Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 230 takich demotywatorów

 –  Krzysztof Wojciechowski7 marca o 15:45 · Słuchajże, Andrzeju Dudo z Krakowa, Prezydencie - jak się okazało - połowy Polaków: mniejsza o mnie. Ja już trochę pożyłem, jestem pogodzony z Bogiem i z ludźmi. Mogę iść do piachu choćby dziś. Chodzi mi bardziej o te maluchy. Nie mogę na nie patrzeć spokojnie... rozszarpuje mnie bezsilna złość. Bo co mam zrobić, kiedy takie kanalie jak cała ta wasza banda rozporządza naszymi - moimi! - pieniędzmi w sposób tak bezczelny, tak nieludzki i nielogiczny...Lekką ręką wydajecie niewyobrażalne kwoty na propagandę. Dajecie je do dyspozycji gnojowi, który większość życia spędził na knuciu, szczuciu, kłamaniu i niszczeniu ludzi. Który kilka lat temu twierdził, że POLITYK NIE POWINIEN BYĆ SZEFEM TVP!...Skoro poważyłeś się "podjąć decyzję" - choć i tak wiadomo kto ją podjął - to może teraz miej odwagę i wytłumacz nam to wszystko. Nam, pacjentom onkologicznym starym jak ja i dzieciakom...Wczoraj gadałeś jak nakręcony, byłeś bardzo wymowny. Milion słów! - i nawet wiem dlaczego: chciałeś zagadać swój WSTYD!Wczoraj potoczyście uzasadniałeś dlaczego te pieniądze trzeba rozdać ośrodkom regionalnym TVP (kłamiąc jednocześnie, bo wszyscy wiedzą, że przecież chodzi o TWOJĄ KAMPANIĘ). To teraz jeszcze wytłumacz czekającym w kolejce po wyrok, dlaczego dostaną pomoc dopiero za miesiąc, albo za rok... kiedy być może będzie za późno. Dlaczego, gdy już się dostaną na oddział, będą leczeni przestarzałymi metodami i lekami. Wyjaśnij pielęgniarkom dlaczego będą nadal pracować ponad siły i zarabiać marnie, nieadekwatnie do wysiłku i do skali odpowiedzialności. Powiedz rodzicom śpiącym przy łóżkach małych pacjentów, dlaczego tak często muszą żebrać o litość, o cień szansy dla swoich dzieci. I dlaczego, jeśli jakimś cudem ją znajdują, to zazwyczaj dzięki fundacjom i dobrym ludziom - a nie dostają jej od państwa...Ogłosiłeś z pompą, że podpiszesz hańbiący was wszystkich - ale ciebie najbardziej! - dokument. Były kamery, były media, było zadęcie. Otóż wiedz, że to się obróci przeciwko wam...Mam nadzieję, że dożyję dnia, gdy będziesz opuszczał Pałac. Ale też w obecności kamer, mediów, z zadęciem! Nie chyłkiem, jak szczur, nie! W biały dzień, z udziałem publiczności. Starczy ci na to odwagi?Będę tam wtedy, choćby i z kroplówką na stojaku. Będę stał i będę szukał twojego spojrzenia. Będą tam także inni, ci którzy przeżyją. Popatrzysz nam w oczy?

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media. Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo:

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media.Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo: – Jak podaje portal polskiateista.pl: W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” – zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna – w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO – maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy, kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują nieunikniony ich nieunikniony los.Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć
Jest rok 2025 Na oddział zakaźny przychodzi starsza kobieta: - Dzień dobry, ja na kwarantannę- Przecież epidemia już się skończyła- Ale ja na dzisiaj mam termin –
 –  Moja żona jest pielęgniarką szpitala zakaźnego na Śląsku. Twierdzi, że jak pogotowie przywozi na oddział osobę, która może być zarażona, to pracownicy pogotowia wyglądają by przylecieli z Marsa. Są tak zabezpieczeni. A co z pielęgniarkami? One nawet fartuchy - kupują w sklepach z odzieżą używaną. Na pytanie żony do ordynatora o przygotowanie do wirusa, odpowiedź jest taka: „Oni przesadzają".
Dokąd my zmierzamy? Budżet kancelarii Premiera jest większy niż budżet polskiej onkologii. Ręce opadają... –  Ostatni rok moja przyjaciółka i jej mąż spędzili ze swoim kilkuletnim synem na różnych oddziałach onkologicznych. Dotąd było to jej prywatne, bardzo trudne i intymne doświadczenie, ale po występie Joanny Lichockiej poprosiła mnie, żebym w jej imieniu napisała kilka rzeczy.Zdjęcie pochodzi z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Przyjeżdżają tu dzieci z całej Polski, bo jest to oddział specjalistyczny (guzy lite kości i tkanek miękkich) ze światowej klasy specjalistami.Miejsc na oddziale jest kilkanaście, dzieci z chemią często leżą na korytarzu. - Nikt nie marudzi, bo specjaliści są tu znakomici. Każdy zagryza zęby, bo wie, że te warunki to nie wina szpitala - mówi moja przyjaciółka.W salach dla chorych jest tak ciasno, że nawet nie ma miejsca na walizkę. Sala na zdjęciu to pokój dla najmłodszych dzieci oraz dzieci w trakcie diagnoz. Jest tu pięć łóżek, wszystkie zawsze są pełne. Przy każdym dziecku rodzic. W sumie 10 osób na maleńkiej powierzchni.Toaleta dla rodziców jest dwa piętra niżej, w publicznej przestrzeni. Jak rodzic chce się wysikać, musi zostawić dziecko samo. Kiedy moja przyjaciółka była tam z synem, najmłodszy pacjent miał 8 miesięcy. Naprawdę trudno jest zostawić niemowlę w trakcie chemii nawet na 10 minut. Ale najlepszy rodzic musi czasem iść do toalety, więc gna przez korytarze i trzyma kciuki, żeby nie było kolejki, niczego, co przedłuży nieobecność przy łóżku.Prysznic dla rodziców jest w szatni dla pracowników, co pewnie nie ułatwia życia ani pracownikom, ani kąpiącym się rodzicom.Ale na Instytucie opowieść się nie kończy. W tym samym czasie w Przylądku Nadziei, pięknym wielkim szpitalu ze wszelkimi wygodami, brakuje lekarzy do leczenia dzieci. Z kolei w Bydgoszczy w Szpitalu Uniwersyteckim (!) im. Jurasza brakuje pielęgniarek, bo szpital ma taką politykę, że ich pielęgniarki zarabiają jedną z niższych stawek w regionie.Stąd w czasie rekrutacji udało się zatrudnić jedynie siostry zakonne. Jednocześnie w tej samej Bydgoszczy jest ileś tam pielęgniarek z Ukrainy, które na pniu wzięłyby posady, ale nostryfikacja dyplomów się w Polsce wlecze i wlecze.- A i tak wszyscy mówią, że w tym kraju, jak mieć raka to lepiej jako dziecko, bo u dorosłych jest jeszcze gorzej - mówi moja przyjaciółka.***Udostępniajcie. Może takie osobiste świadectwa są potrzebne, żeby coś się zmieniło.
Koronawirus w Wałbrzychu? Jedna osoba jest hospitalizowana – Do szpitala w Wałbrzychu trafił mężczyzna, który był na wycieczce w krajach azjatyckich. Po powrocie źle się czuł. Miał gorączkę. Wezwał pogotowie ratunkowe, które zawiozło go do szpitala. W związku z objawami i niedawnym pobytem w Azji pojawiło się podejrzenie, że może to być ofiara koronawirusa.Mężczyzna po przyjęciu do szpitala został odizolowany. Trafił na oddział internistyczno-infekcyjny. Pobrano od niego próbki do badań. W placówce zastosowano wymagane w takich sytuacjach procedury bezpieczeństwa. Personel musi korzystać ze specjalnych kombinezonów. Pacjent będzie odizolowany do momenty, gdy całkowicie zostanie wykluczone podejrzenie zarażenia groźnym wirusem.
Źródło: Www.onet.pl
Kolejny sukces feministek walczących o to, aby kobiety mogły wykonywać męskie zawody –  Pierwszy żeński oddział chłosty w IndonezjiIndonezja wprowadziła pierwszy żeński oddział chłosty. Jego zadaniem jest karanie kobiet, które złamały islamskie prawo. "Nie miejcie litości dla tych, którzy łamią prawo Boże" –  powiedział starszy oficer tamtejszej policji.

Skażony kurczak w Biedronce i reakcja personelu sklepu oraz służb

Skażony kurczak w Biedronce i reakcja personelu sklepu oraz służb – Oryginalny tekst z Facebooka: "DLA LUDZI O MOCNYCH NERWACH !!! I dla tych co już jedli !!!22 stycznia w błońskiej biedronce kupiłem kurczaki, - data przydatności do 27- więc -spoko.Po rozkrojeniu piersi doznałem szoku oraz przeszła mi ochota na jedzenie przez najbliższe godziny.W piersiach znajdowało się coś zielonego, włóknistego, jak by zagnieździł się tam "obcy" . Poczytałem, podzwoniłem - mogło to być wszystko- rak, inna choroba - zakaźna , nie zakaźna - dowiedziałem się że dopiero po badaniu laboratoryjnym można ocenić ,co to jest. Zacząłem od podstaw- powrót do biedronki, rozmowa z kierownikiem, akurat napotkałem normalną osobę na tym stanowisku która sama mi poradziła aby zgłosić to do Sanepidu- Niby strzał w dziesiątkę - więc do dzieła ! Telefon do sanepidu do Pruszkowa i informacja aby z dokumentacją zgłosić to mailowo,więc pytam co z "dowodem"- czyli chorymi kurczakami? - My nie badamy próbek od klientów sami zbadamy ze sklepu, proszę zutylizować... Więc "wybudowałem spalarnię zakażonych zwierząt i spaliłem... "Szkoda słów... Dokumentację wysłałem i czekam. Po 24 godzinach , dostaję odpowiedź - załącznik- że to niewłaściwy oddział i przekazują sprawę do Ożarowa - ale pani telefonicznie powiedziała wyraźnie aby przesłać do nich !!!- ręce opadają . Ok - czekam dalej . 27 stycznia- To już 5 dni od zakupu, pisze do nich co jest grane - na następny dzień dostaję odpowiedź -drugi załącznik ... Tej partii co kupiłem już nie było przy kontroli- no ciekawe przez 5 dni ludzie wykupili - norma, a że producent jest z innego regionu więc przekazują sprawę dalej...- LITOŚCI- to już cyrk. Więc reasumując- karmią nas "gównem" a służby mają nas w "dupie" - więc mamy "przesrane"- oby tylko. Jeżeli w obecnej sytuacji taka sama propaganda występuje na temat zakażeń koronawirusem a prawda jest jak powyżej no to brawo...Jeżeli możecie udostępniajcie , dotyczy to tak samo Ciebie ! Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca aby markety nas" truły" a służby są od działania a nie od "pierdzenia w stołki " Z dozą wymuszonego humoru- Smacznego !!!" Kurczak bez podrobów Biedronka
Pierwszy polski oddział gotowy do wylotu na bliski wschód –  18 batalion MOHEROWYCH BERETÓW w Tczewie
Ordynator od 30 lat kierował jednym z najlepszych oddziałów w Polsce zajmującym się schorzeniami, wadami wrodzonymi oraz prawidłowym rozwojem dzieci w okresie noworodkowym. Został zwolniony, bo należy do innej partii niż dyrektor szpitala – Riad Haidar, wieloletni ordynator neonatologii w szpitalu w Białej Podlaskiej poinformował, że nie będzie już kierował oddziałem. Sugeruje, że decyzja dyrekcji ma podłoże polityczne - od niedawna jest posłem Koalicji Obywatelskiej. Na Facebooku tłumaczy, że decyzja dyrekcji bardzo go zaskoczyła: "Z ogromnym smutkiem i żalem informuję Was, że decyzją Dyrektora szpitala Adama Chodzińskiego (radnego Zjednoczonej Prawicy) od 1 stycznia 2020 nie będę już kierował Oddziałem Neonatologicznym w bialskim Szpitalu. To zaskakująca decyzja i zupełnie dla mnie niezrozumiała. Prawie 30 lat kierowałem tym oddziałem i nigdy nie było żadnych zarzutów do mojej pracy, wręcz przeciwnie. Oddział uznawany jest za jeden z najlepszych w Polsce i zapewnia leczenie na najwyższym światowym poziomie". "Sytuacja o tyle smutna, że jest to wyłącznie decyzja polityczna i nie ma na uwadze dobra moich małych podopiecznych i ich rodziców"
Studentka przeprasza za wulgarne i ksenofobiczne nagranie, w którym obrażała Ukrainkę – O skandalicznym nagraniu studentki szybko dowiedziano się na jej uczelni. Rada studentów Wydziału lekarskiego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie złożyła pismo do rektora z prośbą o dyscyplinarne wydalenie tej studentki z listy studentów, a olsztyński oddział Związku Ukraińców zgłosił sprawę na policję. Te działania najwyraźniej wystraszyły autorkę skandalicznego nagrania i być może licząc na uniknięcie idących za jego publikacją konsekwencji dziewczyna nagrała kolejny film, w którym przeprasza za to co powiedziała, mówi, że ona nigdy nie popierała nacjonalizmu i wszelkiej dyskryminacji. Twierdzi, że nagranie miało być tylko głupim żartem. "Przepraszam, nie myślałam, po prostu jestem głupia..."
Źródło: pierwsze nagranie możecie zobaczyć tutaj: https://demotywatory.pl/4960101/Studentka-med…
Nie można było oddaćdo okna życia? –  Żywy noworodek znaleziony nadziałkach w WarszawieWczoraj, 7 listopada (13:37)Noworodek w reklamówce znaleziony w Warszawie naogródkach działkowych przy ulicy Glebockiej. Dziewczynkęznalazł mężczyzna porządkujący rabaty przed zimą. Dzieckotrafito na oddział neonatologii Szpitala Bródnowskiego.DEMOTYWATORY.PL
Japoński oddział Microsoftu przeprowadził eksperyment z 4-dniowym tygodniem pracy. Przez miesiąc pracownicy zaczynali weekend w czwartkowy wieczór, ale dostawali taką samą pensję jak zwykle. Co się okazało? – - Pracownicy wykonywali swoje zadania znacznie sprawniej. Wzrost produktywności wyniósł 39,9 proc. – skrócenie czasu pracy nie wiązało się więc z mniejszymi zyskami przedsiębiorstwa.- Microsoft zaoszczędził między innymi na energii elektrycznej (23,1 proc.).- 92,1 proc. pracownic i pracowników było zadowolonych z krótszego tygodnia pracy i dłuższego wypoczynku.To kolejny eksperyment potwierdzający, że skrócenie czasu pracy ma sens
Takie widoki to przeszłość w dużej mierze dzięki szczepieniom –
Pornhub ma oddział charytatywny "Pornhub Cares", zajmujący się między innymi sadzeniem drzew i badaniami nad rakiem piersi i jąder –
11 października 2019 r. w Los Angeles zmarł aktor Robert Forster, znany między innymi z filmów "Jackie Brown", "Oddział Delta" i "Londyn w ogniu" –
Miasta, w których w ostatnich 48 godzinach zamknięto przynajmniej jeden oddział (lub cały szpital) z powodu braku lekarzy –
„Osiemnastoletni chłopiec zostaje przeniesiony na Oddział Intensywnej Terapii. Patrzy na mnie z ufnością i pyta: „Jak mi idzie, siostro?” Po prostu całuję go w czoło i mówię: „Dobrze sobie radzisz w byciu dobrym żołnierzem”. Uśmiecha się słodko i mówi: „Właśnie chciałem to sprawdzić”. Po krótkim czasie zmarł. Wszyscy płaczemy na osobności, lecz nie przed chłopcami. Nigdy przed chłopcami - June Wandrey, II Wojna Światowa –
16 szpitali odmówiło opieki nad nim. Jego tata nie poddał się. Niedawno chłopiec został wypisany do domu! – Molli i Robert Potterowie z Alabamy spodziewali się dziecka. Niestety wystąpiły komplikacje i Molli urodziła synka w 22. tygodniu ciąży.Chłopiec ważył jedynie 394 gramów! Lekarze zrobili co mogli. Dawali chłopcu 2% szans na przeżycie, ponieważ granica przeżycia dla wcześniaków to około 24 tydzień. Ojciec postanowił walczyć o swojego syna. Po zapoznaniu się z przypadkiem - 16 szpitali odmówiło. Następnie pomoc zaoferował oddział Intensywnej Terapii Noworodków Szpitala Uniwersyteckiego Południowej Alabamy. Dalsza część tej historii, to nie tylko ciężka praca dzielnego personelu medycznego, ale też prawdziwy cud. Minęło 160 dni spędzonych na oddziale intensywnej terapii noworodków i Cullen (tak ma na imię noworodek) został wypisany do domu i przebywa już ze swoimi rodzicami. "Powiedziano nam, że ma dwa procent szans na przeżycie. Oto nasze dwa procent! On jest doskonały pod każdym względem. Bóg jest dobry, wielki chłopcze!" - mówił ojciec podczas wypisania ze szpitala
Myśliwi w akcji – Tylko bestie mogły być do tego zdolne ND56%16:57Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"2 godz.YSZENDwa wilki - Kosy i Miko zostały zastrzelone przezmyśliwych. Kosy wczoraj na skraju RoztoczańskiegoParku Narodowego, a Miko 14 sierpnia, niedalekoKluczborkaWilk Kosy, samiec rozmnażający się w grupie rodzinnejżyjącej w Roztoczańskim PN, wychowujący w tymsezonie szczenięta, któremu wspólnie z pracownikamiRPN założyliśmy obrożę GPS/GSM w styczniu tegoroku, został zastrzelony wczoraj wcześnie rano, zambony myśliwskiej, chwilę po wyjściu na polasąsiadujące z parkiem narodowym. Zdarzenie miałomiejsce na terenie obwodu towieckiego nr 280,dzierżawionego przez Koło Łowieckie nr 59 ,Stonka" wZwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu)Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzewi tam padł. Kosy był sześcioletnim, ponad 40 kgsamcem, największym jakiego nagrywaliśmy nawideopułapkach na Roztoczu, był w wyśmienitejkondycji. Ten wilk był ponadto troskliwym ojcem,regularnie wracał z polowań do swoich szczeniąt zpokarmem. Debra, matka szczeniąt została teraz bezpartnera i najważniejszego dostarczyciela pokarmudla swoich czteromiesięcznych młodych.Wilk Miko, którego udało nam się uratować po kolizjidrogowej pod Toruniem na początku lutego 2018 rwspólnie z Marcinem Kostrzyńskim i członkiniamiTowarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział wGłuszynku, był rehabilitowany w ośrodku w Napromkui po wyleczeniu wypuszczony w Puszczy Bydgoskiej wmarcu 2018, skąd w tym roku przywędrował do lasówokoło Olesna i Kluczborka, pokonując kilkasetkilometrów. Został zastrzelony 14 sierpnia w nocy kołowsi Biadacz, niedaleko Kluczborka, na polu otoczonymtrzema ambonami, na terenie obwodu towieckiego nr153, dzierżawionego przez KŁ nr 9 Brzezina w Opolu(zO PZŁ Częstochowa). Zdjęto mu obrożę i zakopanoją w lesie na terenie obwodu nr 24 należącego do KŁnr 1 Szarak w Kluczborku (ZO PZŁ Opole) niedalekoLasowic WielkichW obu przypadkach natychmiast wezwaliśmy policję.Liczymy, że dane z obroży GPS/GSM pomogą w ujęciusprawców. Badania telemetryczne demaskująogromną skalę tamania prawa przez myśliwych.+4HATURYDLAN