Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 258 takich demotywatorów

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
więc zaczynasz kombinować,by szef się nie wkurzył –
Kiedy założyłeś swoją najlepszą czapkę, ale przez twoją mamę nikt na nią nie zwraca uwagi –
Stary, masz pajączka na czapce –
Kolczyki z gilotyną z czasów rewolucji francuskiej, ok. 1793 r. Na górze znajduje się czapka frygijska, symbol wolności. Na dole zaś ścięte głowy króla i królowej –
Taka tam zwyczajna sytuacja podczas kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej – Kapciowy, parasolowy, czapkowy... Tyle zawodów, tyle możliwości awansu...
0:04
 –  Coś o buncie:Wszystkim nam w dzieciństwie mama mówiłacoś typu: „załóż czapkę, bo ci uszy odmarzną".Odchodząc dalej od domu jak mama już niewidziała można było tę czapkę dumnie schowaćdo plecaka w znak swojego buntu. Też takrobiłam, ale czapkę ściągałam od razuwychodząc z domu, tak żeby mama patrzącprzez okno to widziała i groziła mi palcem.Kiedy już odchodziłam dalej od domu, to czapkęz powrotem zakładałam, bo bunt buntem,a uszy márzną. :DDEMOTYWATORY.PL
Pani sprzedaje swoje produkty tkane z sercem od wtorku do soboty. Jeśli możecie, kupcie coś od niej dla siebie lub swoich bliskich - takich ręcznie robionych produktów nigdzie nie dostaniecie – (Korytarz w kier. ul. Gdańskiej i parku)
 –  12 LAT:Ja nie chcęzakładaćkalesonów25 LAT:K*rwa,trzeba byłodrugą czapkęzałożyć
Troszkę mu się urosło –

Użytkownicy Reddita mówią, co potrafi im całkiem zrujnować oglądanie filmu (17 obrazków)

Źródło: boredpanda.com
Jakiś grubas w czerwonym stroju próbował wtargnąć do domu, ale szybko go przegoniłem –
„Poprosiłam tego mężczyznę, żeby wybrał sobie szczeniaka. Od razu w oczy rzuciła mi się jego czapka. Zapytałam go bez ogródek, czy służył w wojsku – Opowiedział mi o swoim doświadczeniu i o wybuchu, który przeżył w wieku 25 lat. Powiedział mi też, że przyjedzie za kilka tygodni. Wtedy przywiezie resztę pieniędzy i odbierze szczenię. Jaka mogła być moja reakcja...? Powiedziałam: nic nie jesteś mi winien!” Myślę, że spłacił już dawno ten dług. Wielkie wyrazy szacunku dla niego i wszystkich, którzy służyli lub obecnie służą w wojsku, od nas wszystkich z hodowli. To i tak za mało, dziękujemy!”
Zmieściłaś się w coś sprzed pięciu lat i na ciebie pasuje. Chuj z tego, że to czapka. Fakt jest faktem –
Ej, łap! –
0:11
 –  15 lat:NIE CHCĘ NOSIĆ JAKIEJSIDIOTYCZNEJ CZAPKI30 lat:DZIADEK, POŻYCZYŁBYŚ MIKALESONY DO ROBOTY?
Drobne gesty dużo znaczą – Lublinianki już po raz trzeci organizują akcję pomocy dla osób potrzebujących pod nazwą: "Zrób szalik, czapkę bądź rękawiczki".Ciepłe elementy garderoby wręczają kilkuset osobom bezdomnym i samotnym podczas Wigilii Miłosierdzia organizowanej 24 grudnia
Na kolegów z pracy zawsze można liczyć –
0:18
Jarek, możesz już zdjąć tę czapkę –
Lobby hodowców gęsi na pierzetrzęsie światem –  Jak tylko robi się zimno, widzę mnóstwo osób wkurtkach i czapkach. Głupi niewolnicy :) Wiecie ileosób umiera na hipotermię w skali roku? Ok0,0005% całej populacji, nawet nie jedna namilion!I teraz będzie jeszcze lepiej. Absolutna większośćludzi, którzy umarli na hipotermię miała na sobiekurtkę a nawet czapkę. Czyli to nic nie daje!Włączcie myślenie ludzie, komuś zależy na tym,żebyście chodzili w kurtkach!JOE MONSTER