Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

RoseColoredGirl

Z nami od: 29 maja 2017 o 23:22
Ostatnio: 1 sierpnia 2018 o 3:34
Płeć: kobieta
Exp: 2233
Jest obserwowana przez: 24 osoby
  • Demotywatorów na głównej: 1712 z 2065 (344 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 520991
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 8
  • Obserwuje: 0 osób
 

Ściana

Matka dziecka z zespołem Downa napisała wzruszający list do lekarza, który proponował jej aborcję:

Matka dziecka z zespołem Downa napisała wzruszający list do lekarza, który proponował jej aborcję: – Parker Myles to chłopiec z zespołem Downa. Jego rodzice prowadzą profil na Facebooku, na którym opowiadają historie innych dzieci, które spotkało to genetyczne schorzenie. Wśród ich opowieści pojawił się również list matki, której lekarz wielokrotnie doradzał aborcję po tym, jak okazało się, że jej córeczka obciążona jest zespołem Downa. Kobieta w kilku wzruszających zdaniach opowiedziała, dlaczego nie jest na niego zła."Panie doktorze,Znajoma powiedziała mi ostatnio, że kiedy lekarz zobaczył jej dziecko w trakcie USG, powiedział: "on jest doskonały". Kiedy jej syn urodził się z zespołem Downa, odwiedziła jeszcze raz tego samego lekarza. On spojrzał na jej synka i powiedział: "Mówiłem ci. On jest doskonały". Wzruszyło mnie to. Byłam bardzo wdzięczna za doświadczenie mojej przyjaciółki, a jednocześnie wypełniał mnie żal z powodu tego, co przydarzyło się nam. Chciałabym, by był Pan taki, jak tamten lekarz. Przyszłam do ana w najtrudniejszym okresie mojego życia. Byłam przerażona, niepewna i zrozpaczona" - zaczęła swój list kobieta."Nie znałam jeszcze prawdy o moim dziecku i to jej potrzebowałam od Pana najbardziej. Jednak zamiast wsparcia i zachęty, Pan zasugerował, abym dokonała aborcji. Powiedziałam Panu, jak córeczka ma na imię, a Pan pytał nas ciągle, czy rozumiemy jak niską jakość miałoby nasze życie z dzieckiem z zespołem Downa. Sugerował Pan, byśmy przemyśleli naszą decyzję o kontynuowaniu ciąży" - brnęła dalej, zdradzając swoje traumatyczne wspomnienia."Od tej pierwszej wizyty, baliśmy się wizyt u Pana. Najtrudniejszy okres w moim życiu był niemal nie do zniesienia, bo nigdy nie powiedział mi Pan prawdy. Takiej, że moje dziecko jest idealne. Nie jestem zła. Nie jestem zgorzkniała. Jest mi po prostu smutno. Jestem smutna, bo malutkie bijące serca, które ogląda Pan na co dzień, nie napełniają Pana podziwem. Jestem smutna, bo szczegóły i cuda tych słodkich małych paluszków u rąk i nóg, płuc, oczu, uszu nie zawsze robią na Panu wrażenie. Jestem smutna, bo tak bardzo się Pan mylił mówiąc, że dziecko z zespołem Downa zmniejszyłoby jakość naszego życia. I boję się, że mógłby Pan powiedzieć to jakiejś mamie nawet dzisiaj" - wylicza matka Emmy."Ale przede wszystkim jestem smutna, bo nigdy nie będzie miał Pan przywileju poznania mojej córki, Emersyn. Bo widzi Pan, Emersyn nie tylko wpłynęła pozytywnie na jakość naszego życia, ale dotknęła serc setek ludzi. Dała nam cel i radość, które trudno wyrazić. Dała nam uśmiech, więcej zabawy i słodkich pocałunków niż może pan sobie wyobrazić. To ona otworzyła nasze oczy na prawdziwe piękno i najczystszą miłość" - opowiada o swojej córeczce kobieta.W ostatnich zdaniach podsumowała cały swój list, prosząc lekarza o to, by zmienił swoje poglądy na temat chorych genetycznie dzieci: "Dlatego modlę się, by żadna inna mama nie musiała przechodzić przez to, co przeszłam ja. Modlę się też za Pana - aby widział Pan prawdziwie piękno i czystą miłość podczas każdego badania USG. I modlę się, by następnym razem, gdy zobaczy Pan dziecko z syndromem Downa schowane w łonie matki, spojrzał Pan na tą matkę i powiedział jej prawdę – twoje dziecko jest doskonałe."
 –  EJ, MUSICIESIĘ TROSZKĘPRZESUNĄĆBO NIE MAM JAKSPAĆ...ALE WYGLĄDAJĄ TAKBŁOGO.EHH
Ciekawy projekt powstał w Turcji. Państwo będzie płacić babciom za niańczenie własnych wnuków. Rodzice w ten sposób oszczędzają na nianiach, a babcie nie dość, że dorobią do emerytury, to jeszcze poczują się bardziej potrzebne – Komu się podoba taki pomysł?
 –  JAK NAPRAWDĘ WTEDY WYGLĄDASZ:
 –
 –
 –  Zaplanowac kolacjędla dwojga.Potem zjeść obie porcje.)AWino za dwojeteż można wypić.
 –
Faceci! Póki sobie tak leżycie na kanapach, o niczym nie myślicie i niczego nie podejrzewacie - wasze kobiety wyciągają wnioski –
Piękne zachowanie młodego człowieka, który nie odmówił zaproszenia na studniówkę dziewczynie z zespołem Downa. Oto co napisał: – Ta dziewczyna nazywa się Maddie Ramsey i jest siostrą jednego z moich najlepszych kumpli. Poprosiła mnie, żebym poszedł z nią na jej studniówkę... Nie obchodzi mnie to, że ma zespół Downa. Mam gdzieś to, co pomyśleli sobie o mnie inni, gdy zauważyli mój garnitur oraz fryzurę i dowiedzieli się, do której szkoty wybieram się na studniówkę. Bytem dumny odpowiadając, że to szkoła specjalna. Tak samo jak czułem dumę, kiedy dzięki mnie przez ten jeden wieczór mogła poczuć się wyjątkowo. Jej rodzice również potraktowali tę imprezę poważnie. To smutne, że w oczach niektórych ludzi ktoś nie zasługuje na normalną studniówkę tylko dlatego, że ma zespół Downa. Naprawdę jestem dumny, że dzięki mojej pomocy ta dziewczyna przez jeden wieczór nie czuła się gorsza niż żaden inny człowiek na Ziemi
Tak wygląda dziewczyna z łuszczycą z makijażem i bez –
Idzie zima, trzebazbierać masę –
A mówią, ze to gry są pełne przemocy... –
Czy tylko mi się podobają takie skromne, a zarazem śliczne kreacje ślubne, gdzie króluje prostota zamiast sukni na przykład typu Princessa, bogato zdobionej, z welonem i wymyślą fryzurą? –
Moim ulubionym wspomnieniem z dzieciństwa jest ten moment, kiedy nie musiałam spędzać po 40 godzin tygodniowo z ludźmi, którzy mnie męczyli i irytowali, po to, aby było mnie stać na ręczniki papierowe i proszek do prania –
Do snu! Ale natychmiast! –
Ciekawy pomysł pewnego warzywniaka z Mokotowa. Torba na wypożyczenie? – Jeśli zapomniałeś wziąć ze sobą torby na zakupy, w sklepie przy Madalińskiego sprzedawczynie same ci jedną dadzą. Pod warunkiem, że zwrócisz ją następnym razem. Czy akcja z „bumerangami” podbije warszawskie warzywniaki?Sklep Słoneczne Warzywa przy ul. Madalińskiego 51 na warszawskim Mokotowie z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym. Niewielki warzywniak ze schludną witryną, przed którą wystawiono jesienne dynie i wrzosy. Jednak to tu niedawno rozpoczęła się niecodzienna akcja. O co w niej chodzi? „Panie zaczęły dawać zakupy w płóciennej torbie, którą klient ma zwrócić przy następnej okazji. Nazywają ją ‚bumerangiem’. Klienci zaczęli przynosić stare torby, żeby panie miały jak najwięcej bumerangów”Wszystko zaczęło się około miesiąc temu. – Jedna klientka wyszła z inicjatywą i przyniosła nam za darmo dużo toreb. Powiedziała, żeby je wprowadzać, żeby były dostępne – mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl właścicielka sklepu, pani Ewa. – Podłapałyśmy, wprowadziłyśmy, zostały – dodaje pani Magda, która tam pracuje.Jak przyznają kobiety, kilka dni temu cała akcja zaczęła nabierać tempa. – Klienci sami proszą o torby. „Poproszę bumeranga”, mówią. Nie wszystkie wracają, za to cały czas przybywają nowe. Jest rotacja – zaznacza pani Ewa. – Najładniejsze zapamiętujemy. Rzadko je widujemy – śmieje się.A co na to klientka, która rozpoczęła akcję? – Jest bardzo zadowolona – mówi pani Ewa. – Chciała, żeby to się rozrosło. Zawsze ubolewała, że tak dużo wykorzystuje się foliówek – dodaje
– Mamo, a gdzie ludzie upuszczali smartfony, zanim wynaleziono sedesy? –
W dzisiejszych czasach prawdziwy przyjaciel prędzej poda ci łapę niż rękę –
 –