Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 288 takich demotywatorów

Znany jako „Doktor z Inkubatora”, Martin Couney był odpowiedzialny za uratowanie ponad 7000 przedwcześnie urodzonych dzieci w ciągu swojego życia – Osiągnął to, prezentując te niemowlęta w inkubatorach na swojej wystawie na Coney Island, pobierając od odwiedzających 25 centów za obserwowanie dzieci w ich inkubatorach.Na początku XX wieku wielu eugeników propagowało ideę, że wcześniaki są skazane na śmierć i nie warte wysiłku, by je ratować. Jednak Couney przeciwstawił się temu poglądowi swoją wyjątkową wystawą. Zainspirowany wykorzystaniem inkubatorów dla kurczaków jako „wylęgarni dla dzieci” na Światowych Targach w Chicago, zrozumiał potencjał inkubatorów w przywracaniu kruchych noworodków z progu śmierci i chciał naśladować ten sukces. Do czasu, gdy jego wystawa na Coney Island została zamknięta w 1943 roku, praktycznie wszystkie szpitale w Ameryce wykorzystywały te urządzenia ratujące życie.
Aby ratować ukochaną w 2016 r. oddał jej swoją nerkę. "Powiedział, że nie chce innej kobiety, ani innego życia" –

Bohaterka, bo tak trzeba ją nazwać, która jako jedyna pospieszyła z pomocą tonącemu mężczyźnie zostanie odznaczona medalem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Podziw i szacunek dla Pani!

Podziw i szacunek dla Pani! –  Jurek Owsiak1 godz.Dzielna Pani NinaDzień po majówce we Wrocławiu do fosy wpadamężczyzna. Spośród wielu gapiów, którzysytuację tonącego mężczyzny nagrywalitelefonami, tylko jedna osoba zareagowała iwskoczyła do wody, aby mężczyznę ratować. PaniNina prosi stojącą w pobliżu kobietę ozaopiekowanie się jej dziećmi i wskakuje dowody. Nadal gapie filmują, śmieją się i komentują„pewnie pijany". Żaden mężczyzna nie ruszył zpomocą, choć wszystkie stoliki w pobliskiejkawiarni były zajęte. Pani Nina reaguje i ratujetonącego, którego już przy brzegu wyciągają zaręce gapie. Wezwano pogotowie, straż pożarną ipolicję. Pani Nina jest przy poszkodowanym dosamego końca. To strażacy pomogli Pani Niniewejść na brzeg. Jednak żaden z ratownikówpogotowia ratunkowego nie udzielił jej pomocy.Obok jej dzieci, zdenerwowane całą niebywałąsytuacją. Także one nie dostały żadnegowsparcia. Aby dopełnić całego obrazu,wyobraźcie sobie jeszcze taką historię - chłodnywiatr, a Pani Nina cała mokra wróciła do domu.Jak się później okazało ze szkłem w nodze, naktóre natknęła się przy brzegu. Jak sama dodała,jest rozczarowana postawą społeczeństwa „moja11-letnia córka widziała człowieka, który zarazmiał umrzeć. A ludzie wyciągali telefony zkamerkami. To było straszne".Jej heroiczny akt opisała Gazeta Wyborcza, dziękitemu także my się o tym dowiedzieliśmy. Za toGazeta Wrocławska określiła jej zachowanie jako„osoby pod wpływem środków odurzających".Taki tekst, choć totalnie nieprawdziwy, jeszczedługo, długo w tej gazecie funkcjonował.Z naszej strony chciałbym głośno, bardzo głośnopowiedzieć - wszyscy gapie, którzy nie braliudziału w ratowaniu tonącego, a ich jedynąreakcją było kręcenie filmiku i bierna obserwacja,złamali prawo. Mówiąc najogólniej – prawoSamarytanina nakłada na każdego z nasobowiązek udzielenia pomocy potrzebującemu.To całkowicie zabrania bierności!-Pani Nina dokonała wielkiego wyczynu, bardzoodważnego, który w takich codziennych,typowanych sytuacjach – spacer, deptak, dużoobcych ludzi, blokuje nas przed czynamizdecydowanymi. A takim czynem byłowskoczenie do wody, tym bardziej że Pani Ninabyła z dwójką swoich dzieci. Kiedy wyszła z wody,także pogotowie wrocławskie nie udzieliło jejpomocy, a dyrektor pogotowia odpowiadając napytania dziennikarzy, stwierdził: „obecny namiejscu zespół ratownictwa medycznegoprzeprowadził rozmowę dotycząca osóbposzkodowanych z kierującym akcję ratowniczą.Zgodnie z przekazem pomocy miała wymagaćtylko jedna osoba, czyli poszkodowanymężczyzna". Ratownicy nie dostrzeglispontanicznego ratownika! Mogli chociażby PaniąNinę okryć kocem NRC - tego uczymy na naszychszkoleniach Pokojowego Patrolu i tego nas takżeuczyli ratownicy medyczni. Zapewnienie komfortucieplnego, a także psychicznego. Wręczniewyobrażalne, że coś takiego nie miało miejsca.Pani Nino, jest Pani niezwykle dzielną osobą ipozostaje życzyć tylko, aby to dosyć bolesnedoświadczenie w żaden sposób nie ograniczyłoPani ogromnych pokładów empatii w stosunku doosób potrzebujących. A teraz zrobimy wszystko,aby Panią odnaleźć i wysłać nasze gratulacje inasz medal Wielkiej Orkiestry ŚwiątecznejPomocy. Pani córki niech będą z Pani bardzo,bardzo dumne!fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.plhttps://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,29743980,byla-na-spacerze-z-dziecmi-rzucila-sie-na-ratunek-tonacemu.html
Podczas zderzenia większość pasażerów straciła przytomność - autobus zatonął na głębokość około 10 metrów. Bez chwili wahania Shavarsh wskoczył do lodowatej wody, by ratować ludzi – Nurkując na głębokość 10 metrów, Shavarsh użył nóg do wybicia tylnej szyby trolejbusu. Jeden po drugim uratował życie 20 ludziom (w rzeczywistości uratował ponad 20, ale nie wszystkich się udało). Spędził prawie 20 minut w lodowatej wodzie i wykonał 30 nurkowań do wraku autobusu. Jego brat - Kamo Karapetyan - również pływa i opiekował się rannymi, gdy Shavarsh wyciągał ich na powierzchnię.Świadkowie, którzy widzieli, jak Shavarsh wyciąga ludzi na powierzchnię, powiedzieli, że jego stopy i plecy były pełne odłamków szkła. Zapytany później, co było w tym najbardziej przerażające, Shavarsh odpowiedział:"Wiedziałem, że mogę uratować tylko tyle istnień ludzkich, że bałem się popełnić błąd. Na dole było tak ciemno, że prawie nic nie widziałem. Podczas jednego z nurkowań przypadkowo złapałem siedzenie zamiast pasażera... Zamiast tego mogłem uratować życie. To siedzenie wciąż nawiedza mnie w koszmarach."Po 30. nurkowaniu Shavarsh stracił przytomność. Ten odważny czyn drogo go kosztował; doznał ciężkiego obustronnego zapalenia płuc i skażenia krwią z zanieczyszczonej wody. Lekarze nie byli pewni, czy Shavarsh kiedykolwiek wyzdrowieje. Jego życie wisiało na włosku, podczas gdy przez 46 dni pozostawał nieprzytomny. W końcu wyzdrowiał, ale nigdy nie był w stanie ponownie konkurować. Dzisiejsi eksperci są zgodni, że nikt poza Shavarshem nie mógł zrobić tego, co on.Jakby tego było mało dla jednego człowieka... 19 lutego 1985 roku Shavarsh znalazł się w pobliżu płonącego budynku, w którym uwięzieni byli ludzie. Wpadł i bez namysłu zaczął wyciągać ludzi. Po raz kolejny został ciężko ranny (ciężkie oparzenia) i długo przebywał w szpitalu. W wieku 69 lat nadal daje radę realVE
Nawet komornicy mają serce. 85-letnia wdowa ma duży dług w spółdzielni mieszkaniowej. Zadłużyła się próbując ratować chorego męża. Niespodziewanie z pomocą przyszedł komornik, który wstrzymał czynności eksmisji seniorki. Kobieta w tym miejscu mieszka od 50 lat – - Myślę, że poprzez działanie wespół zespół z panią i nie tylko ulżymy pani - przekazał komornik Piotr Sikorski. - Byłam zszokowana, komornik powiedział, że przyszedł do mnie z pomocą. Zaniemówiłam i się rozpłakałam, mówię: niech mi pan pomoże, błagam pana, żebym się nie znalazła na ulicy - opowiedziała Halina Bober. - Jest kilku wierzycieli, ale tylko jeden skierował egzekucję z nieruchomości. Jeżeli ktoś widzi osobę, która ma 85 lat, jest bezradna, jej życie nie było łatwe, a na sam koniec wydaje się tragiczne, nie do przejścia, to w każdym w nas włączy się empatia - stwierdził komornik.Ostatecznie i prezes spółdzielni pokazał ludzkie oblicze.- Uczynię wszystko, by pomóc pani Halinie. Jeżeli te zaległości nie będą dalej się generowały, zadłużenie nie będzie wzrastało, noszę się wtedy z wnioskiem o zatrzymanie postępowania
Tak się kończą głupie, tiktokowe wyzwania. 16-latek z Północnej Karoliny doznał poparzeń 75% ciała przez wyzwanie w ramach którego rozpylało się wysoko łatwopalny aerozol przy płomieniu zapalniczki – Niestety w trakcie wykonywania wyzwania puszka z aerozolem eksplodowała, a jego ubrania pokryły się płomieniami. By się ratować, nastolatek rzucił się do rzeki. Uległ poparzeniom trzeciego stopnia i spędził w szpitalu pół roku Mexion
Pracowali w pozycji leżącej, aby ratować swoje plecy, a psy siadały im na nogach, aby się ogrzać –
Mało kto zauważył, że w filmie "Tora, Tora Tora" z 1970 r. kaskaderzy musieli ratować swoje życie uciekając przed samolotem, który się wyrwał się spod kontroli i o mało ich nie staranował –
0:15
 –  Lądujemy już?Nie, jeszcze za wcześnie. W tej chwilipróbuję ratować klimat żrąc robaki.
W Turcji Proteo ocalił dwa życia –
 –
Dobry, wierny pies. Próbował go ratować do samego końca –  Pobraliśmy się w zeszłym tygodniu. Nasz pies postanowił skraść namshow i musieliśmy go ciągnąć na tyłku do ołtarza razem z nami.
Zawsze to jakieś rozwiązanie,żeby się pozbyć  tasiemca –  To ja nigdy nie zapomnę tejakcji podczas majówki...Piliśmy 3 dni z rzędu, niektórzynaprawdę ogromne ilości :DTrzeciego dnia kumpel poszedłdo kibla i po chwili słyszęprzeraźliwy krzyk: "WYSRAŁEMJELITA"Jak przyjechała karetkaokazało się, że koleś miałtasiemca, który nie wytrzymałstężenia alkoholu i po prostuchciał się ratować
Źródło: Z życia wzięte.pl
 –
Po jakimś czasie odzyskała przytomność i wróciła do swoich dzieci, żyjąc i opiekując się nimi przez następne 12 lat –
Od kilku dni po brytyjskich ratowniczych forach krąży bardzo mądry tekst. Bardzo dobrze oddaje on charakterystykę tego zawodu: – „Pracuje w ratownictwie medycznym jednak nikt nie uczył mnie jak usiąść obok 86 letniego mężczyzny i powiedzieć mu, że jego żona zmarła we śnie. Nikt nie nauczył mnie jak patrzeć jak pragnienie życia opuszcza jego oczy w momencie, kiedy przekazuję mu tą wiadomość, która zmieni jego życie na zawsze.Nikt nie nauczył mnie jak akceptować potok obelg z ust osoby, która piła alkohol cały dzień i chce by ją teraz podwieźć do domu.Nikt nie nauczył mnie jak rozmawiać z agresywnym pacjentem, którego właśnie spotkałem, po przedawkowaniu potrzebującego mojej pomocy aby oddychać.Nikt nie nauczył mnie jak rozmawiać z osobą w depresji , która targnęła się na swoje życie, podcięła nadgarstki, spanikowała i zadzwoniła po pomoc. Nikt nie nauczył mnie jak reagować, kiedy ta osoba zwróciła się do mnie i powiedziała „Nie mogę nawet dobrze popełnić samobójstwa”.Nikt nie nauczył mnie jak ugryźć się w język, kiedy skończyłem pracę dwie godziny później poświęcając swój czas komuś kto przez ostatni dzień tylko źle się czuł. Nikt nie nauczył mnie akceptować fakt, że przegapię rzeczy dla innych oczywiste: urodziny, Boże Narodzenie, posiłki o normalnych porach, sen. Nikt nie nauczył mnie trzymania za rękę umierającej osoby, kiedy bierze swój ostatni oddech, jak powstrzymać łzy przecież to nie mój żal, smutek, zmartwienie.Nikt nie nauczył mnie jak zachować powagę, kiedy młody mężczyzna wyjaśnia, jak może zrobić sobie krzywdę robiąc coś głupiego. Nikt nie nauczył mnie jak się zachować, kiedy głowa pacjenta uderza mnie niespodziewanie!Praca w ratownictwie medycznym to coś więcej niż wpaść do czyjegoś domu i ratować życie, chodzi o radzenie sobie z najbardziej wyjątkowymi i trudnymi sytuacjami, a po powrocie do domu zapytany „jak minął dzień” odpowiedzieć „dobrze, dziękuję, w porządku”.Chodzi o to aby każdemu pacjentowi dawać cząstkę siebie, bo chociaż jest to nasz piąty pacjent w ten dzień, i nie pamiętamy jego imienia, to jest to jego pierwszy ambulans tego dnia, jego ukochana osoba i doświadczenia.Chodzi o to czego nikt mnie nie nauczył jak…Chodzi o zapewnienie ulgi w bólu i uspokojenia 90-letniej kobiecie, która upadła i zraniła się w biodro, i pomimo całego bólu odwraca się i mówi: „Dziękuję, jak się masz?”.Chodzi o uścisk który dajesz komuś w Boże Narodzenie, ponieważ nie rozmawiał z nim od wielu dni, nie ma rodziny, krewnych, przyjaciół ale rozświetliłeś mu tym cały jego dzień. Chodzi o to aby usiąść koło kogoś w samochodzie i powiedzieć „nie martw się, zaraz ciebie wydostaniemy”. Chodzi o wszystko co robimy, a czego media nie publikują.Chodzi o to, żeby wiedzieć, że nie mogliśmy zająć się umierającym człowiekiem, ponieważ pomagaliśmy pijakowi… który następnie zaatakował jednego z nas. Pomimo całego naszego szkolenia niektórych rzeczy po prostu się nie nauczysz…
 –  JUSTYNA SOCHAROZPOCZĘŁA ATAK NAPOLSKĄ TRANSPLANTOLOGIĘ /|   Justyna SochaAgata Ta po śmierci organy już nanic. Pobierane są za życia zfałszywym orzeczeniempseudokomisji.Transplantacja uratowała mojemu mężowi życie,praktycznie w ostatnim momencie. Dzięki zgodzierodziny zmarłego Dawcy na oddanie organów, mój mążprzeżył, a moja 4-miesieczna wówczas córka mogłapoznać swojego tatę. O dawcy i jego rodzinie myślimycodziennie. To co zrobili dla mojej rodziny uważam zanajwyższy akt miłości. Za to to co robi Pani Socha jestnajpodlejszą formą niszczenia polskiej transplantologii,sieje zwątpienie, dezinformację, a z cudownych lekarzy,którzy dzięki wybitnej wiedzy i umiejętnościomchirurgicznym potrafią ratować życie ludzi w najbardziejkrytycznym momencie -robi potwory.
Kobieta z Brzezin próbowała zastrzelić szczura, który zakradł się do kurnika, trafiła w swoją 4-letnią córkę. Mąż kobiety, chciał ją ochronić i próbował wziąć winę na siebie, oddał strzał by mieć proch na rękach, ale trafił w swojego pracownika – Choć sytuacja wydarzyła się już dwa lata temu, to dopiero teraz oboje małżonkowie zostali oskarżeni i będą odpowiadać za to co stało się w ich gospodarstwie. Kobieta została oskarżona o nieostrożne obchodzenie się z bronią i spowodowanie obrażeń córki, zagrażających jej życiu. Mąż odpowie za utrudnianie postępowania karnego i spowodowadnie uszczerbku na zdrowiu pracownika. Marlena B. została zaalarmowana przez swoich pracowników, że w kurniku grasuje szczur, kobieta nie myśląc zbyt długo sięgnęła po broń i oddała strzał, kule przebiły drewnianą ścianę i raniły jej córkę. Chwilę później do domu wrócił mąż Marleny, gdy zobaczył co się stało postanowił ratować żonę i wziąć całą winę na siebie, również oddał srzał, ale trafił w pracownika, który wcześniej alarmował kobietę o tym, że w kurniku jest szczur. Dziewczynka trafiła do szpitala z poważnymi ranami, podobnie jak pracownik, na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Co poszło nie tak? – Korporacje zamieniły szklaną butelkę wielorazowego użytku na plastikową jednorazowego użytku, żebym segregował śmieci i płacił więcej za ich wywóz, aby ratować planetę...
Źródło: brak
Powyższa grafika przedstawia, jak poprawnie czytać słupki przydrożne, które ułatwią lokalizację nas przez służby ratunkowe, a co za tym idzie szybszy dojazd na miejsce zdarzenia –