Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 202 takie demotywatory

No pewnie. Zawsze można zmienić pracę, wziąć kredyt. A przy odrobinie szczęścia zostać prezesem spółki Skarbu Państwa. Wystarczy przestać narzekać –  . Filip Rdesiński ...1 gedz. GGWkurzył mnie ten tekst. Tak samo jak postawa niektórych, powtarzamniektórych lekarzy. Zawód, który wykonuje ta pani z tekstu,to nie tylko ciężkapraca. To przede wszystkim powołanie. Tak. Są takie zawody, którewykonuje się z pasją w imię lepszej wspólnotowej sprawy. Tymczasem panipisze, że nienawidzi swojej pracy i wykonuje ją jak sama mówi za marnegrosze (3,5 tyś). | nie rzuci, bo musi utrzymać rodzinę. Naprawdę możnazmienić pracę. Przekwalifikować się. Nikt tej pani do niczego nie zmuszał. Inie wybierał za nią drogi życiowej i zawodowej. Musiała mieć teżświadomość zarobków jeśli chodzi o rodzaj pracy jaką wykonuje. Czyzarobki pielęgniarek mogłyby być wyższe. Pewnie tak i życzę im tego.Tymczasem jednak brak poczucia powołania i wprost okazywana niechęć dozawodu przez tą panią spowoduje. że ucierpią na tym pacjenci. Ci najsłabsi.Ten tekst przekonał mnie tylko o pewnym zepsuciu jeśli chodzi o etoszawodowy. Dotyczy to w ostatnim czasie też wielu innych zawodów „zpowołaniem” jeśli mam być szczery. Ostatnio znajomy lekarz, dzień przedzamknięciem granic, gdy sytuacja była już poważna poleciał na wycieczkędo Turcji. Ze znajomymi z Niemiec, gdzie wirus szalał już na dobre. Ozarażonym lekarzu z jednego ze szpitali w Warszawie, który świadomiemógł zarażać kolejne osoby nie chce mi się nawet wypowiadać.Posadziłbym drania z wyrokiem bezwzględnego więzienia. Za głupotę, ale inieskończoną butę. Niestety takich postaw w służbie zdrowia jest wiele. |pomimo szacunku wobec lekarzy, licznych podziękowań za ciężką pracę wobecnie trudnym czasie. jak i na codzień, należy też piętnować takiepostawy jaką zaprezentowała pani pielęgniarka.WIADOMOŚCI. WP.PLKoronawirus. Raport z frontu, dzień czwarty. "Nie nazywajciemnie dziś bohaterką. To hipokryzja"
 –  Sławomir Mentzen2 godz. · Dziś w nocy amerykański FED odpalił finansową broń atomową. Obniżyli stopy procentowe do zera, zlikwidowali rezerwę obowiązkową oraz obiecali wydrukować 700 mld dolarów. Zmieściłem to w jednym zdaniu, ale każdy student I roku ekonomii powinien rozumieć jak wielka to jest interwencja i w jakiej desperacji jest FED. Oni więcej nie mogą już zrobić, na samym początku wystrzelali się z całej amunicji. Giełdy od razu zareagowały wyprzedażą. Sytuacja gospodarcza jest dramatyczna, łańcuchy dostaw zostały przerwane, całe gałęzie gospodarki zostały unieruchomione. Nikt jeszcze nie wie jakie to będzie miało konsekwencje. Nikt nie wie komu skończą się zapasy, kto zbankrutuje, które państwo będzie w jak wielkim kryzysie a które państwo stanie się niewypłacalne. Nikt. Tymczasem analitycy bankowi prześcigają się z rewizjami swoich prognoz sprzed tygodnia. PKB wzrośnie o 0,9% oznajmia jeden, drugi z poważną miną ogłasza, że jednak z excela mu wyszło, że będzie to 1,2%.Jeżeli ktoś wam pisze, że rewiduje prognozę wzrostu PKB do powiedzmy 0,8% to znaczy, że czytacie idiotę. Nie da się w obecnej sytuacji stawiać żadnych prognoz. To jest bardziej niemożliwe niż próba przewidzenia czy równo za cztery lata będzie padał deszcz i ile będzie stopni. To jest astrologia a nie nauka, to nie jest prognozowanie. Jeżeli za kilka tygodni epidemia się cudownie skończy, to straty będą umiarkowane. Ale jeżeli obrazki z Lombardii rozleją się na całą Europę, to mamy największy problem od II wojny światowej. Jeżeli ktoś podaje prognozę wzrostu PKB z dokładnością do jednej dziesiątej procenta, to jest idiotą. To nawet nie jest astrologia, to jest w pełnym tego słowa znaczeniu rumpologia.Musimy się przygotować na najgorsze. To jest właśnie jeden z tych nielicznych momentów, gdy państwo musi zainterweniować. Zaraz naprawdę wielu przedsiębiorców nie będzie miało pieniędzy, zaraz zaczną się zwolnienia, firmy będą upadać. Potrzebne są zdecydowane działania. Mnóstwo ludzi wykonuje teraz zbędną pracę, która nie jest potrzebna ludziom tylko państwu. Czemu nikt nie przełożył terminów wysyłania deklaracji ZUS, VAT, JPK? Do końca marca trzeba zrobić sprawozdania finansowe, na co to komu teraz? Czemu nie zawiesić RODO, CRBR, JPK i innych pomysłów? Trzeba natychmiast zwolnić pieniądze na kontach split payment. Chcecie żeby ludzie siedzieli w domach? To nie każcie im robić zbędnych zadań. Potrzebujemy teraz nieskrępowanej i szybko reagującej na wydarzenia przedsiębiorczości. Przedsiębiorcy aby przeżyć muszą błyskawicznie dostosowywać się do warunków, do pracy zdalnej, do sprzedaży na wynos jedzenia, do wszystkich ograniczeń związanych z epidemią. Te tony zbędnych przepisów i regulacji można było wytrzymać w czasach zdrowia i pokoju. Teraz nie mają one żadnego sensu.Władza musi działać szybko i zdecydowanie. Ratować trzeba nie tylko nasze zdrowie ale i nasza gospodarkę. Tymczasem słyszę, o jakichś gwarancjach do kredytów na kwotę kilku miliardów złotych, zniesieniu opłaty prolongacyjnej, czy wydłużeniu odliczania straty z tego roku. Czy to jest jakiś żart? Czy naprawdę ktoś uważa, że brak opłaty prolongacyjnej cokolwiek pomoże? To jest kosmetyka, to jest zupełne niedocenienie sytuacji. Ja rozumiem, że rząd ma prezentowane od lat podejście, że przedsiębiorcy to złodzieje i należy nimi gardzić. Ale ci przedsiębiorcy są równocześnie pracodawcami. I jeżeli zaczną zwalniać, to zwyczajni ludzie stracą jakiekolwiek źródło dochodu. Ratując przedsiębiorców ratuje się pracowników, w ten sposób o tym myślcie. Bo gdy za miesiąc ludzie nie dostaną wypłaty, to pretensje będą mieli do noszonego teraz na rękach rządu.Mam nadzieję, że to tylko pierwsze wyjściowe propozycje, a w tajemnicy szykują tam prawdziwy program pomocowy. W przeciwnym wypadku będzie dramat.
Po raz kolejny nasza służba zdrowia zaskakuje logiką. Brawo NFZ! – Miałem umówioną wizytę do lekarza specjalisty. Sprawa dość poważna, trzeba to załatwić szybko. Dostałem jednak telefon, że w związku z "koronowanym wirusem" ścinają godziny pracy, i nie mogą mi zapewnić tej wizyty.Nosz kur***!!! Serio? Mam problem zdrowotny, a wy mi tniecie umówioną wizytę. Mogę potrzebować pomocy i trafić na SOR, i co wtedy? Narażam się na zetknięcie z tym wirusem, lub blokuję na izbie przyjęć kolejkę komuś, kto naprawdę jest zarażony, lub innemu potrzebującemu, bo swoją sprawę załatwić muszę.Autentyk, własne doświadczenie. Nasza służba zdrowia jak zwykle okazała swoją "błyskotliwość". Brawo NFZ!

Koronawirus to poważna sprawa, ale od paniki lepszy jest uśmiech (7 obrazków)

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media. Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo:

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media.Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo: – Jak podaje portal polskiateista.pl: W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” – zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna – w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO – maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy, kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują nieunikniony ich nieunikniony los.Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć
 –  Agata Kowalska@AgataKowalskaTTList do redakcji. "Córka wróciłapo lekcjach i powiedziała, że ten#koronawiruspolska to musi byćpoważna sprawa, bo w szkolnychłazienkach pierwszy raz od 6 latpojawiło się mydło."
Przestają się bawić, wstydzą się cieszyć z prostych rzeczy i często mają poważną minę. Boją się, że inni odkryją ich tajemnicę i poznają ukryte w nich dziecko. Wielu z nich żyje z tym strachem do samej starości –
Rusza Wielka Orkiestra Lichockiej Pomocy. Szpitale dostaną 2 mld naklejek z jej gestem – Niezwykła akcja wspierana przez posłów Prawa i Sprawiedliwości ruszyła na terenie całego kraju. Tak zwana "orkiestra kurskich serc" roześle do szpitali ponad 2 miliardy naklejek z symbolem tarcia oka Joanny Lichockiej. Zamiast 2 miliardów złotych, które trafią do Telewizji Polskiej.- Wolontariuszem może zostać każdy - przyznaje jedna z posłanek zaangażowanych w projekt. - Wystarczy wyciągnąć rękę, wystawić środkowy palec, podrapać się pod okiem i zagłosować za przelaniem 2 miliardów złotych na konta potrzebującej TVP.Wielka Orkiestra Lichockiej Pomocy to poważna konkurencja dla WOŚP. Przypomnijmy, że fundacja kierowana przez Jerzego Owsiaka przez 27 lat wydała na sprzęt medyczny zaledwie 1,12 mld zł, zamiast podarować je na rzecz pasków w Wiadomościach TVP. WOLP chce naprawić te zaniedbania.- Naklejka przedstawia symbol tarcia oka, który wykonała Joanna Lichocka podczas debaty sejmowej - tłumaczą wolontariusze. - Przypomni wszystkim pacjentom, że też mogą otrzeć sobie łezkę, jeżeli okaże się, że w ich szpitalu brakuje personelu medycznego, lub jeżeli na badanie będą musieli czekać do 2021 roku.Fundacja WOLP jest dumna, że już w pierwszym finale udało się uzbierać jej 2 mld zł na ratowanie zdrowia i życia TVP. Ale już zapowiada, że za rok postara się pobić ten rekord

Nie sądźcie, że radość polega na śmiechu, radość to rzecz bardzo poważna

Nie sądźcie, że radość polega na śmiechu, radość to rzecz bardzo poważna –  Zamiast założyć dwie skarpetki, a potem buty, dziś założyłem jedną skarpetkę i but, a potem drugą i drugi but, więc nie mów mi, ku*wa, że nie jestem spontaniczny!
W szczecińskim sklepie złodziej ukradł puszkę, do której zbierane były datki na leczenie półtorarocznego dziecka zmagającego się z poważną chorobą kończyn –
Ciekawe, co czują ofiary Holocaustu, widząc taki obrazek –  Sylwia Spurek@SylwiaSpurekJo Frederiks daje do myślenia, otwiera oczy na to, jaktraktujemy zwierzęta. Ten obraz przypomniała @Fundacja_Vivai dobrze, bo czas na poważną dyskusję o traktowaniu zwierząt,o warunkach, w jakich żyją, o tym, jak je zabijamy. Czy to jesthumanitarne? Czy to nadal rolnictwo?254 20:02 - 21 sty 2020 - Elsene, België
Jacob Young wychowywał się wraz z czwórką rodzeństwa w typowej rodzinie w Wielkiej Brytanii. No może nie do końca typowej... – Rodzice nie dyscyplinowali dzieci, więc te zaczęły demolować cały dom. Sytuacja stała się na tyle poważna, że dorośli postanowili zgłosić się do programu Superniania.Superniania pokazała rodzinie, jak karać dzieci bez użycia przemocy. Najważniejsza miała być konsekwencja: jeżeli dziecko źle się zachowa, powinno ponieść karę. Karny jeżyk i te sprawy. Rodzina próbowała się zastosować do zaleceń niani, ale gdy kamery telewizyjne opuściły dom, wszystko wróciło do normy.Dzieci dalej robiły, co chciałyJacob nigdy nie poznał znaczenia słowa "nie". Do tego stopnia, że upatrzył sobie na ulicy przypadkową kobietę, poszedł za nią do domu i ją brutalnie zgwałcił. 20-latce ledwie udało się ujść z życiem.Podczas procesu matka Jacoba napisała list do sędziego, by nie karać jej synusia, bo jest bardzo grzeczny, zawsze odpowiada "dzień dobry" na klatce schodowej itd. Wciąż uważa syna za anioła.Ciekawe, na kogo wyrosną nasze, polskie bombelki, którym madki pozwalają absolutnie na wszystko?
Dawid Kubacki zaorał dziennikarza TVP Filipa Czyszanowskiego. Reporter pokazywał memy internautów, niektóre dość żenujące. Dawid wytłumaczył, że internet może być miejscem na żarty, ale oni są w telewizji i zaproponował poważną rozmowę –
0:33
Rakieta dotarła już do studia TVP Info – Ta telewizja tak bardzo poważna...
 –  Maciej Gawlikowski7 listopada o 18:55 GSkądś znam tę twarz... Tak sobie pomyślałem, czytając dziś o nowym po.Naczelniku Delegatury instytutu Pamięci Narodowej w Opolu. TomaszGreniuch - naukowiec, działacz polityczny, dwa lata temu odznaczony przezprezydenta Andrzeja Dudę Brązowym Krzyżem Zasługi. Poważna persona.Zaraz, zaraz... Coś mi zaświtało.To było w Myślenicach Gromadadziałaczy ONR-u czciła rocznicę bandyckiego napadu na to miasteczko -antyżydowskich ekscesów, w tym pobić, próby podpalenia synagogi iplądrowania sklepów, oraz zabójstwa policjanta. Były okrzyki o żydowskiejokupacji i inne podobne, było o białej rasie, nad maszerującymi powiewałaflaga z celtyckim krzyżem, a podczas wiecu czytano bełkotliwąnacjonalistyczną odezwę. A kto ją czytał? Zgadliście - dzisiejszy PanNaczelnik w IPN-ie!Robiłem wtedy trochę zdjęć, ale niestety bohaterowie chyba mieli jakieśkompleksy na punkcie swojego wyglądu, bo doskoczyło do mnie paru izapowiedziało, że obiją mi "żydowski ryj". Na szczęście w pobliżu bylizaprzyjaźnieni dziennikarze, w tym Michał Olszewski i z mordobicia nic niewyszło. W grupie, z której wystartowali do mnie krewcy spadkobiercybandyty Doboszyńskiego, stał Pan Naczelnik Greniuch. To byli liderzy tegozgromadzenia. Nie pamiętam już czy był wśród tych najbardziej wyrywnych,bo trochę nerwowo było...Nurtują mnie dwie sprawy. Pan Greniuch mówi dziś w wywiadach: "Mojepoglądy nie mają nic wspólnego z moją pracą naukową", Czy to znaczy, żenadal ma takie poglądy? Nadal trzyma z faszystami? Druga sprawa tocałkowita niekompetencja. Gdyby uważnie czytali przedwojenne dzieło "Jakpoznać Żyda", nigdy nie nazwaliby mojej buraczanej, słowiańskiej facjaty"żydowskim ryjem"!Prezesowi Szarkowi gratuluję polityki personalnej. Może inni gentlemani ztych zdjęć też znajdą jakąś fuchę w Instytucie?Bohater tego wpisu widoczny na zdjęciach w zielonej koszulce ONR, widaćgo min. na czele pochodu, oraz podczas odczytywania odezwy.
Znajomi z pracy stali tam z biletami na mecz koszykówki i miejscami w pierwszym rzędzie. Uwielbiam koszykówkę -musieli o tym pamiętać. Wspaniale się wtedy bawiłem i patrząc wstecz, ten drobny gest prawdopodobnie uratował mi życie –

Facet z sercem w plecaku! Historia mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu

Historia mogłaby posłużyćza scenariusz do filmu – Był normalnym młodym mężczyzną, który łączył szkołę z siłownią i startami w profesjonalnych konkursach kulturystycznych. Jego życie zmieniło się nie do poznania, gdy dowiedział się o poważnej chorobie mięśnia sercowego (kardiomiopatii).Potrzebował przeszczepu serca. Organ nie był jednak dostępny, dlatego lekarze zainstalowali mu sztuczną pompę i zalecili, aby oszczędzał swój organizm do czasu znalezienia dawcy. Sportowiec nie posłuchał. Nadal trenował i ryzykował życie, nosząc ze sobą plecak z akumulatorem, który napędzał jego sztuczne serce.Najprzystojniejszy zombie na świecie - mówił o sobie żartobliwieWie, że choroba, z którą się zmaga, jest bardzo poważna i nikt nie daje mu gwarancji, że wszystko zakończy się happy endem.Swoim zachowaniem stał się motywacją dla wielu ludzi, zarówno tych zdrowych, jak i tych zmagających się z poważnymi chorobami
Przecież to kartka z 53-go tygodnia życia –  Anonimowe Wyznanie *21 sierpnia o 12 01 OMój bratanek ostatnio kończył swó] dwunasty miesiąc życia. Z tej okazjizostało dla niego wyprawione małe przyjęcie. Postanowiłam do prezentudokupić jakaś kartkę z życzeniami właśnie na tę rocznicę urodzin. Wchodzędo kiosku i po wstępnych uprzejmościach pytam pani sprzedawczyni;- Czy dostanę u pani kartkę urodzinową z okazji roczku?Na co pani po dłuższym zamyśleniu odpowiada:- Niestety nie... Są tylko takie na pierwsze urodzinki.Kontrolne spojrzenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta kobieta byłazupełnie poważna.Kiedy już pozbierałam swoją żuchwę z podłogi, zdecydowałam się. kuzdziwieniu sprzedawczyni, na kartkę z okazji pierwszych urodziny
Kobieta zadzwoniła na policję i zamówiła pizzę. Reakcja dyspozytorki zasługuje na nagrodę: – "Ta rozmowa zaczęła się bardzo głupio, jednak była bardzo poważna:- Number alarmowy 112, słucham?- ul. Paderewskiego 12/1- Dobrze, a co się tam dzieje- Poproszę pizzę na wynos (o świetnie następny głupi żart)- Ale to jest numer alarmowy.- Tak, poproszę pepperoni z dodatkowym sosem pomidorowym.- Wie pani że dodzwoniła się pani na numer alarmowy?- Tak. Jak długo to potrwa?- Proszę pani czy wszystko jest w porządku? Jest pani teraz w niebezpieczeństwie?- Tak jestem.- I nie może pani rozmawiać, bo ktoś jest w pokoju?(moment oświecenia)- Dokładnie. Jak długo to potrwa?- W pobliżu jest patrol policji, powinni być niedługo. Czy napastnik jest uzbrojony?- Nie.- Czy może pani pozostać ze mną na linii?- Nie, dziękuję, do zobaczenia.Sprawdziłam adres i okazało się że już wcześniej były tam przypadki przemocy domowej. Patrol policji, który przybył na miejsce zastał pobitą dziewczynę oraz pijanego chłopaka. Chłopak trafił do aresztu, a dziewczyna wyjaśniła, że tego dnia znęcał się nad nią od dłuższej chwili. Myślę że bardzo sprytnie to rozegrała. Tej rozmowy nigdy nie zapomnę.Nie wiem dlaczego ale ta rozmowa bardzo mnie przejęła. Gdy moja rozmówczyni uświadomiła sobie, że zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji, mogłam poczuć jej ulgę."
Źródło: wiesz.net.pl
W Białymstoku w wejściach do bloków ktoś rozwiesza takie kartki –  OGŁOSZENIEUprzejmie informujemy, iż w sobotę 20.07.2019 obokPaństwa bloku w godzinach popołudniowych może dojść doskażenia ulic i przystanków. Bakteria, która wywoła owe skażeniepochodzi z rodziny drobnoustrojów demoralizujących catespoteczeństwa. Niesie za sobą poważną deprawację, upadekgodności oraz moralności człowieka. Bakteria nosi nazwę LGBT.Zaleca się w tym czasie pozostać w domu i zasłonić okna.Szczególnie groźne powikłania po kontakcie z bakterią występująu dzieci oraz mtodzieży, u której zakażenie rozwija się szczególnieintensywnie bez interwencji rodziców.Zaniepokojeni mieszkańcy Białegostoku