Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 96 takich demotywatorów

Prokuratura wciąż poszukuje listem gończym Andrzeja Izdebskiego, od którego resort zdrowia kupił feralne respiratory podczas pandemii COVID-19 – Chcemy uniknąć potencjalnej kompromitacji i mieć pewność, że skremowano naszego poszukiwanego - mówi rzecznik prokuratury TOBLEWLANYW SZABLOWSKIINTEREMA SZABLOWSKANES NEBULAJA LEGENTODROWYMONIKAURBANEK1981-81/2011steWŁADYSŁAW WALASZYL LAT 34ZM 20.IV. 1932 R.PROSIO WESTCHNIENIE DO BOGAKOCHANEMU MEZOWI ZONATOMASZ WIECHŻYŁ LAT 37ZM. 1. III. 1990 R.PROSI O MODLITWESIENORASWALINZZUREKNISIANASTEMODIAKAZIMIERZKLAASXANDRZEJIZDEBSKITALKINGTraviceMATINA ALMAN737WEADYSEAW KTELME OF AVE YARJOZEFA KOZPREA LAT 69 70 71STANSZCZEPANLZAHOVIZTHE POROSFirs
 –  m.pl15lDECYZJĄ RZĄDU PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCIBUDUJEMY OBWODNICESTRZELEC KRAJEŃSKICHWOJEWODA LUBUSKIWładysław Dajczak100 Obwodnicdo Pana z góryOBWODNICA TO EFEKT 4 TYS.PODPISÓW STRZELCZANI DECYZJI RZĄDU PO-PSLNIE PŁACI ZA NIĄ PIS,TYLKO MY- PODATNICY!KrystynaSibińskaPoseł na Sejm RP#WDOBRYMKIERUNKU
 –  @
 –  ~Monika~ AlessiaIs this Pedro Pascal?201721:0721:07
Największe Radzieckie manewry wojskowe krótko przed Stanem Wojennym – We wrześniu 81 roku, tak czystym przypadkiem ok. miesiąca przed stanem wojennym, Związek Radziecki przeprowadził największe ćwiczenia wojskowe w swojej historii, pod nazwą "Zapad 81" (Zachód 81).Sowieckie czołgi były wówczas widoczne z polskich miejscowości nadgranicznych, "generał" zareagował podniesieniem gotowości bojowej LWP do ponad 90% i wyprowadzeniem wojska z koszar, a Władysław Aczałow, generał radzieckich wojsk spadochronowych, przypadkiem w lutym 81 roku zwiedzał Warszawę, we wrześniu ćwiczył zmasowany desant na tyły wroga i po latach powiedział że miał rozpoznać możliwość szybkiego zajęcia rządowych budynków w Warszawie
"Za połowę życia Kaczyńskiego odpowiadała mama - ubierała go, karmiła, wkładała mu buty, żeby synek jakoś sobie radził. A druga połowa życia to państwo, które o niego dba. On nie wie, skąd się biorą dzieci, a tym bardziej nie wie, skąd się biorą pieniądze" –
To dzięki niemu Polska ma Morskie Oko! – 3 października 1924 roku w Kórniku (pow. poznański) zmarł hrabia Władysław Zamoyski -  wielki patriota i działacz społeczny.- był inicjatorem budowy linii kolejowej z Chabówki do Zakopanego,- uratował od całkowitego zniszczenia zdewastowane przez poprzednich właścicieli lasy tatrzańskie, ograniczając w nich wyręby i prowadząc zalesienia,- dzięki jego zaangażowaniu w spór graniczny z Królestwem Węgier o Morskie Oko, najpiękniejszy tatrzański staw pozostał w Galicji, a potem znalazł się w odrodzonej Polsce,- wszystkie swoje dobra wielkopolskie i zakopiańskie przekazał na cele społeczne i narodowe,- przekazał całą majętność kórnicką i nabyte wielkim kosztem dobra zakopiańskie wraz z Morskim Okiem, które wyprocesował dla Polski w sporze z Węgrami, narodowi polskiemu w 1924 roku.
Artyści potrafią się cenić – Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!Chwila ciszy w słuchawce, wreszcie głos Kiepury:- Do licha, połączyłem się sam ze sobą!Aktor Tadeusza Łomnicki też się cenił. Podobno przyglądając się przez szparę w kurtynie widowni w teatrze, powiedział: "zazdroszczę tym skur....., że mogą mnie oglądać" Tenor Jan Kiepura poprosił do telefonu swego brata - Władysława, również śpiewaka, który występował pod pseudonimem Władysław Ladis. Ten, biorąc słuchawkę dla żartu powiedział:- Hallo! Tu największy tenor Polski!
Prezes sieci hotelarskiej Arche - Władysław Grochowski poinformował, że zapewni bezpłatne noclegi i wyżywienie 5 tysiącom uchodźców z Ukrainy – „Nie czekamy, działamy! Od soboty zakwaterowaliśmy w bezpłatnych miejscach noclegowych z wyżywieniem już dwa tysiące osób i jesteśmy przygotowani, aby w kolejnych dniach przyjąć trzy tysiące uchodźców. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, adoptujemy i doposażamy sale konferencyjne i szukamy kolejnych lokali, które można zaadoptować na obecne potrzeby. Z naszej rezerwy finansowej zabezpieczyliśmy pięć milionów na pokrycie tych kosztów, a o resztę będziemy martwić się później. Rozumiemy, że jest to gigantyczne wyzwanie i potrzebne będzie nam wasze wsparcie” - czytamy w oświadczeniu Grochowskiego „Nie czekamy, działamy! Od soboty zakwaterowaliśmy w bezpłatnych miejscach noclegowych z wyżywieniem już dwa tysiące osób i jesteśmy przygotowani, aby w kolejnych dniach przyjąć trzy tysiące uchodźców. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, adoptujemy i doposażamy sale konferencyjne i szukamy kolejnych lokali, które można zaadoptować na obecne potrzeby. Z naszej rezerwy finansowej zabezpieczyliśmy pięć milionów na pokrycie tych kosztów, a o resztę będziemy martwić się później. Rozumiemy, że jest to gigantyczne wyzwanie i potrzebne będzie nam wasze wsparcie” - czytamy w oświadczeniu Grochowskiego
Mer Czernihowa, miasta na północy Ukrainy, Władysław Atroszenko, postanowił zachęcić swoich krajan do walki i wyznaczył nagrody za Rosjan – Za schwytanie lub zabicie rosyjskiego żołnierza mer zapłaci 300 dolarów amerykańskich (ok. 1280 zł). Za spalony transporter opancerzony oferuje 150 tys. hrywien (ok. 21 tys. zł), za bojowy wóz piechoty 200 tys. hrywien (ok. 28 tys. zł), a za czołg 250 tys. hrywien (ok. 36 tys. zł).
26-latek z Małopolski w 1999 roku zabił swojego ojca, odciął mu głowę, zdjął z niej skórę i zrobił maskę. Następnie chodził w tej masce po wsi udając swojego ojca – Przerażająca zbrodnia miała miejsce 29 maja 1999 roku w Brzyczynie, koło Skawiny w Małopolsce, gdzie zabójca mieszkał w jednym domu ze swoim ojcem i dziadkiem. Jego zbrodnia została odkryta dopiero po południu, dzień po zabójstwie, kiedy dziadek nabrał podejrzeń, podczas śniadania - głos osoby, z którą jadł śniadanie, nie pasował do głosu jego syna."Władysław studiował i mieszkał w Krakowie. Z ojcem i dziadkiem zamieszkał trzy miesiące przed tragicznym zdarzeniem, kiedy został wyrzucony ze studiów. Znajoma rodziny opisała go jako spokojnego, zamyślonego […] W niedzielę 30 maja 1999 roku około godziny 19.40, kiedy Józef i Witold (52 lata) szykowali się do spania, do pokoju wszedł Władysław. Pod pozorem pomocy w jakichś pracach w gospodarstwie, wywabił ojca z domu. W piwnicy poraził go paralizatorem, następnie zaczął zadawać rany przygotowanym wcześniej szpikulcem. Kiedy ojciec się przewrócił, pomagał sobie nogami. Uderzał w okolice karku i serca. Nieżywego ojca powiesił za nogi do kraty piwnicznego okna, szpadlem odciął mu głowę. Odpreparował skórę wraz z włosami z czaszki, natarł od wewnątrz solą. Głowę pozbawioną skóry wyrzucił pod balkon w chwasty. Zszył skórę na kształt maski, wykleił plastrami, sobie wygolił włosy z przodu i boku głowy, po czym nałożył maskę" - czytamy w serwisie Crime.Następnie zabójca włożył na siebie ubranie ojca, jego kapelusz i chodził po wsi, naśladując chód ojca. Przywitał się z sąsiadem, a następnie spotkał się z dziadkiem. Bawiło go, że nikt go nie rozpoznał. Władysław złapany został 30 maja 1999 roku w Libertowie, niedługo po tym jak dziadek odkrył zwłoki swojego syna w piwnicy domu. W listopadzie 2001 roku zabójca został skazany na 25 lat pozbawienia wolności
Prezes spółki Arche budującej mieszkania i hotele w Polsce, Władysław Grochowski, poprosił rząd Polski o umożliwienie mu przyjęcie pod swój dach 100 rodzin uchodźców z granicy z Białorusią. – Apel prezesa spółki Arche ukazał się w „Rzeczpospolitej”. Grochowski wykupił w niej całostronicowe ogłoszenie, w którym zamieścił list otwarty do władz państwa. Apeluje on w tym liście, by rząd udzielił zgodę jego spółce i Fundacji jego żony, Leny Grochowskiej, przyjąć 100 rodzin uchodźców. Zapewnił, że zapewni im dach nad głową i da im pracę.
 –  410 Władysław Kosiniak-Kamysz al @KosiniakKamys. Wypłaty z funduszu odbudowy: I Włochy — 24,9 mld C Hiszpania — 9 mld € I Francja — 5,1 mld € Grecja — 4 mld C — Niemcy — 2,3 mld € Portugalia — 2,2 mld € I Belgia — 770 mln C Polska — O Gdzie pieniądze dla Polski, @pisorgpl? Polacy czekają! 14:22 • 13 wrz 21 • Twitter for iPhone
Antyszczepionkowe szury zaatakowały Władysława Kosiniaka-Kamysza i restaurację w Karpaczu – Władysław Kosiniak-Kamysz wziął udział w Forum Ekonomicznym w Karpaczu. W przerwie panelu dyskusyjnego polityk postanowił wybrać się do jednej z lokalnych restauracji. Tam zaatakowali go antyszczepionkowcy, którzy wyzywali go od "doktora Mengele", a na właściciela restauracji, do której poszedł rzucali klątwy za to, że "przyjął działaczy ZSL, którzy promują keczupowanie"
Polska Fundacja Narodowa została powołana do krzewienia wiedzy o polskiej historii na świecie, a nawet nie potrafią sprawdzić w Wikipedii, kim był Władysław Anders – Ale tak się pewnie kończy zatrudnianie bratanków i siostrzenic polityków PiS PS Po masie wyśmiewających tego tweeta komentarzy, został on już usunięty
Źródło: twitter.com
"Za komuny nosiłem przez granicę literaturę religijną i współpracowałem z Kościołem. (…) Uważałem, że wszystko, co jest przeciwne wówczas panującemu systemowi, jest słuszne. Teraz, kiedy sytuacja w Polsce rozwinęła się tak, a nie inaczej, to ja się prawie tego wstydzę. Widzę, że Kościołowi nie chodziło o wolność narodu i likwidację zła towarzyszącego komunie, ale o to, by przejąć władzę. Żeby proboszczowie zamienili sekretarzy". – Władysław Cywiński - legendarny ratownik TOPR - w książce "Włodek"
Moa był największym ptakiem jaki kiedykolwiek zamieszkiwał Ziemię. Nieco przypominał strusia, ale był wysoki jak żyrafa i zamieszkiwał Nową Zelandię – Ostatni przedstawiciele gatunku żyli jeszcze mniej więcej w tym samym czasie, kiedy w Polsce panował Władysław Jagiełło

Lektury zdalne:

 –  ON KOCHA JĄ,A SZLACHTANIE PRACUJE.LALKABOLESŁAW PRUSDUŻOCHŁOPÓWI SEKSU.A NA KONIECCHŁOPIJEDEN OBCINASOBIE NOGĘ.WŁADYSŁAW REYMONT00ONA WIDZIDUCHA, PROSTYLUD JEJ WIERZY,A EKSPERTÓWROMANTYCZNOŚĆNIKT NIEADAM MICKIEWICZSŁUCHA.W AFRYCEPORYWAJĄ DZIECI,DZIECI UCIEKAJĄPORYWACZOM,W PUSTYNIIW PUSZCZYBAWIĄ SIĘ ZESŁONIEM I WRACAJĄDO DOMU.HENRYK SIENKIEWICZSZLACHTA WALCZYO KUPE GRUZÓW,A TADEUSZWYBIERA MIEDZYPAN TADEUSZMILFEM I NASTKĄ.ADAM MICKIEWICZWSZYSCYSĄ SMUTNI.I PADAŚNIEG.WOJNA I POKÓJLEW TOŁSTOJJĄ CIĄGLEBOLI GŁOWA.ON BRODZIW BŁOCIE.NOCE I DNIEMARIA DABROWSKA
Władysław Franciszek Jabłonowski zw. Murzynkiem. Ojciec był pochodzenia afrykańskiego – Generał brygady Legionów Polskich. W latach 1785–1794 służył w armii francuskiej. Większość życia spędził we Francji, ale wziął udział w insurekcji kościuszkowskiej. Był generałem polskim i francuskim. Podkreślał, że zawsze czuł się Polakiem

Wymowny list Adama Michnika do gen. Czesława Kiszczaka, wysłany z aresztu śledczego w 1983 r.

 –  Kinga Kamińska14 grudnia 2016 · Warszawa, województwo mazowieckie ·Wobec opluskwiania inaczej myślących przez pisowskie miernoty przyszło mi na myśl, że dobrze będzie przypomnieć:Trzydzieści trzy lata temu Adam Michnik wysłał z aresztu śledczego ten list do do ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka. Opublikowany w podziemnym Tygodniku Mazowsze stał się dla mnie drogowskazem.Warszawa 11 grudnia 1983 r.Adam Michnik, s. OzjaszaWarszawa, ul. Rakowiecka 37; areszt śledczyOb. minister spraw wewnętrznychgen. Czesław KiszczakMotto: Odebrałem pismo Waćpana, Mości Panie Rzewuski, nad którym długo myślałem, co ono ma znaczyć, i czyli mam na nie odpowiedzieć. Człowiek poczciwy nie skrywa swych myśli, wzgarda dla podłych jest jego prawidłem; tak i ja dziś z Waćpanem postąpię... Jako obywatel nie mogę usłuchać rady Waćpana, która pod pozorem wolności, upstrzonej licznymi błędami, wsparta jest obcą przemocą. Ci, którzy śmieli dla ich dumy i własnej miłości zaprzedać krew współziomków swoich, są ohydą narodu i zdrajcami ojczyzny. Takie są moje sentymenta...(Z listu księcia Józefa Poniatowskiego do hetmana Seweryna Rzewuskiego, targowiczanina)I. Na początku listopada, pełen obrzydzenia dla postępków funkcjonariuszy Pańskiego resortu, wysłałem do Pana skargę. W swym liście zwróciłem uwagę na niski charakter takich poczynań: zabranie z celi książek, które posiadałem za zgodą prokuratora, pozbawienie mnie dodatkowego spaceru zaleconego przez lekarza czy pogróżki inspirowane jakimiś audycjami w zachodnich radiostacjach. Dla nikogo z więźniów Pawilonu III Śledczego nie jest sekretem, że akcjami represyjnymi kierują tu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Ich nazwiska też nie są żadną tajemnicą, tak jak i nazwisko ich tutejszego szefa, płk. Tamborskiego z MSW. Odwołałem się w swoim piśmie do obowiązującego ludzi cywilizowanych nakazu honoru, który zabrania znęcać się nad uwięzionym i bezbronnym przeciwnikiem politycznym.Poprosiłem następnie odwiedzającą mnie osobę, by sprawdziła u Pana, czy mój list doszedł. Ku memu zdziwieniu zakomunikował jej Pan o swej niemożności ukrócenia poczynań podległych sobie funkcjonariuszy. W przedmiocie zwrócenia mi do celi książek okazał się Pan niekompetentny. Starczyło natomiast Panu kompetencji, by złożyć mi dość osobliwą propozycję. Brzmiała ona: albo najbliższe święta spędzę na Lazurowym Wybrzeżu, albo też czeka mnie proces i wiele lat więzienia. Zapewnił Pan zarazem, że po procesie, gdy "władza przełknie tę żabę", o wyjeździe nie będzie mogło być już mowy. W ten sposób dowiedziałem się, że ministrowi spraw wewnętrznych w PRL trudniej pohamować nadgorliwych w dokuczliwości funkcjonariuszy SB, niż odgadnąć wyrok sądu wojskowego i szeroką dłonią ofiarować wczasy na Lazurowym Wybrzeżu.Ma Pan duszę jak step ukraiński, Panie Generale! Tytułem rewanżu ofiaruję Panu przeto, śladem pana Zagłoby podążając, tron w Niderlandach! "Monarcha Niderlandów, król Kiszczak I" - czy nie znajduje Pan urody w tym sformułowaniu?II. Kiedy z początkiem listopada przeczytałem w "Trybunie Ludu" wypowiedź Jerzego Urbana o tym, że mogę uzyskać wolność kosztem opuszczenia Polski, potraktowałem to jako kolejny żart tego skądinąd utalentowanego felietonisty, któremu wyrządzono tak ogromną krzywdę nominacją na stanowisko rzecznika rządu PRL. Rządowi gen. Wojciecha Jaruzelskiego minister Urban wielkich szkód może i nie przysporzył, bowiem temu rządowi trudno jeszcze bardziej popsuć opinię w kraju i za granicą. Jednak wyrządził ich niemało samemu sobie, kiedy to dowcipy ze "Szpilek" zaczął przedstawiać jako opinie zasługujące na poważne traktowanie.Nie dalej jak miesiąc wcześniej, początkiem października, Jerzy Urban zapewnił opinię publiczną, że więźniowie polityczni "odbywają karę w wydzielonych pomieszczeniach i nie przebywają razem z kryminalistami". Proszę sobie wyobrazić, że potraktowałem - o święta naiwności! - tę wypowiedź poważnie i zażądałem umieszczenia mnie we wspólnej celi z więźniem politycznym, bowiem przebywałem z więźniami kryminalnymi. Wszelako naczelnik aresztu mjr Andrzej Nowacki, a potem szef sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego płk Władysław Monarcha uświadomili mnie, że Urban plecie jak Piekarski na mękach i nie zna obowiązujących przepisów.Od tego czasu czytam oświadczenia rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego wyłącznie w konwencji satyrycznych humoresek i nieraz się dobrze nimi bawię (polecam Pańskiej uwadze - jako szczególnie śmieszne - wypowiedzi rzecznika na temat Lecha Wałęsy). W tej też konwencji odczytałem jego wypowiedź o możliwości kupienia sobie wolności przez wyjazd za granicę. Pańska oferta spędzenia świąt na Lazurowym Wybrzeżu kazała mi jednak ponownie przemyśleć, co oznaczają te dziwaczne wypowiedzi.III. Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce.Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski:1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o "przygotowaniu do obalenia ustroju siłą" lub "osłabiania mocy obronnej państwa", zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd;2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd;3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom - hańbę. Podzielam ten pogląd;4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd.Na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii. Uważam bowiem, że:1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem;2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią;3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla.IV. Wiem dobrze, Panie Generale, do czego wam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego, by nas ze zdwojoną siłą opluskwiać w swoich gazetach jako ludzi, którzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze; którzy przedtem wykonywali cudze dyrektywy, a teraz połasili się na kapitalistyczne luksusy. Do tego, by zademonstrować światu, że wy jesteście szlachetnymi liberałami, a my szmatami bez charakteru. Do tego, by móc Polakom powiedzieć: "Patrzcie, nawet oni skapitulowali, nawet oni stracili wiarę w demokratyczną i wolną Polskę". Do tego - przede wszystkim - by poprawić swój wizerunek we własnych oczach; by móc z ulgą odetchnąć: "Oni wcale nie są lepsi ode mnie".Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, którym myśl o Polsce nie kojarzy się z ministerialnym stołkiem, a z więzienną celą; ludzi, którzy przedkładają święta w areszcie śledczym nad ferie na Lazurowym Wybrzeżu. Wy nie wierzycie w istnienie takich ludzi. Dlatego w swym ostatnim sejmowym przemówieniu osiągnął Pan w obelżywości oskarżeń poziom polskiego klasyka tego gatunku - Stanisława Radkiewicza. Dlatego mówicie nawet między sobą, że my albo jesteśmy wielkimi spryciarzami (bo otrzymujemy instrukcje i pieniądze od wywiadu amerykańskiego), albo też wielkimi głupcami - "fanatykami" (bo wolimy siedzieć w więzieniu, niż spacerować po paryskich bulwarach). Przecież nikt z was nie wahałby się ani przez chwilę, mając taki wybór!Wy nie umiecie o nas myśleć inaczej, bowiem myśląc inaczej, musielibyście - choćby w jednym błysku chwili - odgadnąć prawdę o sobie samych. Tę prawdę, że jesteście mściwymi i pozbawionymi honoru świntuchami. Tę prawdę, że jeśli nawet kiedyś było w waszych sercach troszkę przyzwoitości, to dawno pogrzebaliście te uczucia w brutalnej i brudnej grze o władzę, jaką toczycie między sobą. Dlatego, sami złajdaczeni, chcecie nas ściągnąć do swego poziomu.Otóż nie! Tej przyjemności wam nie dostarczę. Nie znam przyszłości i wcale nie wiem, czy dane mi będzie dożyć zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, a "Solidarności" nad obecną antyrobotniczą dyktaturą. Rzecz w tym wszakże, Panie Generale, że dla mnie wartość naszej walki tkwi nie w szansach jej zwycięstwa, ale w wartości sprawy, w imię której tę walkę podjęliśmy. Niech ten mój gest odmowy będzie maleńką cegiełką budującą honor i godność w tym co dzień unieszczęśliwianym przez was kraju. Niech będzie policzkiem dla was, handlarzy cudzą wolnością!V. Dla mnie, Panie Generale, więzienie nie jest żadną szczególnie dotkliwą karą. Tamtej grudniowej nocy to nie ja zostałem proskrybowany - to wolność. To nie ja dziś jestem więziony - to Polska.Dla mnie, Panie Generale, karą byłoby, gdybym musiał na Pańskie polecenie szpiclować, machać pałką, strzelać do robotników, przesłuchiwać uwięzionych i wydawać haniebne wyroki skazujące. Szczęśliwy jestem, że znalazłem się po właściwej stronie - wśród ofiar, a nie wśród oprawców. Ale gdyby Pan to rozumiał, nie składałby mi Pan propozycji tyleż niemądrych, co niegodziwych.W życiu każdego człowieka uczciwego, Panie Generale, przychodzi taki trudny moment, kiedy za proste stwierdzenie faktu: "to jest czarne, a to jest białe" trzeba drogo płacić. Może to być cena życia płacona na stokach Cytadeli, za drutami Sachsenhausen, za kratami Mokotowa. W takiej chwili, Panie Generale, dla uczciwego człowieka problemem naczelnym nie jest, by wiedzieć, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić, lecz wiedzieć, czy białe jest białym, a czarne - czarnym.Aby to wiedzieć, trzeba chronić sumienie. Trawestując jednego z wielkich pisarzy naszego kontynentu, powiem tak: trzeba przede wszystkim, aby dowiedział się Pan, Panie Generale, co to jest sumienie ludzkie. Są dwie rzeczy na tym świecie - niechaj usłyszy Pan tę nowinę - z których jedna nazywa się Zło, druga Dobro. A oto objawienie dla Pana: kłamać i lżyć nie jest dobrze, dopuszczać się zdrady jest źle, więzić i mordować jest jeszcze gorzej. To nic, że to jest użyteczne. Tego nie wolno...Tak, Panie Generale, tego nie wolno. Kto się przeciwstawia? Kto zezwala? Kto zabrania? Panie Generale, można być potężnym ministrem spraw wewnętrznych, można mieć za sobą potężne mocarstwo rozciągające swą władzę od Łaby po Władywostok, a pod sobą całą policję kraju, miliony szpiclów i miliony złotych na pistolety, armaty wodne i urządzenia podsłuchowe, płaszczących się służalców, pełzających donosicieli i żurnalistów; a tu ktoś niewidzialny, w ciemności, przechodzień, nieznajomy wyrasta przed Panem i mówi: "Nie zrobisz tego!".Oto sumienie.VI. Zapewne list ten wyda się Panu kolejnym dowodem mojej głupoty. Jest Pan przyzwyczajony do uniżonych próśb, policyjnych raportów, szpiclowskich donosów. A tu człowiek, który jest w Pańskim ręku, któremu dokuczają Pańscy podwładni, oskarżają Pańscy prokuratorzy, a skazywać będą Pańscy sędziowie - mówi Panu o sumieniu.Bezczelny, nieprawdaż?Wszelako żadna Pańska reakcja nie jest w stanie mnie już zadziwić. Wiem, że za ten list zapłacę wysoką cenę, a Pańscy podwładni spróbują doprowadzić do mojej świadomości pełnię wiedzy o możliwościach więziennictwa w kraju budującym komunizm. Wiem wszakże i to, że obowiązuje mnie prawda.Dlatego o nic Pana nie proszę. Tylko o jedno: niech się Pan zastanowi. Nie nad moim losem - ja może jakoś wytrzymam kolejne pomysły Pańskich pułkowników i majorów. Niech Pan się zastanowi nad sobą. Niech Pan przy wigilijnym stole pomyśli przez chwilę o tym, że będzie Pan rozliczony ze swych uczynków. Będzie Pan musiał odpowiedzieć za łamanie prawa. Skrzywdzeni i poniżeni wystawią Panu rachunek. To będzie groźna chwila.Życzę Panu zachowania godności osobistej w takim momencie. I odwagi. Niech Pan nie tłumaczy się, jak Pańscy koledzy z poprzednich ekip, że Pan o niczym nie wiedział. Bo to nie wzbudza litości, tylko pogardę...Sobie zaś życzę, abym - tak jak zdołałem w Otwocku dopomóc w uratowaniu życia kilku Pańskim podwładnym - umiał być na miejscu w samą porę, gdy Pan będzie zagrożony i zdołał także Panu dopomóc. Abym umiał raz jeszcze być po stronie ofiar, a nie wśród oprawców. Choćby potem nadal miał mnie Pan zamykać w więzieniu i nadal zdumiewać się moją głupotą.