Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 107 takich demotywatorów

Najmniejsze trumny są najcięższe... –
Zmarły gracz zamiast do trumny trafił przed konsolę – Rodzina zastrzelonego przez nieznanego napastnika gracza postanowiła zapamiętać go takim, jakim był za życia – w domu pogrzebowym ubrano go w bluzę ulubionego zespołu, posadzono na krześle przed telewizorem, a do rąk włożony pada od konsoli.Zmarły gracz został ubrany w bluzę swojego ulubionego zespołu NBA - Boston Celtics. Rodzina postarała się nawet o założenie mu na nogi skarpetek z wizerunkiem najbardziej podziwianego przez Renarda zawodnika.Do rąk gracza włożono kontroler do gier, a na telewizorze znajdującym się przed nim wyświetlane są powtórki z gry NBA. Scenkę rodzajową uzupełnia stoliczek, na którym postawiono chipsy i butelkę coli, pod fotelem zaś umieszczono czekoladowe płatki śniadaniowe
Ronaldo w Turynie zdobywa gola roku strzałem z przewrotki, wbijając gwóźdź do trumny Juventusu. Kibice Juve wstają i oklaskują go, a Cristiano się kłania im w geście podziękowania – Prawdziwa klasa
0:22
 –
Zamiast trafić do trumny, zostajesz drzewem. Lasy na ludzkich prochachto cmentarze przyszłości – Coraz więcej osób decyduje się na taki rozdaj pochówku. Biodegradowalne urny, w których na ludzkich prochach uprawia się drzewa, to przyjazne środowisku rozwiązanie problemu zajmujących coraz bardziej rozległe powierzchnie cmentarzy.W tym przypadku urna jest... urną. Wewnątrz znajdują się ludzkie prochy. Ale to biodegradowalne naczynie jest umieszczane w większym zbiorniku - inkubatorze. Ten ostatni ma sprawić, by na prochach wyrosło drzewo.A czuwać nad wszystkim będą specjalne czujniki i aplikacja na smartfonTak oto betonowe cmentarze z rozkładającymi się ciałami zamieniały by się w lasyCo wy na to?
Kiedy nie możesz wstać do roboty.... –  W 1915 roku kobieta spóźniła się na pogrzeb zmarłej siostry. Zażądała odgrzebania trumny, gdyż chciała ostatni raz na nią_ spojrzeć. Gdy trumnę otwarto okazało się, że kobieta żyje. I przeżyła kolejne 47 lat.
Źródło: faktopedia
Kobieta zrobiła zdjęcie starszemu mężczyźnie, który przez 5 godzin czuwał przy trumnie żony. Oto co napisała pod nim: – "Dzisiaj widziałam mężczyznę, złamanego mężczyznę, który czuwał nad swoją ukochaną. Oto uosobienie miłości. Kiedy wszedł do pomieszczenia, jego krok był chwiejny, ale widać było jak mocno pragnął tego, aby natychmiast znaleźć się przy najdroższej żonie. Połowa trumny była otwarta, a on usiadł przy niej i rozmyślał. Co jakiś czas wpatrywał się w kwiaty, na których napisane było: ‚Dla ukochanej mamy’ i ‚Dla najdroższej żony’. Co jakiś czas ktoś podchodził się pożegnać i mężczyzna unosił tylko na chwilę głowę. Razem spędzili prawie 59 lat. To całe życie miłości, doświadczeń, walk, śmiechu, dobrych czasów i tych gorszych. Odchodzi wówczas jakaś część Ciebie. Czujesz się tak, jakby ktoś wyrwał Ci serce i posypywał solą. Gdy przy trumnie pojawiał się ktoś z bliższej rodziny, starszy mężczyzna gładził żonę po twarzy i mówił, jak pięknie wygląda i jest taka spokojna… Było w nim tyle emocji… Siedział u jej boku przez pięć godzin. Na pewno w jego głowie pojawiało się milion pytań. Co teraz będzie? Jak wróci do codzienności, gdy JEJ już nie będzie przy nim? Jak sobie z tym poradzić i jak żyć?"
Po raz kolejny przesunięto pogrzeb założyciela IKEA Ingvara Kamprada. Nie dają rady złożyć do kupy jego trumny –
Dziecko stoi na krześle i po raz ostatni spogląda na mamę przez szybę w trumnie. Na jego twarzy widać smutek i miłość – „Mój syn powiedział, że nie może spać, kiedy nie ma przy nim mamy. Po tym wspiął się na krzesło i przytulał się do trumny swojej matki” – napisał ojciec chłopca publikując zdjęcia.Dla wielu osób fotografia stała się symbolem bezgranicznej miłości dziecka do rodziców

Dieta cud naprawdę istnieje:

 –  Chcecie schudnąć? Jedzcie żelki! Ale nie takie zwykłe. Słuchajcie, opowiem wam historię.Byłem sobie ostatnio w Tesco i zdałem sobie sprawę z tego, że chyba z dziesięć lat nie jadłem żelków. Stoi facet, lat trzydzieści pięć, łysina się zaznacza zakolami większymi niż ma Amazonka w górnym biegu, i ogląda żelki jak mały knyp. No i upatrzyłem sobie - Haribo sugar free. No spoko, bez cukru to może mi dziąseł nie wypali bo słodyczy to nie jadłem w hooy długo. Kupiłem sobie taką paczkę 2kg i szczęśliwy podbijam do kasy. Za mną jakiś starszy pan. Stuka mnie w ramię i mówi:-Tylko pan ich nie jedz za dużo, bo jak wnuczce kupiłem to dwa dni z kibla nie wychodziła.Nie dałem o to najmniejszego jebania(od kiedy mój bratanek zjadł całego szluga i wysrał kiepa nic mnie już nie zdziwi, ale to temat na osobną historię), zapłaciłem za wszytko i wychodzę. Ale po jakimś czasie dałem jebanie. I pomyślałem sobie "a hooy, spróbuję."Wbijam do domu(oczywiście nie mówię dzień dobry bo mieszkam sam, żadna nie odważy się spojrzeć na moje piękne, kuliste ciało), jem sobie obiadek, i coraz bardziej myślę o żelkach. Szybko wpieprzyłem mielone(sprzed 4 dni, ale tbw) i otwieram paczkę. Te misie, matko, jakie piękne! Żebyście wy to widzieli. To nie jakieś tam zwykłe żelki pizdryki ze sklepu, tylko dosłownie każdy miś patrzy na ciebie i się uśmiecha. Pragnie, żebyś go wchłonął. No i zacząłem je wchłaniać. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi - jak się okazało, brat wpadł z ww. bratankiem. No i tak siedzimy sobie, my z bratem po kawce, młody prawilnie spija soczek z wysokiej szklanki jak browara. Ojebaliśmy może ze trzy czwarte tej paczki(tak z półtora kilo), kiedy usłyszałem bulgotanie. Ale to nie takie bulgotanie jak bączek w wannie, tylko takie jak to wyśpiewują mnisi z Tybetu czy innego zapizdowa. Młody czerwony, spuścił łeb, zdążyłby nawet szklankę po tym soku umyć zanim to bulgotanie ustało.-Tata, kupa.-No słyszęNo i jak brat wstawał, to tylko spojrzał na mnie oczami jak 5 złotych i jak nie pierdolnął bączura, to myślałem że mu spodnie rozerwie. Brzmiał dosłownie jak stary Wartburg, i to przez dobre 10 sekund.-Coś ty nam kurwa dał?-No zwykłe że... - i nagle jakbym dostał pięścią w brzuch. Tak mnie skręciło, że się zjebałem z krzesła. No i zjebałem.Co potem się działo to była fekaliopokalipsa. Młody oczywiście nie doszedł do kibla, zasrał próg w kuchni i kawałek przedpokoju. Brat w ostatniej chwili podłożył sobie garnek, fajny taki nowy, pięciolitrowy, i w trzy sekundy się z niego wylało. Kurwa nie dość, że garnek zasrany, to jeszcze brat się patrzy na mnie jakbym nie wiem co mu zrobił. A ja sram na podłogę i krzyczę z bólu, bo mnie skręca jakby mnie zombie gryzły. Brat wtóruje, młody wyje sopranem. No istny performance, oprócz wrażeń wizualnych mamy jeszcze śpiew i breakdance w konwulsjach.Po pięciu minutach pierwsza fala ustąpiła. Co za debil wymyślił żelki-misie, które w jelitach zmieniają się w niedźwiedzie polarne? Brat patrzy na mnie, ja na brata, młody patrzy tępym wzrokiem przed siebie. Nawet on czegoś takiego z siebie nie wyrzucił, a oprócz wcześniej wspomnianego szluga ma na swoim koncie więcej podobnych wyczynów. Już zacząłem iść po wiadro, i to był dobry odruch. Druga fala przyszła tak niespodziewanie, że ledwo zdążyłem kucnąć nad wiadrem. Młody popuszcza jakieś mokre bąki, a ja kurczowo trzymam się drzwi od łazienki podczas gdy furia szatana niszczy wiadro. Brat siedzi wyczerpany na krześle i mówi:-O, dobra. Ten będzie suchy.Po jego twarzy wywnioskowałem, że nie bardzo. Zaraz zaczął się zwijać i spadł z tego krzesła, prosto we wcześniej pozostawione przez niego gówno. Ta fala trwała jakieś dwadzieścia minut, i czułem że jak przyjdzie jeszcze jedna to wysram materię pozakosmiczną, bo gówna to tam już nie będzie. W międzyczasie słyszę stukanie w rury. Jakby ta stara raszpla z piętra niżej wiedziała przez co przechodziliśmy, to już by co najwyżej w wieko trumny mogła pukać.Do czwartej fali byliśmy już przygotowani niemal strategicznie - młody zajął kibel bo najwygodniej, a my z bratem siedzimy oparci dłońmi o brzeg wanny. I czekamy. Nagle jak lecącego Apache wroga słyszę takie łopotanie. I zaczyna się desant, który trwa kolejne czterdzieści minut. To już był rekord. Nie wiedziałem, że mam w sobie tyle czegokolwiek - myślałem w pewnej chwili, że jelitom już się popierdoliło do reszty i zaczęły się wywijać na lewą stronę. Nagle walenie do drzwi.-Spierdalać!-Panie Gównalski, otwierać! Policja!-Sram!-Gówno mnie to obchodzi! Otwierać!-Pięć minut!Jelita pozwoliły mi wstać po dwunastu. Otworzyłem drzwi, i nie zdążyłem nawet przyjrzeć się policjantowi, bo pierdolnął na glebę jak kawka XD raszpla szepnęła tylko "o boże" i zaczęła zbiegać po schodach. Dała radę zejść po dwóch zanim zgasły jej światła. Zamknąłem drzwi(przy okazji wychlapując trochę niedźwiedziego łupu na klatkę schodową), i zdążyłem dojść do drzwi od łazienki, kiedy się znowu zaczęło. Czułem, jak gorąca magma opuszcza mój wulkan i tworzy nowe połacie lądu na podłodze mojego przedpokoju. Było tam wszystko - rzeki, małe pagórki i dolinki, nawet coś na kształt naszej komendy policji. Zrezygnowany brat z tępym wzrokiem osunął się dupą do wanny i tak już siedział w środku, stopniowo robiąc coraz głębszą błotną kąpiel. Mówię wam, wyglądało gorzej niż te kible w "Trainspotting."Koniec końców, spędziliśmy jakieś sześć godzin walcząc z tymi niedźwiedziami. Młody miał mniej w sobie więc po czterech godzinach tylko siedział w rogu kibla i cichutko płakał. Mieszkanie było wynajęte, więc trochę przyps, bo posprzątać trzeba. Po czterech dniach było w miarę ok(poza smrodem), a worki wyjebałem do lokalnej oczyszczalni ścieków bo po godzinie spuszczania w kiblu zapchałem i zrobił się mały wylew. Myślałem, żeby zacząć to gówno ściągać z podłogi jak wodę z akwarium (wiecie, gumowa rurka, zasysanie i lecimy), ale w ostatniej chwili brat mi wyrwał węża z ręki i pierdolnął nim w głowę. Jak znosiłem worki po klatce schodowej to wylewałem trochę pod wycieraczkę tej starej psiochy, niech ma to zdarzenie w pamięci do końca swojego życia XDEpilog: zgubiłem tego dnia 12 kilo. DWANAŚCIE. Niech mi żadna Ewa Koniakowska czy inna Mela B nie pierdoli, że jej dieta jest skuteczniejsza. Po tym, jak tydzień nie było mnie w pracy wyjebali mnie z firmy ochroniarskiej. Zatrudniłem się w restauracji. I jak przychodzą jakieś gnojki które są za głośno to daję im miseczkę żelków "dla szanownych klientów." Przecież się gówniarze (hehe) nie przyznają rodzicom, że wpieprzały słodycze. A ja mam ubaw, widząc ich skręcone małe ryje XD brat dalej się do mnie nie odzywa, ale myślę że mu niedługo przejdzie.
Ta kobieta od 22 lat trzyma ciało swojego syna w piwnicy. Codziennie otwiera trumnę i pielęgnuje je – Gdy Joni zmarł w 1995 roku miał 22 lata. Był ukochanym synem Tsiuri. Kobieta czuła, że zawalił się cały jej świat. Nie mogła się z tym pogodzić… Wpadła wówczas na bardzo szalony pomysł. Postanowiła, że nie zakopie trumny ze swoim dzieckiem w ziemi. Przez 22 lata trzymała ją piwnicy. Jednak to jeszcze nie wszystko…Kobieta codziennie balsamowała ciało 22-latka. Twierdzi jednak, że pewnej nocy głos w jej śnie rozkazał jej, aby robiła to za pomocą wódki. Oczywiście, niezwłocznie zastosowała się do tego, co usłyszała. Przez pierwsze 10 lat co roku w urodziny syna całkowicie zmieniała mu także ubrania.Wraz z mijającymi latam zdrowie kobiety pogarszało się. Z każdym miesiącem jest jej trudniej "dbać" o mumię swojego syna. Kobieta chce jednak trzymać ciało 22-latka przy sobie tak długo, jak to tylko możliwe. Najbardziej znaczącym powodem był dla niej jej wnuk. Syn Joniego. Kobieta chciała, aby chłopiec zobaczył, jak wyglądał jego ojciec w jego wieku.Każdy przeżywa żałobę po ukochanej osobie na swój sposób. Musicie jednak przyznać, że ten jest naprawdę nietypowy…
Mają kształt trumien. Ma to uczniom przypominać jak kruche i wartościowe jest życie – To, że akurat w Korei można takie spotkać nie jest przypadkiem. Korea Południowa to kraj z ogromnym odsetkiem samobójstw, a państwo nie bardzo wie jak sobie z tym radzić
Gwoździe do trumny –

Mąż w liście zażądał rozwodu. Odpowiedź żony sprawia, że żałuje każdego napisanego słowa: Ciekawe które z nich teraz zalewa się łzami

Ciekawe które z nich teraz zalewa się łzami –  „Droga była żono, Piszę do ciebie ten list, by ci powiedzieć, że odchodzę na zawsze. Byłem dla ciebie dobrym człowiekiem przez 7 lat i nic mi z tego nie przyszło. Te ostatnie dwa tygodnie były dla mnie piekłem. Twój szef dziś zadzwonił i powiedział mi, że zrezygnowałaś z pracy, to był ostatni gwóźdź do trumny. W zeszłym tygodniu nawet nie zauważyłaś, że byłem u fryzjera, ugotowałem twój ulubiony posiłek i miałem nawet nowe jedwabne bokserki. Zjadłaś w ciągu dwóch minut i poszłaś do sypialni oglądać seriale. Nie mówisz mi, że mnie kochasz, że chcesz uprawiać seksu albo cokolwiek co łączy męża i żonę – albo mnie zdradzasz albo nic do mnie nie czujesz. Odchodzę. Twój były mąż. P.S. Nie próbuj mnie znaleźć. Razem z twoją siostrą jedziemy do Zachodniej Wirginii. Wspaniałego życia!”Porzucona kobieta postanowiła mimo wszystko odpowiedzieć na list. Odpowiedź jest rozbrajająca:„Drogi były mężu, Nic nie poprawiło mi dnia tak, jak twój list. To prawda, byliśmy małżeństwem 7 lat, choć byłeś daleki od „dobrego człowieka”. Zauważyłam, kiedy w ubiegłym tygodniu wróciłeś od fryzjera, ale pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to fakt, że wyglądałeś jak dziewczyna. Ponieważ mama nauczyła mnie, by się nie odzywać jeśli nie mam nic miłego do powiedzenia, nie skomentowałam tego. Jeśli mówisz o moim ulubionym posiłku, musiałeś mnie pomylić z moją siostrą, ja nie jem wieprzowiny. Co do twoich nowych bokserek, wciąż na nim wisiała cena 49.99, a zbiegiem okoliczności właśnie moja siostra pożyczyła ode mnie 50. Po tym wszystkim nadal cię kochałam i wydawało mi się, że możemy przez to przejść. Więc kiedy wygrałam w lotto 10 milionów, zrezygnowałam z pracy i kupiłam dla nas dwa bilety na Jamajkę. Kiedy wróciłam nie było cię w domu. Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Mam nadzieję, ze będziesz miał życie, o którym marzysz. Mój adwokat upewnił mnie, że list, który mi zostawiłeś sprawi, że nie dostaniesz ani grosza ode mnie. Uważaj na siebie.  Twoja była żona, wolna i bogata jak cholera”
Turecka przypowieść o śmierci sułtana Sulejmana Wspaniałego: – "Przed swoją śmiercią Sulejman Wspaniały – sułtan osmański – wezwał głównodowodzącego i wypowiedział ostatnie trzy życzenia:- Po pierwsze chcę, by moją trumnę nieśli najlepsi lekarze Imperium osmańskiego. Po drugie życzę sobie, by na całej drodze, którą nieść będą mój tabut, rozsypane były złote monety i klejnoty z mojego skarbca. Po trzecie chcę, by moje dłonie wystawały z trumny i by każdy mógł je zobaczyć.Gdy głównodowodzący spytał zdumiony o powód owych życzeń, Sulejman Kanuni rzekł:- Niech najlepsi lekarze niosą moją trumnę, by każdy widział, że nawet najznakomitsi są bezsilni przed obliczem śmierci. Niech całe złoto, jakie zdobyłem leży na drodze, by każdy zrozumiał, że bogactwo, które zdobywamy na tym świecie – również na tym świecie pozostaje. Niech każdy widzi moje dłonie i zobaczy, że nawet sułtan Sulejman Kanuni odszedł z tego świata z pustymi rękoma".
Pewien chciwy staruszek przed śmiercią wymusił na swojej żonie obietnicę, by przed pochówkiem włożyła mu do trumny wszystkie pieniądze, jakie udało mu się zgromadzić za życia – Poczciwa kobieta nie potrafiła odmówić mężowi. Obiecała solennie, że każdego zarobionego przez niego centa włoży do pudełka i razem z nim złoży w grobie.Kiedy pewnego dnia mężczyzna umarł, wdowa, która uważała się za dobrą chrześcijankę, nie wyobrażała sobie, że mogłaby nie wypełnić ostatniej woli męża. Rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Rodzina i przyjaciele towarzyszyli jej podczas ceremonii. Na koniec, gdy pracownicy zakładu pogrzebowego chcieli zamknąć wieko trumny, kobieta poprosiła, by się wstrzymali. Następnie podeszła do trumny i włożyła do niej pudełko.Jeden z przyjaciół obecnych na pogrzebie powiedział: „Mam nadzieję, że nie byłaś na tyle szalona, by włożyć wszystkie pieniądze do trumny tego starego skąpca?”. Na to wdowa odpowiedziała ze stoickim spokojem: "Owszem, przecież obiecałam. Jestem dobrą chrześcijanką, nie mogę kłamać. Przelałam każdego centa na swoje konto i wypisałam mu czek"
Mozart, najlepszy artysta roku 1782, sprzedał w tym roku więcej płyt niż Drake i Beyonce! – Przemysł muzyczny już umarł, a ostatni gwóźdź do jego trumny wbił XVIII wieczny geniusz Mozart. Płyty Mozarta sprzedały się w 2016 roku w ilości 1,25 miliona sztuk w ciągu pięciu tygodni

Nie proszę o wiele - tylko poświęć chwilę, aby przeczytać tę historię: Nie wierzysz w nią? Trudno, ale...

Nie wierzysz w nią? Trudno, ale... – ...wiedz, że podobne sytuacje mają miejsce na całym świecie. Niemal codziennie ktoś traci kogoś w wypadku przez pijanego kierowcę. Pamiętaj o konsekwencjach wsiadania za kółko po alkoholu. Pomyśl o sobie i o innych - przekaż to przesłanie dalej To kolejny zwykły dzień, tuż przed świętami. Pewna kobieta wybrała się na zakupy i po pluszaka dla siostrzenicy. Wchodząc do sklepu uśmiechała się sama do siebie wyobrażając sobie jak bardzo mała będzie szczęśliwa gdy będzie otwierać prezent.Gdy już znalazła idealną maskotkę otworzyła portfel, żeby zobaczyć czy ma wystarczająco dużo gotówki. Chwilę po tym usłyszała, że w sąsiedniej alejce ktoś cichutko płacze. Kobieta podniosła wzrok, przeszła do alejki i zobaczyła chłopca, który stał samotnie przy półce z zabawkami.Na oko wyglądał na 10-12 lat, a na głowę miał naciągniętą miał niebieską, wełnianą czapkę, spod której wystawały brązowe loki. Jego spodnie były lekko zniszczone, podobnie jak buty, które były zawiązane w niedbałą kokardkę. Chłopiec nic nie mówił, patrzył smutnym wzrokiem na półkę z lalkami i pociągał nosem. Kobieta podeszła bliżej, a kiedy przyjrzała mu się dokładniej, zobaczyła że jego ręka przewiązana była różową wstążką. Nie wiedziała co to może znaczyć.- Co ty tu robisz, całkiem sam?" - zapytała kobieta.Nie odrywając wzroku od półek z zabawkami chłopiec odpowiedział, że chciał dać lalkę siostrze na święta.- Doskonały pomysł - powiedziała kobieta - ale dlaczego jesteś smutny?Chłopiec przyznał, że on po prostu nie ma pieniędzy na taki prezent.- Nie martw się - kontynuowała kobieta - Święty Mikołaj na pewno dać siostrze wymarzoną lalkę.Chłopiec odwrócił się i spojrzał kobiecie prosto w oczy, z takim smutkiem jakiego jeszcze nie widziała i który nie powinien pojawić się na twarzy żadnego dziecka. - Święty Mikołaj nie przychodzi do miejsca, w którym mieszka teraz moja siostra... - wydusił z siebieKobieta poczuła jak panika ściska jej gardło i mimo, że przewidywała już jaka jest odpowiedź zdecydowała się zapytać:- Co się stało z twoją siostrą?- Ona jest w niebie, a ja chciałem dać jej coś fajnego. Ja mam po niej tę wstążkę i chcę by ona miała coś ode mnie. Chcę, by o mnie pamiętała. Moja mama też wkrótce idzie do nieba i po prostu pomyślałem, że może wziąć prezent dla niej ze sobą. - powiedział cicho chłopiec ściskając ręką końcówkę różowej wstążki.Kobiecie brakowało słów, ale zebrała się w sobie i powiedziała:- Zobaczymy co się da zrobić.W tej chwili spojrzała do portfela, wyciągnęła z niej pieniądze i wręczyła je chłopcu.- Czy tyle wystarczy?Chłopiec z niedowierzaniem przeliczył pieniądze i z wielkim uśmiechem pokazując na lalkę na półce powiedział:- Wow! Spójrz, wystarczy na tę i jeszcze wystarczy mi kwiaty dla mamy. Ona kocha białe róże!Chłopiec podziękował i po kupnie lalki uradowany wybiegł ze sklepu. Kobieta stała przez chwilę w sklepie i w końcu zaczęła się zastanawiać, czy to co powiedział było faktycznie prawdą. Czy może ten chłopiec był tylko młodym "utalentowanym" żebrakiem.Z wrażenia i natłoku myśli zapomniała o prezencie dla siostrzenicy. Wychodząc ze sklepu spotkała znajomego, który opowiedział jej o strasznej tragedii, która wydarzyła się u jego sąsiadów. Mama wraz z 4-letnią córką jechały samochodem gdy nagle uderzyło w nich inne auto, jak się później okazało kierowca był pijany. Dziewczynka zginęła na miejscu, a matka walczy o życie w szpitalu, choć lekarze nie dają jej większych szans na przeżycie. Ta historia wstrząsnęła kobietą. Przez kilka dni zastanawiała się czy jej znajomy mówił o rodzinie tego chłopca, którego spotkała w sklepie, czy może o kimś zupełnie innym. To wszystko nie dawało jej spokoju, więc postanowiła zadzwonić do znajomego, aby wypytać jak potoczyły się dalsze losy tej rodziny. Po chwili rozmowy dowiedziała się, że matka dziewczynki zmarła i wkrótce odbędzie się pogrzeb. Ubolewali wspólnie z przyjacielem, że to olbrzymia tragedia i nei wyobrażają sobie tego, co czuje teraz reszta tej rodziny. Wiele nie myśląc, kobieta zdecydowała się, że pójdzie na pogrzeb.Pożegnanie odbyło się w małej kaplicy na cmentarzu. Kobieta ledwie przekroczyła próg i od razu zauważyła, że wśród obecnych jest ten sam chłopiec, którego spotkała w sklepie. Stał tuż przy trumnie mamy. Był schludnie ubrany, miał na sobie ciemny garnitur, w jednej ręce trzymał lalkę, a w drugiej... białą różę. Kobiecie od razu popłynęły łzy. Zdała sobie sprawę, że płacze po śmierci obcych do niej ludzi, bo przecież nigdy wcześniej nie widziała ani tej kobiety, ani jej córki. Pełne bólu oczy chłopca były wpatrzone w twarz swojej zmarłej matki. Ten widok rozdzierał serca wszystkich obecnych tam osób. Wszyscy się rozpłakali, kiedy chłopiec położył lalkę i białą różę do trumny.
Źródło: fishki.net

Kilka krótkich historii, które dowodzą, że wystarczy parę słów, aby trafić w serce:

 –  Wybacz, żołnierzu, butysprzedajemy tylko w parach.Lekarze dokończyli za nią smsa:"...PS: Kocham cię"Najmniejsze trumny sąnajcięższe.Wróciłem do domu z bukietemróż. Klucze nie pasowały.Żegnaj, kontrolo lotów.Dziękuję za starania.Wyobrażałem sobie dorosłość.Osiągnąłem dorosłość.Straciłem wyobraźnię.Sprzedam spadochron: nigdynie otwierany, lekkopoplamiony.Ona była kochana. Potemrzeczy się zmieniły.Nasza sypialnia. Dwa głosy.Ja pukam do drzwi.
Prawdziwy patriota – Takich ludzi nam dziś potrzeba! "Kiedy pytasz kiedy zołnierzkończy służbę dla ojczyznyodpowiadam:Gdy zamkną wieko jegotrumny”pik. Jan Zumbach, pilot