Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 336 takich demotywatorów

Gdzie są ekoaktywiści? –  Wiele z naszych miast padło, pada, albo plan tegoż upadku jest już gotowy, ofiarą tak zwanej "rewitalizacji" (rewitalizacja to dosłownie ożywienie, przywrócenie do życia). W praktyce oznacza to zalanie określonego terenu betonem w mniej lub bardziej artystycznej formie. Ostatnio został ożywiony Plac Wolności w Kutnie. Funkcjonalności trudno odmówić, bo pod betonową posadzką kryje się parking, ale... Ale na górze widzimy to, co widzimy. W czasach, gdy ochrona środowiska wysuwa się na pierwszy plan, gdy prominetne osoby biją na alarm w związku z ociepleniem klimatu, a fundacje śledzą "ślad węglowy" i żądają ograniczenia ilości pojazdów oraz hodowli zwierząt, ilość wylewanego w miastach (nie tylko polskich) betonu podsuwa, wręcz nachalnie, zasadnicze pytanie:
Ciężko to zrozumieć. Pokazali kolejkędo kas na stoku. Ręce opadają – Przy stacji w Szczyrku od rana ustawia się gigantyczna kolejka. Najpierw tłumy w Zakopanem, teraz długie kolejki w Szczyrku. Tak wygląda luzowanie obostrzeń w praktyce. Szkoda tylko, że przy okazji zapomnieli o dystansie społecznym
Ustawa o zniewoleniu mediów – Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje "Ustawę o wolności mediów", czyli w praktyce cenzurę mediów - również w Internecie. Oficjalnie, cenzura ma mieć miejsce tylko w sytuacji "zagrożenia bezpieczeństwa Państwa", ale czy sam fakt zabezpieczania pani Krystyny P. przez Służbę Ochrony Państwa nie sugeruje, o czyje bezpieczeństwo ma dbać ten system?Udowodnijmy, że kłamliwa, ale chwytliwa nazwa już nie wystarczy, żeby oszukać Polaków. To my musimy przekazać ludziom zmanipulowanym przez kościół i TVP, także naszym znajomym i członkom rodzin, prawdę o tym w jakie szaleństwo wpędza Polskę obecna władzaPo doświadczeniach ze Związkiem Radzieckim i PRL, nie chcemy zmarnować 50 lat życia naszych dzieci na walkę z kolejnym totalitarnym reżimem

Kobieta wychowująca niepełnosprawne dziecko opowiada, jak w praktyce wygląda ta nasza "cywilizacja życia":

 –  Aleksandra Matczak29.01 • O♦ Żyje w kraju w którym muszę zrezygnować zpracy na rzecz opieki nad Synem nie mogącdorobić na wszystkie potrzebne dla niego leki isprzęty bo to co dostajemy 1971 zł niewystarcza...♦ Żyje w kraju w którym operacje poprawiającykomfort życia dzieci w stanie ciężkim robi się wwiększości prywatnie bo NFZ nie robi na już lub zjakiegoś innego powodu.♦ Żyje w kraju w którym nie możemy miećrehabilitacji na NFZ ponieważ jesteśmy pod opiekąhospicyjną.♦ Żyje w kraju w którym muszę prosić ludzi opomoc aby kupić wózek specjalistyczny dla Synabo NFZ odmawiaj dofinansowania ponieważdziecko nie skończyło roku.♦ Żyje w kraju w którym każą rodzić śmiertelniechore dzieci zakup wózka to bagatela 18 tysięcy,fotelik do auta 8 tysięcy, leżak pod prysznic ok 2tysięcy, turnus 2 tygodnie to koszt 6-10 tysięcy,łóżko to w ogóle hit ceny są od 2 tysięcy do 20tysięcy złotych itd. Pewnie jest wiele różnychsytuacji o których jeszcze nie wiemy bo Wojtas jestmały i nie korzystamy z nich ale pewnie siędowiemy w przyszłości o nich...♦ Żyje w kraju w którym opiekując się śmiertelniechorym dzieckiem opiekun nie dostanie pieniędzyz Zusu na pochowanie dziecka. Co mają zrobićwtedy samotne matki?! Na szczęście mój mąż,niezostawił nas jest zdrowy i na siłach iść do pracyoby ją miał w trudnej sytuacji więc będzie mógł zubezpieczenia swojego pokryć i zorganizowaćpogrzeb.♦ Żyje w kraju w którym musimy oddać półZasiłku jeśli dziecko umrze do 15go w miesiącu.♦ Żyje w kraju w którym następnego dnia pośmierci dziecka muszę iść do pracy bo tracęwszystkie zasiłki... Tu nie ma czasu na depresję,żałobę według kogoś kto pisał te przepisy....♦ Żyje w kraju, gdzie w czasie pandemii Covid-19musimy zapłacić 400zl za wizytę prywatną ulekarza, który "ze względów bezpieczeństwa" nieprzyjmuje na NFZ.A co za tym idzie, leki po tej wizycie, orazzaopatrzenie medyczne muszę kupić za 100%odpłatności.♦ Żyje w kraju w którym prosimy ludzi dobrej wolio 1% podatku, który podczas pandemii idzie pocichu na skarb państwa...♦ Żyje w kraju w którym osoby trzecie myślą żeżyje za pieniądze z fundacji dla syna...♦ Żyje w kraju w którym rodząc chore dzieckoludzie patrzą się na nas krzywo i omijają aby niezacząć musieć rozmawiać z nami,♦ Żyje w kraju w którym idąc do lekarzarodzinnego i prosząc o dokumenty aby dostaćdofinansowanie na turnus rehabilitacyjny zostajeskrytykowana przez lekarza, który uznaje ze mójsyn umrze gdy go tam zabiorę. A sam widział goraz przez 3 lata.♦ Żyje w kraju w którym mając asystentarodzinnego który ma pomagać, załatwiać idostarczać dokumenty często nie może odebraćdecyzji i pism które są dla nas bardzo ważne.♦ Żyje w kraju w którym kiedyś kończy się( wszystkie mają termin dla dzieci) orzeczenieniepełnosprawności jesteśmy bez zasiłku nawet do3 miesięcy !      ! my nie mieliśmy 2 miesiące.O Najgorsze jest to, że mimo wyroku TK którypadł w październiku 2020 r nic do tej pory niezostało zmienione ani polepszone dla rodzin zniepełnosprawnym dziećmi! Nic! Dlaczego?! To byłten czas gdzie można było wprowadzić tak wielezmian. Tyle było reportaży, wywiadów w telewizjigdzie wypowiadali się opiekunowie dzieci zniepełnosprawnością! Kurwa dlaczego?! Nic niezostało zmienione... Na to pytanie pewnie nigdy nieusłyszę odpowiedziTo co państwo daje to kropla w morzu niestetybez pomocy osób trzecich: dobrej woli o wielkimsercu oraz ich wsparciu mój syn nie miałbykomfortowego życia.... Taka jest prawda. To niepaństwo zabezpiecza mojego syna tylkoDarczyńcy którym bardzo dziękujemy? Dlaczego osoby które bronią dzieckanienarodzonego nie otoczą opieką tych dzieciktóre już są na świecie i walczą każdego dnia?!Dlaczego ktoś decyduje o moim życiu, mojejrodziny jeśli nawet nie przyjdzie i mi nie pomoże?!!!Dlaczego ktoś mi karze coś zrobić lub nie robić?!Czy te osoby przeżyją za nas życie, zaopiekują sięnaszymi dziećmi?! Jak moje dziecko ma byćzaopiekowane gdy sprzęty rehabilitacyjne, turnusyktórych potrzebuje musimy sami kombinować jakuzbierać pieniądze, jaką zbiórkę zrobić przecież totaaak wielkie kwoty a państwo ma nas w nosie niewidzi udaje, że nas nie ma? Pozwala aby ceny tychsprzętów i turnusów była tak obrzydliwie wielkie...! Jeśli uraziłam kogoś z was to niestety nie będęprzepraszać bo mówię głośno jak jest ciężkorodzinom takim jak nasza w państwie które ma nasw głębokim poważaniu. Ja nie zmuszam Ciebie czyCiebie do miłości, oddania się w opiekę 24/7 dodrugiej osoby bo wiem że to cholernie ciężka pracanie każdy da radę. Nie każdy musi dać radę!Cholera jesteśmy ludźmi mamy swoje słabości niewszystko musimy umieć robić perfekt.Czy ktoś Nas w końcu usłyszy?Poznaj Naszą historie     Mały Wojownik Wojtu#udostępnij.Dziękuję.

Życie w praktyce:

 –  Jak pójdę na swoje będę żył jak król dziewczyny, alkohol i balanga do samego rana a stary niech się goni. Mój stary słysząc moje plany czynsz +600 dopłada do czynszu 160 gaz 80 prąd 110 internet 80 rata kredytu 1100 paliwo 300 przegląd 100 oc 450 Moja wypłata 3200+ ja
Pamięć mięśniowa w praktyce –
0:13
Sanepid w praktyce – "Przedstawiłem się, okazałem legitymację i poprosiłem o podanie swoich danych urzędniczki, informując, że będę przyglądał się działaniom kontrolnym - opowiada poseł.Dodaje, że panie skontaktowały się telefonicznie z przełożonymi i wyszły" Znana restauracja w Cieszynie działa mimo zakazu. Kontrolę z sanepidu wypłoszył poseł
 –  Chciałem się zapisać na kosmetykę w policealnejale niee facetów nie bierzemy bo nie i kropka idziewczyny mogłyby się czuć niekomfortowo i niema męskiego naboru. XDdTak można w ogóle? Nie ma nic w regulaminie żeonly baby albo coś xDO Lubię to!Dodaj komentarz
Ten ptak wie jak zastosować prawo Archimedesa w praktyce –
0:12
Wiedza w teorii vs. wiedza w praktyce –
 –  Stowarzyszenie Ostra Zieleń1 dzień · O...OSTRAZIELENPiS okradł fundacje z 1%. Nie wiemy gdzie podziałysię pieniądze ani czy to w ogóle będzie wyjaśnione.Z początkiem grudnia większość fundacji w Polsceskończyła księgowanie 1%. Dla wielu z nich są toogromne wpływy, które następnie są przeznaczonena pomoc najbardziej potrzebującym. Za tepieniądze kupowane są leki, opłacane są terapie izapewniane minimum potrzebne do życia. Tepieniądze nie idą na luksusy, to jest ratunek dlaosób, które państwo zostawiło samym sobie.W tym roku pierwszy raz fundacje nie dostawałypieniędzy bezpośrednio z Urzędów Skarbowych,ale z Centrum Kompetencyjnego Rozliczeń. Bezmożliwości weryfikacji, z którego urzęduskarbowego była wpłata, ani kto jej dokonał. Nibymała zmiana, a jednak rezultat widać od razu.Zanotowano spadki wpływów w porównaniu do latpoprzednich nawet o 80%!!!Fundacje przyznają, że jest problem, pieniędzyzebrały znacznie mniej, brakuje konkretnych wpłat.Urzędy Skarbowe i Ministerstwo Finansów milczą.Osoby niepełnosprawne są w Polsce pomijani iignorowani od lat. Świadczenia są skandalicznieniskie i nie wystarczają na wszystkie podstawowepotrzeby.PiS okradł te osoby z jednej z niewielu formpomocy jaką dostawały. Okradli osoby najbardziejpotrzebujące.Pis okradł fundacjei ucierpią na tym najbardziej potrzebującyOSTRAZIELEŃ
Dystans społeczny w praktyce –
UOKiK poinformował, że nałożył na właściciela sieci sklepów Biedronka największą do tej pory karę za wykorzystywanie przewagi kontraktowej.Według Urzędu, właściciel Biedronki zarobił na tych praktykach ponad 600 mln zł w latach 2018-2020 – A karę w praktyce zapłacą klienci Biedronki i ewentualnie  szeregowi pracownicy!UOKiK jak już to powinien nakazać zwrócić te pieniądze dostawcom, a nie, że dostawca może się teraz ewentualnie starać o te pieniądze na drodze postępowania cywilnego. A który z dostawców się odważy narazić takiemu odbiorcy? Tylko ci co są już teraz byłymi dostawcami, bo bieżący po takim pozwie od razu może się również zacząć zaliczać do byłego
Dobrowolność w praktyce –  PAN NA SZCZEPIENIE,CZY OZNACZENIE?O WOLNO RYSUJE
Kiedy w końcu wykorzystasz w praktyce wiedzę z pięcioletnich studiów na uczelni technicznej –

Sytuacja w szpitalach jest gorsza niż mogłoby się wydawać:

 –  Pawel Reszka2dSt3S ipodnsgooodrSfeSiz.d  · Dlaczego umierają„Moja żona ma covida. Modlę się, żeby nie musiała iść do szpitala. Oddziały covidowe to umieralnie” (rezydent anestezjologii) Dokładnie miesiąc temu minister Adam Niedzielski zapowiedział „podwojenie dostępnej bazy łóżek” dla pacjentów zakażonych wirusem. I udało się! Było 15 tys. łóżek, jest 35 tys. W ciągu 30 dni przybyło 20 tys.!Są jednak pytania: czy stoi przy nich odpowiedni sprzęt? Mają dostęp do tlenu? Skąd wzięto lekarzy, pielęgniarki, ratowników, by je obsługiwali? Łóżka są na serio? Czy też dyrektorzy szpitali, by poprawić humor ministrowi, tworzyli je szybkim pociągnięciem pisaka, robiąc np. z interny „internę covidową”?Statystycznie wyglądamy świetnie – tylko 60 proc. łóżek covidowych jest zajętych. Do tego mamy 657 wolnych respiratorów (wypada po 41 na województwo). Zachorowań mniej. Tylko dlaczego bijemy rekordy w liczbie zgonów? Zadzwoniłem do lekarza, który od miesięcy jest na pierwszej linii. Zapytałem, czy tak samo jak premier Morawiecki uważa, że osiągamy delikatną przewagę w walce z wirusem.„Redaktorze,telefon w lekarskim nie milknie. Przez cały dyżur biegam po siedmiopiętrowym szpitalu: laryngologia, okulistyka, chirurgia dziecięca, pulmonologia, ginekologia, chirurgia, ortopedia, onkologia, hematologia, radiologia, pediatria... Konsultacje, wkłucia centralne, reanimacja.Pacjenci umierają. Mój ostatni 24-godzinny dyżur odmierzała śmierć: zgon, zgon... pizza (zdążyłem zjeść połowę, bo mnie wezwali), zgon, zgon... Półtorej godziny snu i znów wezwanie. „Leć, bo się pacjent załamał”. Biegnę. Nie dobiegłem na czas. Taki dyżur to standard.Wieszasz kartkę i jużWiesz, że tych ludzi można byłoby uratować? Na pewno by żyli, gdyby to, co widzisz w statystykach, odpowiadało prawdzie. Mówisz, że „statystycznie” mamy zapas łóżek dla pacjentów covidowych.Opowiem ci, jakie to łóżka. Nasz szpital od początku pandemii przechodzi ciągłe reorganizacje. Najpierw covidowcy leżeli w wydzielonym budynku, potem tworzono miejsca covidowe na poszczególnych oddziałach, potem część pacjentów covidowych przeniesiono do innego skrzydła.To wszystko oznacza chaos. Na laryngologii jest oddział covidowy, laryngologia jest tam, gdzie okulistyka, okulistyka tam, gdzie chirurgia dziecięca, chirurgia dziecięca tam, gdzie pediatria... A jutro może się to zmienić.Każda z tych rotacji przynosi statystyczne zwiększenie liczby łóżek covidowych. Jak? Wieszasz kartkę na drzwiach: „Oddział covidowy” – i już! Ale co to za oddział covidowy bez respiratorów, sprzętu, personelu? Sprzęt w kartonach: cewniki naczyniowe, cewniki pęcherzowe. Personel przypadkowy, z łapanki.                                             ***Zakładam wkłucie centralne. Sam go na jałowo nie założę. Musi ktoś pomagać. Jest pielęgniarka, ale ona nie wie, gdzie co leży:– Doktorze, ja nie jestem z tego oddziału.– Ja też nie.– Może w tych kartonach.– Może.Czas leci. Chory pogarsza się oddechowo.– Co to za pacjent?Milczenie.– Jakie ma obciążenia?Milczenie.Wszystkie pielęgniarki są z innych oddziałów. Nie mają prawa kojarzyć tych pacjentów – cztery dziewczyny na 40 pacjentów!Kolejne wezwanie. Covidowa interna. Pacjent niewydolny oddechowo. Intubuję, reanimuję. 5, 10, 15 minut. Żadnego efektu. Jestem wykończony. W 20. minucie padam, nie jestem w stanie ratować go dalej. Przerywam. Patrzę na niego, całkiem młody gość. Rocznik 65. Myślałem, że się uda.                                            ***Ktoś mnie puka w plecy. Pielęgniarka z interny: – Doktorze, a możesz spojrzeć, bo tam nam się jeszcze jedna pani pogarsza. Babcia. Obrzęki, zmiany pozakrzepowe na kończynach dolnych. Każę ją położyć na brzuchu. Saturacja się poprawia.– Jaki lekarz prowadzi?Nikt nie wie.– Dobra, pani musi tak leżeć.Po kilku godzinach łapie mnie internistka.– Pan reanimował moją pacjentkę?– Ja? Chyba nie…– Taka starsza pani na internie.– Na internie przekładałem jedną panią na brzuch.– O nią chodzi.– Co z nią?– Jak przyszłam, to była martwa… Jakby pan napisał, że była konsultacja anestezjologiczna...Nawet nie zauważyła, kiedy pacjentka jej zeszła! Teraz szuka dupokrytki. I co ja mogę napisać? Brak dalszych wskazań do eskalacji terapii, czyli że była nie do uratowania? Napiszę. Pomogę. Doktor jest sama na oddziale, też musi biegać po całym szpitalu i konsultować internistycznie. Nie ma szans, żeby to ogarnęła.                                                 ***Wzywają mnie do założenia wkłucia centralnego dla covidowca. Dziadek, 80 lat. W bardzo złym stanie. Niewydolny krążeniowo, obrzęknięty. Zakładam wkłucie. Piszę w konsultacji prośbę o wykonanie gazometrii i biegnę. Wzywają mnie na inne oddziały.O godz. 2:45 znów wezwanie do tego samego pacjenta: „Pacjent pogarszający się oddechowo”. Wracam. Dobijam się do drzwi, dzwonię. Na oddziale nie ma personelu. Za drzwiami pacjenci covidowi. Jeden z nich właśnie się załamuje!Idę w zakontaminowanym kombinezonie przez czystą część. Nie powinienem tego robić, ale człowiek chyba tam umiera. Pacjent leży na płasko, na plecach. Monitor obok, czujnik saturacji obok. Stoją sobie. Nie zostały podłączone. Podnoszę wezgłowie, podnoszę pacjenta. Uzyskuję saturację 85. Trzeba pilnie wykonać ileś czynności. Ale tu, kurwa, nie ma nikogo. Komu mam to zlecić?Wychodzę. Mijam pacjentów leżących na łóżkach. Starzy, niedołężni ludzie. Na ścianie kartka: „Telefon do pielęgniarek...”. Wiem, że żaden z pacjentów nie jest w stanie zatelefonować.Te oddziały to umieralnie. Są po to, żeby ludzie nie schodzili na ulicy.                                                  ***A ja? Kiedy ostatnio widziałem swoich pacjentów? A przecież mój oddział to OIOM! Pacjenci na stronie brudnej pod respiratorami, na czystej po wstrząsach, z zapaleniem otrzewnych, trzeba pilnować gospodarki wodnoelektrolitowej. Kiedy mam to robić, skoro konsultuję i reanimuję? Kto jest bez winy?Pamiętam z ostatnich dni jednego z covidowych pacjentów. Konsultowałem go na jakimś oddziale. Jak podszedłem do niego, miał niecałe 60 proc. saturacji. Patrzę, a w jego nogach leżą wąsy tlenowe!– Dlaczego to nie jest podłączone? – krzyczę do pielęgniarki.– A bo nie ma kto mu tego podłączyć, doktorze!Jezu! To zakładam te wąsy. Mija doba. Pacjent niewydolny oddechowo trafia do mnie na OIOM. Leży sobie pod respiratorem, leży, aż się butla z tlenem skończyła. I zmarł. Taka to, kurwa, smutna przygoda się zdarzyła.Dziwisz się? A ja wcale się nie dziwię. Na stronie brudnej na 19 pacjentów są trzy pielęgniarki. Powinno być dziesięć. Jedna na dwa stanowiska. Tlen w butlach, butle na dwukołowych wózkach przywiązane łańcuchami. Tak tu jest.Jeszcze pójdziemy za to siedzieć. To jest przecież sprawa do prokuratury. I co ja powiem: „Pacjent zmarł, bo skończyła się butla z tlenem, bo nie było komu przypilnować, bo jest mało pielęgniarek”? A co to obchodzi żonę tego faceta? Albo pana prokuratora? Jak widzisz, trudno przeżyć w moim szpitalu. Tu musisz mieć szczęście. Jak ktoś spostrzeże, że butla się kończy, będzie OK.Czytaj też: Lekarze alarmują. Zaraz będziemy tu mieli LombardięTlenu nie ma, nikt nie powiedziałDlaczego używamy butli? Brak tlenu w instalacji szpitalnej. Za dużo pacjentów podłączonych do respiratorów. Oczywiście, nikt nam niczego nie powiedział. Wszystko sprawdza się na żywym organizmie. Podłączam pacjenta pod respirator. Nie działa. Drugi? Lepiej. Po chwili dzwoni lekarka: – Coś się dzieje złego z pacjentem. Desaturuje!Sprawdzamy. Respirator nastawiony na 100 proc. podaje tylko w 36 proc. Wtedy wpadliśmy na to, że trzeba sprowadzić butlę, bo w ścianie ciśnienie jest zbyt niskie.                                               ***Na interwencję do drugiego budynku szpitalnego, gdzie jest kilka „lżejszych” oddziałów covidowych, jeździmy karetką. Leczy tam fajny hematolog, miły chirurg, neurolog, nefrolog. Ale nie ma anestezjologów, lekarzy medycyny ratunkowej ani sprzętu. Więc jak się ktoś pogorszy, muszą wzywać nas. Najczęściej wzywają na ostatnią chwilę.Dlaczego? Otóż mają jeden monitor i dwa pulsoksymetry na oddział. Jeśli chory nie jest podłączony do sprzętu, to oni nie widzą, że się pogarsza. Tym bardziej że przy covidzie pacjenci z saturacją 70 proc. potrafią logicznie rozmawiać. Nie widać problemów. Aż nagle bach... Oni reagują, jak nastąpi to bach. Mówiąc wprost – jak pacjent zsinieje, dzwonią po nas.Respirator wziąć. Lifepacka: monitor z funkcją defibrylacji, kardiowersji brać. Plecak z ambu, z lekami, rurkami. Leki z lodówki. Dygam z tym do karetki. Z pielęgniarką przebieramy się w kombinezony. A pacjent się tam dusi.Rzadko udaje się zdążyć. Jesteśmy w drodze i dostajemy informację: „Możecie wracać, już po wszystkim”. Czasami nas nawet nie wołają. Widzą, że i tak nie zdążymy. I to też jest statystyka w praktyce. Na tamtych oddziałach są wyłącznie łóżka covidowe, które widzi w tabelkach pan minister. Ale są to łóżka bez dostępu do tlenu, bez sprzętu pomiarowego i bez personelu.                                                   ***Na interwencję zawsze chcę brać ze sobą pielęgniarkę z OIOM. One są doświadczone, znają się na rzeczy. Gdy trwa reanimacja, chcesz kogoś takiego obok siebie.Proszę je: „No pojedź ze mną” – i chyba nie muszę ci mówić, jaki jest ich stosunek do moich próśb. „Doktor, a może byś znalazł kogoś innego, co?”.Nie mam pretensji. Są upocone, umęczone, ledwie stoją. „Ratowanie życia” brzmi pięknie, ale to ciężka fizyczna praca. Pacjent waży 150 kg. Przenieś go z pielęgniarką na nosze!Wspominałem ci, że z okazji 11 listopada szpital wypłacał nagrody za walkę z covidem? Dostali różni ludzie: pan związkowiec, pani z kadr... Nie dosłała żadna z oiomowych pielęgniarek.                                               ***Anestezjolog ma grubą skórę. Często oglądamy śmierć. Mamy taką pracę. Mówimy: „mogę reanimować i jeść kanapkę”, ale dziś łapię się za głowę. Jesteśmy wykończeni fizycznie i psychicznie. A to nie jest nawet środek epidemii. Miesiące walki przed nami. Wypłaszczanie krzywej widać tylko w ministerstwie. I chyba tylko dzięki sztuczkom matematycznym. Bo u nas jest dramat.Wczoraj zakaziła się moja żona. Ciągle myślę, co zrobić, jak się pogorszy oddechowo. Zostawiać ją w domu? Słać do szpitala? Ale kto się nią tam zajmie, jak nie będzie mnie obok? Czy przepracowany lekarz albo pielęgniarka zauważy, że tlen w butli się kończy? Skoro ja się boję, co muszą przeżywać inni ludzie, którzy nie są lekarzami?Myślę, że niedługo też się zakażę. Prawdę mówiąc, liczę na to. Chciałbym odpocząć od tego burdelu.PozdrawiamP.”Fot. Paweł ReszkaRelacje też na https://www.facebook.com/ReszkaPai polityka.pl
Sinéad O'Connor w 1992 roku podarła zdjęcie papieża w akcie protestu przeciw tuszowaniu przypadków molestowania dzieci przez irlandzkich duchownych – O'Connor w wieku 14 lat została wysłana do jednej niesławnych "pralni" prowadzonych przez zakonnice. "Pralnie" funkcjonowały w Irlandii przez dekady. Formalnie instytucje opiekuńcze, w praktyce były więzieniami, w których kobiety i dzieci były bite, gwałcone i zmuszane do niewolniczej pracy. Czasem nie przeżywały - w szambie przy jednym z prowadzonych przez zakonnice sierocińców w Irlandii znaleziono zwłoki 800 dzieci.- Robi się z niej wariatkę, wyśmiewa, zakrzykuje. Kiedy dwa tygodnie po programie próbuje wystąpić w Nowym Jorku na koncercie w hołdzie Bobowi Dylanowi, najpierw przez długie minuty znosi upokarzające gwizdy i ogłuszające buczenie, by w końcu zamiast piosenki wykrzyczeć tłumowi kilka linijek "War".Pamiętajcie, aby zbyt szybko czasem źle nie oceniać protestujących w jakiejś istotnej sprawie
W ten sposób prezydent pomaga przedsiębiorcom w praktyce –
Kartka z pamiętnikaA.D. 2020 - moje dalekosiężne plany w praktyce –
0:02

Czy mamy obowiązek zakładania maseczki? Adwokat Maja Gidian wyjaśnia jak to wygląda ze strony prawnej:

 –  Drodzy Państwo,Jest 1:00 w nocy i właśnie skończyłam wstępną analizę nowego rozporządzenia dotyczącego m.in. noszenia maseczek:Nowe rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii znajduje się tutaj ⤵️ https://dziennikustaw.gov.pl/D2020000175801.pdfCzy nowe rozporządzenie nakłada powszechny obowiązek noszenia maseczek❓NIE. Rozporządzenie z dnia 9 października 2020 r. podobnie jak poprzednie rozporządzenie z dnia 7 sierpnia 2020 r. zostało wydane na podstawie art. 46a i 46b ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi. Zgodnie z ww. ustawą obowiązek stosowania środków profilaktycznych (w tym noszenia maseczek) można nałożyć na osoby chore lub podejrzewane o zachorowanie. A zatem rozporządzenie może mieć zastosowanie co najwyżej do tej grupy osób.Czy zwolnienie z "obowiązku" noszenia maseczki wymaga okazania zaświadczenia od lekarza❓Nie, obowiązek ten dotyczy tylko osób chorych i podejrzewanych o zachorowanie. Zapewne jednak przepis ten będzie błędnie interpretowany w ten sposób, że każda zdrowa osoba bez maseczki, musi pokazać zaświadczenie. Co jednak bardzo ciekawe, w rozporządzeniu jest mowa o "zaświadczeniu lekarskim" lub "innym dokumencie" potwierdzającym "całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualnąw stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim lub trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa".Czym jest "inny dokument"? Definicja legalna "dokumentu" znajduje się w art. 77(3)Kodeksu cywilnego: "Dokumentem jest każdy nośnik informacji umożliwiający zapoznanie się z jej treścią". Co to oznacza w praktyce? Że każdy inny nośnik informacji (czyli np. zapisana kartka papieru, wiadomość e-mail, wiadomość SMS) nie będący zaświadczeniem lekarskim, a stwierdzającym powyższą okoliczność, zwalnia z obowiązku noszenia maseczki.Komu trzeba okazać zaświadczenie lekarskie lub "inny dokument"❓Policji, straży miejskiej i straży ochrony kolei.Nie ma znaczenia, w której strefie się znajdujecie - może być żółta, może być czerwona. Zasada jest jedna i ta sama - rozporządzeniem nie można wprowadzić obowiązku zakrywania ust i nosa przez osoby zdrowe.Dobranoc