Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 84 takie demotywatory

Mi wystarczą dwa tysiaki za wyprawę na Śnieżkę – Ktoś wie, jaki dokładnie formularz trzeba wypełnić? Wyprawa na K2. Himalaiści złożyli wniosek do ministerstwa o 2 mln złotychDARIUSZ FARON  wczoraj 08:30  FACEBOOK | 434TWITTERE-MAILKOPIUJ LINKCały projekt wyprawy na K2, zaplanowanej na grudzień 2019, pochłonie ok. dwa miliony złotych. Himalaiści liczą, że państwo pokryje praktycznie całość kosztów - Złożyliśmy wnioski o dofinansowanie w wysokości dwóch milionów. Wszystko jest na dobrej drodze, teraz czekamy na odpowiedź ministerstwa - mówi Onetowi szef programu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 Piotr Tomala.
Warszawscy bezdomni własnoręcznie zbudowali statek, którym popłyną w rejs dookoła świata – Budowa jachtu nie była łatwa, trwała aż 11 lat i  pokazuje, że można zrobić wszystko, jeśli tylko się chce.Jest to symbol niemożliwegoJacht też będzie dumą osób bezdomnych. Wyprawa jachtem z osobami bezdomnymi dookoła świata będzie przełomem w świadomości osób bezdomnych, oraz społeczeństwa."Granica między bezdomnością a „domnością” jest cienka, przekroczenie jej nie musi oznaczać braku możliwości powrotu do społeczeństwa. Otrzymanie dobrze płatnej pracy, kupienie mieszkania nie zawsze rozwiązuje problem. W krajach bogatych także są osoby bezdomne. Należy zmienić mentalność tych ludzi spróbować czegoś nowego. Żeglarstwo to szlachetny sport, który uczy dokonywania wyborów, współpracy w grupie, planowania czasu wolnego i spędzania go pożytecznie. Dzięki doświadczeniom zdobytym na morzu kształtuje się charakter. Morze uczy pokory, samokontroli, zdecydowania w podejmowaniu decyzji, nie znosi niedokładności. Uczy walki ze słabościami charakteru, zaradności, zachowania zimnej krwi, odporności psychicznej, zdyscyplinowania. Żeglarstwo wychowuje, wywiera ogromny wpływ na kształtowanie pozytywnych zachowań.”
Organizujesz wyprawę na nieznaną planetę, którą postać filmową wybierasz na dowódcę? –
 –  Andrzej Sapkowski przedstawiaWYPRAWA PO PIENIĄDZE Z GÓRY
Mama z niepełnosprawną córką pokonały całe wybrzeże Bałtyku, plażą. Niezwykła wyprawa! – Dwie niezwykłe kobiety – Agnieszka (Makka) z niepełnosprawną córką Olą (ze wsparciem wielu cudownych ludzi) pokonały całe wybrzeże Bałtyku, plażą. Marzenie rozłożone było na 4 etapy. I właśnie zostało zrealizowane. Start miał miejsce w Świnoujściu w 2015 roku – Koniec 26 sierpnia tego roku w Piaskach.Oto  jak napisała o sobie na blogu:Jestem Ola. Dla rodziny Olka Fasolka, bo gdy się urodziłam byłam mała jak ziarenko fasoli. I jak fasolka leżałam w szpitalu przez pół roku. Przez ten czas przeszłam sześć operacji neurochirurgicznych abym mogła w końcu zakiełkować i wyjść do domu. Mam wiele rzeczy, między innymi przepuklinę oponowo-rdzeniową, chory pęcherz (muszę być cewnikowana), niedowład nóg oraz zastawkę w głowie, dzięki której żyję. Miałam też trzy razy złamaną nogę, tabletkę w nosie i monetę w gardle
Niezwykłe morskie podróże gumowych kaczek – 10 stycznia 1992 roku sztorm na północnym Pacyfiku zmył z pokładu statku 12 kontenerów, w tym jeden zawierający 29 tys. gumowych kaczek.Zabawki rozpierzchły się po świecie: dwie trzecie popłynęło na południe i wylądowało na brzegach Indonezji, Australii i Ameryki Południowej. Około 10 tys. z nich skierowało się na północ, osiadając na brzegach Alaski, a niekiedy nawet pokonując Cieśninę Beringa.Niektóre kaczki pokonały ponad 27 tys. km, utknęły na całe lata w arktycznym lodzie, aby w końcu, w 2007 roku, dotrzeć do wybrzeży Wielkiej Brytanii i Irlandii.Kaczki-rekordzistki po okrążeniu bieguna wylądowały na Grenlandii, wybrzeżu USA, Hebrydach, a nawet na Hawajach. Producent zabawek ustanowił nawet nagrodę za każdą zabawkę znalezioną na wybrzeżu Nowej Anglii, Kanady i Islandii.Ta samowolna wyprawa kaczek nie poszła na marne. Trasy pokonane przez zabawki pomogły oceanografowi Curtisowi Ebbesmeyerowi w badaniu prądów morskich
Staruszka ubliżała mamie z płaczącym dzieckiem. Reakcja kierowcy zaszokowała większość pasażerów – Jedna młoda mama była oburzona zachowaniem kobiety w wieku jej babci. Tak jak zawsze wsiadła do autobusu numer 5, którym jeździła z dzieckiem na kontrolne badania. Dla pani Kasi zawsze była to ogromna wyprawa, ponieważ sama musiała sobie radzić z wózkiem i 1,5-rocznym synkiem. Do tego często jeździła w godzinach, w których w komunikacji miejskiej było bardzo dużo ludzi. Gdy w końcu udało jej się wsiąść do autobusu, poczuła swego rodzaju ulgę. Niestety jej Filipek zaczął potwornie płakać. Nie umiała go uspokoić i wtedy wydarzyła się ta nieprzyjemna sytuacja, o której napisała wieczorem na swoim profilu na Facebooku:Chyba żadna mama nie lubi, gdy jej dziecko zaczyna płakać w miejscu publicznym, bo wtedy wpadamy w panikę i stresujemy się, że nie uda nam się uspokoić dziecka odpowiednio szybko. Ja niestety miałam w związku z tym bardzo niemiłe przeżycie. Jechałam do lekarza autobusem, gdy mój Filip zaczął płakać, ale to tak głośno i rozpaczliwie, jakby coś się działo okropnego. Wzięłam go na ręce, przepraszając wszystkich dookoła. Starałam się zrobić wszystko, aby tylko nie płakał. Nie dawałam sobie rady i było mi tak głupio… I wtedy się zaczęło.Odezwała się nagle kobieta, która mogła być w wieku mojej babci. I na głos zaczęła mówić: „Tak nie może być, że człowiek spokojnie chce jechać w autobusie, a tu jakieś bachory się wydzierają. Jak się nie umie zapanować nad dzieckiem, to nie powinno się z nim wychodzić”.Do oczu napłynęły mi łzyNiektórzy się za mną wstawili, ale ta kobieta miała także swoich sprzymierzeńców. Co chwilę mi coś dogryzała, mówiąc, że nie powinnam mieć dzieci. W końcu podeszła do kierowcy i powiedziała, że tak być nie może, że podróżni oczekują spokojnej jazdy, a nie takiej w krzyku.I wiecie co się stało?!Kierowca zatrzymał autobus i kazał mi wysiąść!Z dzieckiem, z którym jechałam do lekarza, jakieś 8 przystanków od przychodni. Nie mieści mi się to w głowie. Autobusami jeżdżą pijacy, którzy śmierdzą, łobuzy, a wyproszono samotną matkę z dzieckiem. Na tym polega człowieczeństwo i empatia?To przykre, że starsi ludzie ze swoim bagażem doświadczeń potrafią robić takie rzeczy…
 –  Zapewne wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie na które jestem gotów
Polska Narodowa Wyprawa zdobył zimą szczyt! – ...co prawda nie K2, ale Rysów, za to wszyscy przeżyli, obyło się bez kłótni, bez szumu medialnego i wszyscy po pamiątkowym zdjęciu zeszli na dół bez pomocy Szerpów
Pan Klemens mimo swojego wieku często udaje się na spacery nad Morskie Oko i z nich wraca mimo iż jest ciemno – Ty też możesz zostać bohaterem nocnych wypraw
29 grudnia, wyruszyła Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 - ostatni ośmiotysięcznik niezdobyty zimą przez człowieka (8611 m n.p.m) – Trzymajmy kciuki za Polską wyprawę(Krzysztof Wielicki, Janusz Gołąb, Piotr Snopczyński, Dariusz Załuski, Jarosław Botor, Adam Bielecki, Artur Małek, Denis Urubko, Maciej Bedrejczuk, Marek Chmielarski, Piotr Tomala, Rafał Fronia, Marcin Kaczkan), aby jako pierwsi wbili Polską flagę na szczycie oraz bezpiecznie, w pełnym składzie, wrócili do Polski
 –
Szczęśliwy ten kto znaprawdziwą wartość pieniądza –  Pewnego dnia ojciec bardzo bogatej rodziny, zabrałswojego syna na wycieczkę na wieś, aby pokazać mujak żyją biedni Iudzie. Spędzili dwa dni na farmie,która należała do ludzi, których uważano za bardzobiednych. W drodze powrotnej z wycieczki ojcieczapytał syna:-Jak ci się podobała nasza wyprawa?Była wspaniała!Czy widziałeś jak żyją biedni ludzie? -0 tak!Czego więc nauczyłeś się na naszej wycieczce?: Synod powiedział:Zauważyłem, że oni mają 4 psy, a my tylko jednego.My ma my basen, który sięga do połowy naszegoogrodu, a oni mają strumień, którego końca niewidać. My mamy importowane, sztuczne oświetleniew naszym ogrodzie, a oni mają gwiazdy w nocy. Naszepatio sięga tylko do połowy działki, a oni mają całyhoryzont. My mamy mały kawałek ziemi do życia, aoni mają poIe tak wieIkie,że wzrok nie sięga. Mymamy służących, którzy nam służą, a oni służą innym.My kupujemy nasze jedzenie, a oni swoje uprawiają.DIa naszej ochrony mamy mur dookoła naszejposiadłości, a oni mają przyjaciół, którzy ich chronią.Ojciec chłopca stanął zdumiony i nie mógł powiedziećżadnego słowa, syn zaś dodał:Dzięki Tato, że pokazałeś mi jacy jesteśmy ubodzy
Ultramaratończyk z Łodzi pokonał 1,6 tys. km, by wesprzeć schroniska! – Michał Kiełbasiński, ultramaratończyk z Łodzi, pokonał 1,6 tys. km, biegnąc samotnie przez Jukon i Alaskę w temperaturze dochodzącej do minus 45 stopni Celsjusza.Celem wyprawy ultramaratończyka było zebranie pieniędzy dla psów z polskich schronisk. Przed wyprawą prosił, by każda z kibicujących mu osób zadeklarowała wpłatę choćby 1 grosza za każdy przebiegnięty przez niego kilometr. Specjalne subkonto na ten cel utworzyła Fundacja Przyjaciele Braci Mniejszych.- Pies pracuje dla człowieka od setek lat - pilnuje jego dobytku, jest przewodnikiem, biega w zaprzęgach. Uważam, że nadszedł czas, by w symboliczny sposób powiedzieć tym zwierzakom "dziękuję" - wyjaśniał w wywiadzie dla PAP przeprowadzonym przed wyprawą
 –
Z pamiętnika ratownika: Środa, dwoje idiotów utknęło. –
Pomimo upływu czasurecepty pozostają niezmienne –
Mimo choroby samotnie przepłynął Wisłę kajakiem – 25 dni zajęło Andrzejowi Michalikowi przepłynięcie Wisły z Goczałkowic-Zdroju (woj. śląskie) do Gdańska. W trakcie samotnej podróży przeżył załamania pogody, zatrucie i awarię kajaka. Wyprawa nie należała do łatwych także dlatego, że od dziecka choruje na cukrzycę, ale i to nie stanęło na przeszkodzie. Było bardzo ciężko. Walczyłem z chorobą, licznymi burzami, trzema wichurami, metrową falą i 1000 km wody, niejednokrotnie płynąc pod prąd – mówi Wirtualnej Polsce Andrzej Michalik. – Dodatkowo przeżyłem zatrucie i awarię pierwszego kajaka – już po dwóch dniach wymieniłem go na nowy. Na koniec musiałem stoczyć walkę z większymi jednostkami w Gdańsku, które tworzyły spore falePo drodze podziwiałem piękno naszego kraju, przyrody i przeżywałem cudowne chwile. Było bardzo ciężko ze względu na chorobę, ale udało się. Nie poddałem się i dopłynąłem do celu – mówi.
Historia o tym jak Polacy uratowali życie Russellowi Crowe, która może wyjaśniać skąd jego zamiłowanie do naszego kraju: – "48-letni aktor wypłynął z kolegą z Cold Spring Harbor na Long Island. To miała być wyprawa wzdłuż brzegu wyspy, na której częściowo położony jest Nowy Jork. Kajakarze zboczyli jednak z kursu i nie potrafili wrócić do miejsca, z którego wypłynęli. Kiedy warunki znacznie się pogorszyły i było już zupełnie ciemno, Crowe zdołał z kolegą dopłynąć do brzegu w Huntington Bay. Tam "rozbitków" wołających o pomoc spostrzegła załoga łodzi amerykańskiej Straży Wybrzeża (U.S. Coast Guard). Płynęło nią dwóch strażników polskiego pochodzenia: Anthony Kozak i Robert Swieciki. "
To miał być zwykłyrodzinny wypad na ryby – "Popłynęliśmy motorówką z tatą i siostrą na ryby. Zamiast ryb z oceanu wyciągnęliśmy 5 KG paczkę marihuany. Co za zdobycz!" Oczywiście znalezisko zostało zgłoszone policji