Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 73 takie demotywatory

Szef podarował pracownikom gigantyczne premie – Byli w szoku, gdy otworzyli koperty.Nikt niczego się nie spodziewał. W imprezie wigilijnej firmy St. John Properties, mającej siedzibę w Baltimore, brało udział 198 osób.Podczas swojej przemowy St. John, świąteczny „prezent” jest wynikiem wspólnego osiągnięcia, jakim jest zagospodarowanie 20 milionów metrów kwadratowych powierzchni biurowej, handlowej i magazynowej."Chciałem to uczcić i sprawić, by miało to znaczenie dla ludzi, którzy tego dokonali. Steruję łodzią, ale to dzięki nim ona płynie"– stwierdził założyciel St. John Properties.Wartość premii to 10 milionów dolarów. Premię otrzyma każdy z pracowników, a jej wysokość zależeć będzie od stażu. Średnio każdy otrzyma jednak nagrodę wynoszącą blisko 50 tys. dolarów. Pracownicy nie kryli swojej radości. Niektórzy z nich byli niemal w szoku
RODO – A Ty jak sobie z nim radzisz? Nie Umiem Koperty Wg^ 12 min • O Jest wśród Was wiele osób, które podnoszą głos w temacie zasłaniania tablic rejestracyjnych. My uważamy że prawo nie jest jednolite, ale z szacunku do tych którzy mają odmienne zdanie, zdecydowaliśmy zasłaniać tablice. Wprowadzamy też nowe udogodnienie, dzięki któremu szybciej znajdziecie swoje ulubione zdjęcie na naszej stronie. Będziemy zdjęcia numerować. Pamiętajcie, jesteśmy dla Was. Trzeźwego weekendu!
Źródło: Nie umiem koperty
Wyszedł takim dostojnym krokiem wziął mikrofon od wodzireja i z wielkim spokojem powiedział:PROSZĘ WYPIER***ALAĆ! –
Ślub powinien być doświadczeniem,do którego będzie się chciało wracać myślami – Kilka miesięcy temu brałam ślub z cudownym mężczyzną. Niestety ten wyjątkowy dzień został zepsuty przez jego siostrę.Na samym początku była dla mnie bardzo miła i nawet byłą ze mną w salonach, gdy wybierałam swoją wymarzoną suknię ślubną. Myślałam, że jest serdeczną osobą, ale bardzo co do niej się myliłam.Oferowała pomocną dłoń, a ja widząc, że to równa babka, chętnie korzystałam z tego.I tak też była ze mną wybierać orkiestrę, menu weselne i kwiaty.Dlatego też gdy zaproponowała, że mnie umaluje i uczesze, byłam wniebowzięta. Cieszyłam się jak dziecko, bo zawsze bardzo podobało mi się to, jak umalowane wychodzą jej klientki z salonu.Pracowała od lat jako fryzjerka i makijażystka, dlatego wiedziałam, że mogę na nią liczyć i ma podobny gust do mnie.Ślub był pełen wzruszeń, przysięga i życzenia także odebrały mi mowę. Było cudownie. Nadszedł czas składania życzeń.Gdy nadszedł czas siostry męża, zbliżyła się do mnie i do mojego męża, złożyła nam życzenia (nie dając prezentu), po czym dodała:“No a za to czesanie i makijaż rozliczymy się później. Udanej zabawy Wam życzę”.Gdy po kilku godzinach poszłam do łazienki poprawić makijaż, była tam też ona. Nie omieszkałam jej zapytać o to, co miała na myśli. Jej odpowiedź mnie zszokowała…“No ale czego nie rozumiesz? Do koperty dałabym Ci mniej niż kosztuje malowanie i fryzjer, dlatego musisz mi dopłać tak jakby z mężem 50 złotych”"No chyba oszaleję. Nic jej nie powiedziałam, wyszłam, a gdy zwierzyłam się z tego mężowi, on wpadł w szał do tego stopnia, że po dziś dzień się do siebie nie odzywamy""Nie wierzę, a Ty...?
Ksiądz na kolędzie zbiera koperty, nie wydaje paragonu czy pokwitowania i wszyscy są zadowoleni –
 –  BÓG ZAPŁAĆSEKTA TORUŃSKO SMOLEŃSKA
 –  MOJA KLAUZULA SUMIENIA NIE POZWALA WPUSZCZAĆ KSIĘDZA. KOPERTY DLA WAS SA U „BIZNESMENA" W TORUNIU
Młoda para w szoku. Ktoś ukradł koperty na ich weselu – Nietypowe zgłoszenie dostała policja. W trakcie wesela zniknęły bowiem wszystkie koperty z pieniędzmi, którymi obdarowano młodą parę na samym początku ich małżeństwa.Koperty z pieniędzmi skradziono z ich samochodu. Auto było zaparkowane przed restauracją, gdzie odbywało się wesele. Niestety, nie było ono w zasięgu kamer lokalu.Nie wiadomo, jak duży łup zgarnęli rabusie, ale na weselu było 150 osób. Kwota mogła być więc całkiem pokaźna."Nic się nie stało...!. Młodzi zawsze powtarzają, że zapraszają gości, nie dla pieniędzy, i nieważne czy ktoś coś da, bo tak naprawdę, oni chcą te wyjątkowe chwile spędzić w gronie rodziny i przyjaciół"
 –  nadawca nie terazadresat domyśl się
Biały Tydzień w polskim kościele –  BIAŁY TYDZIEŃ(28-30 MAJA -GODZ. 18.00)(Msza św. i nabożeństwo majowe)INTENCJE modlitewne na każdy dzieńPONIEDZIAŁEK- za RODZINĘWTOREK o POKÓJ na świecieŚRODA-za MISJEW PONIEDZIAŁEK rozdanie obrazkówW ŚRODĘ-Dzieci przynoszą koperty misyjnez dowolną ofarą z tego, co otrzymały z okazjiI Komunii ŚWW Boże Ciało, 31 maja, dzieci przychodzą naMszę św. o godz. 10.00 i biorą udział w procesji.Dziewczynki będą sypać kwiaty.Chłopcy będą szli przy chorągwiach
Źródło: facebook.com
Dostała zaproszenie na wesele z bardzo dziwnym wierszem. Para młoda wprost prosiła o jedną rzecz – Treść wierszyka mocno ją zaskoczyłaRozumiem tę modę na to dodawanie adnotacji o prezencie zamiast kwiatów, ale w tym przypadku moja znajoma poszła chyba o krok za daleko… Piękne zaproszenie dostałam w czasie spotkania na kawie. Po otworzeniu koperty byłam w takim szoku, że szczerze mówiąc, zaparło mi w piersiach dechZdziwieni? My także byliśmy!Moim zdaniem tak się nie powinno robić…A waszym?
 –  Kocham cię miłość jest cenniejsza od pieniędzy
Parafia św. Bartłomieja Apostoła w Chęcinach pod Kielcami znalazła prosty i skuteczny sposób na zbieranie datków – Proboszcz puszcza w obieg taką listę wraz z kopertą i każdy dorzuca do niej wybraną kwotę i podpisuje się na liście. Ostatnia osoba odnosi wszystko do kościoła. Nie ma obawy, że coś z koperty zniknie, bo potem można łatwo dowieść kto przywłaszczył sobie coś z koperty. Wszyscy widzą ile sąsiedzi dali i oczywiście nikt nie chce być gorszy, a jak ktoś niczego nie ofiaruje, to potem jest wyczytywany podczas mszy. Genialne!

Wkurzało ją, że rodzice niepełnosprawnego 3-latka parkują pod blokiem. Zostawiła im ten list

Wkurzało ją, że rodzice niepełnosprawnego 3-latka parkują pod blokiem. Zostawiła im ten list – Mama 3-letniego Pawełka, nie spodziewała się, że kiedykolwiek dane jej będzie przeżyć coś takiego. Jej synek jest niepełnosprawny.Rodzice postarali się o kartę parkingową, umożliwiającą parkowanie auta w miejscach dla niepełnosprawnych. To było dla nich ogromnym ułatwieniem.Niestety (o zgrozo!), znalazła się ‚serdeczna’ sąsiadka, której ten fakt bardzo przeszkadzał. Pani Magda znalazła kilka razy list skierowany do niej i rodziny. Opisała całą sytuację na Facebooku i dołączyła zdjęcia kartek…Wiem, że jest ciut długi, mam jednak prośbę – przeczytaj do końca i udostępnij"Jestem mamą głęboko niepełnosprawnego chłopca – Pawełek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce – nie chodzi, nie siedzi, nie trzyma nawet sztywno główki. W związku z tym, że jest całkowicie zależny od innych osób i nie ma możliwości samodzielnego przemieszczania się, otrzymaliśmy kartę parkingową, umożliwiającą parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych. Wystąpiliśmy także do MZDIK o wyznaczenie takiego miejsca w pobliżu naszego domu, aby nie biegać z dzieckiem na rękach po całym osiedlu w poszukiwaniu miejsca parkingowego (kilka razy dziennie wnosimy dziecko na II piętro i nasze kręgosłupy już to mocno odczuwają). Oczywiście miejsce wyznaczono i PRAWIDŁOWO oznaczono. Niestety w tym miejscu kończy się normalne podejście do kwestii niepełnosprawności. W naszym bloku mieszka kobieta, która notorycznie zastawia tak zwaną kopertę, nie mając oczywiście do tego uprawnień. Zostawialiśmy jej wielokrotnie informacje, że prosimy nie parkować na miejscu dla osób niepełnosprawnych, kobieta jednak miała te wszelkie wiadomości głęboko w poważaniu. Nie dzwoniliśmy na straż miejską, gdyż chcieliśmy mimo wszystko żyć z sąsiadami w zgodzie. W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że pozostali sąsiedzi ze zrozumieniem podeszli do sytuacji i bardzo zwracają uwagę na kwestię parkowania. Za co im dziękujemy. Kilka dni temu kobieta znów zastawiła kopertę w ten sposób, że wpasowanie naszego auta na „pozostałość koperty” utrudniało jej wyjazd z parkingu. Wyjazd był możliwy bo kobieta wyjechała, jednakże od tamtego czasu zostawia nam kartki i listy za wycieraczką, które możecie sobie przeczytać. Nie będziemy się wypowiadać na temat kobiety, gdyż jej słowa mówią sama za siebie.Proszę was pamiętajcie:– Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka– Zastawianie nawet części koperty jest ogromnym utrudnieniem dla osoby parkującej na niej – żeby włożyć leżące dziecko do samochodu trzeba otworzyć drzwi na pełną szerokość.– Karma wracaI na marginesie – mój syn cierpi na bardzo ciężką odmianę lekoopornej padaczki więc zwrot „wredną padaką” musiał być chyba mocno przemyślany…Co się stało z empatią i człowieczeństwem w dzisiejszych czasach?
Klaudia, mieszkanka Koszalina, opisała porażającą historię sąsiadki swojej babci. Z relacji wynika, że w czasie kolędy ksiądz zażądał, by pokazała mu zawartość koperty – Kiedy okazało się, że włożyła do niej 20 zł, miała usłyszeć, że powinna się wstydzić. Chodzi o proboszcza z jednej z koszalińskich parafii.Pani Klaudia napisała również, że ksiądz nie tylko strofował parafiankę za zbyt mały datek, ale także za to, jak dysponuje swoją emeryturą. "Ma jedną emeryturę i kupę leków do wykupienia. Padło pytanie, ile jej ma. – 1400 – odpowiada". Co na to miał powiedzieć duchowny? "Zdziwiłaby się pani, ile inni dają do koperty, mając połowę tyle, co pani, to wstyd przyjmować kolędę z niczym".A potem zdziwieni, że coraz mniej osób ich przyjmuje.
Niezwykły list do Allegro. Prośba zdziwiła pracowników, ale ją spełnili – Do kancelarii serwisu aukcyjnego trafił list z Bułgarii. To dość niespodziewany widok, choć codziennie przyjmuje się tam setki przesyłek. Jeszcze bardziej zaskakująca dla pracowników była jego treść.List pochodził z Bułgarii. Iliyan, kolekcjoner czasopism sportowych, postanowił poprosić zespół Allegro o pomoc w zakupie kilku polskich gazet, które znalazł na aukcjach, a których sprzedawcy nie zgadzali się na wysyłkę za granicę.Włożył pieniądze do koperty, spisał dokładnie wszystkie numery ofert, w których znajdowały się wymarzone egzemplarze i zapytał, czy moglibyśmy je dla niego kupić i przesłać do Bułgarii - opowiadają pracownicy Allegro.Jeszcze bardziej zaskakujące w całej tej sytuacji było to, że napisał list po polsku. Wykorzystał do tego internetowy translator, ale całą treść przepisał później ręcznie. Jednak prośba Bułgara nie mogła zostać spełniona ze względu na zasady firmy. W Allegro nie możemy przyjmować wpłat za zakupy w gotówce, dlatego musieliśmy odesłać pieniądze - dodaje jeden z pracowników.Cała historia ma jednak pozytywne zakończenie. Jeden z pracowników był tak ujęty poświęceniem bułgarskiego kolekcjonera, że postanowił samodzielnie opłacić zakupy dla zagranicznego klienta.Firma pokryła koszty wysyłki, a do paczki z gazetami dodano również pozdrowienia po bułgarsku
Poszedłem na pocztę. Nie potrzebowałem ani książki kucharskiej, ani zabawki, ani kredek, ani zniczy. Potrzebowałem kopertę, A4."Nie ma"... –
Kupiła w Internecie książkę, która okazała się być… jej własnym, zaginionym egzemplarzem – Profesor angielskiego często korzystała na zajęciach z książki „Consuming Subjects”, którą sama kupiła w czasach nauki. Dlatego zawsze miała książkę w gabinecie, by w razie czego służyć pomocą studentom. Pożyczała też im egzemplarz, jeśli była taka potrzeba.Niestety cztery lata temu zauważyła, że książka przepadła. Najprawdopodobniej jeden ze studentów nie zwrócił jej właścicielce. W końcu zdecydowała się wejść na stronę Amazonu i kupić używaną kopię tej publikacji. Ku swemu zdumieniu odkryła, że przesyłka zawierała jej osobisty egzemplarz. Z koperty wynika, że książka w ostatnich latach odbyła długą podróż.Nie zraziła się faktem, że ktoś sprzedał jej książkę. Dalej zamierza pożyczać ją studentom.„Nawet jeśli rzeczy znikają, pomimo wszystkich przeciwności mogą znaleźć drogę z powrotem do ciebie” – mówi.
Pewien żołnierz wybierał się misję i musiał oddać swojego psa. Zostawił jednak wzruszający list do przyszłego właściciela – "Chciałem adoptować psa ze schroniska. Na miejscu spodobał mi się labrador o imieniu Reggie. Od razu wiedziałem, że to pies dla mnie. Przyznaję, początki nie były łatwe. Nie radziłem sobie z Reggiem. Przeglądając jego papiery adopcyjne znalazłem list zaadresowany do nowego właściciela Reggiego. Zanim go otworzyłem powiedziałem do psa - Być może Twój poprzedni właściciel ma dla nas jakieś rady?""Do osoby, która adoptowała mojego psa: Nie do końca się cieszę, że dostałeś ten list. To znaczy, że jesteś nowym właścicielem Reggiego, a mnie już z nim nie ma. Pozwól że opowiem Ci trochę o naszym labradorze, mam nadzieję, że pomoże Ci to w zbudowaniu lepszej relacji z tym wspaniałym psem. Po pierwsze - Reggie kocha piłki tenisowe. Im więcej tym lepiej! Zazwyczaj trzyma w pysku dwie piłki. Próbował też wziąć trzecią, ale jak na razie mu się to nie udało. Niezależnie gdzie rzucisz piłkę Reggie za nią pobiegnie - dlatego bądź ostrożny przy ulicach. Nie chcemy, żeby stała się tragedia! Reggie zna podstawowe komendy takie jak siad, stop, do nogi. Je dwa razy dziennie - o 7 rano i 6 wieczorem. Był zaszczepiony, ale nienawidzi jeździć do weterynarza. Na koniec chciałem Cię poprosić, żebyś dał mu trochę czasu na oswojenie się. Przez lata byliśmy sami tylko we dwoje. Chciałbym też zdradzić Ci sekret. Wcale nie nazywa się Reggie. Nie wiem dlaczego podałem takie imię w schronisku. Jednak skoro czytasz ten list powinieneś poznać jego prawdziwe imię - Tank (z ang. czołg - przyp. red.). Nazwałem go tak, bo tym jeździłem w wojsku. Jedyne o co poprosiłem przez wyjazdem na misję do Iraku to to, żeby znaleziono dobry dom dla Tanka. Był on moją jedyną rodziną przez 6 lat. Prawie tak długo jak służyłem w wojsku. Mam nadzieję, że teraz będzie też Twoją rodziną, a on będzie Cię kochał tak bardzo jak mnie. Jeśli muszę zostawić Tanka, żeby bronić kraj przez terrorystami - niech tak będzie. Mam nadzieję, że Tank będzie ze mnie dumny i to zrozumie. To bardzo mądry pies. Powodzenia! Paul Mallory""Wsadziłem list z powrotem do koperty. Oczywiście słyszałem o Paulu Mallory. Był bohaterem wojennym i kilka miesięcy temu dostał pośmiertne oznaczenie za zasługi dla kraju. Wtedy spojrzałem na swojego psa. "Hej Tank" - powiedziałem spokojnie, a pies uniósł łeb i zamerdał ogonem. - Do nogi piesku. - Tank podbiegł do mnie natychmiast i polizał po policzku. - Chcesz się pobawić piłką? Pies wybiegł z pokoju i po chwili wpadł do niego z trzema piłkami tenisowymi w pysku..."
Pracowałem kiedyś na poczcie, gdzie - między innymi - stemplowałem przesyłki ciężkim, stalowym datownikiem. Raz, gdy podniosłem pieczęć z zamiarem przyciśnięcia do koperty, klientka nieopatrznie położyła rękę na liście...i podstemplowałem grzbiet jej dłon – Datownik był ciężki i twardy, uderzenie - silne, nagłe i niespodziewane: klientka wydała z siebie okrzyk bólu, a następnie zasłabła i straciła przytomność. Nie udało się jej ocucić, więc na miejsce przyjechali ratownicy medyczni.Chwilę jej się przyglądali. Jeden z nich chwycił ją za nadgarstek, aby zmierzyć puls i zobaczył pieczątkę z datą na jej dłoni. Niewiele myśląc, wybuchnął gromkim rechotem i chrząknął tubalnie, tak aby wszyscy gapie mogli go dosłyszeć: "Nic tu po nas, już po ptokach: termin ważności tej Pani upłynął przed kwadransem".Jego wesołość udzieliła się zebranym, żart znalazł powszechne uznanie, a wkrótce sama zainteresowana oprzytomniała i - poznawszy powód ogólnego rozweselenia - zawtórowała gromkim śmiechem rozentuzjazmowanej gawiedzi. Historia jest prawdziwa, nie było w niej smoków, a kierowca autobusu nie zaklaskał.Mam nadzieję, że moje wspomnienie przywróci Wam wiarę w personel medyczny, który nawet w obliczu trudnych sytuacji nie traci poczucia humoru