Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 173 takie demotywatory

Białe ściany, kolorowe szyby w oknach –
Pewnie cielak miał niezapięte pasy –  e wtorek policjanci z Urszulina przeprowadzili bardzo nietypową kontrolę drogową. Aż trudno uwierzyć, że zatrzymany kierowca wpadł na taki pomysł.Była godzina 20:30, gdy policjanci z Komisariatu Policji w Urszulinie zatrzymali w miejscowości Stare Załucze audi. Mundurowi zdecydowali się przeprowadzić kontrolę, bo jak informuje lubelska policja, wcześniej ich uwagę zwróciły bardzo zaparowane tylne szyby auta.Intuicja ich nie zawiodła, bowiem w środku samochodu zastali zaskakujący widok. Na tylnym siedzeniu siedział... cielak. Kierowca tłumaczył, że nie miał, jak go przewieźć, więc postanowił wykorzystać do tego auto.Mężczyzna w dalszą podróż do domu ze zwierzęciem musiał udać się już pieszo, bo policjanci zabronili mu dalszej jazdy, a za nieodpowiedni przewóz zwierzęcia ukarali mandatem karnym.
Walory najnowszego BMW to: – Drzwi od kierowcy mają być przezroczyste, aby widać było CAŁY dresMa być tak wąski, aby przez obydwa okna można było wyciągnąć łokcieProducent dodaje w ramach promocji rękawicę magnetyczną, aby przy prędkości 140 km/h można było trzymać rękę na dachu.W zmodernizowanej wersji będzie jeszcze miał:perukę blond podczepioną do dachu jeżeli pasażerka ma inny kolor włosówna przedniej szybie lampę kwarcową zamiast solariumotwory w podłodze aby można schować obcasy wyższe niż 20 cm...megafon, żeby lepiej niosło dicho...szyby kuloodporne, żeby nie popękały od megafonuzestaw kamer wideo, żeby coś widzieć wszak ma 100% przyciemnioną przednią szybę srebrny wieszaczek na zloty łańcuchopony ze skóry a nie zwykłe gumiakizłote felgi nabijane ćwiekamiwyciąg w fotelu, jak walnie cichaczasprężyna w zagłówku pomagająca machać cabanem w rytmie "Milano"zdejmowane lusterko wsteczne, żeby móc wymierzyć równe działki kokiautomatycznie wysuwany bejsbol z napisem: Shazza moja miłośćgolarkę do szlifowania łysej pałyschowek na szaliki, w zależności od tego gdzie się wybiera poimprezowaćsprężyna pod pedałem gazu, żeby pogrzać a i przypakować w nogi
Wersja: Polska –
Tak, kobieta, blondynka – Nie, żaden motocykl nie stał wcześniej po lewej, czy po prawej. Wjechała na dwa wolne miejsca parkingowe. Nie, samochód też tam nie stał (zresztą by się nie zmieścił). Po prostu zajechała sobie, zaparkowała, poprawiła szminkę we wstecznym i poszła na zakupy. Kiedy robiłem fotkę, zabiła mnie jakieś 5000 razy wzrokiem zza szyby sklepu, bo zauważyła, że się przyglądam.  Ja bardzo przepraszam, że głowę komuś zawracam, ale dlaczego nie ściga się takich wykroczeń? (dziesięć minut wcześniej objechałem cały parking, żeby się gdzieś wcisnąć, miejsca było mało więc chwilę kombinowałem żebym ja wysiadł i sąsiad też).Szanujmy się ludzie. Pomyślmy o innych. Tak, oni istnieją i - niech zgadnę - odpłacą nam tym, co my im dajemy (mam nadzieję)
Źródło: autorskie

10 przerażających rzeczy, których kierowcy dostrzegli zza szyby samochodu jadąc nocą (11 obrazków)

 –  PRZEZ TWE OCZY. TE OCZY ZIELONE, ci wyj*ałemPodczas występu Zenka Martyniuka doszło donieprzyjemnego incydentu. Między fanami, którzy - jakinformuje organizator festiwalu • byli nietrzeźwi, wywiązałosię kilka bójek. W efekcie powybijali też szyby w lokalu.
Znam parę osób, które chętnie posadziłbym na tym krześle –
Takich ludzi nie rozumiem –  Pierwszy raz coś takiego słyszałem na żywo, owszem, tu w neciesą takie osoby, ale w necie wszystko jest przejaskrawioneWracani z odprowadzenia mojego dziecka, w uliczkę osiedlowiwjeżdża średniej klasy samochód, wysiada z niego łysy 25 - 3(latek by zeskrobać resztki lodu z szyby i nienagannipolszczyzną: "Co za pier...ny kraj ta Polska, u nas w Angliczegoś takiego nie ma". Nie wy ty rzy matem i spytałem "To pccholerę żeś wrócił" - "Tylko na parę dni". I chwała Bogu. Jakmożna coś takiego mówić o swoim rodzinnym kraju,? Bluzgać niojczyznę, bo trzeba zeskrobać lód z szyby? Co za człowiek talrobi?
Źródło: Własne
"Po cichej uliczce wielkiego miasta szedł sobie drobny staruszek, powłócząc nogami w jesienne popołudnie. Zeschłe liście przypominały mu każde przeszłe lato. Przed sobą miał długą, samotną noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec – Aż nagle w stercie liści w pobliżu sierocińca, mała kartka papieru zwabiła jego wzrok. Zatrzymał się więc i podniósł ją trzęsącymi się dłońmi. Czytając dziecinne literki, starzec wybuchnął płaczem, Bo słowa paliły jego wnętrze niczym piętno. "Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję. Nie mam nawet z kim zamienić słowa, więc ten, kto to znajdzie, niech wie, że go kocham!" Oczy staruszka spoczęły na budynku sierocińca i dostrzegły małą dziewczynkę Z nosem smętnie przyklejonym do szyby. I wiedział już, że wreszcie znalazł przyjaciółkę, więc pomachał do niej i posłał jej jasny uśmiech. Oboje wiedzieli też, że spędzą zimę razem, naśmiewając się z deszczu. Naprawdę spędzili zimę, śmiejąc się z niepogody, rozmawiając przez płot i obsypując się drobnymi podarkami, które dla siebie zrobili. Staruszek rzeźbił dla niej przepiękne zabawki, dziewczynka zaś rysowała mu obrazki, na których piękne panie spacerowały w słońcu i zieleni drzew, i oboje dużo się śmiali. Lecz dnia pierwszego czerwca dziewczynka podbiegła do płotu, by pokazać starcowi swój nowy rysunek, a jego tam nie było. Przeczuwała jakoś, że on już nie wróci. Pobiegła więc do pokoju, wzięła kredki i papier i napisała... "Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję. Nie mam nawet z kim zamienić słowa, Więc ten, kto to znajdzie, niech wie, że go kocham!"
Ross LeBeau z Texasu został aresztowany za żwirek dla kota, który policja wzięła za metamfetaminę. Używał go jako środka na zaparowane szyby – Ta twarz mówi "nie mogę się doczekać jak ogarniecie co robicie debile"
No przecież szyby są odśnieżone! –
Szyby to są plecki w samochodzie – One po prostu lubią, kiedy je drapiesz

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Ku*wa, i co teraz? – Co mam z tym robić, skoro oficjalnie mamy zakaz skrobania?
 –  Witam i zapraszam, do sprzedaży dzisiaj zgłaszam: Seat, niczym wyspa hiszpańska, o podobnym temperamencie, posiadający sportowe zacięcie. Na papierze 110 koni mechanicznych, a w rzeczywistości 130-140 koni andaluzyjskich, niczym w najlepszej stadninie sobie drzemie. W takim tłoku ciężko się oddycha, zamontowany sportowy filtr powietrza. No i styka. Kolor żółty jak na zdjęciach widać - proszę oglądać. Można też dotykać. Samochód jest niski, sportowo obniżony. Nadaje się dla męża (może też dla żony). Ma letnie opony, niczym na Hiszpanię przystało. W zestawie dorzucam zimowe, gdyby śniegiem przysypało.Rocznik 98, dodać zapomniałem, lecz stan taki, że jeździć nim się nie bałem. Owszem, tu coś skrzypi, tam coś skrzeczy. Eksploatacja! ma się na rzeczy. Klimatyzacja, pod prądem szyby. Lusterka boczne... i radio USB :)Papiery wartościowe posiadam do niego: wymiana klocków, tarcz, paska i wszystkiego innego. Mimo tej mocy, spalanie ma niskie. Do 5 litrów wyniki są bliskie. Przez 9 miesięcy ważne jest ubezpieczenie. To dłużej niż ciąża, gdy zawiedzie zabezpieczenie. Ogłoszenie nam rośnie, niczym ceny chleba. Więcej informacji nam chyba nie potrzeba. Jeśli jednak na pytania najdzie Cię ochota, zapraszam do kontaktu, jeśli czasu Ci nie szkoda. Teraz wersja błyskawiczna.Dla zainteresowanych, specyfikacja techniczna:- Seat Ibiza wersja GT- rocznik 1998- diesel 1,9 TDI 110KM*- kolor nadwozia żółty- alufelgi**- elektryczne przednie szyby- klimatyzacja- centralny zamek- elektryczne lusterka- radio (USB)- fotele kubełkowe fabryczne*Auto posiada sprężarkę, więc realna moc wynosi około 130-140 KM.**Auto obecnie jest na oponach letnich z innymi felgami, ale w cenie dorzucam opony zimowe z felgami ze zdjęcia. W samochodzie była robiona MAPA pod sprężarkę i sportowy filtr powietrza. Zawieszenie jest lekko obniżone, opony lekko szersze - samochód trzyma się drogi jak Kaczyński kota ;)
Przyciemniane szyby – Wersja polska
Jeśli masz problem z zaparkowaniem w garażu, zawieś z sufitu piłeczkę tenisową tak, żeby dotykała szyby, kiedy samochód jest dobrze zaparkowany – Dzięki temu zawsze będziesz wiedzieć, kiedy dokładnie się zatrzymać
 –  Uwaga!!!! Dnia 13 08.2016 r. spotkała mnie przykra sprawa, wybrałam się z córką na długi weekend. Jadąc autostradą A2 od strony Warszawy na Poznań, przy zjeździe na Wartkowice, ok godz 12 mój samochód został zepchnięty z drogi, na awaryjny pas ruchu przez 2 srebrne mercedesy na zagranicznych blachach, w autach byli mężczyźni, prawdopodobnie cyganie, ubrani w garnitury,(jeden beżowy, drugi ciemny) obwieszeni zlotem. Próbowali dobić mi się do samochodu, szarpali za klamki, urwali zderzak, walili w szyby. Tylko dzięki pomocy przypadkowego kierowcy udało nam się odjechać. (Nic wiem kim jesteś ale serdecznie Ci dziękuje za pomoc) Po rozmowie z policja okazało się, ze podobno są to mężczyźni których celem są samotnie podróżujące kobiety Chodzi o dzieci. Dziewczyny uważajcie i zamykajcie drzwi od środka jak będziecie same!!!!
 –