Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem ponad 1060 takich demotywatorów

Kilka pięknych historii z życia wziętych, które napawają optymizmem i wiarą w ludzi:

Kilka pięknych historii z życia wziętych, które napawają optymizmem i wiarą w ludzi: – „Idę rano do domu. Na klatce ogłoszenie: «Drodzy sąsiedzi! Dzisiaj o 9:20 zgubiłam pod klatką 100 rubli. Jeżeli ktoś znalazł, zanieście, proszę, do mieszkania 76, Antonina Pietrowna. Emerytura 3640 rubli». Wyjmuję 100 rubli, idę na górę, dzwonię. Otwiera babcia w fartuchu. Tylko zobaczyła mnie, przeciągający pieniądze, od razu się wzrusza, płacze – łzy szczęścia. I opowiedziała: «Poszłam po mąkę, wróciwszy, wyjmowała klucze pod klatką — i gdzieś mi pieniądze pewnie wypadły». ALE! Pieniędzy ode mnie nie chciała wziąć! Okazało się, że w ciągu paru godzin ja jako szósty (!!!) «znalazłem» babcine pieniądze! Ludzie, kocham was za to, że tacy jesteście!”*************************************************„Pracuję w kawiarni. Dzisiaj rano mężczyzna podszedł do kasy i powiedział: «Za mną w kolejce stoi dziewczyna, ja jej nie znam. Lecz chciałbym zapłacić za jej kawę. Przekażcie jej «Dobrego dnia». Ta dziewczyna najpierw mocno się zdziwiła… a następnie zrobiła to samo dla następnego stojącego w kolejce człowieka. I tak kilka razy z rzędu!”****************************************************„Ciężko chorowałam na anginę. W domu byłam sama, nie mogłam nawet wstać z łóżka i płakałam z bezradności. Mój pies siedział obok łóżka i patrzył na mnie z niepokojem. Potem odszedł i wrócił z wielką, śmierdzącą, zepsutą kością: ona, widocznie, była schowana na „czarną godzinę”. Pies położył kość na poduszkę i popychał nosem w moim kierunku: «Masz, pogryź!»”******************************************„Znalazłam dzisiaj komórkę zmarłego męża. Włączyłam. Okazało się, że są na niej nowe SMSy. Córeczka wysyła je mu bez końca: opowiada wszystkie ważne nowiny, co u nas słychać…”********************************************„Zobaczyłem na ulicy babcię, miała na sprzedaż jeden pokojowy kwiatek, fiołek. Zrobiło mi się jej żal, zapłaciłem za niego 10 razy drożej, niż prosiła. Ona ze łzami: «pójdę do sklepu, kupię dziadkowi kiełbasy!». Przyniosłem kwiat do domu, następnego ranka rozkwitł.”***************************************„Dawno nie było takiej burzy, jak dzisiaj. W pracy powiedzieli, że ktoś łazi koło mojego samochodu. Wybiegłem na ulicę. Wszystko było jak wcześniej, oprócz składanego dachu: ktoś zasunął go do końca, by deszcz nie napadał do środka”*****************************************„W sklepie podeszła do mnie mała dziewczynka i poprosiła: «Weź mnie na ręce». Zrobiłam to, myśląc, że się zgubiła. Ona się przytuliła, a potem zeskoczyła. Spojrzałam na nią, a ona wyjaśniła:– Chciałam, by Pani się uśmiechnęła.No i roześmiałam się”**********************************************„Niedawno wracałam z uczelni i obok stacji metra zobaczyłam kombatanta. Siedział obok z płachtą, na której były medale i ordery… Jego odznaczenia, które zdobył na wojnie. Sprzedawał je, by kupić sobie jedzenie. Podeszłam, wyjęłam całą zawartość portfela i oddałam mu ze słowami: «Weźmie Pan wszystkie pieniądze, tylko niech Pan nie sprzedaje swojego honoru i odwagi za bezcen ludziom, który są tego niegodni…». On rozpłakał się, wziął pieniądze, zebrał ordery w dłoni i ucałował je, a potem cicho przez łzy wymówił: «Dziękuję, córeczko». W takie momenty mam wrażenie, że mogę zmienić świat. One dają mi nadzieję.”
Źródło: www.facebook.com Mateusz Aponiewicz
Kareta z epoki wiktoriańskiej - nawet ówcześnie robiłaby wrażenie na drogach –

Jak udawać, że umiesz w życie, chociaż trochę nie umiesz i trochę cię nie stać? Jutro wpadają znajomi, albo rodzice? Na szczęście masz nas!

Jak udawać, że umiesz w życie, chociaż trochę nie umiesz i trochę cię nie stać? Jutro wpadają znajomi, albo rodzice? Na szczęście masz nas! – 1) Umyj drzwi wejściowe jakimś aromatycznym płynem. Wchodzący będą mieli wrażenie, że mieszkanie było dopiero co pucowane. Potem może już trochę śmierdzieć, nieważne.2) Kup jakieś makarony, kasze czy ryż i wsyp w słoiki. Udawaj, że masz spiżarnię i plan.3) Kup butelkę wody mineralnej w butelce, ale koniecznie szklanej. Trzymaj w lodówce. Niech goście wiedzą, że traktujesz serio regularne nawadnianie się. To wzbudza szacunek. Jeżeli gości jest niewiele, polej im z tej nieszczęsnej butelki. Będą myśleć, że tak wygląda twoje życie na co dzień.4) Wyciągnij światełka z choinki i powieś gdzieś, niech świecą i "robią atmosferę". Ważne: pozbądź się choinki, już czas.5) Wyczyść kibel i zlew, przetrzyj lustro. Pewne rzeczy muszą być zrobione.Syf może być, ale te trzy kluczowe rzeczy dobrze nadrabiają i dają wrażenie, że nie żyjesz jak brudne zwierzę.6) Schowaj w łazience te rzeczy których używasz (szczotka do zębów, szczotka do włosów) i wyłóż te rzeczy, których używasz rzadziej. Jakieś kremy, jakieś fantazyjne mydełko zajumane z hotelu.7) Weź wszystkie czyste ręczniki jakie masz, ładnie ułóż i połóż w widocznym miejscu w łazience. Goście poczują onieśmielenie.8) Wstaw jakieś zioła do szklanki z wodą. Może być natka pietruszki z Biedry. Cokolwiek, byle zielone, umoczone w wodzie.9) Miej kwiatek w doniczce. Może był mały kaktus. Cokolwiek co będzie dowodem, że potrafisz utrzymać coś przy życiu. Nie przejmuj się, jak uschnie. Kupisz nowego.10) Kup tyle cytryn, ile zmieści się do największej miski jaką masz w domu. Nie pytaj, zrób tak. To najlepszy wystrój mieszkania jaki możesz mieć za kilka złotych.11) Jeżeli nie stać cię na cytryny, użyj orzechów włoskich. Ale nie dawaj otwieracza, bo zjedzą. Jeżeli goście mają silny chwyt i mogą zjeść, użyj szyszek. Można je za darmo wziąć z lasu, nie psują się a też ładnie wyglądają w misce.12) Kup ze cztery różne herbaty. Mogą być tanie, tylko wrzuć do słoików. Ważne, żeby otumanić gości możliwością wyboru, naucz się smaków na pamięć i szybko wypowiadaj jeden po drugim. Poleć tę herbatę, której masz najwięcej.13) Kup takie serwetki z Ikei. Kosztuje to grosze a wygląda zajebiście, dużo lepiej niż wycieranie mordy rękawem.14) Nie, ręcznik papierowy się nie liczy.15) Jeżeli kupujesz jakiś alkohol, kup inny w drugim kolorze. Potem przy stole tak niby się zamyśl, który będzie lepiej pasować.16) Opóźniaj moment podania jedzenia, ale na stół daj chleba ze smalcem i ogórki. Że niby tylko dodatek. Ważne: użyj słowa "rustykalne".Goście z głodu zapchają się kanapkami i z głowy. Jeżeli są wege, niech jedzą ogórki.17) Kup półgotowe danie, wsadź do piekarnika, dodaj jakiejś zieleniny albo z grzankami. Jest zapach, niby umiesz zrobić obiad, załatwione.18) Jako deser podaj niechlujnie połamaną tabliczkę gorzkiej (to ważne) czekolady i kawałki jabłka. Jedno odbiera chęć na drugie, a wygląda zajebiście wyrafinowanie.19) Weź książkę, wstaw tam jakąś zakładkę, że niby czytasz. Połóż obok łóżka. Zakładkę włóż bliżej końca, hehe.20) Schowaj nieumiejętnie prezerwatywy, żeby trochę wystawały. Z podobnych powodów, co książka UDAWAJ
Źródło: www.facebook.com

Zwycięzcy konkursu fotografii podwodnej 2018 zrobią na tobie olbrzymie wrażenie! (20 obrazków)

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?
Robi wrażenie! –
30 tysięcy zniczy, tysiące gdańszczan i "The Sound of Silence" – Gdańsk 16.01.2019, pod pomnikiem Poległych Stoczniowców gdańszczanie oddają hołd swojemu zmarłemu tragicznie prezydentowi. Niesamowite wrażenie robi ułożonych w kształcie serca blisko 30 tys. zniczy i pieśń "The sound of silence", która stała się nieformalnym hymnem obchodzonej żałoby po zamordowanym prezydencie Pawle Adamowiczu
Są takie dni kiedy masz wrażenie, że twoje włosy żyją własnym życiem –
 –  Piotr Iskra18 godz. ·Posiedziałem ze 20 minut w kebabie i z takich obserwacji to muszę powiedzieć, że zdecydowana większość ludzi wchodzi i zamawia. Ale nie, że tak od "dzień dobry", nie "poproszę", tylko normalnie: wchodzą i z miejsca "na cienkim (w Gdańsku by powiedzieli 'w naleśniku', hue hue), kurczak, łagodny sos". Pracownik mówi ile to będzie, a klient bezgłośnie wyjmuje kartę i przykłada do terminala, po czym oddala się i w oczekiwaniu patrzy w telefon. W sumie to sam bym przejrzał maile, czy śmieszne obrazki w internecie, tylko akurat już wszystkie widziałem, więc nie piętnuję - po co się nudzić, jak można sobie zapewnić rozrywkę. I tutaj dochodzi do zwrotu akcji, bo kebab zostaje przygotowany, klient zostaje poproszony po odbiór, wyciąga rękę i pada tu wreszcie ten upragniony grzecznościowo-kebabowy zwrot: "mój?". I dalej nie, że "dziękuję", nie "do widzenia", tylko papier w kosz i cyk za drzwi. I mówimy tu o małym lokalu, o takim, że jak Adel podkręca ogień na palniku, to z drugiego końca "sali" czuć rumieniec na twarzy. Dwa stoliki, kasa i drzwi. Adel, jego kolega i maksymalnie czterech klientów, bo piąty wyciągając portfel z kieszeni strąca już łokciem surówkę pierwszemu.Dlatego taki mały life-hack na dziś, do przekazania dalej:Jak się komuś mówi z uśmiechem "dzień dobry", to on też się uśmiecha i coś nam odpowie, a jak się dziękuje, prosi, przeprasza itd. to świat też dziękuje, prosi, przeprasza itd. Jak się ma w sobie za grosz chociaż kultury, obycia i grzeczności, to żyje się w naprawdę zupełnie innym, miłym, grzecznym i serdecznym świecie. Zdecydowanie lepiej żyje się w miejscu, w którym uśmiechnięty, grzeczny Adel robi Ci jedzenie, bo kiedy jest taki małomówny, mniej taki zadowolony, tak podejrzanie wygląda i coś tam mówi w swoim języku, to można mieć w tej podejrzliwości wrażenie, że on tam na zapleczu chyba właśnie rączek nie myje i nie wiadomo co jeszcze z tą naszą kanapką.Ja potem słucham od rodaków za granicą, że tam gdzie żyją, to ludzie mili i uśmiechnięci, a w Polsce to zawsze każdy bykiem patrzy. Tylko, że oni jadą tam i się cieszą i uśmiechają, a wracają do Polski i ze smutkiem na twarzy i brakiem kultury sami kreują ten smutny, szary, bury i ponury świat. Sami skazują się na męczeństwo w nieprzyjaznym świecie, którzy sami tworzą, by potem sami mogli na niego narzekać.Dlatego no ludzie, wystarczy trochę kultury, kur...
Mam wrażenie, że współczesne kino ma do zaoferowania głównie remake'i i sequele –
Ogłoszenie na plecachdało zaskakujący rezultat – Amerykanin wymyślił oryginalny, ale przede wszystkim bardzo skuteczny sposób zainteresowania przechodniów dramatem swojej żony. Kobieta pilnie potrzebuje przeszczepu.Proste "ogłoszenie" zrobiło ogromne wrażenie na dziennikarce CNN. Wracając do domu z pracy wstąpiła do sklepu. W drodze do kasy zwróciła uwagę na mężczyznę, który wybierał detergenty. Do plecaka miał przymocowaną kartkę z napisem: "Potrzebuję nerki dla żony, B+.Nie wiedziała, jak zareagować, więc zrobiła zdjęcie. Mężczyzna szybko zniknął w tłumie, a dziennikarka nie mogła przestać myśleć o dramacie, który przeżywa on i cała jego rodzina. W końcu zdecydowała się opublikować poruszającą fotografię na TwitterzeW ciągu kilku godzin fotografię udostępniły setki osób. Wśród nich byli sportowcy i gwiazdy kina, takie jak Evan Rachael Wood.Bohater zdjęcia, którego zidentyfikowano jako Raymonda Thompsona, nie ma profilu na Twitterze, ale szybko zorientował się, że coś się stało. Zupełnie obcy ludzie pisali i dzwonili do niego, oferując swoje nerki."Jest tak wiele osób, które potrzebują narządów, szczególnie nerek. Każdy z nas ma dwie i może prowadzić normalne życie z jedną. Wystarczy się zarejestrować"
I kto tak naprawdę jest głupi? –  Patrzę na swoją głupią koleżankę która żyje z puszczania się na lewo i prawo i jeździ na Majorkę i w Alpy podczas gdy ja siedzę u rodziców i piszę esej z ekonomii na studia i coraz bardziej mam wrażenie że to nie ona tu jest ta głupia.
Droga do szpitala w Katarzerobi wrażenie –
0:25
Bóg mieszka w każdym dobrym człowieku, nawet nie odwiedzającym kościoła –  Mam wrażenie, że w Polsce Bóg wyprowadził się z Kościoła odkąd Kościół stał się siedzibą pewnej partii. Bóg mieszka sobie w takich ludziach jak Janina Ochojska, Anna Dymna czy Jurek Owsiak, w wolontariuszach Szlachetnej Paczki, Wielkiej Orkiestry i innych aktywistach akcji charytatywnych, w we wszystkich tych, którzy po prostu mają serce. Bóg mieszka sobie w książkach księdza Tischnera czy księdza Kaczkowskiego. Unika miejsc, w których pojawiają się ksenofob Międlar, hodowca danieli Głódź czy milioner Rydzyk. Po prostu nie lubi zapachu siarki.
Źródło: www.facebook.com

6 rad, dzięki którym nauczysz się robić dobre pierwsze wrażenie (7 obrazków)

Kupił w sieci komodę – Kiedy mebel trafił do nowego właściciela, stanął w mieszkaniu na swoim miejscu. Dopiero kilka dni później jedno z dzieci odkryło skarb.Pieniądze znajdowały się w metalowej kasetce. Były to banknoty o nominale 500 euro. Usiadł z żoną i wspólnie zaczęli liczyć. Kiedy skończyli, osłupieli.W komodzie było 95 tysięcy euro"To był duży szok. Pierwszą moją myślą było to, że to nieprawdziwe pieniądze. Nie spałem całą noc. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że to moje pieniądze. Miałem wrażenie, że wszystkie samochody zatrzymują się przy bramie"33-latek postanowił zwrócić pieniądzeWspólnie z kolegą pojechali do miasta, w którym kupił mebel. Odszukał młodych sprzedawców, którzy nie mieli pojęcia o niemal 100 tysiącach euro ukrytych w komodzie.Okazało się, że byli to spadkobiercy starszego mężczyzny, który niedawno zmarł. Porządkowali rzeczy po krewnym i pozbywali się niektórych. Dlatego wystawili szafkę na aukcję.Jak twierdzą media, uczciwy nabywca mebla dostał 10 procent znaleźnego."Prawdziwie uczciwy człowiek..."
Moje wspomnienia z dzieciństwa to zapach pomarańczy i pasty do podłóg, mnóstwo śniegu i pasterka, na której kościół pękał w szwach i czuć było podniosłość chwili wraz ze śpiewanymi ze wzruszeniem kolędami – Ponadto, mam wrażenie, że kiedyś było spokojniej, a święta były bardziej świąteczne. Ludzie mogli skupić się na przeżywaniu narodzin Jezusa, a nie na szukaniu upominków po centrach handlowych. Niestety, takie święta jak kiedyś już nie wrócą
Jak tak słucham niektórych ludzi, to odnoszę wrażenie. Że mówią tylko żeby mówić. Nieważne, co i jak. Ważne ,żeby mówić –

Najbardziej absurdalne zachowania klientek

Najbardziej absurdalne zachowania klientek – Każda praca ma swoje plusy i minusy, ale wydaje nam się, że z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że zawody, w których ma się kontakt z ludźmi, narażone są na największy stres.Na fali ostatnich promocji w sklepie napisała do nas ekspedientka, która właśnie pracuje w drogerii „To praca, która czasem odbiera wiarę w ludzi…"Zacznijmy od tego, że już przed promocją, gdy w sieci pojawiały się informacje o tym, że takowa będzie miała miejsce, kobiety pytały się o to, czy przypadkiem nie mogłabym policzyć im taniej tych produktów, ponieważ im bardzo zależy. W ogóle nie zdawały sobie sprawy, że obowiązują nas też jakiejś normy i polecenia, które musimy realizować.Nie będę wspominała już o tym, że kradzież produktów jest na porządku dziennym, ponieważ wie o tym każdy, kto pracuje w jakimkolwiek sklepie.Wspomnę natomiast o tym, co dzieje się przez cały rok – nie tylko w okresie promocyjnymRegularnie przed 9:00 rano pojawiają się panie, które przychodzą do sklepu nieumalowane, a wychodzą umalowane i idą do pracy. Nie zdarza się to w pojedynczych przypadkach tylko robią to regularnie od kilku miesięcy.Oczywiście korzystanie z perfum – nawet tych zamkniętych, także jest normą i odnoszę wrażenie, że ta czynność wzrasta bliżej weekendu, gdy mają miejsce pewne wyjścia do klubów, spotkania czy randki„W czasie tej ostatniej promocji miałam też taką sytuację, że jedna pani powiedziała, że jest stałą klientką i że należy jej się większa zniżka, bo 55% to może mieć plebs, a ona zasługuje na więcej”Inna kobieta z kolei próbowała mi wmówić, że jestem niedouczona i niepoinformowana, ponieważ ta promocja polega na tym, że każdy ma obniżkę o tyle procent, Ile ma lat, czyli w jej przypadku, gdy miała 62 lata to domagała się 62% zniżki.Moim osobistym hitem jest jednak młoda dziewczyna, która przyszła w czasie tej promocji i powiedziała przy kasie, że nie zapłaci za te produkty, ponieważ jest znaną blogerką i pokazała mi, że śledzi ją ponad 10000 osób i ona współpracuje także z różnymi firmami i na pewno ta drogeria też chciałby promować w ten sposób produkty, dlatego prosiła kierowniczkę, aby z nią ustalić wszelkie szczegóły. No niestety nie zwróciła uwagi na moją plakietkę, na której napisane było „kierownik sklepu”I jak myślicie, czy wyraziłam zgodę?Jeden przypadek bardzo mnie zaskoczył. Już prawie kończyłam swoją zmianę, gdy do sklepu przyszła kobieta z najdroższą pomadką, kredkami do oczu i podkładem i powiedziała, że chce je oddać, ponieważ nie jest zadowolona z produktów, bo są słabej jakości. Wytłumaczyłam jej, że może oczywiście złożyć reklamację, ale w takiej sytuacji, gdy produkty są otwarte, niewiele możemy zrobić. Na co ona powiedziała zupełnie chyba tego nie analizując wcześniej:„Pomadka zeszła mi już po 4 godzinach na weselu, a podkład miał inny kolor niż moja szyja, bo na zdjęciu wszystko wyszło”Naprawdę była aż tak głupia, że nie była w stanie ukryć tej informacji przede mną?
Ziemia "oddycha" w kanadyjskim lesie. Zagadkowe nagranie hitem sieci – W sieci pojawiło się niepokojące nagranie, które obrazuje gęsty las w kanadyjskim Quebecku. Ziemia na nagraniu podnosi się i opada, sprawiając wrażenie, jakby gigantyczny potwór spał pod jej powierzchnią. Nagranie obejrzane zostało już ponad 4 miliony razy.Rozwikłasz zagadkę?
0:16
 
Color format