Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

Dorosła pigmejka waży 150 gram, a młode mają wielkość ludzkiego kciuka i ważą zaledwie około 16 gramów – Większość czasu młode spędzają wczepione w grzbiet ojca, który chroni je przed zagrożeniami. Matka przejmuje je jedynie na czas karmienia. Dopiero po 3 miesiącach maluch staje się bardziej niezależny i zaczyna przemieszczać się samodzielnie
100. urodziny świętuje Hanna Zawistowska-Nowińska ps. "Hanka Zerwicz", sanitariuszka z Powstania Warszawskiego, a po wojnie lekarz pediatra – "Kiedyś był moment bardzo dla mnie ciężki, jak bomba burząco-zapalająca wpadła do jakiegoś domu i stamtąd przybiegli do nas zupełnie palący się ludzie. To jest coś potwornego. Taki widok, że tego się nie zapomni, zupełnie jak postacie z gliny czy z brązu. Skóry czystej nie było widać tylko coś szarego, łuszczącego się, oczy tylko błyskały i wargi. Ci biedni ludzie nie mogli stać ani utrzymać się. Właściwie robili koci grzbiet, na rękach i na nogach się opierali. To było straszne. Nie mieliśmy dla nich żadnego ratunku, poza tym, żeby jakiś znieczulający środek dać, tylko tyle, żeby ulżyć w cierpieniu, a oni się przecież dusili jednocześnie. Skóra nie oddychała, płuca. To było coś tak strasznego... Takich pięć czy sześć osób było. Już nie pamiętam. Ubrania na nich nie było. Było tylko coś takiego... To było okropne, patrzeć jak ci biedni ludzie umierali. Serce się krajało.Kiedyś przyprowadzili do mnie chłopca. Siedział w piwnicy jakiś czas, bo nic nie widział. Myślał, że jest niewidomy. Miał bandaże na oczach. Przyprowadzili go, żeby mu zmienić opatrunek. Dostał odłamkami w twarz, więc jak zmieniłam mu opatrunek, patrzę: muchy łażą, ropa tak grubo zasłaniała oczodoły, że w ogóle oczu nie było widać. Pomaleńku, pomaleńku oczyściłam i okazało się, że widzi, a odłamki są tak szczęśliwie umiejscowione, że gdzieś poza gałką, obok gałki, w powiece. Nie mógł ruszać powiekami, ale na szczęście muchy ropę zjadały i oczyszczały. To jest szczęście w nieszczęściu, tylko wygląda okropnie. Te larwy chodzące po tym... Jak mu oczy przemyłam, on raptem zobaczył. Był tak zdziwiony i zszokowany, że myślał, że cud. Klęknął przede mną i dziękował, jakbym była jakimś cudotwórcą. Zupełnie nie wierzył, że kiedykolwiek zobaczy. Był przekonany, że jest niewidomy, prowadzili go przecież. To był dla niego taki szok i szczęście wielkie, a dla mnie wzruszenie ogromne. Różne rzeczy były..." 20rowstania WarPowstania Warszawie
Bajka o osiołku z morałem – Pewnego dnia do studni wpadł osioł rolnika.  Nie został ranny, ale sam nie mógł się wydostać.  Dlatego zwierzę płakało głośno godzinami, podczas gdy rolnik zastanawiał się, co robić. W końcu rolnik podjął okrutną decyzję: doszedł do wniosku, że osioł jest już za stary, a studnia naprawdę wyschła, trzeba ją jakoś przykryć.  Więc nie warto było zawracać sobie głowy wyciąganiem osła ze studni.  Wręcz przeciwnie, zatrzymał sąsiadów, aby pomogli mu pogrzebać żywcem osła.  Każdy z nich wziął łopatę i zaczął wrzucać ziemię do studni.Osioł długo nie wiedział, co mu robią i płakał z rozpaczy.  Ale ku zaskoczeniu wszystkich, po kilku łopatach osioł pozbył się brudu, który był na nim. Rolnik w końcu spojrzał na dno studni i zastanawiał się, co widzi.  Z każdą łopatą, która spadła na jego grzbiet, osioł otrząsał się, robiąc krok po ziemi, która spadła na ziemię. Tak więc w mgnieniu oka wszyscy zobaczyli, jak osiołowi udało się dotrzeć do krawędzi studni, przejść przez krawędź i wydostać się stamtąd, przeciwstawiając się wszystkiemu.Życie wyrzuci na twoje plecy dużo brudu.  Zwłaszcza jeśli jesteś już w studni.  Sekret wydostania się ze studni polega na otrząsaniu leżącej na plecach ziemi i przechodzeniu po niej.  Każdy z naszych problemów jest krokiem, który prowadzi nas do góry.  Możemy wydostać się z najgłębszych dziur, jeśli nie okażemy się przegranymi.  Skorzystaj z szansy, aby przejść dalej...!!!Pamiętaj o 5 zasadach, aby być szczęśliwym: 1. Uwolnij swoje serce od nienawiści. 2. Uwolnij swój umysł od zmartwień. 3. Uprość swoje życie 4. Dawaj więcej i oczekuj mniej. 5. Kochaj siebie bardziej i... zaakceptuj nieuniknione.  To może być rozwiązanie, a nie problem.
 –  Pewien skorpion chciał się dostać na drugą stronę rzeki i zwrócił się do żaby:– Weź mnie na plecy!– Mam cię wziąć na plecy? – zdziwiła się żaba. – Chyba nie mówisz poważnie! Przecież cię znam, jeśli cię wezmę na plecy, użądlisz mnie i umrę!– Nie bądź głupia – odpowiedział jej skorpion. – Nie rozumiesz, że jeśli cię użądlę, to utoniesz, a ja razem z tobą, bo nie umiem pływać?Oboje dyskutowali tak przez pewien czas i skorpion okazał się tak przekonujący, że żaba zgodziła się przewieźć go przez rzekę. Załadowała go na swój śliski grzbiet, on się go uczepił i popłynęli.Kiedy dotarli na środek wielkiej rzeki, tam, gdzie jest największa głębia, skorpion nagle ukłuł żabę. Ta, czując, że śmiercionośną trucizna rozchodzi się po jej ciele, zawołała, tonąc i pociągając za sobą skorpiona:– Widzisz! Mówiłam! Co ty narobiłeś?– Nic nie poradzę – odpowiedział skorpion, tonąc w mętnych wodach. – Taką mam naturę.
 –
0:10
 –
0:05
A jednak stare mity mówią prawdę –
Mark Rapley z Australii uratował swoją żonę, którą podczas surfowania zaatakował rekin – Niewiele myśląc wskoczył mu na grzbiet i zaczął okładać pięściami po głowie, ryba zrezygnowała. Żonę przewieziono do szpitala, gdzie przeszła operację, ale dzięki szybkiej reakcji męża przeżyła atak. Jej stan jest stabilny.To dopiero prawdziwy bohater
Pewien owczarek niemiecki przez całe życie ganiał za tym samym kotem. Kiedy pies się zestarzał i nie dawał już rady za nim biegać, kot zaczął przybliżać się do niego i pocieszać starego kumpla – "Mieszkam na dwa domy: w jednym w mieście, a drugim na wsi, w którym mieszka moja mama i gdzie przyjeżdżam na weekendy. Jak nie ma wioski bez rzeki, tak nie ma wiejskiego podwórka bez psa. Mieliśmy więc krzyżówkę owczarka niemieckiego.Jego ulubioną rozrywką było gonienie kota, dogonienie go, przyciśnięcie przednimi łapami do ziemi i lekkie ugryzienie w grzbiet. Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy, rzuciłem się na ratunek kotu, ale mama mnie zatrzymała i powiedziała, że one tak się bawią, a takie zachowanie psa w żaden sposób nie zagraża zdrowiu kota. Jednak to nie powstrzymało kota od okazywania niezadowolenia całym swoim wyglądem.Biegali więc tak przez 10 długich lat i kot zawsze przegrywał – pies ciągle go doganiał, a kot nigdy nie wspinał się od niego na drzewa. Po dziesięciu latach kot nadal jest w doskonałej formie, a nasz pies najwyraźniej odziedziczył najczęstszy problem wszystkich owczarków niemieckich – problemy z tylnymi łapami.Coraz częściej zacząłem widzieć, jak on, przebiegając kilkaset metrów, zatrzymywał się i ciężko szedł do domu. Potem zupełnie przestał biegać i stało się jasne, że jego historia wkrótce się skończy. I wtedy zobaczyłem coś, czego nigdy się nie spodziewałem.Kot zaczął podchodzić do naszego psa, kłaść się przed nim i pozwalać mu ugryźć siebie w grzbiet. Bez względu na to, jak mu się to początkowo nie podobało, teraz zdał sobie sprawę, kim jest jego prawdziwy przyjaciel i komu zawdzięcza doskonałą kondycję fizyczną. Dlatego dość często odwiedzał swojego przyjaciela w ostatnich dniach jego życia."
 –  100 lat młodej parze!Drogi i kochany Jacku!Nie pisałbym do Ciebie publicznych życzeń, ale skoro swój huczny ślub w największym sanktuarium polskim publicznie wyprawiłeś, to nawet nie wypada, abym Ci życzeń nie złożył.Tak więc Jacku 100 lat Ci życzę i doczekania złotych godów! (jakkolwiek by ich nie liczyć...).Chciałbym jednocześnie Ci podziękować. Za jasny, pobożny przykład powściągliwości dany polskiej młodzieży. Gdy zobaczyłem Ciebie i Twą zacną Małżonkę, gdy zmierzacie w strojach ślubnych do kruchty Lecha Kaczyńskiego, to od razu pomyślałem: tak, niech polska młodzież zobaczy, co kieruje patriotą, gdy z miłości do bohatera politycznego jest w stanie oczepiny przełożyć (nie wspomnę tu pokładzin nie chcąc zawstydzać Ciebie i Twej lubej), aby oddać hołd zmarłej legendzie. Twój przykład Jacku stanie się świadectwem dla polskiej młodzieży, która od dziś za Twoim przykładem będzie nawiedzała w ramach wesela polskie nekropolie, aby hołd oddać bohaterom, a nie myśleć o zabawach i sprośnościach.Pod tym większym jestem wrażeniem, że obaj wiemy, co Lech Kaczyński myślał o Tobie. I to że mu wybaczyłeś wszystkie te określenia, którymi Ciebie opisywał, to świadczy o sercu wielkodusznym i szczerym, które umiłowanego wodza kocha nawet, gdy ten go nahajką przez grzbiet chłoszcze. A gdy wódz odejdzie, to pamięta o Nim przedkładając tę pamięć nawet nad uciechy nowomałżeńskiego stołu i łoża. I dobrze Jacku, że nie uczyniłeś tego, aby się przypochlebić Jarkowi. Na Twojej twarzy malowało się bowiem szczere przejęcie, które o duszy niewinnej, nieskażonej cieniem cynizmu świadczy. Brawo!Jeszcze raz 100 lat! A w ramach prezentu ślubnego przyjmij ode mnie dar w postaci zniżki 1% na moje książki z serii "Kronika Dobrej Zmiany" ( o ile kupisz przynajmniej 10 sztuk). Nie dziękuj. To drobiazg.Twój wypróbowany przyjaciel,RomanPS Mam pytanie do biskupów, sędziów sądów kościelnych oraz osób użyczających sanktuarium, którzy wydali na ten gorszący spektakl zgodę. W I Rzeczpospolitej przed Trybunałem obradującym w Piotrkowie był taki napis, który musieli widzieć zasiadający w Trybunale sędziowie: "Osądzę Waszą sprawiedliwość."I oto te pytanie: Wierzycie jeszcze, że ktoś Wasze czyny osądzi?
 –  Spotkał katar Katarzynę - A - psik!Katarzyna pod pierzynę - A - psik!Sprowadzono wnet doktora - A - psik!„Pani jest na katar chora". - A - psik!Terpentyną grzbiet jej natarł - A - psik!A po chwili sam miał katar - A - psik!Poszedł doktor do rejenta - A - psik!A to właśnie były święta - A - psik!Stoi flaków pełna micha - A - psik!A już rejent w michę kicha - A - psik!Od rejenta poszło dalej - A - psik!Bo się goście pokichali - A - psik!Od tych gości ich znów goście - A - psik!Że dudniło jak na moście - A - psik!Przed godziną jedenastą - A - psik!Już kichało całe miasto - A - psik!Aż zabrakło terpentyny - A - psik!Z winy jednej Katarzyny - A - psik!
Jak prawidłowo wsiąść na kota –
0:21
Różnica temperaturpo obu stronach grzbietu –
To nie pierwszy raz, kiedy pies został okrzyknięty bohaterem – Tym razem, czworonóg odnalazł zagubioną przy jeziorze małpkę, wziął ją na grzbiet i dostarczył na...komisariat policji.Małpka najprawdopodobniej została oddzielona od matki, a następnie schwytana przez ludzi, o czym świadczy obroża na jej szyi.Policjanci nakarmili małpkę bananem, a następnie przekazali odpowiednim służbom
Dzięcioł podwozi swojegoprzyjaciela Łasicę – To niesamowite zdjęcie wygląda jak scena wyjęta z bajki Disney'a, ale prawda kryjąca się za nim jest mniej bajkowa. Łasica próbowała upolować dzięcioła, który próbował się jej wyrwać, co ostatecznie mu się udało.Dzięcioł 1:0 Łasica
Wąż masuje zmęczonygrzbiet żaby... –
Wygodne miejsce do spania? Koński grzbiet będzie idealny –
0:09
Zemsta najlepiej smakuje na zimno – No chyba, że jesteś królikiem
Piękna przypowieść o osiołku, która uczy nas nie zrażać się przeszkodami, tylko wykorzystywać je w dobrym celu – "Pewnego dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę krzyczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić. W końcu zdecydował: zwierzę i tak jest stare, a studnię i tak trzeba już zasypać. Nie warto więc wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią. Początkowo osioł zaczął krzyczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni i zdumiał się tym, co ujrzał: za każdym razem, kiedy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, ten robił coś niesamowitego – otrząsał się i wspinał o krok ku górze. W miarę jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono otrzepywało się i wspinało o kolejny krok. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przekracza wrąb studni i szczęśliwy oddala się truchtem.Życie czasem rzuca kłody pod nogi – Ty jednak stań na nich. Potraktuj je jako kolejny stopień do tego, by piąć się jeszcze wyżej."
Pracowałem kiedyś na poczcie, gdzie - między innymi - stemplowałem przesyłki ciężkim, stalowym datownikiem. Raz, gdy podniosłem pieczęć z zamiarem przyciśnięcia do koperty, klientka nieopatrznie położyła rękę na liście...i podstemplowałem grzbiet jej dłon – Datownik był ciężki i twardy, uderzenie - silne, nagłe i niespodziewane: klientka wydała z siebie okrzyk bólu, a następnie zasłabła i straciła przytomność. Nie udało się jej ocucić, więc na miejsce przyjechali ratownicy medyczni.Chwilę jej się przyglądali. Jeden z nich chwycił ją za nadgarstek, aby zmierzyć puls i zobaczył pieczątkę z datą na jej dłoni. Niewiele myśląc, wybuchnął gromkim rechotem i chrząknął tubalnie, tak aby wszyscy gapie mogli go dosłyszeć: "Nic tu po nas, już po ptokach: termin ważności tej Pani upłynął przed kwadransem".Jego wesołość udzieliła się zebranym, żart znalazł powszechne uznanie, a wkrótce sama zainteresowana oprzytomniała i - poznawszy powód ogólnego rozweselenia - zawtórowała gromkim śmiechem rozentuzjazmowanej gawiedzi. Historia jest prawdziwa, nie było w niej smoków, a kierowca autobusu nie zaklaskał.Mam nadzieję, że moje wspomnienie przywróci Wam wiarę w personel medyczny, który nawet w obliczu trudnych sytuacji nie traci poczucia humoru