Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 31 takich demotywatorów

 –  Janusz Piechociński@Piechocinskiz okazji 105 rocznicy stosunków dyplomatycznych Japonia PolskaZasady związane z wykorzystaniem pałeczek:Tatakibashi - zakaz stukania pałeczkami w naczyniaSashibashi - zakaz wskazywania pałeczkami ludzi i rzeczyTatebashi - zakaz stawiania pałeczek pionowo w misce ryżu. To surowozabronione, ponieważ tak pałeczki wbija się podczas ceremoniipogrzebowych do jedzenia przeznaczonego dla zmarłegoSashibashi - zakaz nabijania na pałeczki jedzeniaMayoibashi - zakaz unoszenia pałeczek i poruszania nimi nad daniaminie mogąc zdecydować się, którego spróbowaćYosebashi - zakaz przyciągania naczyń do siebie za pomocą pałeczekSaguribashi - zakaz rozgrzebywania pałeczkami jedzeniaUrabashi - zakaz podnoszenia jedzenia pałeczkami, a następnieodkładanie go z powrotem bez zjedzenia goSoroebashi - zakaz trzymania pałeczek razem i stukania nimi o talerz lubblat stołu w celu wyrównania końcówek
Specjalnie szukasz ustronnego miejsca, żeby sobie zapalić i na nikogo nie dmuchać dymem. W końcu znajdujesz, siadasz, wyciągasz paczkę fajek, i nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się rodzina z wózkiem i siada obok ciebie. Z ziemi wyrasta Orlen, jakiś typ wbija znak z napisem "zakaz palenia", a do tego zaczyna lać jak z cebra –
No i w kogo są te sankcje wymierzone? Ciekawe co mają do powiedzenia osoby, które do dnia dzisiejszego są przekonane że lada dzień zmuszą tym ruskich do zakończenia wojny. – 1. Orlen ciągnął calutki 2022 ropę po obniżonej cenie jednocześnie okradając nas na marży, a zamiast VATu zapłaciliśmy rękami orlenu CIT. 2. Indie i Chiny kupują krwawą ropę cały czas na okrągło 3. W Polsce wbija się ludziom do łbów że to ma zapobiec wojnie. 4. Ogarnia ktoś wgl co tu się odpiernicza?
Na to wbija Franciszek i mówi, że tym zbrodniom wszyscy jesteśmy winni –

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchyBył piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco- spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man".Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesnyTo, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźniaHistorie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję namwszystkim "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco -spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny.To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
Statek wbija się w platformę przeładunkową i zatapia ją –

Tymczasem w Kołobrzegu:

 –  Chciałbym się z wami podzielić historią, która zrobiła mi dzień. Otóż w poniedziałek wielkanocny banda dzbanuszków wjechała srebrnym Passeratti na kołobrzeską plażę, po czym doznała potężnego szoku, gdyż okazało się, że Passat wcale nie jest tak kozackim autem jak mówi się na forach internetowych i skubany zamiast driftować, wziął i jak gdyby nigdy nic zakopał się w piachu <No kto mógł przewidzieć?>Po chwili na miejsce podjechały bagiety, poheheszkowały z typów, po czym dali kierowcy pięć punktów karnych i mandat wysokości UWAGA UWAGA 50zł (szaleństwo). I już mieli się zbierać, ale pomyśleli sobie, że są święta i głupio tak zostawić dzbanuszków na pastwę losu, więc na odchodne zapytali, czy mają wezwać pomoc drogową? Kierowca na to: A ile by to kosztowało? Na co policjant: Uuu to nie są tanie rzeczy i 5 stówek to minimum, na co kierowca, że chyba kogoś pojebawszy i nawet gdyby przypadkiem miał luźne 5 stówek, to by sobie nowy spoiler ogarnął do Passata, a nie wydawał na burżujską pomoc drogową, po czym przeleciał cały Kołobrzeg, żeby pożyczyć od kogoś łopatę, co by samodzielnie wykopać furę. I o dziwo ktoś mu ją nawet pożyczył, ALE. Ale w międzyczasie zdążyła przyjechać kołobrzeska prasa i zrobić z tego wydarzenia artykuł.I teraz jest piękny plot twist, gdyż ponieważ artykuł z tej kołobrzeskiej gazety jakimś cudem dotarł do mojego rodzinnego Nakła nad Notecią i suprajsik -> jedna babeczka z Nakła rozpoznała na zdjęciu swojego Passata, którego dzień wcześniej oddała do mechanika, którego to mechanika ktoś jej polecił na fejsbuniu, kiedy to wrzuciła posta o treści -> Hej, szukam dobrego mechanika z Nakła i okolic NIE ZA MILIONY MONET. Ktoś coś? -> No to jej polecili XDOstatecznie babeczka odzyskała auto, ale była tak wkurzona całą akcją, że zgłosiła mechanika NIE ZA MILIONY MONET na policje, a ci z kolei wezwali typa na przesłuchanie i zapytali: Gościu WTF? Na co mechanik NIE ZA MILIONY MONET odpowiedział, że normalnie, naprawił furę i chciał sprawdzić, czy wszystko działa jak należy, więc zapakował ziomków i pojechali zrobić test na trasie... na ponad 200-kilometrowej trasie i to w jedną stronę XDPolicja na to, że sorry gościu, ale przywłaszczyłeś sobie cudzy pojazd za co grozi do 5 lat więzienia, więc masz tu książkę o seksie tantrycznym i zacznij się oswajać. Gość już miał się rozpłakać, wtem na komendę wbija właścicielka Passeratti i mówi, że odwołuje zeznania, bo jak odpiaszczała furę to na tylnym siedzeniu znalazła bursztynek, a że dawno nie była na urlopie, to dzięki temu bursztynkowi poczuła się, jakby dostała ekwiwalent urlopu i dzięki temu wybacza typowi
A więc tak wbija się ludziomreligię do głowy –
0:14
Blablador wbija na koncert orkiestry i zajmuje najlepsze miejsce –
Co powiecie na "Ratownicze rewolucje"? –  Ratownictwo jest ciekawe12 godz. · Właśnie mignął mi w tv program Magdy Gessler i myślę, że w Polsce by się przydał program „Ratownicze rewolucje”.Ekipa ratowniczych przekozaków (ale nie, że turboratowników - po prostu świetnych specjalistów) jedzie na kilka dyżurów do jakiegoś ZRM, który do tej pory radzi sobie z pracą umiarkowanie dobrze. Albo dyżurują z personelem jakiegoś niespecjalnie cenionego SOR.Obserwują ich prace, dają feedback, trochę chwalą, ale jednak więcej nie. Pokazują proste rozwiązania, które mogą pomóc w pracy. Szkolą. Na SOR wbija ekipa remontowa, karetkę odwiedzają dostawcy nowoczesnego sprzętu. Rurki Combitube lądują w koszu, pompa infuzyjna przestaje być czarną magią, okazuje się, że folia NRC nie jest królową termoizolacji. 0,9% NaCl znika na dnie plecaka. Trauma team na SOR nie jest już tylko trudnym amerykańskim wyrażeniem. Usg przestaje straszyć. Trauma scan u pacjenta we wstrząsie krwawiącego do brzucha traci miano dogmatu.Oglądałbym.
Trzeba umieć dotrzeć do klienta –  Maciej > Kurierzy - porady wkopaniu przesyłek2 godz. •Kurwa, inpost jest dla mnie najlepszy. Normalniesobie spie, chata oddalona półtora kilometra odnajbliższej cywilizacji, kurier wbija mi do pokoju jakgdyby nigdy nic."Dzień dobry jebnie mi pan parafke tu i tu"Jebłem.Paczka dostarczona adresat nawet z łóżka niewstał.
 –  Zatrudniliśmy nowego ochroniarza. Troszkę tępy, ale bardzo dobry człowiek. Pewnego razu zginęły ze stołu pieniądze dyrektora. Oczywistym było, że od razu wszyscy podejrzewali nowo przyjętego, bo wcześniej takie kradzieże się nie zdarzały. Poszliśmy całym tłumem do ochrony obejrzeć zapis z kamer. Nowy ochroniarz zdziwiony pyta o co chodzi, więc mówimy mu, że musimy sprawdzić nagrania, bo podejrzewamy, że wśród nas pracuje złodziej. Na co on odpowiada: „no już bez przesady, tylko trochę sobie wziąłem". Po jego wypowiedzi nastała cisza i wszyscy tylko czekali aż pokaże nam zapis z kamer. A tam na kamerze sekretarka wbija do pokoju dyrka, bierze cały hajs i ucieka. Na kolejnym nagraniu zobaczyliśmy jak nasz nowy ochroniarz robi obchód i bierze sobie dwa ciastka do kieszeni z poczęstunku dla gości. Sekretarka została zwolniona, a w kantorku ochroniarza teraz regularnie stoi miska z ciastkami.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" jest oburzony dlaczego, na koncercie narodowcy i antyfaszyści wspólnie się bawili, zamiast się bić – Na dodatek jest rozczarowany, dlaczego narodowcy nie dali się sprowokować i go nie pobili Jacek Harłukowicz 30 min o Jedna rzecz z wczorajszego koncertu. Nie ma już we Wrocławiu ekipy. Nie ma bandy. Stoimy, pijemy dńnki i kogo widzę? Na koncert Agnostic Front wchodzi Kadiszak z Obłędu i Konkwisty. I nikomu to nie przeszkadza. Podbijam do niego. Zagajam, co Ty tu chłopaku robisz? Jak ci k... wyszło, że możesz tu być?! Pan grubas się poci, najpierw pierdoli coś, że obsmarowuję go w Wyborczej -(w jego wersji w ,,Zydowskiej"), potem coś tam coś tam, drżą mu ręce i... odchodzi. Potem na koncert wbija cała czołówka polskiego Blood 8, Honour. Gierczak, Marek Biały, Horodko z Gdańska i co? I nic!? Podchodzę do nich. Mówię, ej to chyba nie jest impreza, na której jesteście m. widziani. Przed chwilą ze sceny AF grali Mazi Punks Fuck 011.. Jeden z grubasów się sadzi. Macha lapami. Pytam: chcesz się bić? Bo jestem sam. Idźcie stad po prostu. To nie jest miejsce dla Was. Scenę obserwuje kilkadziesiąt osób. Wszyscy mają w ch... że naziole przyszli na koncert, który ma być antyfaszystowskim świętem. Dostałem w nos. Niegroźnie, bo jednak .1i się mnie zbić na taki gigu. A oni w końcu (po ,sfuchaniu Agnostic Front i zabawie w młynie, bez koszulek, ze swoimi dziarami) sobie poszli. Bo stwierdzili, że ich prowokuję. 01 Ja ich prowokuję... I tylko myślę sobie, że to całe pierdolenie o załodze, ekipie, antifa ble ble chuja jest warte. Naziole bawili się na koncercie AF, Gorilla Biscuits, H2O. Koniec, kurwa, świata. Kiedyś sytuacja nie do pomyślenia. Dzisiaj? Jprdle, nie mam słów... Rzygać mi się chce... Persistence Tour 2020 / 17 I / Wrocław
Źródło: twitter.com
Wspaniałe to były święta,nie zapomnę ich nigdy –  Babcia, która 3 godziny temu wysłała dziadka po jajka do sąsiada, bo zabrakło jej do ciasta Najebany dziadek który na wyjebce wbija do mieszkania bez jajek Ja czekający w drugim pokoju aż zwykle spokojna babcia puści dziadkowi wiązankę której sam bym w życiu nie wymyślił
"Tusk jest odważny po fakcie, fighter w komentowaniu, fighter w ocenianiu innych, człowiek który wie, jak wygrywać wybory, ale jakoś w tych wyborach wystartować nie chciał". Sekielski bez ogródek wbija szpilę Tuskowi – W jednym z ostatnich nagrań Tomasz Sekielski powiedział sporo mocnych słów o Tusku. Jak możemy przeczytać w tygodniku Do Rzeczy kolejne cytaty są równie mocne:"Panie przewodniczący Donaldzie Tusku, można było wystartować w wyborach prezydenckich. Powalczyć, postarać się, pokazać, jak to pan nie odpuszcza. Teraz to są "kocopoły"."Tusk najpierw dał dyla na dobrą unijną posadę, na której on zyskał, a Polska zyskała niewiele. A zostawił tutaj niezły bajzel, partię w rozsypce i rząd, który dryfował. Pamiętajmy też to Tuskowi"
Prezes PZKosz wbija do szatni naszych po wygranym meczu z Chinami – To jest szczerze wyrażenie radości
0:21
 –

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man”, który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" – zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man". Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę – opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie – przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco – spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny. To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim

Wyjazd integracyjny

 –  Znajomy ziomeczek zaprosił mnie na wyjazd integracyjny od niego z roboty. Ponoć towarzystwo jakieś niemrawe (ze niby wiecie, "sportowcy" hehe) - a że ja z alkoholem akurat bardzo dobrze współżyje i potrafie rozkręcić nawet stype - to mówi: "dawaj, co sie bedziesz nudził, ja stawiam". Wiecej mnie przekonywać nie trzeba. Na miejscu patrzę, kurde faktycznie, same chłopy, ponure miny, przynajmniej ośrodek od*ebany jak Szpak na Eurowizje. Jeszcze na początku kumpel mówi do mnie: "tylko na spokojnie - jutro mamy ultra ważne spotkanie z pracy, niech sie po prostu wyłuzuja". No to jedziemy z tematem - oczywiście najpierw zadbałem o własne bezpieczenstwo - a po zaopatrzeniu się w niezbędne narzędzia mojej "pracy" rozpocząłem krucjate po pokojach gosci. Na poczatku spokojnie, że ja niby na bajerke, że akurat z whisky przechodziłem, że na papieroska. Pokój za pokojem, towarzystwo się rozkrecało, generalnie pomyślałem: "jest ok". I to był mój błąd - że nie zatrzymałem tej karuzeli spie*dołenia póki jeszcze mogłem... Kurde! Gdybyście wiedzieli jakie zło czai sie w ludziach i co ten zloty trunek potrafi z człowieka wyciągnąć! Nie minelo parę h a z przykładnych mężów, chłopaków i ojców nagle miałem do czynienia z bandą totalnie na*ebanych wariatow! Jeden typ zaczął biegać po korytarzu i coś pie*dolić do obcych gości hotelowych. Drugi wdal sie w jakąś aferę na baletach poniżej. Kolejny zarzygał pół korytarza, a szambo dopiero zaczynało wybijać... Nawet ku*wa nie wiem skąd się tam wziely dziwki - nagle do pokoju wbija stado prostytutek, a ci dopiero co grzeczni i ułożeni kolesie rwą sie do nich, jak stare baby do komunii! To byl ten moment, kiedy zdałem sobie sprawe, że machina którą stworzyłem juz sie nie zatrzyma... Kumpel śmiertelnie obrażony wykrzyczał, że przeze mnie jutro spie*dolą cale spotkanie i stracą ultra ważny kontrakt - wku*wil się i zamknął w swoim pokoju. Kiedy wróciłem do towarzystwa na stole leżał już koks. Naprawde nie mam pojecia jak się tam znalazł. Chłopaki dopiero wrzucali na 2-gi bieg. Ktos wpie*dolił się do basenu. Ktoś poturbował DJ-a. Ktoś dorwał piłę do nogi i ku*wa zaczeęli sobie grać o 3-ciej w nocy xD Oczywiście tak na*ebani, że aż jeden typ sie połamał. Nastepnego dnia nie chciałem sie obudzić. Nie dlatego, że bolała mnie głowa, czy goście hotelowi patrzyli się jak na trędowatego - nie mogłem znieść myśli ze będę dziś musiał spojrzeć w oczy mojemu kumplowi... Liczyłem, że może sie nie spotkamy, ale niestety wpadłem na niego na śniadaniu o 13 - spojrzał na mnie totalnie zimnym wzrokiem i szepnął tylko "dzieki" Czułem sie potwornie. W głębi duszy liczyłem tylko, żęby te ich ultra ważne spotkanie z pracy poszło dobrze... Niestety, tego dnia przegrali aż 0:3, a załamany kumpel szepnął mi tylko: "Sławek - to koniec, wracamy"...
To ogłoszenie z dworca wbija w fotel. "Szukam kogoś, kto mnie adoptuje" – Na dworcu autobusowym pojawiło się ogłoszenie, które wzruszyło tysiące osób. Zdesperowany 85-latek tak bardzo bał się samotności, że postanowił poszukać rodziny adopcyjnej.W ciągu 85 lat przeżył wojnę i rewolucję kulturalną. Zdążył też założyć rodzinę, pracował w instytucie naukowym. Cieszył się życiem do momentu, aż jego żona umarła."Samotny staruszek po 80. roku życia. Potrafi robić zakupy, gotować, i dbać o siebie. Bez żadnej przewlekłej choroby" - napisał na ogłoszeniu, które powiesił na dworcu, nieopodal którego mieszka. Dalej wyjaśnił, że nie chce iść do domu opieki. "Mam nadzieję, że jakaś dobroduszna osoba lub rodzina adoptuje mnie" - dodał.I choć wielu osobom może się wydawać, że postąpił bardzo desperacko, pomysł z ogłoszeniem przyniósł pewne pozytywy.Zdjęcie ogłoszenia trafiło do internetu. Do 85-latka zaczęły zgłaszać się organizacje pomagające osobom samotnym. Staruszek zaprzyjaźnił się także telefonicznie z młodym wojskowym, ale niestety wkrótce zmarł.Ta informacja wstrząsnęła jego najstarszym synem, który przyleciał do ojca z Kanady, tuż po tym, jak znalazł w mediach społecznościowych wzruszające ogłoszenie. Mężczyzna utrzymuje, że nie wiedział o samotności ojca, podobnie z resztą jak dwójka jego braciSmutna prawda...