Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 148 takich demotywatorów

Przegrał zakład i dotrzymał słowa.To się chwali! Jego zdrowie! –  Sydney. Tramwaj przyjechał, pub organizujeimprezę dla miastaJakub Dybalski • 31.12.2019 • 2 Komentarzy >fot. Maksym Kozlenko, lic. CC A-SA 4.0Właściciel pubu w Sydney, który był gotowy postawić piwo całemu miastu,gdyby mocno opóźnioną budowę linii tramwajowej udało się skończyć naczas... przegrał zakład. W styczniu organizuje więc imprezę z darmowymalkoholem.
Troy Leon Greg został skazany na karę śmierci za podwójne morderstwo. Procesował się w sądzie najwyższym jako że kara śmierci była wtedy de facto zniesiona na poziomie federalnym, jednak jako pierwszy od tego czasu przegrał i karę podtrzymano. Wówczas z kolei jako pierwsz skazaniec uciekł z celi śmierci, nie mniej zginął tego samego dnia w bójce w barze –
Powstanie film pt. "Mistrz" o Tadeuszu "Teddym" Pietrzykowskim - pięściarzu, który zdobył tytuł mistrza wszechwag niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau – Bokser stoczył w obozie kilkadziesiąt walk, z czego przegrał tylko jedną i stał się symbolem nadziei na zwycięstwo nad nazistowskim terrorem. W roli tytułowej wystąpi Piotr Głowacki, a partnerować mu będą między innymi Marian Dziędziel czy Rafał Zawierucha
Wierny pies umarł 15 minut po tym, jak jego człowiek przegrał walkę z rakiem –

Świat bez takich Januszy byłby nudny...

 –  Sluchajcie co sie odjebalo xD 10 rano jedna ze stacji benzynowych w Kielcach. Zatankowałem samochód wbijam na stację, nic nadzwyczajnego. Ochroniarz popija poranną kawę, elegancka pani w szpilkach płaci przy kasie za zatankowane wcześniej paliwo. Podchodzę do kasy, płacę, odwracam się i nagle wchodzi on. Człowiek, którego styl bycia od razu można poznać, styl życia Andrzeja. Zaś wygląd ów Pana można opisać jednym prostym stwierdzeniem, typowy Janusz. Siwy wąs, kamizelka i inne atrybuty kojarzące się z tą właśnie grupą społeczną. Janusz, tak będę go dalej nazywał, wchodzi na stację rozgląda się i mówi: "mam problem". Tak szybko jak Janusz skończył mówić, tak szybko pojawił się jeden z pracowników stacji. "Jakiż to problem tego pięknego poranka?" pyta pracownik. - Zatankowałem za dużo paliwa i nie mam jak za nie zapłacić. - Nie ma problemu, wystawimy fakturę, którą będzie mógł Pan opłacić przez 24h. I tu pojawił się prawdziwy problem Janusza, który ze stoickim spokojem rzekł "Ale ja nie chce płacić za ten nadmiar paliwa" Jak się za chwile okazało Janusz zatankował coś koło 114 zł a miał tylko 100 ale nie to było jego zmartwieniem. Pracownik powiedział, że nie ma możliwości na niezapłacenie za paliwo pobrane z dystrybutora. Wtedy mina Janusza zrzedła, na twarzy zaczęły pojawiać się wypieki a z ust z prędkością karabinu maszynowego wyrzucane były kolejne słowa. "JAK TO SIĘ NIE DA! PROSZĘ TO WYPOMPOWAĆ I SOBIE ZABRAĆ MNIE TO NIE INTERESUJE!" krzyczy szanowny Pan. "Ale nawet jeśli wypompujemy benzynę nadal będzie musiał Pan za nią zapłacić". Wtedy Janusz nie wytrzymał. Popatrzył na ludzi znajdujących się na stacji i krzyknął "SKURWYSYNY! Jak to mam zapłacić. Nie zapłacę i chuj mi zrobicie, zabieraj tą stówę i sam dopłać resztę. To jest firmowy samochód, firmowe pieniądze i nikt mi ich nigdy nie odda!". Janusz jak by stanął w płomieniach, furia porównywalna do tej jaką zaprezentował Jeży Janowicz po nie tak dawno przegranym meczu, trenowanie po szopach itd. Już wtedy wiedziałem, że ten dzień będzie dobrym dniem. "W takim razie dzwonimy po policję" mówi jedna z kasjerek. Zostałem poproszony o poczekanie na przyjazd radiowozu żeby zeznać w jak skandaliczny sposób zachowywał się ten uciemiężony człowiek pracy ale i tak od początku wiedziałem, że nie mogę tego opuścić. Po 10 może 15 minutach przyjeżdża policja, spisuje zeznania i podchodzi do Janusza. - Proszę zapłacić z benzynę, którą Pan pobrał. - Nie - W takim razie sprawę kierujemy do sądu. Proszę jakiś dokument tożsamości. - Nie - Proszę Pana, ma Pan obowiązek wylegitymowania się. Janusz wkurwiony rzucił w policjanta portfelem i wyszedł na zewnątrz. Od razu po opuszczeniu stacji z wewnętrznej kieszeni swojej kamizelki wyjął papierosy i odpalił jednego tuż przed rozsuwanymi szklanymi drzwiami. Wtedy jeden z policjantów podszedł do pracownika ochrony i zaczął coś do niego mówić pół głosem. Z całej rozmowy zrozumiałem tylko jedno, jedyne słowo klucz! "GAŚNICA!" Pracownik chwycił gaśnicę stojącą na jednej z półek po czym poszedł negocjować z wąsatym Panem. - Proszę zgasić papierosa - Nie - Powtarzam po raz ostatni proszę zgasić papierosa, to jest stacja benzynowa tu nie można palić - Nie I to był błąd. Tego dnia Janusz przegrał z systemem. Został pokonany w tej nierównej walce. Jak tylko ostatnia litera partykuły wylała się z jego ust pracownik stacji bez wahania ODPALIŁ GAŚNICE! I JEB W JANUSZA. JANUSZ NIE WIE CO MA ROBIĆ, KRZYCZY COŚ WKURWIONY. Wyzywa wszystkich na około. Nagle proszek się skończył, kurz bitwy opadł. I stoi sam na środku placu wkurwiony Janusz. Ale jak on był wkurwiony, tego po prostu nie da się opisać. Był tak czerwony, że czerwień przebijała się przez grubą warstwę proszku gaśniczego. W tym momencie Janusz rzucił się do samochodu, jednak szybszy był policjant, który jebnął Panem o maskę i zakuł go w kajdanki. I pomyśleć, że to wszystko o jebane 14 zł!

Kiedy dowiedział się, że jest śmiertelnie chory zrozumiał, że „życie to coś więcej niż tylko pieniądze”

Kiedy dowiedział się, że jest śmiertelnie chory zrozumiał, że „życie to coś więcej niż tylko pieniądze” – Przesłanie, które  dociera i inspiruje nie tylko młodych lekarzy, ale każdego, kto próbuje odnaleźć spełnienie i szczęście.Singapurski lekarz- chirurg plastyczny, zdążył przekazać swoją wiadomość, zanim przegrał walkę z rakiem płuc w październiku 2012 roku:„Jestem typowym produktem dzisiejszego społeczeństwa” – powiedział w swoim przemówieniu. „Od najmłodszych lat przekonywano mnie, że do szczęścia prowadzi tylko droga sukcesu. Sukces natomiast oznacza bogactwo. Swoje życie kreowałem, więc zgodnie z tym mottem”.Pracował w okulistyce i przeszedł na chirurgię plastyczną. Zgarniał grube miliony już w pierwszym roku praktyki„Wiesz, ironią jest to, że ludzie nie widzą bohaterów w zwykłych lekarzach rodzinnych. Tworzą bohaterów z ludzi bogatych i sławnych” – powiedział Teo. „Są ludzie, którzy nie będą chcieli zapłacić 20 dolarów singapurskich (15 USD) za wizytę u lekarza rodzinnego, później te same osoby nie będą miały żadnych skrupułów, płacąc 10 000 dolarów singapurskich (7310 USD) za liposukcję czy 15 000 dolarów singapurskich (10 970 USD) za powiększenie piersi”.„Byłem u szczytu swojej kariery. Myślałem, że mam wszystko pod kontrolą”.11 marca 2011 roku zdiagnozowano u niego nieuleczalnego raka płuc i dano mu od trzech do czterech miesięcy życia. W najlepszym scenariuszu miał jeszcze 6 miesięcy.„Nie mogłem tego zaakceptować. Mam ponad stu krewnych po obu stronach, mojej mamy i taty… I żaden z nich nie miał raka.” – powiedział Teo, próbując zrozumieć przyczynę choroby, która rozprzestrzeniła się na jego mózg i kręgosłup.Z bezsilności wpadł w ciężką depresję„Ironią jest fakt, że wszystkie te rzeczy, które osiągnąłem, sukces, trofea, wszystkie moje samochody, mój dom, wszystko. Myślałem, że to przyniesie mi szczęście. Jedyne co z tego miałem to myśli o moich osiągnięciach i własnościach zaprzątające mi głowę, one jednak nie przyniosły mi upragnionego spełnienia. Nie było tam radości.”Z czasem zdał sobie sprawę, że to nie Ferrari ani kolejna „gwiazdka Michelina” podana na talerzu przynosi mu radość„To, co naprawdę sprawiło mi radość w ciągu ostatnich 10 miesięcy, to interakcja z ludźmi, moimi bliskimi, przyjaciółmi, ludźmi, którzy naprawdę o mnie dbają, śmieją się i płaczą ze mną, są w stanie zrozumieć ból i cierpienie, przez które przechodziłem”.Sam rozumiał teraz innych pacjentów chorych na raka – choroba nauczyła go czegoś, czego nigdy nie doświadczał jako lekarz, którego głównym celem był zysk„Nie wiedziałem, co tak naprawdę czują, dopóki sam nie stałem się pacjentem. Jeśli zapytasz mnie teraz, czy byłbym innym lekarzem, gdybym mógł na nowo przeżyć swoje życie, odpowiem, że tak. Teraz naprawdę rozumiem, jak tacy pacjenci się czują i przez co przechodzą. Czasem jednak, żeby coś pojąć trzeba tego doświadczyć na własnej skórze”„Nie ma nic złego w osiąganiu sukcesu czy w byciu bogatym, nie ma tu absolutnie nic złego. Jedyny problem polega na tym, że wielu z nas, tak jak ja, nie potrafi sobie z tym poradzi攄Wpadłem w taką obsesję, że nic innego nie miało dla mnie większego znaczenia. Pacjenci byli tylko źródłem dochodów, a ja starałem się wyciskać z nich każdego centa”.Na łożu śmierci dodał jeszcze:„Kiedy stanąłem naprzeciwko śmierci, kiedy już musiałem, rozebrałem się ze wszystkiego co miałem i skupiłem się tylko na tym, co ważne. Ironią jest fakt, że bardzo często dopiero kiedy zbliżamy się do śmierci, uczymy się, jak żyć”
Lepszy cwaniak –  Pakistańczyk o imieniu Sattar Buksh otworzył kawiarnię "Sattarbuksh" i zrobił logo ze swoją twarzą jak na obrazku. Starbucks wytoczył mu sprawę w sądzie ale przegrał, dlatego że nazwa kawiarni to po prostu imie tego faceta, a na logo znajduje się jego twarz a nie syrenka.
Przykry widok. Tutaj na dworcu w Warszawie nie siedzi sobie wcale jakiś anonimowy żul. To Dawid Janczyk - niegdyś największa nadzieja polskiej piłki, gwiazda mistrzostw świata do lat 20, wytransferowany za rekordową kwotę do Rosji, choć ubiegały się o niego chociażby Atletico Madryt. Kolejny raz przegrał z alkoholem –
Właściciel kota napisał na Twitterze informację, że 14 maja Grumpy Cat przegrał walkę z komplikacjami po infekcji dróg moczowych –
W 1996 roku mężczyzna przegrał w sądzie sprawę o swoją ziemię. Jego 6-letni wówczas syn, Jordan Kiniera obiecał wtedy ojcu, że jak dorośnie to zostanie prawnikiem i odzyska ziemię – Po 23 latach chłopak wygrał sprawę w sądzie i ojciec odzyskał utraconą działkę
To jest Aleksander Karelin, trzykrotny mistrz olimpijski w zapasach w kategorii 130 kg. W swojej karierze wygrał 887 walk, a przegrał tylko 2.Samodzielnie wniósł lodówkę na 8 piętro –
W wieku 68 lat zmarł Janusz Kozioł,znany polski lektor, którego głos towarzyszył nam podczas oglądania hitów na VHS – Jego głos można było usłyszeć w polskich wersjach hitów filmowych takich jak: "Rambo",  "Czas Apokalipsy", "Pulp Fiction" czy "Naga Broń". Lektor od kilku lat zmagał się ze stwardnieniem zanikowym bocznym opuszkowym. Choroba zaatakowała jego narząd mowy i funkcje oddechowe, uniemożliwiając mu robić to, co naprawdę kochał. Prowadzono dla niego zbiórkę pieniędzy na leki i specjalistyczną opiekę, ale niestety przegrał walkę z SLA.Pana Janusza i jego głos zapamiętamy na zawsze!
Jeden głos zaważył o tym, że w gminie Dalików w woj. łódzkim przegrał już w I turze urzędujący od 20 lat wójt Paweł Szymczak. Nowym wójtem będzie Radosław Arkusz (50,03 proc. poparcia) –
Taki cwaniak, a podGrunwaldem przegrał –
Douglas Martin trenował, trenował i... przegrał mistrzostwo. Teraz nie ma ani pięknej dziewczyny, ani tytułu –
 –  Słomiany WdowiecPomimo tego, że co krok różne fundacje, osoby publiczne i wszelkiej maści autorytety nagłaśniają problem dyskryminacji i dominacji jednej płci nad drugą, końca walki o równe prawa i obowiązki nie widać. Niektórym przeszkadza powtarzanie tego samego wątku w kółko, innym nie. Mimo wszystko sądzę, że każde wspominanie o tym jakże trudnym temacie powoli przybliża nas do wizji społeczeństwa pełnego szacunku, empatii i równości. Cieszy mnie to, że nagłaśnianie tego problemu przynosi rezultaty i coraz częściej widzę sceny nieugiętej walki o wolność i godność. Nie dalej jak wczoraj w okolicznym markecie, w dziale z pieczywem widziałem faceta wybierającego bułki. Typowy widok, który zapewne dobrze znacie. Kartka w ręku i wzrok błądzącym pomiędzy sporządzoną na niego dyspozycją od żony a sklepową półką. Niby nic, ale w nagłym zrywie męskiej dumy niespodziewanie poślinił palec i zaczął wycierać nim fragment kartki. Krytycznie ocenił efekt i z przelotnym uśmiechem sięgnął po pszenne. Widząc to, już słyszałem jego wieczorne tłumaczenie: "Ależ kochanie. Rozmazało się. Naprawdę tam było napisane "żytnie"? Przepraszam. Następnym razem na pewno się nie pomylę". Być może żona mu uwierzy. Być może nie. Ale ja widziałem ten uśmiech. Przez tą jedną chwilę był zwycięzcą. Królem życia. Heroizm godny podziwu.Takie dramaty i małe zwycięstwa zdarzają się codziennie. Chciałbym Was prosić, abyście nie byli obojętni na los uciśnionych mężczyzn i wspierali ich walkę. Oni też powinni mieć prawo podejmowania samodzielnych decyzji. Oni też powinni być dopuszczani do głosu. Niektórym może to się wydawać zabawne, że na pozór silni faceci są zakrzyczani w domu i zdominowani przez partnerki, ale czy byliście na dziale warzywnym? Spojrzeliście kiedyś w oczy mężczyzny, który stoczył walkę o wrzucenie do koszyka paczki jarmużu i przegrał? To złamany człowiek. Pozostaje mu mieć nadzieję, że dostanie go razem z kanapkami do pracy. Ewentualnie zaproponować zrobienie chipsów z jarmużu i sabotować cały proces przestawiając piekarnik na 250° i opcję grillowania. Inaczej znowu czeka go ta nieludzka tortura. Musimy pamiętać, że takie znęcanie się nad mężczyzną to też jest przemoc w rodzinie.Jeśli widzicie mężczyznę kupującego odtłuszczone mleko, koktajl warzywny albo paczkę sojowych kotletów nie bójcie się podejść i zaproponować mu pomoc. Czasami wystarczy tylko drobna zachęta, by znalazł w sobie siłę i przeciwstawił się takiemu traktowaniu. W niektórych wypadkach konieczna jest jednak terapia. I tutaj też widzę coraz większy postęp. Specjalistyczne punkty dostępne dla utrapionych mężczyzn czynne 24h można już spotkać niemal na każdym rogu. Nie ma dnia, by w rejonowych poradniach nie odbywało jakieś spotkanie grupy wsparcia.Raczej staram się nie poruszać tak poważnych tematów, ale o pewnych rzeczach trzeba wspominać, abyśmy nie stali się na nie obojętni. Tą refleksją życzę wszystkim piątku jasnego i pełnego nadziei.

Kocham Januszy. Kraj bez nich straciłby sens istnienia

 –  Sluchajcie co sie odjebalo xD 10 rano jedna ze stacji benzynowych w Kielcach. Zatankowałem samochód wbijam na stację, nic nadzwyczajnego. Ochroniarz popija poranną kawę, elegancka pani w szpilkach płaci przy kasie za zatankowane wcześniej paliwo. Podchodzę do kasy, płacę, odwracam się i nagle wchodzi on. Człowiek, którego styl bycia od razu można poznać, styl życia Andrzeja. Zaś wygląd ów Pana można opisać jednym prostym stwierdzeniem, typowy Janusz. Siwy wąs, kamizelka i inne atrybuty kojarzące się z tą właśnie grupą społeczną. Janusz, tak będę go dalej nazywał, wchodzi na stację rozgląda się i mówi: "mam problem". Tak szybko jak Janusz skończył mówić, tak szybko pojawił się jeden z pracowników stacji. "Jakiż to problem tego pięknego poranka?" pyta pracownik. - Zatankowałem za dużo paliwa i nie mam jak za nie zapłacić. - Nie ma problemu, wystawimy fakturę, którą będzie mógł Pan opłacić przez 24h. I tu pojawił się prawdziwy problem Janusza, który ze stoickim spokojem rzekł "Ale ja nie chce płacić za ten nadmiar paliwa" Jak się za chwile okazało Janusz zatankował coś koło 114 zł a miał tylko 100 ale nie to było jego zmartwieniem. Pracownik powiedział, że nie ma możliwości na niezapłacenie za paliwo pobrane z dystrybutora. Wtedy mina Janusza zrzedła, na twarzy zaczęły pojawiać się wypieki a z ust z prędkością karabinu maszynowego wyrzucane były kolejne słowa. "JAK TO SIĘ NIE DA! PROSZĘ TO WYPOMPOWAĆ I SOBIE ZABRAĆ MNIE TO NIE INTERESUJE!" krzyczy szanowny Pan. "Ale nawet jeśli wypompujemy benzynę nadal będzie musiał Pan za nią zapłacić". Wtedy Janusz nie wytrzymał. Popatrzył na ludzi znajdujących się na stacji i krzyknął "SKURWYSYNY! Jak to mam zapłacić. Nie zapłacę i chuj mi zrobicie, zabieraj tą stówę i sam dopłać resztę. To jest firmowy samochód, firmowe pieniądze i nikt mi ich nigdy nie odda!". Janusz jak by stanął w płomieniach, furia porównywalna do tej jaką zaprezentował Jeży Janowicz po nie tak dawno przegranym meczu, trenowanie po szopach itd. Już wtedy wiedziałem, że ten dzień będzie dobrym dniem. "W takim razie dzwonimy po policję" mówi jedna z kasjerek. Zostałem poproszony o poczekanie na przyjazd radiowozu żeby zeznać w jak skandaliczny sposób zachowywał się ten uciemiężony człowiek pracy ale i tak od początku wiedziałem, że nie mogę tego opuścić. Po 10 może 15 minutach przyjeżdża policja, spisuje zeznania i podchodzi do Janusza. - Proszę zapłacić z benzynę, którą Pan pobrał. - Nie - W takim razie sprawę kierujemy do sądu. Proszę jakiś dokument tożsamości. - Nie - Proszę Pana, ma Pan obowiązek wylegitymowania się. Janusz wkurwiony rzucił w policjanta portfelem i wyszedł na zewnątrz. Od razu po opuszczeniu stacji z wewnętrznej kieszeni swojej kamizelki wyjął papierosy i odpalił jednego tuż przed rozsuwanymi szklanymi drzwiami. Wtedy jeden z policjantów podszedł do pracownika ochrony i zaczął coś do niego mówić pół głosem. Z całej rozmowy zrozumiałem tylko jedno, jedyne słowo klucz! "GAŚNICA!" Pracownik chwycił gaśnicę stojącą na jednej z półek po czym poszedł negocjować z wąsatym Panem. - Proszę zgasić papierosa - Nie - Powtarzam po raz ostatni proszę zgasić papierosa, to jest stacja benzynowa tu nie można palić - Nie I to był błąd. Tego dnia Janusz przegrał z systemem. Został pokonany w tej nierównej walce. Jak tylko ostatnia litera partykuły wylała się z jego ust pracownik stacji bez wahania ODPALIŁ GAŚNICE! I JEB W JANUSZA. JANUSZ NIE WIE CO MA ROBIĆ, KRZYCZY COŚ WKURWIONY. Wyzywa wszystkich na około. Nagle proszek się skończył, kurz bitwy opadł. I stoi sam na środku placu wkurwiony Janusz. Ale jak on był wkurwiony, tego po prostu nie da się opisać. Był tak czerwony, że czerwień przebijała się przez grubą warstwę proszku gaśniczego. W tym momencie Janusz rzucił się do samochodu, jednak szybszy był policjant, który jebnął Panem o maskę i zakuł go w kajdanki. I pomyśleć, że to wszystko o jebane 14 zł!
 –  Syn procesował się z ojcem o kieszonkowe. "Mawziąć się do pracy"29-letni Włoch postanowił wyjść przeciwko swemu ojcu na drogę sądową. Najpierwdomagał się pieniędzy na studia, a potem miesięcznego kieszonkowego. Ostatecznieprzegrał wszystko. - Ma obowiązek zakasać rękawy - skomentował decyzje sąduadwokat ojca.
Z dedykacji pochodzącej z 1993 roku jasno wynika, że mężczyzna musiał chorować, o czym jego córeczka wiedziała – Gdy przegrał nierówną walkę, na pewno poprosił kogoś, aby przekazał książkę jego ukochanej córce. Ta wzruszająca historia ma masę pytań – kim byli ci ludzi? czy tytuł książki ma znaczenie? Dlaczego książka trafiła do antykwariatu? Masa pytań i ani jednej odpowiedzi…
Wielki za życia, wielki po śmierci – Wygrał walkę, przegrał życie. To słowa, które cisną się na usta, kiedy mowa o brytyjskim bokserze. Scott Westgarth był na liście dawców organów, dzięki czemu po jego tragicznej śmierci wciąż będzie mógł uratować wiele innych osóbW ostatni weekend lutego zawalczył po raz ostatni. To wtedy pokonał niezwyciężonego. I choć w ostatnich sekundach pojedynku ledwo stał już na nogach, charakter i wola walki nie pozwoliły mu przegrać. Zwyciężył, ale za wygraną zapłacił najwyższą cenęMiał bardzo mocne serce. Ktokolwiek je dostał, jest prawdziwym szczęściarzem. Jego organy uratują aż siedem osób – dodaje mama zmarłego sportowca