Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 69 takich demotywatorów

Dogtor –
Psi język. Czyli mały poradnik jak zrozumieć swojego psa: – 1. Co robi: Przynosi Ci prezentyCo to znaczy: Uważa, że potrzebujesz więcej rzeczy2. Co robi: Niszczy mebleCo to znaczy: Jest zdenerwowany lub znudzony3. Co robi: ZiewaCo to znaczy: Jest zmęczony lub poddenerwowany4. Co robi: Podnosi łapęCo to znaczy: Czas na polowanie5. Co robi: Kładzie się na Twoim łóżkuCo to znaczy: Chce się przytulać6. Co robi: Opiera się o CiebieCo to znaczy: Potrzebuje wsparcia i miłości7. Co robi: Siada na Twojej stopieCo to znaczy: Należysz do stada8. Co robi: Kuli sięCo to znaczy: Oznaka strachu9. Co robi: Patrzy Ci głęboko w oczyCo to znaczy: Kocha Cię!
Psi gang kontra samotny kotek –
0:22
Nie potrafią sobie poradzićz językiem polskim – Wielka szkoda, że troska o "rzetelną i profesjonalną" obsługę klientów nie obejmuje etykiet, które uwzględniałyby reguły języka polskiego i byłyby dla tych klientów zrozumiałe PSI PATROL LODZ PODW ODNA
 –  Henryk 	Pomidory są modyfikowane gefentycznie 	przez pewna grupę zorganizowa polskich 	„rolników" dodają oni do swoich pomidorów 	specjalny środki chemiczne zawierajace silne 	pierwiastki rakotwórcze ponieważ płaca im 	koncerny farmakologiczne z Niemiec i Francji 	za zarażanie ludzi chorobami nowotworowymi 	na które to wytwarzają „leki" potocznie zwanie 	„chemiăn. Na szczycie tej piramidy smierci stoi 	nie kto inny a Grupa posłów z PSI z totalnej 	opozycji. Pozdrawiam

Wiadomość od porzuconego psa:

Wiadomość od porzuconego psa: – „Kiedy byłem szczeniakiem, bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się z tego śmiałeś. Nazywałeś mnie swoim dzieckiem i mimo wielu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek, zostałem twoim przyjacielem. Za każdym razem, gdy coś przeskrobałem, groziłeś mi palcem i mówiłeś: „Jak mogłeś to zrobić?”. Chwilę później jednak złość ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. (…) Pamiętam te wszystkie noce, kiedy przytulałem się do ciebie w łóżku, słuchając twoich zwierzeń i skrytych marzeń. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku.W domu ucinałem sobie długie drzemki, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, gdy spotkało cię rozczarowanie albo gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości, gdy wracałeś do domu zakochany. Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo tego powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, byłem zafascynowany ich zapachem i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko że ona i ty martwiliście się, że mogę zrobić im krzywdę, więc większość czasu spędzałem w innym pomieszczeniu. (…).Gdy dzieci trochę urosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem. Zaglądały mi w uszy, wsadzały palce do oczu, całowały po nosie. Uwielbiałem ich pieszczoty, twoje były przecież już takie rzadkie. Gdyby trzeba było, broniłbym dzieci swoim własnym życiem. (…)Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzasz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś: „Na pewno znajdziecie mu dobry dom”. Wzruszyli ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem.Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami. Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał: „Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!”. Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku do życia... Unikając mojego wzroku, poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy.W schronisku dbają o nas na tyle, na ile pozwala im napięty harmonogram dnia. Karmią nas, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku, za każdym razem gdy ktoś przechodził koło mojego boksu, podbiegałem mając nadzieję, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, gdy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do osobnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. (…) Kobieta delikatnie założyła na moje łapy opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem ją pocieszyć tak jak pocieszałem ciebie przez lata i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkuła mi igłę do żyły. Poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej oczy i szepnąłem cichutko: „Jak mogłaś?”.Kobieta rozumiała psi język i odpowiedziała: „Tak mi przykro”. Potem przytuliła mnie i pospiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu, gdzie nikt o mnie nie zapomni, nie porzuci. To miejsce przepełnione jest miłością, tam jest inaczej niż na ziemi. Zbierając resztki sił, delikatnie poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, aby każdy był ci tak wierny jak ja”
Psi wybraniec –
"Psi bohater od dziś nie jest już sam" – Jako szczeniak został brutalnie pobity. Miał zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę, wybite zęby.Jego były opiekun usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem i niebawem stanie przed sądemSprawą żył cały kraj, jednak długo nikt nie chciał przygarnąć psa. Aż do teraz.Stało się to, na co wszyscy czekaliśmy, na co czekała cała Polska. Dzisiejszą noc jeden z naszych podopiecznych spędził w swoim domu, a właściwie w łóżku.Jak się okazało, Fijo w nowym domu ma dwóch psich przyjaciół i przede wszystkim rodzinę
Eddie, szpitalny psi terapeuta, zawsze nosi ze sobą plecak wypełniony zabawkami, z którymi odwiedza małych pacjentów na oddziale pediatrycznym –
Sędziwy pies 15 godzin pilnował zagubionej trzylatki. Doprowadził do niej poszukiwaczy – 17-letni, głuchy i ślepy Max stał się bohateremGłuchy, niemal niewidomy psi emeryt został w uznaniu swojego czynu przyjęty do policyjnej psiej służby. Oczywiście, z racji 17-lat tytuł nadano mu honorowo. Pomimo sędziwego wieku był na tyle przytomny, że uratował małą dziewczynkę zagubioną w buszuDziewczynka wyszła z domu, potem do małej doliny, a w końcu na wzgórze. I tam przenocowała. Pilnował małej przez całą noc. Potem pomógł doprowadzić ekipę poszukiwaczy wprost do dzieckaPsy to "nadludzie"
W Szczecinie odbyło się uroczyste pożegnanie Brutusa - 11-letniego psa policyjnego, który odszedł na emeryturę – W policji służył wiernie przez 10 lat, pracował w Wydziale Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Kiedy przyszedł czas na zasłużoną emeryturę, zorganizowano mu uroczyste pożegnanie.Brutus jest jedenastoletnim owczarkiem niemieckim o czarnym umaszczeniu. Przez dziesięć lat uczestniczył w patrolach, brał udział w zabezpieczaniu imprez masowych oraz poszukiwaniach osób zaginionych, tropił także ślady pozostawione przez przestępców na miejscu zdarzenia.Brutus podczas uroczystego pożegnania przeszedł przed szeregiem innych psów-funkcjonariuszy,  następnie w podziękowaniu za swoją służbę otrzymał kość i zapas karmy. Prezenty wręczyły mu także dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 48 w Szczecinie.Przewodnikiem psa był asp. Grzegorz Matolicz z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. W czwartek wspomniał jeden z sukcesów swojego podopiecznego.– Kierowca nie zatrzymał się do kontroli; uciekł, zostawił samochód i oddalił się na ogrody działkowe. Przyjechaliśmy z Brutuskiem po czterech godzinach na miejsce zdarzenia. Po nawęszeniu wnętrza pojazdu Brutus podjął pracę węchową, dotarliśmy na ogrody działkowe i dokładnie wskazał działkę. Co najciekawsze, sprawca schował się w budzie dla psa – mówi Matolicz. Dodaje, że pies z wiekiem złagodniał, w młodości był bowiem bardzo agresywny, zgodnie ze szkoleniem, które przeszedł.Emerytowany psi funkcjonariusz będzie odpoczywał na wsi, opiekę nad nim będzie sprawował jego dotychczasowy przewodnik. Jego następcą będzie teraz owczarek niemiecki o imieniu Aslan, który przechodzi właśnie szkolenie u boku tego samego przewodnika.W Referacie Przewodników Psów Służbowych Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie służy 13 psów. Są to głównie psy patrolowo-tropiące, a także psy o różnych specjalizacjach, jak pies tropiący czy wyszkolony do znajdowania materiałów wybuchowych. Aby przystąpić do służby, zwierzęta muszą przejść wstępne szkolenie w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Psi bohater pomógł policjantom wskazać drogę do swojego nieprzytomnego pana z lubuskiego, który wyszedł z domu i nie wrócił – 70 policjantów szukało chorego 59-latka ze Szlichtyngowej (woj. lubuskie), który wyszedł na spacer z psem i nie wracał. Mężczyznę udało się odnaleźć. Do swojego pana funkcjonariuszy zaprowadził pies, napotkany przez nich w lesie.Mężczyzna wyszedł z domu w poniedziałek około godziny 12, udając się na spacer z psem. Około godziny 18.30 zaniepokojeni domownicy, po nieudanych poszukiwaniach na własną rękę, postanowili zgłosić zaginięcie na policji.– Z informacji przekazanych mundurowym wynikało, że mężczyzna był schorowany, po licznych udarach, z niedowładem części ciała. Z uwagi na okoliczności, stan zdrowia zaginionego oraz pogarszające się warunki atmosferyczne każda minuta była ważna – tłumaczy Maja Piwowarska, rzeczniczka wschowskiej policji.W poszukiwania zaangażowano całą wschowską jednostkę. Sprawdzane były wszystkie napływające sygnały, okoliczne zabudowania, tereny starych torów kolejowych, wały rzeki Odry. Do działań poszukiwawczych przyłączyli się: rodzina, znajomi, strażacy i strażnicy miejscy.– Policyjny pies podjął trop w stronę Wilkowa w powiecie głogowskim, więc policjanci od razu udali się w tamten teren – relacjonuje Piwowarska.Podczas sprawdzania terenu, około godziny 21 policjanci zauważyli biegającego w okolicy owczarka niemieckiego.– Na polecenie „zaprowadź do pana” skierował policjantów na brzeg rzeki. Świecąc latarkami, zauważyli w odległości około trzech metrów od linii brzegowej leżące twarzą do lustra wody ciało. Policjanci nie zastanawiając się, wskoczyli do rzeki. Mężczyzna nie wykazywał żadnych oznak życia. Podczas resuscytacji ocknął się tylko na chwilę. Policjanci kontynuowali przywracanie czynności życiowych i przyniosły one w końcu oczekiwany rezultat – wyjaśnia Piwowarska.Zziębniętego i osłabionego mężczyznę przewieziono do szpitala
Źródło: tvn24
Tak wygląda psi raj –
Niektórzy twierdzą, że psi węch może być 1000 razy lepszy niżwęch człowieka – To prawda!
6 sierpnia 1945 r. B-29 zrzuca na Hiroszimę bombę atomową. Około kilometra od epicentrum wybuchu temperatura osiąga do 3 tys. stopni C. Ciśnienie o mocy 3 psi uszkadza słuch. Przy 10 psi pękają płuca i serce. Przy 20 psi kończyny, a 40 psi rozsadza głowę – Jednak 8 osób przeżyło wybuch. Byli to Jezuici z oddalonego o kilometr od epicentrum, klasztoru. Ciśnienie w tym miejscu wynosiło 600 psi. Naukowcy amerykańscy oświadczyli, iż niedługo ich ciała ulegną rozkładowi. Nic takiego się nie stało. Ponad 200 badan przeprowadzonych w ciągu 30 lat nie odpowiedziało na pytanie - jakim cudem przeżyli?
Kobieta to taki wielozwierz: – - Psi węch- Kocia zwinność- Sokoli wzrok- No i echolokacja, jak u nietoperza
Psi terapeuci to najbardziej pozytywnie nastawione do życia zwierzęta na świecie! –
Kiedy złapiesz kapcia na Alasce... –
Zawsze kiedy jadę pospacerowaćjedzie ze mną psi totem –