Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 158 takich demotywatorów

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?
5 stycznia 1805 roku została podjęta decyzja o zbudowaniu łuku tryumfalnego w Paryżu – Łuk został zbudowany dla uczczenia tych, którzy walczyli i polegli za Francję w czasie wojen rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. Budowę Łuku rozpoczęto w 1806, na zlecenie Napoleona i z przerwami prowadzono do ukończenia w 1836, za panowania Ludwika Filipa I. Na łuku znajdują się 4 wielkie reliefy przedstawiające kolejno, wymarsz ochotników w 1792 w obronie Republiki, zwycięstwa Napoleona, obronę Francji przed koalicją w 1814 roku i pokój.Fryz obiegający Łuk Triumfalny przedstawia wymarsz i powrót w chwale armii francuskiej. Przedstawiono także w mniejszej formie sceny z wielu znanych bitew.Na Łuku wyryto nazwiska 386 oficerów napoleońskich, w tym 7 Polaków. Tych co polegli w bitwie nazwiska podkreślono. Pod Łukiem znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, którego Płomień Pamięci jest symbolicznie rozpalany każdego wieczora.
Przenieś się w czasie - nagranie filmowe z Jerozolimy z 1897 roku – Prawdopodobnie najstarsze istniejące nagranie filmowe z tej części świata. Film został nakręcony przez Alexandre Promio na zlecenie braci Lumière w kwietniu 1897 roku. Widzimy na nim mieszkańców Jerozolimy oraz Bramę Jafy, czyli główną bramę wejściową do Starego Miasta Jerozolimy. Film został zremasterowany i dodano do niego dźwięk, by ożywić obraz i stworzyć niezwykły klimat. Oglądając ten film, możemy się poczuć jak podróżnicy w czasie
Ciekawe czy odważą mu się odpisać, czy od razu wyślą Stukasa... –  Solidarności 131a 00-898 Warszawa Dotyczy przesyłki: oraz Lokalizacji adresu: al. Solidarności 131a Szanowni Państwo w Warszawie DHL Parcel Polska ul. Osmańska 2 02-823 Warszawa Dział Kartografii. Pozwalam sobie zwrócić się do Państwa z uwagi na pewien problem związany z dostarczaniem przesyłek. Po raz (o ile mnie pamięć nie myli) czwarty doszło do zwrotu kierowanej do mnie przesyłki zaadresowanej na adres w Warszawie al. Solidarności 131a, abstrahując od faktu, że wedle systemu monitorowania przesyłek nie opuściła ona nawet magazynu w Niemczech, postanowiłem zgłębić temat. Zarówno Google Maps w wersji polskiej jak i niemieckiej wskazuje adres prawidłowo, podobnie jak wszystkie znane mi ogólnie dostępne programy do nawigacji. Powyzsze pozwala mi podejrzewać, że macie Państwo samodzielną komórkę zajmującą się kartografią korzystającą z autorskich rozwiązań. Jest to zapewne chwalebny trud wymagający ciągłych poprawek. Z uwagi na fakt, że budynek istnieje od lat 50tych, a al. Solidarności ma swoja nazwę od początku lat 90tych domniemywam, że korzystają Państwo z jakiś starszych rozwiązań. W sytuacji gdy jesteście Państwo firmą niemiecką wydaje się oczywiste, że jako bazę do swojego systemu nawigacji wykorzystaliście Państwo serię bardzo udanych map sztabowych wykonanych na zlecenie OKW. Z moich ustaleń mapy tego terenu zostały wykonane w 1934 oraz 1942 r. (w różnej skali) zasadniczo topografia tego terenu niestety ulegała pewnemu przemodelowaniu na przełomie 1944 i 1945 roku. W związku z tym jeśli mogę coś zasugerować proszę kierować się na mapach z 1934 r. w okolice ulicy Leszno 55 wg adresów z okresu sprzed 1945 r. i tam zacząć szukać budynku. Dla pewności przesyłam wydruki zdjęć lotniczych z dawną topografią oraz współczesną mapę. Strzałka wskazuje to samo miejsce na dawnej i obecnej mapie, powinno to pozwolić na odpowiednie skorygowanie Państwa systemu nawigacyjnego
Test zderzeniowy w Warszawie wymknął się spod kontroli – Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMOT) na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Biegłych Sądowych przeprowadził test zderzeniowy dwóch samochodów. Coś jednak poszło nie tak...
0:19
Dla tych, którzy uważają, że w Polsce nie da się godnie żyć. Posłuchajcie historii Janusza: – Mam 41 lat i mogę powiedziec, że powiodło mi się w życiu. Mieszkam z żoną i trójką dzieci w apartamencie - 42 metry kwadratowe w bloku z wielkiej płyty (otrzymaliśmy ten penthouse z komunalki) i mam stałą pracę na umowę zlecenie - jestem ochroniarzem w Lidlu. Zarabiam 1280 zł, a w dobrych miesiącach z nadgodzinami to i z 1400 zł wyciągnę. Ciężko pracowałem na swój sukces. Po studiach na wydziale filozofii zrobiłem doktorat. Pierwotnie planowałem pracę na uczelni, ale ponieważ nie było etatów, a pojawiła się świetna oferta z Lidia to długo się nie zastanawiałem. Zarabiam dużo, więc żyję komfortowo. Miałem golfa 2, rocznik 88 po lifcie i na wtrysku. Trochę się zapożyczyłem i znajomy ściągnął mi z Niemiec wygodną limuzynę - Dacię Logan, rocznik 2005. Autko mam w najbogatszej wersji z obrotomierzem i trzecim światłem stopu. Na allegro kupiłem używane kołpaki, żeby odświeżyć design. Dwa razy w miesiącu tankuję na fuli za 5o zł i jako zapalony turysta podróżuję z rodziną. Już trzy razy byliśmy w tym roku u dziadków na wsi. W lecie lubię pogrillować z rodziną i przyjaciółmi. Ponieważ mam chody w Lidlu i wiem, kiedy są promocje, to wspaniałą, zdrową kiełbasę kupuje po 6.99 za kg, do tego markowe piwo za 1,59 zł i żyć nie umierać

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić?

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić? – 1. Spotkaj miłość swojego życia. Albo miłość czyjegoś życia, co okaże się za kilka lat i po ciągnącej się miesiącami rozprawie. Albo kogoś, z kim tak dobrze bawiliście się we dwoje, aż teraz jest was troje i uważacie, że to całkiem dobra podstawa do związku na całe życie.2. Co dalej? Stare przysłowie mówi, że nie ma lepszego dowodu miłości, niż wywalenie ciężarówki pieniędzy w błoto. Najpierw pierścionek zaręczynowy i zmiana statusu na Facebooku. Pierścionek powiedzmy, nie jakoś na bogato, ale żeby wstydu nie było - 1000 zł. Zmiana statusu na fejsiku za friko. Jeszcze.3. Udało się. Zaczynacie planować ten szczególny dzień, który i tak będzie szczególny tylko dla was. Serio, reszta generalnie ma to w pompie, a ta cała wyjątkowość jest zauważalna tylko dla was. Tak jak nikt inny nie uważa za wyjątkowe twojego samochodu, listy na Spotify, czy pieska. Oni to myślą o swoich autach i pieskach.4. Nagle orientujesz się, że to tak jakbyś miał/a drugą pracę. Kiepsko ogarniasz więc wciągasz w to przyjaciół i rodzinę. Stres, sprawdzanie cenników, organizacja. Możesz też komuś za organizację zapłacić, ale jeżeli cię na to stać, to pewnie nie czytasz tego tekstu.5. Planujecie to w końcu sami, bo jednak kilka tysięcy za to, żeby ktoś ogarnął coś co przecież ogarnąć możesz sam/a to przegięcie. Orientujesz się, że wesela to piramida finansowa, w której jesteś od dziecka. Należy zapraszać ludzi, którzy zapraszali ciebie. Swoich znajomych, znajomych rodziców, krewnych, których nawet nie znasz, ale wypada. Jesteś po uszy w mafijnej strukturze zależności i nie chcesz zawieść wujka Corleone.6. Na weselu powinna być muzyka. Wystarczyłoby zrobić playlistę i zapętlić, ale jeżeli nie będzie orkiestry, albo chociaż DJ’a, pokażesz, jaka bieda toczy twoje życie. DJ i tak będzie miał ograniczony repertuar i korzystać będzie z twojej playlisty, a goście będę prosić na zmianę, żeby pogłosić, ściszyć, albo puścić “Despacito” albo jeszcze raz "Ona czuje we mnie piniondz". Z zespołem to samo. Czyli od paru stówek do kilku tysięcy w plecy.7. Ktoś musi robić zdjęcia, chociaż wszyscy mają aparaty i kamery w telefonach. Pokaż jak cię nie stać i poproś kolegę z lepszym Xiaomi. Albo wybierz godność zamiast pieniędzy i wydaj 3 - 4 tysiące na zdjęcia z imprezy. Bo przecież i tak musisz zapłacić za specjalną sesję przed imprezą, tak jakbyście oboje i tak nie prowadzili relacji ze swojego życia na insta.8. Jeżeli chcesz wziąć ślub zgodnie z religią narzuconą przemocą twoim przodkom, koszt rośnie, bo niby co łaska, ale minimum tysiak, bo ksiądz, też człowiek, bo organista, bo przystrojenie kościoła.Najlepsze przystrojenie to kwiaty, czyli zwłoki roślin, które staną się śmieciami dobę po imprezie. Koszt różny, dajmy na to, że przynajmniej kolejny tysiąc.9. Jedzenie, picie, ubrania, miejsce. Wszystko dodatkowo płatne, “bo ślub, to jedyny taki dzień w życiu” więc podobno warto kupić garnitur, czy sukienkę, których nigdy więcej już nie założycie. Ale przecież każdy kolejny dzień jest jedyny w życiu. Dni się nie powtarzają. Tak działa czas. Poczytajcie o tym, są książki.10. No ale dojechaliśmy. Gratulacje, udało ci się wydać 30 000 zł na imprezę, na której dominującym uczuciem był stres. Możesz teraz wrócić ze swojego niepłatnego urlopu i dalej zarabiać 3000 zł miesięcznie na umowie zlecenie i liczyć, że przez ten urlop nikt cię nie wywali, bo target niedowieziony.Rada bonusowa: jeżeli idziesz na czyjeś wesele: siadaj z daleka od dzieci. Kiepsko tańczą, fatalnie się z nimi pije i nie znają żadnych dobrych historii

Smutna sytuacja inżyniera budownictwa w Polsce

Smutna sytuacja inżyniera budownictwa w Polsce –  szymon iasd na teatPoloce Bedzie to glos kytyczmy, dlatego aby rie byl to jedynie gorzk tal๒ment przedstave też ptery/mom zdanem powód obecnego stanuzocz No woçpie dodam, zc nic jeohom ani intcmctowym troliom anJezel komus post wyda się zbyt egocentyczmy to z gory przeprasEaTprzedstawione nizej sytuacje wydarzyty się naznajomym kolegr. Jednocześniewy azien juswoje zdanle w komentarzachKika skow omieowtarzalem 2 czy 3 kusy, jakis tam egzamin zdarzylo sie pisać za 2.czy 3azem, ngdy nie pobieralem zadnego sypendum- ot taki typovy, wesotywozek dalejest jednak to, ze zawse uczylem się (tuzez robiem proekty ra studia) wnigdy nie kuem naoglebnie zozumied dane zajadnienieObecrie pracuje acainie jako projektant honstrukcji budowanych, W czasieezialalności zawodowe 10-mesiecy pracowalem se2 jako nzynier budowy vwPoisce. Wykonuje projecty (gownie wykcnawcze-ookzenia irysunkt daktorym widuje sie razna kika miesięcy co miesąc zasila mje konto wramach umouy o pracea jestem racze z tych co naiwniewierza, ze bogactwo jest owocem cpracy. Nestey, na iczne glosy sugeruace podawanle widelek placowych wogioszeniach zostalmy wyśmiani przez wiekichekinów biznesu" nczymęc w daszej cześci to ja bedę mówHco misę nie podobaak niorzy zapene zauwazyi, jestem aunorem prowokacyjnego wpisu naponieidorych zmusi do myienia Na moje zapytanie odnośniewiekszośč zgodnie przyzraia, 2e inzynierem budownictwa nie może zostaće byt sporctorlenle (w przypadke mote zostat byle MelekstopniuPrzed podjec em pracy zawodowej mcim jedynym doswiadczesiem byynaplerw prakty kl studenctie na jednej z więiszych budow we Wirociawiu2011 rok-2 miesiące jako inzynier budowy, za damo-a jakde) iprakyjakim, szokiem byodame, goy w pierwszy dzied praktyk na budowe wNiemczech (mialem juz utonczony 1 stoplen studiów) dostalem do rekkawiczkilopaed Niestety ne umiem jezyka, wiec na rozmowiejuz bylem na miejscu Poczatkowo byty to proste prace typu wysop, zamieckoniec już sam nawet wechem w platviach i innych elenemach stalowychcotychiczas dostepre byic ty ko dla wybramych. Dodatkowvo zostalemstwierdził, ze jak s koficzestudia to ich drzwi sa dla mnie zawsze ctwarteco moich obowiązkow, bochybe by nie wszyscy wysmialmasz jas tam porso ayskowa i na dizeh dobry dostajesz pytarie, kidre prostuje kregoskup na cateMasz wszystoe nikzbede nazedzia pracy. mozesz sie rozwiat, Jesteso uwas w bej Polsce takichsludiach? A wy macie wogote autosradyt To cstatnie to jest aku atzabawna anegdotka ale naprawde ludzie, nie macie se nicaego wstydzkbadąc absolventan bez doświadczenia Kaedy kiedys zaczynalna swó tema-aleTak więc ja na szczęście piennsza prace zawodowa podjaem w Niemczech,zobczy czy dam sobieW Polce: Dzien dabry, skonczy pan studa, tako JAKE MA PANDOSWADCDENIE ZAWODOWE bc do przyuczenia nie przyjmujemyPraktyki studenckie? Ne Praca, narmana-ZA PIENIADTE?, obe pan?Ne? To co pan robi na studiach? Jak panw ogóle le sudia skokzyl. Copan sobie myS8? To niecn mi pan rozwiąze test sprawdzaje chyba cZywnaszej 9mie zaTo przyjmierry pana ale pierwsze 3 riesice zadarmo, potem sie zobczypotem na nizsza krajowa na umowe zlecenie. W iej westi itak est co razlepel ale w normalnym trapu Λα dzeń dto-dostaje sie umowe o prace naczas nie okresiony-nie tak jak u mas: napierw sa 3 miesiace, potem na rokmiejsce przychodzi koleiny nieswiadomy, koremu wdaje sie ze alepal BogaDOBRA ALE O CO CHOOZI Z TYM PRZEMAZYWIANIEM WEDTYTO JAK TO NIE WESZ1 TO JAK TY SKOKCZYLES TE STUDIA? CO TYu Polste czujesz się takBETON MOMS CEMENTWUJ MI TE INZYNIERY szet JAK TAK DALEJ POJDZIE TO BEDZIEMYSIE ZEGNAC (to też na mój temat na budowle w FL kolka razy-w koncubo byy szefpt ANC: 7F IINNIF pRA:11.IFR7 Cie7%n w takim mne7erai mìnadekowiek ambicje do pracy Maio tego, inayner powinien byt cay czas na. Jak znależé checi do rowoju po 10 godzanach pracyNa dodatek w Postce panuje generainie jaks szczepoiny przypadekchizofeni-zjedne stroimy wymaga od absotwenta nie wiadmo czegoz drugiej ne masz zadnej decyayinosdi bo jestes: nlody, gupi, dopiero coskonczyles studia lw ogdle czego ty chcesz Ja po 4 latach pracy w branzytudowe moge przyjechat poparzeć" Za to do maie z Niemiec potraiaprojekcie i czy moze 1ak byd (ubie tue przed emeyurą xrazy bardziejTOTY TEGO NIE WIESZ AMASZ STUDA? NO JATEMATNIE POWIEM, TWOUCla kontrastu jak sie pracuje w cywilowamym krau dostajesz pierwszezadanie ina dbeń dobry takie, kibrego w Polsce newet ne dostapiszpytasz lego bardzieFotem dostajesz kolejne zadania zaczynasz laczyt fakty przypominadsobie 1c czego uczyli cię na studiach, a czego zastosowania nie bytes wsanie ra pierwszy zut oka znaledd. Po 3 miesiacach (tak. po 3 miesiacach)samodzielny, wszyscy się usmiechaja Parzysz na kolegowkolezanki jak aarza na ciebie z podzwem e ume jezyea, siedzi prz0musicie Za to kazdy ma w swom ctoczentu kogos kto pc studach wyjechalza granice-sai spytajcle znajomych. Opis bedzle bardzo podobny omojegoLK (pozdrawiaml)-ta sana sciezia rozwoju, be same przemyslienia. To niefakt ze prawie kazdy ambny człowiek, kóry chce cos w zyciu osiagnad aczas) za grance Mamy bardzo zdoimych, pracowich modych ud Ja naJak uwie biamy sie wzşennie dolowa jak rie dzleimy sę wiedza, tokatdy sie wstydzi, ze jednoKazdy może mnie hetować, że w suie krčtko pracuje bo to prawds)Io si znam (nie raz to shyszaem na swój temab. Pewne wnoski z Eycamozna jednat wycagnąć duzo wcześniej niz na kobu śmerci, czego tardzoserdecznie wszystom zyczekoniec 2 nale bonusy ode1 DLACZEGS WIDELK) W OG:OSZENIACH O PRACE SA TAKIEDwlesprawybusownictwa to osoba kkra codziennie dokonuje analicybietacych koszoow. Jak mozna szuka wydanego pracownika jsi who prace odbera się mozlwość zaplanowan abudzetu? Jak praccwnik ma dokonywac dzlennie cperaci wartychkikadzesia ysiecy zlotych jezeli na sieple nie we czy oplaci mieszkaniesamochod ijakim cudem ma byd nastewiony ma zysk pracodawcy -2Maszcza wawodzie gdzle powiecamy sobie szcerze, ehiebem povwszechim saseno, dopoki nie zaczaem czyad komentary pod posami na poprzeanegrupie nie bylem Swiadorry jak wielu ludzi (zMaszcza pracodanców) nieWęc tak: jezel masz frme ja i szwager budujemy domis jednorodzinne toja sie nie dzi ze zatrudniasz samych roboidw-taki jest profi fimyorganizacje zapewriasz soble sam, a fachowcy na cieble praciją prosteco w swoim zyclu nie spotkaiem takiego swatlegofachowca, koremu powiesz panie, wybuduj mi pan hak 1000 m2, 25co najmniej dej pan rysunkagozie indziej plyty Sclenne. Ktos musi porównać ceny, 2gad to wszysko wLproszrzeniu lez robil inzynierInna sprawax jak trzeba przekopać row, bo mie ma akurat kopart, bo aboest na innej budowie albo sie z zepsua-rudno trzeba wykcpac-butaze na razie tego nie trzebami recenzent pracy mgr, mowi takOO, PLN-2dna sumka nie? Za jedna decyzje. Wiadomo, wbudowat noweZa 4 mln PLN opiacaio sięnnemu ale to jut jest prozaPIIB i jiei pochodnych, wojewodkich izb- ten temat porusze jednak innym
Źródło: Grupa na fb - Sensowna praca dla inżynierów budownictwa, zapraszam do dyskusji
Mechanicy nie mają lekkiego życia –  Zlecenie naprawy nrPojazd Seat Leon Kierowca Do wykonania: robi prr i frrr a czasem drrr jak da radę montaż czujników
Oj tam pan menel pewnie był zmęczony.W końcu bycie menelem topraca na pełen etat –  Dostałem zlecenie na posprzątanie działki przed sprzedażą.Wykoszenie pokrzyw i zielska, wyzbieranie gruzu i złomu,przycięcie drzewek. Działka w centrum miasta, przyuczęszczanej ulicyZasuwam kosą, połowa działki skoszona, przechodzichodnikiem człowiek, zagląda, staje, odchodzi, znowu sięcofa, wchodzi na działkę i idzie do mnie. Wyłączyłem kosę iczekam.Sądziłem w pierwszej chwili, że może jakiś sąsiad ciekawyjest co tam robię, ale widząc gościa z bliska dość naiwniepomyślałem, że może parę złotych chce zarobić przypomocyFacet podchodzi i zaczyna ściemniać, że 50 gr mu zabrakło,że może bym poratował, takie tam gadki typowe.PIEKIELNMówię do gościa:- Tam stoją grabie, trzeba zagrabić to co jest skoszone, dam20 zł (na pół godzinki roboty).A ten:Nieee panie, ja nie potrzebuję. Mi 50 groszy tylko zabrakło,kierowniku, pan poratuje...Normalnie mialem ochotę zerwać parę pokrzyw i machnąćgo parę razy po plecach..PIEKIELNPL
Oto jak w Polsce działają Janusze biznesu. Internauta zamówił taksówkę na lotnisko. Kierowca przewiózł go naokoło, by nabić jak największą opłatę. Nie wiedział jednego... – Firma, w której pracował klient, podpisała umowę z korporacją taksówek i ustaliła zryczałtowane ceny na popularne trasy. Zamawiając przez aplikację, takie zlecenie wygląda dla Januszy jak każde inne. Moment prawdy nastaje po zakończonej podróży. Podobno kierowca był tak wściekły, że wydzwaniał na centralę. „Zabolało go, że zamiast jechać najkrótszą i najszybszą trasą, bo i tak dostanie tyle samo, to mnie zawiózł przez takie wioski, jakich jeszcze nie widziałem.” Czasem chciwość po prostu nie popłaca...
W 2013 przyłapano jednego z najlepszych programistów Verizonu na tym, że zleca swoją robotę chińskiej firmie za 20% swojego wynagrodzenia, a sam w pracy tylko siedzi w internecie –
Taki był efekt, kiedy grafik zrobił zlecenie w 100% według życzenia klienta –
 –  zatrudnię osobę do ogłuszania karpiana umowę o dzieło lub zlecenie
Brawo dla ZUS-u! Lesław Tomczak właśnie osiągnął wiek emerytalny i tak wygląda jego radość z przyznanej emerytury w wysokości... 20 gr! – Tyle wyszło po wzięciu pod uwagę tylko trzech miesięcy jego udokumentowanej pracy na umowę-zlecenie. W latach 70. pracował przez prawie pięć lat w PKP. Niestety, świadectwa jego pracy w PKP "przepadły". Wysłanie przekazu kosztuje 7,50 zł, czyli prawie 40 razy więcej niż emerytura...
 –  Urząd pracy Oferta pracy Nazwa stanowiska Zbieracz kamieni na polu wymagania pracodawcy Wykształcenie podstawowe Inne Dodatkowe informacje Zmianowość 10h Rodzaj zatrudnienia Umowa zlecenie Wynagrodzenie 5zł/ hektar System wynagrodzenia akord Informacje o ofercie pok. nr 7
Dzieci jednej z pasażerek samolotu zaczęły płakać, co pozostałych pasażerów rozdrażniło. Ale to co, potem zrobiła ta kobieta ze zdjęcia odjęło wszystkim mowę – Kesha Bernard, pracująca mama dwójki dzieci, leciała z Seatlle do Denver. Fotograf miała na miejscu wykonać zlecenie i zamierzała odpocząć w czasie lotu, ale nie było jej to dane. Kesha opisała sytuację z samolotu:"Na pokładzie był komplet pasażerów. Wtedy jedno z dzieci siedzącej niedaleko mnie kobiety zaczęło płakać. Jestem przyzwyczajona do płaczących i krzyczących dzieci, ale najwyraźniej dla wszystkich wokół było to kompletną nowością. Podczas gdy mama próbowała zapiąć pasy jednemu z dzieci, pozostała dwójka zaczęła krzyczeć domagając się uwagi. Dziewczynka zaczęła kopać w fotel siedzącej przed nią kobiety, a ta zwróciła uwagę jej mamie. Obok stała stewardesa - zamiast pomóc, tylko patrzyła, jak zresztą wszyscy inni. Odwróciłam się i też spojrzałam na zostawioną samej sobie mamę z trójką dzieci, a potem na innych pasażerów. Niby dorosła kobieta próbowała zatkać sobie dłońmi uszy, inna robiła zniesmaczone miny, jakiś facet wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. A ja po prostu zapytałam, czy mogę jakoś jej pomóc.W efekcie spędziłam lot z tym uroczym maluszkiem spokojnie śpiącym na moich kolanach słysząc wokół beznadziejne komentarze typu - ta matka nie potrafi wychować dzieci, nie wiedzą, co to dyscyplina. No tak, bo dwulatek zdecydowanie już wszystko rozumie... Ludzie! Pomoc innym nie boli. Daję Wam moje słowo, że od wyciągnięcia do kogoś pomocnej ręki nie umrzecie. Narzekanie na płacz dziecka i robienie głupich komentarzy w niczym nie pomoże. Zamiast zachowywać się w żałosny sposób - jak wszyscy, którzy ze mną lecieli wliczając w to bezużyteczną obsługę lotu - mogliście po prostu pomóc".

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość:

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość: – Siedzę w kuchni i jem obiad, okno otwarte na oścież bo ciepło, nagle pod blokiem jakiś typ zaczyna zaczyna piłować ryjaPAULINA!PAULINAAA!PAULINAAAAAAAA!Przywołało mi to wspomnienia z dzieciństwa, jak jeszcze nie było komórek i tak się wywoływało kolegów na granie w gałę, ale przecież teraz komórki są, więc dziwna sprawa. Myślę, że może typowi bateria padła, albo szybka pękła a wymiana droga, ale zaraz się okazało, że to jednak jakaś grubsza opcja, bo nawoływacz zaraz dodałKTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I od początku: PAULINA! KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I tak raz za razem. Pomyślałem, że to typowy osiedlowy zawód miłosny, typ się najebał, bo w końcu długi weekend, pokrzyczy z 5 minut, żeby upuścić nieco goryczy ze złamanego serca i sobie pójdzie na kebaba albo automaty.Ale nie. PAULINA, KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?! - krzyczał już kurwa z 20 minut, aż zaczęło intrygować kim jest rozpustna Paulina i kto w istocie rzeczy ją dyma. Postanowiłem pójść na dół popatrzeć co się dzieje, ale jako, że w Polsce za patrzenie się na różne rzeczy można dostać wpierdol, to postanowiłem przy okazji wyrzucić śmieci, chociaż kosz był prawie pusty - będzie wyglądało, że od tak sobie idę do śmietnika i po drodze niby przypadkiem zobaczę co i jak, ale niby mnie to zbytnio nie interesuje. Wyrzucanie śmieci to obok grillowania czynność na tyle u nas usankcjonowana społecznie, że w jej trakcie się wpierdolu nie dostaje, a przynajmniej ja się nigdy nie spotkałem z taką sytuacją.No to wziąłem worek i idę na dół, wychodząc z klatki odpaliłem szluga i okrążam blok. Jak zobaczyłem typa, któremu rogów przyprawiła Paulina, to już wiedziałem, że będzie grubsza inba.Wiecie jak wygląda Ninja z Die Antwoord? Jak ktoś nie wiem to zamieszczam zdjęcie. W każdym razie jakby Ninja z Die Antwoord nie mieszkał w RPA czy tam Kalifornii, tylko w Polsce na skrzyżowaniu Konopnickiej i Wyzwolenia i nie był raperem, tylko w czasie awantury domowej by zabił konkubinę siekierą i poszedł za to na 20 lat do więzienia, to by potem wyglądał jak ten typ xDPatolog na 1000%, na mordzie wydziarane jakieś kropki i sztylety, na szyi blizna jakby ktoś mu próbował poderżnąć gardło, na łydce wytatuowane HWDP itd. Na oko miał z 50 lat, z czego większość ewidentnie spędził w różnego rodzaju instytucjach izolujących go od społeczeństwa. Jego kolekcja patologiczny tatuaży, blizn i innych znamion - jak określił to Peja - życia kureskiego, była wyeksponowana bardzo dobrze, bo był tylko w klapkach i krótkich spodenkach, z których kieszeni wystawało nadpite pół litra. Aha, co ciekawe, miał ze sobą też łopatę xD za pomocą której jak sądziłem zamierzał zakopać ciało niewiernej Pauliny i jej kochanka, gdy już ustali kto nim jest xD Wkrótce okazało się jednak, że łopata nie miała służyć do zakopywania kogokolwiek, a wręcz odwrotnie.Gdy patolog zobaczył mnie idącego ze śmieciami i szlugiem to zawołał, że ej młody daj szluga bo się wkurwiłem. Oczywiście dałem, bo obawiałem się, że w przeciwnym razie moje szczątki spoczną w zbiorowej mogile z Pauliną i jej gachem xD Patolog odpalił szluga, zaciągnął się, wypuścił dym, zadumał na sekundę, po czym rozwiązał zagadkę, która w tym momencie frapowała już pewnie wszystkich mieszkańców bloku.JA WIEM KTO CIĘ DYMA! DYMA CIĘ TEN ZBOCZENIEC, PEDOFIL I KULFON!Chciałem delikatnie zapytać, po co drze ryja od pół godziny, skoro wie kto dyma Paulinę, ale w tym momencie na jeden z balkonów na pierwszym piętrze wyszedł rzeczony pedofil i zboczeniec, który widocznie poczuł się wywołany do tablicy i krzyknął, że Patolog sam jest Kulfon, a on Paulinę będzie dymał ile będzie chciał, bo to jego żona. Patolog na to krzyczy, że tak, to zejdź tu kurwo na dół to zobaczymy, a Pedofil krzyczy, żeby to on wszedł na górę to wtedy zobaczymy. Ten wpierdolowy pat trwałby pewnie tyle co bitwa nad Sommą, gdyby na balkon nie wyszła Paulina we własnej osobie, żeby zapytać Pedofila co tu się odpierdala - Patolog jak ją zobaczył to powiedział EEEE, TO NIE TA PAULINA TYLKO INNA, SORY XD Paulina z mojego bloku okazała się więc być zupełnie porządną kobietą, a Pedofil najpewniej wcale nie być zboczeńcem, ani tym bardziej pedofilem.Patolog patrzy na mnie, potem na mój worek ze śmieciami i mówi, że worek prawie pusty. To ja potwierdzam, że owszem, jakiś bardzo pełny to nie jest. Patolog na to, że TO SIĘ ELEGANCKO SKŁADA, CHOĆ MŁODY NA CHWILKĘ ZE MNĄ TU KAWAŁEK BO MUSZĘ KURWA PSA WYKOPAĆ A NIE MAM GO KURWA W CO WZIĄĆ POTEMNawet gdyby brzmiało to mniej abstrakcyjnie, to i tak nie miałbym pewnie ochoty nigdzie z półnagim Patologiem chodzić, więc mówię, że niestety jestem zajęty, ale on powiedział NO DAWAJ KURWA JAK CIĘ CZŁOWIEK PROSI, więc już nie miałem zbytnio wyjścia xD Idąc odkopywać psa poznałem zarówno historię tej misji, jak i sprawę z Pauliną.Z Pauliną było tak, że była konkubiną Patologa przed jego ostatnim pobytem w więzieniu, który trwał aż 7 lat i był konsekwencją pobicia towarzysza libacji ze skutkiem śmiertelnym. Jak Patolog przekraczał bramę zakładu karnego to Paulina obiecywała, że będzie na niego czekać, ale widocznie przez te 7 lat zmieniła zdanie, bo jak wyszedł kilka miesięcy temu z więzienia to nigdzie jej nie było. Dzisiaj spotkał pod sklepem jakiegoś koleżkę, który powiedział mu, że Paulina podobno mieszka na osiedlu obok, czyli u mnie, jednak nie precyzując adresu. Planem Patologa było więc pójście pod każdy blok na moim osiedlu (a akurat w drodze po psa przechodził koło mojego) i nawoływanie Pauliny, aż ta sama się zdekonspiruje, ale jak widać nie wziął pod uwagę, że kobiet o tym imieniu może być więcej xDZ psem sprawa była jeszcze bardziej kuriozalna, a przedstawiała się następująco - Patolog miał sąsiadkę, która nazywała się TA STARA Z PARTERU. Sąsiadka miała psa, a właściwie sukę, która nazywała się Picia. Picia była jedynym towarzyszem życia sąsiadki, która owdowiała dekadę temu, a dzieci to wiadomo, już na swoim, życiem zajęte. Picia kilka tygodni wcześniej zdechła, a sąsiadka nie czując się na siłach fizycznych ani psychicznych do własnoręcznego zakopania jej, najęła do tego patologa, który za ten pogrzeb przyjął korzyść rzeczową w postaci pół litra alkoholu. Sąsiadka jednak tak bardzo tęskniła za Picią, swoją jedyną towarzyszka, a pies zaczął nawet objawiać się w jej snach i rozmawiać z nią po Polsku. W tej sytuacji sąsiadka zdecydowała się na krok radykalny i poprosiła Patologa, żeby Picię wykopał i przyniósł z powrotem xD Patolog się zgodził, ale że tym razem zlecenie było znacznie bardziej nietypowe, to za wykonanie go zażądał aż litra wódy, w tym pół litra płatnego z góry, bo inaczej nie powie gdzie jest pies pogrzebany, jak to się mówi xD To właśnie była wystająca z jego kieszeni flaszka.Gdy słuchałem tych opowieści zdążyliśmy już dojść na miejsce pochówku Pici, czyli nieużytki pomiędzy Aleją Wilanowską a torem łyżwiarskim Stegny w Warszawie. Teraz już tam budują gdzieniegdzie jakieś nowe osiedla, ale ogólnie większość to nadal dzikie pola. Patolog zaczyna kopać, z 10 minut machał łopatą ale nic nie ma, to mówi, weź młody tu pokop z boku bardziej, bo ja się zmęczyłem. Jako, że byłem w odludnym miejscu sam na sam z typem, który już kiedyś kogoś zabił, to wolałem nie wspominać, że miałem tu być tylko w charakterze posiadacza prawie pustego worka na śmieci, tylko kopałem xD również bez skutku.Potem Patolog powiedział, żebym dał łopatę, bo to chyba jednak bardziej w drugą stronę i faktycznie po kilku wbiciach łopaty zaczęło jebać jak ja pierdolę, co wskazywało, że ekshumacja zmierza we właściwym kierunku.A propos ekshumacji, to dosłownie 5 minut na piechotę od miejsca, w którym kopaliśmy my, kiedyś kopał IPN, bo tam UB potajemnie zakopywało swoje ofiary w latach 40-tych i 50-tych, więc cały czas miałem nadzieję, że i my jednej z tych ofiar nie odkopiemy, bo Patolog zdecydowanie wyglądał na człowieka zdolnego do zapakowania w mój worek na śmieci szczątków jakiegoś AK-owca i wciśnięcia ich swojej sąsiadce jako Pici w zamian za kolejne pół litra, a ja mimo wszystko nie czuł bym się komfortowo biorąc udział w takim procederze xDPo chwili kopania było już jednak pewne, że odkopaliśmy jamnika, tylko w umiarkowanym stadium rozkładu. Jebało tak, że kurwa oczy mi zaszły łzami i prawie wyrzygałem ten obiad, co dopiero zjadłem xD Patolog jebnął jeszcze solidnego grzdyla wódy po czym załadował Picię na łopatę a potem do mojego worka, który szczelnie zawiązał. Z tym pakunkiem wyruszyliśmy do sąsiadki po zapłatę. Po drodze zastanawiałem się, które wydarzenia z mojego życia doprowadziły do sytuacji, w której idę przez miasto z recydywistą-mordercą, zgniłymi zwłokami psa w worku na śmieci i łopatą, żeby dostać od jakiejś starej baby pół litra i to nawet nie dla mnie xDKolejną rzeczą, która mnie trapiła było, że mam uczulenie na pyłki, najgorsze właśnie w czerwcu, więc większość moich śmieci stanowił zużyte chusteczki, bo mi cieknie z nosa - jak sąsiadka wyjmie Picię z worka to sobie pomyśli, że jestem jakimś nałogowym onanistą xD ale potem pomyślałem, że to ona trzyma w domu rozkładające się zwierzęta, więc jeżeli ktoś się tu powinien wstydzić to na pewno nie ja xDDDDoszliśmy do bloku patologa, sąsiadka wychodzi na klatkę, łapie kurwa ten worek i zaczyna go przytulać PICIA! MOJA PICIA KOCHANA! Myślę sobie, srogie grzyby kurwa. Wtedy z mieszkania na przeciwko wychodzi jakaś baba i mówiCZYLI JEDNAK SIĘ PANI ZDECYDOWAŁA WYKOPAĆ PANI MALINOSKA? JA TAM SIĘ PANI NIE DZIWIĘ, JAK MOJA TEKLA ZDECHŁA TO TEŻ BARDZIEJ TĘSKNIŁAM NIŻ ZA MOIM STARYM JAK UMARŁ. BO PIES, PROSZĘ PANI, TO KOCHA BEZWARUNKOWO
Umowa zlecenie –
Czasami los daje szansęi warto poczekać –  Wchodzi facet do baru.Podchodzi go gościa w rogu i pyta:-Ty jesteś tym słynnym płatnym mordercą?-Tak.- Jaka jest twoja stawka?- 10 000 zł od pocisku.- A jak spudłujesz?- Nigdy nie pudłuję.- Ok, moja żona jest właśnie w motelu naprzeciwko. Daję 20 000 zł,chcę byś się nimi zajął.Panowie wchodzą na dach baru. Mordercawyjmuje snajperkę,podaje klientowi lornetkę.- Którzy to?- Pokój numer 29, II piętro, okno po lewej.Chcę żebyś zastrzelił tę sukę strzałem wgłowę, a kolesiowi odstrzelił penisa.Snajper splunął, spojrzał w celownik i czeka.W końcu klient pyta:- No przecieZ ich widzisz. Na co czekasz?- Daj jeszcze chwilę. Z tego co widzę zaminutę zaoszczędzisz 10 000 zł