Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

 –  Ojciec bawił się z córką. Nagledziewczynkazrobiła coś, przez co wdomu pojawiła się policjaTa sytuacja jest całkiem prawdziwa, jednakjednocześnie wprawia w osłupienie. Pewienojciec, mieszkaniec OstrowaWielkopolskiego zamieszkały przy ulicy 60.Pułku Piechoty, jak gdyby nigdy nic bawił się zeswoją czteroletnią córką. Podczas zabawydziewczynka niespodziewanie go ugryzła.Choć rodzic wcześniej uprzedzał dziecko, żenie wolno tak robić, to córka nie brała rad doserca. Mężczyzna postanowił zgłosić nanumer alarmowy przemoc domową. Jakargumentował, był bezradny i nie był w staniesamodzielnie wpłynąć na zachowanie córki.
 –  OPOZYCJA SABOTUJE DYSTRYBUCJĘ WĘGLA
No, jakby nie patrzeć - to, że nikt nie potrafi dotrwać do pogody, to też wina Tuska –  TUSK BEZRADNY WOBEC PROBLEMÓW POLAKÓWPolacy bezradni wobec Wiadomości.Jeszcze nikt nie dotrwałdo prognozy pogody!
Wiadomości TVP zrobiły obszerny materiał o tym, jak rząd PiS dzielnie walczy z rekordową inflacją i wspiera Polaków przy szalejącej drożyźnie, a Tusk nic nie robił... kiedy za jego rządów takiej inflacji nie było –  TUSK BEZRADNY WOBEC INFLACJI
 –  UWAGA!  ZAGINĄŁ MĘŻCZYZNA  ~ktokolwiek widział, ktokolwiek posiada informacje o !osie osoby ze odjęcia, proszony o zawiadomienie najbliższej polskiej płazowin dyplomatycznej. Owsin przepadła bez śladu w czwartek 24 lutego. PROSIMY O POMOC Poszukiwany jest całkowicie bezradny!
Mężczyzna, który przed laty, jako 12-latek był wykorzystywany przez księdza pozwał całą diecezję bielsko-żywiecką. Domaga się 3 milionów złotych zadośćuczynienia. – Janusz Szymik był wykorzystywany przez proboszcza ks. Jana Wodniaka w Międzybrodziu Bialskim."Posługiwanie w parafii zapewniło mu dostęp do dzieci. Powód wobec przestępstw, których dopuszczał się na jego osobie sprawca, był zupełnie bezradny. Przez ponad dwadzieścia lat musiał znosić jego widok za ołtarzem, pomimo straszliwej wiedzy o tym człowieku. Wodniak dla lokalnej społeczności był autorytetem" - możemy przeczytać w pozwie.Szymik wielokrotnie zgłaszał sprawę hierarchom kościelnym, ale nie uzyskał od nich żadnej reakcji. Pierwsze konsekwencje wobec Wodniaka zostały wyciągnięte dopiero w 2015 roku. „Długo musiałem walczyć o sprawiedliwość i przyszedł czas na coś, co w Kościele katolickim nazywamy zadośćuczynieniem, to zadośćuczynienie za mękę, której doznałem, za błędy systemowe popełnione przez hierarchów” - mówi Szymik w udzielonym wywiadzie.
Bezradny, samotny bociani tata został sam z czwórką bocianiątek po tym jak bociania mama zginęła na drutach wysokiego napięcia – Na szczęście przyjął pomoc od ludzi i trzy razy dziennie ktoś wdrapuje się na gniazdo, gdzie dokarmia maluszki i tatę
 –  Sławomir Mentzendc4dtSl dporngoudsozfre.d  · Szef małopolskiego Sanepidu przyznał: "To pospolite restauratorskie nieposłuszeństwo i my tego nie opanujemy. Jest to walka z wiatrakami". Jeżeli otworzy się jeszcze więcej miejsc, to może się udać, i zakończymy to szaleństwo, zakończymy zakazywanie ludziom pracy i utrzymywania rodziny, zakończymy siedzenie w domach. Sądy administracyjne seryjnie uchylają kary nakładane wiosną przez Sanepid. Te zakazy prowadzenia działalności okazują się według sądów nielegalne. To rząd działa nielegalnie, a nie otwierające się restauracje. Żeby dołączyć się do walki o wolność i o normalne życie, wystarczy iść do knajpy na pizzę i piwo. Jeszcze nigdy dołączenie do ruchu oporu przeciwko opresyjnej władzy nie było tak proste, jeszcze nigdy nie wiązało się z tak śmiesznymi konsekwencjami. Jeżeli nie sprzeciwicie się temu bezprawiu teraz, skończymy za rok w niewoli, o której jeszcze rok temu nikomu się nie śniło.Jeżeli restauracje, hotele, siłownie i inne firmy, które zostały nielegalnie zamknięte, zaczną masowo się otwierać, rząd będzie bezradny. To szaleństwo się skończy. Jeżeli do tego nie dojdzie, będziemy tkwili w zamknięciu miesiącami, i nikt nie wie, co jeszcze nam odbiorą. Bez naszego sprzeciwu, oni posuną się jeszcze dalej.Jeżeli rząd was zamknął, pomyślcie, czy nie warto zaryzykować i się otworzyć. Co macie do stracenia? Jeżeli nie macie restauracji, idźcie do którejś z otwartych, zostawcie tam trochę swoich pieniędzy i spędźcie miło czas, mając jeszcze przyjemną świadomość, że dołączacie się do ruchu oporu przeciwko bezprawiu i niesprawiedliwości. Kongres Polskiego Biznesu, którego jestem prezesem, rozpoczął wczoraj zbiórkę na pomoc prawną dla otwierających się przedsiębiorców. Mamy już ponad 60 tysięcy złotych. Będziemy pomagać, na tyle, na ile starczy nam sił i środków. Restauratorzy, jesteśmy z wami!

Bolesne słowa lekarza obiegają internet. I co niektórzy próbują wmawiać, że tacy ludzie mało się angażują w pracę...

 –  Jacek Skup·"Kto umrze to umrze i trudno" Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.Na 8:00 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie. Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły. Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał. Później jest spokojniej.Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy. Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.

Jak władza przygotowywała się do nawrotu epidemii przez ostatnie pół roku

 –  Dobrze, podsumujmy sytuację na dziś.* Władza miała pół roku, żeby przygotować się na drugą falę COVIDa, przed którą wszyscy przestrzegali. Tymczasem _dziś_ minister zdrowia mówi o _rozpoczęciu_ szkoleń dla dodatkowego personelu mającego obsługiwać respiratory.* Ludzie, którzy, kiedy chodziło o zagarnięcie kolejnych instytucji władzy, potrafili w trzy dni przepchnąć odpowiednie ustawy, od wspomnianego pół roku nie są w stanie wprowadzić skutecznie jednego przepisu, który spowoduje, żeby nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej był prawomocny (co oznacza, że jak tylko ktokolwiek pójdzie z tym do sądu, to wygra, przypadków od początku COVIDa było już multum).* Aparat represji, który był niezwykle skuteczny w powstrzymywaniu śmiertelnie groźnych bandytów latających po Krakowskim Przedmieściu z tęczowymi flagami, zgarniał ich do radiowozów i rozwoził po całej Warszawie i okolicach do komisariatów na pokazowe przesłuchania, okazuje się być kompletnie bezradny wobec demonstracji koronasceptyków.
Jeżeli już nawet Małgorzata Gosiewska ma covida, to znaczy, że alkohol jest zupełnie bezradny w walce z epidemią... –

List o tym, co czuje 2-latek stał się hitem w sieci. Warto zastanowić się nad tym jak to może wyglądać z dziecięcej perspektywy

List o tym, co czuje 2-latek stał się hitem w sieci. Warto zastanowić się nad tym jak to może wyglądać z dziecięcej perspektywy – "Dzisiaj obudziłem się i chciałem się ubrać, ale powiedziano mi: 'Nie, nie mamy czasu, pozwól mi to zrobić'.Zasmuciło mnie to.Chciałem sam zjeść śniadanie, ale powiedziano mi:'Nie, jesteś zbyt roztargniony, pozwól mi to zrobić dla ciebie'.To mnie frustrowało.Chciałem dziś sam wsiąść do auta, ale powiedziano mi: 'Nie, musimy jechać, nie mamy czasu. Pozwól mi to zrobić.'To sprawiło, że się popłakałem.Potem chciałem samodzielnie wysiąść, ale powiedziano mi: 'Nie, nie mamy czasu, pozwól mi to zrobić'.To sprawiło, że chciałem uciec.Później chciałem bawić się klockami, ale powiedziano mi 'nie, nie tak, tak…'Uznałem, że nie chcę już bawić się klockami. Chciałem bawić się lalką, którą miał ktoś inny, więc wziąłem ją. Powiedziano mi 'Nie, nie rób tego! Musisz się dzielić.'Nie jestem pewien, co zrobiłem źle, ale zasmuciło mnie to. Więc płakałem. Chciałem się przytulić, ale powiedziano mi 'Nie, wszystko w porządku, idź się pobawić.'Powiedziano mi, że czas wychodzić i że muszę zebrać swoje zabawki. Nie byłem pewien, co robić, więc czekałem, aż ktoś mi pokaże.'Co robisz? Dlaczego tak stoisz? Zabierz swoje zabawki, teraz!'Nie pozwolono mi się ubrać samodzielnie ani ruszać tak, jak chciałem, a teraz nagle muszę robić wszystko sam....Nie jestem pewien, co robić. Może ktoś powinien mi pokazać, jak to zrobić? Jak zacząć? Jak znaleźć moje zabawki? Słyszę wiele słów, ale nie rozumiem, o co chodzi. Boję się, więc się nie ruszam.Nikt nie przychodzi, ciągle te same niezrozumiałe słowa. Kładę się na podłodze i zaczynam płakać. Może kto się zjawi i pomoże.Kiedy nadszedł czas jedzenia, chciałem zdobyć własne jedzenie, ale powiedziano mi: 'nie, jesteś za mały. Pozwól mi to zrobić'.To sprawiło, że poczułem się bezradny. Próbowałem zjeść jedzenie, które leżało przede mną, ale nie mogłem, bo ktoś ciągle mówił: 'spróbuj tego, zjedz to…' i wkładał mi do buzi kolejne kęsy.Nie chciałem już jeść. To wszystko sprawiło, że chciało mi się płakać i rzucać tym, co wpychają mi do buzi.Nie mogę odejść od stołu, bo nikt mi nie pozwala... ponieważ jestem za mały i nie mogę zrobić tego sam. Ciągle mówią, że muszę coś zjeść. To sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się płakać.​ Jestem głodny, sfrustrowany i smutny.Jestem zmęczony i potrzebuję kogoś, kto mnie potrzyma. Nie czuję się bezpieczny. To mnie przeraża, więc płaczę jeszcze bardziej.Mam 2 lata. Nikt nie pozwoli mi się ubrać, nikt nie pozwala mi iść tam, dokąd chcę. Nikt nie pozwala mi zająć się własnymi potrzebami.Wszyscy oczekują jednak, że będę wiedział, jak się dzielić swoimi zabawkami, że będę słuchał mamy i grzecznie poczekam minutę. Oczekują, że będę wiedział, co powiedzieć i jak postępować lub radzić sobie z moimi emocjami. Oczekują, że będę siedział nieruchomo, oraz że wiem, że jeśli czymś rzucę, to się rozpadnie. Ale ja tego wszystkiego nie wiem i nie umiem.Nie wolno mi ćwiczyć chodzenia, pchania, ciągnięcia, zapinania na suwak, zapinania guzików, nalewania, serwowania, wspinania się, biegania, rzucania lub robienia rzeczy, które wiem, że potrafię zrobić sam. Rzeczy, które mnie interesują, to są rzeczy, których NIE wolno mi robić. Za to muszę robić rzeczy, których robić nie potrafię.Mam 2 lata. Nie jestem straszny... jestem sfrustrowany. Jestem zdenerwowany, zestresowany, przytłoczony i zdezorientowany. Potrzebuję przytulenia."
Źródło: mamadu.pl
Nawet papież jest bezradny, gdy trafi na mistrza ciętej riposty –  Księża nie powinni jeździć drogimi samochodami, ja jeżdżę autobusemBEZDOMNI NIE ROZDAJĄ AUTOBUSÓW
Źródło: facebook.com
Jesteś bezradny i nie możesz pomóc swojemu przyjacielowi –
 –  Jakieś 2 godziny temu zadzwoniła do mnie roztrzęsiona Mama.Dzisiaj na boisku szkolnym Szkoły Podstawowej nr3 im. Żołnierza Polskiego w Złocieńcu -Budowo ( gmina Złocieniec, powiat drawski, województwo zachodnio pomorskie) dwóch uczniów tej szkoły poniżyło Mojego 8 letniego Brata , dwukrotnie ściągając mu na oczach całej szkoły spodnie razem z bielizną. Wojtek próbował się bronić , czuł się poniżony I bezradny kiedy poczuł, że jego spodnie wraz z bielizną ponownie ląduja na kostkach odwrócił się i wymieżył dręczycielowi cios. Ten nie patrząc na nic zaczął kopać Mojego Brata łamiąc mu przy tym kość piszczelową. Po zajściu wychowawczyni wytłumaczyła go nastepująco " Mateusz chciał pomóc Wojtkowi a ten go zaatakował" w oczach Pani" pedagog" Winny jest mój brat I na nic zdały się tłumaczenia roztrzęsionego I dręczonego przez tych dwóch uczniów ( od stycznia tego roku przychodził do Domu z siniakami) Dziecka. Wszystkie Te sytacje były zgłaszane wychowawcy oraz dyrektorowi szkoły I przez moja Mame I przez Mojego Brata I Wszystkie były bagatelizowane.Nie do pomyślenia jest to, że nikt z "pedagogów" nie wezwał karetki kiedy mój brat plakał I zwijał Sie z bólu, zadzwoniono po moja Mame I to tyle .Mama na własną ręke zawiozła Mojego Brata do oddalonego o 12 km. Drawska Pomorskiego na Sor kiedy ten już nie mógł wytrzymać z bólu.Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło złamanie kości piszczelowej. Dzieciak przez 3 miesiące bedzie nosił gips .A ja obiecuje Wszystkim Winnym tego zdarzenia, że tego tak nie zostawie.NAGŁOŚNIMY SPRAWE!Koniec z patolą I bezprawiem!
Człowiek okazał się bezradny. Historia, jakiej sport dotąd nie znał – 6 milimetrów przesądziło o wygranejJeszcze kilkadziesiąt lat temu czas mierzył sędzia stojący na mecie z zegarkiem w ręku. Teraz za to jest odpowiedzialna technologia.Dokładna aż do bólu, a dokładniej do kilku miejsc po przecinkuPodczas Tour de France 2017 doszło do sytuacji niespotykanej w historii sportu. Dwóch kolarzy - Marcel Kittel oraz Edvald Boasson Hagen wpadło na metę przy prędkości 70 km/h, a ludzkie oko okazało się bezradne.Nie było szans, aby ocenić, który z zawodników przekroczył linię mety, jako pierwszy. Gdyby nie analiza pracowników firmy Tissot Timing, która odpowiada podczas Wielkiej Pętli za mierzenie czasu, nie dowiedzielibyśmy się, który z kolarzy został zwycięzcą.Na całe szczęście kamery firmy Tissot Timing wykonują 10 tysięcy zdjęć na sekundęW przypadku pojedynku Kittela i Boassona-Hagena różnica wyniosła 0,0003 sekundy, co przełożyło się na 6 milimetrów różnicy.Milimetrów!To tak mała różnica, że o zwycięstwie mogło zadecydować inne ciśnienie w oponach Jak się uda, to nie będziemy już mówili o dokładności rzędu 6 milimetrów. Zejdziemy grubo poniżej milimetra!Pracownik obsługujący fotofinisz będzie mógł, przeglądając setki tysięcy klatek wideo, wypatrzeć pojedynczy piksel, który zdecyduje o werdykcie.Piksel na miarę zwycięstwa. Piksel o szerokości poniżej jednego milimetraTo nie żart!
 –  Mężczyzna pobity kuchennym tłuczkiem. Policja zatrzymala 34-latkę - Okolice Policjanci z Piaseczna zatrzymali kobietę podejrzewaną o dotkliwe pobicie.. TVNWARSZAWA TVN24 PL TVN24 W1 godz c:, Policjanci z Piaseczna zatrzymali kobietę podejrzana o dotkliwe pobicie partnera. Więcej w TVN Warszawa » W końcu jedna kumata!!Brawa dla Angelika Napewno bez powodu nie oberwał Szacun za odwage,dosc molestowania I maltretowania kobiet,bierzcie kobiety sprawy w swoje race jak rzad bezradnyKrystyna chłopek przy niej Baba niczego sobie korpulętna biedny ten Irene Nareszcie madra pani! Dolozyc gnojowi i pokazac gdzie jego miejsce!

Lekarz zakładał cewnik tysiące razy. Tym razem staruszka doprowadziła go do łez swoją prośbą:

 –  "Dziś zadzwonił jeden moich kolegów z pracy, i poprosił mnie o konsultację. Takie sytuacje zdarzają się codziennie, przypadek jakich wiele. Chodziło o starszą Panią z rakiem w stadium terminalnym, znalazła się u nas bo doszło do niewydolności nerek.  Wcześniej wykonywano u niej już stomię. Kiedy zobaczyłem ją, wyglądała na jakieś 70-80 lat, rubinowy kolor włosów i równiutko pomalowane paznokcie.- Dzień dobry, powiedziałem- Dzień dobry, doktorze.Przejrzałem jej historię choroby, zbadałem i przeprowadziłem USG.- Przykro mi to mówić, ale Pani nerki nie są w stanie dłużej funkcjonować poprawnie i będę zmuszony założyć cewnik.- To oznacza, że będę nosić ze sobą torebkę?- Niestety tak.Po dłuższej chwili milczenia, spojrzałem na staruszkę, a ona się do mnie uśmiechnęła.- Powie mi Pan, jak się nazywa?- Deplano.- Nie, pytałam mi o imię.- Marco.- Marco to bardzo piękne imię. Ma Pan chwilę czasu?- Jasne, odparłem.- Wiesz, ja już jestem martwa, rozumiesz?- Przykro mi, ale zupełnie nie.- Umarłam 15 lat temu, kiedy mój syn mając 33 lata odszedł ode mnie na zawał serca.- Bardzo mi przykro.- Zmarłam razem z nim. A po raz drugi umarłam 10 lat temu, kiedy zdiagnozowano u mnie raka. Ale teraz już nie muszę walczyć dalej. Moje dzieci i wnuki są samodzielne. Chciałbym teraz być już z moim zmarłym synem. Kilka dodatkowych torebek nic mi już nie pomoże, a ja chcę umrzeć z godnością. Czy mogę odmówić leczenia? Te wszystkie zabiegi już mnie męczą, tak naprawdę jestem gotowa odejść już do Boga.Powiedz mi tylko, czy czeka mnie cierpienie?- Może Pani to zrobić, ale proszę to jeszcze przemyśleć. Worek Pani trochę pomoże.- Nie! Już podjęłam decyzję. Jeśli chcesz mi pomóc, odłącz mnie od tej aparatury. Chcę wrócić do domu i pójść na prawdziwy spacer, i zjeść z wnukiem lody.Nie miałem pojęcia, co robić. Zapomniałem wszystkiego. Zapomniałem tego, czego uczyli na studiach, zapomniałem przeczytanych podręczników, zasad i porad. Czułem się bezradny w obliczu jej pełnej otwartości, i pogodzeniu się ze śmiercią. Odwróciłem się, by pielęgniarka nie widziała, że po policzku ciekną mi łzy. Pierwszy raz kontakt z pacjentem tak mnie poruszył.- Marco, czy wszystko ok? Zapytała.- Tak, przepraszam.- Nie, w porządku. To sprawiło, że znowu poczułam się dla kogoś ważna. Zrobiłbyś dla mnie jeszcze jedną przysługę?Lekarz odpowiedział:- Tak, co tylko zechcesz.Kiedy moje dzieci przyjdą tutaj i zaczną się ze mną kłócić bo odmówiłam leczenia, przyjdź i powiedz, że wszystko ze mną jest ok, dobrze?- Oczywiście.- Jesteś wyjątkowym człowiekiem. Wiem, że zajdziesz bardzo daleko. Proszę daj mi teraz całusa, tak żebym poczuła, jakby był od mojego syna. Będę się za Ciebie modlić jakbym była twoją mamą. Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się raz jeszcze.- Ja też mam taką nadzieję.Ta kobieta była niesamowita. Była cudowną matką i babcią. Była pewna siebie i emanowała od niej prawdziwa miłość. Ona nauczyła mnie czegoś bardzo istotnego. Pokazała, że śmierć to nie koniec wszystkiego. Że nie ma powodu do strachu i niepokoju. To rzeczy, których nie uczą na żadnych uniwersytetach.
3-letni chłopiec z autyzmem ciągle miewa koszmary. Rodzice dopiero po jakimś czasie znaleźli na to sposób – Tupper Dunlop to 3-letni chłopiec, który od samego początku miał wiele problemów. W wieku 2 lat zdiagnozowano u niego autyzm, był to ciężki okres dla niego i jego rodziców.Spał zazwyczaj od 3 do 6 godzin i zmagał się z koszmarami, które nagle go budziły. Ciężko przychodziło mu porozumiewanie się ze światem zewnętrznym i czasami znajdował się w niebezpiecznych sytuacjach, ponieważ nie potrafił wyczuć, co się dzieje dookoła.„To boli, gdy dziecko płacze, krzyczy lub pokazuje, że coś jest nie tak, ale jeszcze trudniej jest, gdy nie da się określić w czym tkwi problem. Czujesz się bezradny, gdy nie wiesz, jak pomóc swojemu dziecku,” powiedziała CBS news mama Nancy.Ale w zeszłym roku rodzina kupiła psa pomocnika, który szybko zmienił życie rodziny Dunlop. Tupper zawsze kochał zwierzęta i od początku było jasne, że pies Lego ma na niego ogromny wpływ. Tupper stał się spokojniejszy, lepiej się komunikował i dłużej spał.Gdy Tupper jest podekscytowany lub przytłacza go otoczenie, Lego podchodzi z zabawkami i rozprasza go nimi, aż chłopiec uspokaja się.Lego ma przyczepione zabawki i często udaje mu się przewidzieć problem, nim Tupper zrobi sobie krzywdę. Przedtem,chłopiec musiał być noszony lub zostawał w samochodzie w miejscach publicznych. Sprawienie, by dobrze się zachowywał było trudne. Ale dzięki Lego nie muszą się już tym martwić.Gdy nadchodzi wieczór, rodzina może już oddychać swobodnie. Kiedyś ułożenie Tuppera do snu zajmowało kilka godzin, a teraz jedynie 15-30 minut. Gdy Tuppera budzą koszmary, Lego jest obok, by go uspokoić
I już wiesz, że jesteś bezradny – "Dzieci w aucie, prowadzi kobieta ciężarna, szybciej nie pojadę, klnij ile chcesz na zdrowie"