Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 202 takie demotywatory

Jeśli cię obsypują kwiatami, noszą na rękach i obdarowują brylantami – Szybko obudź się, bo się spóźnisz do roboty!
 –
Wszyscy je widzą! –
"Dlaczego masz na sobie sukienkę? Czy dostałeś ją na święta? Chłopcy nie noszą sukienek!" – Spadła na niego ogromna fala krytyki, która zmusiła go do usunięcia filmu i wystosowania przeprosin. Co za chore czasy, w których za mówienie oczywistej prawdy człowiek spotyka się z hejtem. Niedługokażdy będzie mógł chcieć byś kosmitą, psemlub Napoleonem i wszyscy będą temu przyklaskiwać.Zbliżamy się do momentu, gdy nie będzie można nikogo nazwać kobietą, mężczyzną, dziewczyną lub chłopcem, bo spotka się to z wytoczeniem sprawy o publiczne zniesławienie
Nawet delikatny tusz do oczu nie jest mile widziany. Właściciel kawiarni w ten sposób chce promować naturalne piękno –
Kiedy laski noszą takie coś zamiast majtek - to nikogo to nie szokuje. A jak facet założy swój pushup to od razufala krytyki –
Prawdziwi bohaterowie nie noszą peleryn –
 –
Mądra lekcja życiowa pewnej nauczycielki. Kazała dzieciom przynieść ziemniaki do szkoły. Po tygodniu miała wyjaśnić czemu miało to służyć – W szkole nie tylko powinniśmy uczyć się przedmiotów, ale cenne są także te chwile, gdy czerpiemy wiedzę przydatną w życiu codziennym. Do tematu właśnie w ten sposób podeszła pewna nauczycielka. Poprosiła swoich uczniów o to, aby następnego dnia do szkoły przynieśli w torbach ziemniaki. Ich liczba miała odpowiadać osobom, których młodzi ludzie nie lubią.Rano w klasie pojawiły się dzieci z torbami. Niektórym było ciężko, inne pojawiły się tylko z jednym ziemniakiem. Wtedy nauczycielka zaczęła mówić:"Moi drodzy, chciałabym, żebyście przez najbliższy tydzień przynosili ze sobą na lekcje ziemniaki, tak jak dzisiaj."Dzieci nie do końca widziały sens w tym, co pani nauczycielka kazała im robić, ale nie miały zamiaru się przeciwstawiać i grzecznie wysłuchały polecenia. Na początku traktowały to jako zabawę, ale po dwóch dniach było niektórym naprawdę ciężko. Po tygodniu odetchnęły z ulgą, że w końcu mogą pozbyć się tego, co zaczynało im przeszkadzać. Gdy skończyła się przerwa, dzieci czekały na nauczycielkę, która miała wyjaśnić, po co to wszystko było."Cieszę się, że wszyscy dotrwali do końca eksperymentu. Nie było łatwo, wiem. Jednak to wszystko po to, abyście zrozumieli pewne rzeczy. Chowana uraza i nienawiść są właśnie jak te ziemniaki. Ciążą Wam w sercu i do niczego dobrego to nie prowadzi. Sprawiają, że jest nam źle i z biegiem czasu jest coraz gorzej. Tylko przez tydzień musieliście je nosić, a wyobraźcie sobie, jak byście się czuli, gdybyście nosili je przez całe życie tak, jak niektórzy noszą nienawiść w sercu. To nie jest droga do szczęścia i zawsze będzie nam ciążyć."
Dzielni mieszkańcy jednego z amerykańskich stanów postanowili poświęcić swoje życie i ratować obuwie w obliczu huraganu Irma – Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny,ale o tym w mediach nie usłyszysz...
Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny –
On to Harvey. Ona to Irma. On lat 104, ona 93. Małżeństwo od 75 lat. Te same imiona noszą huragany, które są najsilniejsze od lat, jeden już uderzył, drugi uderzy w (między innymi) Stany Zjednoczone –
Są tu jeszcze jacyś panowie, którzy uwielbiają jak kobiety w ten sposób noszą torebki? –
Nie wszyscy superbohaterowie noszą peleryny –

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.
 –
Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny –
To jest jedyna prawdziwa walka Bruce'a Lee, jaką zarejestrowała kamera – Tutaj walczy z Tedem Wongiem - jednym z jego najlepszych uczniów. Noszą specjalistyczny sprzęt ochronny, bo nie pozwalano na walkę bez niego
Ciekawe czy jak w Polsce ludzie noszą koszulki z napisem: Brooklyn NYC to czy w USA ktoś chodzi w koszulce np. Poznań Dębiec czy Gdańsk Oliwa Górna –
0,5% w czasie seksu i 99,5%, kiedy wreszcie zdejmują te cholerne buty –