylowi, otrzyma nagrodę pieniężną
I to jest pożyteczna i praktyczna wiedza, jakiej powinno się uczyć w szkole –  Kataklizmy w Polsce i na świecie26 grudnia o 12:34 · Od najnowocześniejszych systemów ostrzegania zawsze bardziej wartościowa jest podstawowa wiedza i przezorność. Tilly Smith, 10-latka z Anglii, 26 grudnia 2004 roku przebywała na plaży Maikhao Beach na wyspie Phuket w Tajlandii. Z lekcji geografii w szkole zapamiętała, że ostatnim ostrzeżeniem przed nadejściem fal tsunami jest cofanie się wody. Dziewczynka, wespół z rodzicami, ostrzegła pozostałych wypoczywających. Całą plażę udało się bezpiecznie ewakuować.John Chroston, nauczyciel biologii ze Szkocji, również rozpoznał znaki ostrzegawcze. Przebywał wówczas na jednej z plaż Zatoki Kamala na wyspie Phuket. Podobnie jak 10-latka z Anglii, tak i on uratował wiele ludzi, zabierając ich na wyżej położone tereny.Zdjęcie przedstawia dorosłą już Tilly Smith z mamą, przechadzającą się tą samą plażą, na której uratowała wiele osób w 2004 roku. Zdjęcie zostało zrobione w 10. rocznicę niszczycielskiego w skutkach tsunami. Źródło: thesun.co.uk.
Jak zrobić swoje własne prywatne tsunami –
0:22