Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 26 takich demotywatorów

Skończmy z tymi nierealnymi kanonami piękna –  Zubry
 –
Wojskowy Jelcz miał się poruszać z prędkością około 40 km/h, a zwierzę wyszło niespodziewanie na drogę – To kolejna taka sytuacja w ostatnich tygodniach
A wszystko dlatego, że daniel dyma jelenie, żeby schowana za psami kaczka, przy aplauzie baranów, mogła z osłami tworzyć ośmiornicę –  JРОКОЈDOPŁAKANIAMARIA FRE
Historia żubrów – 20 tysięcy lat temu żubry zamieszkiwały prawie cały kontynent europejski, a w XIX wieku naszej ery można go było spotkać tylko na ziemiach polskich i w górach Kaukazu. W 1919 roku w Puszczy Białowieskiej zginął ostatni żyjący na wolności osobnik żubra nizinnego, a w 1925 zginął ostatni żubr górski na Kaukazie.Na Międzynarodowym Kongresie Ochrony Przyrody w 1923 roku Polska zaapelowała o ratowanie żubrów. Udało się przekonać przyrodników z innych państw i tego samego roku założono Międzynarodowe Towarzystwo Ochrony Żubra. Los gatunku zależał od kilkudziesięciu osobników, które ocalały w zoo i prywatnych zwierzyńcach. Po II Wojnie Światowej Polska stała się światowym centrum hodowli żubra.
I to jest dobra wiadomość na weekend –
 – Sprawę martwych żubrów przejęła od drawskiej policji żandarmeria wojskowa, ponieważ zdarzenie miało miejsce na terenie wojskowym. Rzecznik komendanta Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Szczecinie kpt. Tomasz Zygmunt powiedział, że "myśliwy przyznał się do wszystkiego, nie unika odpowiedzialności. Wie, że źle zrobił" Nasze Lasy@Nasze_LasySzok! Dwa żubry zabite na polowaniu - alarmuje Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze. Myśliwy tłumaczy się, że pomylił je ze stadem dzików:
 –
0:44
Tragedia w Puszczy Białowieskiej – Pod wsią Masuszyn Wielki po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej doszło do strasznej tragedii. Znaleziono tam ciała 21 żubrów - poinformowało białoruskie Ministerstwo Zasobów Naturalnych i Środowiska.Według ministerstwa, pod zwierzętami załamał się lód, gdy przechodziły przez zbiornik wodny. 21 żubrów utonęło. Służby wyciągnęły ich ciała spod lodu Pod wsią Masuszyn Wielki po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej doszło do strasznej tragedii. Znaleziono tam ciała 21 żubrów - poinformowało białoruskie Ministerstwo Zasobów Naturalnych i Środowiska.Według ministerstwa, pod zwierzętami załamał się lód, gdy przechodziły przez zbiornik wodny. 21 żubrów utonęło. Służby wyciągnęły ich ciała spod lodu

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
 –
Fundacja Panda zajmująca się rozwojem warszawskiego zoo umożliwia zostanie honorowym rodzicem wybranych zwierząt. Cztery żółwie czerwonolice znajdujące się w ogrodzie nazwane po Żółwiach Ninja są sponsorowane przez Domino's Pizza. – Inne (raczej) nieprzypadkowe patronaty:Izba adwokacka w Warszawie sponsoruje Papugę,Bank Pekao S.A - Żubry,Zarząd Dróg Miejskich - Zebrę,Park Trampolin JumpWorld - Kangura,GALERIA SKLEP KROKODYLEK - Krokodyla syjamskiego
Niesamowity i rzadki widok. Stado dzikich żubrów przebiega przez drogę na Podlasiu –
U żubrów żyjących w Bieszczadach jest coraz więcej przypadków telazjozy – To choroba oczu wywoływana przez nicienie - pasożyty żyjące w gałce ocznej, które powodują ślepotę i tak duże cierpienie zwierząt, że niektóre z nich celowo rozpędzają się i uderzają w drzewo, próbując popełnić samobójstwo
Fotopułapka ustawiona przez leśników z Nadleśnictwa Baligród zarejestrowała m.in. jelenia, niedźwiedzia, żubry i wilka – Wolność zwierząt jest piękna
Chrońmy Puszczę Białowieską,bo takich widoków coraz mniej –
Źródło: Internet
To były czasy! –  My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
Jaka sesja? – Trzeba oglądać życie żubrów na żywo...

Do mieszkańców Białowieży w odwiedziny wpadły żubry. Jednemu z mieszkańców udało się uwiecznić ten moment

Do mieszkańców Białowieżyw odwiedziny wpadły żubry.Jednemu z mieszkańców udało się uwiecznić ten moment – Jak pisze autor zdjęć: "Żubry dzisiaj jadły trawę tuż pod moim domem, zostawiły mnóstwo śladów na całym podwórku. Przez okno zdążyłem tylko zobaczyć żubrzy tyłek znikający za stodołą sąsiada, ale nie odeszły daleko."A u Was jakie zwierzęta chodzą ulicami?
Dwa żubry i spokój.Jeden żubr i korek –