Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 119 takich demotywatorów

Policja szacuje szkody na 3,7 mln franków, czyli 15 milionów złotych –
Gdy jesteś homoseksualistą, który od lat żyje sobie normalnie, ma znajomych, pracę, nie chodzi na parady, bo nie widzi takiej potrzeby i nikt nie wytyka mu tego, że żyje w takim związku – Wreszcie myśli, że będzie już tylko lepiej, a tu nagle przychodzi tęczowa rewolucja, szał na ulicach i uświadamia sobie, że przez takie osoby to, co budował przez tyle lat może legnąć w gruzach jak domek z kart, bo automatycznie może być utożsamiany z tym, co się teraz dzieje.To tak jak współczesne feministki, które "pomagając" kobietom w rezultacie zrobiły im więcej szkody...
Broń pozwala obronić dorobek życia, a właściwie użyta zrobi to bez szkody dla nikogo –
0:15
Główna Komisja Sportu Motocyklowego PZM za jazdę po polu rolnika w trybie natychmiastowym odebrała Arturowi Puzio licencję instruktora sportu motocyklowego – Treść oświadczenia GKSM PZM:"W związku z upublicznieniem filmu dokumentującego akt wandalizmu dokonanego przez zawodnika z licencją PZM oraz instruktora sportu motocyklowego, PZM jako organizacja potępia całkowicie tego typu zachowanie, tym bardziej, że osoba dokonująca tego czynu w sposób lekceważący odnosiła się do trudu pracy rolnika komentując na bieżąco swoje postępowanie.Sport jako idea ma w sposób zorganizowany i bez szkody,także majątkowej, dla osób postronnych zapewniać możliwości realizacji pasji, a także zagospodarować wielką energię osób w każdym wieku właśnie po to, aby nie dochodziło do niekontrolowanych incydentów. W tym celu wydzielane są miejsca dedykowane do realizacji treningów i nic nie usprawiedliwia skracania sobie drogi nawet na krótkim odcinku pola uprawnego.Opisane wyżej zachowanie zasługuje na potępienie tym bardziej, że zawodnik Artur Puzio powinien zdawać sobie sprawę, że osoba posiadająca uprawnienia instruktora musi dawać jak najlepszy przykład swoim zachowaniem.Z uwagi na powyższe GKSM PZM podjęła  decyzję  o  pozbawieniu licencji instruktora sportu motocyklowego w trybie natychmiastowym. Jednocześnie w imieniu całej społeczności sportu motorowego przepraszamy za to, w jak bezmyślny sposób ten były już instruktor odnosił się do trudu pracy innych"
Tu był człowiek, istota rozumna – Dziś człowiek modli się do swojego Boga o deszcz, a jeszcze niedawno strzelał do bobrów bo psuły krajobraz
Oby dostał za swoje –  Piotr Grzybowski – bez siły.13 godz.[Z serii – Czego nie robić podczas kwarantanny]Mam nadzieję, że osoba, która jest autorem „dzieła” z poniższych zdjęć, przeczyta mój post i chociaż cokolwiek zrozumie. Nie ukrywam, że mam pewne wątpliwości, że funkcja zwana rozumem działa u Ciebie prawidłowo, ale mimo wszystko spróbuję.Nie liczę, że się ujawnisz, że przeprosisz, że spróbujesz naprawić szkody w jakiejkolwiek formie. Chcę Cię tylko bezradnie prosić, żebyś więcej tego nie robił. Od dawna na forum pojawiają się zdjęcia zniszczonych przez quady dróg gminnych i prywatnych, wałów czy łąk, ale tym razem nasz bohater poszedł o krok dalej. Z pełną świadomością i premedytacją zniszczyłeś świeżo zasiane uprawy na kilku polach mojego dziadka i innych rolników w miejscowości Janówek Pierwszy. Przeraża to, że 20 metrów dalej mogłeś dokonać tego samego na ugorach, gdzie nie wyrządziłbyś żadnej szkody i mógłbyś to robić bezkarnie jeżeli już musisz. Ale wtedy nie byłoby frajdy, że niszczysz czyjąś pracę, prawda? Do tej pory głównym naszym zmartwieniem była ogromna susza i dziki, ale że zmartwień mamy mało to teraz pojawił się nowy szkodnik – Ty, człowiek.W tym szczególnym okresie Wielkanocnym trudno życzyć Ci źle, ale chciałbym, żebyś kiedyś doświadczył tego trudu pracy, którego musiał dokonać mój 80cio letni dziadek, żeby przygotować pola pod twoje wyczyny. Prawdopodobnie w 5 min zniszczyłeś jego pracę z ostatniego miesiąca. Nie żal mu pieniędzy, które zainwestował w ziarno, nawozy czy paliwo. Żal mu jego pracy i widoku, na jaki musi teraz patrzeć.Miałbym też prośbę do wszystkich świadków takich wyczynów, żeby reagowali w miarę możliwości. Wiem, że to nie łatwe mając przed sobą pędzącego quada, ale próbować naprawdę warto. Bez naszych reakcji tacy ludzie nie są może świadomi, jaką szkodę wyrządzają.

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media. Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo:

Sytuacja we Włoszech jest o wiele gorsza, niż podają media.Oto relacja włoskiego lekarza z Bergamo: – Jak podaje portal polskiateista.pl: W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” – zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna – w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO – maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy, kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują nieunikniony ich nieunikniony los.Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć
Pamiętacie odważnego nożownika z Pruszkowa, który napadł na taksówkarza? Teraz musi potulnie zapytać mamę o pieniądze na zadośćuczynienie – Chłopakowi grożą cztery lata więzienia, 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz taksówkarza i obowiązek naprawienia szkody. Jednak co do zadośćuczynienia - musi mu pomóc mama...
 –  1 HEKTAR KONOPI PRZEMYSŁOWYCH DAJE TYLE MASY PAPIEROWEJ CO 4 HEKTARY LASU. CO WIĘCEJ, KONOPIE, JAKO ROŚLINY JEDNOROCZNE, DOSTARCZAJĄ SUROWCA CO ROK - ICH SKOSZENIE NIE PRZYNOSI SZKODY ŚRODOWISKU W ODRÓŻNIENIU OD WYCINKI LASU.
Spędzili 36 lat w więzieniu za zabójstwo nastolatka, teraz okazało się, że są niewinni – Trzech mężczyzn z Baltimore w Stanach Zjednoczonych, zostało zwolnionych z więzienia po 36 latach od wyroku. Władze podały, że oskarżenia wobec nich były niewłaściwe. Alfred Chestnut, Ransom Watkins i Andrew Stewart w 1983 roku zostali skazani na dożywotnie pozbawienie wolności za zabójstwo pierwszego stopnia popełnione na 14-letnim uczniu. Dwaj pierwsi mężczyźni w momencie aresztowania mieli po 16 lat, a Andrew Stewart - 17 lat.- W imieniu wymiaru sprawiedliwości, chociaż wiem, że to bardzo niewiele dla was znaczy, chciałbym przeprosić. Nie ma sposobu, abyśmy mogli naprawić szkody, które wyrządzono, gdy skradziono 36 lat waszego życia - powiedział sędzia Charles Peters do niesłusznie skazanych
Pewien turecki hodowca pszczół, Ibrahim Sedef, zmagał się z bardzo upartymi niedźwiedziami, które notorycznie podkradały miód z jego pasieki i wyrządzały przy tym szkody – Nie pomagało rozstawianie jedzenia, owoców i miodu, by odwrócić ich uwagę. Postanowił więc tę sytuację wykorzystać, żeby dowiedzieć się więcej o niedźwiedziach i swoim produkcie. Zamontował fotopułapki i regularnie rozstawiał na stole… podpisane miseczki z kilkoma rodzajami miodu. Niedźwiedzie zawsze sięgały po miód najlepszy i najdroższy

Ale komu opłacałaby się rezygnacja z tworzyw sztucznych?

Ale komu opłacałaby się rezygnacja z tworzyw sztucznych? –  CO2н.оOd jakiegoś czasu problemem nadrzędnymporuszanym na najwyższych szczeblachwładzy oraz bardzo popularnym w sferzetowarzyskiej jest ilość dwutlenku węgla watmosferze Ziemi.Od zarania dziejów CO2 występuje naplanecie w większym lub mniejszymstężeniu w zależności od wielu czynników.Jednym z nich jest ilość istot żywychzarówno roślinnych, jak i zwierzęcych.Jedno i wielokomórkowych. Dwutlenekwęgla tak, jak i tlen jest niezbędny dla ichfunkcjonowania. Rośliny pobierają CO2 iprzetwarzają go w tlen. Ilość dwutlenkuwęgla ma duży wpływ na rozwój roślinnościw tym największego dostawcy tlenu -fitoplanktonu. Im więcej na Ziemi roślin izwiązanych z nimi tlenu tym większamożliwość rozwoju świata zwierzęcego.Koło się zamykaArgumentem walczących z CO2 jest ilośćludzi. Ale w czasach gdy ludzi było mniejbyło o wiele więcej zwierząt, które sąrównież producentami na masową skalędwutlenku węgla. Zresztą nadal zwierzątjest nieporównywalnie więcej niż ludziLiczone w miliardy osobnikówbezkręgowce, ryby, płazy, gady, ssaki -ogromne stada morskie i lądowe orazpowietrzne zapewniają światu roślinnemuniezbędny dla jego egzystencji CO2. Wzamian za to flora obdarowuje nas tlenemOd milionów lat Matka Naturagospodarowała umiejętnie zarównotlenem, jak i dwutlenkiem węgla korygującwraz z ich ilością populacje fauny i flory.Prowadzone na ogromną skalę akcje"klimatyczne" marginalizują za to problem,z którym przyroda sama sobie w żadensposób nie poradzi.Tworzywa sztuczne.Codziennie ludzie produkują i zużywajątysiące ton plastikowych przedmiotów,opakowań, codzinnie zakładają na siebietysiące ton ubrań z tworzyw sztucznych,codziennie pakują swój podręczny dobytekdo toreb, plecaków, walizek również ztworzyw sztucznych, przemieszczają się zmiejsca na miejsce w pojazdachzbudowanych w 99% z tworzywsztucznych, wyposażenie ich domów,mieszkań, biur, uczelni, szkół stanowią wwiększości przedmioty wyprodukowane ztworzyw sztucznych. Można wyliczać wnieskończoność... To wszystko stanie sięprędzej czy później odpadami i jeśliprzetwarzanie tworzyw sztucznych niebedzie się odbywać w 100 % nasza planetazmieni się za kilkaset lat w jedno wielkiewysypisko plastiku. Ale szkody są znaczniewiększe...Codziennie dziesiątki zwierząt umierają naskutek zatrucia plastikiem. Zjadajątworzywa sztuczne, zaplątują się w ichfragmenty, ptaki tracą miejsca lęgowe.Nadejdzie chwila gdy przy udziale tworzywsztucznych nieodwracalnie znikną znaszego świata gatunki zwierząt.Mimo tego zagrożenia to właśnie tworzywasztuczne są proponowane w imię źlepojętej ochrony przyrody jako alternatywadla naturalnych surowców choćby wprzemyśle odzieżowym. Osoby powiązane zekowalką nie mają problemów z używaniemna ogromną skalę tworzyw sztucznych wżyciu codziennymA przecież wystarczy rozejrzeć się wewłasnym domu i spisać to cow nim jest nakartce w dwóch rubrykach "przedmiotypochodzenia naturalnego" i "tworzywasztuczne" żeby odkryć co tak naprawdę jestproblemem. Nie CO2, który jest jaknajbardziej naturalnym elementemprzyrody, lecz plastik i inne tworzywaSztuczne
Naukowcy z Chin wykorzystali do testów zderzeniowych kilkanaście świń. Ich obrażenia miały wskazywać, jakie szkody poniesie podczas wypadku kilkuletnie dziecko – Zwierzęta były sadowione w dziecięcych fotelikach samochodowych, w pozycji dla nich nienaturalnej, a następnie symulowano zderzenie samochodu jadącego z prędkością 30 km na godzinę.Do eksperymentu użyto 15 zwierząt w wieku 70-80 dni.  Świnie przez 24 godziny od doświadczenia nie dostawały jedzenia, a przez 6 - wody. Podawano im natomiast środek znieczulający, który według naukowców miał zmniejszyć podniecenie i stres.Zdjęcia pochodzą z 2017 roku, ale dopiero teraz zostały opublikowane w "International Journal of Crashworthiness"

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny
W Północnej Karolinie zakończył się właśnie jeden z ciekawszych procesów cywilnych ostatnich miesięcy – Dotyczył on złamanego serca, na którego leczenie skrzywdzony mąż będzie mógł przeznaczyć aż 750 tys. dolarów.W niektórych stanach USA zachowało się jeszcze XVIII-wieczne prawo bardzo poważnie podchodzące do świętości małżeństwa. Każdy, kto przyczynia się do rozwodu może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Co ciekawe, nie musi tutaj chodzić o seks z osobą trzecią. Pozwana może zostać np. teściowa, która natarczywie krytykuje swojego zięcia i swoim marudzeniem doprowadza do rozstania małżonków.W tym przypadku chodziło jednak o seks. I to bardzo drogi seks. Małżeństwo trwało 12 lat i wszystko wyglądało na idealne do czasu, aż na drodze doświadczonej nauczycielki nie pojawił się młody stażysta. Ta orzekła, że uwiódł ją i, że seks z nim był pomyłką. Mąż nie był w stanie wybaczyć żonie, rozwiódł się z nią, a młodego nauczyciela pozwał na olbrzymią kwotęSąd uznał, że ten za szkody, które poczynił, musi zapłacić 750 tys. dolarów
Jakiś dupek zniszczył ponad 400nowo posadzonych drzewek – W okolicach obwodnicy Jarocina podczas budowy ekspresówki S11 posadzono ponad 600 drzewek. Niestety jakiś wandalpołamał je i pociął. Policja próbuje ustalićkto jest odpowiedzialny za szkody
Za szkody wyrządzone przez rodziców, odpowiedzą dzieci –
Pies napił się wody z poidła w hipermarkecie i omal nie zginął.Przyczyna jest bulwersująca... – Tyle mówi się o wspaniałej akcji "woda dla czworonoga", jak się okazuje źle przygotowane do tego miejsce może spowodować więcej szkody niż pożytku. Do zdarzenia doszło w gdańskim Auchan przy ul. Szczęśliwej 3. Obok miski z wodą dla psa znajdowała się... trutka na szczury, którą można otworzyć po naciśnięciu pokrywy, co dla dużych psów nie stanowi żadnego problemu, a zapach trutki jest dla nich bardzo kuszący. Pies pani Aleksandry, którego pozostawiła w tym miejscu na czas zakupów postanowił spałaszować wabiący "smakołyk". Na szczęście szybka reakcja i odwiezienie go do kliniki, gdzie wywołano wymioty pozwolił na jego uratowanie. Kobieta zdradza również, że gdy pojawiła się w tym samym miejscu po niemal tygodniu... trutka dalej była w tym samym miejscu, pomimo, że sklep o całym zdarzeniu wiedział! Po prostu brak wyobraźni i serca...
Katastrofalne szkody powstałe po przejściu huraganu Dorian – Podmuchy wiatru na Bahamach dochodziły nawet do 350 km/h

Niestety coraz więcej turystów to kompletne dupki, które nie mają za grosz szacunku do miejsc, które tłumnie odwiedzają (17 obrazków)

Źródło: boredpanda.com